Wiesław Wojas, prezes firmy Wojas: Unia Europejska powinna bardziej chronić własny rynek przed obuwiem z Chin

Dzień 43. z 80/ Nowy Targ/ Do Polski sprowadzane są różnego rodzaju buty, które mówi się, że są skórzane, a mają namiastkę skóry i nie są badane pod kątem zawartości chemikaliów – twierdzi prezes.

– To jedna z największych firm na Podhalu i jedyna spółka giełdowa notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, która zatrudnia 1400 osób – powiedział prezes firmy z Nowego Targu, która już w czasach PRL-u kojarzyła się wszystkim Polakom z butami. Wiele osób z sentymentem do dziś wspomina słynne relaksy produkowane w Nowotarskich Zakładach Przemysłu Skórzanego „Podhale”.

Olbrzymi kombinat nie wytrzymał jednak wolnorynkowych przemian gospodarczych po 1989 r. i tak się złożyło, że Wiesław Wojas, który działalność na swój rachunek otworzył w 1990 r., ręcząc własnym nazwiskiem za wyjątkową solidność wykonania obuwia, w 1994 r. zdecydował się odkupić od syndyka masy upadłościowej NZPS Podhale część wydziałów likwidowanego kombinatu wraz z maszynami. W ciągu zaledwie jednego roku zatrudnienie w przedsiębiorstwie potroiło się. Od tego momentu pracowano usilnie nad rozwojem sieci handlowej.

– Przy bezpośredniej produkcji obuwia zatrudnionych jest 400 osób – powiedział prezes Wojas, zaznaczając, że jego firma produkuje również obuwie wojskowe i realizuje zamówienia dla Wojska Polskiego. Na stronie internetowej swojejfirma ujawnia, że dostarcza obuwie służbom specjalnym – „od kilku lat firma 'Wojas’ dostarcza obuwie specjalistyczne dla wojska, straży pożarnej, granicznej, polskiej poczty, służb leśnych i transportowych”.

– Właśnie wczoraj wróciłem z Warszawy, gdzie podpisałem kontrakt ze Strażą Graniczną – poinformował.

„Lata 2007-08 otworzyły zupełnie nowy etap w rozwoju przedsiębiorstwa” – jak czytamy na stronach firmy. W tym czasie „Wojas” stał się spółką akcyjną, która wiosną 2008 r. zadebiutowała na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.

– Chcieliśmy zdobyć pieniądze na rozbudowę i dokapitalizowanie sieci sprzedaży, co się połowicznie udało  – powiedział prezes. Jego zdaniem aktualnie sprzedaż jest na stabilnym poziomie w Polsce – w sprzedaży butów występuje pewna sezonowość, to znaczy jest wiosna i jesień-zima.

Ma nadzieję, że jego firma, jeśli chodzi o jakość i wygodę butów, cieszy się dużym zaufaniem klientów. Marka Wojas produkuje co roku kilkaset tysięcy par obuwia. W ofercie spółki znajduje się eleganckie skórzane obuwie damskie i męskie, modele młodzieżowe i obuwie trekkingowe. Ofertę uzupełnia galanteria skórzana – torebki, teczki i paski.

– Do Polski, Unii Europejskiej sprowadzane są różnego rodzaju buty, o których mówi się, że są skórzane, a mają tylko namiastkę skóry i nie są badane pod kątem zawartości różnych chemikaliów – zwrócił uwagę Wiesław Wojas, który uważa że Unia Europejska powinna bardziej chronić własny rynek przed obuwiem z Dalekiego Wschodu, Chin, gdzie nikt nie pilnuje tego, z czego to obuwie jest wykonane i czy noszenie go nie szkodzi zdrowiu. Chodzi tu przede wszystkim o chemikalia, które są tam używane do wyrobu butów legalnie, a których wycofanie wymusiły w Europie przepisy ze względu na toksyczność i właściwości rakotwórcze. Prezes zaznaczył, że często buty te nie są odpowiednio wyprofilowane, ale to najmniejszy z ich „grzechów”.

Dziś Wojas SA jest jednym z największych i najbardziej cenionych polskich producentów obuwia, który dysponuje siecią blisko 180 salonów firmowych w Polsce, na Słowacji, Czechach, Białorusi, Rumunii i Węgrzech. Prezes firmy zapowiada ekspansję marki w krajach Unii Europejskiej.

Jego firma przez dziewięć lat, do 2010 roku, była głównym sponsorem klubu hokejowego Podhale Nowy Targ, który wówczas nazywał się Wojas Podhale. Współpraca jednak zakończyła się, mimo że prezes uważa hokej za „fajną” dyscyplinę sportu.

– No, nie było chemii między głównym sponsorem i władzami klubu – elegancko to ujął Wojas. Ma on wiele zastrzeżeń co do światowej federacji hokejowej, która tak wszystko ustawia, aby nie dopuścić do rozgrywek drużyn spoza pewnej grupy państw. O lobbing w sprawie utrzymania status quo Wiesław Wojas podejrzewa działaczy skandynawskich.

[related id=33956]- Organizowanie co roku mistrzostw świata uważam za paranoję – powiedział. Sam był kiedyś członkiem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie i usiłował zmienić myślenie działaczy, aby zaczęli się wzorować chociażby na organizacji mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbywają się co cztery lata, To bardziej atrakcyjne dla widzów.

Firma Wojas aktualnie zaangażowana jest w sponsorowanie piłki nożnej w Nowym Targu – pierwszej drużyny klubu – i w szkolenie młodzieży. Dzięki funduszom przekazywanym przez firmę Wojas w przyszłym roku szkolnym będzie aż siedem klas sportowych w szkołach miasta.

– Powstał piękny stadion w Nowym Targu – mówi Wojas, którego drużyna po trzech-czterech latach jest w trzeciej lidze. – Jak na te warunki, jest to duży wyczyn – przyznaje prezes.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj

Rozmowa z Wiesławem Wojasem w części piątej Poranka Wnet.

Komisja Europejska nadal broni supermarketów przed „uprzywilejowanymi” przez prawo polskimi sklepikami detalicznymi

KE uważa, że polskie prawo daje małym sklepom przewagę nad konkurencją, tj. hipermarketami, i wzywa, by zlikwidować „nieuczciwą dyskryminację”. Minister finansów obstaje przy progresji podatkowej.

„Szczegółowe dochodzenie Komisji wykazało, że progresywny charakter stawek podatkowych w nieuzasadniony sposób działałby na korzyść niektórych przedsiębiorstw kosztem innych – w zależności od ich obrotów i wielkości. W takim systemie opartym na progresywnych stawkach podatkowych mniejsze przedsiębiorstwa albo w ogóle nie płaciłyby podatku od sprzedaży detalicznej (jeżeli ich obroty nie przekraczą 17 mln zł), albo płaciłyby niższą średnią stawkę niż ich więksi konkurenci. Dawałoby to przedsiębiorstwom o niższych obrotach nieuczciwą przewagę ekonomiczną” – podała w piątek w komunikacie prasowym Komisja Europejska. Polska może zaskarżyć piątkowe postanowienie Komisji.

Podwójne standardy UE

„Decyzja KE ukazuje, że w Unii Europejskiej funkcjonują podwójne standardy dotyczące tego samego segmentu aktywności gospodarczej. Decyzja ta ingeruje w swobodę kraju członkowskiego, co do wyboru systemu podatkowego, jak i zasady swobody ustalania celu kreowania danin publicznych” – ocenił w rozmowie z PAP dr Cezary Mech były wiceminister finansów. Zaznaczył, że KE nie ma na przykład zastrzeżeń do rozwiązań francuskich, które są analogiczne, choć nie oparte na wielkości obrotów.

Według niego, patrząc na hipermarkety należy pamiętać o tym – o czym KE jedynie pośrednio napomyka, że Polska czegoś „nie wykazała”- że, podmioty te generują znacznie wyższe społeczne koszty systemowe np. w nakładach na sieć transportową, ale też uciekają od opodatkowania przy zastosowaniu cen transferowych, jak i uprzywilejowują dostawy ze swoich centrów zakupów, które mieszczą się poza granicami Polski. Zdaniem Mecha, w ten sposób dochodzi do dyskryminacji polskich dostawców i stanowi, że supermarkety stały się efektywnym kanałem dystrybucji produktów na terenie krajów goszczących.

Hipermarket w miasteczku to bankructwo dla wielu rodzinnych firm 

Polskie władze od dłuższego czasu przekonują KE, że konstrukcja podatku (jego progresja) nie powoduje zróżnicowania pomiędzy podatnikami i nie może być mowy o pomocy publicznej. Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich 20 lat powstawanie sklepów wielkopowierzchniowych, przeważnie z kapitałem zagranicznym, doprowadziło w Polsce do bankructwa wiele małych, rodzinnych firm zajmujących się handlem detalicznym. Z kolei wielu polskich producentów mogło się przekonać, że sieci supermarketów zlecające im na przykład „podwykonawstwo” tzw. marek własnych, ze względu na ilość zamawianego towaru narzucało zaniżone ceny na ich produkty. Takiej siły przebicia nie mają na rynku małe sklepy, które często zapewniają byt całej rodzinie, a zakup towaru często wiąże się w ich przypadku również z płaceniem marż także hurtownikom.

Praktyka podatkowa sieci handlowych

Sieci handlowe na tematy fiskalne wypowiadają się rzadko. Część z nich do podatków, które płacą, wlicza też VAT, który pokrywają tak naprawdę klienci. Z danych opublikowanych w KRS wynika, że przykładowo sieć Rossman, która słynie z uczciwości na rynku międzynarodowym, w 2016 roku zapłaciła 200 mln podatku, co przy obrotach rzędu miliardów złotych wydaje się być niewielką ich cząstką.

Często duże firmy o zasięgu międzynarodowym zaniżają swoje dochody. Wystarczy tutaj przypomnieć słynną aferę z HM, kiedy to okazało się, że opłaty za używanie marki, loga itp. pochłaniały cały zysk sieci we Francji, więc spółka faktycznie płaciła podatki jedynie w Szwecji, gdzie była jej centrala.

KE: Podatek faworyzuje mniejsze sklepy

KE poinformowała też w piątek, że nie kwestionuje prawa Polski do decydowania o swoim systemie podatkowym ani o celach poszczególnych podatków i opłat. Polska – zdaniem Brukseli – nie wykazała, że przedsiębiorstwa objęte wyższą stawką miałyby większą zdolność do zapłaty czy że wprowadzenie progresywnych stawek podatkowych było uzasadnione celem osiągnięcia wyższych dochodów.

KE wszczęła postępowanie w tej sprawie we wrześniu ub.r., uznając, że konstrukcja podatku może faworyzować mniejsze sklepy, a to z kolei może być uznane za pomoc publiczną. Wydała też nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania podatku do czasu zakończenia jego analizy przez urzędników w Brukseli. Polska zaskarżyła do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu tę decyzję KE.

Polski podatek zdecydowanie różni się od węgierskiego

Komisja uznała wcześniej za pomoc publiczną system progresji podatkowej, jaki chciał wprowadzić wobec handlowców rząd Węgier. W tym przypadku również zdecydowano się na zakaz stosowania podatku do czasu ostatecznej decyzji. Budapeszt wycofał się z tych rozwiązań.

Polska strona od września ubiegłego roku prowadziła z Komisją dialog, przekonując, że nasza ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej ma inny charakter niż zakwestionowane przez Brukselę wcześniej węgierskie przepisy.

Zgodnie z prawem unijnym to państwa członkowskie decydują o stawkach czy konstrukcji podatków, które nakładają na podmioty czy swoich obywateli. Regulacje te muszą mieścić się jednak w ramach prawnych UE.

Ministerstwo Finansów obstaje przy swoim

„Po otrzymaniu ostatecznej pisemnej decyzji Komisji Europejskiej w sprawie podatku od sprzedaży detalicznej uważnie ją przeanalizujemy i dopiero wówczas będziemy mogli precyzyjnie odnieść się do sprawy” – oświadczyło Ministerstwo Finansów w komentarzu przesłanym PAP.

Resort zaznaczył, że „Polska w dalszym ciągu podtrzymuje przedstawione Komisji Europejskiej argumenty przeczące selektywnemu charakterowi podatku”.

„Obecnie nie została podjęta decyzja co do zakresu kontynuowania prac nad opodatkowaniem handlu” – głosi także komentarz MF.

Unia zablokowała ustawę tuż po wejściu jej w życie

Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej weszła ostatecznie w życie 1 września 2016 roku. Wprowadzała ona dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku miała wynosić 204 mln zł. Według założeń rządu w 2017 roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 miliarda złotych wpływów.

Jednak krótko po wejściu w życie ustawy Komisja Europejska upomniała się o zagraniczne sieci handlowe i wszczęła postępowanie o naruszenie prawa UE przez Polskę w związku z wprowadzeniem podatku handlowego i nakazała zawieszenie jego stosowania, co nastąpiło.

Przychód ze sprzedaży detalicznej miał nie obejmować należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania miała nie być uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Ustawa nie przewidywała opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.

Nowy podatek mieli płacić sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów (rzeczy ruchomych lub ich części). Ustawa nie zawierała szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych.

Krótka historia „daniny od hipermarketów”

Daninę od hipermarketów PiS zapowiadało w kampanii wyborczej. Miała dotyczyć przede wszystkim zagranicznych sieci handlowych.

Pierwszą wersję podatku MF przedstawiło 2 lutego 2016 roku. Zakładała ona, że podatek ma mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta – 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).

Propozycje te wzbudziły jednak protesty wielu zainteresowanych środowisk, przede wszystkim handlowców. Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 18 lutego 2016 roku ówczesny minister finansów Paweł Szałamacha przyznał, że wersja projektu z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem wiele kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej. Mówił też, że wiele było głosów za podwyższeniem kwoty wolnej powyżej 18 mln zł rocznie, co uznał za zrozumiałe. Dodał też, że należy zważyć argumenty o zniesieniu oddzielnej stawki weekendowej.

13 kwietnia 2016 roku, podczas posiedzenia kierowanego przez Adama Abramowicza zespołu parlamentarnego, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk i wiceminister Wiesław Janczyk przedstawili nowe założenia projektu. Zawierały one trzy progresywne stawki podatku: 0,4 proc. od miesięcznego przychodu między 1,5 mln i 17 mln zł, 0,8 proc. od przychodu między 17 mln i 170 mln zł, 1,4 proc. od przychodu miesięcznego ponad 170 mln zł. Kwota wolna miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie). Nie było już – oprotestowanej przez handlowców – oddzielnej stawki weekendowej i opodatkowania sieci franczyzowych. W ostatecznej wersji projektu rząd wycofał się z najniższej stawki.

Monika Rotulska, PAP, KRS

Prezes PAIiH: Podpisaliśmy umowę o współpracy z singapurską federacją biznesu oraz singapurskim odpowiednikiem PAIiH

Na warszawskim Polsko-Singapurskim Forum Biznesowym spotkali się przedsiębiorcy polscy i ci spośród singapurskich, którzy szukają możliwości zainwestowania poza Azją. Wielka szansa dla Polski.

W Pałacu Prezydenckim, gdzie pan prezydent Andrzej Duda podejmował prezydenta Singapuru, Tan Keng Yama, odbyło się także podpisanie umów między Narodowym Centrum Badań i Rozwoju a jego singapurskim odpowiednikiem. Umowa dotyczy współpracy w dziedzinie nauki i techniki.

Została tam również podpisana umowa o współpracy między PAIiH a singapurską federacją biznesu oraz singapurskim odpowiednikiem PAIiH. Obie umowy mają na celu otwarcie instytucjonalnej współpracy pomiędzy tymi organizacjami.

Jak powiedział Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, „zamierzamy organizować misje gospodarcze, wizyty przedsiębiorców, wzajemnie sobie pomagać w promocji bezpośrednich inwestycji zagranicznych” – podkreślił Pisula w rozmowie z PAP przed rozpoczęciem Polsko-Singapurskiego Forum Biznesowego.

[related id=”8283″]

Prezes PAIiH podkreślił, że Singapur nie jest kolosalnym partnerem handlowym dla Polski, jednak jest bardzo ważny ze względu na to, że jest bardzo bogatym rynkiem, jednym z największych portów morskich na świecie i  wrotami do Azji. W Singapurze koncentruje się nie tylko azjatycki, ale światowy handel. Jak powiedział, dlatego warto być na tym rynku.  – My dlatego jeszcze przed końcem ub.r. otworzyliśmy tam biuro handlowe naszej agencji. Biuro to już obsługuje pierwsze polskie firmy zainteresowane działaniem na tamtejszym rynku. Widać, że jest zainteresowanie biznesu – oświadczył prezez PAIiH.

Jak dodał, w Singapurze łatwo robi się interesy; jest on na 2 miejscu w rankingu Doing Business, jeśli idzie o łatwość robienia interesów i o doświadczeniu biznesowym dużo większym niż nasze. „Jeżeli będziemy wychodzili z punktu widzenia naszych korzyści biznesowych, oni ze swoich, na pewno się dogadamy” – powiedział rozmówca PAP.

Według Tomasza Pisuli, Polska ma unikalną szansę płynącą z tego, że sami jesteśmy dużym rynkiem zbytu, liczącym 38 mln mieszkańców. Podczas poniedziałkowego forum będziemy gościli przedsiębiorców singapurskich, którzy szukają możliwości zainwestowania poza Azją.

Prezes PAIiH stwierdził, że inwestorzy są nami zainteresowani, ponieważ jesteśmy częścią organizmu, który liczy 500 mln mieszkańców, przez co stanowi wielki potencjał inwestycyjny także dla ewentualnych partnerów z Singapuru.Tomasz Pisula wyraził nadzieję, że za kilka miesięcy będziemy mieć możliwość podsumowania pierwszych wymiernych efektów Polsko-Singapurskiego Forum Biznesowego.

[related id=”17548″ side=”left”]

– Chcemy pokazać to, co moglibyśmy im zaproponować. Np. częścią tej delegacji są przedsiębiorcy związani z sektorem automotive, czyli wszystkim, co wiąże się z motoryzacją. Wiedzą, że polska jest jednym z hubów motoryzacyjnych, jeśli chodzi o produkcję zarówno całych samochodów, jak i komponentów do nich. (…) Z drugiej strony Singapur jest dość wdzięcznym rynkiem sprzedaży naszych towarów i usług – głównie związanych np. z przemysłem morskim, zbrojeniowym i wszystkim co jest związane z polską żywnością” – podkreślił Pisula.

Polsko-Singapurskie Forum Biznesowe jest szansą poznania się przedsiębiorców z obu krajów. Jak ocenił prezes Pisula, „dajemy przedsiębiorcom szanse poznania się. Rynek sam reguluje tego rodzaju zdarzenia. Dość powiedzieć, że biznesmeni bardzo chętnie uczestniczą w tego rodzaju imprezach. Mam nadzieję, że część B2B po części oficjalnej zakończy się sukcesem. Realne kontrakty zostaną podpisane”.

Szef PAIiH zauważył, że jako Polska mamy wielki potencjał, jeśli chodzi o nowe technologie, które u nas powstają. Mieliśmy natomiast mniej sukcesów, jeśli chodzi o wdrożenia i skuteczną sprzedaż myśli technologicznej do przemysłu. – Przedsiębiorcy singapurscy z jednej strony mają kapitał, który pozwala na eksperymentowanie ze start-upami, a z drugiej z dużym zaciekawieniem przyglądają się temu, co mamy do zaoferowania, bo o tej jakości wiedzą. Dzisiaj rozmawiałem z jednym z partnerów z Singapuru i sygnalizował mi, że jest bardzo ciekawy naszych start-upów – zaznaczył.

[related id=”12482″]

Jak podkreślił Tomasz Pisula, zainteresowanie czysto biznesowe naszym start-upami jest bardzo duże, a Polska ma mocną pozycję, jeśli chodzi o wszystko, co jest związane z sektorem IT i „fintechami”. Mamy swoje ciekawe rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa, związane z analizą dużych danych, mamy start-upy, które zajmują się biotechnologiami, sprawami oszczędzania energii w środkach komunikacji publicznej. To jest bardzo szeroka paleta. Część z tych firm pokazywaliśmy podczas targów w Hanowerze.

Prezes PAIiH dodał, że mamy szansę na szereg bardzo ciekawych wdrożeń. – Pytanie, gdzie zbierać dalej pieniądze z rynku na rozwój tych firm, czy gdzie je sprzedać, bądź gdzie pozyskiwać kontrahentów. Mam wrażenie, że bardzo bogaty rynek singapurski mógłby w tym procesie uczestniczyć – powiedział.

Według niego, rynek singapurski jest dla nas ciekawy zarówno jako rynek zbycia towarów i usług, jak i potencjalne źródło finansowania. – Bogaci Singapurczycy są zarówno ciekawym partnerem handlowym, jak i potencjalnym inwestorem. Polska ma tak unikalną sytuację, jeśli chodzi o tanią własną walutę, o wysoko wykształconą, niskokosztową siłę roboczą, ponieważ jesteśmy w UE i sprzedaż towarów z Polski nie wiąże się z dodatkowymi cłami – podsumował.

Singapur to jedno z najlepiej rozwiniętych państw świata. Leżąc nad cieśniną Malakka, stanowi bramę do Azji. Głównym atutem Singapuru jest jego strategiczne położenie, stabilność gospodarcza i polityczna oraz stworzenie pozytywnych warunków do prowadzenia biznesu, co sprzyja napływowi bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Singapur ma trzeci największy port świata i jest dobrze połączony infrastrukturalnie z rynkami Azji. Jest też w czołówce najbardziej innowacyjnych krajów świata (w 2016 r. zajął 2 miejsce w Global Innovation Index).

Według danych PAIiH, polski eksport do Singapuru wyniósł w 2016 r. 569 mln euro. W strukturze towarowej naszego eksportu dominują statki, łodzie i „struktury pływające”.

Polski import z Singapuru wyniósł natomiast w 2016 r. 636 mln euro. Na koniec 2015 r. skumulowane singapurskie inwestycje (bezpośrednie inwestycje zagraniczne-BIZ) w Polsce wyniosły 17 mln euro, zaś wartość skumulowanych polskich BIZ w Singapurze na koniec 2015 r. sięgnęła 89 mln euro.

PAP/JN

Prezydent RP Andrzej Duda: Biuro handlowe w Meksyku będzie służyło polskim i meksykańskim przedsiębiorcom

Prezydent wziął udział w stolicy Meksyku w otwarciu Zagranicznego Biura Handlowego Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Zdaniem prezydenta, Meksyk to kraj dający wielkie możliwości inwestowania.

– To kolejna polska placówka zagraniczna obok tych, które już zostały otwarte w Szanghaju, w San Francisco, a więc w najważniejszych miastach świata – powiedział prezydent podczas uroczystego otwarcia biura.

Według planów, do 2019 r. takich placówek na całym świecie ma być 70.

Andrzej Duda stwierdził, że 80 proc. polskiej aktywności zagranicznej, jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze, odbywa się dzisiaj na obszarze Unii Europejskiej. – Oczywiście można powiedzieć, że to łatwy i bezpieczny rynek, także bliski rynek, ale to rynek także i niezwykle konkurencyjny. Tymczasem, zdaniem prezydenta, gigantyczne rynki, takie jak Meksyk, stwarzają możliwości rozwoju, ekspansji i sukcesu gospodarczego. Według prognoz Meksyk do 2050 r. stanie się szóstą gospodarką na świecie. To bardzo poważny partner gospodarczy, który stwarza wielkie możliwości inwestowania dla polskich przedsiębiorców, jako kraj liczący ponad 120 mln mieszkańców.

– Spodziewam się wzrostu wymiany inwestycyjnej pomiędzy naszymi krajami. Dziś już szereg firm meksykańskich jest obecnych w Polsce, choćby firma Cemex, jeden z największych producentów cementu i materiałów budowlanych, ale są także polskie firmy, które już inwestują w Meksyku. [related id=”14976″ side=”left”]

Dodał, że wartość skumulowanych inwestycji meksykańskich w Polsce i polskich w Meksyku to ponad 10 mld dolarów. Biorąc jednak pod uwagę, że Meksyk to piętnasta gospodarka na świecie, a Polska siódma w UE, to „wciąż bardzo mało”.

– Perspektywa jest bardzo obiecująca. Liczę, że wymiana handlowa na skutek aktywności PAIH, polskiego rządu, mojej jako prezydenta, się powiększy. Prezydent powiedział też, że wspieranie polskiego biznesu na świecie to jeden z priorytetów jego prezydentury.

Nowo otwarte biuro będzie służyło polskim przedsiębiorcom, zamierzającym inwestować w Meksyku, ale też przedsiębiorcom meksykańskim, którzy będą chcieli uzyskać informacje o Polsce i o możliwościach inwestowania w niej.

Prezydent został spytany o to, dlaczego podpisana w poniedziałek z prezydentem Meksyku Enrique Peñą Nieto deklaracja dotycząca współpracy Polski i Meksyku mówi tylko o dążeniu „w kierunku partnerstwa strategicznego”, a nie ustanawia strategicznego partnerstwa.

– Żeby można było w tym wymiarze dyplomatycznym, międzynarodowym mówić o współpracy strategicznej, podpisać taką deklarację, musi być spełniony cały szereg warunków, nad którymi w tej chwili pracujemy. Ta deklaracja stanowi etap wstępny do ustanowienia strategicznej współpracy, co – mam nadzieję – nastąpi w najbliższych latach – odparł Duda.

Andrzej Duda zaprosił prezydenta Meksyku do złożenia oficjalnej wizyty w Warszawie. – Mam nadzieję, że taka możliwość w przyszłym roku będzie – powiedział.

Źródło: PAP

lk

Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego o wolnym handlu, niebezpieczeństwie protekcjonizmu i nadwyżkach handlowych

Globalne ożywienie gospodarcze nabiera rozmachu, ale może zostać zniweczone „mieczem protekcjonizmu”, zagrażającym obecnie światowej wymianie handlowej – czytamy w komunikacie Christine Lagarde.

Udostępniony wcześniej agencjom prasowym tekst środowego przemówienia Christine Lagarde w instytucie badań gospodarczych Bruegel w Brukseli wzywa do wzmocnienia powojennej architektury wolnego handlu poprzez szeroką współpracę nad rozwiązaniem konfliktowych kwestii, takich jak redukcja nadmiernych nadwyżek bilansowych. Jak zaznaczył Reuters, Lagarde nie wymieniła w tym kontekście forsowanego przez prezydenta Donalda Trumpa planu zreformowania handlu zagranicznego USA pod hasłem „Najpierw Ameryka”. [related id=”10799″]

Szefowa MFW wskazała jednak, że restrykcje handlowe byłyby „zadaną sobie samemu raną”, powodującą dezorganizację łańcuchów dostaw oraz wzrost cen produktów wyjściowych i artykułów konsumpcyjnych, co uderzyłoby przede wszystkim w najuboższych.

„Dobrą wiadomością jest to, że po sześciu latach rozczarowującego wzrostu światowa gospodarka nabiera rozmachu w miarę postępów cyklicznego ożywienia, przynoszącego obietnicę zatrudniania nowych pracowników, wzrostu dochodów oraz większej pomyślności. Biorąc to wszystko pod uwagę widzimy, że globalna gospodarka znajduje się na progu wiosny” – zadeklarowała Lagarde.

Według niej perspektywy są lepsze zarówno dla państw wysoko rozwiniętych, gdzie notuje się silniejszą aktywność produkcyjną, jak też dla gospodarek wschodzących i krajów rozwijających się, na które będzie przypadać ponad trzy czwarte tegorocznego wzrostu globalnej wytwórczości dóbr i usług.

Wyższe ceny ropy i innych surowców pomogą w bieżącym roku wielu eksporterom, ale przy dochodach zdecydowanie niższych w porównaniu z latami najlepszej koniunktury.

„Jednocześnie istnieją wyraźne czynniki ryzyka: niepewność polityczna, w tym także w Europie, wiszący nad światowym handlem miecz protekcjonizmu oraz trudniejsze globalne warunki finansowe, które mogą wywoływać szkodliwy odpływ kapitału z gospodarek wschodzących i rozwijających się” – zaznaczyła szefowa MFW.

Pap/aa

Tomasz Pisula: Tworzymy infrastrukturę wspierająca polski eksport do krajów o najszybszym tempie rozwoju

Koncentrujemy się zwałaszcza na rynkach wschodzących: Ameryce Południowej, Azji i Afryce- o działalności Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych mówił jej prezes, Tomasz Pisula.

 

Tomasz Pisula opowiedział w Poranku Wnet o działaniu kierowanej przez siebie agencji: – Po pierwsze, zajmujemy się ściąganiem zagranicznych inwestycji do kraju. Około 20 proc. z nich przechodzi przez PAIiIZ.

 

Druga część naszej pracy to zupełnie nowy obszar: wicepremier Morawiecki poprosił nas o usystematyzowanie wsparcia dla polskiego eksportu. Jesteśmy więc jednym z narzędzi reformy polskiej dyplomacji handlowej – kontynuował nasz gość i dodał – Dotychczas wiele podmiotów zajmowało się dyplomacją handlową w sposób nieskoordynowany. Obecnie znaczna część tych zadań przechodzi do naszej agencji.

Doprowadzamy do likwidacji sieci Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji, które można nazwać reliktami dyplomacji ludowej. My teraz zakładamy biura handlowe na całym świecie, w celu pomocy polskim firmom w wyjściu na rynki międzynarodowe. W przeciągu trzech lat takich biur otworzymy sześćdziesiąt dziewięć – informował prezes PAIiIZ.