Naród-Bóg-cywilizacja. Niepodległe pisarstwo i życie Zofii Kossak-Szczuckiej / Piotr Sutowicz, „Kurier WNET” nr 53/2018

Prezydent Andrzej Duda zdecydował o uhonorowaniu pisarki pośmiertnie Orderem Orła Białego wraz z 24 innymi osobami, które uznał on za symboliczne i wybitne dla budowania niepodległości Polski.

Piotr Sutowicz

Naród – Bóg – cywilizacja. Niepodległe pisarstwo Zofii Kossak

W roku bieżącym minęła 50 rocznica śmierci Zofii Kossak Szczuckiej Szatkowskiej. Z kolei w przyszłym roku będziemy obchodzić 120 rocznicę jej urodzin. Ta popularna przed wojną, ale czytana i po jej zakończeniu autorka została nieco zapomniana w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, choć w ostatnim czasie jej twórczość zdaje się wracać do czytelników i chyba zaczyna być odczytywana w kontekście współczesności.

Oby ten trend, który wypracowały niektóre środowiska katolickie – a wśród nich należy wymienić chociażby bliskie autorowi niniejszego tekstu Stowarzyszenie „Civitas Christiana”, oraz Instytut Wydawniczy PAX, który wznawiał książki pisarki nawet w czasach, kiedy wcale nie było to modne ani opłacalne – utrzymał się w przyszłości, z czego mogą wyniknąć tylko korzyści dla kultury polskiej. Z pewnością to niezaprzeczalny wkład jej pisarstwa w tę dziedzinę narodowego życia zdecydował o tym, że prezydent Andrzej Duda postanowił uhonorować ją pośmiertnie Orderem Orła Białego wraz z 24 innymi osobami, które uznał on za symboliczne i wybitne dla budowania niepodległości Polski.

Kossakowie

Zofia Kossak z matką, Anną Kisielnicką-Kossak | Fot. Fundacja im. Zofii Kossak, domena publiczna

Zofia przyszła na świat w Kośminie na Lubelszczyźnie 10 sierpnia 1889 r. Jej ojciec Tadeusz był bliźniaczym bratem Wojciecha – odznaczonego razem z bratanicą malarza znanego z twórczości batalistycznej, w tym choćby jako współautora Panoramy Racławickiej. Do dziś dnia malowane przez niego konie pozostają symbolami polskiego charakteru narodowego, a biorąc pod uwagę fakt, że zwierzęta te na żywo można obejrzeć coraz rzadziej, wolno powiedzieć, że Kossakowski symbol przeżył żywy obiekt portretowy. Z pewnością między malarstwem Wojciecha a pisarstwem Zofii daje się zauważyć silny związek, może wynikający z pokrewieństwa, a może z podobnego sposobu widzenia polskości. Warto wspomnieć, że córkami Wojciecha, a więc stryjecznymi siostrami Zofii, były Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, dwie literackie osobowości dwudziestego wieku. Relacje rodzinne między kuzynkami jednak niekoniecznie należały do łatwych. Obraz rodzinny Kossaków warto uzupełnić jeszcze o siostrę Wojciecha i Tadeusza, Jadwigę, której córka tego samego imienia była później żoną Stanisława Ignacego Witkiewicza.

Układanka ta nie jest oczywiście pełna, ale już na jej podstawie widać, że mamy do czynienia z rodziną niezwykłą, której drogi w późniejszych czasach rozeszły się nieraz dramatycznie, ale nie można powiedzieć, że rodzina przeminęła, nie pozostawiając po sobie znakomitych i niekiedy mniej znakomitych, ale i tak wartościowych dzieł kultury. Warto też wspomnieć, że przyszła pisarka miała jeszcze dwóch braci, z których jeden zmarł, nie dożywszy roku, zaś drugi utonął w nurtach rzeki Wieprz w wieku dwunastu lat. Były to chyba pierwsze śmierci, z którymi przyszło się Zofii zetknąć.

W dorosłym życiu będzie ona doświadczać jej bardzo często, co nigdy nie doprowadzi do złamania charakteru pisarki, a co ważniejsze – wiary w Boga i Jego Opatrzność. To przekonanie czyniło ją nie tylko wybitną pisarką, ale i apologetką katolicyzmu, co w tej rodzinie, jak już wspomniano, wybitnej, nie było wcale rzeczą zupełnie oczywistą.

Kronikarka zapomnianych Kresów

Zofia Kossak | Fot. NAC

W roku 1915 Zofia Kossak wyszła za mąż za Stefana Szczuckiego i wraz z mężem przeniosła się do Nowosielicy na Wołyniu. Tam przyszli na świat jej dwaj synowie, Juliusz i Tadeusz, tam wreszcie przeżyła pierwszą odsłonę tragedii, jaką XX wiek przyniósł i Europie, i Polsce. Koniec pierwszej wojny światowej to czas, kiedy na Kresach zaczyna się anarchizacja życia społecznego. Bunty będące echem rewolucji październikowej i pierwsze wybuchy prenacjonalizmu ukraińskiego stają się tragedią tej ziemi i żyjących tu Polaków. Swe przeżycia tego okresu spisuje ona niemal na bieżąco, a zapiski ułożone w całość ujrzą potem światło dzienne opatrzone tytułem „Pożoga”. Książka odniosła błyskawiczny sukces, także międzynarodowy, gdy przetłumaczono ją na języki angielski i francuski, ale również węgierski i japoński. W dwudziestoleciu międzywojennym znaczenie dzieła polegało na tym, że traktowało o losach ziem, które po traktacie ryskim nie wróciły do Polski.

Dziś, kiedy mówimy o Kresach, mamy na myśli tereny wschodnie II Rzeczypospolitej. „Pożoga” Zofii Kossak opisuje rzeczy dziejące się na wschód od Słucza, a więc na tej już wówczas pozostawionej przez Polskę ziemi, oddanej na pastwę totalitaryzmu bolszewickiego.

Tak jak dziś w Polsce żyją ludzie, którzy pozostawili swoją ojczyznę za obecną polityczną granicą kraju, tak wówczas w ojczyźnie żyli ludzie tęskniący za tamtym dziedzictwem. Obecnie wiemy więcej o tragedii, jaka spotkała pozostałych tam Polaków w latach 1937–38. Do świadomości historycznej wkrada się myśl o tym, że polskość sięgała znacznie dalej niż do linii wyznaczonej traktatem w Rydze. Niemniej dla całych pokoleń wiedza taka była niedostępna, podobnie jak sama książka, która w Polsce komunistycznej była lekturą zakazaną, a wraz z nią wiele innych publikacji autorki, a w najczarniejszym okresie systemu – wszystkie. Co ciekawe, dziś z przyczyn politycznych jej twórczość również nie jest pożądanym świadectwem faktu, że wspomniane obszary kiedyś przynajmniej kulturowo były polskimi.

Zofia Kossak-Szczucka | Fot. NAC

Oprócz niewątpliwego sukcesu literackiego „Pożogi”, w pierwszej połowie lat dwudziestych życie przyniosło pisarce cały szereg gruntownych przemian. Opuszcza dotychczasowy dom, w roku 1923 umiera jej mąż, jako wdowa z dziećmi szuka nowego miejsca na ziemi i znajduje opuszczony dwór w Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim. Tu znajduje ją dziecięca miłość i późniejszy towarzysz życia, notabene jeden z pozytywnych bohaterów Pożogi, bowiem na Kresach ich losy przypadkiem na chwilę się splotły. Dla Zofii Szatkowski porzuca protestantyzm i składa katolickie wyznanie wiary. Jest nie tylko jej towarzyszem życia, ale i pomocą przy pisaniu, niekiedy współautorem książek, a po jej śmierci tworzy istniejące po dziś dzień w Górkach muzeum jej imienia. Tu w 1926 roku przychodzi na świat ich syn Witold, rok później zaś umiera pierworodny Juliusz – kolejna, a nie ostatnia śmierć jej życia. Wreszcie w 1928 roku rodzi się córka Anna, dzieląca z matką jej wojenne losy, a po jej śmierci działająca na rzecz zachowania pamięci o jej pisarstwie i działalności.

Oswajanie nieznanego

Śląsk Cieszyński wszakże to coś więcej niż miejsce zamieszkania. Zofia przybyła z Kresów Wschodnich na ziemie zachodnie do nieznanego dla większości Polaków kraju. Tu powstały jej najważniejsze w dwudziestoleciu powieści. Pisząc o jej pobycie w Górkach, nie można pominąć faktu napisania dwu dzieł: adresowanych do dzieci „Przygód Kacperka, góreckiego skrzata” oraz „Nieznanego kraju” – swoistego hołdu dla ziemi i ludzi, którzy dochowali wierności ojczyźnie wbrew niej samej. Ten ostatni tytuł to zbiór trochę opowiadań, trochę reportaży, pisany bardzo żywiołowo, z emocjonalnie stawianymi tezami. Na kartach książki widać wielosetletnie zmagania polskości na Śląsku z naporem germanizacyjnym. Książka doprowadzona jest do czasów autorce współczesnych, pisze w niej również o działalności Polaków pozostających wówczas po drugiej stronie kordonu. Ewidentnie zafascynowana jest w ostatnim reportażu osobą i działalnością Arki Bożka, który jest jej przewodnikiem po Opolszczyźnie.

O ile w „Pożodze” opisuje ona to, co utracone, to w „Nieznanym kraju” znajdziemy postulat przyswojenia sobie tego, co odzyskane, a może i zwrócenia się ku tym kresom zachodnim, które ciągle na swoją Polskę czekają.

Tom zyskał uznanie wśród czytelników i krytyków, w Polsce był dobrze przyjęty. Zresztą wpisywał się chyba w pewien rewizjonizm, jaki pojawiał się wówczas wśród Polaków. To w latach 30. Józef Kisielewski opublikował książkę „Ziemia gromadzi prochy”, która w formie niby to archeologicznego reportażu o słowiańskiej przeszłości Brandenburgii i Meklemburgii wywoływała w Polsce określone nastroje antyniemieckie. Zresztą tuż przed samą wojną ks. Karol Milik, powojenny Administrator Diecezji Wrocławskiej, wydał w milionowym nakładzie pocztówkę z granicami Polski zaznaczonymi tuż w okolicach Berlina, a do tego obejmującymi obszar Czech, świeżo wówczas zaanektowanych przez III Rzeszę. Postulaty rewindykacyjne pojawiały się zresztą również u niektórych myślicieli obozu narodowego tamtego czasu. Wtedy były to tylko marzenia, ale czas pokazał, że działa na rzecz marzycieli właśnie. W tym kontekście książka Kossak-Szatkowskiej była grzeczna, ale niewykluczone, że dla wielu owych marzycieli stanowiła inspirację, zaś u Niemców wywoływała irytację, a w latach II wojny światowej ściągnęła na pisarkę wyrok.

Do tematyki „zachodniej” powróciła ona wraz z mężem jeszcze raz, pisząc pod koniec życia tom opowiadań pt. „Troja Północy”, opisujący dzieje zagłady dokonanej przez Niemców na Słowianach Połabskich. Temat może dziś uchodzić za dziwny, książka nie jest specjalnie popularna, tu i ówdzie bywa krytykowana jako słaba. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy winniśmy traktować ją jako ostrzeżenie, czy może początek marzenia? Chyba znowu czas pokaże.

Apologie

W niepodległej Polsce w kolejnych latach dwudziestolecia powstaje zrąb kanonu literackiego Zofii Kossak, przynosząc autorce sławę międzynarodową. Można powiedzieć, że twórczość ta szła dwutorowo. Pisarka tworzy dzieła o historii Polski, ale i chrześcijaństwa powszechnego, wszystkie one jednak sprowadzają się do jednego – relacji człowieka i narodu do Boga. Najczęściej w tym kontekście wymienia się cykl „Krzyżowcy”, opublikowany w latach 30., który ukazuje kontekst walki cywilizacji ujętej w ramy wypraw krzyżowych. Książka była popularna ze względu na niezwykle żywą warstwę fabularną, mogącą stanowić scenariusz filmowy, ale swoją ponadczasowość zawdzięcza sferze moralnej oraz uniwersalnym pytaniom o tożsamość cywilizacyjną właśnie. Scena rozmowy św. Franciszka z władcą muzułmańskim z powieści „Bez oręża” jawi się manifestem, który nie tylko przetrwał próbę czasu, ale i nie wydaje się, by kiedykolwiek był on nieaktualny dla wyznawców Chrystusa.

Chrześcijańskim dziejom Polski poświęciła autorka całe spektrum powieści, lokując je czasowo i w czasach piastowskich i w późniejszych wiekach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Pisała zarówno o rzeczach wielkich, jak i małych, o zbrodni i zadośćuczynieniu. Wszędzie dostrzegała ludzkie emocje, które składają się na czyny, te zaś na procesy. Zawsze jednak ponad wszystkim jest Bóg i posłannictwo, które wyznacza człowiekowi i narodom.

Front Odrodzenia Polski – Protest Zofii Kossak-Szczuckiej | Fot. domena publiczna, Wikipedia

Poszukiwania woli Bożej musiały być w życiu Zofii Kossak szczególnie bolesne po wojnie, kiedy wydawało się, że zapomniana przez wszystkich, oczerniona także przez środowiska emigracyjne, na farmie w Kornwalii pisała „Przymierze”, będące fabularną wizją życia patriarchy Abrahama. Z książki przebija nadal ów optymizm wypływający właśnie z wiary w Boga. Żeby jednak przypomnieć sobie i zwykłe ludzkie radości, Zofia pisze tam również „Rok polski” – niezwykle wesoły zbiorek opisujący obyczaje ludowe, w dużym stopniu śląskie. Z jednej strony pewnie wynikały one z tęsknoty do ziemi, którą musiała opuścić, z drugiej jednak, przypominając sobie poszczególne epizodziki z ludowego doświadczania roku kościelnego, autorka musiała nieźle się uśmiać. Tęsknota za ojczyzną jednak okazała się na tyle silna, że Zofia Kossak zdecydowała się wrócić do kraju i mimo cenzury komunistycznej, po roku 1956 nieco lżejszej, podjąć kolejną próbę budowania sobie życia na nowo.

Wojna

Zanim wszakże do tego doszło, Zofię Kossak spotkało doświadczenie najgorsze, w tym także coś, co można nazwać dotknięciem diabła i otchłanią, którą również objęła swym chrześcijańskim spojrzeniem. Wojna była oczywiście doświadczeniem całego narodu. Pisarkę jednak doświadczyła ona na wszystkie sposoby. Już na początku kampanii wrześniowej opuściła Śląsk, co wydaje się naturalne z powodów, o których było powyżej. Mając doświadczenie „Pożogi”, nie zdecydowała się na ucieczkę na wschód i została pod okupacją niemiecką. Trudno powiedzieć, czy uważała Niemców za bardziej cywilizowanych od bolszewików; być może wybrała nieznane, truchlejąc przed tym, co już poznała. Wojna to czas krystalizowania się postaw. Często wydobywa ona z ludzi to, co w nich najgorsze, ale i to, co najlepsze.

 

Wojenne losy autorki „Krzyżowców” pokazują, że pisząc o chrześcijaństwie, w pełni żyła jego zasadami, były one jej i w niej. Jednocześnie dała wyraz niezwykłemu zrośnięciu się wiary i patriotyzmu, które w jej osobowości stanowiły jedność.

Tablica pamiątkowa przy ul. Radnej w Warszawie | Fot. Patryk Korzeniecki, CC A-S 4.0, Wikipedia

Z tych wartości wyrastały choćby dwa dokumenty czasów wojny sygnowane przez pisarkę. Jeden z nich to „Dekalog Polaka”, w którym niezwykle stanowczo oddała ona obowiązki członka narodu w czasach wojny; drugi zaś – słynny „Protest” z 1942 roku, w którym zakreśliła ramy chrześcijańskiego postępowania wobec zagłady Żydów. Do dziś środowiska lewicowe, które nie chcą zrozumieć chrześcijaństwa, mają z tym dokumentem problem, dziwiąc się, jak Polka i antysemitka mogła chcieć ratować Żydów. Nie nam pastwić się nad światopoglądem pozbawionym logiki, ale oba wspomniane dokumenty winny być pamiętane jako przejaw konsekwencji w polskości i chrześcijaństwie zarazem. Oczywiście słowa zawarte w „Dekalogu”, odczytywane dziś, muszą uwzględniać kontekst czasu, ale to chyba nie powinno nikogo dziwić.

Działalność pisarki nie mogła pozostawać przez okupanta niezauważona. Z jednej strony była poszukiwana za swe pisarstwo, z drugiej – za patriotyczną aktywność. Śledzona również za pomocą siatek donosicieli, we wrześniu 1943 została aresztowana, najprawdopodobniej na podstawie donosu zięcia swej stryjecznej siostry, Magdaleny Samozwaniec, Henryka Plater-Zyberka. W październiku tegoż roku wywieziona do obozu Auschwitz-Birkenau, początkowo pozostała nierozpoznana. Kiedy Niemcy dowiedzieli się, kim jest więźniarka, zdecydowali się powtórnie przewieźć ją na Pawiak, gdzie skazano ją na śmierć. Została jednak z więzienia uwolniona, a raczej wykupiona przez AK i zdążyła jeszcze wziąć udział w powstaniu warszawskim. Śmierć, która towarzyszyła jej całe życie i tu jednak wycisnęła swoje piętno na losie pisarki – w Auschwitz ginie jej drugi syn, Tadeusz Szczucki.

Pobyt w obozie był dla pisarki przeżyciem szczególnym. Opisała go w swej drugiej z kolei książce autobiograficznej, „Z otchłani”. Uczyniła to w 1945 roku, przebywając w Częstochowie. Publikacja ta jest o tyle ważna, że oprócz wymownej warstwy dokumentalnej, z jej kart przebija przesłanie, iż obóz niekoniecznie był piekłem, raczej czyśćcem.

W powojennej literaturze obozowej był to głos ważny, mocno polemizujący z masowo publikowanymi wspomnieniami Tadeusza Borowskiego, patrzącego na życie obozowe okiem cynika.

Oczywiście w nowej rzeczywistości nie było dla niej miejsca w kraju – opuściła Polskę zaraz w 1945 roku. W Londynie spotkały ją oszczerstwa, jakoby była sekretarką Bieruta. Głęboko urażona pisarka spędziła 12 lat we wspomnianej już Kornwalii, gdzie wspólnie z mężem, który powrócił z oflagu, prowadzili gospodarstwo.

Walka o kulturę

Wracając do kraju w roku 1957, pewnie zastanawiała się, czy robi dobrze. Związała się z Instytutem Wydawniczym PAX, dzięki czemu przynajmniej część jej dorobku mogła zostać przywrócona czytelnikowi. Z drugiej strony trudno jej było uniknąć gry politycznej, jaka się wokół niej toczyła. Niezwykle stanowcza postawa Zofii Kossak i nieuleganie umizgom władz zmniejszały ich zapał w działaniach mających na celu użycie jej do swych większych i mniejszych celów. O swojej postawie i poglądach dawała świadectwo do końca życia. Zachorowała nagle, mówi się, że przyczyniła się do tego wizyta w obozie Auschwitz-Birkenau i silne emocje, jakie wywołała u pisarki. Umarła 9 kwietnia 1968 r. w Bielsku Białej.

Jej życie najlepiej oddaje motto, jakie umieściła na swojej obozowej pryczy: „Każdej chwili mego życia wierzę, ufam, miłuję”, można do tego dodać słowa św. Ambrożego: „Nie zawiodę się na wieki”.

9 kwietnia 2018 roku, w 50 rocznicę śmierci pisarki, w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej złożony został na jej grobie wieniec, pierwszy raz w historii III RP.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Naród-Bóg-cywilizacja” znajduje się na s. 4 listopadowego „Kuriera WNET” nr 53/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Naród-Bóg-cywilizacja” na s. 4 listopadowego „Kuriera WNET”, nr 53/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pakistan: Asia Bibi jest w bezpiecznym miejscu w Islamabadzie. Spodziewane są kolejne protesty muzułmanów

Nie mamy jednak potwierdzenia, czy owym bezpiecznym miejscem jest inne więzienie – informuje Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Pakistanu poinformował, że Asia Bibi wciąż przebywa w stolicy Pakistanu. Prawnik chrześcijanki Saif-Ul-Malook poinformował w środę rano (7.11.2018) dziennikarzy Agence France-Presse, że Asia opuściła więzienie w Mutlan:

– Powiedziano mi, że jest w samolocie, ale nikt nie wie, gdzie wyląduje – wyjaśnił Saif-Ul-Malook. Informacja ta została potwierdzona pracownikom Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie także przez dwa inne źródła z Pakistanu.

Asia nie przebywa razem z rodziną, która wciąż się ukrywa. Jej rodzina prosiła także o to, aby ze względów bezpieczeństwa nie podawać szczegółów dotyczących miejsca ich pobytu.

W Pakistanie prawdopodobnie ponownie wybuchną gwałtowne protesty, podobne do tych, które miały miejsce po ogłoszeniu wyroku ułaskawiającego Asię Bibi 31 października 2018 roku. Zapowiadana jest na dziś konferencja prasowa w Lahaur oraz strajki, za którymi stoi to samo ugrupowanie TLP (Tehreek-e-Labaik Pakistan).

Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Asii Bibi został ogłoszony 31 października 2018 roku. Niemal w tym samym momencie na ulicach wielu pakistańskich miast, m.in. Islamabadu, Lahaur, Karaczi, Fajsalabadu, pojawili się protestujący fundamentaliści, którzy wciąż domagali się jej śmierci. Za tymi działaniami stała radykalna organizacja TLP (Tehreek-e-Labaik Pakistan), która domagała się m.in. ponownego rozpatrzenia sprawy Asii Bibi. Rząd zgodził się na warunki podyktowane przez przywódców TLP. Ponadto fundamentaliści żądali zwolnienia ponad 5 tysięcy aresztowanych protestujących.

Sprawa Asii Bibi jest bardzo ważnym, historycznym krokiem dla całego Pakistanu, ale nie możemy zapominać o pozostałej tam wspólnocie Kościoła. Dlatego Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie wciąż wzywa do modlitwy za całą społeczność chrześcijan i innych mniejszości religijnych o prawo do swobodnego wyznawania swojej religii.

Źródło: Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Nie było zgody papieża na afirmację homoseksualizmu – Grzegorz Górny o synodzie ds. młodzieży w Poranku WNET [VIDEO]

Niemal cały październik trwał w Watykanie synod poświęcony młodzieży. O jego największych kontrowersjach opowiedział w Poranku pisarz Grzegorz Górny.

Gość Poranka stwierdził, że zakończony niedawno synod upłynął pod znakiem pokoleń ’66 i ’68, które właśnie doszły do najwyższych stanowisk kościelnych. Wskazał przy tym na polską specyfikę obydwu roczników.

„O ile Zachód został ukształtowany przez pokolenie ‘68, to u nas w większym stopniu przez pokolenie ‘66. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, ile osób uczestniczyło w wydarzeniach 1968 r., to raczej mieliśmy do czynienia ze środowiskami inteligenckimi i studenckimi w wielkich miastach, natomiast zaangażowanie w uroczystości milenijne (tysiąclecie chrztu Polski – przyp. red.) dotyczyło milionów osób w całym kraju”.

Na synodzie najgłośniej wybrzmiewał temat homoseksualizmu, a w szczególności listów włoskiego arcybiskupa Carlo Maria Viganò. Duchowny oświadczył w nich, że w Kościele coraz bardziej wpływowe staje się lobby homoseksualne.

Gość Poranka wskazał również na przełomowy charakter zebrania przedstawicieli Kościoła, w którego dokumentach roboczych po raz pierwszy w historii pojawił się termin młodzież LGBT. W dokumentach końcowych jednak z niego zrezygnowano.

„Z przecieków watykańskich wynika, że tutaj interweniował osobiście sam (papież – przyp. red.) Franciszek, który się włączył do redagowania tego dokumentu, i że to on miał zadecydować, że sformułowania afirmujące w jakiś sposób orientację homoseksualną jednak w tym końcowym dokumencie w takiej formie się nie znalazły”

Pisarz zwrócił też uwagę na temat pedofilii w Kościele, poświęcając szczególną uwagę walce z tym zjawiskiem w Stanach Zjednoczonych.

Gość Poranka odniósł się także do uniewinnienia trzy dni po zakończeniu synodu – 31 października – Asii Bibi, skazanej na śmierć za bluźnierstwo przeciw islamowi. Pakistańska chrześcijanka aż do rozpatrzenia przez Sąd Najwyższy wniosku o rewizję wyroku nie może jednak opuszczać rodzinnego kraju, w którym poza murami więzienia grozi jej morderstwo.

„Wielu ludzi zaangażowanych w jej obronę zginęło – gubernator, który opowiedział się po jej stronie czy minister zostali zadźgani. Musiał uciekać jej adwokat, teraz grozi się sędziom, którzy podjęli wyrok ułaskawiający”

 

A.K.

Felieton ks Andrzeja Pasia (PKWP) „Młodość wiary”

Kto inny odpowiada za dzieci i za młodzież jak nie dorośli, którzy powinni pokazywać im dobry przykład i dawać wsparcie?

Dlaczego młodzi ludzie chcą pozostawać w Syrii – w swojej zniszczonej wojną ojczyźnie? „Bóg prosi, byś pozwolił się miłować”… Zapraszamy do wysłuchania felietonu księdza dr Andrzeja Pasia.

 

Modlitwa za Asię Bibi nadal potrzebna…

Niestety z Pakistanu wciąż docierają smutne, niewyobrażalnie smutne wieści.

Po wydaniu wyroku, w którym Asię uznano za niewinną zarzucanych jej czynów, na ulicach m.in. Karachi, Lahore czy Islamabadu pojawiły się niepoliczalne rzesze protestujących radykałów.

Asia Bibi nie może opuścić kraju – jest to cena, jaką rząd zapłacił za porozumienie z radykalnymi wyznawcami islamu. W zamian za ponowne rozpatrzenie sprawy Asii fundamentaliści mieli zaprzestać protestów.

Prosimy Was o nieustanną modlitwę!

Paweł Bobołowicz o Karolu Wojtyle w dokumentach KGB oraz relacjach świętego papieża z Ukrainą

1 listopada 1978 roku władze komunistycznej Ukrainy otrzymały tajny raport KGB dotyczący wyboru nowego papieża.

Już w drugim akapicie raportu, KGB ostrzega, że nowy papież ma „swoją niezależną linię”, której głównym wyznacznikiem jest orientacja na Zachód i aktywizacja kościoła katolickiego w krajach socjalistycznych.

KGB charakteryzuje Wojtyłę, jako przywódcę prawicowych biskupów w PRL wspierającego „Znak” nazwany w raporcie „radykalną organizacją katolicką”.

W raporcie kagiebowcy zwracają uwagę na bliskie kontakty Wojtyły ze Zbigniewem Brzezińskim i nazywają papieża „germanofilem”. Zarzucają mu, jakoby Karol Wojtyła wzywał biskupów niemieckich do nieuznawania granicy na Odrze i Nysie. Według sowieckich funkcjonariuszy Wojtyła wpływał na polski episkopat w celu umacniania katolickich parafii Litwinów, Białorusinów i Ukraińców.

Raport przestrzega przed możliwą aktywizacją rzymskich i greckich katolików na Ukrainie i jednocześnie informuje, że KGB przygotowuje działania, które mają temu zapobiec, między innymi poprzez odkrywanie kanałów komunikacji Watykanu z wiernymi z terenów Sowietów. KGB planuje rozpoznać kontakty papieża na Ukrainie i wprost wskazuje na konieczność werbunku agentów, którzy będą wpływać na życie kościoła, przeciwdziałać jego aktywizacji i informować o planach Watykanu.

Takie opinie mogły nie wynikać z niedoinformowania sowieckich służb, lecz być narzędziem wpływu i kształtowania opinii sowieckich decydentów.

Funkcjonariusze KGB trafnie ocenili aktywności Papieża w kierunku wschodnim. Jan Paweł II od początku wskazywał na na duchową jedność chrześcijan Wschodu i Zachodu, a granicę Europy według niego pokrywają się z zasięgiem przenikania Ewangelii.

3 czerwca 1979 r. w Gnieźnie Ojciec Święty definiował swoją misję w ten sposób: „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież-Polak, Papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu”

W tym samym roku wraz z patriarchą Konstantynopola Dimitriosem I powołał Międzynarodową Komisję Mieszaną do dialogu teologicznego między Kościołem katolickim a Kościołem prawosławnym.

W tym samym czasie już dążył do odbudowy kościoła greckokatolickiego na Ukrainie . W marcu 1980 r. Jan Paweł II zwołał z Rzymie specjalny synod Kościoła Greckokatolickiego, w którym wtedy głównie wzięła udział diaspora kanadyjska. Działania te były na tyle pionierskie, że spotkały się też z krytyką w samym Watykanie. Papież jednak przypominał, o wielkiej wierności i przywiązaniu Kościoła Greckokatolickiego do Rzymu, pomimo ogromu prześladowań i pełnej delegalizacji na terenie sowietów.

W 1000 rocznicę Chrztu Rusi w kwietniu 1988 r. Jan Paweł II opublikował list do grekokatolików ukraińskich „Magnum Baptismi donum”,:  W liście papież pisze: „Znad brzegów Jordanu po dziesięciu wiekach dzieło zbawienia mocą Ducha Świętego dotarło do ziem użyźnionych wodami Dniepru, gdzie Pan wybrał na swoje sługi Olgę i Włodzimierza, aby ich naród obdarzyć łaską chrztu świętego. Odtąd Kościoły zrodzone z chrztu w Kijowie śpiewają poprzez wieki hymn wdzięczności ku czci Trójcy Przenajświętszej”

9 lipca 1988 r. w rzymskim kościele ukraińskim Santa Sophia Jan Paweł wygłosił kazanie po ukraińsku, a następnego dnia odprawił uroczystą liturgię w obrządku bizantyjskim.

W czasie IV pielgrzymki do Polski w Przemyśl, 2 czerwca 1991 w PRZEMÓWIENIE DO WIERNYCH KOŚCIOŁA BIZANTYJSKO-UKRAIŃSKIEGO nawiązuje do bolesnej przeszłości Polaków i Ukraińców:

„Tyle goryczy i udręki przeszły oba nasze narody w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Niech to doświadczenie posłuży jako oczyszczenie, które ułatwi spojrzenie z dystansem na dawne spory, pretensje i wzajemne nieufności, a przede wszystkim ułatwi wzajemne przebaczenie dawnych krzywd. Dzisiaj dosłownie wszystko – a przede wszystkim wspólna wiara w Jezusa Chrystusa – wzywa do pojednania, braterstwa i wzajemnego szacunku; do szukania tego, co łączy. Wzniecanie dawnych nacjonalizmów i niechęci byłoby działaniem przeciwko chrześcijańskiej tożsamości; byłoby również rażącym anachronizmem, niegodnym obu wielkich narodów.

Papież Część przemówienia wygłasza w języku ukraińskim i dodaje:

„Jeśli mi Pan Bóg pozwoli kiedyś przyjechać do Lwowa, to będzie więcej po ukraińsku.”

Na Ukrainę w podróż apostolską Jan Paweł II udał się 10 lat po tych słowach 23 czerwca 2001 r, To była 94 zagraniczna pielgrzymka Ojca Świętego. Samolot z papieżem na pokładzie wylądował w Kijowie o godzinie 12.25 a Ojciec Święty, po zejściu na płytę lotniska ucałował ukraińską ziemię i chleb, który niosły dzieci ubrane w ludowe stroje.

Ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Kuczma stwierdził w czasie powitania, że przed Papieżem otwiera się nowa Ukraina, a wizyta Jana Pawła II pomoże przezwyciężyć «trudne dziedzictwo», a to z kolei pozwoli «stworzyć społeczeństwo, w którym panować będą tolerancja, swobody religijne, humanitaryzm, szacunek dla ludzkiej godności».

Jan Paweł II przypomniał, że jest trzecim następcą św. Piotra, który nawiedza ziemię ukraińską. W I w. był to św. Klemens oraz, w VII w., św. Marcin I. Zginęli oni jako męczennicy na Krymie.

W dniu swojego przylotu do Kijowa Papież spotkał się z intelektualistami i przedstawicielami ukraińskich elit – co tez dowodzi wyjątkowości tej pielgrzymki i jej znaczenia nie tylko dla wiernych Kościoła Katolickiego.

Na spotkaniu papież podkreślał rolę Kijowa jako skrzyżowania dróg Zachodu i Wschodu Europy i spotkania dwóch wielkich tradycji chrześcijańskiej — bizantyjskiej i łacińskiej

Mówi też o tragicznej przeszłości:

„Niestety, postępowanie narodów kontynentu nie zawsze było zgodne z ich chrześcijańskimi tradycjami i dlatego pamięć historyczna przechowuje bardzo smutne obrazy przemocy, zniszczeń i żałoby – mówił papież wspominając zbrodnie komunistów i nazistów.”

I jednocześnie wskazywał jak należy działać w przyszłości:

„Ja sam zachęcam was do wytrwałej kontynuacji niezbędnych działań, aby można było przezwyciężyć istniejące nadal trudności, zabezpieczając pełne poszanowanie praw mniejszości narodowych i religijnych. Polityka mądrej tolerancji z pewnością wzbudzi szacunek i sympatię dla narodu ukraińskiego i zapewni mu szczególne miejsce w rodzinie narodów europejskich.

Papież spotkał się z Wszechukraińską Radą Kościołów i Organizacji Religijnych. Uczestniczyło w nim 16 delegacji, reprezentujących Kościół katolicki i część prawosławia, a także wspólnoty protestanckie, muzułmańskie i żydowskie. Jedynym, który nie przybył był ówczesny zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego.

Ojciec Święty pierwszego dnia pobytu w Kijowie złożył kwiaty w pod kijowskiej Bykowni, miejscu pochówku tysięcy ofiar komunistycznego reżimu, w tym tez Polaków zamordowanych na podstawie rozkazu katyńskiego. W 2001 roku nie było tam jeszcze pomnika i gest papieża był ważnym przypomnieniem o tej tragicznej zbrodni.

Następnego dnia 24 czerwca w niedzielnej mszy św. celebrowanej na pod kijowskim lotnisku Czajka wzięło udział 150 tysięcy wiernych Ukrainy, Polski, Białorusi, Rosji, Litwy, Węgier, Mołdawii, Gruzji.

Ołtarzu przypominał kozacką łódź, w której umieszczono wizerunek Matki Boskiej z Berdyczowa. Msza była sprawowana po ukraińsku w rycie łacińskim.

Homilię Jan Paweł II wygłosił w języku polskim i ukraińskim. Mówił w niej m.in.:

„Chrzest, który odbył się tutaj, w Kijowie, rozpoczął tysiącletnią historię chrześcijaństwa na terytorium dzisiejszej Ukrainy i całego regionu. Dziś, gdy łaska Boża pozwala mi zatrzymać się w tym historycznym miejscu, patrzę na ponad dziesięć wieków, podczas których łaska tamtego pierwszego chrztu spływała na kolejne pokolenia synów tego narodu”

Ukraina dla Jana Pawła II była przykładem wierności Ewangelii:

Ziemio ukraińska, przesiąknięta krwią męczenników, dziękuję ci za przykład wierności Ewangelii, jaki dałaś chrześcijanom z każdej części świata! Tak wielu twoich synów i córek dochowało w pełni wierności Chrystusowi; za swą konsekwencję wielu z nich złożyło najwyższą ofiarę. Ich świadectwo niech będzie dla chrześcijan trzeciego tysiąclecia przykładem i źródłem energii.

Kolejnego dnia w Eucharystii wzięło udział 80 tys wiernych. Z Kijowa Papież udał się do Lwowa. Po powrocie do Rzymu tak mówił do zgromadzonych na placu św. Piotra: «Od dawna pragnąłem odwiedzić Ukrainę, która jest historycznym pomostem łączącym Wschód i Zachód, i przygotowywałem się do tej wizyty na modlitwie. Osiągnięcie tego celu jest jeszcze jednym dowodem na to, że wedle zamysłu Opatrzności Kościół w Europie winien znów oddychać obydwoma płucami, aby nowa ewangelizacja objęła cały kontynent».

Pamięć o Ojcu Świętym w Kijowie jest trwała i powszechna. Rok temu oficjalnie odsłonięto mural z portretem św Jana Pawła II, a jednej z ulic nadano jego imię.

Warto przypomnieć, że po śmierci Jana Pawła II patriarcha Filaret, zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego, odprawił Eucharystię w intencji papieża, a liturgię tę transmitowała ukraińska telewizja. Filaret przyznał w jednej z wypowiedzi, że po raz pierwszy patriarcha Kościoła prawosławnego modlił się za katolickiego papieża.

Umiłowanie dla Kościoła Greckokatolickiego i jego wspieranie przez Jana Pawła II było wymieniane przez Patriarchat Moskiewski jako powód niemożności wizyty Ojca Świętego w Rosji. To marzenie papieskie niestety nigdy się nie zrealizowało.

15 października synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej uznał za niemożliwe dalsze przebywanie w jedności eucharystycznej z Konstantynopolem.

Synod rosyjskiej cerkwi po raz pierwszy odbywał się poza terenem Rosji. Na jego posiedzenie wybrano Mińsk i właśnie w białoruskiej stolicy ogłoszono rozerwanie stosunków z Konstantynopolem.

Uzasadniając decyzję Rosyjskiej Cerkwi biskup Hilarion (Grigorij Walerijewicz Alfiejew), który odpowiada w niej za stosunki zewnętrzne, stwierdził, że synod nie mógł podjąć innej decyzji i że została ona wymuszona działaniami Patriarchatu Konstantynopola. Działania te Hilarion nazwał „bezprawnymi i kanonicznie nikczemnymi”

W ten sposób Rosyjska Cerkiew zareagowała na postanowienia Synodu Ekumenicznego biskupów Patriarchatu Konstantynopola z 11 października bieżącego roku. Konstantynopol wsparł bowiem nadanie autokefalii cerkwi na Ukrainie i zdjął anatemę z patriarchów ukraińskich cerkwi Filareta i Makarego. Te decyzje umożliwiają powstanie niezależnej od Moskwy kanonicznej cerkwi ukraińskiej. A na to nie chce się zgodzić się Moskwa.

Decyzja synodu patriarchatu moskiewskiego oznacza faktyczną schizmę Moskwy i właściwie doprowadza do sytuacji, w której to patriarchat moskiewski postawił się poza kanoniczną cerkwią prawosławną.

Nie jest jednak wykluczone, że Patriarchat Moskiewski sięgnie po dalsze środki i obłoży zwierzchnika Patriarchatu Konstantynopola Bartłomieja I anatemą. Ostre słowa biskupa Hilariona o kanonicznej nikczemności mogłyby o tym świadczyć. Tym samym Moskwa będzie chciała na siebie przejąć rolę Konstantynopola i Nowego Rzymu, i wokół siebie gromadzić inne cerkwie prawosławne. Powodzenie jednak takiego działania wydaje się jednak mało prawdopodobne, a rosyjskiej cerkwi może grozić pogłębiająca się izolacja.

Rozerwanie stosunków z Konstantynopolem nie mogło być nieuzgodnione z władzami świeckimi Federacji Rosyjskiej i niewątpliwie jest wynikiem polityki Moskwy i Putina. Temat nadania autokefalii ukraińskiej cerkwi był przedmiotem

posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Rosji 12 października rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow stwierdził, że Rosja będzie chronić praw prawosławnych, tak, jak broni praw rosyjskojęzycznych… i jednocześnie zapewnił, że Kreml nie miesza się do dialogu między cerkwiami.

Dla obserwatorów na Ukrainie nie ulega wątpliwości, że konsekwencją decyzji synodu biskupów patriarchatu moskiewskiego może być właściwie tylko przyspieszenie procesów budowania autokefalicznej cerkwi na Ukrainie.

Warto jeszcze zwrócić uwagę, że olbrzymie znaczenie ma miejsce przeprowadzenia synodu i ogłoszenia decyzji o zerwaniu stosunków z Konstantynopolem. Miejscem tym była białoruska stolica. Autokefalia dla ukraińskiej cerkwi mogłaby być bowiem „zaraźliwa”, a uznanie za bezprawne zwierzchnictwo Moskwy nad Kijowem, właściwie daje też możliwość usamodzielnienia się cerkwi białoruskiej. A to dla Moskwy na pewno nie jest do zaakceptowania.

Cytaty z wypowiedzi, homilii Ojca Świętego na podstawie www.opoka.org.pl

Paweł Bobołowicz

 

 

Między innymi o schizmie w Kościele prawosławnym mówił również historyk i publicysta Marek Budzisz:

Korzekwa-Kaliszuk: Asia Bibi jest zagrożona na wolności. Islamiści żądają śmierci jej oraz sędziego [VIDEO]

Prawo islamu nakazuje karę śmierci za bluźnierstwo. Sąd Najwyższy stwierdził, że tego bluźnierstwa nie było, ale opinia wielu muzułmanów jest inna – mówi w Poranku WNET Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

– Osób takich jak Asia Bibi jest wiele. To, że światu udało się usłyszeć jej historii jest fantastyczne, ale codziennie chrześcijanie są mordowani tylko za to, że są chrześcijanami. Oni bardzo potrzebują naszej modlitwy i wsparcia – podkreśliła prawniczka i działaczka Pro Life.

Bp Solarczyk: Uwolnienie Asi Bibi to wielka radość, ale wciąż są rejony gdzie ludzie giną za wiarę w Chrystusa

Synod ds. młodzieży został zwołany przez papieża Franciszka w celu, jak to ujął Ojciec Święty, „wysłuchania młodzieży na żywo” i „zmniejszenia dystansu między dorosłymi a młodym pokoleniem”.

W Watykanie od 3 do 28 października 2018 r. obradowało XV Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów. Jego tematem przewodnim była “Młodzież, wiara i rozeznawanie powołania”. Dla Radia WNET ustalenia synodu komentuje biskup Marek Solarczyk.

Według biskupa pomocniczego diecezji Warszawsko-Praskiej najcenniejszym doświadczeniem z synodu była, „refleksja nad tym co jest bogactwem i pewnym darem ofiarowanym Kościołowi”, czyli  m.in. o młodzieży i o ich świeżym spojrzeniu na świat, które jest warte rozważenia, nawet jeśli nowe pokolenia  odchodzą od Kościoła.

Biskup Solarczyk odniósł się też do faktu, że tylko 5 punktów ze 167 wymienionych w dokumencie zostało uznanych jednogłośnie. „W ogromnej części tych głosowań był tylko jeden bądź dwa głosy sprzeciwu” – powiedział nasz gość. Nadmienił też, że sam dokument został przegłosowany bez żadnego sprzeciwu.

Na koniec Przewodniczący Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży podzielił się refleksją na nadchodzący 1 listopada: „Chciałoby się wziąć za rękę kogoś bliskiego, kogoś, kogo już nie ma, ale jest to ta sama tajemnica, tajemnica życia. Życia które jest o wiele bogatsze, wierzymy w to. Życia które się nie kończy, ale się zaczyna. Wierzymy w to.”

mf

Asia Bibi uniewinniona przez Sąd Najwyższy w Pakistanie. Rodzina: To najwspanialszy moment w życiu

Asia Bibi w 2010 roku, jako pierwsza kobieta w Pakistanie, została skazana na karę śmierci za rzekomo popełnione bluźnierstwo.

 

Jak poinformował nas Pomoc Kościołowi w Potrzebie, Sąd Najwyższy w Pakistanie rano 31 października, uchylił dotychczasowy wyrok śmierci na katolickiej pracownicy pochodzącej z Pendżabu.

Mąż Asii Bibi oraz jej córka, Eisham, wiadomość o uniewinnieniu skomentowali jako „najwspanialszy moment w życiu” oraz dziękowali Bogu za wysłuchanie modlitw.

Osiemnastoletnia Eisham powiedziała w rozmowie z Papieskim Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie: – Jestem bardzo szczęśliwa. Chcę podziękować Bogu. To jest najwspanialszy moment. Nie mogę się doczekać, aż przytulę swoją mamę, nie mogę się doczekać świętowania z moją rodziną. Jestem wdzięczna Bogu za to, że wysłuchał nasze modlitwy.

Z kolei Ashiq Masih, mąż Asii, mówił: – Jesteśmy bardzo szczęśliwi. To wspaniała wiadomość. Jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu za to, że wysłuchał naszych modlitw i modlitw wielu ludzi, którzy przez te wszystkie lata modlili się o uwolnienie Asii z udręki i cierpienia.

Joseph Nadeem, bliski przyjaciel rodziny, gdy usłyszał wiadomość o uwolnieniu Asii, natychmiast „zaczął tańczyć z radości”. – Było wiele łez, łez nieopisanej radości! – mówił.

Neville Kyrke-Smith, dyrektor krajowy ACN w Wielkiej Brytanii powiedział: – Dzisiaj jest początek nowej nadziei dla uciśnionych mniejszości.
Podkreślił także odwagę sędziów, którzy w obliczu zażartego sprzeciwu ze strony protestujących islamistów uniewinnili Asię Bibi. – Sprawiedliwość została wypełniona – dodał.

O. Emmanuel Yousaf, dyrektor Katolickiej Komisji ds. Sprawiedliwości i Pokoju w Pakistanie, który – przy wsparciu organizacji takich, jak nasza – wspiera ludzi oskarżonych o bluźnierstwo, powiedział: – Cieszę się, że sprawiedliwość wreszcie doszła do skutku. W chwili obecnej, gdy obserwujemy rozwój protestów różnych grup ekstremistycznych, niech nasz Pan błogosławi i ochrania Asię i jej rodzinę, oraz wszystkich naszych chrześcijańskich braci i siostry w Pakistanie.

Dzisiejszy wyrok Sądu Najwyższego uchyla wyrok z 2010 roku, jaki został nałożony na Asię Bibi za znieważenie muzułmańskiego proroka Mahometa. Zgodnie z art. 295c Kodeksu Karnego Pakistanu, zwanego ustawą o bluźnierstwie – takie przestępstwo ma być karane śmiercią.

Zarzut przeciwko Asii Bibi został wniesiony w wyniku sprzeczki z muzułmańskimi współpracownicami, które stwierdziły, że Asia, będąc chrześcijanką i pijąc wodę ze studni, skaziła ją. Przez cały czas swojego pobytu w więzieniu Asia Bibi odpierała wszystkie zarzuty i podtrzymywała, że jest niewinna. 8 października tego roku przed Sądem Najwyższym Pakistanu w Islamabadzie odbyła się ostatnia rozprawa.

Dziś – z ogromną ulgą, radością i wdzięcznością – możemy w końcu powiedzieć: Asia Bibi jest uniewinniona.

Prosimy wszystkich wierzących o modlitwę, aby Asia i jej rodzina znaleźli bezpieczne schronienie i mogli bez przeszkód wyznawać swoją wiarę w Jezusa Chrystusa.

 

Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Abp Gądecki: Część redaktorów dokumentu synodalnego nie chciała mówić o czystości. Bez niej nie można wymagać wierności

Tylko 5 punktów całego dokumentu na 167 uzyskało zgodę wszystkich biskupów. Jednak przyjęliśmy dokument końcowy z satysfakcją – mówił bp Marian Florczyk, delegat KEP ds. Duszpasterstwa Sportowców.

W Watykanie od 3 do 28 października 2018 r. odbyło się XV Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów obradujące wokół tematu “Młodzież, wiara i rozeznawanie powołania”. Reprezentantami Konferencji Episkopatu Polski byli: abp Stanisław Gądecki – arcybiskup metropolita poznański, przewodniczący KEP, wiceprzewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE); abp Grzegorz Ryś – arcybiskup metropolita łódzki i przewodniczący Zespołu KEP ds. Nowej Ewangelizacji; bp Marek Solarczyk – biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej, przewodniczący Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży oraz delegat ds. Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a także poniekąd dodatkowo bp Marian Florczyk, biskup pomocniczy diecezji kieleckiej. W Konferencji Episkopaty Polski jest on członkiem Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży oraz  Rady ds. Społecznych, a także Delegatem KEP ds. Duszpasterstwa Sportowców, a jego obecność podczas synodu była wolą papieża.

Przewodniczący Episkopatu Polski zwrócił uwagę na zmiany metodologiczne w pracy tego synodu. Praktycznie w całym synodzie brał udział papież, który witał wchodzących, co dawało możliwość krótkiej rozmowy. W zgromadzeniu wzięło udział 268 ojców synodalnych oraz grupy młodzieży z całego świata, a także wydłużono czas na wypowiedzi z trzech, do czterech minut:

– To bardzo dobra norma, która może się przydać w parlamentaryzmie. Ona pozwala powiedzieć to co najistotniejsze i nic więcej, dlatego że gdy ktoś przekracza cztery minuty, to wyłączają mu mikrofon i wszyscy klaszczą – relacjonował arcybiskup. Dodatkową wprowadzono również trzy minuty milczenia po pięciu wypowiedziach.

Możliwość osobistej rozmowy z biskupem Rzymu, została wykorzystana na przekazanie kilku darów, w tym pozycji na temat ks. Franciszka Blachnickiego. Papież miał być mocno poruszony informacją, że istnieje podejrzenie o otrucie kapłana.

Polska delegacja nalegała, aby w finalnym dokumencie znalazły się odniesienia do bogatego nauczania Jana Pawła II do młodzieży. Polscy hierarchowie podkreślali również rolę czystości przedmałżeńskiej w katolickiej formacji.

– Jan Paweł II uczył młodzież, jak żyć, co to znaczy przynależeć do Kościoła, co to znaczy być świętym, co to znaczy „czuwam” – mówił bp Marek Florczyk.

Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Sportowców zwrócił uwagę, że jedynie pięć spośród 167 punktów dokumentu końcowego zostało zaaprobowane bez jakiegokolwiek głosu sprzeciwu. Bp Florczyk zauważył, że dokument końcowy mówi o tym by Kościół duszpastersko współpracował ze światem sportowym, a także o to by pomocą duszpasterską obejmować osoby niepełnosprawne.

Bp Marek Solarczyk podkreślił rangę wsparcia modlitewnego wiernych m.in. z Polski. Stwierdził, że dokument finalny pozwala nam docenić bogactwo wspólnoty Kościoła. Ufamy, że jako wspólnota Kościoła będziemy umieli oddziaływać na młodych. To jest wielkie zadanie, które stoi przed nami

Dokument końcowy został sformułowany na podstawie ewangelicznego opisu spotkania Jezusa z uczniami, którzy zmierzał do Emaus. Abp Gądecki zwrócił uwagę, że to co jest ważne w Polsce nie jest ważne w Niemczech, to co jest ważne w Niemczech, nie jest ważne w Afryce, to co jest ważne w Afryce nie jest ważne w Oceanii. Dlatego w dokumencie zostały również zawarte syntezy ankiet, oraz cztery tematy: rodziny, uczelni, digitalny i migracji.

Zachęcamy do wysłuchania całej konferencji:

 

Bp Marek Solarczyk będzie gościem jutrzejszego Poranka WNET.

 

WJB