Brzemię historii i wyzwania współczesności: Prezydent Rzeczypospolitej z wizytą w Charkowie

Czy wspólne interesy w kwestiach energetycznych i polityki bezpieczeństwa zrównoważą spory o historię ? Wizyta Prezydenta RP w Charkowie wzbudziła liczne komentarze w ukraińskich medich

Ukraińscy komentatorzy zwracają uwagę przede wszystkim na wymiar wizyty prezydenta Dudy powiązany z kwestiami zapewnienia pokoju i bezpieczeństwa energetycznego.  Pierwszoplanowe w polskiej debacie sprawy historyczne nie są głównym elementem wskazywanym przez obserwatorów z Ukrainy.

Jurij Panczenko w Ukraińskiej Prawdzie wizytę prezydenta Dudy nazywa „szczególną” i zwraca uwagę, że nigdy wcześniej  nie oczekiwano  polskiego prezydenta na Ukrainie z takim napięciem. Od września, czyli od kiedy zapowiedziano wizytę Andrzeja Dudy, nie było  właściwie pewne czy do niej dojdzie, szczególnie w kontekście wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego i sporów dotyczących pomników i pochówków. Panczenko  pisze o niezmienności polskiego stanowiska w sprawie  integralności terytorialnej Ukrainy i kwestii wsparcia dla misji pokojowej ONZ w Donbasie. Ukraiński komentator zwraca uwagę, że  Polska przez dwa lata będzie miała status niestałego członka w RB ONZ. W sferze współpracy energetycznej dziennikarz pisze o rozmowach na temat interkonektora gazowego umożliwiającego kupowanie przez Ukrainę skroplonego gazu z Polski.

Publicysta zwraca jednak uwagę, że prezydent Duda nie będzie mógł samodzielnie wypełnić tych zobowiązań ze względu na ograniczone kompetencje i konieczność uzgodnień z rządem. Ukraiński autor podkreśla również, że prezydent Duda mówiąc o ukraińskich pracownikach w Polsce nie nazywał ich uchodźcami, co nagminnie miało miejsce wcześniej i podkreślił ich znaczenie dla rozwoju polskiej gospodarki

Autor uważa, ze spotkanie prezydentów było optymistyczne, a strony więcej mówiły „o pozytywach”. O problemach mówiono„głównie w czasie przeszłym”. Jednocześnie Panczenko uważa, że ceną tego pozytywu są „kolejne ustępstwa Ukrainy w dialogu historycznym z Polską”

Alona Hetmańczuk Dyrektor Centrum Nowa Europa uważa, że Polska i Ukraina nie mogą jednak porozumieć się nie tylko w sprawach  historycznych. Nie mogą też ustalić do czego właściwie jeden kraj jest potrzebny drugiemu. Ukraińska ekspert stawia również pytanie o cenę polskiego wsparcia dla Ukrainy.  Przez lata na Ukrianie uważano, że to pomoc bezinteresowna,  okazuje się jednak, że może być ona obarczona jakąś ceną. Alona Hetmańczuk zastanawia się, czy taką cenę Ukraina będzie musiała zapłacić też za wsparcie  na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ukraińska autorka wskazuje, że w warunkach wojny z Rosją, strona ukraińska powinna rozważnie planować swoją politykę. W tym kontekście  krytykuje zakazy wjazdu dla Polaków i przypominając, że jako pierwsza taką metodę zastosowała właśnie Ukraina. Równocześnie  Hetmańczuk przestrzega, że tradycyjnie przychylni Polsce Ukraińcy mogą zmienić swoje zdanie, o ile stale będą publicznie krytykowani  „za Banderę” i wypowiedzi, jak to określa ekspert, „pojedynczych historyków”.

Nasz korespondent polemicznie komentuje również pojawiające się w Polsce wypowiedzi krytyczne wobec wizyty Andrzej Dudy na Ukrainie m.in. ze strony profesora Wołodymyra Osadczego czy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego,

 

 

Program Wschodni 16.12.2017 r. Goście: Michał Potocki, Piotr Skwieciński, Paweł Bobołowicz

Tematem Programu Wschodniego były relacje polsko- ukraińskie, eksport węgla z okupowanego Donbasu, wypowiedź Władimira Putina o Smoleńsku oraz wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Charkowie.

Goście:

Michał Potocki-dziennikarz „Gazety Prawnej”,  współautor (razem z Zbigniewem Parafianowiczem) książek – Kryształowy Fortepian. Zdrady i zwycięstwa Petra Poroszenki oraz Wilki żyją poza prawem. Jak Janukowycz przegrał Ukrainę;

Piotr Skwieciński-dziennikarz, publicysta;

Paweł Bobołowicz-korespondent Radia Wnet w Kijowie;


Prowadzący: Antoni Opaliński
Realizator: Karol Smyk
Wydawca: Jaśmina Nowak


Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy:

cz.1

cz.2

 

Pionierzy II Rzeczpospolitej. Maksymilian Franke (1887– po 1942), inspektor przemysłowy Królewskiej Huty/Chorzowa

Kultura pracy, w tym kultura jej bezpieczeństwa, jest często pomijanym wymiarem rozwoju gospodarczego. Jej kształtowanie to proces długotrwały. Na ziemiach polskich można go śledzić od średniowiecza.

Roman Adler

Jednym z mechanizmów utrwalania się nawyków, tzw. dobrych praktyk, a ostatecznie – przepisów prawa regulujących ten wymiar rozwoju gospodarczego, jest istnienie w społeczeństwie instytucji, które egzekwują ich przestrzeganie. Taką instytucję od połowy XIII w. tworzyli na Śląsku, a od czasów Kazimierza Wielkiego w całej Polsce – montes iuratores, za Władysława Jagiełły zwani przysięgłymi górniczymi, w „Ordunku gornym” ostatniego Piasta opolsko-raciborskiego Jana II Dobrego określeni jako „przysięgli gorni”. (…)

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i włączeniu w wyniku trzech powstań śląskich części Górnego Śląska do II Rzeczypospolitej – ich doświadczenia podjęli polscy inżynierowie w autonomicznym województwie śląskim. Trzech z nich znalazło się wśród pionierów kształtujących nowoczesną kulturę bezpieczeństwa pracy nie tylko na polskim Śląsku, ale i w całej Polsce. (…)

Od 2 października 1922 r. inspektorem przemysłowym w Królewskiej Hucie był urodzony 19 czerwca 1887 r. w Warszawie inżynier Maksymilian Franke (…)

W 1927 r. M. Franke znalazł się w spisie „inżynierów w Królewskiej Hucie i najbliższej okolicy miasta” z informacją, że w razie sporów między pracodawcami a pracownikami, łagodzenie tychże należało w Królewskiej Hucie „do osobnej Komisji pojednawczej i arbitrażowej, wybranej z obu stron, na podstawie dobrowolnego porozumienia”, której przewodnictwo sprawował „inspektor przemysłowy, (władza samodzielna państwowa, mianowana przez województwo, ze strony wydziału handlu i przemysłu) p. Franke.

(…) Kiedy w wyniku wielkiego kryzysu na początku 1931 r. nastąpiły redukcje w Hucie Bismarck za „zgodą komisarza [demobilizacyjnego, a jednocześnie okręgowego inspektora pracy w Katowicach, Józefa B. – R.A.] Gallota, wszyscy robotnicy, którzy osiągnęli 60 rok życia, bez względu na sprawność fizyczną lub fachowość zostali zwolnieni z pracy. (…) Z Huty Bismarcka zwolniono wtedy, mimo interwencji inspektora pracy, 100 robotników. Interwencja inspektora Frankego spowodowana była wynikami wcześniejszej inspekcji. Wynikało z niej (…), że zarządy, zwalniając pracowników, jednocześnie kilkakrotnie podwyższały ilość godzin nadliczbowych.

Tego rodzaju praktyki opłacały się pracodawcom, którzy (bez utraty zdolności produkcyjnych) oszczędzali na wydatkach na ubezpieczenie społeczne. (…) Inspektor pracy stanowczo odrzucił twierdzenia dyrekcji, że huty nie stać nie tylko na podwyżki płac, ale także na utrzymanie stanu zatrudnienia. W swoim raporcie (…) wykazał, że przy przeciętnej płacy robotnika wynoszącej ok. 150 zł miesięcznie, płace dyrektorów wynosiły: Scherff – 100 000, Kallenborn – 70 000 (…)” itd. Zwłaszcza gdy mowa o tym drugim, sytuacja była kuriozalna, bo wojewoda Grażyński już w 1929 r. „polecił go wysiedlić jako uciążliwego obcokrajowca” (…)

W 1936 r. i 1939 r. trwała akcja badania pracowników zagrożonych ołowicą, o czym świadczyły korespondencje z kwietnia, maja i lipca 1939 r. Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych SA Huta Batory, Związku Koksowni Sp. z o.o. Dyrekcja Ruchu Hajduki z Wielkich Hajduk czy Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych SA, generalnej dyrekcji Zakładów Przetwórczych Warsztaty Przetwórcze w Chorzowie, które przesłały do doktora Zawadzkiego, lekarza powiatowego w Chorzowie lub doktora A. Szymańskiego w Świętochłowicach na podstawie nakazu insp. Frankego – wyniki badań krwi pracowników zatrudnionych przy lutowaniu ołowiu. (…)

Nieznane są jego losy pod okupacją niemiecką. Jego żona, Gertruda z d. Komraus została za działalność konspiracyjną aresztowana w Sosnowcu w drugiej połowie 1941 r. Wówczas zagarnięty został przez Niemców majątek M. i G. Franke. Kiedy okazało się, że Gertruda jest w ciąży, w kwietniu 1942 r. z katowickiego aresztu została przeniesiona do szpitala. Po urodzeniu bliźniąt, które zmarły w szpitalu, została zwolniona, ale gdy podjęła próbę nawiązania kontaktu z mężem – prawdopodobnie przebywającym w Generalnej Guberni – została zatrzymana i zesłana do niemieckiego faszystowskiego obozu zagłady „KL Auschwitz” w Oświęcimiu, gdzie zmarła 1 grudnia 1942 r.

Nie udało się w sposób nieulegający wątpliwości ustalić czasu, miejsca i okoliczności śmierci Maksymiliana Frankego. Dopiero 14 grudnia 2012 r. w postępowaniu o uznanie go za zmarłego sąd wydał postanowienie w przedmiocie uznania go za zmarłego 9 maja 1946 r. (data zgodna z dekretem o prawie osobowym) w nieustalonym miejscu.

Cały artykuł Romana Adlera pt. „Chorzowscy pionierzy nowoczesnej kultury pracy w II Rzeczypospolitej” znajduje się na s. 4 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Romana Adlera pt. „Pionierzy II RP. Chorzowscy pionierzy nowoczesnej kultury pracy w II Rzeczypospolitej” na s. 4 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Działania hybrydowe przeciw Polsce mają kilkusetletnią tradycję / Jan Martini, „Wielkopolski Kurier WNET” 42/2017

Dziś już tylko ludzie skrajnie naiwni lub małe dzieci mogą sądzić, że ataki na Polskę są powodowane prawdziwą troską o praworządność, wolne media, prawa reprodukcyjne, dobrostan puszczy czy kornika.

Jan Martini

Działania hybrydowe w trosce o polską praworządność

Wydawać by się mogło, że fake news, dezinformacja, wpływanie na wybory, ataki hakerskie czy paraliżowanie instytucji atakowanego państwa to rosyjski wynalazek ostatnich lat. Jednak w działaniach hybrydowych Rosjanie mają długą tradycję i znakomite osiągnięcia.

Ogromna i niegdyś budząca respekt I Rzeczpospolita nie została pokonana militarnie, nie uległa inwazji zbrojnej – padła ofiarą wojny hybrydowej trwającej niemal 100 lat. Ambasador rosyjski baron Kaiserling doprowadził do perfekcji to, co od czasów Piotra Wielkiego robili dyplomaci rosyjscy w Polsce. Ich zadaniem było „osłabiać, co mocne, zaciemniać, co jasne, wykrzywiać, co proste”. Dokładnie poznali oni system polityczny kraju, mechanizmy podejmowania decyzji czy funkcjonowanie sądów.

Rosjanie zorientowali się, że ogromny kraj był we władaniu dwudziestu spokrewnionych ze sobą rodzin. Rodziny te, często utrzymujące swoje prywatne armie, razem stanowiłyby potężną siłę, więc zadaniem posłów było umiejętnie skłócać, podsycać spory międzyrodzinne, udawać przyjaciół godzących zwaśnionych itp.

Równocześnie wypłacali regularny żołd przekupionym posłom (raport płk Igelstroma: Podoski potrzebujący cudzych pieniędzy jest naszym dobrym przyjacielem – Massalskiego nadzieja, że z naszą pomocą silne potrafi wytworzyć stronnictwo, oddała go w nasze ręce – Godzki, którego bogiem jest pieniądz, bierze od nas – Poniński bierze pensję, lubi wielką odgrywać rolę).

Plonem rozumu i pracowitości barona Kaiserlinga był fatalny stan kraju, w którym wykonywał swą misję. Mimo to, Polacy nagrodzili go najwyższym polskim orderem Orła Białego (przyznawanie szubrawcom polskich odznaczeń ma długą tradycję).

Następca barona – Mikołaj Repnin – był jeszcze zdolniejszy: zwołał synod, mianował prymasa (drugą osobę w państwie) i uwięził m. in. biskupów Sołtyka i Załuskiego oraz hetmana Rzewuskiego. Nocna akcja, podczas której Kozacy włamywali się do pałaców i wyciągali z łóżek czołowych polskich dygnitarzy, wywołała powszechne oburzenie. Nazajutrz król Stanisław August dyplomatycznie udał się na polowanie do Puszczy Kampinoskiej (Tusk w podobnych sytuacjach jechał na narty w Dolomity), nie śmiąc protestować wobec ambasadora zaprzyjaźnionego państwa.

W ciągu 14 lat sejm polski nie był w stanie uchwalić ani jednej ustawy, choć był zwoływany siedmiokrotnie. Dyplomaci rosyjscy byli obecni na obradach wszystkich sejmów czy sejmików ziemskich, pilnie obserwując, jak głosują poszczególni posłowie. Gdy jakiś poseł głosował „niewłaściwie”, bywał dyscyplinowany. Ponieważ od 1717 roku na terenie kraju obecne były wojska rosyjskie (z małą przerwą aż do 1993 roku!) metoda była prosta – posiadłość posła można było wybrać jako miejsce stacjonowania oddziału jegrów. Wiedząc o tym, łatwiej zrozumiemy „przyklepywanie” traktatów rozbiorowych czy Sejm Niemy.

Zarówno caryca Katarzyna, jak i Fryderyk pruski byli wielkimi miłośnikami demokracji – ale tylko w Polsce. Właśnie dzięki umiłowaniu polskiej demokracji potomni w ich krajach mianowali ich Wielkimi. Monarchowie wzajemnie zobowiązali się do utrzymania w Polsce „źrenicy demokracji” – liberum veto. Powszechnie było wiadomo, że caryca „nigdy do skrępowania szlacheckich swobód nie dopuści”.

Z wielką troską nad stanem praworządności w Polsce pochylili się także sami Polacy zrzeszeni w konfederacji targowickiej: […] sejm dzisiejszy, przywłaszczywszy sobie władzę prawodawczą, połamał prawa kardynalne, zmiótł wszystkie wolności szlacheckie, poprzez uzurpację, zmieszanie i połączenie w nim wszystkich władz, których łączenie w jednym ręku jest sprzeczne z zasadami republikańskimi, nadużył on każdej z tych władz w sposób jak najbardziej tyrański. […] wiążemy się węzłem nierozerwanym konfederacji wolnej przy wierze św. katolickiej rzymskiej […] A że Rzeczypospolita pobita i w rękach swych ciemiężycielów moc całą mająca, własnymi z niewoli dźwignąć się nie może siłami, nic jej innego nie zostaje, tylko uciec się z ufnością do Wielkiej Katarzyny, która narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje.

Na „odcinku polskim” Rosja i Prusy rywalizowały ze sobą, ale też kooperowały w dziele niszczenia państwowości polskiej. Szczytowym osiągnięciem tego współdziałania była likwidacja organizmu państwowego trwającego 800 lat, czego tragicznym symbolem stało się przetopienie przez Prusaków polskiej korony królewskiej.

Nieco później mocarstwa zaborcze na Kongresie Wiedeńskim przemeblowały Europę, zapewniając 100 lat „pięknej epoki” na koszt Polaków… Do tych wydarzeń „taktownie” nawiązał prezydent Putin w swoim wystąpieniu na Westerplatte, mówiąc o „najlepszym czasie Europy” jako wyniku rosyjsko-niemieckiego porozumienia.

Gdy I wojna światowa zbliżała się do końca, państwa zaborcze, zdając sobie sprawę, że nie da się zapobiec odrodzeniu Polski, starały się przynajmniej nie dopuścić do odtworzenia Rzeczpospolitej w kształcie przedrozbiorowym. W tym celu z inicjatywy niemieckiej powołano państwo litewskie, a Austria wsparła powstanie Ukrainy, kierując do Lwowa jednostki z przewagą żołnierzy narodowości ukraińskiej i starając się osadzić jako króla Habsburga – „Wasyla Wyszywanego”.

Traktat w Brześciu, kończący wojnę między Niemcami a Rosją, przewidywał wspólną politykę wobec odradzającej się Polski. O szczegółach dowiedzieli się bracia Lutosławscy i poinformowali arcybiskupa Kakowskiego w Warszawie. Sowieci skazali ich na karę śmierci i rozstrzelali (kto dziś o nich pamięta?).

Pokój w Brześciu dopuszczał istnienie państwa buforowego, „teoretycznego” na ziemiach polskich (to nie Tusk wymyślił ‘państwo teoretyczne’). Ani Rosja, ani Niemcy nie pogodzili się z możliwością powstania samodzielnej Polski (Lenin: Polskę opanujemy i tak, gdy nadejdzie pora. (…) przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami).

„Pora nadeszła” w 1939 roku, gdy wspólnie zlikwidowano „państwo sezonowe” i wytyczono „sprawiedliwą” granicę między Niemcami a Rosją. Jesienią 1939 roku na konferencjach w Krakowie i Zakopanem z udziałem Gestapo i NKWD radzono nad zwalczaniem „polskiego bandytyzmu” – tj. ruchu oporu i wstępnie wyznaczono ramy czasowe na „ostateczne uregulowanie kwestii polskiej” (endlosung). Ponoć miał to być rok 1975.

Choć Polska była największym przegranym II wojny światowej, mimo 50 lat zniewolenia (czy tylko braku suwerenności) Polacy doczekali lepszych czasów. Wychodząca z komunizmu w 1989 roku Polska, z kruchą równowagą między partią „ruską” a „pruską” (wasz premier, nasz prezydent), miała być pozbawiona przemysłu, armii i „pozostawać w głównym nurcie”, tj. nie prowadzić polityki zagranicznej. „Uszyto” nawet specjalnie konstytucję, gwarantującą systemowy klincz w wypadku zdobycia władzy przez opcję niekontrolowaną.

Równocześnie „inżynierowie dusz” rozpoczęli intensywną pracę nad umysłami Polaków w myśl zasad opisanych w podręczniku Problemy psychologii wojskowej płk. Władimira Lisiczkina:

„Współcześnie utrata suwerenności nie dokonuje się jedynie poprzez zewnętrzną inwazję (…) Aby naród wykończył się sam, należy zlikwidować jego dumę narodową, odciąć go od historii i poczucia tożsamości, zamieszać w systemie odniesienia. W tym celu należy promować miernoty na autorytety, należy sprawić, by ludzie byli bierni, z niskim poczuciem wartości (…) Jednym z elementów tej subtelnie prowadzonej wojny jest dekonstrukcja tradycji historycznej przeciwnika”.

Przeszłość historyczna – to podstawa jedności każdego narodu jako zwartej społeczności. […] Wojna historyczna polega na nadszarpnięciu jedności narodu poprzez takie działania informacyjne, które mają na celu moralną likwidację wszystkich bohaterów, osobistości bądź wydarzeń, będących do tej pory źródłem dumy narodowej. […] Z wielką skutecznością dzieje się to za pomocą współczesnych mass mediów.

Mimo akcesu Polski do Unii Europejskiej i NATO, wpływy partii „ruskiej” bynajmniej nie uległy zmniejszeniu, a po dojściu ekipy Tuska/Pawlaka do władzy można było zaobserwować wręcz wzmożoną, odgórną „przyjaźń polsko-rosyjską”. Dokonano kilku spektakularnych działań, poczynając od reaktywacji Festiwalu Piosenki (już nie radzieckiej) w Zielonej Górze poprzez otwarcie „małego ruchu granicznego” z Kaliningradem, spotkanie (odprawę?) polskich ambasadorów z min. Ławrowem (o tym, że rosyjski dyplomata jest funkcjonariuszem KGB „pod przykryciem” organizator Sikorski mógł się dowiedzieć choćby z wydanej w Polsce książki pt. „Towarzysz J”). Wydarzeniami większej rangi były kurtuazyjne wizyty N. Patruszewa w „bratnim” Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, uwieńczone kuriozalną „umową o współpracy” potężnego FSB ze skromną Służbą Kontrwywiadu Wojskowego. Ciekawostką, na którą chyba nikt nie zwrócił uwagi, jest fakt, że współpracować miała nie służba wywiadu zagranicznego SWR, lecz FSB. Widocznie uznano, że to „wewnętrzna sprawa Rosji”, w myśl zasady „kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”.

Ale wydarzeniem najwyższej rangi było „historyczne pojednanie” z dnia 17 sierpnia 2012 roku. Gazety donosiły: Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I oraz przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podpisali na Zamku Królewskim w Warszawie przesłanie obu Kościołów, katolickiego i prawosławnego, wzywające do polsko-rosyjskiego pojednania. (…) Arcybiskup Michalik zapisał się w historii. (…) Chodzi o wzajemne przebaczenie, wyrzeczenie się zemsty i nienawiści – każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku powinien widzieć przyjaciela i brata. (…) Rosyjskich dziennikarzy zaskoczył wysoki, prawie prezydencki poziom powitania patriarchy Cyryla, z kompanią reprezentacyjną i eskortą motocyklistów.

Ceremonia podpisania była uświetniona obecnością znakomitych osobistości, takich jak B. Komorowski, B. Borusewicz, M. Boni (TW „Znak”) H. Gronkiewicz-Waltz, ks. Boniecki, Wł. Cimoszewicz. Pojednaniem zajmował się najwyżej notowany w IPN hierarcha – abp Muszyński, a od strony organizacyjnej bp Polak – późniejszy najmłodszy w historii prymas Polski (40 lat).

Warto wiedzieć, jakiego to świątobliwego męża Tusk witał motocyklami: Władimir Michajłowicz Gundiajew, znany dziś jako patriarcha Cyryl I, to jeden z licznych w Rosji „Ojców-Czekistów”, o pseudonimie „Michajłow”. „Doświadczenie operacyjne Gundiajewa w sposób szczególny łączy go w serdeczniej przyjaźni z płk Putinem i jest to więź dwóch profesjonalistów – kolegów pracujących w różnych oddziałach służb sowieckich”.

Zarzuty korupcyjne nie przeszkodziły mu w objęciu stanowiska patriarchy Moskwy. W przerwach między obowiązkami liturgicznymi duchowny zajmował się handlem wyrobami tytoniowymi, wwożonymi do Rosji bez cła w ramach „pomocy humanitarnej” i składowanymi w Monasterze Daniłowskim.

Oddźwięk „pojednania” był raczej mizerny. Tekst orędzia odczytano we wszystkich kościołach w Polsce, lecz w Rosji – nie (bo i po co?). Przeciw hucpie protestowała tylko grupka członków Poznańskiego Klubu Gazety Polskiej ze skromnym transparentem.

Tekst „pojednania” biskupi zatwierdzili jednogłośnie. Po latach jeden z biskupów wyznał prywatnie, że nie można było się wstrzymać. Znaczy to, że polecenie przyszło via Watykan. Nasi mężowie stanu usilnie zabiegali o przyjaźń Rosji, ale chyba z mizernym skutkiem (o czym świadczą ceny gazu).

O stosunku Rosji i Niemiec do polskich dążeń niepodległościowych szczerze powiedział polskiemu dziennikarzowi doradca prezydenta Putina Aleksander Dugin – politolog i geostrateg, wykładowca akademii wojskowych:

„My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem przy pomocy wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii (…) Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki”.

Dwukrotne próby „wybicia się na niepodległość” zostały zlikwidowane, ale dziś znowu „widmo krąży po Europie” – widmo podmiotowej i samodzielnej Polski. Natychmiast po powołaniu rządu przez PiS powstał „Komitet Obrony Demokracji” i rozpoczęto huraganową nagonkę medialną ze wszystkich kierunków. Także medialne ośrodki dywersji ideologicznej wewnątrz kraju pracowały na najwyższych obrotach.

Posługiwanie się czarnym PR-em ze strony sąsiadów niezadowolonych ze wzrastającej roli państwa polskiego ma wielowiekową tradycję. Już w XIII wieku, gdy Władysław Łokietek z żelazną wolą kontynuował rozpoczęte przez Przemysła II scalanie rozbitych testamentem Krzywoustego dzielnic, musiał zmagać się z oporem zarówno zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Gdy czytamy, jak piastowscy książęta dzielnicowi zostawali zhołdowani przez czeskiego króla, jak wchodzili w układy zależności z Brandenburczykami lub Krzyżakami, którzy właśnie bezprawnie zagarnęli Pomorze, przypominają nam się hasła o „płynięciu w głównym nurcie”. Sojusz Łokietka z pogańskim Giedyminem dał Krzyżakom asumpt do oskarżeń polskiego króla o wiązanie się z poganami (faszystami?). Jak pisał prof. Andrzej Nowak: Można było, zamiast oddawać cokolwiek Łokietkowi, wymalować w wyobraźni elit politycznych i intelektualnych od Awinionu do Hamburga, od Londynu do Rzymu „ohydną twarz” polskiego królestwa i jego mieszkańców.

W Brukseli już 8 razy pochylono się z troską nad Polską prowadząc wielogodzinne debaty. Świadczy to o tym, że „sprawa polska” jest najpoważniejszym problemem Unii Europejskiej. Z początku mogło się wydawać, że ataki wynikają z niewiedzy, że wystarczy tylko cierpliwie wytłumaczyć. Dziś już tylko ludzie skrajnie naiwni lub całkiem małe dzieci mogą sądzić, że ataki na Polskę są powodowane prawdziwą troską o praworządność, wolne media, prawa reprodukcyjne, dobrostan puszczy czy kornika. Politycy wykazujący największy stopień zaangażowania w atakach na nasz kraj są po prostu zadaniowani. Dlatego debata jest niemożliwa – argumenty nigdy nie przekonają ludzi będących na służbie.

Jeśli sprawne służby są w stanie zainstalować prezydentów, premierów, kanclerzy czy prymasów (nie wspominając o biskupach), to wygenerowanie europarlamentarzystów nie jest problemem. Gdy odwołano przewidzianą na październik debatę, pojawiła się nadzieja, że Europa w końcu odpuści. Przecież nic strasznego się nie dzieje – reformy sądów nie ma, sprawdzeni sędziowie orzekają, aferzyści dostają wyroki w „zawiasach”, sprawy korupcyjne ulegają przedawnieniu itp.

Jednak tym razem imponujący był rozmiar ostrzału medialnego i perfekcyjny timing. Ktoś wiedział, że w Polsce odbywa się coroczny Marsz Niepodległości 11 listopada i trzeba przesunąć debatę o miesiąc. Wiedziano także o rozważanej dostawie systemu Patriot do Polski. Wprawdzie rząd USA nie dał się „wziąć na huki” (znają te numery), ale sprawę musi jeszcze zatwierdzić Kongres.

Należący do rosyjskiego oligarchy Lebiediewa brytyjski „The Independent” jeszcze przed 11 listopada informował o marszu faszystów w Polsce. W Sky News w dniu Święta Niepodległości wyemitowano korespondencję z Warszawy.

Poinformowano, że odbył się marsz z udziałem 100 tys. faszystów, na który co roku zjeżdżają się naziści z całej Europy i że oprócz zwyczajowych haseł antysemickich, tym razem pojawiły się hasła o segregacji rasowej i wyższości rasy białej. Trzeba wiedzieć, że epitet ‘white suprematist’ jest w Ameryce oskarżeniem jeszcze cięższym niż ‘antysemita’. W tej układance najprostszym (i najtańszym) elementem jest zorganizowanie kilkudziesięciu zamaskowanych facetów z prowokującymi transparentami.

Przezorność Jarosława Kaczyńskiego imponuje – na miejsce świętowania 11 listopada wybrał Kraków (narażając się na zarzut, że PiS ignoruje ideę Marszu Niepodległości).

Wydawać by się mogło, że żywiołowa niechęć postępowego świata wobec rządu PiS wynika z faktu, że narracja o Bogu czy patriotyzmie rani uszy ludzi światłych. Nic bardziej mylnego. Chodzi o pieniądze. Są środowiska, które działalność rządu PiS bardzo bije po kieszeni. W każdej niemal większej aferze w kraju pojawia się motyw Wojskowych Służb Informacyjnych i ślad rosyjskiej mafii. Karuzele VAT-owskie również mogły być organizowane przy współudziale kolegów Patriarchy Cyryla.

Jak pisał sowietolog Christopher Story, rosyjska mafia jest działem KGB i prowadzi działalność przestępczą o charakterze globalnym, a jej boss rezyduje w Nowym Jorku.

Krótko mówiąc – bezpardonowa „walka o praworządność” to hybrydowa wojna przeciw polskiej suwerenności.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Działania hybrydowe w trosce o polską praworządność” znajduje się na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Działania hybrydowe w trosce o polską praworządność” na s. 4 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dyskusja o ordynacji wyborczej: Przeźroczyste urny wywołały najwięcej krytyk opozycji. Do czegoś trzeba się przyczepić

Autorzy projektu nie wyszli poza fałszywą alternatywę: okręgi jednomandatowe albo wybory proporcjonalne i nie zaproponowali systemu zwiększającego wpływ wyborców na skład rad gmin, miast i powiatów.

Zbigniew Kopczyński

Skierowany do Sejmu projekt zmian w ordynacji wyborczej jest zwrócony niewątpliwie w dobrym kierunku, rewolucji jednak nie czyni. Zmiany nie idą tak daleko, jak mogłyby pójść, a poza tym projekt zawiera pewną wewnętrzną sprzeczność. Nie na poziomie zapisów prawnych, lecz w sferze określenia celu proponowanych zmian i sposobów jego osiągnięcia.

Projekt zapowiada likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych i wprowadzenie wszędzie wyborów proporcjonalnych. Celem ma być zapewnienie większej różnorodności poglądów wśród radnych. I choć jestem zwolennikiem okręgów jednomandatowych, rozumiem wybór takiego priorytetu. Jednocześnie przewidziane jest zmniejszenie ilości mandatów w okręgu wyborczym, a to powoduje efekt zupełnie odwrotny do uprzednio opisanego.

Mała liczba mandatów oznacza, że zabraknie ich dla mniejszych ugrupować, pomimo przekroczenia przez nie progu wyborczego. Tak działa stosowany w Polsce (i nie tylko) sposób przeliczania oddanych na mandaty głosów, że im więcej mandatów do zdobycia, tym większe szanse dla małych komitetów wyborczych. Zmniejszenie liczby mandatów do podziału spowoduje, że w radach reprezentowane będą tylko największe ugrupowania i będzie to zdążać do znacznego ograniczenia różnorodności i wytworzenia się systemu dwupartyjnego. Słowo „dwupartyjny” należy wziąć tutaj w cudzysłów, bo w wyborach komunalnych często lokalne komitety zdobywają więcej głosów niż partie ogólnopolskie.

Szkoda, że autorzy projektu nie wyszli poza fałszywą alternatywę: okręgi jednomandatowe albo wybory proporcjonalne i nie zaproponowali systemu zwiększającego wpływ wyborców na skład rad gmin, miast i powiatów. Takie systemy działają już w niezbyt odległych krajach i można je dostosować do polskich warunków bez wymyślania prochu. (…)

Ważną i pozytywną zmianą jest nowy sposób wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej. Ta instytucja wymagała przewietrzenia i nowe zasady to umożliwiają. Zapowiadają one odejście od wyznaczania członków przez prezesów najwyższych sądów spośród ich sędziów, czyli mieszania w tym samym kotle, i wprowadzenie wyboru 7 na 9 członków przez Sejm, spośród prawników mających kwalifikacje do wykonywania zawodu sędziego, czyli w praktyce spoza TK, SN i NSA.

Zmiany te umożliwiają wprowadzenie pewnego pluralizmu wśród członków PKW. A jeśli dodać do tego wybór „sejmowych” członków w sposób wymuszający obecnosć w PKW kandydatów zgłoszonych przez opozycję, to jest to, o co chodzi. Obecność osób rekomendowanych przez różne i opozycyjne wobec siebie ugrupowania zdecydowanie zmniejsza możliwość zgodnego wpływania na wynik wyborów, a tym samym zwiększa zaufanie do wyników pracy takiego gremium.

Szkoda, że twórcy projektu nie poszli za ciosem i nie zwiększyli roli „czynnika społecznego”, czyli udziału w pracach komisji wyborczych wyższego szczebla, łącznie z PKW, przedstawicieli komitetów wyborczych.

Cały artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Kolejna reforma” znajduje się na s. 1 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Kolejna reforma” na s. 1 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Będę prezydentem wszystkich Polaków” – deklarowała większość prezydentów po 1989 roku. To tylko efektowny slogan

Tylko Lech Kaczyński nie miał ambicji bycia „prezydentem wszystkich Polaków”. Zdawał on sobie sprawę z istnienia w Polsce wpływowej grupy ludzi, którzy nigdy go nie będą uważali za swojego prezydenta.

Jan Martini

Wiedział, że niezależnie od jego starań, nie pozyska akceptacji beneficjentów komunizmu (i ich zstępnych). Prezydent Kaczyński obciążony był „wadą prawną” – nie posiadał pseudonimu, co czyniło go niezależnym, „niesterowalnym” i niepodatnym na szantaże.

W kraju postkolonialnym, próbującym wyzwolić się z półwiekowych zależności, taka postawa wiązała się z ryzykiem (także dla rodziny prezydenta). Każdy następny prezydent, znając los Lecha Kaczyńskiego, musi brać pod uwagę to ryzyko już na etapie kandydowania.

Wbrew obiegowym opiniom, prezydent nie jest tylko „strażnikiem żyrandola”, ale ma potężną władzę – o czym przekonaliśmy się 24 lipca. Pamiętamy, w jakich dramatycznych okolicznościach udało się przeprowadzić ustawy reformujące sądownictwo – ucieczkę przed awanturami z sali plenarnej, gaszenie świateł, wyrywanie mikrofonów, rzucanie kulkami z papieru w stół prezydialny. Nasi „obrońcy demokracji” byli naprawdę bardzo zmotywowani, by „było tak, jak było”, więc posłowie koalicji rządzącej musieli wykazać się determinacją.

Weta prezydenckie zaprzepaszczające ten wielki wysiłek spowodowały szok w środowiskach, które wyniosły prezydenta do władzy. Pocieszano się, powtarzając slogan „Gazety Wyborczej”, że ta ustawa to „bubel prawny”, że weta rozładują nastroje, że ustawa dawała zbyt dużą władzę ministrowi Ziobrze.

Nawiasem mówiąc, trudno zrozumieć, dlaczego sędzia mianowany przez Ziobrę miałby być „upolityczniony”, a ci mianowani przez polityka PSL, aferzystę Jana Burego (przez 14 lat członka KRS) są niezawiśli?

(…) Prezydent Duda ambitnie założył, że będzie zasypywał podziały między Polakami i łagodził spory polityczne, będąc prezydentem wszystkich Polaków. Dlatego uznał, że mianujący sędziów KRS musi być „wielopartyjny”. Problem w tym, że nie mamy systemu wielopartyjnego. Wielopartyjność była w dwudziestoleciu międzywojennym. Wszystkie ówczesne partie, różniąc się programami, miały na celu dobro i samodzielny rozwój kraju (tylko zdelegalizowana Komunistyczna Partia Polski zakładała protektorat sowiecki). Dziś scena polityczna kraju przypomina tę osiemnastowieczną – są w zasadzie tylko dwa stronnictwa: niepodległościowcy i „realiści”, zorientowani na patronów zewnętrznych. Porozumienie między tymi opcjami jest praktycznie niemożliwe, więc szanse na sukces mediacyjnych działań prezydenta nie wydają się duże. (…)

Aby przerwać spekulacje i uspokoić nastroje, zorganizowano w październiku Nadzwyczajny Zjazd Klubów Gazety Polskiej w Spale. Z klubowiczami spotkali się Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz. Tłumaczono uczestnikom, że negocjacje z prezydentem są na ukończeniu, pozostaje tylko kilka szczegółów, przebiegają w miłej atmosferze itp. Jednak trudno było oprzeć się wrażeniu, że to robienie dobrej miny do złej gry.

Można było mieć nadzieję, że to tylko konflikt czterdziestolatków między ministrem Ziobrą, a prezydentem (który zresztą karierę zawdzięcza ministrowi). Jednak po publicznej uwadze prezydenta o ubeckich metodach ministra obrony i słowach o armii, która „powinna być polska, a nie prywatna” okazało się, że istnieje także konflikt między czterdziesto- a sześćdziesięciolatkiem. (…)

Podobno prezydent ma 300 doradców i cieszy się zaufaniem 70% Polaków. Doradcą Antoniego Macierewicza jest całe jego życie, w którym dokonywał zawsze właściwych wyborów.

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Prezydenci wszystkich Polaków” znajduje się na s. 2 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Prezydenci wszystkich Polaków” na s. 2 grudniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Krzemieniec, dawne „Ateny Wołyńskie”. Polska młodzież licealna powinna jeździć tam na obowiązkowe wycieczki szkolne

Warownia już tam była w czasach wyprawy na Kijów Bolesława Śmiałego, następnie bywali pod nią Kozacy, Tatarzy, Moskale, potem Polska. I chociaż historia dalej się toczy, to bez korzystnych rezultatów.

Paweł Rakowski

[W]jechaliśmy do Krzemieńca – małego, 20-tysięcznego miasteczka z wielką historią. Jest tam dom Juliusza Słowackiego, Liceum Krzemienieckie, Zamek Królowej Bony, no i kościół oraz polski cmentarz. Całe miasteczko położone jest w dolinie, przez którą wiedzie główna ulica. W sumie jedyna z jakąś solidną drogą. Polska dała pieniądze na drugą drogę, ale środki rozkradziono, jak prawi wieść miejscowa. Słońce już wzeszło i przymrozek się wzmógł. Pojechaliśmy wyboistą drogą na Zamek, a raczej to, co z niego pozostało. Warownia już tam była w czasach wyprawy na Kijów Bolesława Śmiałego, następnie bywali pod nią Kozacy, Tatarzy, Moskale. Później, wiadomo, zabory, powstania, Wielka Wojna, Polska i koniec; chociaż historia dalej się toczy, to bez korzystnych rezultatów.

Młodzież sennie wspina się na Zamek. Profesor w swoim żywiole. W sposób barwny, treściwy i przystępny objaśnia dzieje miasta i okolicy. Zerkam na panoramę Krzemieńca. Tak to powinno być, myślę sobie. Polska młodzież licealna powinna mieć tam obowiązkowe wycieczki szkolne, tak jak w Izraelu. Skoro ponoć doskoczyliśmy finansowo do „Zachodu”, to czemu nie zrobić obowiązkowych tras, żeby młodzież zobaczyła na własne oczy to, czego i tak nie przeczyta w książkach?

Obowiązkiem powinno być zobaczenie Gniezna, Poznania, Gdyni, Wrocławia, Krakowa, Warszawy, kopalni śląskich, jezior mazurskich i Wilna, Grodna, Lwowa, Kamieńca Podolskiego. Przecież napędziłoby to gospodarkę, a na wschodzie stworzyłoby koniunkturę ekonomiczną dla miejscowych Polaków. Być Polakiem musi się opłacać. (…)

Nowy budynek z nowoczesnym wnętrzem u podnóża krzemienieckiego zamku. Robi wrażenie i daje nadzieję na przyszłe „Ateny Wołynia”. Chociaż nie jest to szkoła w pełnym wymiarze – zajęcia odbywają się od 16:30 i trwają do 20:00. Wykładany jest dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych język polski i okolicznościowo historia. Jednak inicjatywa cieszy się tak wielkim zainteresowaniem, że z sąsiednich gmin zgłosiła się już ponad setka kolejnych dzieci i trzeba myśleć o budowie następnego ośrodka, już za miastem. (…)

Dzieci z niesamowitym wigorem zaczęły występ. Wierszyki patriotyczne, mówione z tym akcentem wielkich Polaków, i przebojowa „settlista” (piosenek z doby Niepodległości), jak mawiają w świecie „rocknrolla”. „Co to jest Polska?” – pyta w kółko 8-letni chłopiec, którego trema ogarnęła przed wypowiedzeniem kolejnych linijek wyuczonego tekstu.

No właśnie, co to jest Polska? – niemal podskakuję, słysząc to fundamentalne, lecz w ogóle niezadawane w tym pokoleniu pytanie. Ciągle słychać jakieś farmazony o budowie „drugiej Polski” czy o „odzyskaniu Polski”, czy że „nie taką Polskę się budowało”.

No ale co to jest Polska? Czy to samo jest znaczenie słowa, którym posługiwał się Wincenty Witos, Roman Dmowski, Józef Piłsudski i współcześnie Adam Michnik, Waldemar Pawlak czy Bronisław Komorowski? A może jest to ten sam termin, lecz o innym znaczeniu? Niezmiernie uradowałem się, że to brakujące, kluczowe, egzystencjalne pytanie zostało zadane właśnie na Wołyniu.

Ciąg dalszy hitów – Pierwsza Brygada, Pierwsza Kadrowa, Przybyli ułani (tylko 2 pierwsze zwrotki), O mój rozmarynie – w trakcie którego uświadomiłem sobie, że jednak jesteśmy narodem nie do wyniszczenia. Mogą nas Germanie rozstrzeliwać, bandera siekać, Moskal po Sybirach ganiać, a i tak w swoim czasie, nawet na wołyńskiej ziemi zabrzmi, że „przybyli ułani”.

Cały artykuł Pawła Rakowskiego pt. „Ateny znowu w Krzemieńcu” znajduje się na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Rakowskiego pt. „Ateny znowu w Krzemieńcu” na s. 7 grudniowego „Kuriera WNET” nr 42/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy warto umierać za Gdańsk? Albo czy istnienie Ukrainy jest warunkiem istnienia wolnej Polski? / Mariusz Cysewski

Najkorzystniejsze zmiany – narodotwórcze i państwowotwórcze – przewiduję dla tożsamości narodowej; oto bowiem dzisiejszy model patriotyzmu stadionowo-fejsbukowego zastąpi inny: wojenno-gotowościowy.

Przez media przetoczyła się fala komentarzy wywołanych wypowiedzią Jana Parysa 9 grudnia w klubie Ronina, polityka ważnego dla kształtowania polityki zagranicznej rządu (w tym jego polityki wschodniej) o tym, że istnienie Ukrainy nie jest warunkiem istnienia wolnej Polski. Wypowiedź oczywiście wyrwano z kontekstu i jej sens – jak i sens całości – jest odwrotny od tego, jaki jej przypisuje propagandowy przekaz (jej pełny zapis filmowy dostępny jest na YouTube); z drugiej jednak strony, z powodów zasadniczych trudno mnie, patriocie wielkiej Rzeczypospolitej, popierać polityka podtrzymującego dyskurs, w którym groby żołnierzy UPA w Polsce to już nawet nie „pomniki” ale… „tablice” (tak!).

Powiedział jednak Parys wiele rzeczy słusznych, choć w stylu publicystycznym, ze szczerością brutalną i nie unikając ujęć kontrowersyjnych, którymi łatwo manipulować – choćby właśnie to, że istnienie Ukrainy nie jest warunkiem istnienia wolnej Polski. Bo w rzeczy samej nie jest.

Do wypowiedzi Jana Parysa będziemy wracać. Ja jednak skupię się na sprawie w niej podstawowej. Oto powiada on, że polska polityka poparcia dla Ukrainy musi być zgodna z interesem państwa polskiego i że zatem nie jest bezwarunkowa ani bezkrytyczna i że taki właśnie jest prawdziwy sens tzw. doktryny Giedroycia. Słusznie. Polityka poparcia Ukrainy nie jest bezwarunkowa ani bezkrytyczna i musi być zgodna z interesem Polski.

Kluczowe jest tu pojęcie „interes państwa polskiego”. Na spotkaniu w klubie Ronina nikt o to nie pytał, a Jan Parys być może odpowiedź ma za oczywistą – ale nie wyjaśnia on, jak pojęcie to rozumie. A przynajmniej nie wyjaśnia wprost. Zastanówmy się więc, jak możemy rozumieć pojęcie „interes państwa polskiego” – w kontekście polityki wschodniej i szczególnie w związku z polskim poparciem dla Ukrainy.

Interesy państw realizują się na wielu płaszczyznach: związanych z demografią, gospodarką, podatkami, handlem zagranicznym i Bóg wie czym jeszcze. Interesem każdego państwa podstawowym, od którego zależy samo istnienie państwa, jest bezpieczeństwo państwa. Pomyślnie realizowany interes bezpieczeństwa państwa pozwala chronić życie obywateli, unikać wojen, zaborów, okupacji itd.

Ewentualny – choć mało dziś prawdopodobny – podbój Ukrainy przez Rosję w rzeczy samej nie oznacza zniknięcia z mapy wolnej Polski. Bezpieczeństwo Polski jest większe (powiedzmy) niż bezpieczeństwo Ukrainy; choćby przez to, że Polska jest państwem członkowskim NATO i UE. W wymiarze wojskowym pierwszoplanowa dla bezpieczeństwa wojskowego Polski jest nie Ukraina, a Białoruś, i tak już teraz przez Rosję de facto okupowana.

Pójdę dalej niż Parys i powiem nawet, że ewentualny i na szczęście mało prawdopodobny podbój całej Ukrainy przez Rosję może prowadzić do wzrostu bezpieczeństwa Polski, o ile doprowadzi do skądinąd i tak pożądanych zmian w polityce bezpieczeństwa Polski i NATO.

W końcu bezpieczeństwo Polski będzie większe, gdy Amerykanie przebazują do Polski na stałe kilka dywizji pancernych i zmechanizowanych i większość lotnictwa z obecnych baz w Niemczech; gdy rząd polski jako rząd państwa zagrożonego i frontowego będzie mógł kupować latające i strzelające zabawki na warunkach preferencyjnych (np. izraelskich); gdy Niemcy poczną dystansować się od Rosji i postawią na politykę zbrojeń; i tak dalej.

Naturalnie po ewentualnym upadku Ukrainy przede wszystkim rząd polski będzie musiał postawić na zbrojenia, podnosząc budżet MON, powiedzmy, z 2 do 2,5 procent. 3 procent? 4 procent?… Zależne to będzie od oceny stopnia zagrożenia. Konieczne stanie się też sprofilowanie inwestycji państwa tak, by były co najmniej zbieżne z wymogami obronności.

Polityka zagraniczna Polski podobnie może utracić wiele z obecnej względnej swobody manewru, w większym niż dzisiaj stopniu realizując interesy amerykańskie i niemieckie w zamian za poparcie obu tych państw dla polskiego wysiłku obronnego.

Mam nadzieję, że zmieniłaby się i polityka wewnętrzna bezpieczeństwa i w jej ramach bilet w jedną stronę do Rosji wreszcie otrzymaliby fundatorzy i autorzy rozmaitych pokątnych portalików typu Nowy Ekran czy kresy.ru, jak i „sekta” księdza Isakowicza-Zaleskiego czy najbardziej prorosyjskich odłamów Ruchu Narodowego. Najbardziej korzystne zmiany – narodotwórcze i państwowotwórcze – przewiduję dla tożsamości narodowej; oto bowiem dzisiejszy model patriotyzmu stadionowo-fejsbukowego zastąpi inny: wojenno-gotowościowy powiedzmy. Żołnierski. Jedyny prawdziwy…

Czy wszystkie te zmiany Polsce się opłacają?

A przecież nie jest to żadna – nawet najbardziej skomplikowana – kalkulacja biznesowa, bowiem są Wielkie Niewiadome. Nie wiemy mianowicie, czy drastycznie większy wysiłek na rzecz obrony kraju wystarczy, by od Polski odsunąć perspektywę agresji Rosji, a tym bardziej, jak mógłby przebiegać ewentualny konflikt, jakie byłyby tego konfliktu koszty, a nade wszystko – jaki byłby jego wynik końcowy.

Część tych kosztów dziś ponosi Ukraina.

Naturalnie wszystkie zmiany w polityce bezpieczeństwa polskiego państwa, jakże pożądane nawet bez agresji rosyjskiej przeciw Ukrainie, koniec końców mogą nie nastąpić, mimo jej upadku – i bal na Titaniku trwać będzie nadal, jak trwa i dziś.

Zatem prawdą jest, że istnienie Ukrainy nie jest warunkiem istnienia wolnej Polski.

Podobnie warunkiem istnienia wolnej Polski nie było w roku 1938 istnienie Czechosłowacji.

Podbój całej Ukrainy mam dziś za mało prawdopodobny. Ale w roku 1939 większość społeczeństw – bo nie lepiej zorientowane kręgi rządowe – też była święcie przekonana, że do kolejnej wojny nie dojdzie, skoro pierwsza była tak nieskuteczna, nieopłacalna, krwawa. Nawet już po wybuchu wojny, w roku 1939 i 1940, Francuzi nie chcieli „umierać za Gdańsk” – nie pojmując, że w rzeczywistości wojna dla nich toczy się nie o Gdańsk, a Paryż.

I w tym sensie poparcie dla Ukrainy – siłą rzeczy nie bezkrytyczne – to poparcie dla Polski.

A „Kijów, Warszawa” to „wspólna sprawa”.

Mariusz Cysewski

Czym jest Centrum Pieniądza i dlaczego warto je odwiedzić? Zapraszamy na wędrówkę po świecie pieniądza!

Zapraszamy na reportaż Krzysztofa Skowrońskiego o Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira Skrzypka

Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira  Skrzypka  pomaga zrozumieć podstawowe zagadnienia oraz skomplikowane procesy ekonomiczne. Pokazuje istotę tego, czym jest pieniądz, jaką przebył drogę i w jaki sposób pomaga nam w codziennym życiu.

Pomysłodawcą Centrum Pieniądza NBP był zmarły w katastrofie smoleńskiej prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir S. Skrzypek. Miał on wizję, aby Narodowy Bank Polski służył nie tylko pieniądzom czy podejmowaniu najważniejszych decyzji dotyczących polskiej waluty, ale również uczył.
Stworzył on ideę Centrum Pieniądza, czyli miejsca, gdzie można przyjść i uczyć się o historii pieniądza, czy o historii polskiej gospodarki.

Pracownicy Centrum Pieniądza opowiedzieli o historii jego powstania oraz najciekawszych elementach

– W 2008 roku rozpoczęto pierwsze prace koncepcyjne nad nową placówką. Centrum tworzyło się od 2008 roku do maja 2016 r. Najpierw powstała koncepcja, później rozpisano projekt graficzny, gromadzono eksponaty i wymieniano doświadczenia z podobnymi placówkami na świecie.
Nawiązano współpracę z licznymi ekspertami w dziedzinie ekonomii, historii gospodarczej i historii pieniądza. W 2011 roku Zarząd NBP podjął decyzję o nadaniu placówce imienia patrona. Od tego momentu nosi ona nazwę Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira S. Skrzypka.

Pierwsza sala, którą odwiedzamy wraz z Krzysztofem Skowrońskim nosi nazwę „Antyk, średniowiecze, nowożytność”. Opowiada ona o historii pieniądza, handlu oraz gospodarce od czasów przed-monetarnych, do końca XVIII w. Wędrując po osi czas w sali, jak opisuje na swojej stronie NBP „staniesz się świadkiem narodzin pieniądza. Zobaczysz najstarsze monety olśniewające niesłychanym bogactwem form i kształtów. A dzięki multimediom ukrytym w „Studniach Wiedzy” przemierzysz z karawaną jedwabny szlak”.  Jedna z najstarszych monet na świecie, która znajduje się w gablocie sali przypada na VII w. p.n.e. powstała w Lidii (Azji Mniejszej).

Kolejna sala, którą odwiedzamy to „Systemy pieniężne”. Ukazuje ona reguły dotyczące emisji pieniądza oraz  kontrolę jego obiegu. Jest to sala w pełni interaktywna. „Tutaj dowiesz się, czym różni się monometalizm od bimetalizmu oraz co oznacza system pieniądza złotego i system waluty złotej. Będziesz mógł także podnieść monetę płytową z miedzi ważącą blisko 20 kg”. W tej sali możemy również sprawdzić swoją wiedzę przy pomocy quizu oraz wielu ciekawych aplikacji. Można również obejrzeć tam filmy z konferencji w Bretton Woods.

Trzecie miejsce odwiedzane przez nas w Centrum Pieniądza to „Ulica Bankowa”.
Przywita Cię Leopold Kronenberg – warszawski bankier i finansista, który opowie o swoim życiu i działalności. A także wskaże, na co warto zwrócić uwagę w tej części ekspozycji.  Spacerując po tej ulicy, przeniesiesz się do XIX i XX wieku – epoki, w której rodziła się polska bankowość i rozkwitały instytucje finansowe”.

Wychodząc z  Ulicy Bankowej przechodzimy przez przejście i bramę, która łączy dwie przestrzenie w jedną dużą. Ten zabieg architektoniczny ma nawiązywać do tego, że kryzysy i krachy bankowe pojawiają się w rozwoju bankowości praktycznie zawsze. Mają jedynie różny charakter. Ekspozycja ta ukazuje z jednej strony krachy bankowe na świecie  w XIX wieku, a po drugiej stronie te z wieku XX.

Przechodzimy do następnej przestrzeni. Jest to tzw. „Gabinet Numizmatyczny”, gdzie poczujesz się jak dziewiętnastowieczny kolekcjoner monet. Dowiesz się, co to jest tynf, trójniak i portugał. Zobaczysz unikalny zbiór 919 najcenniejszych polskich monet z kolekcji NBP!

Kolejną salą jest „Bank Centralny” Jak czytamy na stronie NBP, jest to symbol siły i suwerenności państwa, dlatego ta część ekspozycji ma wyjątkowo symboliczne znaczenie. Prezentujemy tutaj skomplikowane i burzliwe dzieje polskiego banku centralnego – instytucji odpowiadającej za stabilność pieniądza i całego systemu finansowego państwa.

Tutaj zobaczysz pierwsze polskie banknoty wyemitowane podczas insurekcji kościuszkowskiej, dowiesz się, czym zajmował się pracownik banku centralnego na początku XIX w. i za co odpowiada Narodowy Bank Polski.

Kolejnym odwiedzanym miejscem jest Skarbiec, który znajduje się na poziomie -1. ” Ta sala to spełnienie marzeń każdej osoby odwiedzającej Narodowy Bank Polski – wejść do skarbca! Za potężnymi drzwiami znajdują się ukryte w skrytkach złote monety, a w środku skarbca spoczywa prawdziwa sztaba złota. Możesz jej dotknąć, a nawet spróbować ją podnieść!
Tutaj zobaczysz też, ile miejsca zajmuje milion złotych w 10-złotowych banknotach i jak konwojuje się transporty z pieniędzmi.

Ostatnią sala, którą odwiedzamy nosi nazwę „twórca i produkcja pieniądza”.  Znajdziemy w niej zarówno część poświęconą monetą, jak i banknotom: „Rzadko zastanawiamy się nad tym, co mamy w portfelu, bardziej interesuje nas to, ile w nim mamy. Tutaj odkryjesz, że codziennie nosisz w kieszeni prawdziwe dzieła sztuki powielone
w milionach egzemplarzy”. W sali stylizowanej na halę produkcyjną poznasz proces powstawania pieniądza, wybitnych projektantów monet i banknotów oraz ich warsztat pracy. Projektantem obecnej serii banknotów, oraz tej z przed denominacji jest Andrzej Heidrich, który projektuje polskie banknoty już od pół wieku.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, oraz do odwiedzenia Centrum Pieniądza, które jest czynne od wtorku do niedzieli, w godz. 10-18. Wejście jest bezpłatne a odwiedziny interakcyjnego centrum to świetny pomysł na spędzenia czasu wraz ze swoją rodziną.  Znajdą tam Państwo niezwykłą ilość informacji, dostępną dla każdej grupy wiekowej. Ogromną ilość eksponatów oraz różnorodną scenografie. To placówka bardzo przyjazna wszystkim, większość eksponatów jest interaktywna, można je dotykać i samodzielnie wyszukiwać interesujące nas informacje.

JN

Premier Morawicki dzień 2: Sejm przyjął wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego.[Całe expose]

Polska musi stać się przedsiębiorczym państwem. Możemy odegrać znaczącą rolę w czwartej rewolucji przemysłowej – mówił w czasie expose premier Mateusz Morawiecki, podkreślając potrzebę pojednania.

 

Całość expose premiera Mateusza Morawieckiego:

 

Panie Prezydencie, Panie Marszałku, Wysoka Izbo, Drodzy Rodacy

Na samym początku pragnę podziękować pani premier Beacie Szydło za wspólne lata bardzo ciężkiej pracy. Pani premier, jest pani i pozostanie pani symbolem solidarnościowej rewolucji przywracającej milionom polskich rodzin godne życie na co dzień. Dziękuję pani w imieniu całego rządu za pani tytaniczną pracę, za wrażliwość i za nieustępliwą wiarę w sens naprawy Rzeczpospolitej.

Ponadto bardzo się cieszę, że będziemy nadal pracować dla Polski. To były dobre dwa lata dla Polski i dla polskich obywateli. I przyzwyczailiśmy się do sprawnego przeprowadzenia w Polsce dobrej zmiany i chciałbym zagwarantować, że nasz rząd będzie dalej prowadził to dzieło bez wytchnienia. Pani premier – jeszcze raz dziękuję.

Rząd, na którego czele staję, jest ten sam, kierunek działania jest ten sam i drogowskazy i wartości również są te same, jest więc rządem kontynuacji, który będzie realizował politykę wspierania polskich rodzin. Rozwój i sprawy społeczne to jedno i to samo. Kwitnąca gospodarka jest warunkiem prowadzenia szczodrej polityki społecznej. Tak jak teraz. Dlatego będziemy kontynuowali nasze programy społeczne, co więcej, będziemy je wzmacniali i rozwijali.

Myślą przewodnią, która przyświeca mi przy wszystkich działaniach, taką naczelną ideą i dewizą jest zawołanie Wyspiańskiego: „Polska to wielka rzecz”. Tak, proszę państwa, Polska to wielka rzecz. Tak, Szanowni Państwo, Polska jest dobrem nadrzędnym i w ubiegłym tygodniu otrzymałem od Pana Prezydenta misję pokierowania rządem. Był to dla mnie wielki zaszczyt. Polska to dumne państwo z wielkim dorobkiem. To kraj, który nie poddał się tyranii absolutyzmu, germanizacji, rusyfikacji, nazizmu ani komunizmu. To kraj, który przeciwstawił się holokaustowi i unikał wojen religijnych. To kraj, który odrodził się po przeszło stu latach i to kraj, w którym powstała „Solidarność”.

Moim pragnieniem jest, żeby rząd Zjednoczonej Prawicy był rządem zjednoczonej Polski, bo rząd i premier mają służyć całemu krajowi, całej naszej ojczyźnie, każdemu obywatelowi Rzeczpospolitej. Dla wszystkich starczy miejsca. Polska jest jedna. Rzeczpospolita jest dobrem, wspólnym. Dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Ten głęboki wymiar wspólnotowy jest nieodłącznie wpisany w naszą tradycję. W pomoc zesłańcom. Rzegota ratująca naszych żydowskich współbraci czy „Solidarność” – to prawdziwe dowody czym jest polskość i czym jest wspólnota.

Umocnienie naszej tożsamości, tego naszego wielkiego dziedzictwa narodowego to zobowiązanie wobec tych, którzy przez stulecia naszą Rzeczpospolitą budowali pracą i krwią. Ale to też nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń, którym powinniśmy przekazać w spadku ten dar. Unikalną polską kulturę, wartości, naszą drogę rozwoju, nasze pragnienie wolności i pragnienie prawdy. Nie możemy rezygnować z naszej tożsamości.

W tym kontekście warto przypomnieć głosowanie sprzed parunastu lat Wysokiej Izby, kiedy 90 proc. Wysokiej Izby głosowała za przystąpieniem do Unii, ale jednocześnie za deklaracją w sprawie suwerenności Polski w dziedzinie moralności i kultury. Ponad 90 proc.

Świat powinien lepiej poznać nasz wkład w walce o wolność i sprawiedliwość. Naszą walkę o najważniejsze wartości zachodniej cywilizacji. Historię sprzeciwu wobec zła. „Lecz wolnej myśli to już za nic nie daj” – wołał autor hymnu „Solidarności”. Nasze dzieła to jedne z najbardziej inspirujących opowieści świata. Za tą opowieścią stoją wielcy bohaterowie, o których z tej mównicy kilka dni temu mówił Pan Prezydent. Ale Pan Prezydent mówił też o konieczność odbudowania pamięci zapomnianych osób i miejsc, z którymi wiąże się historia walki o wolną Polskę. I to będziemy robić, bo praca i walka dla Polski, to też historia zwyczajnych, ale niezwyczajnych ludzi. Ludzi, którzy w obliczu dramatycznych wydarzeń wykazali się niezłomną postawą, odwagą i męstwem. Jak setki tysięcy Polaków, którzy ratowali Żydów w czasie drugiej Apokalipsy, jak gimnazjaliści walczący z komunistami w 1920 roku, czy jak tysiące bezimiennych drukarzy walczący w czasach stanu wojennego z komunizmem. Jak Danuta Siedzikówna „Inka”, jak Hieronim Dekutowski pseudonim „Zapora”, przy odkrywaniu szczątków którego na Łączce pracowały też moje dzieci. Jak Ryszard Kowalczyk, niedawno zmarły, jak Anna Walentynowicz, jak Andrzej Kołodziej tutaj siedzący nami na galerii, który jako mój przyjaciel zresztą, który jako dwudziestoletni chłopak zorganizował i zatrzymał, i utrzymał strajk w stoczni imienia Komuny Paryskiej w pamiętnym sierpniu 1980 roku. Albo jak moja ciocia Wacława – która tutaj też siedzi na galerii – na rękach której umierał Marian Senger pseudonim „Cichy”, jeden z chłopców, który dokonał skutecznego zamachu na kata Warszawy Kutscherę. To są ludzie naszej wolności, takim ludziom zawdzięczamy naszą wolność. Wdzięczni wobec nich patrzymy w przyszłość i patrząc też na nasze najświętsze miejsce, na Grób Nieznanego Żołnierza bierzemy ich ogień i niesiemy w lepsze jutro.

Nie ma dla mnie ważniejszej sprawy niż odbudowanie tego, co straciliśmy wyniku zaborów, w wyniku wojen, w wyniku komunizmu. Teraz mamy w rękach unikalną szansę i nie możemy jej zmarnować. Dlatego właśnie polska polityka musi być ambitna. Dryfowanie czy płynięcie z prądem to nie jest nasze DNA. Rząd nie jest od administrowania, ale od rządzenia i rozumiem tak, że musimy wyznaczać nasze ambitne cele. Musimy się też zjednoczyć, bardziej zjednoczyć. Musimy się przekonywać, a nie pokonywać. Przekonywać, a nie pokonywać. Czy zapomnieliśmy już słowa naszego własnego hymnu? „Gdy jąwszy pałasza, hasłem naszym zgoda będzie i ojczyzna nasza”. Nie jesteśmy i nie będziemy rządem ideologicznych skrajności. Daleko nam do neoliberalizmu i równie daleko nam do socjalizmu. Nie tylko dlatego, że to taki dogmatyzm nie działa. Również właśnie dlatego, że lepiej jest łączyć. Łączyć konkurencję z współpracą. Łączyć globalny wymiar z wymiarem lokalny. Łączyć również Europę z naszym spojrzeniem przez pryzmat naszych interesów. Łączyć również pragmatykę rządzenia i zarządzania państwem z wolnym rynkiem – tu nie ma sprzeczności. No i cóż, również łączyć prawo ze sprawiedliwością. To też bardzo ważne.

Chcę też Państwu obiecać z tego miejsca, że nasz rząd będzie bardzo ambitny w zmienianiu Polski na lepsze. Do tego potrzebna jest między innymi budowa Centrum Analiz Strategicznych. Musimy uczyć się przygotować spójne prawo i podejmować decyzje podporządkowane długofalowym strategiom rozwojowym. Nie zawsze też im więcej prawa, im więcej ustaw, tym lepiej – czasami jest odwrotnie. W ostatnich 25 latach co roku było więcej prawa. Postaramy się zatrzymać tę falę.

Państwo wraca do gry na poważnie. Do przedsiębiorczych przedsiębiorców dołącza teraz również przedsiębiorcze państwo. To państwo wylało fundamenty pod sukces amerykańskiej Doliny Krzemowej czy izraelskiej innowacyjności, czy przemysłu koreańskiego albo niemieckiego. Trzeba znaleźć złoty środek między państwem minimum, które opuszcza swoich obywateli, jak to często bywało w naszej ostatniej przeszłości, a ociężałym państwem biurokratycznym. Nie chcemy ani jednego, ani drugiego.

Chcemy dokonać wielkiej modernizacji Polski. Głęboko wierzę, że nasza narodowa suwerenność i tradycja są atutem w tych modernizacyjnych zmaganiach. Atutem, a nie balastem, jak niektórzy nam to próbowali wmówić. Za tą koncepcją stoi zresztą diagnoza, że w dzisiejszej Europie właśnie walka interesów odgrywa kluczową rolę i my widzimy dokładnie właśnie taką walkę i chcemy tę naszą narodową suwerenność i tradycję wykorzystać jako atut w walce o nasze narodowe interesy.

Jesteśmy też zresztą świadkami rewolucji technologicznej, która oznacza – może oznaczać, będzie oznaczać – nowe rozdanie w gospodarce światowej. To nowe rozdanie powinno odbywać się z udziałem Polski. To zresztą pierwsza rewolucja przemysłowa, w której Polska może odegrać poważną rolę, nawet w niektórych obszarach rolę lidera. To dzisiejsza polityka gospodarcza decyduje czy polska będzie za 10 lat producentem wysokich technologii, czy jedynie rynkiem zbytu dla zagranicznych firm. Przez ostatnie dwa lata nie próżnowaliśmy. Polska jako pierwszy kraj regionu została zaliczona przez agencję FTSE Russell do krajów rozwiniętych. W 2017 roku 2/3 nowych miejsc w przemyśle w całej Unii Europejskiej utworzonych zostało w Polsce. Dlatego zaczęto nas nazywać fabryką Europy. Największe firmy budują u nas zaawansowane technologicznie fabryki i centra badań i rozwoju. Mamy największy w tej części Europy rządowy program wsparcia młodych firm technologicznych. Dalsza budowa i odbudowa przemysłu będzie jednym z głównych naszych zadań na drugą połowę kadencji.

Także w innych dziedzinach udało nam się zrobić to, co wielu uważało za nieosiągalne, np. uszczelnienie systemu podatkowego. Tylko w tym roku wpływy z podatku VAT wzrosły o 30 mld zł. To więcej niż przez poprzednie dziewięć lat. Zrobiliśmy to walcząc z przestępcami podatkowymi i rozbijając mafie VAT-owskie. Tak, trzeba było przywrócić Szanowni Państwo, powagę państwa, instytucji państwa. VAT to nie są waciki, a mafie VAT-owskie to nie są „Rozbójnicy z Rumcajsa”. I nie ma obaw. Ten trend, ten bardzo pozytywny trend, który pierwszy raz od 9 lat się pojawił – my go utrzymamy. Co warto podkreślić, w tym samym czasie ponad 70 miliardów złotych trafiło do Polaków w ramach programów społecznych i prorodzinnych. I tę politykę społeczną będziemy kontynuować i wzmacniać. Wzmacniać na wielu polach.

Odzyskujemy też kontrolę nad strategicznymi sektorami polskiej gospodarki. Cztery chroniczne choroby naszego życia społecznego i gospodarczego, a zarazem oznaki naszej słabości, to była bieda, bezrobocie, brak mieszkań i cywilizacyjne zapóźnienia w służbie zdrowia. I z tych Czterech Jeźdźców Apokalipsy w ogromnej mierze dzięki naszym działaniom w tych dwóch pierwszych widać już znaczącą poprawę. Biedy jest mniej, a bezrobocie jest najniższe od 27 lat. I rozpoczęliśmy realizację taniego budownictwa oraz naprawę służby zdrowia. I o tych kwestiach będę jeszcze mówił w dalszej części. Ale także w obszarze tworzenia miejsc pracy, wzrostu wynagrodzeń i zmniejszania obszarów biedy, cały czas jest bardzo dużo do zrobienia. Nie będziemy spoczywać na laurach, pomimo że płace rosną najszybciej od 10 lat. Będziemy też nadal podnosić płacę minimalną. Polska polityka rozpięta jest między dwie błędne wizje. Z jednej strony wizja rozwoju zależnego, czyli 25 lat III RP która przewiduje dla Polski jedynie rolę peryferii. Z drugiej strony głosy, że Polska miałaby się odgrodzić murem od reszty świata.

My chcemy żeby Polska była wielka. Polska jest częścią Zachodu. A jeśli tak, to musi mieć globalne aspiracje i nie bać się konkurencji. Nie bać się współpracy.

Potrzebujemy zatem państwa i silnej tożsamości, by wyrwać się z roli peryferii we współczesnym kapitalizmie. Dlatego jedną z głównych idei dla planu rozwoju jest wykreowanie polskich firm, jako globalnych championów.

Ale nie chodzi tylko biznes. Dobrym przykładem tutaj jest kultura albo sport. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że nasi najzdolniejsi piłkarze, już jako juniorzy wyjeżdżają do zachodnich klubów do szkółek piłkarskich i tam potem grają dla nich, a czasami w tamtych reprezentacjach. Czy to jest normalne? Nie, to moim zdaniem nie jest normalne.

Czym byłaby reprezentacja Niemiec bez Miroslava Klose Naszego w końcu chłopaka z Opola, który strzelił najwięcej goli w reprezentacji Niemiec. Albo bez Łukasza Podolskiego, który do dzisiaj się czuje Polakiem. Dobrze, że nam naszego Roberta nie wzięli.

Polacy są jednym z narodów który pracuje najwięcej w Europie. Jesteśmy jednym z najbardziej pracowitych narodów. Pracujemy ok. 2000 godzin rocznie. Produktywność pracy dzisiaj nie decyduje wyłącznie o sukcesie gospodarczym i liczba godzin przepracowanych. My nie chcemy żeby Polacy pracowali najdłużej, my chcemy żeby pracowali efektywnie za godną płacę. Chcemy żeby mieli więcej czasu dla swoich rodzin, na swoich najbliższych, dlatego musimy przestawić nasz polski kapitalizm na zachodnie tory, to jest cel naszej strategii rozwoju.

Gwarancją rozwoju są młode pokolenia, umiejętności młodych Polaków są dziś tym kołem napędowym naszej innowacyjności naszej nowoczesności i to ich entuzjazmie, i to w ich ciekowości świata, konkurowaniu z najlepszymi, tkwi klucz do sukcesu.

Cała nasza praca ma niewiele sensu jeśli nie odpowiada na potrzeby młodych ludzi, dla nich, dla was, warto zmieniać Polskę.

Tworzymy miejsca pracy dla was wprowadzamy klauzule społeczne, staramy się aby wynagrodzenia były coraz wyższe, a bezrobocie coraz niższe.

Ja na przykład, uwielbiam pracować z młodymi ludźmi, ponieważ oni potrafią każdą skomplikowaną rzecz przedstawić w 280 znakach. Nie bądźmy naiwni. Silnej gospodarki nie zbudują nam inni.

Liczby pokazują wszystko. Udział płac polskich pracowników w Polsce to tylko 46 proc. naszego PKB – 10 proc. niżej niż średnia unijna. Musimy wypracować naszą oryginalną drogę do nowoczesnej gospodarki, jeżeli chcemy, a chcemy tego najbardziej, żeby Polacy zarabiali więcej.

Dlatego chciałbym na najbliższe lata postawić na kilka kluczowych obszarów rozwoju i o nich teraz chciałbym opowiedzieć, a w ślad za tym poprosić potem wysoką izbę o wotum zaufania dla naszego rządu.

Pierwszym arcyważnym zadaniem jest służba zdrowia. Nie ma godnego życia bez sprawnej opieki zdrowotnej, dlatego doprowadzimy do skokowego wzrostu wydatków na służbę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB w ciągu najbliższych kilku lat. To odpowiedź na słuszne postulaty pacjentów, personelu medycznego, lekarzy i pielęgniarek

Ten wzrost jest możliwy przede wszystkim dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego, dzięki wykorzystaniu instytucji państwowych do tego żeby rzeczywiście służyły państwu.

Jak w tym roku – dodatkowe 4 miliardy – już w tym roku przeznaczyliśmy 4 miliardy dodatkowo na skrócenie kolejek u lekarzy, na zakup najnowocześniejszego sprzętu w szpitalach, a także na wykup zobowiązań z ostatnich 10 lat, także wykup tych zobowiązań, które narastały w czasach rządów naszych poprzedników. A to jest dopiero początek

Dwie najczęstsze przyczyny śmierci Polaków to: choroby nowotworowe, nowotworowe choroby układu krążenia. 3/4 Polaków odchodzi z tego świata ze względu na te dwa rodzaje chorób, dlatego trzeba położyć większy nacisk na profilaktykę i leczenie tych chorób i dlatego też uruchomimy dwa programy, które unowocześnią polską służbę zdrowia.

Pierwszy z nich to budowa Narodowego Instytutu Onkologii, który będzie nie tylko miejscem gdzie skutecznie leczy się nowotwory, ale również prowadzi się nowoczesne badania i terapię.

Druga inicjatywa, to Narodowy Program Zdrowia Kardiologicznego. Polacy mieli wielki wkład w rozwój kardiologii i chcemy żeby leczenie chorób serca pozostało naszą specjalnością, chociaż przede wszystkim chcemy oczywiście, żeby Polacy na serce w ogóle nie chorowali, no chyba, że z miłości ewentualnie.

Ten narodowy program, zresztą nie wszystko chyba musi mieć przydawkę narodowy, może być polski, albo państwowy – też piękne, ale będzie bardzo ważne, będzie dla nas bardzo kluczowy – jednak w myśl ewangelicznej maksymy nie wlewa się nowego wina do starych bukłaków – nie możemy pozwolić żeby nowe pieniądze zostały źle wydane, żeby system był nieefektywny.

Dlatego, tak jak uszczelniliśmy system podatkowy, to podobną operację zamierzamy przeprowadzić w odniesieniu do służby zdrowia. Każda złotówka zainwestowana w zdrowie musi oznaczać poprawę jakości życia Polaków. Zyskają na tym pacjenci, ale również mają zyskać ci, którzy na co dzień stoją przy ich łóżkach.

Nie może być jednak prywatyzacji zysków i upaństwowienia strat. Publiczny sprzęt medyczny służyć ma celom wspólnym, dobru pacjentów. Dlatego położymy ogromny nacisk na elektronizację służby zdrowia i dlatego zwracam się również do lekarzy, do pielęgniarek, do położnych, do ratowników medycznych, do całego personelu medycznego, do wszystkich którzy pracują w szpitalach i przychodniach. Zwracam się do was abyście stali się częścią tej zmiany, tej dobrej zmiany, zmiany której fundamentalnym celem jest zbudowanie nowoczesnej służby zdrowia.

Kolejnym obszarem naszych szeroko zakrojonych działań będzie środowisko.

W wielu rejonach Polski szczególnie w Małopolsce, czy na Śląsku, ale również na Mazowszu widziałem krajobraz spowity gęstą, szczypiącą mgłą i dzieci wracające ze szkoły do domu z maseczkami na twarzach.

Czyste powietrze to wyzwanie cywilizacyjne. Miarą tego, czy Polska jest naprawdę dojrzałym krajem.

Powietrze, woda, ziemia – przecież nie należą tylko do nas, należą też do przyszłych pokoleń i to w jakim stanie zostawimy je naszym wnukom, wystawi nam świadectwo.

Z powodu smogu umiera przedwcześnie 48 tys. Polaków rocznie, a dym z palenia w piecu śmieciami nie ulatuje do nieba. Ten pył trafia do płuc naszych i naszych dzieci.

Ale zdajemy są równie sobie również sprawę z tego, że nie wszystkich stać na czystsze paliwo. Dlatego program walki ze smogiem to program wsparcia najuboższych, których nie stać dziś na ocieplenie domu na wymianę okien czy drzwi, nie stać na dobre – nie trujące – paliwo.

Chcemy zlikwidować to ubóstwo energetyczne i poprawić jakość życia wszystkich Polaków.

Chciałbym też podziękować pionierem walki o czyste powietrze. Wszystkim organizacjom pozarządowym, ruchom miejskim, które od kilku lat wykonują bardzo dobrą robotę.

Bardzo ważna w tym kontekście jest również rola samorządów. To one są na pierwszej linii frontu i dobra współpraca rządu i samorządu będzie miała kluczowe znaczenie. Chcemy wspólnie z wami skutecznie rozwiązać ten problem.

Jednocześnie też chciałbym poruszyć przy tej okazji, może taki ważny społeczny i gospodarczo temat jakim jest gospodarka współdzielenia. To nowy nurt myślenia w gospodarce o środowisku, o życiu społecznym, o życiu gospodarczym. Jest to odejście od skupienia się na własnych potrzebach na rzecz wspólnoty i wspólnego dobra. Zresztą jest to zbieżne z chrześcijańską nauką, jest to zbieżne z etyką Solidarności, ale o dziwo – i bardzo się cieszę – jest to również zbieżne ze strategią Komisji Europejskiej – nie zawsze się to zdarza.

Korzyści płynące z gospodarki współdzielenia to: wyższa produktywność gospodarki, właśnie czystsze środowisko, lepsze wykorzystanie zasobów naturalnych i oszczędności dla naszego portfela. To wszystko jest dzisiaj możliwe dzięki technologii. Ja wierzę, że właśnie technologia – również wszystkich nas tutaj – może dzisiaj połączyć.

Teraz kilka słów o energii i bezpieczeństwie energetycznym. Dzisiaj węgiel jest podstawą naszej energetyki nie możemy i nie chcemy z niego rezygnować.

To ważne dla Śląska i Zagłębia ale również to ważne dla całej Polski. W długofalowy sposób planujemy reformy województwo śląskie staje się jednocześnie obok węgla zagłębiem nowych technologii. Dlatego bardzo ucieszyło mnie gdy liderzy społeczni, liderzy związkowi ze Śląska i Zagłębia podkreślili że przygotowany przez nas program dla województwa to dobra i przyszłościowa strategia rozwoju. Ale dla naszych przyszłych pokoleń chciałbym zadbać by również alternatywne źródła energii mogły się w Polsce swobodnie rozwijać. Nie imię ideologii ale tam gdzie jest to uzasadnione ekonomicznie, tam gdzie przyniesie to Polakom korzyść a nie koszty. Możemy wykorzystać zasoby natury jakie daje położenia naszego kraju. Prawo i Sprawiedliwość jest partią która zawsze zdecydowanie dążyła do zagwarantowania bezpieczeństwa energetycznego.

To jest warunek naszej suwerenności. Projektem który przysłużył, przybliżył się przybliżył nas do tego celu jest terminal gazowy W Świnoujściu jego realizacja nie udałoby się bez determinacji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dzięki tej nowej infrastrukturze nasze uzależnienie od importu rosyjskiego gazu spada. Po raz pierwszy jest szansa, że po 2022 roku nie będziemy uzależnienie od Rosji w kwestii zakupu gazu i dyktatu cenowego.

Rozbudowujemy infrastrukturę gazową, co pozwoli uczynić z naszego państwa bijące serce regionu. Chcemy utworzyć tutaj hub gazowy który będzie zaopatrywał naszych sąsiadów. Innym celem aktualnym 10 lat temu, aktualnym 10 lat temu i aktualnym cały czas dzisiaj jest budowa połączeń gazowych do Norwegii. Naszym zadaniem na dzisiaj jest przeprowadzić te projekty i zapewnić niezależność energetyczną Polsce przy niskiej emisji CO2 i w tym celu pozytywnie patrzymy również na energię jądrową. Podczas dzisiejszego wystąpienia dużo mówię i jeszcze będę mówił o potrzebie współpracy i jedności. Energetyka jest jedną z tych dziedzin w której liczę na zgodną wspólną pracę całej Wysokiej Izby. Trzeba to jasno, trzeba tutaj jasno zdefiniować polskie interesy i obrać wspólną politykę rozwoju która przetrwa wiele kadencji sejmowych.

Chciałbym przejść teraz do tematu infrastruktury. Musimy nauczyć się myśleć nie tylko przez pryzmat indywidualnych aspiracji ale również przez pryzmat celów zbiorowym. Przez 25 lat pojawiają się na naszych drogach coraz to lepsze samochody ale drogi były coraz gorsze i zwijaliśmy linie kolejowe. A przecież nie tylko Rzeczpospolita będzie taka jacy będą Polacy. Również jest odwrotnie. Tak jak ukształtujemy Polskę tak potem ona nas ukształtuje nasze dzieci, nasze wnuki. Na dłuższą metę szanse na zwycięstwo i na wkład do skarbca ludzkości mają te wspólnoty których członkowie lepiej potrafią spleść swoje cele prywatne z dobrem wspólnym.

Sukces na arenie międzynarodowej nie rozgrywa się przecież głównie na polu indywidualnym, może z wyjątkiem sportowców, czy artystów. Sukces na arenie międzynarodowej rozgrywa się na poziomie zbiorowości, na poziomie wspólnoty narodowej, wspólnoty państwowej. Dlatego kładziemy akcenty na strategie zbiorowe, na Polskę wielkich projektów i jedną z takich strategii jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego „Portu Solidarność”. To kluczowy element strategii rozwoju, strategii rozwoju transportu w Polsce. To nie tylko szansa dla sektora lotniczego, to też rozbudowa sieci kolejowej, to pierwszy krok ku stworzeniu w Polsce najnowocześniejszego systemu transportu w Europie otwartego również na takie innowacje jak transport autonomiczny czy koleje próżniowe. Centralny port komunikacyjny to będzie nasza Gdynia w sercu Polski. Nasza Gdynia zresztą też w sercu Europy.

Odbudowa portów morskich Trójmiasto i Szczecin-Świnoujście będzie…właśnie Szczecin-Świnoujście i budowa tunelu łączącego Świnoujście z Polską ten z dawna oczekiwany projekt też go zrobimy.

To wszystko będzie kolejnym bardzo ważnym krokiem na drodze do utworzenia z Polski centrum logistycznego Europy. Wysoka Izbo brakuje u nas jeszcze wciąż wielu dróg ekspresowych i autostrad. Oczywiście brakuje zwłaszcza brakuje Via Carpatia. W Polsce wschodniej brakuje także szczególnie dróg łączących północ-południe zgodnie z ideą Trójmorza i my je dokończymy. S3, S7, A1, będziemy je budować, ale chciałbym podkreślić że w kolejnej dekadzie musimy skoncentrować się na znaczącej poprawie komunikacji powiatowej i gminnej, na poprawie komunikacji drogowej i kolejowej. Na to będziemy przeznaczyć więcej środków, również z budżetu państwa i liczę na bliską współpracę ze wszystkimi samorządami. Czas na regionalne strategie odpowiedzialnego rozwoju. Chciałbym z tego miejsca złożyć osobiste zobowiązanie że będę zaangażowany w szczególności w rozwój Polski lokalnej, Polski samorządowej. Naszym kolejnym celem jest wzmocnienie polskich firm i przedsiębiorczości. Każde polskie pokolenie musi na nowo podejmować wyzwanie modernizacji. Gdy półtora roku temu ogłosiliśmy plan odpowiedzialnego rozwoju wielu ludzi mówiło nam że za wysoko mierzymy, że to nierealne marzenia. Tymczasem w trzecim kwartale Polska gospodarka wzrosła o blisko 5 proc. zasadniczo bez powiększania długu. To może być pierwszy rok od 28 lat gdzie przyrost długu publicznego, zobaczycie to państwo za parę tygodni, bardzo szybko, gdzie przyrost długu publicznego będzie zero lub niewiele wyższy od zera.

A więc w 100, w 150 rocznicę urodzin marszałka mogę Wysokiej Izbie powiedzieć że dokonaliśmy tego dzięki realizacji jego formuły: romantyzm celów i pozytywizm środków. Gospodarka i finanse publiczne są coraz bardziej zrównoważone. Mamy optymizm konsumpcyjny, mamy pozytywne trendy w redukcji nierówności. Coraz więcej ludzi czynnie uczestniczy w konsumpcji i rośnie liczba osób które pozytywnie patrzą w swoją przyszłość. Kiedy zagraniczni eksperci mówią o naszej gospodarce to coraz częściej podzielają nasze diagnozy. O tym jak bardzo przez 25 lat ostatnich uzależniliśmy się od zagranicznego kapitału. Najgłośniejszy ekonomista świata, szanowni państwo Thomas Piketty powiedział, przepraszam za jeden anglicyzm, „foreign owned countries” – jesteście krajem w posiadaniu zagranicy. Myślę że przesadził, na pewno przesadził ale jak mocno to brzmi.

Bloomberg, jak najbardziej mainstreamowa agencja informacyjna pisze jak zachodni kapitał skolonizował Polska i kraje centralne. W takiej rzeczywistości żyjemy. Czyli co, czyli jak, czyli maski opadły. Stoimy w obliczu gigantycznego wyzwania. Wszyscy stoimy w obliczu gigantycznego wyzwania. Temat tabu, ten temat tabu stał się prawdą oczywistą, pomimo tego że Polacy bardzo dużo produkują, to nie wszystko co nasze gospodarka wytworzy pozostaje w naszych portfelach. Rocznie 70 do 100 miliardów złotych czyli cztery, w zależności od tego czy netto czy brutto popatrzymy. 70 do 100 miliardów złotych czyli około 4 do 5 proc. wypracowanego PKB stanowi dochód zagranicy. To efekt modelu który przyjęliśmy w Trzeciej Rzeczpospolitej. Modelu błędnego, dziś to wiemy, poniewczasie to wiemy. Dziś mówią tam nam o tym również agencje ratingowe. Tak, nie ma żartów idziemy wąską Orlą Percią. Przepaść z lewej i przepaść po prawej jak mówił Jacek Kaczmarski.

Jesteśmy Szanowni Państwo, i będziemy częścią Zachodu, ale to nie oznacza, że musimy zgadzać się na ten model. My chcemy podmiotowej roli Polski w gospodarce, a nie peryferyjnej.

Dlatego wciąż jeszcze wiele pracy przed nami. Potrzebujemy dzisiaj przejścia od kapitalizmu, konsumpcji na kredyt, który zagraniczne instytucje zainstalowały tutaj na początku lat dziewięćdziesiątych, do kapitalizmu, oszczędności i inwestycji. To przecież to jest walka o polską własność, o polski kapitał. Dlatego proszę o pomoc wszystkich. Odzyskajmy Polskę, razem odzyskajmy Polskę.

Sercem naszej filozofii będzie, naszej filozofii gospodarczej są mikro, małe i średnie firmy, które dają otrzymanie milionów Polaków. Dla małych i średnich przedsiębiorców mam ważne przesłanie: wszyscy uczciwi przedsiębiorcy mogą oczekiwać dbałości o otoczenie prawne, a jednocześnie równych zasad konkurencji. Wkrótce zostanie przedstawiony cały pakiet ustaw upraszczających w życie gospodarcze z Konstytucją Biznesu na czele. Dogmatycznie liberałowie mówią, że na rynku nie ma miejsca dla aktywności państwa. To błędny pogląd. Bez państwa i jego instytucji wolny rynek nie obroni się przed korupcją, przed wyłudzeniami podatków, przed monopolami, czy przed nieuczciwą konkurencję z zagranicy. Również bez sprawnych i sprawiedliwych sądów, uczciwy przedsiębiorca nie ma szans na walkę z mafiami, z układem zamkniętym. I dlatego właśnie dla gospodarki tak ważne są takie instytucje jak Centralne Biuro Antykorupcyjne, czy Wydział Przestępczości Gospodarczej w policji, czy prokuratorze. Dlatego tak ważne są sprawne i sprawiedliwe sądy.

Kolejnym obszarem jest nowoczesność i cyfryzacja. Nikt nie ma wątpliwości, że żyjemy w coraz bardziej cyfrowym świecie, a talenty informatyczne Polaków są naszym dobrem narodowym. Współczesne, przedsiębiorcze państwo stawia na innowacyjność sektora informatycznego, jako wehikuł rozwojowego firm i administracji publicznej. Pola bitew współczesnego świata to cyberprzestrzeń. Dlatego poważne państwo musi stawiać również na cyberbezpieczeństwo. Potrzebujemy rewolucji w relacjach obywatel – państwo. Technologia może pomóc w skróceniu czasu na załatwianie spraw administracyjnych. Wreszcie narzędzia informatyczne pomagają również w uszczelnieniu systemu podatkowego, a więc program Polska od Polski Papierowej do Polski Cyfrowej to intensywny proces budowy nowoczesnego państwa. Zadanie dla wszystkich resortów całej Rady Ministrów.

Kolejnym obszarem jest edukacja i nauka. Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie. To właśnie nasze dzieci i wnuki będą budowały Polskę, za którą tęsknimy. Zdecydowaliśmy się na reformę systemu edukacji, bo był on krytycznie oceniany. Pierwszym krokiem była likwidacja gimnazjów i powrót do szkolnictwa zawodowego i technicznego. W najbliższych latach położymy duży nacisk na nauczanie branżowe, bo takie są dzisiaj potrzeby rynku. Rynku pracy. 65 proc. naszych uczniów będzie pracować prawdopodobnie w zawodach, które jeszcze nie powstały. Młodzi Polacy dla których jedyną nadzieją była emigracja, to pokolenie jakie nazywamy czasami pokolenie straconych szans. Zrobimy wszystko zwłaszcza w systemie edukacyjnym, żeby to pokolenie mogło znaleźć pracę, pracę w Polsce. Żeby była to praca na godnych warunkach. Nie na umowach śmieciowych. Praca z jak najwyższym wynagrodzeniem. Wierzę, że będzie to pokolenie odzyskanych szans.

Nowoczesna gospodarka, to gospodarka współpracująca z nauką. Dlatego przeprowadzimy reformę Szkolnictwa Wyższego i zreformujemy instytuty badawcze. Sieć badawcza imienia Instytut im. Łukasiewicza będzie jedną z największych w Europie tego typu instytucji. Polska nauka w dużo większym niż obecnie stopniu stwarzać musi podstawy rozwoju naszej gospodarki i zamożności Polaków. Ale na naukę nie można patrzeć tylko od strony korzyści gospodarczych. Równie ważnym zadaniem polskich uczelni jest formacja elit narodowych. Od 250 lat zmagamy się z dramatem jakim jest drenaż najzdolniejszych umysłów. Dlatego w kolejnych budżetach są dodatkowe środki na wzmocnienie uczelni i również uczelni regionalnych.

Naszą drogą do lepszego jutra musi być Polska równych szans i solidarności społecznej, a nie Polska grup interesów i zwalczających się egoizmów. Polska sprawiedliwego współdzielenia, a nie Polska niesprawiedliwych podziałów.

Zmniejszyliśmy znacząco nierówności. Dzięki naszym programom społecznym, zwłaszcza 500 plus.

Według konstytucji mamy społeczną gospodarkę rynkową, społeczną a nie antyspołeczną. Jak wyglądała niestety praktyka pierwszego ćwierćwiecza III RP? Dopiero od dwóch lat możemy powiedzieć, że społeczna gospodarka rynkowa w Polsce żyje, że ma się dobrze i przynosi owoce. Ale społeczna gospodarka rynkowa to również dialog i współpraca z partnerami społecznymi, z partnerami społecznymi takimi jak związki zawodowe, czy organizacje pracodawców.

Dlatego chcę mocno podkreślić, że Rada Dialogu Społecznego będzie tym miejscem, w którym wspólnie będziemy wypracowywali najważniejsze rozwiązania, które pozwolą nam zachować zdrową równowagę gospodarczą i społeczną

Polska wieś i rolnictwo, to kolejny obszar, na którym skupimy naszą uwagę. Polska wieś i polskie rolnictwo są bogactwem, nie tylko dla nas i dla całej Europy. Nasz rząd będzie zabiegać o odpowiedni budżet w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Taki budżet, który zapewni polskim rolnikom jednolite warunki konkurowania, wyrówna dopłaty do średniej unijnej, ale są i bieżące wyzwania.

Jest taki skrót – który pewnie wielu osobom tutaj może niewiele mówić – ASF, ale dla rolników, dla hodowców, dla wsi jest to bardzo ważna rzecz. Afrykański pomór świń to ogromne zagrożenie dla hodowli trzody chlewnej; ta choroba idąca od wschodu, która pustoszy Europę środkową i przekroczyła już linię Wisły. Dlatego będziemy wzmacniać, wdrażać takie środki, aby ograniczyć jej rozprzestrzenianie się, aby ją zwalczyć.

Będziemy też dbali o ochronę polskiej ziemi, będziemy wspierali unowocześnianie gospodarstw i przedsiębiorczości na wsi. Polskie produkty rolne są na świecie symbolem jakości. Trzeba sprawić, żeby dotarły na europejskie i światowe stoły pod Polską marką.

Zamierzamy także rozwijać obszary wiejskie poprzez budowę infrastruktury tej klasycznej wodociągowej, czy transportowej. Ale chcemy również doprowadzić szybki internet do każdej polskiej gminy i szkoły. Zbudować więcej żłobków, wyremontować szkoły i zapewnić aktywne instytucje kultury. Gminne ośrodki kultury muszą być atrakcyjnym miejscem spotkań życia na terenach wiejskich i małych miast.

Rozpoczęliśmy już odtwarzanie zlikwidowanych kilka lat temu posterunków policyjnych. Tych posterunków policyjnych w mniejszych miejscowościach, których tak dzisiaj brakuje, ponieważ każdy ma prawo czuć się bezpiecznie w swojej okolicy.

Trzeba zatrzymać zwijanie się państwa.

Bezpieczeństwo naszego kraju, naszych rodaków, było jest i będzie priorytetem działań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki dotychczasowym działaniom naszego rządu, ponad 90 proc. Polaków uważa, że w Polsce żyje się bezpiecznie. Pragnę też, by wszyscy żołnierze, policjanci, strażacy, strażnicy, funkcjonariusze – dzielni, odważni ludzie – wiedzieli że mogą liczyć na państwo, bo są jego tarczą i mieczem i bardzo im wszystkim dziękuję.

Teraz chciałbym przejść do tematu mieszkań, tematu fundamentalnego. Otóż zajmujemy dzisiaj przedostatnie miejsce w Europie, jeśli chodzi o liczbę mieszkań w stosunku do liczby mieszkańców. Brakowało 3-4 milionów mieszkań i ciągle tyle brakuje.

Tak pamiętam, pamiętam. Właśnie ośmieszaliście to wtedy i można to ośmieszać… Tak jak kiedyś przed laty… Ale proszę was, to nie jest śmieszne. To jest życie młodych ludzi.

Nie, nie ma się z czego śmiać, naprawdę te mieszkania są potrzebne. „Chłopcy przestańcie, bo się źle bawicie. Dla was to jest igraszką nam idzie o życie”. To jest życie wielu milionów młodych Polaków. Pomóżcie je budować, gdzie właśnie właśnie teraz pod odrabiamy zaległości z 70 lat i nie jest łatwo oczywiście ruszyć tą bryłę. Nie jest łatwo, ale ta kula śniegowa już ruszyła i za parę kwartałów będziemy właśnie oddawać do użytku pierwsze tanie mieszkania, zbudowane tanio mieszkanie. Ten program jest na najbliższe 10 lat sztandarowym zadaniem rządu Rzeczpospolitej.

Zresztą był taki Minister budownictwa z Porozumienia Centrum Adam Glapiński, który z tej mównicy, proponował taki program w 1991 r. Porozumienie Centrum rozpoznał ten problem już dwadzieścia kilka lat temu. Obecne prawo niestety, nie zapobiega inwestycjom mieszkaniowym w szczerym polu, inwestycjom odciętym od komunikacji, szkół i przedszkoli i nawet podstawowej infrastruktury technicznej. Takie mieszkania szybko zamiast mieszkaniami marzeń stają się koszmarem. Nie możemy pozwalać na takie sytuacje jak ta, na jednym z osiedli w Warszawie, gdzie w pewnym momencie przestała docierać bieżąca woda, bo zbudowane bliżej osiedla zaczęły zbierać wodę w tym dalszym. Zasługujemy na to, aby nasze miasta i miasteczka stanowiły spójną całość, do domu każdego docierała sprawna komunikacja publiczna, a szkoły i przedszkola pojawiły się tam gdzie powstają nowe osiedla. Dlatego zaproponujemy pakiet korzyści dla samorządów, które zadbają o ład przestrzenny. O ład i estetykę.

W końcu – jak powiedział Roger Scruton – laureat medalu odwagi wiarygodność Kongresu Polska Wielki Projekt – piękno nas ocali. Dlatego w przyszłym roku pełną parą ruszą prace Instytutu Urbanistyki i Architektury. Naszym dzieciom i wnukom musimy przekazać Polskę zadbaną i urządzoną ze zmysłem estetycznym. Przecież nie należy zaniedbywać nauki o pięknie.

Kolejne pole naszych działań, to zero tolerancji dla przemocy i równość szans dla kobiet. Państwo jest naprawdę silne, jeśli jest w stanie ochronić swoich słabszych. Dlatego stanowczo mówię: nie ma zgody polskiego rządu na przemoc ani jakiegokolwiek przyzwolenia na przemoc.

Moje moje życie tak się potoczyło, że – wraz z żoną, która wspiera mnie i jest cierpliwa we wspieraniu mnie – mamy bardzo dużo kontaktów z domami dziecka, zwłaszcza z jednym domem dziecka. Widziałem z bliska tę krzywdę, która dzieje się dzieciom, często także ich mamom. Widziałem cierpienie maltretowanych dzieci i nie można ich zostawić samym sobie, nie można nie można chować głowę w piasek. Oczywiście, zabieranie dzieci z powodu biedy to jest zbrodnia, ale pozostawianie dzieci na pastwę przemocy też jest zbrodnią. Kropka. Nie może być tak, że maltretowana kobieta będzie wraz z dziećmi uciekała z własnego domu.

Poprawimy mechanizmy zapewniające ochronę ofiarom przemocy w domu i w miejscu pracy w wymiarze sprawiedliwości. Musi nastąpić głęboka zmiana; nie może być tak, że ofiara spotyka swojego oprawcę przez kilka lat na sali sądowej z powodu opieszałości sądu. To jest walka z patologią społeczną. Ta patologia nie ma nic wspólnego z naszą tradycją. To właśnie szacunek dla kobiet jest głęboko zakorzeniony w naszej polskiej tradycji i w kulturze.

Zapewnienie równości szans dla kobiet i mężczyzn jest nie tylko naszym prawnym obowiązkiem, ale wyrazem solidarności. Powinna ona przejawiać się między innymi w równej płacy i dostępie do stanowisk kierowniczych, mimo że Polska dzisiaj, według „The Economist” jest na piątym miejscu najbardziej przyjaznych krajów dla kobiet, to wiem że Polki natrafiają cały czas na szklany sufit. Dzieje się tak między innymi dlatego, że na co dzień muszę włączyć pracę zawodową z obowiązkami rodzinnymi.

Dodatkowo tak ważne wydarzenia jak ciąża i poród muszą być otoczone troskliwą opieką Dlatego wypracujemy takie standardy opieki takie standardy opieki okołoporodowej, które będą skutecznie chronić Życie i zdrowie Matki i Dziecka a także a także łagodzenie bólu podczas porodu. Każda kobieta zasługuje na to żeby rodzić w godnych warunkach.

Rola matki rola matki i sytuacja kobiet jest inna i częściej trudniejsza niż mężczyzn i w rozsądny sposób trzeba naszym paniom naszym żonom, siostrom córkom i mamom pomagać w miejscu pracy i w życiu codziennym. A dla maltretowania gwałtów, gnębienia i niesprawiedliwości nie będzie najmniejszego przyzwolenia. Państwo musi tu mieć bardzo twardą rękę.

Następne pole naszych działań to program Przyjazna Polska. Miarą dojrzałości państwa jest to, jak traktuje i opiekuje się swoimi słabszymi obywatelami. Naszym wielkim zadaniem będzie stworzenie Polski prawdziwie przyjaznej dla osób starszych i niepełnosprawnych. Dzisiaj wiele osób z niepełnosprawnościami wciąż nie ma możliwości w pełni funkcjonować w życiu społecznym i zawodowym. Seniorom i emerytom będziemy nadal pomagać w najróżniejsze sposób. Dlatego Rozpoczniemy Wielki Projekt dlatego rozpoczniemy wielki projekt Przyjazna Polska. Projekt na kolejnych lat, projekt który usunie bariery infrastrukturalne i prawne utrudniające pełną integrację całego polskiego społeczeństwa.

Chciałbym żeby wyjście do sklepu starszej osoby nie było wyprawą czy biegiem na 3000 metrów z przeszkodami. Myślę też, że ten program pozwoli urzeczywistnić wygłoszone tutaj przed kilkoma dniami przez pana prezydenta postulat państwa służącego wszystkim obywatelom.

Młodzi ludzie biegną wprawdzie szybciej, ale to starsi lepiej znają drogę. Szacunek dla starszych pomoże w pełni czerpać z doświadczenia i włączać ich życie codzienne.

Naszym kluczowym polem działań jest też oczywiście Europa. Znajdujemy się w punkcie zwrotnym dla losów projektu europejskiego i całej globalnej gospodarki. Silna konkurencyjna i solidarna Europa to część nowoczesnej idei polskiej. Po tym jak 10 lat temu przez gospodarki w Europie i na świecie przetoczył się kryzys, wiele autorytetów spadło z foteli. Upadły mity o tym, że kapitał nie ma narodowości, że nierówności są dobre, o tym, że przemysł to przeżytek XIX czy XX wieku, albo o tym, że państwo nie jest już nikomu do czegokolwiek potrzebne.

Europa ciągle jest w trakcie wychodzenia z tego kryzysu. Szuka nowych dróg, nowych idei. Teraz waży się przyszłość projektu europejskiego. My nie chcemy Unii dwóch prędkości. Nie chcemy znowu podziałów i pozostawiania niektórych w tyle. Nie zgadzamy się na dzielenie Europy na lepszych i gorszych.

Coraz częściej jednak w Unii ktoś otrzymuje fory i to nie słabszy lecz też silniejszy, i to jest nie w porządku. Kochana Europo! Polski kawałek na pewno doskonale pasuje do europejskich puzzli, ale nie wolno go umieszczać niewłaściwą stroną albo wbijać na siłę. Zniszczy się wtedy i całość obrazka i ten nasz kawałek.

Mechanizm relokacji imigrantów się nie sprawdził. Potrzeba innych rozwiązań i my w tej dyskusji chcemy wziąć udział. Europa potrzebuję też powrotu do rzeczywistych wartości. Codziennie słyszymy mantrę o wartościach europejskich, których już nawet się czasami nie wymienia, bo one coraz częściej stają się zaprzeczeniem samych siebie z przeszłości, zaprzeczają prawu naturalnemu czy tradycyjnym wartościom.

A Rzeczpospolita to jedna z najwspanialszych tradycji Europy. To jedna z największych tradycji tolerancji i demokracji. Na palcach jednej ręki można policzyć parlamenty działające przez tyle stuleci, co Sejm Rzeczpospolitej.

Na palcach tej samej ręki policzyć można państwa, w których tak duża część społeczeństwa przez tak długie wieki mogła się cieszyć wolnością.

Rzeczpospolita jako jedna z pierwszych na świecie wprowadziła prawa wyborcze dla kobiet, ale do zjednoczonej Europy wnosimy nie tylko cenny bagaż naszych wartości i naszej tradycji. Anglosaski kapitalizm wyraźnie nie najlepiej sobie radzi z nierównościami, a francuski czy włoski kapitalizm nie najlepiej sobie radzi z konkurencyjnością.

W nowym polskim modelu gospodarczym i społecznym pokazujemy Europie, jak można łączyć solidarność społeczną z dynamicznym rozwojem gospodarczym.

To my na europejską agenda wprowadziliśmy temat walki z rajami podatkowymi. To Polska walczy dzisiaj o ukończenie budowy wspólnego rynku i zapewnienie pełnej swobody świadczenia usług. To my, pokazując nasz sukces w walce z karuzelami VAT, wywołaliśmy dyskusję w Europie. A cała Europa, jak się szacuje, traci 160 miliardów euro rocznie na VAT. To jest więcej niż budżet europejski.

Lasy są naszym bogactwem. To najlepiej rozumieją i najlepiej dbają o nie leśnicy. Bardzo im za to dziękuję. Ich działania w Puszczy Białowieskiej miały na celu jej ochronę. Chcemy wierzyć, że również unijne instytucje miały także na celu dbałość o Polską przyrodę. Chcę w to wierzyć.

Ale ponieważ szanujemy postanowienia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, to postąpimy zgodnie z jego wyrokiem.

Unia Europejska powinna dbać o to, co uczyniło ją wielkim projektem i wielkim sukcesem – Europa ojczyzn. Bogata swoją różnorodnością, oparta na dialogu, wzajemnym szacunku i współpracy. Polska chcę być dziś orędownikiem dobrych zmian i chcemy realnie uczestniczyć w procesach decyzyjnych w Europie.

Chciałbym teraz przejść do szerszego kontekstu w polityce zagranicznej. Nasza polityka zagraniczna to polityka polskiej racji stanu. Dziś bronią w bitwach współczesnego świata są też decyzje regulatorów, decyzje regulatorów, które przesądzają o losach niekiedy całych poszczególnych branż.

Niekiedy przez jedną regulację można stracić więcej, niż zyskiwaliśmy w prywatyzacjach czy sprzedawanych kiedyś naszych przedsiębiorstwach. O zwycięstwach w tych bitwach nie decyduje tylko liczba dywizji, ale również soft power – miękka siła. Musimy zbudować ją na wzór naszych zachodnich sąsiadów w sposób profesjonalny i skuteczny, również poprzez prawdę historyczną.

W ostatnich dwóch latach znacząco wzmocniliśmy bezpieczeństwo Polski. Realizacja podjętych podczas szczytu NATO w Warszawie postanowień, obecność żołnierzy sojuszniczych i oddziałów amerykańskich w Polsce, rozbudowa infrastruktury wojskowej, stała się wyraźnym sygnałem, że Polska może liczyć na wsparcie sojuszników.

Dążymy teraz do jak najdalej idącej harmonizacji działań NATO i Unii Europejskiej. Z tą właśnie intencją wspieraliśmy pracę nad warszawską deklaracją współpracy Unii i Sojuszu. Z tym zamiarem przystąpiliśmy również do stałej współpracy strukturalnej w dziedzinie obronności. NATO jest i pozostanie fundamentem naszego bezpieczeństwa zaś Stany Zjednoczone Naszym głównym sojusznikiem.

Wykorzystamy także wielki potencjał uzbrojenia armii, do wzmocnienia polskiego przemysłu. Armia i polityka obronna muszą się przyczyniać do transferu wysokich technologii do Polski i do ich udomowienia. Będziemy kontynuować konsolidację państw naszego regionu.

Odnosi się to zwłaszcza do Grupy Wyszehradzkiej oraz inicjatywy Trójmorza. Chcielibyśmy wrócić także do prawdziwego strategicznego partnerstwa na Wschodzie. Planujemy pogłębić nasze relacje z Ukrainą, Litwą czy Gruzją i nadać im nową jakość, chociaż do tanga trzeba dwojga.

Jeśli chodzi o politykę pozaeuropejską, chcemy szczególnie zadbać o nasze interesy gospodarcze w Azji i Azji Południowo-Wschodniej, gdzie potrzebujemy zresztą bardziej zrównoważonego handlu.

Nowym kierunkiem aktywności polskiej dyplomacji staje się też Bliski Wschód i Afryka. Integralnym elementem polityki zagranicznej naszego rządu będzie ścisła współpraca z Polonią. Przejawi się to zarówno w działaniach na rzecz ochrony interesów polskich obywateli za granicą, a także prowadzonych wspólnie ze środowiskami polonijnymi działaniach na rzecz obrony dobrego imienia naszego kraju.

Polska to nie tylko obywatele Rzeczypospolitej, mieszkający w Polsce. To także Polacy rozsiani po całym świecie, których oby jak najwięcej powróciło. Będziemy w tym celu wzmacniać programy repatriacyjne. Jest nas 60 milionów na świecie i mamy obowiązki wobec wszystkich Polaków. A oni mają obowiązki wobec Polski.

Inne państwa są obdarowywane naszym największym skarbem – naszymi Obywatelami, naszymi murarzami, inżynierami, hydraulikami, nauczycielami czy lekarzami i informatykami. Przecież tego nie chcemy. Przecież chcemy pracować dla nich. Dla was.

Wierzę, że to, czego szukacie na Zachodzie, możecie znaleźć w Polsce. Możecie być tu szczęśliwi, możecie być tu bezpieczni. Możecie coraz lepiej zarabiać i mieć ambitną pracę. Z tego miejsca chcę Was zaprosić, żebyśmy razem budowali nowoczesną, silną i bogatą Polskę.

W emigrującym współcześnie pokoleniu zwyciężyła zasada: tam Ojczyzna gdzie dobrze.

Dla naszej przyszłości ważne jest, żeby przeważyła zasada: tam dobrze, gdzie Ojczyzna.

Ale to dobrze nie może wyłącznie oznaczać dobra materialnego. To także estetyka otoczenia, bezpieczeństwo, wzajemna serdeczność, wartości duchowe, wartości kultury, a także sprawiedliwy i sprawny wymiar sprawiedliwości.

Celem naszego rządu będzie więc zachęcenie do powrotu do Ojczyzny jak największej liczby Polaków, zarówno z Kazachstanu, jak i z Londynu. Die Sonne nie świeci tak samo jak słońce.

Prezydent Lech Kaczyński uważał, że dla Polski źródłem siły jest Europa Środkowa. Tylko Polska z własną politykę regionalną w sojuszu z USA, otwarta na wszystkie państwa Europy Środkowej, może być ważnym członkiem Unii i podmiotem w stosunkach międzynarodowych.

Uważał też, że Polska powinna stawiać przed sobą ambitne cele, takie jak na przykład członkostwo w G20, jak bycie jednym z głównych architektów Unii Europejskiej, filarem NATO czy liderem Trójmorza.

Wysoka Izbo,

Na zakończenie kilka refleksji. Mój ojciec jest dziś tutaj obecny. To dla mnie wielkie osobiste przeżycie. On nauczył mnie, że drugi człowiek, wolność, solidarność i sprawiedliwość są najważniejsze. Dziękuję ci, za wpojenie mi tych wartości.

Chciałbym także podziękować mojej mamie. Cichej bohaterce „Solidarności” i bohaterce mojej codzienności. W dawnych czasach chyba na kilkudziesięciu przesłuchaniach, które miałem na SB nic mnie tak nie bolało, żadne groźby, żadne szantaże, czy inne mniej sympatyczne rzeczy, jak właśnie groźby wobec moich najbliższych.

Szanowni państwo, Wysoka Izbo

Za dwa tygodnie Wigilia. Polacy jak co roku połamią się opłatkiem, zasiądą do stołów, ciesząc się, że Bóg się rodzi. Niech ten wigilijny stół nie będzie jak barykada. Niech będzie miejscem, które łączy a nie dzieli. Polska jest naszym wspólnym dobrem niezależnie od politycznych czy różnic światopoglądowych. Tego życzę wszystkim posłom, jak najbardziej, także posłom opozycji.

Grudzień 2017 roku możemy nazwać wigilią setnej rocznicy polskiej Niepodległości. Wejdźmy w nią z nadzieją na porozumienie i solidarność, pamiętając, że bez współdziałania nie żylibyśmy dzisiaj w wolnej Polsce. Można i trzeba się spierać. Spór tak, wojna nie.

Ci, którzy 100 lat temu budowali jeden kraj nie takie różnice musieli przezwyciężać. W Polsce, chyba w jako jedynym w kraju, panował jednocześnie ruch lewostronny i prawostronny. Z Krakowa do Warszawy trzeba było najpierw jechać jedną stroną, potem drugą, ale w imię kompromisu osiągnięto porozumienie. Czy stać nas dzisiaj na takie porozumienie? Ufam, że tak. Ufam, że stać nas również na porozumienie i na kompromis tak jak naszych dziadów stać było na to przed stu laty.

Szanowni państwo, panie posłanki, panowie posłowie

Nasz program to wola budowy Rzeczpospolitej dumną siłą swojej gospodarki, Rzeczpospolitej bezpiecznych finansowo rodzin, Rzeczpospolitej budzącej podziw i uznanie u innych, Rzeczpospolitej radosnej, bo sprawiedliwie dzielącej owoce rozwoju.

Sprostamy tym globalnym wyzwaniom, jeśli staniemy się wspólnotą. Zwłaszcza w kontekście stulecie obchodów Niepodległości musimy na nowo odnaleźć to co nas łączy i obniżyć temperaturę sporu politycznego. Były kiedyś w Polsce podziały na Białych i Czerwonych, ale my Polacy nie jesteśmy tylko biali, albo tylko czerwoni. Nigdy nie byliśmy, albo tylko biali, albo tylko czerwoni. Czas wreszcie odrzucić te zabójcze podziały. My jesteśmy biało-czerwoni, wszyscy Polacy jesteśmy biało-czerwoną drużyną.

Szanowni państwo,

40 pokoleń Polaków na nas patrzy. To wielka odpowiedzialność. Sklejmy, zjednoczmy naszą Polskę. Odbudujmy i sklejmy ją razem. Tylko z wami rodacy się to uda.

Jan Paweł II mówił, że wolność nie jest nam dana tylko jest zadana i tak samo rzecz ma się z Polską. Jeśli szczęśliwie dziś ją mamy to jest ona dla nas przede wszystkim wielkim zadaniem i wielkim zobowiązaniem. Każdy z nas ma jakieś marzenie, jakiś cel, coś go pcha do determinuje działania. Chyba wszyscy marzymy o Polsce bezpiecznej, Polsce silnej i uczciwej. Chciałbym to marzenie wspólnie z państwem zrealizować.

Krzysztof Kamil Baczyński wołał: „Z naszych to ramion, czy tak czy siak, wytryśnie Polska wolna jak ptak” dodam: Polska Solidarna jak miłość, Polska prawa i sprawiedliwa, na pożytek nam i przyszłym pokoleniom, na chwałę Bogu.

Dziękuję bardzo