Sebastian Kaleta: Chcemy na europejskim poziomie pokazać takie absurdy, aby Komisja Europejska od nas się odczepiła

Sebastian Kaleta, kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego, komentuje wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego uchylający decyzję Komisji Reprywatyzacyjnej.

Dotychczasowe orzecznictwo sądów jest jasne. Jeśli wydaje się decyzję na osobę nieżyjąca, to taka decyzja musi być bezwzględnie usunięta z obrotu i tak też uczyniła komisja.

Tymi słowami radny m. st. Warszawy skomentował ostatni wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uchyleniu decyzji Komisji Reprywatyzacyjnej w sprawie kamienicy przy Smolnej 32. Zapowiedział również podjęcie środków odwoławczych.

Gość Poranka stwierdził, że ta sytuacja pokazuje w jak złym stanie znajdują się polskie sądy, również administracyjne. Po wyrokach, które utrwalają patologie, takie jak zwracanie nieruchomości osobom nieżyjącym od ponad siedemdziesięciu lat.

Bez zakończenia reformy sądownictwa o praworządności w Polsce nie ma mowy. Chcemy na europejskim poziomie pokazać takie absurdy, aby Komisja Europejska od nas się odczepiła.

Kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego swój start w wyborach traktuje jako element walki o polską praworządność. Przeniesienie przez opozycję tego tematu na grunt unijny, wymaga ukazania absurdów polskiego sądownictwa. Negatywnie ocenia podwójne standardy, które stosują władze Unii Europejskiej. Polskie władze doświadcza krytyki z powodu reform, które przeprowadzają, a próżno spotkać się z surową ocena sposobu, w jaki wybierani są sędziowie w Niemczech.

Nie powinniśmy również obawiać się zaprzestania działalność Komisji Reprywatyzacyjnej. Nawet w przypadku wyboru Patryka Jakiego i Sebastiana Kalety, ich miejsce zajmą inne osoby,  które niewątpliwie podołają temu zadaniu.


DB

Kaleta: Prezydent Gronkiewicz-Waltz zaskarżała wszystkie decyzje komisji do sądu, nawet te korzystne dla miasta

O kulisach działań komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji, „współpracy” z prezydent Gronkiewicz-Waltz oraz o zagadce śmierci Jolanty Brzeskiej opowiada członek komisji, Sebastian Kaleta

Dzisiaj przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji miał zeznawać Robert N. adwokat oskarżony o udział w nielegalnej reprywatyzacji w stolicy. Jak poinformował przewodniczący komisji Patryk Jaki, Robert N. przesłał do komisji zwolnienie lekarskie.  Jak mówi jednak gość Poranka WNET Sebastian Kaleta, działalność adwokata wciąż będzie głównym tematem zebrania.

Kaleta skarży się na fatalne warunki współpracy z byłą prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz, która przez cały czas trwania komisji pozywała każdą decyzję komisji do sądu, „nawet jeśli była ona nad wyraz korzystna dla miasta”. Wyraża nadzieję, że  nowy  Ratusz będzie przejawiał więcej chęci do kooperacji. Kaleta liczy zwłaszcza na wiceprezydenta Rabieja, który zawsze opowiadał się po stronie lokatorów, zarówno podczas kampanii wyborczej, a także jako członek komisji weryfikacyjnej.

Kaleta opowiada także o skandalicznym, pozwalającym na zacieranie śladów sposobie prowadzenia śledztwa dotyczącego śmierci bohaterki ruchów lokatorskich, Jolanty Brzeskiej. Wyraża też nadzieję, że ponownie otwarte śledztwo w końcu wyjaśni zagadkę jej morderstwa.

mf

 

Prezydent Warszawy od początku bardzo interesowała się sprawą Noakowskiego 16/ Sebastian Kaleta w Radiu WNET [VIDEO]

Andrzej Waltz, jeśli jest człowiekiem uczciwym i honorowym, powinien stawić się przed komisją weryfikacyjną, żeby opinia publiczna mogła ocenić rolę państwa Waltzów – uważa gość Witolda Gadowskiego.


Ewa Andruszkiewicz: Lokatorzy kamienic, które komisja zwróciła miastu, mają wrażenie, że wpadli z deszczu pod rynnę

Pani prezydent mówi „to jest teatr”, czym daje wskazówkę – „chłopaki, nie martwcie się, to jest tylko chwila, jeszcze swoje interesy zrobimy” – mówi mieszkanka sprywatyzowanej kamienicy.

[related id=36140]- Przedwczoraj była euforia z powodu zwrotu kamienicy przez komisję weryfikującą reprywatyzację – powiedziała Ewa Andruszkiewicz. Niestety, ten euforyczny nastrój skończył się w dniu wczorajszym, bowiem okazało się, że bandycka reprywatyzacja i wszelkie nieprawidłowości i bezprawie, jakie są z tym związane, „w dalszym ciągu się toczą”.  – Wczoraj sąd orzekł, że Alicja Fliszkiewicz ma płacić czynsz, który narzuca jej kobieta, która za 150 tysięcy złotych od lewych spadkobierców kupiła dwie kamienice w Warszawie.

Pani Andruszkiewicz ocenia, jako osoba zajmująca się reprywatyzowanymi nieruchomościami w Warszawie, że wszelkie procedury rozpoczęte przez tę „wielką właścicielkę” prowadzą do jednego –
do eksmisji. Przyznaje, że nie jest to wina Komisji Weryfikacyjnej, ale, jak widać, z jej postanowień nikt biorący udział w tym procederze nic sobie nie robi.

-Ta banda, która się uwłaszczyła na naszej własności, dalej działa sobie w najlepsze – powiedziała Ewa Andruszkiewicz. – Oni się po prostu z tego śmieją. Pani prezydent mówi, „to jest teatr”, czym daje wskazówkę – „chłopaki, nie martwcie się, to jest tylko chwila, jeszcze swoje interesy zrobimy”.

– Komisja weryfikująca reprywatyzację w Warszawie zabrała nieruchomość jednej mafii i komu oddała? Drugiej mafii – oceniła pani Andruszkiewicz. – I teraz nie wiem, która jest groźniejsza, bo ci, co są w Ratuszu, są niby tacy grzeczni i tacy bardzo mili, ale obawiam się, że to właśnie oni nakręcali to wszystko i we współpracy z nimi dochodziło do przejmowania tych nieruchomości. Kto tu jest szefem, tego nie wiem.

[related id=38746]Ewa Andruszkiewicz reprezentująca stronę społeczną w Komisji Weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji stwierdziła, że ma poczucie, że lokatorzy „wpadli z deszczu pod rynnę”, a każda reprywatyzacja, która miała miejsce w Warszawie, kosztowała życie przynajmniej jedną osobę. W dodatku, mimo że Komisja Weryfikacyjna uchyla kolejne decyzje władz miasta, to okazuje się, że w żaden sposób nie zmienia to działań prawnych i pozaprawnych osób, spółek itd., które władają przejętymi kamienicami.

Poseł Piotr Kaleta przyznał, że Komisja Weryfikacyjna nie jest w stanie z dnia na dzień zmienić praktyk w Warszawie ze względu na lata zaniedbań, zaniechań i bezczynności państwa wobec krzywdy ludzkiej. Ma nadzieję, że mieszkańcy Warszawy wreszcie wybiorą władze w wyborach samorządowych, które będą pilnowały interesu miasta i jego mieszkańców, a nie interesu pewnej „grupy interesu”.

– Uwierzę, że prace tej komisji nie poszły na marne, jeżeli Ania Kryńska powróci tu, do tego mieszkania, i będzie ono wyglądało tak, jak wyglądało, gdy je opuszczała – powiedziała Andruszkiewicz. Przypomniała tu historię eksmitowanej Anny Kryńskiej, którą robotnicy firmy władającej tą nieruchomością chcieli wynieść „na prześcieradłach z mieszkania”.

Ewa Andruszkiewicz sama jest mieszkanką kamienicy zreprywatyzowanej i dopiero po czterech latach zorientowała się, że ma do czynienia nie ze spadkobiercami tej nieruchomości, ale „z bardzo groźną mafią”. Od stycznia 2009 roku jest działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów i „stara się trzymać rękę na pulsie”. Przyznaje,
że była obserwatorem tysięcy tragedii ludzkich z powodu reprywatyzacji.

-Właściwie to w każdej zwróconej kamienicy ktoś umierał na „reprywatyzację” – podkreśla Andruszkiewicz.

[related id=38913]W rozmowie również o kolejnej warszawskiej ukradzionej nieruchomości, której „właściciel psychopata” robi z siebie ofiarę.

MoRo

Cały Poranek WNET

Wywiad z Ewą Andruszkiewicz w części siódmej Poranka WNET

Ewa Andruszkiewicz – reprezentant strony społecznej w Komisji do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich wydanych z naruszeniem prawa.

Marszałkowska 43 w Komisji weryfikacyjnej. Remonty tuż przed reprywatyzacją i pomroczność warszawska zeznających

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji w stolicy badała sprawę Marszałkowskiej 43 zwróconej w 2010 r. Dziś najbardziej do tej pory owocne posiedzenie komisji weryfikacyjnej – ocenił na twiterze Jaki

Marszałkowska 43 to druga – po Poznańskiej 14 – badana przez komisję zreprywatyzowana nieruchomość z lokatorami. Decyzję o przyznaniu praw do niej dwóm mieszkankom Francji wydał Jakub R. (dziś podejrzany w sprawie reprywatyzacji Chmielnej 70; jest w areszcie). Według mediów odsprzedały one prawa i roszczenia bratu Jakuba R. (którego reprezentował znany adwokat mec. Robert N., również podejrzany ws. Chmielnej 70; jest w areszcie). Ten sprzedał je obecnemu właścicielowi. Miasto wznowiło niedawno postępowanie w sprawie tej nieruchomości, wobec wątpliwości co do testamentu z lat 70.

W środę jako świadków komisja przesłuchała na jawnej rozprawie lokatorkę kamienicy Krystynę Wrońską, b. pracownicę urzędu miasta Warszawy, radcę prawną Alinę Domańską oraz brata Jakuba R. Jako strony wezwano prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz, beneficjentów decyzji reprywatyzacyjnej oraz obecnego właściciela nieruchomości. Po zakończeniu części jawnej rozprawy komisja przesłuchała mec. Iwonę Gerwin – pełnomocniczkę beneficjentek decyzji zwrotowej ws. Marszałkowskiej 43.

Mieszkanka kamienicy Krystyna Wrońska zeznała, że Marszałkowska 43 została przejęta przez rodzinę i osoby związane z mec. Gerwin.

„Kamienica została przejęta, tzn. cała nieruchomość, bo i działka, przez rodzinę i osoby związane z panią Iwoną Gerwin. Nieruchomość została po odzyskaniu sprzedana panu Adamowi R., z którym w czasie prowadzenia postępowania administracyjnego była związana pani Iwona Gerwin” – mówiła Wrońska.

„Pani Alina D., teściowa pani Iwony Gerwin, nawet się tym chwaliła do znajomych, że roszczenia do nieruchomości i sprawy w BGN prowadzi jej synowa” – dodała. Podkreśliła, że decyzja zwrotowa „oczywiście” była wydana przez brata Adama R. – Jakuba R., b. pracownika BGN. „Po przejęciu kamienicy przez pana Adama R. wynikła już sprawa fałszerstwa testamentu, na podstawie którego uzyskano prawo do nieruchomości. Sprawa była w prokuraturze i w bardzo krótkim czasie pan Adam R. sprzedał nieruchomość. Tzn. to jeszcze były prawa do nieruchomości, bo jeszcze nie było zakończone postępowanie sądowe. Sprzedał pani Katarzynie Smoladze, która jest partnerką pana Roberta N.” – zeznała Wrońska.

Dodała, że Robert N. był pełnomocnikiem w transakcjach obrotu nieruchomością, mimo wpisu ostrzeżenia w księdze wieczystej.

Świadek Bartłomiej Opaliński pytał, czy mogło być przypadkiem, że nastąpiła zbieżność dużego remontu w kamienicy i pojawiających się roszczeń dekretowych.

„W trakcie remontu robotnicy, którzy u nas remontowali, pytali się, czy tu są spadkobiercy. Odpowiadaliśmy, że nie. Nigdy nie było żadnych roszczeń. Oni się śmiali, że się znajdą, jak wyremontujemy” – odpowiedziała Wrońska. „To była powszechna wiedza w mieście, że bardzo często, jak dokonywano remontu jakiejś kamienicy, to się pojawiali spadkobiercy” – dodała.

Świadek ocenił, że spadkobierczynie Marszałkowskiej 43 zostały zmanipulowane przez mec. Gerwin, bo odmówiły podpisania ostatecznej umowy notarialnej ws. sprzedaży praw do niej. Według niego nie było na to „racjonalnego powodu”.

Brat Jakuba R., Adam zeznał, że jego obecność przy transakcji dot. Marszałkowskiej 43 jest przypadkowa i został do niej namówiony przez Gerwin. Dopytywany przez Patryka Jakiego, czy można powiedzieć, że był w tej sprawie słupem, powiedział: „No w pewnym sensie chyba tak”. Świadek zapewnił, że o transakcji ws. Marszałkowskiej nie rozmawiał z rodzicami (jego matką jest Alina D. podejrzana ws. reprywatyzacji, tak jak i jego brat Jakub R., b. wiceszef BGN – PAP).

Zapytany przez Patryka Jakiego, jak poznał reprezentującego go potem przy sprzedaży praw do nieruchomości mec. Roberta N., Adam R. odparł, że w maju 2014 r. to był dla niego „ktoś z ulicy”, a „dziś jest ważną osobą”. Jak dodał, przeglądał w internecie, kto byłby zainteresowany zakupem tej nieruchomości i znalazł kancelarię, którą zajmowała się takimi transakcjami. Wyjaśnił, że zaczął szukać kogoś, „kto by ode mnie to przejął”.

Świadek zapewnił, że „nie zna nikogo w ratuszu”. Jaki dopytywał, czy brat nie polecał mu usług mec. N. „Nie pamiętam” – padła odpowiedź. Mówił, że nie wiedział o zaangażowaniu brata w sprawę nieruchomości przy Marszałkowskiej 43. Dopytywany, czy wiedział o decyzji zwrotowej z 2010 roku „wydanej przez brata”, odpowiedział: „Nawet nie wiedziałem, że to mój brat. Ja się teraz od państwa dowiedziałem” – zeznał.

Była pracownica ratusza, radca prawna Alina Domańska (jest to inna osoba niż podejrzana ws. reprywatyzacji Alina D. – PAP) zeznała przed komisją, że nie interesowała się koneksjami rodzinno-zawodowymi swoich szefów czy pracowników. Dodała, że nie pamięta okoliczności sprawy Marszałkowskiej 43.

Dodała, że w stołecznym urzędzie miasta pracowała od 2002 r., a kilka miesięcy temu przeszła na emeryturę. „To była moja decyzja, prawie 47 lat pracy, wiek odpowiedni, tak że dziękuję” – zaznaczyła.

„Dopiero teraz właśnie, po latach, się dowiaduję, że były takie historie, o których w tamtym momencie nie miałam bladego pojęcia” – powiedziała, odnosząc się do pytania o ujawniane podczas prac komisji informacje np. na temat „powiązań rodzinnych pomiędzy podpisującym decyzję a kupującym”. Jak zaznaczyła, nie chodziła „po pokojach w wydziale dekretowym”. „Pracowaliśmy w innych pomieszczeniach i innych warunkach, dostawałam sprawy na biurko i zajmowałam się tymi sprawami” – zaznaczyła.

Mec. Gerwin na początku jawnej rozprawy odmówiła zeznań w charakterze świadka. Wniosek taki złożył Patryk Jaki. Gerwin mówiła, że na komisję przyszła jako pełnomocnik strony i protestuje przeciw przesłuchiwaniu jej jako świadka.

Po przesłuchaniu brata Jakuba R. Jaki ponownie zapytał Gerwin, czy chce złożyć zeznania. Mecenas odpowiedziała wtedy, że musi skonsultować się ze swymi mocodawczyniami i ogłoszono przerwę. „Jestem po rozmowie z jedną ze spadkobierczyń, to jeśli miałoby się to odbyć z wyłączeniem jawności, to oczywiście w zakresie pytań dotyczących przebiegu tego postępowania dekretowego mogę na pytania komisji odpowiedzieć” – powiedziała po przerwie i takie przesłuchanie odbyło się na posiedzeniu niejawnym, które zakończyło się po godz. 19.

Po raz kolejny na rozprawie nie stawiła się prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, za co pod koniec rozprawy została ukarana grzywną 3 tys. zł. Za tą decyzją głosowało 5 członków komisji, jeden był przeciw, dwóch wstrzymało się od głosu. O grzywnę dla prezydent za nieusprawiedliwioną nieobecność wniósł Patryk Jaki.

Przeciwny był Robert Kropiwnicki (PO). Według niego, ta „rytualna kara” dla prezydent stolicy „jest niestosowna i niepotrzebna”. Jak dodał, nie wie, co do sprawy Marszałkowskiej 43 wniosłoby osobiste stawiennictwo na rozprawie Gronkiewicz-Waltz. Prezydent stolicy reprezentowali pełnomocnicy oraz urzędnicy miasta.

Kropiwnickiemu odpowiadał Sebastian Kaleta, który zaznaczył, że w sprawie kary dla Gronkiewicz-Waltz komisja nie ma wyboru innego, niż postępowanie analogiczne jak w poprzednich sprawach. „Piastowanie urzędów wiąże się z odpowiedzialnością” – dodał.

Dziewięcioosobowa komisja – pod przewodnictwem wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego – od początku czerwca br. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Uchyliła już decyzje wydane z upoważnienia prezydent Warszawy: o przyznaniu Maciejowi M. prawa do dwóch działek przy ul. Twardej; o przyznaniu praw do działki Chmielna 70 Januszowi Piecykowi, mec. Grzegorzowi Majewskiemu i Marzenie K. oraz o przyznaniu Maciejowi M. działki Sienna 29.

PAP/MoRo