„Dobre przyjęcie Trumpa w Polsce; ważna krytyka Rosji”. Brytyjskie media o wizycie prezydenta USA w Warszawie

Brytyjskie gazety zwracają uwagę na ostry ton wystąpienia prezydenta USA w Warszawie. Podkreślają krytykę Rosji i reakcję Polaków, którzy dobrze przyjęli jego słowa o potrzebie obrony wartości.

„The Times” zaznacza, że swoim przemówieniem „Trump chciał dokonać resetu relacji z Europą, podkreślając wspólne wartości i ostrzegając, że przyszłość Zachodu jest zagrożona”.

Jak dodaje gazeta, amerykański prezydent bezpośrednio poparł Artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego o kolektywnej obronie, „czego nie zrobił podczas pierwszej wizyty w Europie sześć tygodni temu, a także wezwał Moskwę do zaprzestania podsycania niepokojów”.

„Times” zwraca uwagę, że przekaz Trumpa o konieczności obrony wartości Zachodu został dobrze przyjęty w Polsce, gdzie „rząd promuje tradycyjne chrześcijańskie wartości i odrzucił wezwania Unii Europejskiej do przyjęcia muzułmańskich uchodźców”. Według „Timesa” wystąpienie Trumpa „było apelem, aby wciąż postrzegać (amerykańskiego prezydenta) jako lidera wolnego świata, (…) którego misją jest 'obrona naszej cywilizacji'”.

Dziennik podkreśla, że Trump – inaczej niż większość światowych przywódców, którzy zaczęli uznawać za lidera wolnego świata niemiecką kanclerz Angelę Merkel – przedkłada interes swojego narodu nad zasadę wolnego handlu, m.in. rezygnując z paryskiego porozumienia klimatycznego lub zachowując prawo do nakładania ceł.

Zdaniem „Timesa” podziały pomiędzy USA a resztą członków G20 „nie są pomocne”, a narastający kryzys wokół Korei Północnej, trwająca wojna na wschodzie Ukrainy oraz walka z islamskim ekstremizmem wymagają aktywnej roli amerykańskiego prezydenta.

„Zadaniem Merkel jest sprawienie, by G20 nie stała się G19 plus jeden” – ocenia dziennik, dodając, że „Trump jako lider jest znacznie bardziej zaangażowany w politykę zagraniczną, niż sugerowała jego retoryka w kampanii wyborczej, a jego krucjata przeciwko terroryzmowi nie dotyczy tylko ochrony Stanów Zjednoczonych, lecz także sojuszników”.

W podobnym tonie wizytę Trumpa w Polsce komentuje „The Telegraph”, który zwraca uwagę, że „mimo trudnych relacji z niemiecką kanclerz” prezydent USA powiedział, że stosunki między Europą a Stanami Zjednoczonymi są mocniejsze niż kiedykolwiek wcześniej i zdecydował się na „rzadką krytykę” prezydenta Rosji Władimira Putina, wskazując na „destabilizujące działania” Moskwy m.in. na Ukrainie.

Publicysta „Telegrapha” Fraser Nelson ocenia, że polityka izolacji Trumpa na G20 w Hamburgu nie przyniosłaby spodziewanych skutków, bo „wielu unijnych liderów przechodzi na stronę Trumpa, a europejska opinia publiczna jest zdecydowanie po jego stronie”.

„Różnica (między Trumpem a Unią Europejską) polega głównie na języku: UE mówi o swoim globalnym podejściu, jednocześnie będąc bezwstydnie protekcjonistyczną; Trump przechwala się protekcjonizmem, ale póki co, niewiele z niego wdraża w życie” – pisze Nelson.

„On może być zdumiewająco niedyplomatyczny, bezsensownie kłótliwy i regularnie obraźliwy – co niepotrzebnie szkodzi amerykańskiej reputacji – ale wygrał (wybory), bo jego poglądy są popularne i należą do głównego nurtu. Choć jego europejskim odpowiednikom może być ciężko to przyznać, dotyczy to obu stron Atlantyku” – dodał.

W komentarzu redakcyjnym „Telegraph” ocenia, że wystąpienie Trumpa w Warszawie było w kontekście międzynarodowym w stylu Ronalda Reagana i „wysłało w Polsce właściwy przekaz, (w czasach gdy) rewanżyzm Rosji niepokoi Europę Wschodnią”. „Z ulgą zobaczyliśmy Trumpa stojącego mocno w obronie zachodnich interesów” – dodają.

„Guardian” skupia się z kolei na tym, że w przemówieniu w Warszawie Trump oskarżył Rosję o działania mające na celu destabilizację Zachodu, choć do wizyty doszło zaledwie dzień przed jego piątkowym spotkaniem z prezydentem Putinem.

Gazeta zwraca uwagę, że amerykański prezydent „nie zrobił w Warszawie nic, by osłodzić atmosferę przed spotkaniem z Putinem”. Podkreśla także słowa Trumpa o wsparciu dla NATO i pierwszą publiczną deklarację poparcia Artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego o kolektywnej obronie państw członkowskich Sojuszu.

PAP/MoRo

 

 

 

Hamburg: Welcome to hell. Lewackie bojówki stoczyły na ulicach hanzeatyckiego miasta regularną wojnę z policją

W zamieszkach na ulicach Hamburga poza Niemcami uczestniczą m.in. Grecy i Hiszpanie. Są też Polacy. Dla polskich bojówkarzy zamieszki w Niemczech to okazja do nauki (Ausbildung)

To jest jak wojna – głoszą tytuły niemieckich gazet. I chociaż zachodnioeuropejskie policje są przyzwyczajone do  tłumienia burzliwych demonstracji, to skala i zasięg wystąpień, do których doszło w Hamburgu z okazji szczytu G-20 i wizyty Donalda Trumpa, zaskoczyły nawet niemieckie służby.

Policja mówi o „orgii przemocy”. W nocy do akcji weszły odziały SEK (Spezialeinsatzkommando), przeznaczone m.in. do zwalczania terroryzmu i uzbrojone w ciężką broń. Policjanci mają zezwolenie na strzelanie z broni ostrej w razie zagrożenia życia. W niektórych dzielnicach firmy zwalniały ludzi z pracy. Demonstranci atakowali „zwykłe” dzielnice poza centrami politycznych wydarzeń. To jest taktyka zastraszania normalnych obywateli – komentuje dla wnet.fm Sławomir Ozdyk. Na tym filmie widać dzisiejszy krajobraz po zamieszkach. Sam przebieg demonstracji, widziany okiem lewicowego Junge Welt, wyglądał tak. Zwraca uwagę transparent z napisem „The future is vegan” – „przyszłość jest wegańska”. Ciekawy kontekst dla łagodnych miłośników przyrody. Jeszcze inny obraz z przemarszu lewackich bojówek przez Wolne Miasto Hamburg jest na kolejnym filmie.  Według naszego współpracownik wczorajsze zamieszki wskazywały na koordynację działań demonstrantów. To nie było spontaniczne wystąpienie zdenerwowanych obecnością nielubianego polityka obywateli. Lewackie bojówki dzieliły się na mniejsze grupy, które miały obejść strefy chronione przez policję i atakować „zwykłe” dzielnice.

Jeszcze jeden film z wczorajszych wydarzeń w Hamburgu

 

 

Poniżej filmy z wczorajszych zamieszek. Materiały filmowe przekazał nam  Sławomir Ozdyk z Berlina. W miarę rozwoju wydarzeń będziemy uzupełniać relację.

AX

 

 

 

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa wraz z sekretarzami skarbu i handlu czytelnym sygnałem dla amerykańskiego biznesu

Obecność w Polsce sekretarzy handlu i skarbu, dwóch najważniejszych osób dla polityki gospodarczej Stanów Zjednoczonych, pokazuje, że Europa Środkowa to obiecujący kierunek – uważają analitycy PISM.

Ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Bartosz Wiśniewski na środowej konferencji prasowej zwrócił uwagę, że w składzie delegacji znajdzie się „ekipa gospodarcza” administracji amerykańskiej: sekretarz handlu i sekretarz skarbu. – To dwie najważniejsze osoby z punktu widzenia kształtowania polityki gospodarczej administracji – podkreślił. Jak dodał, sam Trump traktuje sprawy gospodarcze priorytetowo.

W ocenie Wiśniewskiego to, że na szczycie Trójmorza pojawia się sekretarz handlu, który jest drugą po sekretarzu stanu osobą w amerykańskiej administracji odpowiedzialną za kształtowanie relacji zewnętrznych Stanów Zjednoczonych, stanowi jasny sygnał dla amerykańskiego biznesu, że Europa Środkowa to obiecujący kierunek.

Szczyt Trójmorza z udziałem reprezentantów 12 państw będzie odbywać się równolegle z wizytą prezydenta Trumpa w Warszawie. Amerykański przywódca spotka się z liderami państw Trójmorza w czwartek.

Wiśniewski dodał, że USA szykuje się do wejścia na globalny rynek gazu skroplonego, a Trójmorze to inicjatywa mająca na celu ukształtowanie spójnego rynku gazowego i rozwój infrastruktury na tym obszarze. Ekspert nie spodziewa się jednak, że podczas wizyty dojdzie do zawarcia kontraktu gazowego, co wynika ze składu delegacji. – Prezydentowi Trumpowi nie towarzyszy żadna delegacja biznesowa – zaznaczył.

– W kulturze polityczno-biznesowej w Stanach Zjednoczonych, tam gdzie administracja stawia swoją pieczęć, biznes idzie za tą rekomendacją – powiedział analityk PISM. Wiśniewski spodziewa się, że efektem wizyty może być rozpoczęcie rozmów na temat misji handlowej w takich sektorach jak energetyczny, cyfrowy, transportowy.

W ocenie Wiśniewskiego najważniejszym elementem wizyty z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych będzie przemówienie Donalda Trumpa na pl. Krasińskich.

– Będzie to przemówienie, które ustawi resztę podróży prezydenta po Europie, będzie na pewno uważnie słuchane w Berlinie, Paryżu, Pekinie, Moskwie – powiedział Wiśniewski.

Według eksperta przemówienie będzie dotyczyło polityki USA wobec Europy Środkowej i Wschodniej, ale przede wszystkim jest zapowiadane jako pierwsze i najważniejsze wystąpienie programowe prezydenta Stanów Zjednoczonych poświęcone polityce zagranicznej poza USA. – Ciężar gatunkowy na pewno będzie wychodził poza relacje dwustronne – podkreślił Wiśniewski.

Ekspert spodziewa się, że prezydent Stanów Zjednoczonych wykorzysta okazję, jaką daje zabranie głosu w Polsce, do dalszego mobilizowania państw członkowskich NATO w Europie do podnoszenia wydatków na zbrojenia. Jego zdaniem prezydent Trump może powiedzieć w Warszawie, że Polska przeznacza 2 proc. PKB na obronność i jest modelowym sojusznikiem USA.

Według niego Trump wybrał Warszawę jako miejsce, gdzie wygłosi wystąpienie programowe, ponieważ to tu może pokazać, jak konkretnie Stany Zjednoczone angażują się w bezpieczeństwo Europy. Przypomniał, że prezydentowi USA wytykano, iż nie potwierdza zaangażowania USA w gwarancje realizacji art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego.

W ocenie Bartosza Wiśniewskiego prezydent Trump, przyjeżdżając do Polski, w której stacjonują amerykańscy żołnierze, może pokazać zaangażowanie Ameryki we wzmacnianie bezpieczeństwa wschodniej flanki i całego obszaru euroatlantyckiego, niekoniecznie mówiąc o art. 5.

Po zakończeniu wizyty w Warszawie w czwartek Donald Trump uda się do Hamburga na szczyt G20.

Analityczka PISM Veronika Jóźwiak przypomniała, że Trójmorze to inicjatywa chorwacka, którą Polska wsparła. Dodała, że zgodnie z deklaracją z Dubrownika, którą reprezentanci 12 państw podpisali w sierpniu zeszłego roku podczas pierwszego szczytu tego formatu, Trójmorze ma służyć pogłębieniu integracji europejskiej i jej harmonizacji. – Wpisuje się to w cele polskiej polityki regionalnej, która dąży do tego, by przyspieszyć wyrównanie cywilizacyjne między zachodnią a środkową i wschodnią częścią Unii Europejskiej – podkreśliła.

PAP/MoRo