Zbigniew Kuźmiuk: Komisja Europejska przedstawi budżet mało ambitny, w którym dla Polski będzie mniej środków

Poseł do Parlamentu Europejskiego podkreślił, że Komisja Europejska bardzo chce powiązać środki spójności z zasadami praworządności, ale aby przyjąć takie rozwiązanie potrzeba jednomyślności państw.

 

 

Zbigniew Kuźmiuk podkreślił, że główne negocjacje budżetowe w UE są dopiero przed nami: Po publikacji konkretnych danych wieloletnich ram finansowych UE 2 maja, rozpocznie się dopiero debata budżetowa między państwami członkowskimi. Komisja optymistycznie chce zakończyć negocjacje do końca tej kadencji Parlamentu Europejskiego, ale może się tak stać, że budżet będzie przyjmować już nowy europarlament.

Główni dostarczyciele składek do budżetu, w tym Niemcy zadeklarowali, że są gotowi płacić więcej do wspólnej kasy. Kiedy formułowany był poprzedni budżet w 2009 roku, to byliśmy znacznie biedniejszym krajem. Obecnie według danych UE zamożność polskiego społeczeństwa wyniesie 70 procent średniej unijnej, więc środków dla Polski z polityki spójności będzie mniej, ale nie wiemy o ile – powiedział w Poranku Wnet dr Zbigniew Kuźmiuk.

Tematem rozmowy była kwestia powiązania środków europejskich z przestrzeganiem praworządności: Komisja upiera się, aby wpisać warunkowanie środków nie do samego projektu budżetu, ale do przepisów warunkujących wydatkowanie. W ramach tego rozwiązania Komisja Europejska mogłaby już ukarać Polskę za reformę wymiaru sprawiedliwości. Nie wiem nawet jak definiować praworządności. Pamiętajmy, że budżet jest przyjmowany jednogłośnie, jeśli będą takie zapisy, to państwa po prostu takiego budżetu nie przyjmie.

U nas w kraju przyjęło się, że otrzymujemy z Brukseli pieniądze, a ci, którzy je dają, to również mają prawo do opisywania warunków ich wydawania. A przecież te środki, które kiedyś do nas przyjdą, pochodzą ze składek, które teraz musimy do Brukseli zapłacić. W obecnej perspektywie nasza składka może sięgnąć 35 mld euro, w następnym budżecie będzie jeszcze wyższa – powiedział w poranku Wnet Zbigniew Kuźmiuk.

ŁAJ

Milowy krok w kierunku ściślejszej integracji europejskiej. Bruksela chce europejskich podatków. Rząd PiS jest na „tak”

Premier Mateusz Morawiecki i rząd PiS dają zielone światło dla wprowadzenia podatków na poziomie europejskim. Bruksela proponuje wprowadzenie bezpośredniego zasilania budżetu.

Dyskusja nad wprowadzeniem nowej formy opodatkowania, które miałoby działać na poziomie całej Unii Europejskiej i bezpośrednio zasilającego unijny budżet, toczy się od kilku lat. Obecnie stanowi jeden w ważniejszych elementów negocjacji nad nową wieloletnią perspektywą finansową. Do tej pory budżet UE działał na klasycznych zasadach budżetu instytucji międzynarodowej, gdzie to państwa członkowskie mają pełną kontrolę nad planowanymi wydatkami wspólnotowymi i w ramach negocjacji ustalają ich wysokość.

Jednocześnie państwa członkowskie pozostają w zasadzie jednym źródłem finansów dla instytucji unijnych, nie licząc mechanizmu stałego przekazywania odpowiedniej części pobieranych ceł oraz niewielkiego ułamka podatku VAT. Taki mechanizm hamuję rozrost siły biurokracji brukselskiej, która dysponuje znacznie mniejszymi środkami finansowanymi niż kraje członkowskie.

Jednak ta sytuacja może się zmienić. Zagrożenie terroryzmem, kryzy migracyjny oraz Brexit, wywierają silną presję na wzrost wydatków z unijnego budżetu, a państwa członkowskie, wymagając realizacji nowych zdań na poziomie wspólnoty, nie specjalnie chcą zwiększyć swój udział w kontrybucji do wspólnej kasy. Mimo że składki wszystkich krajów członkowskich w ramach następnej perspektywy będą wyższe (komisarz ds. budżetu proponuje wzrost składek od 10 do 20 procent), to i tak nie starczy na pokrycie ubytku po wyjściu Wielkiej Brytanii oraz na finansowanie nowych zadań. Dlatego europejscy decydenci, zarówno na poziomie rządów nordowych, jak i brukselskich urzędników, szukają nowych źródeł dochodów. Część rządów jest gotowa na zwiększenie udziału budżetu UE w dochodach z ceł oraz z podatku VAT. Komisja Europejska szanse na dodatkowe środki upatruje we wprowadzeniu nowych danin, które nie będą już uchwalane na poziomie państw narodowych, i przez nie kontrolowane, tylko w pozostaną w gestii Brukseli.

[related id=53818]

Otarcie możliwości wprowadzania ogólnoeuropejskich podatków może sprzyjać postępującej integracji europejskiej i zwiększenia siły Komisji Europejskiej. Komisji, posiadając własne źródła dochodów, będzie mniej uzależniona od rządów narodowych i coraz bardziej zacznie przypominać swoisty „superrząd”. Wizja Europy-ojczyzn głoszona przez obóz Zjednoczonej Prawicy, po przekroczeniu podatkowego Rubikonu, może się znacząco oddalić.

Dlatego pomysły Brukseli nie budzi wielkiej akceptacji w państwach UE, poza nielicznymi stolicami, co podkreśla prof. Tomasz Gross, politolog wykładający m.in. na UW: Jeśli mówimy o możliwości wprowadzenia opodatkowania transakcji finansowych, to na taki mechanizm nie ma zgody przynajmniej kilku państw członkowskich, żeby tego typu podatek wprowadzać w ramach całej Unii Europejskiej. Podobnie zresztą jak nie ma zgody na skonsolidowanie podstawy opodatkowania czy inne pomysły podatkowe KE. W sprawach podatkowych głosowanie państw członkowskich odbywa się jednomyślnie. Dlatego każda dyskusja o podatkach jest tak trudno, a dyskusje o podatkach europejskich, to już niemal czysta utopia – zaznaczył prof. Tomasz Grzegorz Grosse.

Jednak wizji realizacji wszystkich nowych zadań, jakie stawiają przed unią kraje Europy zachodniej i południowej oraz kontynuacji w pełnym wymiarze dotychczasowych polityk, bez zwiększa wysiłku państwa członkowskich, zadaje się ulegać, obok komisji, również rząd Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego ministra inwestycji i rozwoju, który odpowiada za środku europejskie: Trzeba rozmawiać o nowych rozwiązaniach, o nowych źródłach budżetu, szczególnie takich, które nie będą uszczuplały obecnych dochodów krajów członkowskich, również naszego kraju. Takie możliwości są, jeżeli te dodatkowe dochody będą w stanie sfinansować priorytety ważne dla Unii, ale ważne również dla naszego kraju. Wydaje mi się, że będzie wola do tego, żeby takie nowe źródła dochodów budżetu europejskiego uchwalić – odpowiedział na pytanie o wprowadzenie nowych podatków minister inwestycji i rozwoju, odpowiedzialny za realizację unijnej polityki spójności.

Bardziej sceptycznie do idei wprowadzenia ogólnoeuropejskiego podatku odnoszą się europarlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem dr. Zbigniewa Kuźmiuka polityka PiS i posła do Parlamentu Europejskiego: Decyzja, żeby uzyskać taki dodatkowy dochód, jest propozycją atrakcyjną, ale z drugiej strony jest to niebezpieczeństwo oddania części suwerenności. To byłby pierwszy podatek europejski. Co skłania nas ewentualnie do poparcia tej propozycji, to że nie byłoby to obciążenie dodatkowe dla takiego kraju jak Polska.

Poparcie polski dla wprowadzenia podatków na poziomie europejskim zapowiedział w Brukseli premier Mateusz Morawiecki: Tutaj też bardzo ucieszyłem się z tego, co pan przewodniczący Jean-Claude Juncker wczoraj mówił i dzisiaj to potwierdził, czyli taką intencję, żeby wzmocnić ten budżet również poprzez własne środki. W tym aspekcie też wyraziłem nasze otwarcie co do Financial Transactions Tax, czyli podatku od transakcji finansowych. Taka myśl pojawia się od czasu do czasu w dyskusji w Brukseli, my jesteśmy otwarci na dyskusje w tym obszarze – podkreślił na oficjalnej konferencji 10 stycznia w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.

Zdaniem politologa prof. Tomasza Grosse jedną z podstawowych barier przed powołaniem europejskich podatków, jest brak demokratycznych procedur w samej Brukseli: Polityka fiskalna musi mieć kontrolę demokratyczną. Hasło Amerykańskiej rewolucji „nie ma podatków bez reprezentacji” jest w dalszym ciągu aktualne. W Unii Europejskiej nie ma takiej kontroli, która mogłaby autoryzować politykę budżetową realizowaną przez Komisję lub inne instytucje unijne, na podobnym poziomie jak ma to miejsce w parlamentach narodowych. Jeżeli polski rząd zapowiada, że jest gotowy zgodzić się na wprowadzenie podatków europejskich, to mogę to skomentować jako grę negocjacyjną, która prawdopodobnie ma zwiększyć korzyści Polski w przyszłym budżecie UE.

Istotą podatku od transakcji finansowych, o którym wspominał premier Morawiecki, jest obciążenie transakcji dokonywanych na giełdzie w ramach handlu papierami wartościowymi. Na przykład podatek funkcjonujący we Francji w wynosi 0,2 proc i obejmuje transakcje papierów wartościowych spółek obecnych na paryskim parkiecie, o wartości powyżej 1 mld euro.

Podatek od transakcji finansowych, który jest stosowany, w różnych wariantach, w kilku krajach m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie w postaci opłaty stemplowej funkcjonuje od XVII wieku, w Szwecji, na Węgrzech oraz jak już wspomnieliśmy we Francji. Idea wprowadzenia nowej daniny od przepływu kapitału stała się szczególnie popularna po wybuchu kryzysu finansowego, jako lekarstwo na niekontrolowaną spekulację giełdową. Podatek od transakcji finansowych, w myśl jego promotora profesora Uniwersytetu Yale i laureat nagrody Nobla Jamesa Tobina, ma sypać piasek w szprychy rynków finansowych, żeby zwolniły i zaczęły się ściślej trzymać fundamentów ekonomicznych.

Jednak kraje, które wprowadziły podatek, szybko odczuły odpływ kapitału na giełdy nieobjęte podatkiem, lub do miejsc, gdzie jest on mniej dotkliwy, jak w przypadku Londynu. Wraz z odpływem kapitały spadła również wyceny akcji przedsiębiorstw.

Dlatego po kryzysie finansowym w ramach prac Komisji Europejskiej oraz 11 państw członkowski pojawiał się pomysł wprowadzania podatku od transakcji na poziomie europejskim, który utrudniłby inwestorom ucieczkę na inne giełdy. Pierwsze podejście zakończyło się przygotowaniem przez komisję konkretnej propozycji, ale brak woli politycznej wśród większości państw wspólnoty spowodował, że odłożona projekt na półkę.

Według propozycji Komisji Europejskiej z 14 lutego 2013 roku, unijny podatek od transakcji finansowych miał objąć wszystkie transakcje pomiędzy instytucjami finansowymi, wykonywane na ryku instrumentów finansowych. Żeby zastosować podatek, wystarczy, aby co najmniej jedna ze stron transakcji była zarejestrowana na teranie UE. W wariancie przygotowanym przez KE przyjęto niewysokie stawki, 0,1 proc. dla obrotu akcjami i obligacjami, a obrót instrumentami pochodnymi według stawki wynoszącej 0,01 proc.

Teraz idea europejskiego podatku powraca przy debacie nad budżetem unii na lata 2021-27. Największym orędownikiem upowszechnienia podatku od transakcji, jest prezydent Francji Emanuel Macron. Potrzebę powrotu do rozmów nad europejskim podatkiem od transakcji Macron zaznaczył w czasie wykładu na Sorbonie we wrześniu 2017 roku, podkreślając, że podatek miał być realizowany w ramach państw narodowych, ale część przynoszonych przez niego dochodów miałaby być na stale przekazywana na cele polityki europejskiej. Prezydent Francji mówił o możliwości wprowadzenia nowego podatku w ramach budowy odrębnego budżetu dla strefy euro.

Nie wiadomo co dokładnie miał na myśli premier Morawiecki, odnosząc się do kwestii podatku od transakcji, czy to miał być ukłon w stronę Paryża, czy pójście jeszcze dalej i poparcie projektów podatku wspólnotowego, wysuwanych przez komisję.

Obok zaproponowanego przez premiera Morawieckiego podatku od transakcji na stole znajduje się kilka możliwych rozwiązań. Jedne są dla Polski bardzo groźne, jak wprowadzenie podatków ekologicznych, naliczanych ze względu na zanieczyszczenie powietrza lub zużycie energii, ale są też propozycje nie mniej niebezpieczne dla naszego kraju jak podatek cyfrowy, tworzący wysublimowane mechanizmy prawe zapobiegające unikaniu opodatkowania w krajach wspólnoty przez globalne korporacje działające na rynku usług cyfrowych. Do tej pory wielkie korporacje skutecznie unikały opodatkowania. W tym przypadku oficjalna propozycja komisji mówi tylko o harmonizacji zapisów na poziomie państw narodowych, a nie o zmianie systemu finansowania Unii Europejskiej.

Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka na obecnym etapie negocjacji bardziej prawdopodobne jest przyjęcie podatku cyfrowego niż wprowadzenie daniny od transakcji finansowych. Zaproponowane 21 marca przez komisję propozycję podatku cyfrowanego, zakładają harmonizację przepisów w zakresie opodatkowania największych firm cyfrowych, ale nie zmienia ogólnych zasad działania podatków na poziomie krajów członkowskich.

Mimo wypowiedzi premiera Morawieckiego, który opowiadał się za prowadzeniem podarku od transakcji, minister inwestycji Jerzy Kwieciński, który pełni funkcję pełnomocnika premiera do spraw funduszy europejskich i rozwoju regionalnego, podkreśla, że Polski rząd nie ma jeszcze jednoznaczne stanowiska w tej kwestii: Dopóki nie zostaną podjęte decyzje, byłoby bardzo niedobre, gdyby Polski rząd wypowiadał swoje wyraźne preferencje. Będziemy mogli coś więcej powiedzieć, jak będzie widać wyraźną zgodę ze strony krajów członkowskich i również poparcie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego dla takich rozwiązań.

Prof. Grosse przyznaje, że komisja myśli o wprowadzeniu nowych podatków europejskich, które pozostałyby poza bieżącą kontrolą rządów i parlamentów narodowych, ale zdecydowany opór dużej liczby stolic w tej kwestii, sprawia, że nie ma realnych szans na realizację planów Brukseli: Państwa członkowskie w zakresie podatków przede wszystkim rozmawiają o możliwości wprowadzenia nowych danin albo lepszego zharmonizowania funkcjonujących przepisów, ale przy założeniu, że podatki pozostają domeną narodową. Komisja natomiast mówił, że skoro już toczy się dyskusja na ten temat, to może warto pochylić się nad takimi aspektami tych reform, żeby podatki nie tylko był zharmonizowane, ale stały się również dochodami Unii Europejskiej. Jednak państwa członkowie nie są chętne pójść tą drogą i większość zdecydowanie odrzuca taką możliwość.

Kwestia zmiany fundamentów finansowania unijnego budżetu będzie jedną z postulatów państwa broniących pełnego wymiaru polityki spójności i wspólnej polityki rolnej, jak Polska. Pozostaje pytanie czy utrzymanie na wysokim poziomie strumienia środków europejskich, jest wystarczającą przesłanką za optowaniem przez polski rząd za zwiększeniem władzy Komisji Europejskiej kosztem państw narodowych, zwłaszcza w tak newralgicznym aspekcie jak finanse.

 

ŁAJ

Konrad Szymański: Komisja Europejska jest sojusznikiem Polski w negocjacjach nad budżetem Unii Europejskiej

Zdaniem wiceszefa dyplomacji nie ma obecnie możliwości powstania osobnego budżetu stery euro, czy powiązania wypłaty środków z zasadami praworządności. Rząd jest gotowy płacić więcej do budżetu UE.

W poniedziałek z wizytą w Polsce przebywał komisarz Guenther Oettinger Unii Europejskiej ds. budżetu i zasobów ludzkich, realizując konsultacje przed właściwymi negocjacjami nad nową wieloletnią perspektywę finansową UE. Unijny komisarz w Sejmie podkreślił, że: Nie będziemy proponować żadnego budżetu dla Eurolandu. Nie chcemy Europy różnych prędkości – podkreślił unijny komisarz.

Do wizyty odniósł się Konrad Szymański, odpowiedzialnych w MSZ za politykę europejską: Dzisiejsze spotkanie Guenthera Oettingera, z premierem Morawickim, ministrem Czaputowiczem, szersze spotkanie w MSZ, by zając się szczegółami projektowanego komunikatu i niebawem projektowanego rozporządzenia ws. wieloletnich ram finansowej UE, pokazują, że zarówno Warszawa, jak i Bruksela, są zainteresowane, aby problemów, które się wyświetlą w czasie negocjacji budżetowej, było jak najmniej.

Wiceminister spraw zagranicznych podkreślił, że nie ma realnych możliwości na powiązania wypłat z polityki spójności z przestrzeganiem zasad praworządności: Myślę, że jeżeli chodzi o próby wiązania kwestii warunkowania praworządności z budżetem, która jest bardzo niejasna, ma charakter publicystyczny, wydaje się bardzo trudno do zrealizowania, ale to mówi również o ewentualności wprowadzania całkowicie nowych wątków do negocjacji budżetowych. Wydaje się, że wspólną intencją polskiego rządu oraz komisji europejskiej, jest wola, by liczbę problemów minimalizować, niż je poszerzać.

Minister podkreślił, że Polska i KE mają wspólną wizję przyszłego budżetu UE: Warszawa i Bruksela są zainteresowane, aby negocjacje w sprawie budżetu przebiegały sprawnie. Wprowadzenia nowych wątków, szczególnie niedoprowadzonych wątków, oznacza, że ten negocjacje nie mają szans skoczyć się przed końcem cyklu politycznego w Brukseli, a to byłaby zła wiadomość. Intencje między Warszawą i Brukselą, są wspólne.

Nie sądzę, żeby osobny budżet dla strefy euro był jakimkolwiek rozwiązaniem problemów, a przyniósłby poważne obciążenie dla negocjacji budżetowych – podkreślił Konrad Szymański.

Wiceszef MSZ podkreślił, że rząd w Warszawie przy zrealizowaniu swoich postulatów brzegowych jest gotowy do podniesienia skali kontrybucji na rzecz wspólnych polityk: Polska jest gotowa do poniesienia składki do budżetu przez wszystkie państwa członkowskie, ale jest to uzależnione od właściwego rozwiązania kwestii politycznych, czyli właściwego rozwiązania kwestii, na jakie cele ten budżet ma być wydawany. Jeżeli będziemy mieli porozumienie w sprawie wszystkich ważnych dla Polski celów budżetowych, tj. polityki spójności oraz wspólnej polityki rolnej, to wtedy jesteśmy gotowi do rozmów o ponoszenie stawki, na inne cele jak polityka migracyjna.

Polski rząd oczekuje, że jeżeli państwa unijne zdecydują się na podjęcie nowych zadań, to będą poszukiwać nowych środków: Oczekujemy, że te państwa, które dzisiaj domagają się rewolucji w budżecie UE, chcąc zwykłego przesunięcia piędziami z rolnictwa i spójności na rzecz jakichkolwiek nowych celów, już w poważnej debacie budżetowej te państwa będą przedstawiały nowe cele, wraz z pokazaniem finansowania tych celów.

Nigdy nie miałem wątpliwości, że KE jest sprzymierzeńcem krajów naszego regionu, jeżeli chodzi o budowanie realistycznego scenariusza wieloletnich ram budżetowych. Warszawa z jednej strony na wyraźnie wyświetloną hierarchię celów, a z drogiej jest gotowa do poważnych negocjacji. To nie w Warszawie znajdują się przeszkody do szybkiego uchwalenia budżetu – podkreślił Konrad Szymański.

ŁAJ

Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju: Jesteśmy za wprowadzeniem nowych podatków na poziomie unijnym

Minister podkreślił, że po Brexicie istnieje potrzeba zdobycia nowych środków dla budżetu UE. Unia powinna zwiększyć swój budżet, aby sprostać nowym wyzwaniom – podkreślił szef resortu inwestycji.

 

Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju, w czwartek uczestniczył w konferencji podpisania przez PFR Fundusz Inwestycji Samorządowych umów na dofinansowanie projektów, w ramach wsparcia inwestycji w samorządach. Po konferencji minister odpowiadał na pytania dziennikarzy, które dotyczyły m.in. przyszłości unijnej polityki spójności oraz znaczenia środków UE dla polskiej gospodarki:

W tej chwili trwają rozmowy, jak ma wyglądać nowa perspektywa [budżet UE na lata 2020-27] i jak finansować dotychczasowe działa priorytetowe UE, w tym te dla nas bardzo ważne, jak polityka spójności czy wspólna polityka rolna – powiedział Jerzy Kwieciński. Minister podkreślił, że kraje unii muszą się również zastanowić jak finansować nowe potrzeby, które się pojawiały po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE – Dziura po Brexicie w budżecie UE będzie bardzo trudna do zasypania, i ten fakt nie może być bagatelizowany. Teraz trwają rozmowy jak ten ubytek w budżecie zapełnić, tak żeby zrealizować przyjęte priorytety.

Minister inwestycji podkreślił, że jest wstępna zgoda polskiego rządu na szukanie nowych źródeł finansowania budżetu UE, również w formie danin pobieranych na szczeblu unijnym – Na pewno warto się zastanowić nad nowymi formami finansowania budżetu UE. Taka próba została podjęta przy poprzedniej perspektywie. (…) W tej chwili w ramach Brexitu i nowych wyzwań dla UE warto się nad tym zastanowić. Budżet UE w sakli całej wspólnoty nie jest jakimś wielkim przedsięwzięciem finansowym. To jest tylko 1 procent PKB. (…) Dlatego my chcemy, żeby budżet UE był bardziej ambitny i sprostał nowym wyzwaniom UE.

Minister inwestycji i rozwoju podkreśliła rolę państwowych instytucji finansowych i funduszy w procesie finansowania projektów wspieranych ze środków UE – Polski Fundusz Rozwój dostarcza finansowania samorządom w dwóch postaciach. W formie wsparcia kapitałowego, które jest bardzo istotne dla JST, ale też w postaci instrumentów dłużnych realizowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Dlatego rola PFR daje nowe mechanizmy finansowe dla samorządów. Poprzez PFR będziemy wspierać samorządy, szczególnie na szczeblu wojewódzkim, w budowaniu nowych instytucji finansowych. Na razie regionalnych funduszy rozwoju, z których niektóre będziemy chcieli przekształcić w regionalne banki.

Jerzy Kwieciński podkreślił, że rząd tworzy mechanizmy finansowania inwestycji, które będą miały zastąpić malejący strumień pieniędzy z unijnych polityk – Ministerstwo pomaga w zapewnieniu wkładu własnego wymaganego przy niemal wszystkich inwestycjach realizowanych przy udziale unijnych pieniędzy. Z drugiej strony chcemy budować nowe instrumentarium dla finansowania inwestycji samorządowych, niezależne od funduszy europejskich. To jest przygotowywanie się na nowe czasy, na czasy po roku 2020, kiedy pieniędzy z UE będzie mniej. Jak podkreślił Minister Inwestycji i Rozwoju, że Polski Fundusz Rozwoju oraz tworzenie przy wsparciu funduszu regionalne instytucje, będą zastępować środki pochodzące z unijnej polityki spójności po końcu obecnej perspektywy, zastępując środki europejskiej, krajowymi funduszami.

Do tej pory bardzo silnie koncentrowaliśmy się na funduszach europejskich, traktujące je jako na główne źródło funduszy inwestycyjnych, także w samorządach. Fundusze europejskiej stanowiły większość środków, którymi dysponowały samorządy i jedną trzecią wyrzyskich wydatków publicznych, około 50-60 procent inwestycji publicznych było realizowanych przy pomocy funduszy europejskich. Chcemy aby teraz w większym wymiarze weszły środki krajowe – podkreślił minister inwestycji i rozwoju.

Dziennikarze pytali ministra również o plany budowy w Polsce elektorowi atomowej – Musimy być przygotowani na wyzwania związane z klimatycznym wymiarem polityki europejskiej., która w nas bardzo uderzana. Musimy również patrzeć jak wygląda nasza infrastruktura energetyczna w kraju. Modernizacja naszej infrastruktury jest wyzwaniem na najbliższe lata dla rządu. Dalego zabiegamy o rozwiązania prawne, również na poziomie europejskim, jak mechanizm rynku mocy. Jerzy Kwieciński podkreślił, że plan pudowy elektorowi atomowej, jest zawarty w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i ten temat nie został zapomniany.

Zdaniem ministra Kwiecińskiego polska gospodarka będzie się rozwijać znacznie szybciej niż to zostało założone w budżecie – W tym roku założyliśmy 3,8 procent wzrostu PKB i nie będzie problemu ze spełnieniem tych założeń. To są konserwatywne założenia i spełnimy je z łatwością.

 

ŁAJ

 

Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju: Nie ma prawnych możliwości, aby Bruksela odebrała Polsce unijne fundusze

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich propozycje prezydenta Francji Emanuela Macrona w zakresie powołania budżetu strefy euro niekorzystnie wpłyną na kondycję całej Unii Europejskiej.

W wywiadzie dla ośmiu dzienników europejskich nowy prezydent Francji potwierdził swoje postulaty z kampanii wyborczej o powołaniu osobnego budżetu tylko dla państw strefy euro. Jednocześnie wyraźnie odniósł się do potrzeby uregulowania kwestii niższych stawek za wynagrodzenie w państwach Europy Środkowej poprzez popieranie unijnych rozwiązań w zakresie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Proponowane przepisy uderzają w polskich przedsiębiorców podejmujących działalność na innych rynkach, szczególnie w branży transportowej.

Pomysł Unii Europejskiej, w której są silne dwie prędkości, a nie jedna, a na tym polega pomysł Macrona, to nie jest dobre rozwiązanie. To by oznaczało bardzo silne wzmocnieni strefy euro poprzez stworzenie tam oddzielnego budżetu, co musiałoby się odbyć kosztem pozostałych krajów Unii Europejskiej – podkreślił Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.

[related id=15648]

Zdaniem ministra Kwiecińskiego nie ma realnego zagrożenia, by rozmiary obecnego budżetu zmniejszyły się w wyniku opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Natomiast wyjście Londynu ze Wspólnoty na pewno wpłynie na rozmiary następnej perspektywy budżetowej, która zacznie obowiązywać po 2020 roku – Rozmowy nad budżetem trwają, chociaż nie wiemy do końca, jak zakończą się negocjacje brexitowe. Wielka Brytania ma duży wpływ na budżet Wspólnoty. Nie sądzę, aby Londyn chciał przeciąć wszystkie więzy ze Wspólnotą Europejską. Wydaje się, że będzie chciał korzystać ze wspólnego rynku UE, a to oznacza również pewne zobowiązania, a nie tylko same korzyści.

Wiceminister rozwoju podkreślił, że po wyborach parlamentarnych na Wyspach pozycja negocjacyjna Londynu wobec Wspólnoty osłabła. W negocjacjach liczy się siła polityczna. Mandat partii konserwatywnej, która popierała Brexit, został osłabiony w samej Wielkiej Brytanii, a to oznacza osłabienie pozycji Londynu w negocjacjach z Unią Europejską – podkreśli Jerzy Kwieciński.

[related id=10935 side=left]

W ostatnią środę 21 czerwca rozpoczęły się oficjalne rozmowy w ramach Komisji Europejskiej nad projektowaniem nowej perspektywy finansowej UE po 2020 roku. Kryzys imigracyjny oraz proces Brexitu sprawiają, że następny unijny budżet będzie się znacznie różnił od obecnie realizowanej perspektywy. Jednak nieoficjalne rozmowy na najwyższych szczeblach trwają już od kilku miesięcy. Ważnym wydarzeniem w walce o utrzymanie w jak największym wymiarze unijnej polityki spójności było spotkanie 14 czerwca w Warszawie ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę i środki unijne w formacie poszerzonej Grupy Wyszehradzkiej V4+4, gdzie do stałych członków grupy dołączyli zaproszeni przedstawiciele Chorwacji, Rumunii, Bułgarii i Słowenii. W szczycie uczestniczył również unijny komisarz ds. budżetu Günther Oettinger.

– Ostatnim akordem naszej rocznej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej było spotkanie formatu V4+4 w Warszawie. W osiem krajów podpisaliśmy wspólną deklarację ws. zachowania polityki spójności. Obecna perspektywa finansowa kończy się w 2020 roku, ale już rozpoczęły się rozmowy w sprawie kształtu budżetu po roku 2020 – podkreślił Jerzy Kwieciński.

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich mimo sprzeciwu niektórych polityków w UE korzystna dla Polski i wszystkich nowych państw UE polityka spójności zostanie utrzymana, chociaż jej kształt najprawdopodobniej ulegnie zmianie. – Jest bardzo silna wola, aby utrzymać politykę spójność. Pozostają kluczowe pytania, jak mocna, w sensie finansowym, będzie polityka spójności oraz co będzie mogło być finansowane. Mówiło się, aby polityka spójności i plan Junckera nie konkurowały ze sobą, ale w większym stopniu współdziałały. Dla Polski ważne jest, aby procedury stosowane w obydwu przypadkach były podobne. Obecnie procedury stosowane w planie Junckera są znacznie prostsze niż w ramach polityki spójności.

Jesteśmy gotowi, aby udział instrumentów zwrotnych był wyższy niż dotychczas w ramach polityki spójności – podkreślił minister Kwieciński.

Jednocześnie pełnomocnik rządu ds. środków europejskich podkreślił, że w przyszłej perspektywie budżetowej na pewno kontynuowana będzie polityka spójności, chociaż ciągle nie wiadomo, w jakim zakresie. – Dyskusja o następnym budżecie nie możne być porównana z warunkami, jakie panowały przy ustalaniu obecnej perspektywy budżetowanej po 2020 roku – zaznaczył gość Popołudnia Wnet.

Odnosząc się do pojawiających się ze strony polityków brukselskich gróźb pod adresem Warszawy, że jeżeli nie dołączy do procesu relokacji uchodźców, to Komisja wstrzyma wypłatę środków z budżetu UE, minister Kwieciński jednoznacznie podkreślił, że nie ma takiej prawnej możliwości.
Polityka spójności ma swoje podstawy w traktatach […]. Nie można tych reguł łamać, czego wymaga się również od Polski. To nie jest takie proste, żeby nam od razu zabrać pieniądze.
Zdaniem ministra Kwiecińskiego otwarta pozostaje kwestia następnej perspektywy finansowej, która będzie musiała odpowiedzieć na wydatki związane z kryzysem imigracyjnym, co może niekorzystnie odbić się na sytuacji finansowej Polski
.

Z wiceministrem rozwoju rozmawialiśmy również o nowelizacji tzw. ustawy ramowej, zmieniającej niektóre zasady wydatkowania środków z Unii Europejskiej. – Kiedy rozpędzaliśmy nową perspektywę finansową z UE, niemiłym zaskoczeniem było, że programy regionalne były realizowane dwukrotnie wolnej niż programy krajowe, podczas gdy w poprzedniej perspektywie było odwrotnie. Gość Popołudnia Wnet wskazał, że przykładem jest województwo kujawsko-pomorskie, które zakontraktowało do tej pory tylko 10 procent dostępnych środków z programu regionalnego.

[related id=20494]

Na koniec rozmowy padło pytanie o reformę emerytalną, zakładającą likwidację OFE oraz wprowadzenie nowej formy oszczędzania na emeryturę w postaci Pracowniczych Planów Kapitałowych. Projekty obydwu rozwiązań zostały zaprezentowane przez premiera Morawieckiego już prawie rok temu, a mimo to cały czas rząd nie przyjął odpowiedniego projektu ustawy w tej sprawie. – To nie są łatwe rozwiązania prawne, mają one swoje silne konsekwencje długoterminowe. Budowanie oszczędności w naszym państwie przez oszczędności obywateli jest jednym z naszych priorytetów. Chcemy, aby cała akcja legislacyjna została zawarta w tym roku – zapowiedział Jerzy Kwieciński.

 

ŁAJ

 

Zdecydowane stanowisko polskiego rządu: Nie ma naszej zgody na likwidację polityki spójności w ramach nowego budżetu UE

Jak podkreślił wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński w Katowicach, nie ma jeszcze stanowiska rządu, ale nie będzie zgody Polski na zakończenie polityki spójności; istnieje możliwość jej reformy.

Jak podkreślił minister Kwieciński, z punktu wodzenia naszego kraju obecny budżet UE jest niezwykle istotny i bardzo korzystny dla gospodarki. Połowa naszej konwergencji dokonanej w czasie poprzedniej perspektywy finansowej nastąpiła dzięki środkom europejskim. Jedna czwarta naszego wzrostu gospodarczego w ostatnich 7 latach to efekt absorpcji funduszy europejskich.

– Jedna trzecia środków finansowych, które sektor publiczny miał na inwestycje, to były środki unijne – podkreślił w czasie obrad Europejskiego Kongresu Ekonomicznego w Katowicach Jerzy Kwieciński.

Minister powiedział, że nie może przedstawić oficjalnej informacji, ponieważ rząd nie ma jeszcze stanowiska w sprawie przyszłego kształtu środków europejskich. Jerzy Kwieciński wskazał termin, w którym zostanie skonkretyzowane polskie stanowisko wobec przyszłości polityki spójności po 2020 roku, kiedy kończy się obecna perspektywa budżetowa: – 14 czerwca odbędzie spotkanie w Warszawie z komisarzem Oettingerem, odpowiadającym za politykę spójności. To będzie spotkanie nie tylko z rządem polski, ale z Grupą Wyszehradzką w poszerzonym formacie V4+4. Wiceminister rozwoju dodał jednocześnie, że rząd chce, aby w tej sprawie cały region mówił jednym głosem.

Od kilkunastu miesięcy coraz częściej w Brukseli słychać postulaty rezygnacji z prowadzenia polityki spójności jako zbyt drogiego instrumentu wspierania słabszych gospodarek w czasach kryzysu zadłużeniowego wielu krajów Unii Europejskiej. Środki z funduszy spójności w zdecydowanej większości trafiają do nowych krajów członkowskich, w szczególności do Polski. W ramach obecnie realizowanej perspektywy budżetowej ponad 50 procent funduszy ze środków spójności trafiła nad Wisłę.

Dlatego kraje-płatnicy netto do budżetu UE coraz częściej zgłaszają potrzebę głębokiej reformy polityki spójności, a nawet jej całkowitego przeformułowania. Pierwszym dużym krokiem do zmian subsydiarnego systemu rozdzielania pieniędzy w UE, którego najlepszym przykładem są właśnie środki pochodzące z funduszu spójności, był Plan Inwestycyjny dla Europy, popularnie zwany planem Junckera, od nazwiska szefa Komisji Europejskiej.

Plan przewiduje mechanizm udzielania preferencyjnych kredytów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego na realizację konkretnych projektów gospodarczych. Do niedawana prawie 90 procent środków z tego mechanizmu trafiało do krajów starej UE. Dopiero w ostatnim roku udało się pozyskać środki z planu Junckera na kilkanaście projektów polskich na kwotę kilkunastu miliardów złotych.

Jerzy Kwieciński argumentował, że co prawda większość środków z funduszy spójności trafia do krajów przyłączonych do UE po 2004 roku, ale następnie wraca w postaci zamówień i kontraktów do krajów zachodniej Europy.

– Dla nas ważne jest, aby budżet UE, był traktowanych jako instrument do realizowania strategii UE. Z każdego euro, które zostało przekazane do krajów Grupy Wyszehradzkiej, 80 eurocentów wraca do krajów starej Unii Europejskiej, a w przypadku Niemiec, jedno euro wydane w ramach tej polityki wraca w wysokości 1,20 euro w zamówieniach dla niemieckiej gospodarki.

W czasie swojego wystąpienia na kongresie w Katowicach przedstawiciel polskiego rządu zaznaczył, że Polska nie zgodzi się na przyjcie budżetu w niższym wymiarze niż jest obecnie.

– Oczekujemy, że budżet UE nie zostanie zmniejszony. W skali makro budżet UE nie jest dużym wysiłkiem dla państw wspólnoty. (…) Chcemy, aby polityka spójności była kontynuowana w ramach Unii, ale nie chcemy tej polityki zamrozić w jej obecnym stanie, bo uważamy, że narzędzia i polityki muszą być dostosowywane do aktualnej sytuacji. Natomiast jasno mówimy, że oczekujemy utrzymania polityki spójności jako mechanizmu konwergencji – podkreślił w wystąpieniu Jerzy Kwieciński.

Jednocześnie wiceminister rozwoju podkreślił, że potrzebne będzie większe uwzględnienie instrumentów finansowych w wykorzystaniu środków z funduszy spójności.

Już na początku marca na specjalnie zwołanej konferencji w Brukseli polska strona przedstawiła propozycję reformy polityki spójności oraz połączenia jej w jeden spójny mechanizmy z Planem Junckera.

ŁAJ