Prof. Tomasz Grzegorz Grosse: Nie powinniśmy stać z boku, nie możemy być tylko polem gry dla mocarstw

Featured Video Play Icon

prof. Tomasz Grosse

Prof. Tomasz Grzegorz Grosse, politolog z Wydziału Politologicznego i Studiów Międzynarodowych UW, komentuje sytuację geopolityczną w Europie Środkowej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Wraz z wyborami do Sejmu organizowane będzie referendum zawierające cztery pytania przedstawione niedawno przez Prawo i Sprawiedliwość. Gość Poranka Wnet uważa, że jest to instrument, który może pozwolić na umocnienie pozycji Polski wobec Unii Europejskiej:

Uważam że niezależnie od tego, czy nas to skonfliktuje z Brukselą, (…) jest to instrument, który pozwoli nam forsować swoje interesy.

Niestety istotny jest kontekst wyborczy referendum, który zaburza te wszystkie wątki. Większość wyborców uważa, że jest to licytacja między opozycją a rządem.

Pytany o powołanie komisji ds. badania wpływów rosyjskich, prof. Tomasz Grzegorz Grosse podkreśla, że jest ona potrzebna:

Dla Państwa i jego ciągłości działania jest ważne, żeby obnażyć meandry funkcjonowania polityki międzynarodowej, która mogła być niekorzystna z punktu widzenia narodowych interesów.

Ujawnienie pewnej prawdy o tych mechanizmach (…) jest istotny, dlatego że na przyszłość politycy mogą w związku z tym być bardziej ostrożni i bardziej mieć na uwadze dobro strategiczne kraju, a nie interesy partykularne, które bardzo często zresztą nie są naszymi interesami.

Gość Poranka Wnet odnosi się również do bieżącej sytuacji geopolitycznej w kontekście toczącej się drugi rok wojny na Ukrainie. Zwraca szczególnie uwagę na postępującą marginalizację i rozgrywkę amerykańsko-chińską:

Wszystko wskazuje na to, że konflikt na Ukrainie nie jest incydentalny i przejściowy, tylko (…) jest to raczej zmaganie długofalowe, część pewnego procesu długoletniego (…), zmian ładu geopolitycznego na świecie. Podstawową linią podziału jest konflikt sino-amerykański. W tym sensie ta wojna na Ukrainie może zostać określona jako proxy war zarówno dla Chińczyków, jak i poniekąd dla Amerykanów.

Pomysł Putina na rozgrywkę ukraińską polegał na tym, aby odzyskać wpływy w regionie i na świecie. Jednak jak się wydaje, Rosja jest jednym z tych krajów, które raczej tracą na tym konflikcie.

W tym kontekście wzrasta waga budowania mocniejszych relacji w Europie Środkowej:

Nie powinniśmy stać z boku, nie możemy być tylko polem gry dla mocarstw, musimy zatroszczyć się o własną przyszłość, wiedzieć czego chcemy.

 

Zobacz także:

Przemysław Czarnek: W tych wyborach walczymy o większość konstytucyjną i zwycięstwo w Senacie

Prof. Tomasz Grosse: Unia Europejska idzie w kierunku technokratycznej dyktatury

prof. Tomasz Grosse

Polski rząd musi myśleć nad planem alternatywnym wobec obecności w Unii Europejskiej, z którą nasze drogi mogą się rozejść albo sama wspólnota może się rozpaść – wskazywał politolog.

Gościem Radia Wnet był prof. Tomasz Grosse, politolog i europeista, który komentował ostatnie propozycji zmian traktatowych w Unii Europejskiej:

Zauważalny jest wzrost centralizacji, szczególnie w instytucjach europejskich, takich jak Komisja Europejska. Wiele zmian jest dokonywanych kosztem państw członkowskich, które tracą kompetencje, które nigdy nie zostały przekazane do Unii Europejskiej. Obecnie Komisja swobodnie zarządza tymi kompetencjami, co niektórzy specjaliści uważają za proces autorytarny z dwóch powodów. Po pierwsze, demokracja na poziomie narodowym jest ograniczana, a na poziomie europejskim nie działa w sposób efektywny. Po drugie, państwa członkowskie nigdy nie przekazały tych kompetencji w traktatach. Jeśli Komisja samodzielnie przyznaje sobie pewną władzę, jest to dowód autorytaryzmu, a niestety taka coraz bardziej autorytarna Unia jest faktem.

Prof. Gontarski: instytucje UE kiedyś będą się wstydzić bezprawia, którego dopuszczają się dzisiaj

Prof. Grosse wskazuje, że dochodzi do coraz dalej idącej erozji praktyk demokratycznych w UE:

Obserwujemy trend odchodzenia od demokracji i zwiększania roli technokratów i sędziów w podejmowaniu decyzji politycznych. W wyniku tego, to już nie wyborcy i obywatele rządzą, ale urzędnicy i sędziowie. Warto jednak zwrócić uwagę, że istnieją widoczne różnice między krajami centralnymi i peryferyjnymi. Niestety, należymy do grupy krajów, które tracą na znaczeniu, podczas gdy dwa największe kraje Europy Zachodniej utrzymują i zwiększają swoje wpływy. W polityce europejskiej nasze interesy są ignorowane, a decyzje są podejmowane głównie pod dyktando państw Europy Zachodniej. Niestety, ta sytuacja wynika z niekorzystnego systemu głosowania, który został przyjęty w Traktacie Lizbońskim, na co niestety się zgodziliśmy, mimo że nie powinniśmy było.

Trzeba znaleźć argumenty, które przemówią do naszych różnych partnerów, ale przede wszystkim musimy jasno i konkretnie komunikować nasze cele i strategię. Dobrze, że dyskusja na temat strategii dla UE się pojawiła, ale nie wystarczy tylko diagnozować sytuacji, musimy też skupić się na tym, jak możemy zmienić Unię Europejską na naszą korzyść. Przykład zmiany systemu głosowania, o którym wspomniałem, jest doskonałą ilustracją tej potrzeby. Musimy mieć swoje propozycje i aktywnie walczyć o nasze interesy – podkreślił prof. Tomasz Grosse.

 

Politolog wskazał, że centralistyczne zapędy Komisji Europejskiej, nie zwiększą zdolności konkurencyjnych wspólnoty, względem rywali:

Aby uczynić Europę bardziej konkurencyjną, musimy unikać popełniania błędów z przeszłości. Przede wszystkim potrzebujemy większej demokratyzacji oraz przestrzegania zasad decentralizacji i pomocniczości. Europa nie powinna również zawłaszczać kompetencji, które należą do wyborców narodowych. W niektórych sprawach lepiej byłoby, gdyby poszczególne państwa członkowskie zarządzały się samodzielnie zgodnie ze swoją wolą. Wreszcie, należy zastanowić się, czy Europa będzie bardziej konkurencyjna, jeśli Bruksela będzie narzucać swoją wolę bez względu na poglądy polityczne i wyniki wyborów lokalnych czy narodowych.

Kempa: szaleństwo Unii Europejskiej przejawia się we wszystkich możliwych obszarach

To jest strzał nie tylko w jedną stopę, ale w obie. Dlatego że doprowadzi nie tylko do pauperyzacji wielu grup społecznych w różnych częściach Europy, ale również do wywołania niepokojów społecznych, co może prowadzić do powtórzenia buntu żółtych kamizelek w różnych krajach europejskich. Dodatkowo, to daje impuls do wspiera wysiłki Chin, aby osiągnęły status światowego mocarstwa nr jeden. Tworząc przyspieszoną transformację klimatyczną, która opiera się w dużej mierze na surowcach kontrolowanych przez Chiny i technologiach importowanych z Azji, intensywnie pracujemy na ich sukces. Jeśli podejście do transformacji klimatycznej, które opisałem, będzie kontynuowane i popełnimy dwa błędy, które wymieniłem, to będzie to bardzo dobry dowód na to, że technokraci z Brukseli nie potrafią zarządzać Unią Europejską i dostosowywać swoich ideologicznych ambicji do specyfiki poszczególnych krajów – podkreślił prof. Tomasz Grosse.

ŁAJ

Prof. Grosse: Jeśli weszliśmy na ścieżkę weta, to nie powinniśmy z niej schodzić uzyskawszy nic lub bardzo niewiele

Jak stosowanie się do postanowień szczytu unijnego rozumie Ursula von der Leyen? Czemu warunkowość funduszy wzmacnia polską opozycję? Prof. Tomasz Grosse o błędzie jaki rząd popełnił ws. porozumienia

Rozporządzenie w bardzo niedobrej dla Polski formie zostało przyjęte przez Parlament Europejski. Natomiast przewodnicząca Komisji Europejskiej powiedziała, że będzie je stosować od 1 stycznia 2021 dokładnie w takiej formie, jak przyjął Parlament Europejski.

Tomasz Grosse wskazuje, że ze słów Ursuli von der Leyen wynika, że ustalenia szczytu unijnego nie zmieniają rozumienia mechanizmu praworządności przez Komisję. Zauważa, że kiedy zapadnie już wyrok Trybunału Konstytucyjnego fundusze będą mogły być odbierane wstecznie, od początku nowej perspektywy finansowej.

Komisja się zobowiązała tuż po szczycie Rady Europejskiej, że będzie przestrzegała konkluzji Rady Europejskiej.

Przewodnicząca KE podkreśliła wczoraj w Parlamencie Europejskim, że ustalenia unijnego szczytu w żaden sposób nie ograniczają rozporządzenia. Nie ma jej zdaniem tutaj sprzeczności. Jak podkreśla politolog:

Rozporządzenie w żaden sposób nie zostało ograniczone tylko i wyłącznie do kwestii naruszania kwestii finansowych. Rozporządzenie będzie stosowane w całej rozciągłości a w rozporządzeniu jak wiadomo umowa o wszystkich wartościach europejskich w artykule drugim o niezależności sądownictwa o prawach mniejszości i różnych innych rzeczach.

Wyjaśnia, co będzie oznaczać nieratyfikowanie unijnego budżetu przez polski Sejm. Zablokuje to wieloletnie ramy finansowe. W przypadku zaś Funduszu Odbudowy

Prawdopodobnie pozostałe państwa uruchomią ten instrument finansowy bez Polski, ale nie będą miały innego wyjścia, tylko będą musiały coś wynegocjować w sprawie tego nieszczęsnego rozporządzenia.

Socjolog ocenia, że polski rząd popełnił błąd już w lipcu godząc się wówczas na warunkowość funduszy unijnych. Kiedy zaś wkroczył już na ścieżkę weto, nie powinien wycofywać się z niej nie uzyskawszy czegoś więcej. Skończyło się bowiem na tym, że zrobiliśmy awanturę nic nie zyskując.

Mamy strukturalne wzmocnienie opozycji w stosunku do rządu.

Opozycja przed kolejnymi wyborami otrzyma od instytucji unijnych prezent. Rząd będzie musiał się tłumaczyć, czemu fundusze unijne są wyłączone, gdy tak o nie walczono w grudniu 2020 r.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Prof. Grosse: Kandydatura Ursuli von der Leyen jest lepsza niż Timermansa, ale jest wyborem mniejszego zła

Angela Merkel przywożąc kompromis wykuty z Macronem, Holendrami i Hiszpanami, spotkała się z bardzo zimnym prysznicem ze strony swoich kolegów z Europejskiej Partii Ludowej – mówi Tomasz Grosse.

 

Gościem Łukasza Jankowskiego w „Popołudniu WNET” jest politolog prof. Tomasz Grosse. Komentował trwające negocjacje nad wyborem przewodniczącego Komisji Europejskiej. Alternatywą dla Fransa Timmermansa jest Ursula von der Leyen:

Jest to lepsza kandydatura od Fransa Timmermansa, przynajmniej z punktu widzenia Polski. Aczkolwiek nie jest to kandydatura pozytywna. Pani Ursula jest znana z gorącego poparcia dla uczynienia z Unii Europejskiej federacji.

Trzeba podkreślić, że na początku negocjacji doszło do silnego konfliktu między Niemcami a Paryżem. Ze strony Paryża – Macron chciał osłabienia wpływów niemieckich w Unii Europejskiej. W tym celu doprowadził do odrzucenia kandydatury Manfreda Webera. W drugiej fazie rozmów współpraca Niemców i Francuzów doprowadziła do kandydatury Fransa Timmermansa. Jednak ta kandydatura była nie do zaakceptowania przez kraje Europy Środkowej i Europejską Partię Ludową.

Aktualnie Francja jest osłabiona w Parlamencie Europejskim, a także Niemcy nie są taką siłą jak kiedyś. Osłabianie tych dwóch państw daje pole do popisu wszystkim innym państwom, biorącym udział w szczycie.

Jeżeli ten szczyt zakończy się obsadzeniem najważniejszych stanowisk Unii Europejskiej, byłoby bardzo ważnym krokiem do przodu. Jednak nie wiemy jak zakończy się ten szczyt i jak na jego ewentualne postanowienia będzie reagował Parlament Europejski.

Zdaniem profesora wśród największych wyzwań dla Unii Europejskim na najbliższe 5 lat będzie brexit oraz walka ze spowolnieniem gospodarczym w strefie euro.

 

M.N./WJB

 

Milowy krok w kierunku ściślejszej integracji europejskiej. Bruksela chce europejskich podatków. Rząd PiS jest na „tak”

Premier Mateusz Morawiecki i rząd PiS dają zielone światło dla wprowadzenia podatków na poziomie europejskim. Bruksela proponuje wprowadzenie bezpośredniego zasilania budżetu.

Dyskusja nad wprowadzeniem nowej formy opodatkowania, które miałoby działać na poziomie całej Unii Europejskiej i bezpośrednio zasilającego unijny budżet, toczy się od kilku lat. Obecnie stanowi jeden w ważniejszych elementów negocjacji nad nową wieloletnią perspektywą finansową. Do tej pory budżet UE działał na klasycznych zasadach budżetu instytucji międzynarodowej, gdzie to państwa członkowskie mają pełną kontrolę nad planowanymi wydatkami wspólnotowymi i w ramach negocjacji ustalają ich wysokość.

Jednocześnie państwa członkowskie pozostają w zasadzie jednym źródłem finansów dla instytucji unijnych, nie licząc mechanizmu stałego przekazywania odpowiedniej części pobieranych ceł oraz niewielkiego ułamka podatku VAT. Taki mechanizm hamuję rozrost siły biurokracji brukselskiej, która dysponuje znacznie mniejszymi środkami finansowanymi niż kraje członkowskie.

Jednak ta sytuacja może się zmienić. Zagrożenie terroryzmem, kryzy migracyjny oraz Brexit, wywierają silną presję na wzrost wydatków z unijnego budżetu, a państwa członkowskie, wymagając realizacji nowych zdań na poziomie wspólnoty, nie specjalnie chcą zwiększyć swój udział w kontrybucji do wspólnej kasy. Mimo że składki wszystkich krajów członkowskich w ramach następnej perspektywy będą wyższe (komisarz ds. budżetu proponuje wzrost składek od 10 do 20 procent), to i tak nie starczy na pokrycie ubytku po wyjściu Wielkiej Brytanii oraz na finansowanie nowych zadań. Dlatego europejscy decydenci, zarówno na poziomie rządów nordowych, jak i brukselskich urzędników, szukają nowych źródeł dochodów. Część rządów jest gotowa na zwiększenie udziału budżetu UE w dochodach z ceł oraz z podatku VAT. Komisja Europejska szanse na dodatkowe środki upatruje we wprowadzeniu nowych danin, które nie będą już uchwalane na poziomie państw narodowych, i przez nie kontrolowane, tylko w pozostaną w gestii Brukseli.

[related id=53818]

Otarcie możliwości wprowadzania ogólnoeuropejskich podatków może sprzyjać postępującej integracji europejskiej i zwiększenia siły Komisji Europejskiej. Komisji, posiadając własne źródła dochodów, będzie mniej uzależniona od rządów narodowych i coraz bardziej zacznie przypominać swoisty „superrząd”. Wizja Europy-ojczyzn głoszona przez obóz Zjednoczonej Prawicy, po przekroczeniu podatkowego Rubikonu, może się znacząco oddalić.

Dlatego pomysły Brukseli nie budzi wielkiej akceptacji w państwach UE, poza nielicznymi stolicami, co podkreśla prof. Tomasz Gross, politolog wykładający m.in. na UW: Jeśli mówimy o możliwości wprowadzenia opodatkowania transakcji finansowych, to na taki mechanizm nie ma zgody przynajmniej kilku państw członkowskich, żeby tego typu podatek wprowadzać w ramach całej Unii Europejskiej. Podobnie zresztą jak nie ma zgody na skonsolidowanie podstawy opodatkowania czy inne pomysły podatkowe KE. W sprawach podatkowych głosowanie państw członkowskich odbywa się jednomyślnie. Dlatego każda dyskusja o podatkach jest tak trudno, a dyskusje o podatkach europejskich, to już niemal czysta utopia – zaznaczył prof. Tomasz Grzegorz Grosse.

Jednak wizji realizacji wszystkich nowych zadań, jakie stawiają przed unią kraje Europy zachodniej i południowej oraz kontynuacji w pełnym wymiarze dotychczasowych polityk, bez zwiększa wysiłku państwa członkowskich, zadaje się ulegać, obok komisji, również rząd Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego ministra inwestycji i rozwoju, który odpowiada za środku europejskie: Trzeba rozmawiać o nowych rozwiązaniach, o nowych źródłach budżetu, szczególnie takich, które nie będą uszczuplały obecnych dochodów krajów członkowskich, również naszego kraju. Takie możliwości są, jeżeli te dodatkowe dochody będą w stanie sfinansować priorytety ważne dla Unii, ale ważne również dla naszego kraju. Wydaje mi się, że będzie wola do tego, żeby takie nowe źródła dochodów budżetu europejskiego uchwalić – odpowiedział na pytanie o wprowadzenie nowych podatków minister inwestycji i rozwoju, odpowiedzialny za realizację unijnej polityki spójności.

Bardziej sceptycznie do idei wprowadzenia ogólnoeuropejskiego podatku odnoszą się europarlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości. Zdaniem dr. Zbigniewa Kuźmiuka polityka PiS i posła do Parlamentu Europejskiego: Decyzja, żeby uzyskać taki dodatkowy dochód, jest propozycją atrakcyjną, ale z drugiej strony jest to niebezpieczeństwo oddania części suwerenności. To byłby pierwszy podatek europejski. Co skłania nas ewentualnie do poparcia tej propozycji, to że nie byłoby to obciążenie dodatkowe dla takiego kraju jak Polska.

Poparcie polski dla wprowadzenia podatków na poziomie europejskim zapowiedział w Brukseli premier Mateusz Morawiecki: Tutaj też bardzo ucieszyłem się z tego, co pan przewodniczący Jean-Claude Juncker wczoraj mówił i dzisiaj to potwierdził, czyli taką intencję, żeby wzmocnić ten budżet również poprzez własne środki. W tym aspekcie też wyraziłem nasze otwarcie co do Financial Transactions Tax, czyli podatku od transakcji finansowych. Taka myśl pojawia się od czasu do czasu w dyskusji w Brukseli, my jesteśmy otwarci na dyskusje w tym obszarze – podkreślił na oficjalnej konferencji 10 stycznia w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.

Zdaniem politologa prof. Tomasza Grosse jedną z podstawowych barier przed powołaniem europejskich podatków, jest brak demokratycznych procedur w samej Brukseli: Polityka fiskalna musi mieć kontrolę demokratyczną. Hasło Amerykańskiej rewolucji „nie ma podatków bez reprezentacji” jest w dalszym ciągu aktualne. W Unii Europejskiej nie ma takiej kontroli, która mogłaby autoryzować politykę budżetową realizowaną przez Komisję lub inne instytucje unijne, na podobnym poziomie jak ma to miejsce w parlamentach narodowych. Jeżeli polski rząd zapowiada, że jest gotowy zgodzić się na wprowadzenie podatków europejskich, to mogę to skomentować jako grę negocjacyjną, która prawdopodobnie ma zwiększyć korzyści Polski w przyszłym budżecie UE.

Istotą podatku od transakcji finansowych, o którym wspominał premier Morawiecki, jest obciążenie transakcji dokonywanych na giełdzie w ramach handlu papierami wartościowymi. Na przykład podatek funkcjonujący we Francji w wynosi 0,2 proc i obejmuje transakcje papierów wartościowych spółek obecnych na paryskim parkiecie, o wartości powyżej 1 mld euro.

Podatek od transakcji finansowych, który jest stosowany, w różnych wariantach, w kilku krajach m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie w postaci opłaty stemplowej funkcjonuje od XVII wieku, w Szwecji, na Węgrzech oraz jak już wspomnieliśmy we Francji. Idea wprowadzenia nowej daniny od przepływu kapitału stała się szczególnie popularna po wybuchu kryzysu finansowego, jako lekarstwo na niekontrolowaną spekulację giełdową. Podatek od transakcji finansowych, w myśl jego promotora profesora Uniwersytetu Yale i laureat nagrody Nobla Jamesa Tobina, ma sypać piasek w szprychy rynków finansowych, żeby zwolniły i zaczęły się ściślej trzymać fundamentów ekonomicznych.

Jednak kraje, które wprowadziły podatek, szybko odczuły odpływ kapitału na giełdy nieobjęte podatkiem, lub do miejsc, gdzie jest on mniej dotkliwy, jak w przypadku Londynu. Wraz z odpływem kapitały spadła również wyceny akcji przedsiębiorstw.

Dlatego po kryzysie finansowym w ramach prac Komisji Europejskiej oraz 11 państw członkowski pojawiał się pomysł wprowadzania podatku od transakcji na poziomie europejskim, który utrudniłby inwestorom ucieczkę na inne giełdy. Pierwsze podejście zakończyło się przygotowaniem przez komisję konkretnej propozycji, ale brak woli politycznej wśród większości państw wspólnoty spowodował, że odłożona projekt na półkę.

Według propozycji Komisji Europejskiej z 14 lutego 2013 roku, unijny podatek od transakcji finansowych miał objąć wszystkie transakcje pomiędzy instytucjami finansowymi, wykonywane na ryku instrumentów finansowych. Żeby zastosować podatek, wystarczy, aby co najmniej jedna ze stron transakcji była zarejestrowana na teranie UE. W wariancie przygotowanym przez KE przyjęto niewysokie stawki, 0,1 proc. dla obrotu akcjami i obligacjami, a obrót instrumentami pochodnymi według stawki wynoszącej 0,01 proc.

Teraz idea europejskiego podatku powraca przy debacie nad budżetem unii na lata 2021-27. Największym orędownikiem upowszechnienia podatku od transakcji, jest prezydent Francji Emanuel Macron. Potrzebę powrotu do rozmów nad europejskim podatkiem od transakcji Macron zaznaczył w czasie wykładu na Sorbonie we wrześniu 2017 roku, podkreślając, że podatek miał być realizowany w ramach państw narodowych, ale część przynoszonych przez niego dochodów miałaby być na stale przekazywana na cele polityki europejskiej. Prezydent Francji mówił o możliwości wprowadzenia nowego podatku w ramach budowy odrębnego budżetu dla strefy euro.

Nie wiadomo co dokładnie miał na myśli premier Morawiecki, odnosząc się do kwestii podatku od transakcji, czy to miał być ukłon w stronę Paryża, czy pójście jeszcze dalej i poparcie projektów podatku wspólnotowego, wysuwanych przez komisję.

Obok zaproponowanego przez premiera Morawieckiego podatku od transakcji na stole znajduje się kilka możliwych rozwiązań. Jedne są dla Polski bardzo groźne, jak wprowadzenie podatków ekologicznych, naliczanych ze względu na zanieczyszczenie powietrza lub zużycie energii, ale są też propozycje nie mniej niebezpieczne dla naszego kraju jak podatek cyfrowy, tworzący wysublimowane mechanizmy prawe zapobiegające unikaniu opodatkowania w krajach wspólnoty przez globalne korporacje działające na rynku usług cyfrowych. Do tej pory wielkie korporacje skutecznie unikały opodatkowania. W tym przypadku oficjalna propozycja komisji mówi tylko o harmonizacji zapisów na poziomie państw narodowych, a nie o zmianie systemu finansowania Unii Europejskiej.

Zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka na obecnym etapie negocjacji bardziej prawdopodobne jest przyjęcie podatku cyfrowego niż wprowadzenie daniny od transakcji finansowych. Zaproponowane 21 marca przez komisję propozycję podatku cyfrowanego, zakładają harmonizację przepisów w zakresie opodatkowania największych firm cyfrowych, ale nie zmienia ogólnych zasad działania podatków na poziomie krajów członkowskich.

Mimo wypowiedzi premiera Morawieckiego, który opowiadał się za prowadzeniem podarku od transakcji, minister inwestycji Jerzy Kwieciński, który pełni funkcję pełnomocnika premiera do spraw funduszy europejskich i rozwoju regionalnego, podkreśla, że Polski rząd nie ma jeszcze jednoznaczne stanowiska w tej kwestii: Dopóki nie zostaną podjęte decyzje, byłoby bardzo niedobre, gdyby Polski rząd wypowiadał swoje wyraźne preferencje. Będziemy mogli coś więcej powiedzieć, jak będzie widać wyraźną zgodę ze strony krajów członkowskich i również poparcie Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego dla takich rozwiązań.

Prof. Grosse przyznaje, że komisja myśli o wprowadzeniu nowych podatków europejskich, które pozostałyby poza bieżącą kontrolą rządów i parlamentów narodowych, ale zdecydowany opór dużej liczby stolic w tej kwestii, sprawia, że nie ma realnych szans na realizację planów Brukseli: Państwa członkowskie w zakresie podatków przede wszystkim rozmawiają o możliwości wprowadzenia nowych danin albo lepszego zharmonizowania funkcjonujących przepisów, ale przy założeniu, że podatki pozostają domeną narodową. Komisja natomiast mówił, że skoro już toczy się dyskusja na ten temat, to może warto pochylić się nad takimi aspektami tych reform, żeby podatki nie tylko był zharmonizowane, ale stały się również dochodami Unii Europejskiej. Jednak państwa członkowie nie są chętne pójść tą drogą i większość zdecydowanie odrzuca taką możliwość.

Kwestia zmiany fundamentów finansowania unijnego budżetu będzie jedną z postulatów państwa broniących pełnego wymiaru polityki spójności i wspólnej polityki rolnej, jak Polska. Pozostaje pytanie czy utrzymanie na wysokim poziomie strumienia środków europejskich, jest wystarczającą przesłanką za optowaniem przez polski rząd za zwiększeniem władzy Komisji Europejskiej kosztem państw narodowych, zwłaszcza w tak newralgicznym aspekcie jak finanse.

 

ŁAJ