Pakistańska ulica: niesłychana rozmaitość typów ludzkich, ryksz, rowerów, samochodów, autobusów, nadto osłów, krów, kóz

Starożytny epos Mahabharata i inne teksty opisują okropną wojnę, która wybuchła 10-12 tysięcy lat temu między imperium Ramy i Atlantydy. Użyto jakiejś straszliwej broni. Czy to opis wojny atomowej?

Władysław Grodecki

Mknąc bez wytchnienia na wschód, dotarliśmy do brzegu Indusu, gdzie przyszło nam spędzić kolejną noc. Tu zmrok zapada niezwykle szybko, więc pustynna „tarka” niepostrzeżenie zamieniła się w wąską groblę. Po obu jej stronach znajdowały się pola ryżowe zalane wodą. Byliśmy zbyt zmęczeni, by jechać dalej. Wysiadłem i po kilku krokach natknąłem się na stertę słomy. Rozłożyłem koc i śpiwór, po czym szybko zasnąłem.

Gdy zaczęło świtać, zbudziło mnie ujadanie psów. W pobliżu stało kilku mężczyzn z rękami złożonymi jak do modlitwy. Gdy zauważyli, że się zbudziłem, zaczęli mnie pozdrawiać: „salam, salam!”, nisko się kłaniając. Wkrótce przybyło wielu nowych ludzi, w tym dzieci. Najstarszy wiekiem mężczyzna zaprosił nas do swego domu-szałasu. Tu kilka dziewcząt w pośpiechu przygotowało dla nas „wielkie żarcie”.

Na trójnogu stała wielka, miedziana taca, a na niej pomarańcze, daktyle, rambutany, banany i inne owoce tropikalne. Poproszono nas, byśmy usiedli dookoła na poduszkach. Obok nas miejsce zajął gospodarz i jego brat. Po chwili córka gospodarza Mariam przyniosła naczynie z wodą. Umyliśmy dłonie, wytarli je, a Mariam postawiła przed nami w niewielkich filiżankach mocną herbatę i cukier. Po chwili na tacy znalazła się sterta ciapaty, masło, daktyle i leban (mleko wielbłądzie). Ach, co to była za uczta!

Gdy kończyliśmy jeść, gospodarz przyniósł mapę i kilka zdjęć. – To ruiny legendarnej stolicy potężnego królestwa sprzed 6 tys. lat – Mohenjo Daro, powiedział. Znajdują się zaledwie kilka kilometrów stąd. Odkryto je na początku 1900 r.[related id=42164]

Byłem zaszokowany: wieśniak wiedział takie rzeczy! Moje zdumienie potęgowało się, gdy zaczął opowiadać: – 6000 lat temu była tu osada, która tysiąc lat później przeżywała okres swej świetności. To największe miasto cywilizacji Harrapy nad Indusem miało ok. 4 km obwodu i ok. 40 tys. mieszkańców.

Zaproponował krótką wycieczkę. Oglądaliśmy wielką łaźnię, spichlerz, budynki mieszkalne i gospodarcze, ale nie znaleźliśmy pałacu i świątyni. Czyżby był to ośrodek o charakterze wojskowym i militarnym? Jednak najbardziej frapującą zagadką był upadek miasta: wylewy Indusu, wieloletnia susza, najazdy plemion barbarzyńskich, a może coś innego? Starożytny epos Mahabharata i inne teksty opisują wielką wojnę, która wybuchła 10-12 tysięcy lat temu między imperium Ramy i Atlantydy. Użyto jakiejś straszliwej broni: „Pojedynczy pocisk niósł całą potęgę Wszechświata. Rozpalona kula i płomień jasny jak tysiąc słońc wzniosły się w pełnej okazałości. Żelazny piorun, gigantyczny posłaniec śmierci, na popiół spalił całą rasę Wrisznich i Andhaków. Ciała były spalone nie do poznania”. Czy jest to opis wojny atomowej?

Za taką hipotezą przemawia odkrycie kilkudziesięciu szkieletów napromieniowanych podobnie jak w Hiroszimie i Nagasaki, czy znaczne pokłady gliny i zielonego szkliwa, efekt topnienia w wysokiej temperaturze oraz szybkiej krystalizacji (podobnie jest dziś na pustyni Nevada po każdej reakcji nuklearnej). Warto też wiedzieć, że gdy wojska Aleksandra Wielkiego znalazły się nad Indusem, zostały zaatakowane przez „latające ogniste tarcze”.

Po zwiedzeniu Mohenjo Daro Pakistańczyk zaprosił nas jeszcze na leban, a potem ruszyliśmy na północ. Powoli opuszczaliśmy szary „świat arabski” i wnikaliśmy w pełne egzotyki i niesłychanych kontrastów Indie. (…)

Znaleźliśmy też nieocenionego przewodnika – Javaida, który przez dwa dni naszego pobytu w tym mieście z nami podróżował, jadł i spał. Wszystko gratis! Te dwa dni zwiedzania były prawdziwą ucztą duchową. Przecież Lahore to niezwykłe miasto, jak Agra czy Delhi, jedna ze stolic dynastii Wielkich Mogołów! Jest tu dużo interesujących meczetów, świątyń hinduistycznych i pałaców, ale także wąziutkie uliczki z nieprzebranymi tłumami ludzi ubranych w różnokolorowe stroje.

Po zachodzie słońca światła neonów i lamp bazarowych wprowadziły nas w nastrój czaru i egzotyki Wschodu. Javaid był świetnym przewodnikiem, ale nie mógł zrozumieć, dlaczego interesują mnie dzielnice biedoty, slumsy – lepianki, szopy, szałasy i tysiące bawołów, koni, kóz, psów osiołków, kotów, szczurów i myszy nad rzeką Ravi? Wszędzie było błoto, łajno bydlęce, śmieci, krowi mocz i ludzkie ekskrementy! Wszędzie dziewczynki zbierały łajno do naczyń, formowały je na kształt placków i układały nad brzegiem rzeki do suszenia. Jest to podstawowy materiał do palenia w wielu krajach Azji, gdzie brakuje drzewa; w Pakistanie również! (…)

Po dwóch dniach zwiedzania Lahore wyjechaliśmy wcześnie rano do Islamabadu, dokąd dotarliśmy w samym środku nocy.

W świetle reflektorów samochodowych rozbiliśmy dwa namioty na placu, który przypominał nam parking samochodowy. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po wschodzie słońca zbudził nas tłum gapiów zgromadzonych wokół namiotów. Okazało się, że jesteśmy na wielkim placu w samym środku miasta!

Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, także policjanci, którzy poprosili nas, byśmy szybko złożyli namioty i odjechali. Tę noc spędziliśmy w samym centrum miasta, jak w Rynku Głównym w Krakowie, i nie wynikły z tego powodu żadne przykre konsekwencje!

Cały artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Wyprawa dookoła świata cz. 2. Do Azji przez Pakistan” znajduje się na s. 11 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Władysława Grodeckiego pt. „Wyprawa dookoła świata cz. 2. Do Azji przez Pakistan” na s. 11 listopadowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Małgorzata Gosiewska, Jacek Bartosiak i Michał Karnowski, ks. Józef Maj – Poranek WNET – 16 listopada 2017 r.

Dzisiaj w Poranku WNET o rezolucji PE w sprawie Polski, o wizycie Donalda Trumpa w Azji, historii Katalonii, polityce Polski wobec Ukrainy, Bliskim Wschodzie, Józefie Hallerze oraz monografii NZW.

Wśród gości Poranka WNET będą m.in:

Małgorzata Gosiewska – posłanka PiS;

Ryszard Czarnecki – wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego;

ks. prałat Józef Maj – kapelan i członek Rady Fundacji „Żołnierzy Wyklętych”;

dr Jan Stanisław Ciechanowski – historyk,  były szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, znawca dziejów Hiszpanii;

Michał Karnowski – redaktor Sieci i wpolityce.pl;

dr Jacek Bartosiak – analityk, autor opracowań z zakresu geopolityki i geostrategii;

Jarema Piekutowski – publicysta Nowej Konfederacji;

dr Wojciech Szewko – ekspert od zagadnień islamu i terroryzmu;

Jan Bogatko – publicysta, korespondent Radia WNET w Niemczech;

Dr Mariusz Bechta – historyk, pracownik naukowy IPN, współautor (razem z Wojciechem Muszyńskim) wydanej ostatnio monografii „Przeciwko Pax Sovietica. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe i struktury polityczne ruchu narodowego wobec reżimu komunistycznego 1944–1956″.


Prowadzący: Antoni Opaliński

Wydawca: Łukasz Jankowski

Realizator: Konrad Abramowicz

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


 

Część pierwsza:

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki o środowej debacie o Polsce w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, która zdaniem wiceprzewodniczącego tej instytucji była istną antypolską orgią oszczerstw. Wielu eurodeputowanych w sposób kłamliwy przedstawiało Marsz Niepodległości oraz opisywało rząd premier Beaty Szydło jako faszystowski lub neonazistowski.

Parlament Europejski wczoraj przyjął rezolucję zmierzającą do uruchomienia mechanizmu nałożenia przez UE sankcji polityczno-gospodarczych przeciwko Polsce, w związku z naruszeniem przez nią (według PE) norm demokracji i praworządności. Za rezolucją głosowała większość polityków wywodzących się i przynależących do Platformy Obywatelskiej.

Jarema Piekutowski oceniał dwa lata rządów Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdził, że wicepremier Mateusz Morawiecki powinien przejąć stanowisko Beaty Szydło, a szef resortu spraw zagranicznych ustąpić ze swej pozycji. „Ewidentnie źle oceniam politykę Witolda Waszczykowskiego, ministra środowiska Jana Szyszki oraz wicepremiera Piotra Glińskiego”. Ten ostatni w przekonaniu publicysty tworzy niepotrzebny patos w polskiej kulturze a swymi działaniami przemyca niezbyt udaną propagandę.

 

Część druga:

Michał Karnowski

Jacek Bartosiak o nieudanej, jego zdaniem, azjatyckiej podróży Donalda Trumpa. Prezydent USA nie był w stanie zdeprecjonować drugiego światowego mocarstwa – Chin.

Michał Karnowski o debacie o Polsce, która odbyła się w Parlamencie Europejskim. Publicysta dziwi się, że po dwóch latach rządów PiS Platforma Obywatelska nadal próbuje walczyć z władzą za granicą. Zdaniem Karnowskiego taka metoda politycznej walki jest nieskuteczna, ponieważ większość Polaków nie chce głosować na partię, stosującą środki, dzięki którym angażowani są politycy i podmioty z innych państw. Dziennikarz „W Sieci” mówił również o: rekonstrukcji rządu, o ustąpieniu prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie kształtu projektu ustaw o reformie sądownictwa na rzecz pomysłów Prawa i Sprawiedliwości, a także o fenomenie partii Pawła Kukiza.

Fragment wystąpienia Jacka Saryusz Wolskiego z PE.

Jan Bogatko o najnowszych wydarzeniach politycznych w Niemczech oraz o środowej debacie w Parlamencie Europejskim.

 

Część trzecia:

Przegląd prasy o godzinie 8:00, przygotowany przez Łukasza Jankowskiego.

 

Część czwarta:

Małgorzata Gosiewska

Fragment wypowiedzi Janusza Lewandowskiego z PE.

Małgorzata Gosiewska o wystąpieniach eurodeputowanych Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim. Określiła ich słowem „zdrajcy”, mając nadzieję, że  w przyszłości spotkają ich za to w Polsce konsekwencje. Wskazała również na obszary życia społeczno-politycznego, które należy w najbliższym czasie zreformować. Skrytykowała politykę ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego wobec Ukrainy. Zdaniem posłanki PiS w stosunkach polsko-ukraińskich winniśmy zastosować „miękką politykę” wobec naszego wschodniego sąsiada, który poprzez kultywowanie formacji UPA i postaci Stepana Bandery próbuje walczyć z Federacją Rosyjską. Środkiem, dzięki któremu moglibyśmy poprawić relację z Ukrainą, jest edukowanie jej obywateli w zakresie kwestii historycznych.

 

Część piąta:

Ks. Józef Maj o dobrej zmianie w polskiej przestrzeni społeczno-gospodarczej. Duchowny odniósł się także do konfliktu pomiędzy tzw. totalną opozycją a Prawem i Sprawiedliwością. W jego przekonaniu zachowanie PO, PSL oraz .Nowoczesnej to upadek dyskusji i podjudzanie Polaków do nienawiści. Opowiadał również o książce, którą obecnie pisze o wierze i osobowości generała Józefa Hallera.

 

Część szósta:

Przegląd prasy o godzinie 9:00, przygotowany przez Annę Kostrzewską.

 

Część siódma:

Ks. Józef Maj o losie chrześcijan na Bliskim Wschodzie.

Dr Jan Stanisław Ciechanowski mówił o referendum w Katalonii i konsekwencjach tegoż wydarzenia. Przedstawił również historię Katalonii, która nigdy nie była niepodległym państwem, ani nigdy też nie została przez Hiszpanię podbita. Gość opisał też procesy polityczne i społeczne, które doprowadziły do wzrostu nastrojów nacjonalistycznych w Katalonii. W ostatnich latach przyczyniła się do tego przyznana regionowi autonomia w zakresie edukacji. Gość jest jednak zdania, że obecnie większość Katalończyków jeszcze czuje się Hiszpanami i nie chce niepodległości Katalonii.

 

Część ósma:

Dr Wojciech Szewko o sytuacji na Bliskim Wschodzie, z której dochodzą do nas niepokojące wieści. Niektórzy bowiem przypuszczają, że Arabia Saudyjska zamierza wszcząć konflikt z Libanem. Mówił także o wpływach Rosji i Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. „My nadal żyjemy wizją świata bipolarnego. USA i Rosja nie mają aż takiej siły w tamtym regionie, jak nam się wydaje. Należy wziąć pod uwagę kilku ościennych i bliskowschodnich graczy, takich jak Arabia Saudyjska czy Turcja”.

Dr Mariusz Bechta i Antoni Opaliński

Dr Mariusz Bechta o wydanej ostatnio monografii „Przeciwko Pax Sovietica. Narodowe Zjednoczenie Wojskowe i struktury polityczne ruchu narodowego wobec reżimu komunistycznego 1944–1956”, którą napisał wraz z Wojciechem Muszyńskim. Monografia ukazuje dzieje Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, największej, obok Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, organizacji polskiego podziemia antykomunistycznego.

 


POSŁUCHAJ CAŁEGO PORANKA WNET! 


USA stawiają na program współpracy gospodarczej i politycznej w regionie Indo-Pacyfiku / Hanna Shen z Tajwanu

Najważniejszym momentem podróży Donalda Trumpa po Azji była wizyta na szczycie APEC i przemówienie, które tam wygłosił. Skrytykował w nim Chiny i promowaną przez nie wersję globalizmu.

Szczyt APEC (Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku) się zakończył. Obecnie Donald Trump przebywa na Filipinach, gdzie odbywa się spotkanie państw ASEAN (Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej). Podróż prezydenta USA została przedłużona o jeden dzień, między innymi po to, by mógł spotkać się z prezydentem Filipin Rodrigo Duterte.

Stosunku USA z Filipinami nieco się popsuły w ostatnich latach. Celem rozmów Donalda Trumpa z Rodrigo Duterte jest ich poprawienie. Prezydent Filipin na briefingu prasowym powiedział: „Jesteśmy waszym sojusznikiem, jesteśmy waszym ważnym sojusznikiem”. To jest oświadczenie, na które Trump czekał po dość oziębłych relacjach w czasach Obamy, kiedy Filipiny położyły większy nacisk na stosunki z Chinami i z Rosją. Za taki stan rzeczy odpowiadał zarówno Barack Obama, jak i Rodrigo Duterte. Poprzedni prezydent USA skrytykował walkę, którą prezydent Filipin prowadzi z handlem narkotykami, która to walka jest bardzo brutalna (zginęło od 3 do 9 tysięcy osób). Rodrigo Duterte jest bardzo emocjonalny i w reakcji na to zaczął rozmawiać z Chinami, z którymi Filipiny nie miały wcześniej dobrych relacji, są bowiem z nimi w sporze o terytoria na Morzu Południowochińskim.[related id=44407]

Wcześniej, już w Wietnamie, Trump zasygnalizował, że może być mediatorem w tym sporze między Filipinami a Chinami. Jego uczestnikiem jest także Wietnam. Dzisiaj Filipiny odpowiedziały, że to jest dobra oferta. Są więc oznaki, że relacje filipińsko-amerykańskie mogą wrócić do normy.

Najważniejszym momentem była wizyta Donalda Trumpa na szczycie APEC i przemowa, którą tam wygłosił. Przedstawił w niej program współpracy gospodarczej i politycznej, jaki USA oferują regionowi Indo-Pacyfiku. Określenie, które często padało, to właśnie współpraca w ramach Indo-Pacyfiku, a nie – jak mówiła poprzednia administracja prezydencka – Azji i Pacyfiku. Centrum współpracy w tym regionie stają się więc Indie.

Jak ta współpraca miałaby wyglądać, Donald Trump powiedział właśnie we wspomnianym przemówieniu. Koniec ma być z takimi praktykami, jak niesprawiedliwy handel, kradzież własności prywatnej, zmuszanie zagranicznych firm do oddawania technologii państwu, jak przymus tworzenia joint-ventures w zamian za dostęp do rynku. To było skierowane do Chińczyków, chociaż nie zostało to wprost powiedziane.

Antychińskich elementów przemówienie prezydenta USA miało jeszcze kilka. Donald Trump powiedział, że do współpracy zaprasza każdy kraj, który przestrzega trzech zasad: rządów prawa, praw jednostki oraz wolności przelotów i żeglugi. Są to elementy dość obce polityce Pekinu.[related id=44771 side = left]

Donald Trump stawia przy tym na umowy dwustronne, a nie na wielostronne pakty. Przeciwstawić temu można to, co na szczycie APEC powiedział prezydent chiński Xi Jingping. Jego przemówienie to była pochwała globalizmu, który nazwał nieodwracalnym trendem historycznym. Bronił wielostronnych stosunków handlowych i nowych sił napędowych, w postaci np. Nowego Jedwabnego Szlaku, dla wspólnego rozwoju.

Chinom naprzeciw wyszedł Władimir Putin, który poparł zgłoszony przez nie postulat utworzenia strefy wolnego handlu w regionie Azji-Pacyfiku. Rosyjski prezydent powiedział, że jest za powiązaniem jego kraju z tym regionem za pomocą Nowego Jedwabnego Szlaku, wraz rosyjską inicjatywą – Euroazjatycką Unią Gospodarczą. Mają one stworzyć wielkie euroazjatyckie partnerstwo.

Tajwan stawia na współpracę w rejonie Indii i Pacyfiku, a nie na Jedwabny Szlak. Wielu tajwańskich biznesmenów poniosło straty na tzw. wymuszonych joint-ventures, a nawet wylądowało w więzieniu w ramach kampanii walki z korupcją. Ci, którzy prowadzą realne interesy z Chińczykami, wiedzą, że Nowy Jedwabny Szlak nie jest oparty na polityce, której przyświecają takiej zasady jak wolność czy otwartość. Tajwańczycy mają więc do tego zupełnie inne podejście niż elity polskie.

Hanna Shen z Tajwanu

 

Koloseum: Indie, najbardziej zaludniony demokratyczny kraj na świecie, demokratycznie zamknięty na chrześcijaństwo

Felieton ks. Andrzeja Pasia ze stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie: Narastają przypadki napaści na chrześcijan, ataki na duchownych, profanacje miejsc kultu i dewastacje placówek edukacyjnych.

Indie – orientalnie piękne, ciekawe i nieznane. Chyba każdy chciałby poznać tę kulturę. To największy, najbardziej zaludniony demokratyczny kraj na świecie. Ponad milion mieszkańców to milionerzy. Jednak większość Hindusów żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Kraj bardzo tajemniczy, ale zarazem dziwny. Czy wiecie, że niektórzy jego mieszkańcy, aby nie zanieczyszczać ognia, wody, ziemi czy powietrza, pozostawiają ciała zmarłych w budynkach zwanych „Towers of Silence”, gdzie zostają one pożerane przez sępy? W tym państwie jest najwyższy na świecie wskaźnik dokonywania aborcji. Liczba popełnianych rocznie morderstw dochodzi do ponad 32 000. Główną religią jest hinduizm, w którym na przykład krowy uważane są za święte i dlatego swobodnie spacerują po ulicach miast. Czy w tym, tak bardzo zróżnicowanym społecznie, kraju chrześcijanie cieszą się wolnością?

Pochodzący z indyjskiego stanu Madhya Pradesh (MADJA) przedstawiciele rządowi zarekwirowali katolicką misję i siłą wyrzucili z niej kapłana, który pełnił w niej posługę duszpasterską. Powszechnie uważa się, że politycy działali pod presją  hinduskiej partii nacjonalistycznej RSS.

W wywiadzie dla Ucanews biskup Anthony Chirayath powiedział, że 12 września bieżącego roku zamknięto katolicką misję w wiosce Mohanpur, a ksiądz Siljo Kidangan został z niej wyrzucony. Misja prowadziła wiele projektów, których celem była pomoc ludziom ubogim. Mieszkańcy wioski oraz 40 innych wiosek otrzymywali z katolickiej misji podstawowe środki do życia. Placówka prowadziła również schronisko dla 15 chłopców pochodzących z ubogich rodzin.

11 września bieżącego roku grupa hinduskich ekstremistów przybyła do misji i domagała się od kapłana i chłopców mieszkających w schronisku opuszczenia placówki. Hinduscy fanatycy grozili poważnymi konsekwencjami. Ksiądz Kidangan odmówił opuszczenia budynku misji. Następnego dnia przedstawiciele samorządu, wódz wioski i dwóch policjantów zarekwirowali schronisko i misję katolicką.

Miejscowy sędzia powiedział, że rząd odebrał misji ziemię i schronisko, ponieważ Kościół przegrał sprawę administracyjną o własność ziemi.

W 2005 roku miejscowi hinduiści wytoczyli bowiem proces, twierdząc, że Kościół nie miał odpowiedniego dokumentu do budowy misji i posiadania ziemi, na której się ona znajdowała. Tymczasem ziemia została przekazana katolickiemu kapłanowi przez pewnego mieszkańca wioski, który był katolikiem, a takie nadanie ziemi wymaga otrzymania zgody od urzędnika danego stanu. Jednak katoliccy misjonarze nie byli tego świadomi i tym samym nie złożyli żadnego wniosku o zgodę na nadanie aktu własności ziemi.

Biskup Chirayath powiedział, że obecnie w sądzie najwyższym toczy się sprawa w tej kwestii. „Jeśli władze kościelne otrzymają jakąś pomoc ze strony sądu, to powrócimy do misji. Jednak obecnie ziemia, na której misja katolicka się znajduje, należy do rządu”.

Pochodzący z malowniczego miasta Hazaribagh biskup Anand Jojo powiedział, że rząd stanowy zaczął postrzegać Kościół jako swojego wroga po tym, jak chrześcijanie nie dopuścili do realizacji planu zabierania ziemi należącej do ludności tubylczej. W odpowiedzi na to przywódcy polityczni BJP zaczęli terroryzować wodzów różnych plemion tubylczych. „Jeśli przywódca jest celem ataków, to łatwo można zastraszyć jego zwolenników” – powiedział  biskup Jojo.

8 września 2017 r. grupa hinduskich fanatyków należąca do ugrupowania Hindu Jagran Manch zorganizowała protesty w mieście Ranchi, podczas których podpaliła kukłę przypominającą kardynała Toppo. Hinduscy ekstremiści oznajmili, że przyczyną tego incydentu były niektóre chrześcijańskie książki, które znieważają hinduizm i religie plemienne. Jednak katoliccy duchowni twierdzą, że takie oskarżenia tworzy się tylko po to, aby podburzać wyznawców hinduizmu i religii plemiennych przeciwko chrześcijanom.

Hinduscy ekstremiści cały czas fałszywie oskarżają chrześcijan o stosowanie oszustw w celu nawróceń na chrześcijaństwo. Miejscowe prawo zakazuje nawrócenia na inną religię niż hinduizm i jest wykorzystywane przez ludzi, którzy sprzeciwiają się obecności katolickiej misji. Wielu katolickich duchownych uważa, że nowe prawo jest niesprawiedliwie wykorzystywane przeciwko działalności charytatywnej prowadzonej przez Kościół katolicki.

W ponad 41 wioskach objętych działalnością misji jest 30 katolickich rodzin, które żyją w strachu przed hinduskimi ekstremistami stosującymi przemoc, by w ten sposób zmusić je do porzucenia katolickiej wiary i w końcu przejścia na hinduizm.

Wciąż narastają przypadki napaści na chrześcijan, ataki na osoby duchowne, profanacje miejsc kultu i dewastacje placówek edukacji. Katoliccy duchowni skarżą się, że grupy hinduskich fanatyków zastraszają chrześcijańską ludność tubylczą, by utrzymać dominację hinduizmu. Nieustanną pomoc materialną i duchową dla braci chrześcijan w Indiach niesie Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie.

Ks. dr Andrzej Paś

Sekcja polska PKWP

Rosja, Daleki Wschód i gigantyczna siła inercji – rozmowa o aktualnych problemach wschodniego mocarstwa w Poranku WNET

Dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich mówi w Radiu WNET o rosyjskim Dalekim Wschodzie, wyzwaniach rosyjskiej energetyki i sytuacji politycznej przed wyborami prezydenckimi w Rosji.

Rozpad Rosji wieszczono wielokrotnie i na razie to się nie sprawdza. Niezależnie od tego, jak wielkie problemy toczą to państwo, Rosja trzyma się gigantyczną siłą inercji.

Dr Szymon Kardaś, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, autor wielu opracowań i raportów dotyczących m.in. rosyjskiej energetyki oraz dalekowschodnich regionów Federacji Rosyjskiej, był gościem dzisiejszego Poranka WNET.

Gość Poranka rozmawiał z Łukaszem Jankowskim m.in. o politycznej sytuacji w Moskwie: – Nie przeceniałbym znaczenia ostatnich protestów w Moskwie. Ich skala jest niewielka w porównaniu z tymi, które były na wiosnę, po opublikowaniu materiałów korupcyjnych przez Aleksieja Nawalnego. Przykład Majdanu wskazuje, że trudno przypuścić, kiedy nastąpi jakaś rewolucja. Jednak wydaje się, że na razie  reżim jest stabilny, mimo pewnych oznak przebudzenia społeczeństwa.

Przewodnim tematem wywiadu były dalekowschodnie regiony Rosji, zwłaszcza ich rola ekonomiczna w kontekście potencjału energetycznego i bliskości rynków azjatyckich.

Pomysł na powrót Rosji na Daleki Wschód polegał z jednej strony na wzmocnieniu relacji z krajami azjatyckimi, z drugiej – na wykorzystaniu potencjału surowcowego do stworzenia potencjału rozwojowego. (…)  W latach 90. Rosjanie obawiali się, że ich dalekowschodnie regiony zostaną skolonizowane przez Chińczyków. To się nie sprawdziło. Daleki Wschód nadal się wyludnia, chociaż udało się powstrzymać najbardziej negatywne trendy. Natomiast kolonizacji chińskiej nie ma. Ten region z perspektywy Chińczyków jest mało atrakcyjny.

Energetyka i transport – w tych obszarach Rosjanie realizują na Dalekim Wschodzie duże projekty infrastrukturalne, które mają służyć eksportowi gazu na rynki azjatyckie, przede wszystkim do Chin.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części czwartej dzisiejszego Poranka WNET.

ŁAJ

 

Przetasowania we władzach Chin. Papież chce za wszelką cenę porozumienia z reżimem komunistycznym

Kardynał Józef Zen nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych.

Podczas minionego właśnie święta Republiki Chińskiej na Tajwanie prezydent Tsai Ing-wen zapowiedziała rozbudowę przemysłu obronnego, a także zachęcała rodzimych inwestorów do inwestowania w regionie, to jest na Filipinach czy w Indochinach, ale, co symptomatyczne, w szeregu wymienianych państw nie było Chin kontynentalnych. W dodatku zadeklarowała, że wyspa nie ugnie się pod naciskiem Pekinu.

W trakcie uroczystości powitała obecnego na niej ponad 80-letniego misjonarza, który od 50 lat mieszka na Tajwanie, co należy odczytywać jako swego rodzaju ukłon w stronę Watykanu. Tajwanowi szczególnie zależy na utrzymywaniu z nim dobrych relacji, bo to jedyne państwo w Europie, które uznaje niepodległość Tajwanu i ma oficjalne relacje dyplomatyczne z tym krajem. Zwłaszcza w kontekście ostatnich poczynań Watykanu, który stara się zbliżyć do Pekinu a sytuacja ta nie wygląda ciekawie, bo prawdopodobnie zbliżenie zaowocuje zerwaniem Stolicy Apostolskiej z Tajwanem.

Ostatnio na Tajwanie był w trakcie Światowego Kongresu Apostolstwa Ludzi Morza wysłannik papieża – jeden z kardynałów, za pośrednictwem którego prezydent Tajwanu zaprosiła Franciszka na wyspę. Wydaje się jednak, że szanse na wizytę są niewielkie, bo papieżowi zależy na nawiązaniu dobrych relacji z Pekinem i jest w stanie z tego powodu wiele poświęcić.

Nie tak dawno papież usunął ze stanowiska sekretarza Kongregacji do spraw Ewangelizacji Narodów arcybiskupa Savio Hon Tai Fai, który był najwyżej ustawionym w hierarchii chińskim duchownym. Przypominał on stale, jako osoba znana z antykomunistycznego nastawienia, że Watykan, rozmawiając z chińskimi władzami, powinien upominać się o tych duchownych i wiernych, którzy są nadal prześladowani i więzieni. Dlatego należy spodziewać się, że usunięcie go z tak eksponowanego stanowiska zostało dobrze przyjęte przez Pekin.

Kardynał Józef Zen, emerytowany biskup Hong Kongu, nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych, a co więcej, usuwa ze swego otoczenia osoby, które mają odmienne zdanie.

18 października będzie mieć miejsce Zjazd Komunistycznej Partii Chin, odbywający się raz na pięć lat, podczas którego zostanie wymieniony prawie cały stały komitet Biura Politycznego KPCh. Jest to najważniejszy organ w państwie chińskim i w tej chwili liczy on 7 osób (może liczyć od 5-9). To są ludzie, którzy podejmują najważniejsze decyzje w państwie, i w tej chwili to gremium prawdopodobnie ze względu na przekroczenie wieku 68 lat opuści 5 osób. Aktualnie trwają prasowe spekulacje, kto ich zastąpi.

Szczególnie ważnym nazwiskiem, które powinno zniknąć z Biura Politycznego, jest Wang Qishan, aktualny sekretarz Centralnej Komisji Dyscypliny Partyjnej, mianowany na to stanowisko przez Xi Jinpiinga, który mu bardzo ufa. Komisja Dyscypliny Partyjnej zajmuje się walką z korupcją w partii, a w przypadku rządów Xi Jinpinga oznacza to usuwanie przeciwników politycznych. Wang Qishan ze względu na wiek powinien odejść, ale wszystko zależy tu od Xi Jinpinga.

Jest jeszcze powód wizerunkowy przemawiający za odejściem Wang Qishan. Wiąże się to z szeregiem informacji wypływających za pośrednictwem mediów w ostatnich tygodniach dzięki chińskiemu miliarderowi Guo Wengui , który stara się o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Mówi on jasno, że dorobił się majątku w Chinach, ponieważ korumpował polityków, ma dokumenty, które pokazują, jak bardzo skorumpowany jest aparat władzy chińskiej, i ujawnia je. Pierwsze dokumenty, jakie pokazał, dotyczyły właśnie Wang Qishana i okazało się, że ten polityk, rzekomo walczący z korupcją, sam jest jednym z najbardziej skorumpowanych i zdemoralizowanych polityków, który zgromadził ogromny majątek poza Chinami w USA i Australii. Majątek ten jest poprzepisywany na jego kochanki i dzieci z nieprawego łoża. Informacje te powoli docierają do Chińczyków, mimo że cenzura chińska je blokuje. Dlatego utrzymywanie Wang Qishana jest wizerunkowo złe dla Xi Jinpinga i właśnie z tego powodu przewiduje się, że jednak odejdzie on na emeryturę.

Jednym z polityków,  który przewidywany jest na miejsce Wang Qishana, jest Li Zhanshu, obecnie szef biura generalnego Komitetu Centralnego KPCh – to taka funkcja sekretarza kancelarii prezydenta. Prywatnie jest przyjacielem przewodniczącego ChRL, który zapewne będzie chciał go mieć w nowym Biurze Politycznym, zwłaszcza że jest to zwolennik bardzo bliskich relacji z Rosją i często był specjalnym wysłannikiem Chin na rozmowy z Putinem. Mówi to nam bardzo dużo o tym, jak będą wyglądały nowe chińsko-rosyjskie relacje.

Hanna Shen z Tajwanu

Ostra reakcja Chin na niepodległościowe wypowiedzi premiera Tajwanu. Pekin uważa wyspę za zbuntowaną prowincję

Tajwan jest nieodłączną częścią terytorium Chin; nie jest i nigdy nie stanie się państwem – oznajmił  rzecznik chińskiego biura ds. Tajwanu. To reakcja na słowa premiera Lai nt. niepodległości wyspy.

„Chiny kontynentalne i Tajwan należą do jednych Chin, a ich relacje nie są relacjami międzypaństwowymi” – powiedział Ma Xiaoguang, rzecznik chińskiego biura ds. Tajwanu,
podczas konferencji prasowej. Dodał, że nie istnieją „jedne Chiny i jeden Tajwan”.

Cytowany przez chińskie media rzecznik rządowego biura ostrzegł, że władze w Pekinie kategorycznie sprzeciwiają się promowaniu niepodległości Tajwanu w „słowach i czynach” i „nigdy nie pozwolą, by powtórzyła się historyczna tragedia podziału kraju”.

Premier Tajwanu William Lai odpowiedział w środę, że „z jakiejkolwiek perspektywy” by na to patrzeć, pozostaje „obiektywną prawdą”, iż Tajwan jest niepodległym państwem, gdyż jego mieszkańcy sami wybierają swoje władze. Nagranie jego wypowiedzi opublikował m.in. chiński portal Ifeng.

We wtorek Lai, który sprawuje urząd od niecałego miesiąca, określił siebie w przemówieniu do posłów jako „pracownika politycznego, który opowiada się za niepodległością Tajwanu”, i jednocześnie „pragmatycznego teoretyka niepodległościowego”. Jak zauważa chiński portal Sina, Lai jest pierwszym tajwańskim „szefem rządu” (chińskie media używają tego terminu w cudzysłowie), który otwarcie zadeklarował poparcie dla niepodległości wyspy.

Komentatorzy oceniają, że tak odważny komentarz tajwańskiego premiera jest szczególnie niewygodny dla Pekinu w okresie przygotowań do XIX krajowego zjazdu rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh), najważniejszego wydarzenia politycznego Chin od pięciu lat. Na rozpoczynającym się 18 października zjeździe wytyczone zostaną główne kierunki rozwoju ChRL na kolejne lata.

Tajwan dla chińskich władz jest jednym z najwrażliwszych tematów politycznych. Pekin uważa wyspę za zbuntowaną prowincję, która prędzej czy później zostanie całkowicie wchłonięta przez ChRL. Z kolei Tajwan uznaje się za niezależną Republikę Chińską, będącą jedynym prawowitym przedstawicielem Chin na świecie. Relacje na linii Pekin – Tajpej pogorszyły się, gdy urząd prezydenta Tajwanu objęła Caj Ing-wen.

Chiny sądzą, że chce ona niepodległości, ale Caj twierdzi, że pragnie zachować z Pekinem pokojowe stosunki. Od czasu zwycięstwa w wyborach jej partii Pekin wstrzymał regularne kontakty z Tajpej, zapoczątkowane za czasów poprzedniego tajwańskiego rządu, uznawanego za przyjazny wobec ChRL.

W ostatnich miesiącach spadła też znacznie liczba chińskich turystów odwiedzających wyspę – podała agencja Reutera. W niedzielę trzy osoby zostały ranne w wyniku przepychanek pomiędzy aktywistami niepodległościowymi a propekińskimi lojalistami podczas występu uczestników telewizyjnego Talent Show na jednym z uniwersytetów w Tajpej – podała agencja AFP.

PAP/MoRo

Korespondentka Radia WNET, z Tajwanu: Niełatwa współpraca Chin z USA z powodu koreańskiego „rocket man”

Sankcje USA na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji amerykańskich na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

[related id=39810]Wymiana „uprzejmości” między prezydentem Donaldem Trumpem a dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem powoduje, że światowa opinia publiczna przyzwyczaiła się do tego i nie zwraca uwagi na ważne kroki, które są aktualnie podejmowane.

Niełatwa współpraca

W dniu wczorajszym Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na osiem północnokoreańskich banków i 26 osób, które pracują dla tych banków w Chinach, Rosji i Emiratach Arabskich. To wynik zarządzenia prezydenta Trumpa z zeszłego tygodnia.

Przeminęło ono bez echa, a wielu komentatorów zwraca uwagę, że to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji prezydenckich w USA na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

Zarządzenie pozwala na nakładanie sankcji na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną. Gdy je Trump ogłaszał, zlecił amerykańskiemu Departamentowi Skarbu, aby sporządził listę firm i instytucji finansowych, które robią interesy z Koreą Północną. Oczywiście czołowe miejsca na tej liście zajęłyby chińskie banki. Aby jednak nie znaleźć się na tej liście, Chiny wcześniej ogłosiły, że już poleciły swoim bankom wstrzymanie usług finansowych dla klientów z Korei Północnej, co zostało bardzo dobrze przyjęte w Białym Domu.

Preludium do wizyty Trumpa w Pekinie

Aktualnie wiele się dzieje na linii Pekin – Waszyngton. W tym tygodniu mają miejsce dwie ważne wizyty. Na początku tygodnia był w Państwie Środka amerykański sekretarz handlu Wilbur Ross. Wizyta dotyczyła przede wszystkim kwestii gospodarczych – Amerykanie chcą, aby Chiny bardziej otworzyły swój rynek na produkty amerykańskie – ale były również poruszane sprawy drażliwe w ostatnich tygodniach wśród Chińczyków, takie jak kwestia kradzieży własności intelektualnej.

Kiedy w sierpniu tego roku Trump ogłosił rozpoczęcie śledztwa w tej sprawie, Chiny nazwały ten krok „nieodpowiedzialnym”. Drugą sprawą, która w ostatnim czasie rozzłościła Chińczyków, była decyzja prezydenta Trumpa o przerwaniu transakcji zakupu przez Chiny firmy Lattice Semiconductor, produkującej układy elektroniczne. Miano jej dokonać za pośrednictwem funduszu Canyon Bridge Capital Partners, którego jednym z głównych udziałowców jest Pekin. Trump uznał, że ta transakcja zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.

Jutro odwiedzi Pekin Rex Tillerson, amerykański sekretarz stanu, który podczas planowanych spotkań będzie podejmować tematy dotyczące w dużym stopniu Korei Północnej. Obie te wizyty to przygotowania do zbliżających się – prawdopodobnie w listopadzie, czyli zaraz po zjeździe Chińskiej Partii Komunistycznej – odwiedzin Donalda Trumpa w Chinach. Zjazd jest szczególnie ważny dla chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, natomiast światu pokaże, do jakiego stopnia umocnił się on na swojej pozycji i ile władzy jest w stanie skumulować w swoich rękach.

Chińscy szpiedzy na Tajwanie

[related id=39826]W ciągu ostatnich miesięcy na Tajwanie pojawiło się wiele artykułów na temat chińskiej agentury – pierwsze na początku roku, mniej więcej wtedy, kiedy Tajwan rozpoczął rozmowy z USA w sprawie zakupu uzbrojenia. Wielu ekspertów, ku czemu się przychylam, uważa, że ujawnianie agentury w tej chwili na Tajwanie to jest wynik nacisków amerykańskich. Amerykanie zgodzili się na to, aby uczestniczyć w unowocześnieniu armii, ale nadali jasny sygnał władzom tajwańskim, że muszą coś zrobić z rozrastającą się w ostatnich latach na Tajwanie agenturą chińską.

W miniony poniedziałek wydano wyrok w jednej z takich spraw. W marcu został zatrzymany 29-letni młody człowiek z Chin, który swego czasu studiował na Tajwanie i po jakimś czasie powrócił tu z Chin.

[related id=39751]Próbował on budować agenturę ze swoich byłych kolegów ze studiów, którzy m.in. pracowali w tajwańskim ministerstwie spraw zagranicznych. Była to nieudana próba i został skazany na dwa i pół roku więzienia. Takie właśnie sprawy pokazują Tajwańczykom, jak bardzo są narażeni na akcje szpiegowskie ze strony Pekinu.

Hanna Shen poleca również swój artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Polska” o inwestycjach Chińczyków nad Wisłą, w którym pokazuje brak wyczulenia polskich władz na zagrożenia związane z bezpieczeństwem narodowym.

Hanna Shen z Tajwanu

Oprac. MoRo

 

 

 

 

 

Trump: USA w pełni przygotowane na opcję militarną wobec Pjongjangu

Prezydent USA powiedział podczas konferencji prasowej, że Stany Zjednoczone są „totalnie przygotowane” na zastosowanie opcji militarnej wobec Korei Płn., co „będzie dewastujące dla Pjongjangu”.

Trump dodał jednak, że rozwiązanie militarne nie jest „pierwszą opcją”, po jaką sięga Waszyngton. „Zobaczymy, co się wydarzy” – powiedział.

„Jesteśmy totalnie przygotowani na drugą opcję, która nie jest preferowana (…). Ale jeśli wybierzemy tę opcję, to będzie ona dewastująca – mogę was zapewnić – dewastująca dla Korei Północnej. To się nazywa opcja militarna. Jeśli będziemy musieli, to wybierzemy ją” – wyjaśnił prezydent.

Wcześniej we wtorek szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford powiedział podczas przesłuchania przed komisją sił zbrojnych Senatu, że mimo nasilenia działań wywiadowczych wobec Korei Północnej Stany Zjednoczone nie zaobserwowały zwiększenia gotowości bojowej w tym kraju.

Dunford dodał, że „militarny wymiar” działań podejmowanych w związku z prowokacjami Korei Północnej to tylko „wsparcie dla wysiłków dyplomatycznych i ekonomicznych” podejmowanych „pod przewodnictwem sekretarza stanu” Rexa Tillersona.

Generał zastrzegł jednak, że nie wolno pozwolić reżimowi na taki rozwój programu balistycznego, który umożliwiałby atak nuklearny na Stany Zjednoczone i zagrażałby bezpieczeństwu w regionie.

W poniedziałek szef dyplomacji Pjongjangu Ri Jong Ho oświadczył w Nowym Jorku, że Trump „wypowiedział wojnę Korei Północnej” oraz że Pjongjang zastrzega sobie prawo do reakcji. Jako przykład możliwej odpowiedzi podał zestrzelenie amerykańskich bombowców strategicznych przelatujących w pobliżu Korei Północnej, nawet jeśli znajdowałyby się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Prezydent USA zagroził w niedzielę władzom Korei Północnej, że mogą „długo nie przetrwać”. Była to odpowiedź na sobotnie słowa Ri Jong Ho o „nieuniknionej wizycie” północnokoreańskich rakiet na terytorium USA.

PAP/ MoRo

Kim Dzong Un: reakcja na słowa Trumpa będzie „najostrzejsza w dziejach”

Korea Płn. rozważy stanowczą, „najostrzejszą w dziejach” reakcję na groźbę totalnego zniszczenia KRLD, na jaką pozwolił sobie prezydent USA, Donald Trump podczas wtorkowego wystąpienia na forum ONZ .

[related id =38874]Oświadczenie przywódcy KRLD, w którym nazwał on prezydenta Trumpa „obłąkanym” i „nienadającym się na przywódcę Stanów Zjednoczonych” politykiem, zostało podane do wiadomości publicznej za pośrednictwem Koreańskiej Centralnej Agencji Prasowej, KCNA.

Kim Dzong Un zapowiedział w nim, że Donald Trump „słono zapłaci za swe słowa”. „Jako człowiek reprezentujący KRLD przed światem, odpowiedzialny za godność i honor mego kraju, społeczeństwa i honor własny, uczynię wszystko, co w mej mocy, by człowiek, w którego prerogatywach mieści się naczelne dowództwo w USA, odpowiedział za swą przemowę” – wskazał przywódca Korei Płn.

W ocenie Kim Dzon Una wystąpienie prezydenta Trumpa na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym prezydent USA przedstawił swą koncepcję polityki zagranicznej, ostrzegając równocześnie przywódcę Korei Północnej, że kontynuacja programu nuklearnego byłaby „samobójczą misją” i grożąc, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone „całkowicie zniszczyć” ten kraj, było „najdzikszym sposobem wypowiedzenia wojny, jaki znamy z dziejów”.

„Jego (Trumpa) uwagi nie przeraziły mnie i nie zatrzymają w dążeniu do celu, a tylko pogłębiły przeświadczenie, że wybraliśmy właściwą drogę i że nie wolno mi z niej zbaczać” – podkreślił Kim, którego podczas wystąpienia w ONZ Trump złośliwie nazwał „Rocket Man” – od tytułu słynnego hitu Eltona Johna.

W swym piątkowym oświadczeniu Kim Dzong Un nie odniósł się do informacji o wydaniu przez prezydenta Trumpa w czwartek dekretu przewidującego rozszerzenie możliwości nakładania sankcji na osoby i firmy, w tym banki, które finansują i ułatwiają handel z Koreą Północną.

Zgodnie z dokumentem w gestii resortu finansów leżeć będzie nakładanie sankcji na banki realizujące transakcje powiązane z handlem z Koreą Północną. „Zagraniczne banki będą miały jasny wybór czy chcą prowadzić handel z nami, czy z Koreą Północną” – powiedział Trump dziennikarzom w Nowym Jorku przed spotkaniem z przywódcami Japonii i Korei Południowej.

Według Trumpa celem jest odcięcie źródeł dochodów, „z których finansowane są północnokoreańskie dążenia do opracowania najbardziej śmiercionośnej broni, jaką zna ludzkość”. Powiedział, że USA mogą się skoncentrować na północnokoreańskim przemyśle tekstylnym, rybołówstwie, technologii informacyjnej oraz na przemyśle wytwórczym. Celem będzie też północnokoreańska żegluga. Reuters odnotowuje, że prezydent USA nie wspomniał w tym kontekście o ropie naftowej.

11 września Rada Bezpieczeństwa ONZ jednogłośnie rozszerzyła sankcje wobec Korei Północnej, zakazując jej eksportu tekstyliów i ograniczając jej import ropy naftowej. Była to reakcja na podziemne zdetonowanie w tym państwie 3 września potężnego ładunku nuklearnego i przeprowadzenie w kilkanaście dni później kolejnej próby rakiety balistycznej o znacznym zasięgu.

Prezydent USA Donald Trump przedstawił we wtorek założenia swojej polityki „Ameryka przede wszystkim”, występując na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mówił w nim m.in. o problemie zagrożenia ze strony Korei Płn., o Iranie i Wenezueli. Amerykańska prasa jest podzielona w ocenie wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zwolennicy oceniają je jako bardzo dobre, pewne i przemyślane, według krytyków było mroczne i trąciło autorytaryzmem.

Przemówienie Trumpa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ po przemówieniu w Arabii Saudyjskiej w czerwcu i wystąpieniu w Warszawie w lipcu br. było trzecią ważną prezentacją zasad jego polityki zagranicznej, którą Biały Dom nazywa „pryncypialnym realizmem”.

PAP/MoRo