Wizerunki Sądu Ostatecznego powinny dziś przedstawiać chmury pyłu lecące na apel / Piotr Witt, „Kurier WNET” 101/2022

W Credo wyznajemy wiarę w zmartwychwstanie ciał. Czy użytek pieców krematoryjnych zdezaktualizował nieodwołalnie wszystkie obrazy, przedstawiające zmarłych powstałych z grobu na Sąd Ostateczny?

Piotr Witt

Z prochu powstaniesz

Droga ku wieczności najeżona jest dzisiaj trudnościami nieznanymi nigdy dawniej. Za dużo nas żyje na świecie i zbyt wiele umiera. Ogromne nekropolie miejskie, stworzone dwieście lat temu na wyrost – paryska Père-Lachaise, warszawskie Powązki – już lata temu zostały przekształcone w martwe pomniki przeszłości.

Nie przyjmują więcej lokatorów, mimo iż wiele koncesji wykupionych na wieczność wygasło na długo przed końcem wieczności, a towarzyszące im nagrobki rozsypały się w proch, podobnie jak ci, co pod nimi leżą.

Wielu naszych bliźnich wybiera rozwiązanie najprostsze i najmniej kosztowne, zachwalane przez właścicieli krematoriów. „Z prochu powstaniesz, w proch się obrócisz” nigdy nie brzmiało prawdziwiej.

Po zlekceważeniu życia zlekceważono śmierć. Znika istotna część naszej cywilizacji. Sposób postępowania ze zmarłymi wyraża bowiem pewną filozofię kolektywną i podlega modzie, jak krój sukien i forma kapeluszy. Z form pochówku archeolodzy rekonstruują zaginione światy, jak Georges Cuvier rekonstruował przedpotopowe zwierzęta z żuchwy i paru kości wykopanych na wzgórzu Montmartru.

„Mniej więcej wszystko, co wiemy o starożytnym Egipcie, pochodzi z sześćdziesięciu odkrytych grobów”… wyznał pod koniec życia profesor Kazimierz Michałowski. I znakomity egiptolog dodał: „To tak, jakby z jednej kwatery Powązek wysnuć opowieść o życiu codziennym w Warszawie”. Co się tyczy najstarszych znanych przodków nas – Polan, badacze przeszłości nazwali ich plemieniem pucharów lejkowatych, od potężnych kielichów wydobytych w okolicach Biskupina.

Co pozostanie po naszych pokoleniach? Popiół, jak z mebli Ikei?

W Credo wyznajemy wiarę w zmartwychwstanie ciał. Czy użytek pieców krematoryjnych zdezaktualizował nieodwołalnie wszystkie obrazy, przedstawiające zmarłych powstałych z grobu na Sąd Ostateczny?

Pod tym względem królowie Francji, uprzywilejowani za życia, zachowali przywileje także później. Na głos trąb podniosą się ze wspaniale rzeźbionych sarkofagów w bazylice świętego Dionizego. Młodsza linia – Orleanowie – urządzili na jej wzór swoją własną nekropolię w mieście Dreux, niedaleko Paryża. Ale, ale! Głos trąb, którymi aniołowie zwołają na apel, czyżby miał dotyczyć wyłącznie lokatorów grobowców? Na Père-Lachaise i na Powązkach łatwo aniołowi rozpoznać denata. Każdy ma adres – aleja taka to a taka, rząd, numer, daty główne wypisane na nagrobku, jak w dowodzie osobistym, często także zawód i stanowisko. Niektórzy zabierają ze sobą na tamten świat nawet ordery.

Ale po czym rozpoznać osobę w ziarnku prochu? I gdzie go szukać – tego ziarnka rozsypanego w morzu albo w głębi Czarnego Lasu? Problemy tożsamości dotyczą zmarłych tak samo, jak żywych.

Francuzi mówią o sobie, że są narodem indywidualistów. Że niby każdy jest osobowością niepowtarzalną, różną od innych Francuzów, a już zupełnie odmienną od cudzoziemców, którzy wszyscy są do siebie podobni. Każda taka autoreklama wydaje się podejrzana. Służy zazwyczaj do pokrycia cech mniej chwalebnych. Rozmyślając o rozmaitości naszego gatunku ludzkiego, filozof Michał Montaigne zauważył, że gdyby wszyscy ludzie byli identyczni, nie można by odróżnić człowieka od człowieka, ale zaraz potem dodał – gdyby między ludźmi nie było żadnego podobieństwa, nie można by odróżnić człowieka od świni. Mówimy o bliźnim – bliźni, lecz nie mówimy – bliźniak.

Indywidualiści Francuzi? Im dłużej wśród nich żyję, tym mocniejszego nabieram przekonania, że nie ma w Europie narodu bardziej potulnego, karnego, poddającego się łatwiej nakazom władzy.

Podobieństwo ludzi od zawsze spędzało sen z oczu wszelkim władzom świata, a zwłaszcza policji. Jak rozpoznać poszukiwanego wśród tłumu jemu podobnych? Podczas oblężenia gniazda herezji katarskiej – miasta Bezier u podnóża Pirenejów, legat papieski Arnaud Amaury, pytany przez zakłopotanych rycerzy, po czym odróżnić dobrego katolika od heretyka, poradził krótko: „Zabijajcie wszystkich, Pan Bóg rozpozna swoich”.

Łatwo powiedzieć. Policja nie może sobie pozwolić na luksus czekania na Sąd Ostateczny. Imano się innych sposobów. Po wojnach napoleońskich „Kurier Warszawski” zamieścił rysopis poszukiwanego, zbiegłego chłopa pańszczyźnianego. „Wyraża się po francusku, niemiecku, rosyjsku, polsku i po łacinie. Koszałki plecie”. Mimo zignorowania cech fizycznych, charakterystyka wydała mi się celniejsza od rysopisów w paszportach wprowadzonych wzorem rosyjskim.

„Wzrost 170 cm, waga 55 kg, włosy ciemnoblond, oczy szare” – opisał Fryderyka Chopina w paszporcie policjant Królestwa Polskiego. Charakterystyka pasująca do wielu. Mój przyjaciel Rafał Blechacz posiada te same cechy fizyczne – wzrost, wagę, kolor włosów i oczu i również jest pianistą.

W oczach straży granicznej mógłby uchodzić za Chopina. Gdy tymczasem drugiego chłopa pańszczyźnianego, który by znał kilka języków, trudno byłoby znaleźć, chociaż koszałki plotło wielu.

Co gorsza, istnieją przecież bliźnięta, zauważono nawet łudzące podobieństwo osób niepowiązanych węzłami krwi. W moich latach chudych uczęszczałem chętnie paryskie wernisaże artystyczne, gdzie zawsze można było zjeść kilka kanapek i napić się trochę wina. Spotykałem tam przy bufecie osobnika łudząco podobnego do Andrzeja Dobosza, a także wysokiego mężczyznę o majestatycznym wyglądzie. Zwracaliśmy się do niego z szacunkiem „mon general”, gdyż ze względu na uderzające podobieństwo do generała de Gaulle’a zagrał niegdyś niemy epizod w głośnym filmie Szakal. To ten, którego Szakal ma zastrzelić.

Każdego roku zbiera się klub sobowtórów Johnny’ego Hallydaya. Kilkudziesięciu facetów, niektórzy wręcz identyczni ze zmarłym. A makijaż? A operacje plastyczne? Sobowtóry były zmorą policji całego świata, dopóki nie odkryto linii papilarnych. A jednak fizycznie różnimy się od siebie – mógł stwierdzić z triumfem Sherlock Holmes; a jednak każdy z nas jest inny.

Dzisiaj metody opisane przez Conan Doyle’a zapadły w otchłań wieków, podobnie jak jego książki. Odkrycie DNA uczyniło prawdopodobną nie tylko misję aniołów Sądu Ostatecznego, ale także dopomogło w rozwiązywaniu zagadek doczesnych. Mosad – wywiad izraelski – rozpoznał Eichmanna ze śladów jego potu pozostawionych na szklance.

Nie przeceniałbym jednak wartości odkryć nauki dla potwierdzenia prawdy wiary. Święty Augustyn przestrzega przed oddawaniem się rozpaczy zakonnicę Sebag, opłakującą śmierć brata. – Długą żałobę pozostawmy poganom – pisze biskup Hippony. My jesteśmy chrześcijanami i wiemy, że mamy duszę nieśmiertelną.

Profesor mikrobiologii po zbadaniu śladów krwi i potu pozostawionych przed wiekami na całunie turyńskim określił z wielką dokładnością cechy fizyczne zmarłego, odpowiadające znanym rysopisom Chrystusa. Opowiadając o swoich odkryciach papieżowi, uczony argentyński popadł w wielki ferwor. Zachęcony życzliwym przyjęciem, wspomniał nawet o możliwości wskrzeszenia Pana Jezusa ze śladów pozostawionych na całunie. Jan Paweł II z właściwą sobie dobrocią pobłogosławił go na dalszą drogę, po czym nakazał biskupom nie dopuszczać geniusza do całunu pod żadnym pozorem.

Królowie Francji obserwowali zwyczaje pogrzebowe zapożyczone od kultu relikwii. Przed powierzeniem ziemi swojej doczesnej powłoki kazali fragment umieszczać oddzielnie. Serce wyjęte z piersi zawieszano w kościele (Saint Paul na ulicy Rivoli), w pudełeczku ze złoconego srebra. Przezorny zwyczaj pozwolił niedawno, po dwustu latach od rewolucji, zakończyć spór o tożsamość zamordowanego dziecka – następcy tronu Ludwika XVII. Z fragmentu organu odczytano jak z książki wiek, pokrewieństwa, przebyte choroby… Wszystko to zapisane w maleńkiej drobince DNA, widocznej tylko przez mikroskop elektronowy. W porównaniu z nią ziarnko prochu po nas będzie wielkości Encyklopedii Brytyjskiej.

Współczesne wizerunki Sądu Ostatecznego powinny przedstawiać chmury pyłu lecące na apel. A zresztą koniec świata, miejmy nadzieję, nie jest jeszcze na dziś, ani nauka nie powiedziała ostatniego słowa. Trąby anielskie na razie spoczywają w futerałach.

Artykuł pt. „Z prochu powstaniesz” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w listopadowym „Kurierze WNET” nr 100/2022, s. 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdy czwartek w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Piotra Witta pt. „Z prochu powstaniesz” na s. 3 „Wolna Europa” listopadowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Ks. Isakowicz-Zaleski: Ojciec Święty jest przedstawicielem Kościoła lewicującego

Featured Video Play Icon

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski/fot. Nina Nowakowska

Zrównanie agresora z ofiarą, ranienie ludzi dotkniętych przez wojnę i odrzucenie koncepcji wojny sprawiedliwej. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje słowa papieża Franciszka.

Papież Franciszek w wywiadzie dla Corriere della Sera stwierdził, że „NATO szczekało pod drzwiami Rosji”. Dodał, że

To złość. Nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona.

Słowa te komentuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Wyraża żal, że Ojciec Święty wypowiada tak szokujące słowa.

Od samego początku agresji Rosji na Ukrainie Ojciec Święty  jasno nie określa, kto jest agresorem, a kto jest ofiarą.

Ocenia politykę papieża jako dziwną. Jak przypomina,

Ojciec Święty ma pełną świadomość, że na Ukrainie jest bardzo wielu katolików. To są głównie wyznawcy obrządku greckokatolickiego.

Franciszek szuka drogi do porozumienia z Putinem. Traci na tym jego autorytet.

Tak po prostu nie można mówić, bo rani się ludzi którzy i tak są już porażeni bardzo mocno poranieni ze względu na skutki wojny.

Terlikowski: słowa papieża Franciszka o „szczekaniu NATO u drzwi Rosji” świadczą o jego kompletnej ignorancji

Ks. Isakowicz-Zaleski przypomina teorię wojny sprawiedliwej rozwijanej m.in. przez świętych Augustyna i Tomasz z Akwinu. Zgodnie z nią można prowadzić wojnę ze słusznych powodów.

Natomiast dwa lata temu w jednej z encyklik Ojciec Święty praktycznie powiedział, że każda wojna jest zła i w sumie nieważne jest nawet kto po której stronie jest.

Duszpasterz Ormian przewiduje, że można się spodziewać kolejnych szokujących wypowiedzi papieża. Nie wyklucza możliwości rezygnacji Franciszka.

W tej chwili to jest tak poważny kryzys w Kościele katolickim, że nie zdziwiłbym się gdyby jednak Ojciec Święty w pewnym momencie uznał, że poniósł taką porażkę i ze względu na stan zdrowia i wiek będzie starał się wycofać z tego wszystkiego.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Lisicki: Powstaje społeczeństwo, w którym ludzie będą poddawani coraz większej tresurze przez inżynierów społecznych

Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” o słowach Jarosława Gowina ws. negocjacji unijnych, ideologizacji mediów i tym, jaki świat szykują dla nas George Soros i Marta Lempart.

Jest to rozbrojenie własnej strony.

Paweł Lisicki komentuje słowa Jarosława Gowina o możliwości kompromisu ws. warunkowości wypłat środków unijnych, Przyznaje, że w trakcie negocjacji faktycznie teoretycznie możliwy jest kompromis. Mówienie o tym w tym momencie jest  jednak osłabianiem własnej pozycji negocjacyjnej, przez stwierdzenie de facto, że

Będziemy walczyli, ale tak nie do końca.

Mamy do czynienia, jak ocenia redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”  z ukłonem wobec krajowego elektoratu umiarkowanego,  który obawia się możliwości utraty środków zapisanych w nowym unijnym budżecie.  Jarosław Gowin mógł wypowiadać się jednak w imieniu rządu, który daje w ten sposób znać o swej gotowości do ustępstw.

Redaktor naczelny mówi również o uznaniu przez „Financial Times” Martę Lempart za jedną z najbardziej wpływowych kobiet 2020 roku.

Widzimy jak kreuje się chory, absurdalny wizerunek Polski.

Dziennikarz bardzo krytycznie ocenia ruch brytyjskiego tytułu. Wskazuje, iż kiedyś mógł wierzyć w rzetelność gazet takich jak Financial Times. Obecnie zaś

Te media stały się częścią machiny orwellowskiego świata.

Ponadto nasz gość komentuje coraz bardziej prawdopodobne zwycięstwo Joe Bidena w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Ironicznie przedstawia jego zapowiedzi zmian w USA.

Joe Biden będzie musiał się bardzo postarać, żeby dogonić Justina Trudea, który dzierży palmę pierwszeństwa jako najbardziej postępowy polityk północnoamerykański.

Stwierdza, że sposób myślenia Marty Lempart jest wciąż marginesem w Polsce, ale w innych krajach jest już większością. Wyjaśnia rolę ideologii LGBT w tworzeniu nowego społeczeństwa. Prowadzi ono do „chorych wyobrażeń niszczących człowieka”.

Powstaje społęczeństwo, w którym ludzie będą coraz mniej szczęśliwi, gdyż będą poddani coraz większej tresurze przez inżynierów społecznych.

Dziennikarz wskazuje, że nie przypadkiem finansiści tacy jak George Soros uważają się także za wybitnych intelektualistów. Zaznacza, iż ideologia może kształtować gospodarkę.

Nowy świat potrzebuje nowej gospodarki.

Nowy porządek to”tyrania doczesności”, w której człowiek będzie bardziej rozwiniętym zwierzęciem, którego głównymi potrzebami są te seksualne. Stanowi zaprzeczenie klasycznych ideałów państwa: Platona, Cycerona i przede wszystkim św. Augustyna, które zaznaczały, że wspólnota polityczna ma wymiar także duchowy. Paweł Lisicki wskazuje na symboliczny wymiar nakazu noszenia maseczek:

W ich oczach maseczka jest dowodem braku wolności.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.