Daliśmy 4 mld, a dostaliśmy Banderę i Szuchewycza / Marek Jakubiak i Jerzy Robert Nowak w Radiu WNET [VIDEO]

Czy prezydent Duda jest prezydentem wszystkich lemingów? Czy powinien jechać na Ukrainę? I czy prof. Jerzy Robert Nowak ma serce po stronie kukizowców? O tym w Poranku WNET u Witolda Gadowskiego.

Pięciu zwolenników zbliżenia polsko-ukraińskiego zginęło w wypadku samochodowym podczas powrotu z Polski do domu

Z całej piątki najlepiej poznałem pana Oleksandra Maslaka. Miał dużą wiedzę historyczną i nie omijał trudnych tematów. Także kwestii Wołynia. Ciekawe, że jego podejście było zbieżne z naszym.

Mariusz Patey

Zaproszenie na konferencję przyjąłem z mieszanymi uczuciami, bowiem obraz tej organizacji przedstawiany w internecie, w mediach społecznościowych wyglądał wręcz przerażająco. Jakieś hajlujące osiłki, z wytatuowanymi swastykami i symboliką SS… Przestrzegano mnie przed żywymi dirlewangerowcami, ziejącymi nienawiścią do wszystkiego co polskie. (…)

 

Moje zdziwienie wywołała nieobecność symboliki banderowskiej czy SS Galizien, a zamiast niej – wszędzie Herb Jagielloński, a także treść referatów i dobór prelegentów, którymi byli pracownicy placówek dyplomatycznych krajów Intermarium, eksperci.

Wśród lektorów zauważyłem skromnie wyglądającego człowieka w skupieniu przedstawiającego swoje tezy. Okazał się nim być dr. Oleksandr Maslak, politolog, pracownik naukowo-dydaktyczny Ukraińskiej Akademii Nauk i działacz polityczny, Członek Rady Programowej Korpusu Cywilnego Azov.

Oleksandr Maslak

W spotkaniach kuluarowych okazało się, że kwestia współpracy polsko ukraińskiej była mu bliska. Miał dużą wiedzę historyczną i nie omijał trudnych tematów. Także kwestii Wołynia. Ciekawe, że jego podejście było zbieżne z naszym. (…)

Oleksandr Maslak wspierał akcję sprzątania grobów polskich ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu z inspiracji OUN-B, zorganizowaną przez aktywistów Azova. (inicjatywa ta została zupełnie przemilczana w naszych mediach).

Rozmawialiśmy o nacjonalizmie, szowinizmie, błędach historii, Stepanie Banderze, Ivanie Mitryndze, UPA Tarasa Borovca, AK, NSZ, NKWD, komunizmie i czasach dzisiejszych. Ciekawe, że Oleksandr Maslak reprezentował dojrzałe poglądy konserwatywne, dostrzegając ograniczenia laicko-liberalnej ideologii.

Patrząc na problemy naszych postkomunistycznych państw, szukaliśmy inspiracji w republikanizmie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na przykład w rozwiązaniu kwestii waluacji społecznej wymiaru sprawiedliwości. W Polsce, a tym bardziej na Ukrainie problem dobrej, efektywnej pracy sądów jest warunkiem powodzenia wszelkich reform. Jak tego dokonać w warunkach erozji wartości nawet wśród elit?

Być może skutkiem tych naszych rozmów było pojawienie się w programie nowej formacji politycznej, Korpusu Narodowego (w której Oleksandr został członkiem rady politycznej), postulatu kontroli społecznej sędziów i wybór prezesów sądów rejonowych przez lokalne społeczności.(…)

Olksandr jako uczestnik i organizował konferencje naukowe z udziałem strony polskiej, umożliwiając prezentowanie różnych punktów widzenia. Jednak w swych wypowiedziach podkreślał: to ma zbliżać, nie dzielić.

Mieliśmy wiele wspólnych planów dla działań łączących nasze narody. Pan Bóg wziął Cię do siebie, ale tu, na ziemi, są jeszcze ludzie, którzy będą kontynuować Twoje Dzieło.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Ukraiński przyjaciel Polski. Wspomnienie o Oleksandrze Maslaku” znajduje się na s. 3 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Ukraiński przyjaciel Polski. Wspomnienie o Oleksandrze Maslaku” na s. 3 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wbrew popularnemu w naszym kraju przekonaniu, kult Ukraińskiej Powstańczej Armii nie wiąże się z nienawiścią do Polaków

Polska nie zrezygnuje z upamiętnienia ofiar rzezi na Polakach – i nikt nie ma prawa się tego domagać. Uprawiane przez liberalne elity III RP zapominanie o tej sprawie odbija się nam dziś czkawką.

Jakub Siemiątkowski

23 czerwca pod pomnikiem ofiar Rzezi Wołyńskiej na warszawskim Żoliborzu kwiaty złożyli przedstawiciele Stowarzyszenia Żołnierzy ATO, ale i słynnej w latach 90. organizacji nacjonalistycznej UNA-UNSO. Słynnej – dodajmy – z antypolskich incydentów. 20 lat temu jej członkowie palili polskie flagi na ulicach Lwowa i skuwali polskie tablice z Cmentarza Orląt. Jak twierdzi Anatol Szołudko, jeden z dawnych liderów formacji (mający zresztą polskie korzenie), otrzeźwienie przyszło po „pomarańczowej rewolucji” – nie w dobie Majdanu czy wojny w Donbasie, jak starają się dowieść co poniektórzy. (…)

O dziwo, takie inicjatywy budzą negatywne emocje w niektórych polskich środowiskach. Nawet fakt, że sam Kowalczuk nie waha się używać słowa „ludobójstwo” w odniesieniu do Rzezi Wołyńskiej nie przeszkadza portalom takim jak Kresy.pl dopatrywać się fałszu w jego intencjach. A przecież nawet redaktor naczelny tego portalu mówił swego czasu, że ukraińscy nacjonaliści często zajmują dziś propolskie pozycje – pomimo żywionego przez nich szacunku dla UPA.

UPA jest dla Ukraińców formacją, która do lat 50. prowadziła heroiczną walkę z sowieckim okupantem. I gwoli uczciwości zaznaczmy, że jest to obraz prawdziwy.

Walka banderowców z NKWD i Armią Czerwoną była prowadzona w sposób niezwykle zaciekły – na skalę chyba największą pośród formacji partyzanckich Europy Środkowo-Wschodniej. W największej bitwie pod Hurbami w kwietniu 1944 r. wzięło udział 15 tys. żołnierzy wojsk NKWD i 4 tys. partyzantów UPA. Dla porównania – w największych starciach z komunistami, stoczonych przez polskie podziemie, liczba walczących łącznie po obu stronach nie przekraczała 1 tys. (…)

Sowiecki terror na tych terenach był nieporównywalnie brutalniejszy niż to, co działo się w stalinowskiej Polsce, a to właśnie banderowcy jawili się ludowi obrońcami zwykłego Ukraińca. Jak nietrudno się domyślać, wydarzenia te zapadły w pamięć społeczeństwu daleko bardziej niż zbrodnie UPA na Polakach – wszak łatwiej chwalić się wnukom walką o niepodległość niż mordowaniem kobiet i dzieci. (…)

Nikt rozsądny nie będzie miał do Ukraińców pretensji o walkę za swój naród, nawet jeśli ta kolidowałaby wyraźnie z polskimi interesami. Problemem nie jest cel powzięty przez UPA – mimo że oznaczać musiał on walkę przeciw Polsce. Umiemy przecież szanować wroga, jeśli ten bije się po rycersku. Problemem są ludobójcze środki, jakie ta formacja zastosowała.

Środki, które są nie do zaakceptowania przez cywilizowanego człowieka i które zawsze będą już skazą na dziejach tej formacji. I to należałoby artykułować, być może nawet dodając, że rozumiemy żywiony tam szacunek dla walki tej formacji przeciw komunistom. (…)

Polacy i Ukraińcy mają mnóstwo wspólnych symboli historycznych, do których mogliby się razem odwoływać. Przede wszystkim są to stulecia zgodnego życia w łonie związku Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Cały artykuł Jakuba Siemiątkowskiego pt. „Jak rozwiązać polsko-ukraiński spór o historię?” znajduje się na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jakuba Siemiątkowskiego pt. „Jak rozwiązać polsko-ukraiński spór o historię?” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tragiczna śmierć ukraińskich politologów pod Równem w drodze powrotnej z konferencji o Międzymorzu i wojnie hybrydowej

Ukraińscy przyjaciele Polski próbowali przekuć enigmatyczne politologiczne pojęcie „Międzymorze” z epoki dwudziestolecia międzywojennego w nowoczesny fundament lepszych relacji Ukrainy i Polski.

5 września w Warszawie obyła się polsko-ukraińska konferencja „Strategia współpracy państw Międzymorza w warunkach wojny hybrydowej”. Była kontynuacją spotkania, które odbyło się w maju br. w Kijowie pt. „Przezwyciężenie skutków totalitaryzmu jako metoda kształtowania stabilności w Regionie Bałtycko-Czarnomorskim”. Organizatorem spotkania był Instytut Historii Światowej Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, Instytut Demokratyzacji i Rozwoju, Instytut Wymiaru Geopolitycznego oraz portal PoloNews. Obydwa spotkania były formalnie i nieformalnie wspierane prze ukraińskie Ministerstwo Polityki Informacyjnej. Debaty zostały zorganizowane przy czynnym udziale ukraińskiej Polonii i portalu Jagiellonia.

 Niestety konferencja została zauważona przez główne media ukraińskie i polskie tylko wskutek tragicznej śmierci ukraińskich prelegentów w drodze powrotnej do Kijowa, pod Równem, w nocy z wtorku 5 września na środę 6 września, w zderzeniu samochodu, którym jechali, z ciężarówką.

W związku z tym chciałbym nie tylko przybliżyć ich sylwetki, ale przypomnieć to, co powiedzieli:

Volodymer Karagiaura – ukraiński dziennikarz, absolwent Uniwersytetu Sofijskiego im. św. Klemensa z Ochrydy, ekspert ds. Europy Południowo-Wschodniej;

Oleksiy Kurinniy – prawnik, wykładowca na wydziale prawa międzynarodowego Uniwersytetu Narodowego „Akademia Kijowsko-Mohylewska”, ekspert Międzynarodowego Centrum Praw Człowieka przy Akademii Kijowsko-Mohylewskiej, ekspert Centrum Reform Politycznych i Prawnych;

dr Olexander Maslak – wykładowca akademicki, pracownik Centrum Oświaty Humanitarnej Ukraińskiej Akademii Nauk;

Aleksander Nikonorow – dziennikarz, historyk, absolwent Uniwersytetu Ługańskiego im. Dalia, ekspert ds. separatystycznych ruchów na Ukrainie, analityk Team 4 Ukraine (Czechy), analityk Centrum Informacyjnego „Międzymorze” (Ukraina). Stypendysta rządu RP;

Sergiej Popov – dziennikarz, szef Ukraine Crisis Media Center w Kramotorsku, były wiceszef donieckiej administracji wojskowo-cywilnej.

Dr Maslak był gorącym zwolennikiem ukraińsko-polskiego sojuszu. Zawsze mówił, że warto rozmawiać o tym, jak zbudować lepszą przyszłość naszych narodów, a nie roztrząsać jedynie to, co było kiedyś. Maslak był jeden z niewielu ukraińskich prawicowców; sam siebie określał jako konserwatystę krytycznego w stosunku do całej sceny politycznej.

„Ukraina i Polska stoją przed wyzwaniami współczesnego świata, muszą sprostać wyzwaniom ekonomicznym, militarnym czy społecznym; nasze kraje muszą odejść od kultu „narodu-ofiary” – mówił Olexander Maslak.

Aleksander Nikonorow i Sergiej Popov pochodzili z regionu donieckiego. Obaj mieli wystąpienia w drugim panelu konferencji „Konflikty międzyetniczne jako stały element imperialnej polityki Rosji” oraz „Jak zapobiegać i pokonywać konflikty etniczno-historyczne w dobie internetu”. Nikonorow był osobą o nieprzeciętnych zdolnościach analitycznych. Przypomniał źródła separatyzmu w Doniecku i Ługańsku, w tym przeprowadzone już w 1994 r. pierwsze referendum nawołujące do oderwania Donbasu od Ukrainy. Sergiej Popov w swoim wystąpieniu przypomniał chronologię separatystycznego buntu. Był świadkiem tego, jak Rosjanie opanowali miasto; musiał uciekać ze swojej małej ojczyzny i jako jeden z pierwszych zobaczył, jak zabija „ruski mir”.

Volodymer Karagiaura i Oleksiy Kurinniy występowali w trzecim panelu, „Integracja państw Międzymorza w warunkach hybrydowych zagrożenia i współpraca regionalna”. Zabrali głos na najważniejszy temat: jak napełnić polityczne hasło „Międzymorze” konkretną treścią gospodarczą i społeczną. Oleksiy Kurinniy, jako prawnik, był autorem pomysłu stworzenia na Ukrainie polskich jednostek terytorialnych, co jest możliwe w ramach obecnie prowadzonej decentralizacji i tworzenia zjednoczonych terytorialnych gromad. Utworzenie na Ukrainie gmin, gdzie Polacy mieliby preferencje, byłoby ukłonem w stronę Polski.

Volodymer Karagiaura był jednym z koordynatorów spotkania. Występował jako ostatni i mówił o tym, że tylko we wspólnej debacie, w rozmowach przy jednym stole możemy dojść do porozumienia. Zwrócił uwagę, że zagrożenia płynące z Rosji są też szansą na lepszą i szybszą integrację.

Każdy z uczestników konferencji wygospodarował czas, żeby podzielić się swoją wizją polsko-ukraińskich relacji. Próbowali przekuć enigmatyczne politologiczne pojęcie „Międzymorze” z epoki 20-lecia międzywojennego w nowoczesny fundament budowy lepszych relacji Ukrainy i Polski.

Ukraińscy goście mieli możliwość dyskusji z polskimi uczestnikami konferencji, między innymi: dr. Łukaszem Jasiną, dr. Mariuszem Pateyem, dr. hab. Andrzejem Szeptyckim, Pawłem Zalewskim i dr. Kazimierzem Wóycickim.

Po spotkaniu w kuluarach planowano kolejne konferencje w Kijowie i Warszawie. Najlepszym upamiętnieniem tragiczne zmarłych politologów i dziennikarzy z Ukrainy będzie kontynuacja ich idei.

Eugeniusz Biłonożko

 

Dzień 7. z 80 / Robert Choma: Przemyśl jest przyjazny i tolerancyjny, deklarujemy wolę współpracy z Ukraińcami

PRZEMYŚL / 04.07 – Konflikt polsko-ukraiński to „gombrowiczowska gęba” przyprawiona Przemyślowi. Mimo wielokrotnych deklaracji i chęci współpracy nadal spotyka się on z brakiem reakcji Ukraińców.

– Czekamy na efekty dobrej zmiany, na razie są budowane podwaliny, które będą procentowały w przyszłości – powiedział prezydent Przemyśla Robert Choma o dotychczasowych skutkach działań rządów Prawa i Sprawiedliwości. Takim efektem jego zdaniem będzie program wicepremiera Morawieckiego dla miast, które utraciły wraz z reformą administracyjną status miasta wojewódzkiego.

– Duże inwestycje infrastrukturalne już się skończyły, a dzisiaj musimy się zająć tym, aby się w tego typu miastach lepiej żyło, czyli czekamy na Pakiet dla Średnich Miast oraz realizację rządowego programu Mieszkanie Plus – powiedział prezydent Przemyśla. Uważa, że 500 Plus przyczyni się do tego, że młodzi ludzie będą decydowali się na więcej niż jedno dziecko, czego skutkiem będzie poprawa demografii Przemyśla i podobnych miast. Zauważył też, że prezes Kaczyński, mówiąc o programie Mieszkanie Plus, „strofował nieco ministra Adamczyka za to, że realizacja programu zatrzymała się”.

– Sprawy mieszkaniowe są jednym z większych problemów miasta, a więc czekamy na każdą pomoc, która ułatwi nam rozwiązanie tego problemu – powiedział gość Poranka Wnet. Teren przygotowany pod budowę w Przemyślu wystarczy na wybudowanie kilku bloków. [related id=”25640″]

Poprawiające się warunki komunikacyjne nie przełożyły się w Przemyślu na wzrost inwestycji. Nie pomogła nawet specjalna strefa ekonomiczna, bowiem – jak to ujął prezydent – problemem jest położenie Przemyśla przy granicy z Ukrainą. Jego zdaniem tamtejsza wojna skutkuje brakiem inwestycji w mieście, którym zarządza.

Mimo to „są dobre prognozy, bo inwestorzy kupują kolejne tereny” – stwierdził prezydent Przemyśla. Jego zdaniem ważna jest promocja miasta, w wyniku której ruszy budowa zakładów produkcyjnych. Uważa, że wyludnienie takich miast jak Przemyśl to skutek polityki poprzednich rządów, które stawiały na „lokomotywy” przemysłu, takie jak na Podkarpaciu Rzeszów z zagłębiem lotniczym, i spowodowały, że ludzie zaczęli wyjeżdżać „za pracą”. Polityka ta nie sprawdziła się – w jej wyniku nastąpiło „zassanie” tych najlepiej wykształconych przez duże ośrodki.

– Dopiero polityka zrównoważonego rozwoju pomoże nam zatrzymać młodych zdolnych przy swych rodzinach, nie będą już musieli wyjeżdżać – powiedział Choma. Podkreślił, że Ukraińcy w przyszłości mogliby wypełnić tę lukę na rynku pracy powstałą w wyniku polityki poprzedniej ekipy, ale oni traktują zarówno województwo, jak i Przemyśl jako „przystanek” – przejeżdżają tędy na zasadzie tranzytu.

Władze miasta starają się dofinansować wszelkiego typu atrakcje turystyczne, jak chociażby projekt „Twierdza Przemyśl”, bowiem turystyka jest prężnie rozwijającą się gałęzią gospodarki.

Zakaz wjazdu na Ukrainę

– Od momentu otrzymania zakazu wjazdu na Ukrainę nie byłem tam i się nie wybieram, ale sprawy polsko-ukraińskie są mi bliskie – powiedział Choma. Przypomnijmy, że prezydent Przemyśla Robert Choma dostał pod koniec ubiegłego roku pięcioletni zakaz wjazdu na Ukrainę. Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy decyzja jest efektem jego „antyukraińskiej działalności” i poparcia udzielanego „antyukraińskim marszom”. Po skandalu dyplomatycznym, jaki wywołał ten zakaz, Ukraińcy cofnęli go.

– Rzeczywiście sprawa ta jest bardzo nieprzyjemna, a załatwienie jej było typowo dyplomatyczne – powiedział Choma, tłumacząc, że zarzuty mu postawione chociażby przez prezesa Związku Ukraińców w Polsce nigdy nie zostały cofnięte. W Przemyślu na 65 tysięcy mieszkańców dwa tysiące to mniejszość ukraińska – wynika z danych GUS.

Prezydent Przemyśla wyjaśnił również kwestie związane z tzw. procesją Ukraińców, jaka miała miejsca 26 czerwca, gdy doszło do utarczek słownych i przepychanek ze zgromadzonymi na trasie przemarszu Polakami. Ukraińcy najpierw zażyczyli sobie asysty policji podczas tej procesji, a potem oskarżali magistrat o „zbytnią gorliwość” ze względu na „zbyt dużą liczbę funkcjonariuszy” zajmujących się bezpieczeństwem zgromadzenia. Zdaniem Chomy konflikt polsko-ukraiński to tylko „kwestia wyobraźni” osób, które chciałyby go rozpalić.

– Ostatnia manifestacja pokazała, że przyprawiona nam „gombrowiczowska gęba” jest nieprawdziwa. Przemyśl jest miastem przyjaznym, tolerancyjnym również dla mniejszości narodowych – powiedział prezydent. Przypomniał, że do tego miasta przyjeżdża cała masa Ukraińców, którzy „załatwiają tu biznesy”.

– Jeden czy dwa incydenty, które były odgrzewane przez prasę niczym stary kotlet, nie mogą rzutować na postrzeganie Przemyśla – powiedział Choma – Tylko do tego trzeba dwóch stron, by rzeczywiście chcieć ze sobą współpracować, my taką wolę cały czas deklarowaliśmy i deklarujemy.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj.