Sejm uchwalił nową ustawę o Sądzie Najwyższym. „Chcemy weta” manifestacje przed Pałacem Prezydenckim i Sejmem

Sejm uchwalił nową ustawę o Sądzie Najwyższym, która przewiduje m.in. możliwość przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Zjednoczona opozycja protestuje pod Sejmem i Pałacem Prezydenckim.

fot. PAP/ Bartłomiej Zborowski

Protestujący przeciw reformie sądownictwa przeszli sprzed Pałacu Prezydenckiego przed Sejm. „Chcemy weta” – skandowali. Zapowiedzieli, że pozostaną przed siedzibą parlamentu.
Od odczytania przez aktorkę Joannę Szczepkowską preambuły do Konstytucji z 1997 r. rozpoczęła się w czwartek po godz. 20 manifestacja przeciwko reformie sądownictwa przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

Przed Pałacem Prezydenckim postawione zostały barierki, które zabezpieczają policjanci. Wyłączone z ruchu jest Krakowskie Przedmieście; od strony pl. Trzech Krzyży został zablokowany także wjazd na Nowy Świat.

Manifestujący docierali pod Pałac Prezydencki od strony Nowego Światu, od pl. Piłsudskiego i pl. Zamkowego. Trzymają flagi Polski i UE, pojedyncze osoby przyniosły także flagi partyjne Nowoczesnej i PO. Skandują: „zjednoczona opozycja”, „chcemy weta!”, „wolne sądy!”

Pod Pałac Prezydencki przyszli posłowie opozycji PO, PSL i Nowoczesnej, którzy opuścili odbywające się w tym czasie głosowania m.in. Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz, a także Ryszard Petru. Jest również b. I prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz powitany oklaskami.

W kulminacyjnym momencie demonstracji przed Pałacem Prezydenckim brało udział 14 tys. osób – poinformował PAP w czwartek wieczorem Mariusz Mrozek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Rzecznik ratusza twierdzi, że w proteście uczestniczy 50 tys. osób.

Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk napisał na swoim profilu na Twitterze, że w zgromadzeniu przed Pałacem Prezydenckim bierze udział ponad 50 tys. osób.

Uchwalono ustawę reformującą sądownictwo w Polsce

Uchwałę poparło 235 posłów, przeciw było 192, a 23 wstrzymało się. Teraz ustawa trafi do Senatu. Za przyjęciem nowego prawa opowiedziało się w czwartkowym głosowaniu 231 posłów PiS; trzech posłów rządzącego ugrupowania nie wzięło udziału w głosowaniu – Zbigniew Biernat, Jan Mosiński i Łukasz Rzepecki.

fot. PAP Sejm podczas uchwalania reformy sądownictwa

Ustawę o SN poparło ponadto troje posłów koła Wolni i Solidarni oraz jeden poseł niezrzeszony.

Przeciwko ustawie zagłosowali w czwartek wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie PO – 135 osób (w głosowaniu nie wzięła udziału Joanna Kluzik-Rostkowska), 26 posłów Nowoczesnej (nie głosowała Kornelia Wróblewska), 15 PSL, trzech posłów koła Unii Europejskich Demokratów oraz dwóch posłów niezrzeszonych.

Przeciw nowym przepisom o SN opowiedziało się ponadto 10, spośród 30 biorących udział w głosowaniu posłów Kukiz’15, m.in. wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka, przedstawiciel klubu w komisji sprawiedliwości Tomasz Rzymkowski, a także posłowie: Piotr Apel, Grzegorz Długi, Jakub Kulesza, Agnieszka Ścigaj; pozostałych 20 – w tym lider ugrupowania Paweł Kukiz – wstrzymało się od głosu.

Podzieleni byli również posłowie zrzeszeni w kole Republikanie; jeden poseł zagłosował przeciw projektowi, a jeden się wstrzymał. Od głosu wstrzymało się także dwóch posłów niezrzeszonych.

30 poprawek PiS
Nowa ustawa przewiduje m.in. utworzenie trzech nowych Izb SN, zmiany w trybie powoływania sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku.

Posłowie wprowadzili ponad 30 poprawek PiS, które wnoszą do ustawy o SN m.in. propozycje zgłoszone przez prezydenta Andrzeja Dudę. Poprawki te wzmacniają kompetencje głowy państwa i wprowadzają przepis, że Sejm będzie wybierał sędziów członków KRS większością 3/5 głosów.

Inna poprawka – uwzględniająca wniosek prezydenta Andrzeja Dudy – zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – minister sprawiedliwości. Zgodnie ze zmodyfikowanym przepisem „z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie Sądu Najwyższego, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, zostają przeniesieni w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów, których pozostanie w stanie czynnym zostało zatwierdzone przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”.

Kolejna poprawka przewiduje, że regulamin SN będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości . Poprawką wydłużono też vacatio legis ustawy z 14 do 30 dni.

Fot. Pap/ Bartłomiej Zborowski Opozycja jednoczy siły w obronie status quo w wymiarze sprawiedliwości

Odrzuconych zostało natomiast ponad 1,3 tys. poprawek wszystkich klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesnej, PSL i Kukiz’15.

Kukiz: Nie mogę zagłosować przeciw tej ustawie

– Ja nie mogę zagłosować przeciw tej ustawie, bo ja rozumiem intencję: skończenie z patologią w sądownictwie – powiedział lider Kukiz’15 Paweł Kukiz.

–  Panie prezesie, to nie jest reforma. To są tylko zmiany kadrowe. Przez reformę sądownictwa rozumiemy udział czynnika obywatelskiego w kontroli sądów, bo sądy powinny być pod kontrolą obywateli – dodał Paweł Kukiz.

Opozycja zdecydowanie przeciw 

Przed uchwaleniem projektu odbyła się debata, podczas której opozycja nawoływała do odrzucenia ustawy zaproponowanej przez PiS.

Grzegorz Schetyna podczas swojego wystąpienia dowodził, że każde głosowanie PiS „zapisze się w historii”. Lider Nowoczesnej zaapelował w czwartek w Sejmie do Polaków, aby wytrwali w walce o sądownictwo, a do sędziów Sądu Najwyższego, aby nie bali się „złej zmiany” i nie ulegali. Prezes PSL stwierdził, że zasada ugrupowania rządzącego, którą się ono kieruje, reformując polskie sądownictwo, to: „partia rządzi, partia sądzi”.

 

PAP/MoRo

Rzecznik PiS Beata Mazurek: Majdan, czyli co? Opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy!

Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! – pytała posłanka ziemi chełmskiej w Poranku Wnet.

– Ma być tak, jak było, i żadnych reform totalna opozycja nie chce – powiedziała rzecznik PiS, posłanka ziemi chełmskiej Beata Mazurek pytana o wydarzenia, jakie miały miejsce w Sejmie w trakcie procedowania przepisów o KRS i Sądzie Najwyższym. Jej zdaniem totalna opozycja nie ma nic Polakom do zaoferowania poza utrzymaniem status quo.

– To, z czym mieliśmy do czynienia, to totalne awanturnictwo, granie na emocjach i wywoływanie konfliktu, paraliżowanie prac komisji tylko po to, aby nie przeprowadzać [related id= „31316”]reformy wymiaru sprawiedliwości  – podkreśliła Beata Mazurek, która przypomniała, że PiS swój program wyborczy pisał wspólnie z Polakami bardzo długo. Jej zdaniem walory tego programu zaważyły na tym, że dziś PiS może rządzić samodzielnie i dlatego „naszym obowiązkiem jest ten program realizować”. Reforma sądownictwa znalazła się jako jeden z filarów programowych PiS i dlatego ugrupowanie to czuje się zobligowane przez swoich wyborców do jej przeprowadzenia.

– W naszej ocenie wielu sędziów nie reaguje na patologię w swoim środowisku – powiedziała rzecznik PiS, podkreślając, że Polacy czekają na sprawiedliwość latami i często „są traktowani w tych sądach skandalicznie, bo wyroki są zaskakujące i niesprawiedliwe”.

– Sądownictwo cierpi na dwie choroby, to jest upadek zasad moralnych i etycznych oraz niesprawność, która skutkuje przewlekłością postępowań – powiedziała posłanka. Przywołała tu doniesienia medialne na temat skandalicznych zachowań niektórych sędziów, jak „jazda pod wpływem” czy kradzieże dokonywane w sklepach przez przedstawicieli tego zawodu.

– Ponad 70 procent ludzi źle ocenia wymiar sprawiedliwości. My go zmieniamy po to, aby ludzie, idąc do sądu, wiedzieli, że ta sprawiedliwość ich czeka i nieważne będzie to, czy jeden pan z jedną panią się dogada – podkreśliła Beata Mazurek. Jej zdaniem ludzie powinni mieć przeświadczenie, że gdy idą do sądu, to zostaną osądzeni w sposób właściwy, tzn. sprawiedliwy.

– Niedopuszczalna jest wypowiedź pierwszej pani prezes Sądu Najwyższego, która mówi, że za 10 tysięcy można przeżyć tylko na prowincji. (…) To jest skandaliczna wypowiedź świadcząca tylko o tym, że ta nadzwyczajna kasta nadal chce być uprzywilejowana. My z tym skończymy bez względu na to, z jakim oporem spotykamy się tu, w parlamencie, i na ulicach – zadeklarowała w imieniu partii.

– Rząd pani premier Beaty Szydło nie zrobi nic, żeby narazić bezpieczeństwo Polaków, dlatego nie zostaną podjęte żadne[related id=”31215″] decyzje, które by to bezpieczeństwo narażały na szwank – odpowiedziała Beata Mazurek, pytana, gdzie jest granica nakręcania spirali niepewności, która towarzyszy reformie systemu sprawiedliwości w Polsce.

Dodała, że polski rząd chce utrzymać bezpieczeństwo na obecnym poziomie, by ludzie, tak jak w Europie Zachodniej, nie musieli się bać wychodzić na ulice. Jej zdaniem opozycja nie cofnie się przed niczym. Podała tu jako przykład Jarosława Kaczyńskiego, który podczas ostatniego posiedzenia Sejmu „zareagował, tak jak zareagował”, „po latach kalumnii, błota bezkarnie rzucanego przez opozycję na niego samego, jak i na jego śp. brata Lecha Kaczyńskiego”.

– Zdumiewają mnie wypowiedzi niektórych osób, które twierdzą, że w Polsce trzeba zrobić Majdan. […] Czyli co, opozycja chce rozlewu krwi w Polsce?! My do tego nie dopuścimy – powiedziała rzecznik PiS. Zwróciła uwagę na fakt, że rozumując tak, jak to robi dzisiejsza opozycja, można by dojść do wniosku, że tylko jej przedstawiciele są godni, aby sprawować rządy. „A tak przecież nie jest!”, bo PiS wygrało wybory w sposób demokratyczny i ma dlatego mandat, aby realizować swój program wyborczy.

– Z czym totalna opozycja nie może się pogodzić, przy czym kłamią, manipulują, nakręcają spiralę nienawiści – podsumowała rzeczniczka PiS postępowanie opozycji.

Interwencja posłanki ziemi chełmskiej w sprawie obwodnicy

– Kiedy rządzili przez osiem lat [PO-PSL -przyp. red.], wielokrotnie mówili o tym, że będzie północna obwodnica Chełma – [related id= „31321”]powiedziała, pytana o to, posłanka Mazurek, której interwencja spowodowała, że wreszcie to rozwiązanie problemów komunikacyjnych Chełma weszło do programu budowy dróg krajowych na lata 2014-23.

Przy okazji każdych wyborów politycy Platformy i PSL przyjeżdżali do nas na Chełmszczyznę i mówili o tej obwodnicy – powiedziała posłanka, która uważa, że politycy tych formacji najczęściej w trakcie kampanii wyborczej obiecywali przysłowiowe „gruszki na wierzbie”, bowiem zapominali o finansowaniu i „bagatela, na te propozycje księżycowe brakowało 90 miliardów złotych”. Przypomniała, że kiedy PiS był u władzy w latach 2005-07, inwestycja w obwodnicę Chełma miała się rozpocząć w 2010 roku.

– Tylko dzięki Platformie i PSL Chełm jeszcze nie ma obwodnicy – podsumowała Beata Mazurek.

Całej rozmowy z Beatą Mazurek można posłuchać w części piątej Poranka Wnet z Chełma.

MoRo

Burzliwe obrady komisji ws. SN: poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji – odrzucone. Opozycja usiłowała wstrzymać obrady

Opozycja próbowała zablokować obrady sejmowej komisji sprawiedliwości. Pod koniec posiedzenia przewodniczącemu komisji wyrwano mikrofon. Poprawki PiS przyjęte w bloku, opozycji zostały odrzucone .

Wyjątkowo burzliwy przebieg miały w nocy ze środy na czwartek obrady komisji w celu zaopiniowania na czwartkowe głosowania ponad 1000 poprawek zgłoszonych w II czytaniu do projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym autorstwa posłów PiS. Zdecydowaną większość z nich złożyła Nowoczesna; blisko 300 – PO, a kilkanaście – PiS. Komisja mogła zacząć prace dopiero późnym wieczorem, w związku z koniecznością przygotowania materiałów dotyczących poprawek.

Najpierw krótko przed północą komisja przyjęła w jednym głosowaniu wszystkie poprawki PiS. Wniósł o to Waldemar Buda (PiS). „To skandal niezgodny z Regulaminem Sejmu” – protestowała opozycja. Jej wniosek, aby tak nie głosować, odrzucono. Wcześniej o opinię poproszono przedstawiciela Biura Legislacyjnego Sejmu. „W tej kwestii decyzja należy do Wysokiej Komisji” – odparł.

Szef komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) informował, że większość poprawek PiS ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący, a tylko kilka „jest istotnych”. Jedna z poprawek PiS zakłada wydłużenie vacatio legis projektu z 14 do 30 dni. Kolejna przewiduje, że regulamin SN będzie określał Prezydent w drodze rozporządzenia, a nie Minister Sprawiedliwości.

Inna poprawka – uwzględniająca wniosek prezydenta Andrzeja Dudy – zakłada, iż o tym, kto spośród obecnych sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje Prezydent, a nie – jak pierwotnie proponowano – Minister Sprawiedliwości. Przedłożono też jako poprawkę PiS wniosek prezydenta, by sędziów-członków KRS Sejm wybierał większością 3/5 głosów.

Krótko potem komisja negatywnie zaopiniowała – w kilku głosowaniach blokowych – wszystkie poprawki kolejnych klubów opozycyjnych: PO, Nowoczesna, PSL i Kukiz’15. Opozycja, która protestowała przeciw głosowaniom blokowym, próbowała blokować obrady. Głosowanie przyjęto okrzykami: „ORMO, ZOMO, cenzura”, „Nie ma zgody na takie metody”. „Wprowadzacie dyktaturę pana Kaczyńskiego”. Śpiewano także hymn państwowy.

Część przedstawicieli opozycji otoczyła stół prezydialny. Zapowiedzieli, że będą tam stać, aż przewodniczący zarządzi reasumpcję głosowań. „Pan zachowuje się jak poseł czasów stalinowskich” – mówił Borys Budka (PO) do Piotrowicza. Wnosił, by przestał on prowadzić obrady i zastąpił go Tomasz Rzymkowski (Kukiz’15); mówił, że obrady są nielegalne.

„To wy naruszacie porządek. Łamiecie konstytucję” – ripostował Marek Suski (PiS). Piotrowicz wiele razy prosił bezskutecznie o powrót posłów na miejsca i wyciszenie emocji.

Jeden mikrofon szefa komisji zabrała opozycja; trzymał go Ryszard Petru (N); drugi przytrzymywał przed politykami opozycji Suski. Taka sytuacja trwała wiele minut. Słychać było okrzyki: „Suski, oddaj mikrofon!” oraz ripostę: „Petru, oddaj mikrofon!”. Pogięte kartki z poprawkami rzucano na stół prezydialny. Około godz. 0.30 Piotrowicz ogłosił zamknięcie obrad.

Według opozycji blokowe głosowanie poprawek ze względu na przynależność klubową wnioskodawców, a nie ich meritum, „było absurdem”. Barbara Dolniak (N) stwierdziła, że zgodnie z Regulaminem Sejmu można głosować łącznie tylko takie poprawki, których przyjęcie lub odrzucenie rozstrzyga o innych poprawkach. Budka mówił, że nie można łącznie głosować poprawek, które dotyczą także wyboru członków KRS – których nie było w pierwotnym przedłożeniu posłów PiS o SN. „Idąc tym tropem, jutro do Kodeksu postępowania cywilnego wrzucicie opłatę paliwową” – oświadczył.

Wcześniej komisja odrzuciła wnioski PO, PSL i Nowoczesnej o odrzucenie projektu ustawy o SN w całości. Już wtedy posłowie opozycji otoczyli stół prezydialny. Piotrowicz zarządził pięć minut przerwy „na uspokojenie emocji”, które jednak narastały.

Kamila Gasiuk-Pihowicz (N) przekonywała, że projekt jest niekonstytucyjny, a wątpliwości budzi już sam tryb procedowania projektu. „Wam chodzi tylko o kadry i położenie łapy na wymiarze sprawiedliwości” – dodała. Budka mówił, że ustawa jako niekonstytucyjna nadaje się tylko do kosza, a poprawki prezydenta niczego nie zmieniają.

Przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski apelował, by posłowie „nie rozpatrywali tego projektu w pośpiechu”.

„Dzisiaj są pana 65. urodziny, ale nie będziemy świętować. Dziś jest czas na żałobę i pogrzeb” – mówił do Piotrowicza Michał Szczerba (PO); jak przekonywał, projekt o SN „to niekonstytucyjny zamach na ustrój państwa”.

Komisja odrzuciła także wnioski opozycji o przerwę w procedowaniu. Krytykowano decyzję komisji o ograniczeniu czasu wystąpień do jednej minuty. Podkreślano, że nie było możliwości zapoznania m.in. ze wszystkimi poprawkami. Poseł Jerzy Jachnik (Kukiz’15) zwrócił się do nich: „Zachowujecie się jak w cyrku”.

Robert Kropiwnicki (PO) chciał odroczenia obrad do 10 września, aby dać czas na przygotowanie analiz przez m.in. Biuro Analiz Sejmowych. Innym powodem przerwy miała być chęć zapoznania się z licznymi poprawkami.

Przed Sejmem na noc pozostało kilkadziesiąt protestujących osób, część posłów opozycji po zakończonym posiedzeniu komisji poszła do wiecujących. Relacjonowali zdarzenia z Sejmu, zapraszali na czwartkowy wieczorny wiec przed Pałacem Prezydenckim i prosili o obecność od rana przed Sejmem.

PAP/MoRo

Paweł Kukiz: będziemy głosować przeciw ustawie o Sądzie Najwyższym, jeśli nie zostaną przyjęte nasze poprawki 

Będziemy za dalszym procedowaniem projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Będziemy robić wszystko, by jak najbardziej nadać sądom kontrolę obywatelską. Zawsze jest nadzieja, że posłowie PiS się nawrócą.

Paweł Kukiz był pytany w Sejmie, jak jego ugrupowanie zachowa się ws. projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. „Z całą pewnością będziemy za procedowaniem ustawy, za pracą nad ustawą. Zawsze jest nadzieja, że się nawrócą (posłowie PiS – PAP) i stwierdzą, że rzeczywiście kontroli obywatelskiej nie ma, że jest za dużo upartyjnienia, że jest za duża ingerencja urzędników”.

Poseł podkreślił, że jego ugrupowanie zagłosuje przeciwko ustawie, jeżeli nie zostaną uwzględnione zgłoszone poprawki tego klubu. „Jeżeli ustawa zostanie w takim kształcie, w jakim jest, też bez uwzględnienia jakichkolwiek naszych poprawek, to z całą pewnością zagłosujemy przeciw” – zadeklarował. Dodał, że nie jest w stanie przewidzieć, jak zagłosują wszyscy posłowie jego ugrupowania.

„Uważamy, że powinna zostać złożona poprawka, aby kompetencje, które PiS przyznało Zbigniewowi Ziobrze, scedować na prezydenta, jako tę instytucję, która została wybrana przez obywateli i jest ich bezpośrednim przedstawicielem. Na pewno będziemy robić wszystko, by jak najbardziej starać się nadać sądom kontrolę obywatelską, ale na ile to będzie możliwe, to czas pokaże” – zaznaczył Kukiz.

Klub Kukiz’15 zgłosił we wtorek poprawkę do projektu ustawy o SN, by to Prezydent, a nie Minister Sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider Kukiz’15 podkreślił, że nie jest zwolennikiem rozwiązania, by Minister Sprawiedliwości był jednocześnie Prokuratorem Generalnym. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro łączy w swoich rękach wszystkie władze: wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. „To są rzeczy niedopuszczalne” – ocenił.

Kukiz został też spytany o tempo prac nad projektami m.in. o Sądzie Najwyższym. W jego ocenie jest ono „wariackie i porażające”. „Tu nie ma żadnej dyskusji. Macie to klepnąć, a jak nie, to sami klepniemy” – ironizował.

We wtorek prezydent Andrzej Duda złożył projekt nowelizacji ustawy o KRS. Zgodnie z nim Sejm będzie wybierać członków Krajowej Rady Sądownictwa będących sędziami większością 3/5 głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Według uzasadnienia, ma to gwarantować konsensus różnych ugrupowań.

Zdaniem Kukiza, inicjatywa prezydenta zmusiła PiS do spowolnienia procedowania ustaw i rozmów z „przeróżnymi ugrupowaniami politycznymi, do szukania konsensusu”. Wyraził nadzieję, że przyczyni się to do podniesienia poziomu debaty publicznej w Polsce. W jego ocenie, „to krok w kierunku państwa obywatelskiego”. „Prezydent stanął ponad interesem partyjnym, pokazuje, że jest osobą działającą samodzielnie, zaczyna powoli być moim prezydentem” – oświadczył.

Lider Kukiz’15 został też spytany o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który we wtorek w nocy, podczas drugiego czytania poselskiego projektu nowej ustawy o SN, w reakcji na słowa Borysa Budki (PO) powiedział: „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami”.

W ocenie Kukiza to były „bardzo mocne słowa”. „Ale proszę sobie wyobrazić siebie, poddanych hejtowi przez całe lata, przy którym używa się nazwiska osób najbliższych” – mówił polityk. Jego zdaniem, Lech Kaczyński jest dziś „używany jako argument w debacie publicznej przez tych, którzy po kwietniu 2010 roku nie przestali z niego kpić”. Dodał, że to prowokacja oraz zaapelował do posłów o „opanowanie się”.

Podkreślił, że Jarosław Kaczyński powinien sam zdecydować, czy chce za swoje słowa przeprosić.

PAP/MoRo

W Sejmie nocna burzliwa debata nad SN. Prezydent chce powoływania sędziów przez Sejm kwalifikowaną większością głosów

Prezydent a nie Minister Sprawiedliwości określi regulamin urzędowania Sądu Najwyższego; to prezydent wskaże też, którzy sędziowie zostaną w składzie SN – to poprawki PiS do projektu ustawy o SN.

W nocy z wtorku na środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie poselskiego projektu ustawy o Sądzie Najwyższym. Pierwsze czytanie miało miejsce we wtorek rano. W środę rano Sejm będzie głosował nad skierowaniem projektu do sejmowej komisji.

Stanisław Piotrowicz (PiS) oświadczył, że PiS do proponuje szereg poprawek do projektu, z których zdecydowana większość ma charakter legislacyjny i doprecyzowujący. Dodał, że kilka poprawek „jest istotnych”.

Jak poinformował, jedna z nich przewiduje, że regulamin Sądu Najwyższego będzie określał prezydent w drodze rozporządzenia, a nie minister sprawiedliwości. Kolejna – która jest uwzględnieniem sugestii prezydenta – zakłada, iż o tym, kto spośród sędziów pozostanie w SN po uchwaleniu nowej ustawy, ostatecznie zdecyduje prezydent.

„Przedkładamy również poprawkę, wedle której Sejm będzie wybierał spośród sędziów członków KRS większością 3/5 głosów” – dodał Piotrowicz.

Budka: Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości.
Projekt ustawy skrytykował poseł PO Borys Budka. Zarzucił posłom PiS, że „tkwią mentalnie w PRL-u”, „próbują zdusić polską demokrację” i „podzielić naród”.

„Nie ma żadnej reformy, jest jedno wielkie kłamstwo, obłuda i manipulacja. Od blisko dwóch lat opinia publiczna jest epatowana kłamstwami, które sączycie każdego dnia. Niestety, zamiast reformować polskie sądy, wy proponujecie taki model PRL-owski” – powiedział Budka, zwracając się do polityków PiS.

„Macie swój Sejm, Senat, prezydenta, chcecie mieć Sąd Najwyższy. Ale nie po to, by Polakom było lepiej, tylko po to, by swoich kolesi uniewinniać, a ewentualnie unieważnić wybory, które nas czekają” – oświadczył poseł PO.

Zwracając się do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Budka mówił: „Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację”.

Kaczyński: nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata

Na te słowa zareagował Jarosław Kaczyński. „Przepraszam bardzo panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami” – oświadczył lider PiS.

Po jego wystąpieniu posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz zgłosiła wniosek o przerwę. – To, co się zdarzyło w tej sali, łamie wszelkie możliwe zasady. W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes Kaczyński w nieznanym w polskim Sejmie nieregulaminowym trybie, schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej „won”, do posła Rzeczpospolitej. Nas wybrał suweren, tak jak i was”- oświadczyła.

Wniosek o przerwę zgłosił również poseł Adam Szłapka (Nowoczesna), by – jak mówił – dać szansę Kaczyńskiemu na przeprosiny. Jak dodał, kończąc swoje nieregulaminowe wystąpienie prezes PiS do Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej powiedział: „won!”.

Także lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował do Kaczyńskiego, aby przeprosił za słowa, które ten wcześniej wypowiedział w kierunku opozycji. Petru złożył też wniosek do komisji etyki, aby zajęła się ona sprawą wypowiedzi lidera PiS. Wystąpieniu szefa Nowoczesnej towarzyszyły okrzyki posłów PiS: „Przeproś żonę”.

Tomczyk złożył wniosek o odroczenie obrad na siedem dni, do czasu wyjaśnienia „incydentu”. „Żądam też w imieniu swoim i moich wyborców przeprosin od pana prezesa Kaczyńskiego za te skandaliczne słowa, które padły z tej mównicy” – mówił poseł.

Wicemarszałek Joachim Brudziński (PiS) wyjaśnił, że wystąpienie Kaczyńskiego odbywało się w trybie sprostowania. „Jego nazwisko zostało wymienione przez pana posła B. Budkę” – mówił Brudziński.

Wnioski przeciwne przerwie zgłosili posłowie PiS: wicemarszałek Ryszard Terlecki i Iwona Arent. Ostatecznie za kontynuowaniem obrad zagłosowało 224 posłów, przeciw było 174, dwóch wstrzymało się od głosu.

Ustawy błędne, bo minister sprawiedliwości jest również Prokuratorem Generalnym
Gasiuk-Pihowicz w debacie nad projektem ustawy o SN zwróciła się z apelem do przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa i I prezes SN. „Z szacunku do obywateli pod Sejmem, z myślą o przyszłych pokoleniach wzywam państwa do obrony konstytucji, nieustępowania ze stanowisk pod presją siły ze strony PiS” – apelowała.

Jerzy Jachnik (Kukiz’15) wskazywał, że rozwiązania ustawy są błędne, bo minister sprawiedliwości jest również prokuratorem generalnym. „I jest konflikt interesów – nie możemy doprowadzić do sytuacji, gdy prokurator będzie wydawał polecenia sędziom” – dodał.

„Mieliście dużą szansę naprawić system. Niestety ta ustawa tego nie czyni, bo pozwala, np. by prokuratorzy rejonowi zostali sędziami SN” – mówił Jachnik. Jak dodał, cele jego ugrupowania, gdy chodzi o zmiany w sądownictwie, były bardziej radykalne. „Ale nie możemy iść w tym kierunku, żeby sądy były partyjne” – dodał. Zgłosił też poprawkę do projektu ustawy o SN, by to prezydent, a nie minister sprawiedliwości wygasił kadencję sędziów Sądu Najwyższego.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytał polityków PiS, do czego prowadzi „obłudna polityka i forsowanie ustawy bez merytorycznej dyskusji”. „Prowadzi do protestów na ulicach, do zamieszek w Sejmie, do wprowadzania Straży Marszałkowskiej na salę posiedzeń, do anarchii. Tak się kończy nieodpowiedzialne rządzenie” – powiedział.

Jacek Protasiewicz (UED) ocenił, że do posłów PiS „nie docierają żadne argumenty: ani ekspertów międzynarodowych, ani autorytetów prawniczych”. Poparł też wniosek PSL o odrzucenie „haniebnego i skandalicznego” projektu ustawy w drugim czytaniu.

O 9.00 zadecydują o ustawie o SN

Po wysłuchaniu wystąpień klubów i kół parlamentarnych oraz kilku wniosków formalnych – m.in. o odroczenie obrad i zmianę trybu prowadzenia debaty nad tym punktem porządku dziennego – Brudziński powiedział posłom chcącym zabrać jeszcze głos, że nie dopuszcza pytań w tej debacie. W tej sytuacji posłowie składali poprawki na biurko marszałka na piśmie.

Wicemarszałek ogłosił też, że w związku z wnioskami o odrzucenie projektu i zgłoszonymi w II czytaniu poprawkami projekt trafi do sejmowej komisji celem zaopiniowania. „Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Sejm propozycję przyjął” – powiedział Brudziński. Ponieważ posłowie opozycji zgłosili sprzeciw, Brudziński ogłosił, że Sejm rozstrzygnie to w głosowaniu po wznowieniu posiedzenia w środę o godz. 9 rano.

PAP/MoRo

Sąd Najwyższy: Akt łaski został wydany z przekroczeniem normy kompetencyjnej i nie mieści się w normie konstytucyjnej

Prezydenckie prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec prawomocnie skazanych – uznało siedmioro sędziów Sądu Najwyższego ws. ułaskawienia przez prezydenta Andrzeja Dudę Mariusza Kamińskiego.

Według środowej uchwały Sądu Najwyższego tylko przy takim rozumieniu prawa łaski nie dochodzi do naruszenia zasad konstytucji, mówiących: o podziale i równowadze władz, o uznawaniu oskarżonego za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu, o prawie każdego do sądu, o działaniu organów władzy „na podstawie i w granicach prawa” oraz o tym, że wymiar sprawiedliwości sprawują sądy.

„Zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych” – stwierdza ponadto uchwała.

– Akt łaski został wydany z przekroczeniem normy kompetencyjnej, nie mieści się w normie konstytucyjnej – powiedział w obszernym uzasadnieniu uchwały sędzia SN Jarosław Matras. Podkreślił, że SN zastosował konstytucję wprost.

– W świetle uchwały aktu łaski nie ma – powiedział rzecznik SN sędzia Michał Laskowski. Jego zdaniem proces Mariusza Kamińskiego i innych wróci teraz do etapu odwoławczego od skazującego wyroku sądu I instancji – uchwała wiąże bowiem skład trzech sędziów SN, którzy badają kasację na niekorzyść ułaskawionych.

W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście skazał w I instancji Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA, obecnie ministra koordynatora służb specjalnych) i Macieja Wąsika (zastępcę Kamińskiego w CBA, obecnie zastępcę ministra) na trzy lata więzienia m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA. Na kary po dwa i pół roku skazano dwóch innych byłych członków kierownictwa CBA. Zanim Sąd Okręgowy w Warszawie zbadał ich apelacje, w listopadzie 2015 roku prezydent Duda ułaskawił całą czwórkę.

Był to precedens – nigdy wcześniej prezydent nie ułaskawił nikogo przed prawomocnym wyrokiem sądu. „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu” – głosi art. 139 konstytucji.

[related id=”20462″]

W marcu 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił wyrok Sądu Rejonowego i wobec aktu łaski prezydenta umorzył postępowanie. Od tego kasacje do SN złożyli oskarżyciele posiłkowi (m.in. oskarżony o łapówkę Piotr Ryba i rodzina Andrzeja Leppera). Część kasacji wnosiła o zwrot sprawy Sądowi Okręgowemu, argumentując w ten sposób, że „istotą prawa łaski jest całkowite lub częściowe uwolnienie skazanego od skutków karnych prawomocnego wyroku sądu”. Prokuratura wniosła o oddalenie kasacji jako „oczywiście bezzasadnych”, a adwokaci ułaskawionych – o pozostawienie ich bez rozpatrzenia.

W lutym br. rozpatrujący kasacje skład trzech sędziów SN zadał pytanie prawne, czy art. 139 konstytucji obejmuje też normę kompetencyjną do „abolicji indywidualnej” (odstąpienia od ścigania danej osoby), a w przypadku negatywnej odpowiedzi na to pytanie – jakie skutki wywołuje przekroczenie powyższego zakresu normowania dla dalszego toku postępowania karnego.

Po dokonaniu wykładni – językowej, historycznej, systemowej – art. 139 konstytucji, SN doszedł do wniosku, że prawo łaski może być zastosowane tylko po tym, jak zostanie wydany prawomocny wyrok przesądzający winę. Zarazem podkreślił, że prawo łaski to prerogatywa głowy państwa, którą może on stosować bez uzasadnienia. – To niezbywalne prawo; nie próbujemy tego kontestować – zaznaczył sędzia Matras.

SN uznał, że akt łaski wydany z przekroczeniem normy kompetencyjnej i to normy konstytucyjnej nie wywołuje żadnych skutków procesowych. Wydanie prawomocnego wyroku skazującego jest warunkiem sine qua non do tego, aby później był wydany akt łaski.

– Jeżeli nawet dopuścilibyśmy sytuację, że jest to akt łaski, który nie może w tej chwili wywołać żadnych skutków, do czasu wydania prawomocnego orzeczenia, to musielibyśmy się przy pewnej formule zgodzić na to, że ten akt łaski funkcjonuje pod warunkiem zawieszającym, tzn. że on jest, ale zaktualizuje się jego treść dopiero po prawomocnym wyroku. Na taką optykę nie możemy się zgodzić z powodu tego, jak wykładana jest norma artykułu 178 ust. 1 (konstytucji) w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. W orzecznictwie TK przyjmuje się bowiem, że nie można nawet pośrednio wpływać na sądy na etapie, kiedy sprawa jest rozpoznawana – argumentował sędzia. Artykuł 178 ust. 1 konstytucji mówi, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom.

– Jeżeli założylibyśmy hipotetycznie, że podpisany przez prezydenta akt łaski, który w istocie nie mieści się w zakresie kompetencji głowy państwa – w art. 139, bo przekracza jego zakres, będzie funkcjonował w zawieszeniu, aż się proces skończy, to oznaczałoby to, że akt łaski jest zależny od decyzji sądu. Jednak nie wiadomo, kiedy sąd proces skończy, może postępowanie karne zawiesić. To nie jest chyba coś, co by odpowiadało kształtowi ustrojowemu i zasadzie, że jest to akt łaski, który wywołuje skutek – tłumaczył sędzia.

Dodał, że „istnienie takiego aktu łaski to efekt mrożący dla sędziego, który będzie sądził proces, wiedząc, że i tak akt łaski będzie zastosowany i w gruncie rzeczy, czy wyda takie rozstrzygnięcie, czy inne, to nie ma to większego znaczenia”.

[related id=”10722″]

Stosowanie prezydenckiego prawa łaski przed prawomocnym orzeczeniem jest wkroczeniem w wymiar sprawiedliwości – uznał SN.

Podkreślił, że z wymiarem sprawiedliwości mamy do czynienia po „rozstrzygnięciu sprawy, czyli zamknięciu prawomocnym”. Przypomniał też, że skazanie oznacza wyrok prawomocny.

– Po prawomocnym wyroku zasada domniemania niewinności upada – przypomniał sędzia. Dodał, że po takim wyroku prezydent może stosować prawo łaski, polegającej np. na zawieszeniu wyroku czy złagodzeniu kary. – Wówczas prezydent nie ingeruje w wymiar sprawiedliwości, bo wymiar sprawiedliwości już nastąpił – powiedział sędzia.

„[…] absolutnie nie możemy się zgodzić, że prezydent w ramach własnych kompetencji z art. 139 konstytucji ma takie uprawnienia, że wkroczy w obszar wymiaru sprawiedliwości, bo przepisy konstytucji mu na to nie zezwalają” – mówił sędzia Matras. Stwierdził, że „dopóki nie ma innych zapisów konstytucji”, prezydent nie może wkroczyć w obszar wymiaru sprawiedliwości, bo „wtedy to już nie mamy wymiaru sprawiedliwości, to jest taka konsekwencja”.

Sędzia wskazał, że SN zastanawiał się, czy można wydać akt łaski wobec osoby, której prawo gwarantuje status osoby niewinnej. – Na czym ma polegać przebaczenie i puszczenie w niepamięć i czego – czynu, co do którego sprawca jest objęty domniemaniem niewinności? Nie ma pozytywnej odpowiedzi na takie pytanie – powiedział sędzia Matras.

SN uznał, że skoro art. 139 zakazuje prezydentowi ułaskawiania skazanych przez Trybunał Stanu, to należy to rozumieć, że cały art. 139 odnosi się do „innych osób skazanych”.

Sędzia Matras podkreślał też, że akt łaski przed prawomocnym skazaniem zamyka konstytucyjną drogę do sądu osobom pokrzywdzonym przestępstwem. – W tej sprawie droga ta została zamknięta – dodał.

Zdaniem SN, w określonych przypadkach jest możliwe wniesienie kasacji na niekorzyść oskarżonych, nawet jeśli zostało zastosowane prawo łaski.

[related id=”2063″]

Obrońcy Mariusza Kamińskiego i pozostałych osób opuścili SN bez wypowiedzi dla mediów.

Natomiast wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha na środowej konferencji prasowej stwierdził, że uchwała Sądu Najwyższego nie ma podstawy prawnej i jest ingerencją w sferę ustrojową.

– Nie ma żadnych wątpliwości, że w zakresie prawa łaski mieści się także kompetencja pana prezydenta do dokonywania także prawa łaski poprzez akt abolicji indywidualnej. I wszystkie działania, które zostały podjęte ws. pana ministra Mariusza Kamińskiego, a także innych osób ułaskawionych, były podjęte na podstawie […] konstytucji, zgodnie z obowiązującym prawem, i ta sprawa nie budziła żadnych naszych wątpliwości – powiedział Mucha.

Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński oświadczył natomiast w środę, że „żaden sąd, w tym Sąd Najwyższy, nie ma uprawnień do oceny konstytucyjnych prerogatyw prezydenta”. Jego zdaniem SN, wydając takie rozstrzygnięcie, „sam stawia się ponad prawem”.

 

 

K.T. / PAP