Czy Aleksander Łukaszenka uspokoi Ukraińców przed rosyjsko-białoruskimi manewrami wojskowymi „Zapad 2017”?

W korespondencji z Kijowa w Poranku WNET Paweł Bobołowicz zrelacjonował tło wizyty na Ukrainie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki oraz towarzyszące jej komentarze.

Wczoraj z wizytą na Ukrainę przybył prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka. Dzisiaj spotkać się ma w cztery oczy z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką.[related id=”31581″]

Jednym z głównych tematów rozmów ma być sytuacja na wschodzie Ukrainy, chociaż w oficjalnej agendzie przeważają kwestie biznesowe. W czasie wizyty ma odbyć się ukraińsko-białoruskie forum biznesowe, według zapowiedzi mają zostać podpisane kontrakty o łącznej wartości 40 milionów dolarów.

Komentatorzy uważają, że wizyta prezydenta Łukaszenki w Kijowie to element „balansu” między Rosją a Zachodem. Ma również przekonać, że rosyjsko-białoruskie manewry „Zapad 2017″, które według planów mają zostać przeprowadzone we wrześniu tego roku, nie są wymierzone w Ukrainę. Ma to uspokoić te głosy na Ukrainie, które wyrażają obawy co do tych manewrów i możliwości pozostania wojsk rosyjskich na Białorusi. [related id=”31585”]

Termin wizyty jest uważany za co najmniej niezręczny, gdyż w ten dzień przypada rocznica śmierci dziennikarza Pawła Szeremeta. Według jednej z wersji rozpatrywanych w ukraińskim śledztwie w jego śmierć zamieszane mają być służby białoruskie.

Pod siedzibą prezydenta Ukrainy demonstrowali Białorusini mieszkający w Kijowie. Domagali się tego, żeby Petro Poroszenko poruszył w rozmowie z Aleksandrem Łukaszenką temat Tarasa Awatarowa. Jest to Białorusin, który jako ochotnik walczył w ukraińskiej armii w Donbasie. Obecnie odsiaduje on na Białorusi karę więzienia właśnie za udział w tych walkach. Miał on zostać zostać zatrzymany na terytorium Ukrainy.

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji Pawła Bobołowicza w dziewiątej części Poranka WNET.

JS

Rosyjska V kolumna to nie działalność agenturalna, tylko środowisko, które – świadomie lub nie – działa na rzecz Kremla

Gościem Antoniego Opalińskiego w „Popołudniu Wnet” był Marcin Rey – bloger i publicysta. Głównym tematem rozmowy była działalność rosyjskiej agentury w Polsce oraz stosunki polsko-ukraińskie.

Marcin Rey jest m.in. autorem profilu na Facebooku, zatytułowanego „Rosyjska V kolumna w Polsce”. Zapytany, jak rozumie pojęcie V kolumny,  powiedział, że jego zdaniem nie jest to zorganizowana, tradycyjnie rozumiana działalność agenturalna, ale środowisko ludzi, którzy – świadomie lub nie – uprawiają działalność sprzyjającą Kremlowi, często w dobrej wierze.

Gość Radia Wnet odniósł się również do zarzutu „agentofobii” stawianego osobom, które interesują się działalnością obcego wywiadu w Polsce. Jego zdaniem ten zarzut jest narracją osłonową dla rosyjskiej dezinformacji. Polega ona na przedstawianiu przeciwników wrogiej działalności jako wariatów lub jako osób organicznie nienawidzących Rosjan ze względów np. etnicznych.

[related id=”8291″]

Marcin Rey zaznaczył, że obecnie mamy do czynienia z całą konstelacją ludzi, którzy są jednocześnie ofiarami dezinformacji i jej propagandystami. Rosjanie nie potrzebują wielu zorganizowanych agentów, ponieważ poprzez manipulację oraz pewne prawidła socjologiczne mogą wykorzystywać zwykłych ludzi: – Znaleziono pewne prawidła i machina działa sama. Może istnieć dywersja właściwie bez agentury.

Zdaniem blogera, z powodu tej „pośredniej” działalności rosyjskich wpływów bardzo ciężko jest je rozpoznać i im przeciwdziałać: – Nie ma recepty na to, ponieważ granica jest bardzo nieostra. Można pośrednio służyć Rosji swoimi zachowaniami, nawet będąc przeciwko niej. Można działać bardzo prorosyjsko, ale nie być agentem i nie mieć tej świadomości.

Jako działalność, która wpisuje się w narracje agenturalną, Marcin Rey wymienił m.in. posługiwanie się dezinformacją i powielanie fałszywych informacji, rozsiewanie informacji, że sojusz NATO jest dla Polski złym pomysłem, teorie spiskowe dotyczące np. Żydów, rozbijanie potencjalnych sojuszy – m.in wschodniego z Ukrainą oraz szerzej, budowy bloku Międzymorza. Jeżeli ktoś wyraźnie to krytykuje, wtedy można mówić, że mamy do czynienia  z kimś „ukąszonym”; natomiast jeżeli jest to polityk, sprawa robi się niepokojąca – zwykły obywatel może się mylić, natomiast polityk powinien być świadomy.

Gość „Popołudnia Wnet” mówił również o mechanizmie, za pomocą którego Rosjanie próbują wyłapywać ludzi „w internecie”: –  Ludzie są ściągani na strony internetowe pozornie błahymi sporami; np. na forach antyszczepionkowych, a tam co dziesiąty post jest proputinowski. Później selekcjonuje się zainteresowanych.

Marcn Rey powiedział również, że popiera Ukrainę z dwóch powodów: – Po pierwsze, z powodu pragmatycznego: uważam, że sojusz z Ukrainą jest nam geopolitycznie niezbędny. Co złe dla Ukrainy, to złe dla Polski.  Po drugie – z powodu sympatii do społeczeństwa ukraińskiego.

Jego zdaniem polityka historyczna powoduje spiralę nieporozumień w relacjach polsko-ukraińskich. Jedną z elementów tej spirali jest kwestia stosunku Polaków do mniejszości ukraińskiej.

– W skali kraju mamy rosnącą wspólnotę ukraińską.  Należy rozróżnić tzw. rdzennych Ukraińców, którzy mieszkają w Polsce od dawna, i dużo większą liczebnie grupę imigrantów ekonomicznych. Bilans ich obecności jest ekonomicznie pozytywny. Kręgi biznesowe nawet obawiają się wyjazdu Ukraińców po zniesieniu dla nich wiz przez Unię Europejską.

Według gościa Antoniego Opalińskiego siły niechętne Ukrainie prowadzą antyukraińską kampanię w społeczeństwie, mieszając w nią np.Wołyń. W Przemyślu zapleczem tej kampanii jest pamięć rzezi, które były tam dokonywane przez UPA.  Na to nałożyła się „Akcja Wisła” i dodatkowo przyszedł komunizm, który to wszystko utrwalił. Teraz te stare zaszłości zaczęły wracać. Dodatkowo Przemyśl jest miastem biednym. Politycy lokalni są powiązani z Rosją i robią agitację antyukraińską, która ociera się o lansowanie się za pomocą rozbudzania nienawiści etnicznej.

Na zakończenie rozmowy Marcin Rey mówił o swoim wpisie na temat związków ludzi związanych z MON, którzy mają połączenia z kręgami prorosyjskimi.

– Chodzi o posła na sejm, polityka Ruchu Narodowego Sylwestra Chruszcza, który jest związany z Mateuszem Piskorskim – zatrzymanym przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Kremla. Sylwester Chruszcz aby obronić się pod zarzutem prorosyjskości odparł ten argument, mówiąc, że nie może być prorosyjski, ponieważ jego firma architektoniczna projektuje bazy amerykańskie m.in. w Skwierzynie.

Link do artykułu: https://www.facebook.com/pg/RosyjskaVKolumnawPolsce/posts/?ref=page_internal

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Rynek energetyczny na Ukrainie opiera się na powiązaniach oligarchów i polityków; coraz większą rolę gra na nim Rosja

Korupcja, powiązania biznesowe z Rosją. Ukraiński rząd kupujący rosyjskie paliwa – to tezy szokującego raportu ukraińskich ekspertów. Więcej już w najbliższym, czerwcowym „Kurierze Wnet” (27 maja).

Na ukraińskim rynku oleju napędowego  coraz większą rolę odgrywa Rosja, a w tle stoi szara eminencja ukraińskiej polityki Wiktor Medwedczuk  – przyjaciel Putina, były współpracownik Kuczmy  i Janukowycza. Wynika to z raportu ukraińskiego centrum naukowo-badawczego z 2016 roku, do którego dotarł Paweł Bobołowicz.

Jego najistotniejsza część poświęcona jest mechanizmom kupowania rosyjskiego oleju napędowego dostarczanego na Ukrainę za pomocą infrastruktury dawnego rurociągu „Przyjaźń” wprost z rosyjskiej Samary. Oznacza to, że Ukraińcy wciąż kupują rosyjski olej napędowy. Paradoksalnie trafia on między innymi do ukraińskich sił zbrojnych, które przecież bronią się przed rosyjskim atakiem na wschodzie Ukrainy.

Przez rurociąg, kiedyś „Przyjaźn”, a dziś  „Prykarpatzachidtrans”, może płynąć 100 tys. ton oleju napędowego miesięcznie, czyli ponad jedna czwarta ukraińskiego zapotrzebowania na to paliwo.

Przez lata trwała walka pomiędzy Rosją a Ukrainą o przejęcie tego rurociągu. Cały czas zmieniały się struktury własnościowe. Rurociąg przechodził z rąk do rąk, ale ostatecznie po ukraińskim Majdanie stał się rosyjski, a właściwie szwajcarski. Przejęła go szwajcarska spółka International Trading Partners AG, której właścicielem jest obywatel Niemiec Aliszer Szefer, który jest mocno powiązany z ukraińską elitą polityczną – Blokiem Opozycyjnym (dawną Partią Regionów byłego prezydenta Wiktora Janukowycza), ale też z partią Petra Poroszenki.

 

Szerzej na ten temat, w tym o zamówienia zakupu oleju napędowego dla ukraińskich służb bezpieczeństwa i wojska, a także o polskich wątkach, będzie można przeczytać w artykule Pawła Bobołowicza w najnowszym „Kurierze Wnet”, który dostępny będzie już jutro (w sobotę 27 maja) na Jarmarku Wnet.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy oraz do lektury.

JN