Hraczja Bojadżjan: Azerbejdżan nadal przetrzymuje jeńców wojennych i szantażuje Armenię

Armenia, zamach stanu?

Hraczja Bojadżjan o nazwaniu przez prezydenta USA rzezi Ormian ludobójstwem oraz o konflikcie w Górskim Karabachu: torturowaniu jeńców, niszczeniu kultury i osiedlaniu dżihadystów w Górskim Karabachu.

Hraczja Bojadżjan zauważa, że Joe Biden nie jest, jak się mówi, pierwszym amerykańskim prezydentem, który uznał rzeź Ormian za ludobójstwo. Zbrodnię z 1915 r. mianem ludobójstwa określił 22 kwietnia 1981 r. Ronald Reagan. Szybko jednak wycofał się ze swoich słów pod presją Ankary. Gość Poranka Wnet przyznaje, że dotąd Waszyngton nie interweniował w konflikcie w Górskim Karabachu.

Mówi także o liście skierowanym do Prezydenta RP, który wzywa go do upamiętnienia rocznicy ludobójstwa Ormian.

Nasz gość zauważył, że prezydent Polski Andrzej Duda co roku nie wydaje żadnego oświadczenia dotyczącego tej rzezi. Inaczej sprawy się mają w przypadku Holocaustu.

Prezes Ormiańsko-Polskiego Komitetu Społecznego mówi także o sytuacji politycznej w kraju swych rodziców. Przypomina, że obecny armeński premier zaczynał z dużym kredytem zaufania.

Jednocześnie nie została rozwiązana sprawa jeńców wojennych. Zgodnie z podpisanym  traktatem pokojowym, wszyscy jeńcy wojenni powinni zostać wymienieni. Tymczasem

Bojadżjan stwierdza, że w proteście pod Pałacem Prezydenckim ws. sytuacji w Górskim Karabachu protestowało 3 tys. Ormian, podczas gdy według spisu z 2011 r. żyje ich w Polsce 1600.

Jak dodaje, Azerowie niszczą ormiańską kulturę na kontrolowanych przez siebie terytoriach Górskiego Karabachu. Osiedlani są tam dżihadyści z Syrii wraz z rodzinami.

Turcja chciałaby zrobić korytarz między swoim krajem a Azerbejdżanem, a co za tym idzie, z innymi krajami turkijskimi. Na drodze stoi jednak Armenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Paweł Rakowski: Teheran daje do zrozumienia, że turecki nacjonalizm ma swoje granice. Są nimi granice Iranu

Paweł Rakowski o wyborach parlamentarnych w Izraelu i Binjaminie Netanjahu oraz wystąpieniu prezydenta Turcji i granicy między Republiką Azerbejdżanu a Azerbejdżanem Irańskim.

Paweł Rakowski komentuje piąte już w ciągu ostatnich dwóch lat wybory parlamentarne w Państwie Izrael. O głosy wyborców rywalizują przede wszystkim partie prawicowe.

Opinia publiczna jest już zmęczona Binjaminem Netanjahu, sam Netanjahu wydaje się być zmęczony.

Dla premiera Binjamina Netanjahu utrzymanie się u władzy wiąże się z pozostaniem na wolności. Grozi mu bowiem proces za korupcję. Korespondent wskazuje, że państwa arabskie liczą się z Netanjahu, który jako izraelski premier zaangażowany jest w wiele międzynarodowych projektów. Dziennikarz wskazuje, że

Izrael w chwili obecnej nawiązuje relacje z państwami które nie są demokratyczne i z perspektywy państw niedemokratycznych jednak jednak bardzo ważne z kim i jak i po co się podpisuje jakiś układ, jakieś porozumienie.

Także z tego powodu nie może on teraz zrezygnować. Jego główny rywal Beni Ganc jest zdaniem komentatorów człowiekiem niedoświadczonym. Tymczasem po zmianie na stanowisku prezydenta USA

Iran zostanie przywrócony do wspólnoty międzynarodowej.

Mówi się o możliwości zmiany ordynacji wyborczej. Rakowski wskazuje, że od założenia Państwa Izrael Kneset jest bowiem mocno rozdrobniony politycznie. Niewielkie partie polityczne odgrywają w ten sposób istotną rolę.

Rakowski komentuje wystąpienie prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana w Azerbejdżanie. Turecki przywódca ubolewał, że w sąsiednim Iranie mieszka ok. 30 mln Azerów, podczas gdy Republika Azerbejdżanu ma koło 10 mln mieszkańców.

Iran odczytał odczytał tą sytuację nazwijmy to jako zamach na integralność terytorialną swego kraju.

Rozmówca Jaśminy Nowak przypomina, że wyznaczona w 1514 r. granica między Persją a Turcją jest jedną z najdłużej trwających granic. Pozostawia ona po stronie irańskiej Azerbajdżan Irański. Zamieszkujący go Azerowie, jak zwracano uwagę na początku ostatniej odsłony ormiańsko-azerskiego konfliktu, sympatyzowali z Baku. Azerscy obywatele Republiki Islamskiej przekonują się do idei pantureckich. Tożsamość etniczno-kulturowe bierze u nich górę nad więziami z innymi irańskimi szyitami. W reakcji na słowa tureckiej głowy państwa irańskie MSZ wezwało na rozmowę tureckiego ambasadora. Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif podkreślił, że

Czas podbojów terytorialnych się zakończył.

Oznacza to, że Turcy muszą pohamować swój entuzjazm wywołany zwycięstwem w Górskim Karabachu. Teheran jasno daje do zrozumienia, że nie przewiduje jakiejkolwiek dyskusji na temat zmian terytorialnych. Panturkizm ma bowiem swoje granice:

Tą granicą jest integralność terytorialna Iranu.

Jednak tabu wokół wytyczonych dekady, a nawet wieki temu granic padło. W odpowiedzi pojawiły się komentarze, że granica gruzińska powinna przebiegać sto kilometrów dalej wgłąb terytorium Turcji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.