Archeolodzy: pochowana w jaskini k. Ojcowa 12-latka przybyła ze Skandynawii 360 lat temu

Archeolodzy odkryli grób dziecka pochowanego w bardzo płytkim grobie – tuż pod powierzchnią w jednej z dwóch komór jaskini Tunel Wielki (Małopolska) niedaleko Ojcowa. Znalezisko liczy 360 lat.

Mniej więcej 12-letnie dziecko pochowano w bardzo płytkim grobie – tuż pod powierzchnią w jednej z dwóch komór jaskini Tunel Wielki (Małopolska) niedaleko Ojcowa. Archeologów najbardziej zaskoczyło to, że dziecko złożono do grobu z czaszką ptaka (zięby) w ustach. Druga ptasia czaszka znajdowała się tuż przy policzku dziecka. Znaleziska szkieletu dokonano kilkadziesiąt lat temu w czasie wykopalisk. Jednak dopiero w ostatnich latach naukowcy przyjrzeli się odkryciu i dokonali jego szczegółowych analiz, w tym genetycznych.

Po kilku latach analiz naukowcy są prawie pewni, że wiedzą skąd się wzięła i kim była nietypowo pochowana zmarła. Uważają, że dziewczynka mogła przybyć do Polski wraz z wojskami najeźdźczymi podczas potopu szwedzkiego, czyli na początku drugiej połowy XVII w.

To nie były typowe badania archeologiczne. Aby dojść do takiego wniosku, musieliśmy zastosować szerokie spektrum metod badawczych. To była detektywistyczna praca” – mówi dr Małgorzata Kot z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, która wraz z zespołem analizuje to niezwykłe znalezisko w ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki..

Naukowcy mieli problemy z precyzyjnym określeniem czasu śmierci, ostatecznie udało się ustalić, dzięki zastosowaniu metody radiowęglowej, że doszło do niej w drugiej połowie XVII lub w XVIII wieku.

Ale skąd miała się pojawić mała dziewczynka i to z Finlandii w tym czasie w Polsce? Jak wskazują naukowcy w potopie uczestniczyły również wojska fińskie.

Ze źródeł historycznych wiadomo, że w szwedzkim garnizonie na Wawelu było wówczas 3 tys. żołnierzy, głównie Finów. Wojska te dotarły do Małopolski na jesieni (co ciekawe, analiza szczątków ptasich wskazuje, że obie zięby zostały uśmiercone jesienią). A zdaniem badaczy część tego garnizonu znajdowała się na zamku w Ojcowie, który jest nieopodal jaskini Tunel Wielki.

Często sobie wyobrażamy, że w czasie potopu do Polski wkroczyła wyłącznie regularna armia, ale z ówczesnych relacji wiemy, że w taborach było też całkiem sporo kobiet i dzieci. Tak też było i przypadku szwedzkiego garnizonu na zamku w Ojcowie – uważa dr Wojenka.

Naukowcy nie są pewni, jak dziewczynka zmarła. Czy była to tragiczna śmierć w lesie, w jaskini? Dlatego zgodnie ze zwyczajem musiała zostać pochowana w pobliżu miejsca zgonu? Tego – jak przyznają archeolodzy – nie da się wykluczyć. Z analiz kości wynika, że nie miała lekkiego życia. Widoczne na kościach długich tzw. linie Harrisa świadczą o tym, że w czasie swojego życia cierpiała głód.

Wiemy, że zmarła była obca na tych ziemiach. Obcy jest też rytuał, w jakim została pochowana. Wszystkie elementy układanki wydają się wskazywać, że przybyła ona do Polski wraz z najeźdźcami w czasie potopu. I nigdy już Polski nie opuściła – wskazują badacze.

Jak z cytryny wycisnęliśmy z dostępnych analiz, tyle informacji, ile było to możliwe. Uważamy, że na 95 proc. nasza wersja wydarzeń jest właściwa” – dodaje dr Wojenka.

Źródło: PAP Nauka w Polsce

A.N.

Sierakowski (Camey Records): W latach 50. zmieniono tonację muzyki z 432 Hz na 440 Hz. To zupełnie inny przekaz muzyki

– Okazuje się, iż strój 432 Hz zgadza się z odkryciami Pitagorasa. Odnosi się to do kąta prostego. […] Słuchając tej muzyki, czuję się, jakbym dotykał najgłębszej części istnienia – dodaje Camey.

 

Maciej Sierakowski, szerzej znany jako Camey, to założyciel wytwórni Camey Records. Jest także twórcą  studia nagraniowego Camey Studio, w którym swoje płyty zrealizowali tacy wykonawcy jak choćby PIH, Borixon, Onar, Slums Attack, Nagły Atak Spawacza czy Obóz TA.

Samo miejsce nagrań początkowo mieściło się w Gnieźnie, następnie zostało przeniesione do Piaseczna, a aktualnie, od 7 lat tworzone jest w Modlinku:

Przeprowadzka była symbolem tęsknoty za ciszą wewnętrzną […] znalazłem miejsce w którym mam spokój. Powstaje tutaj zupełnie coś innego, jednak trwa to tak długo nie dlatego że jest to skomplikowane, ale dlatego, że musiałem dojrzeć do tego tematu.

Camey wraca również do początków, kiedy to pracował nad realizacją płyt największych rapowych wykonawców tamtych czasów. Jak mówi:

Sam nigdy nie czułem się hip-hopowcem. Byłem człowiekiem, któremu muzyka grała w sercu i potrafiłem wyczuć, o co im chodzi. W międzyczasie byłem wydawcą muzyki, jednak cały czas nie było to co mi w sercu gra.

Maciej Sierakowski opowiada o dążeniu do doskonałości brzmienia, w którym zaczął tracić sens całego przedsięwzięcia. Wtedy za sprawą znajomego odkrył, iż w latach 50. zmieniło się strojenie muzyki z podstawowego 432 Hz na 440 Hz:

Znowu złapałem radość z muzyki i zobaczyłem, że ma to sens.

Zmiana z 432 Hz na 440 Hz polegała na podwyższeniu dźwięku bazowego A, co zaskutkowało trochę wyższym brzmieniem, które nie do końca współgra z naturą człowieka:

Okazuje się, iż strój 432 Hz zgadza się z odkryciami Pitagorasa. Odnosi się to do konta prostego. […] Po zsumowaniu każdego dźwięku, który wychodzi od A, ma okrągłą wartość w hercach, a suma cyfr każdego dźwięku po dodaniu do siebie daje 3, 6 albo 9, czyli wielokrotność trójki. Jest to zgodne z każdą formą występującą we wszechświecie, co wydaje się wręcz nieprawdopodobne.

Jak dodaje, istnieją teorie spiskowe mówiące, iż celem zmiany z lat 50. było rozstrojenie i poddenerwowanie człowieka. Camey wychodząc z założenia, iż jeśli coś nazywane jest teorią spiskową, tym bardziej należy się temu przyjrzeć, latami zgłębiał ten temat. Ostatecznie rozmówca Poranka WNET przestroił wszystkie instrumenty pod 432 Hz:

Jest to zupełnie inny przekaz muzyki. Czuje się jakbym dotykał najgłębszej części istnienia. […] Propagatorem tego zjawiska jest choćby Leszek Możdżer, który wkłada dużo pracy w to aby pokazać innym to brzmienie. Zostało ono zafałszowane na tyle lat, ale właśnie rozkwita i myslę że za niedługi czas będzie bardzo popularne.

A.M.K.

Piotr Koper (Złoty pociąg): Wytypowałem 12 miejsc w których głęboko pod ziemią występują dziwne anomalie

-Badania przeprowadzone w 2017 roku wykazują, iż skarb znajduje się na głębokości ok. 18 metrów. – dodaje Piotr Koper, poszukiwacz złotego pociągu.

 

Piotr Koper, znany z szukania złotego pociągu, który zelektryzował opinię publiczną informacją o fakcie odnalezienia prawdopodobnego miejsca, w którym znajduje się domniemany pociąg III Rzeszy. Między listopadem 1944 a końcem stycznia 1945 roku, miał on wyruszyć z Wrocławia w kierunku Wałbrzycha, jednak na dworzec w Wałbrzychu nigdy nie dotarł.

Jak wspomina rozmówca Tomasza Wybranowskiego, w 2017 roku przeprowadził on zaawansowane badania, dzięki który udało mu się wytypować 12 miejsc:

Tam, głęboko pod ziemią, występują anomalie świadczące o miejscu, w którym powinien znajdować się złoty pociąg.

Jak dodaje, same prace poszukiwawcze są o tyle ciężkie, iż teren, który trzeba przebadać, znajduje się na terenie należącym do pięciu różnych właścicieli. Koszt całej operacji Piotr Koper ocenia na 250 tysięcy złotych:

Badania przeprowadzone w 2017 roku wykazują, iż skarb znajduje się na głębokości ok. 18 metrów.

Piotr Koper narzeka również na brak dialogu pomiędzy grupami z Dolnego Śląska, pasjonującymi się historią oraz szukającymi tego skarbu:

Środowisko to jest niezwykle podzielone. Każdy trzyma informacje na siebie i liczy na to, że to jemu się uda. Brak jest myślenia szerszego, perspektywicznego.

Dodaje także, iż miasto nie chce pomóc w poszukiwaniach. Podkreśla, że można byłoby zrobić dużo więcej i mocniej partycypować w przedsięwzięciu poszukiwawczym, chociażby poprzez organizację oficjalnego spotkania i zaproszenia do rozmów burmistrza, konserwatora zabytków oraz historyków:

To jest właśnie sposób na to, aby wiele tematów i wiadomości przekazać. Mając zaplecze w postaci konserwatora zabytków oraz historyków, można by ruszyć temat bardziej dogłębnie.