Monika Waligórska: według chorwackich mediów zamieszki to prowokacja ze strony kibiców, a raczej chuliganów Legii

Monika Waligórska o zamieszkach w Zagrzebiu, stolicy Chorwacji w związku z meczem Legii Warszawa z Dinamem Zagrzeb.

Legia Warszawa w środę zmierzy się w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeb. We wtorek wieczorem w Zagrzebiu doszło do wielkich zamieszek z udziałem kibiców obydwu drużyn. Monika Waligórska wskazuje, że według chorwackich mediów

Była to prowokacja ze strony kibiców, a raczej chuliganów Legii.

Gość Poranka Wnet sądzi, że była to wzajemna prowokacja kibiców obu zespołów. Straty materialne są duże. Monika Waligórska odnosi się także do kwestii Trójmorza. Mówi się, że w sprawę tą mogłaby się zaangażować Polonia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Kpt. Kulesza: Powstanie Warszawskie wyzwoliło w ludziach najlepsze cechy. Niektórym zależy na deprecjonowaniu AK

Kpt. Juliusz Kulesza, pseud. „Julek”, powstaniec warszawski o zdobyciu PWPW, ucieczce z Dulagu w Pruszkowie, reakcji na upadek powstania oraz o swoich książkach.

Pomocy poszukiwaliśmy zewsząd. Garłuch miał opanować lotnisko, żeby przygotować miejsce dla brygady spadochronowej. Zdawaliśmy sobie sprawę, kim Sowieci są i czego można od nich oczekiwać.

Kapitan Kulesza opowiada o beznadziejności oczekiwania powstańców na pomoc z zewnątrz. Pogarszająca się sytuacja militarna wywoływała odruch „niech nam ktoś pomoże”.

Istnieje cała grupka historyków, ja się z pewnymi autorami zetknąłem, odnoszę wrażenie, że są ludzie, którym zależy by to powstanie i Armię Krajową deprecjonować. Nie jestem od tego, by wyrokować, komu na tym zależy i kto za to płaci.

W opozycji do tych historyków, którzy w jego opinii deprecjonują powstanie, kpt. Kulesza podkreśla powszechny entuzjazm  i ofiarność społeczeństwa wobec powstania. Wspomina historię jednego z żołnierzy powstania, noszącego pseudonim „Dentysta”. Jak się okazało, został on mężczyźnie nadany, gdyż ten przed wojną rabował groby, wyrywając zmarłym złote zęby. Nawet margines społeczny, od którego można by oczekiwać troski jedynie o własne życie, był więc gotów do najwyższych poświęceń.

Niemcy przez długi czas skutecznie stawiali opór powstańcom, którzy próbowali zdobyć budynek od zewnątrz.

Weteran zgrupowania „Róg” wspomina zdobycie kompleksu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, który później wraz z innymi powstańcami bronił do 28 sierpnia. Jak mówi, Niemcy 1 sierpnia, jeszcze przed wybuchem powstania zwiększyli załogę Schutzpolizei pilnującą budynku — przybyło kilkudziesięciu nowych wartowników, w tym niektórzy  z bronią maszynową. Wskazuje to na to, że spodziewali się oni powstania, choć, jak mówi, nie docenili jego skali. Powstańcy próbowali zdobyć budynek już pierwszego dnia powstania, z zewnątrz, ale nie mogli przełamać niemieckiego oporu. Dopiero następnego dnia, kiedy Niemcy zostali zaskoczeni atakiem od wewnątrz- ze strony polskich pracowników kompleksu, udało się sforsować bramę i zdobyć gmach.  W roli konia trojańskiego wywołującego popłoch wśród niemieckich obrońców wystąpił oddział PWB/17/S. „Podziemna Wytwórnia Banknotów” zajmowała się wcześniej drukiem banknotów na lewo i fałszowaniem dokumentów niemieckich na rzecz Polskiego Państwa Podziemnego. Przed powstaniem grupa została zmilitaryzowana.

Niemcy mieli lukę w regulaminie, odnotowywali liczbę osób wyjeżdżających dorożkami.

Kapitan Kulesza opisuje swoje losy po powstaniu. Dzięki pomocy wujka, który pracował w stajni w obozie w Pruszkowie, udało mu się uciec z Dulagu 121. Z obozu powstańcy uciekali przez izby chorych, dzięki pomocy polskiego personelu medycznego lub właśnie poprzez stajnie. Opuszczali oni obóz udając członków  Rady Głównej Opiekuńczej, działającej w obozie z ramienia MCK.

Sport podziemny był kolejnym przykładem prężnego działania Polskiego Państwa Podziemnego.

Zorganizowane uprawianie sportu było w czasie okupacji niemieckiej zakazane. Stadion Polonii został przejęty przez SS, a Wojska Polskiego (ob. Legii) przez Wehrmacht. Mimo to udawało się zorganizować nie tylko rozgrywki takie jak ping-pong czy boks, które można rozegrać w czterech ścianach, ale również mecze piłkarskie, potrzebujące otwartej przestrzeni. Pokazuje to zdaniem kombatanta, siłę polskiej konspiracji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Legia Warszawa obroniła tytuł mistrza Polski w piłce nożnej. Emocje trwały do końcowych gwizdków starć ostatniej kolejki

Legia Warszawa po raz 12 w historii zdobyła tytuł mistrzowski. W ostatniej kolejce ekstraklasy zremisowała u siebie z Lechią Gdańsk 0:0 i w końcowej tabeli o dwa punkty wyprzedziła trzy kolejne kluby.

Przed rokiem „Wojskowi” również wywalczyli tytuł w ostatniej kolejce. Wtedy też, na stulecie klubu, cieszyli się z dubletu, ale w tym sezonie z Pucharu Polski odpadli już w 1/16 finału. Trofeum wywalczyła Arka Gdynia.

Drugie miejsce – najlepsze w historii klubu – zajęła Jagiellonia, która zremisowała w Białymstoku z Lechem 2:2. Poznaniacy uplasowali się na trzeciej pozycji i te trzy zespoły, a także Arka, będą reprezentować Polskę w pucharach europejskich. Lechia zajęła czwarte miejsce. Warto zaznaczyć, że trzy kluby zajmujące miejsca 2-4 zakończyły sezon z identyczną liczbą punktów.

W piątek po raz ostatni w tym sezonie rywalizowała grupa spadkowa. Do Ruchu Chorzów, który szansę na utrzymanie w elicie stracił już wcześniej, dołączył Górnik Łęczna. Ich miejsce zajmą debiutująca w ekstraklasie Sandecja Nowy Sącz oraz 14-krotny mistrz Polski Górnik Zabrze.

 

pap/aa

Legia kończy przygodę z pucharami. „Zabrakło szczęścia i doświadczenia, bo byliśmy równorzędnym dla Ajaksu rywalem”

Legia Warszawa przegrała rewanżowy mecz 1/16 finału Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam (0:1, 0:0 w pierwszym spotkaniu). Porażka w dwumeczu oznacza, że legioniści żegnają się z europejskimi pucharami.

Do Amsterdamu piłkarze Jacka Magiery lecieli z nadziejami na przełamanie złej passy polskich klubów w XXI wieku. W ciągu ostatnich kilkunastu lat żadna rodzima drużyna nie przeszła pierwszej rozgrywanej wiosną rundy pucharowej.

Po ubiegłotygodniowym, bezbramkowym remisie w Warszawie, stołeczni kibice mieli pełne prawo liczyć na awans do kolejnej fazy. Piłkarzom z Łazienkowskiej wystarczał bowiem bramkowy remis, by cieszyć się z sukcesu. Tymczasem to rywale na początku drugiej połowy ustalili wynik spotkania – strzegącego bramki polskiej ekipy Arkadiusza Malarza pokonał obrońca Ajaksu Nick Viergever, a wynik nie uległ już zmianie do ostatniego gwizdka.

Legioniści mieli jednak swoje szanse na zmianę oblicza dwumeczu. W samej końcówce spotkania bardzo bliski gola na wagę awansu był Tomas Necid, ale strzał Czecha w ostatniej chwili zablokował jeden z obrońców zespołu z Amsterdam Arena.

Bardzo szkoda, bo wszyscy chcieliśmy przejść tę pierwszą rundę – powiedział po meczu defensor mistrzów Polski Michał Pazdan. – Zabrakło nam trochę szczęścia i doświadczenia, bo byliśmy dla Ajaksu równorzędnym rywalem – dodał.

Na porażkę zdecydowanie zareagował Malarz, którego częściowo obarczono winą za stratę kluczowej bramki, twierdząc, że mógł zrobić nieco więcej. – Nie mam do siebie pretensji – stwierdził. – Na tyle wybiłem tę piłkę, na ile mogłem. Ja wiem, kiedy popełniam błąd, często potrafię się do niego przyznać, ale nie pozwolę, żeby ktoś zrobił ze mnie kozła ofiarnego.

Postawę swoich podopiecznych w rozgrywkach europejskich pozytywnie ocenił trener Magiera: – Zrobiliśmy kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o wizerunek polskiej piłki, i będziemy robić wszystko, aby było tak dalej – powiedział. – Często jedna sytuacja decyduje o tym, kto gra dalej, a kto nie. Dzisiaj kosztowało nas to awans, ale gratuluję chłopakom tego sezonu w Lidze Mistrzów i Lidze Europy, bo pokazali, że można grać dobrze w piłkę jako polska drużyna – podkreślił.

Po zajęciu trzeciego miejsca w Grupie F Ligi Mistrzów i odpadnięciu w 1/16 finału Ligi Europy Legii pozostaje walka o mistrzostwo Polski. Tylko w przypadku końcowego tryumfu w lidze stołeczni piłkarze będą mieli szansę ponownego awansu do najbardziej elitarnych rozgrywek piłkarskich w Europie.