Maciej Kożuszek: Trump jest objawem kryzysu demokracji liberalnej. Stąd jego popularność

Każde imperium niezależnie od czasów w jakich istnieje musi spełniać trzy określone kryteria. Pierwszym z nich jest ciągły wzrost, polegający zarówno na bezpośrednim wchłanianiu dotychczas niezależnych terytoriów jak i wciąganiu innych państw w orbitę wpływów imperium. Drugim wymogiem jest atakowanie i niszczenie krajów, które mogłyby w przyszłości rywalizować z państwem imperialnym. Trzecim jest utrzymywanie wysokiego poziomu życia swoich obywateli, co zwykle dzieje się kosztem społeczności państw podbitych i/lub podległych. W przypadku gdy liderom imperium nie udaje się spełnić tych wymagań dochodzi do postępującego wolniej lub szybciej upadku i wyłania się następne państwo stojące się kolejną potęgą imperialną. W ciągu ostatnich stuleci można było zaobserwować upadek Imperium Brytyjskiego oraz Carskiej Rosji i wzrost znaczenia USA, które na razie jeszcze spełnia kryteria potęgi imperialnej, choć postępujące ubożenie warstwy niższej i średniej amerykańskiego społeczeństwa zdaje się zapowiadać również jego zmierzch. Jaki z tego może wypływać dla nas wniosek ? Otóż niezależnie od tego, czy wygra Trump czy Biden lub ktoś inny, główne cele polityki USA nie ulegną zmianie. Nadal będzie ona nastawiona na niszczenie potencjału państw zagrażających jej hegemonii (Chiny, Rosja, UE), nadal będzie próbować wciągać inne kraje w orbitę jej wpływów i nadal będzie eksploatować te kraje w celu pozyskania ich bogactw. Tyle, że bogactwa te w coraz większej części będą trafiały do kieszeni grupy hiper-ultra-super- miliarderów, co w pewnym momencie doprowadzi do zamknięcia koła wzrost-rozkwit-upadek jaki cechuje każde imperium.