Dzień 17. z 80/ Poranek WNET/ Szef Solidarności Elektrowni Turów o zerwanych przez Bochniarz obradach RDS: WSTYD!

Było mi wstyd, bo pracodawcy zerwali kworum i rada się po prostu nie odbyła. To wstyd na całą Polskę! – powiedział Wojciech Ilnicki, członek Rady Dialogu Społecznego, szef NSZZ Solidarność Turów.

Widok z Jasnej Góry koło Bogatyni jest piękny. Zielone tereny okalające kopalnię i  elektrownię Turów, nad którą unosi się… para wodna. Lasy bogate w zwierzynę chwalą sobie myśliwi i leśnicy.

Cztery lata temu Redakcja Wnet była z wizytą w Bogatyni, gdzie sytuacja w kopalni i elektrowni Turów była napięta, a poszkodowani na konsolidacji elektrowni i kopalni Turów toczyli spór zbiorowy ze Skarbem Państwa.

Dzisiaj rozmówcami Krzysztofa Skowrońskiego są przewodniczący Solidarności Elektrowni i Kopalni Turów Wojciech Ilnicki i jej wiceprzewodniczący, Marek Dołkowski.

– Zmieniło się bardzo dużo od tamtego czasu, co prawda pracowników na kopalni jest mniej, ale to wynika z tego, że zmienił się charakter pracy. Radzimy sobie! – powiedział Marek Dołkowski.

 Rada Dialogu Społecznego została zerwana, bo mieli uchwalić nową płacę minimalną

– Pracownikom w kopalni Turów na pewno pracuje się spokojniej niż przed czterema laty – powiedział szef NSZZ Solidarność Wojciech Ilnicki, który także jest członkiem Rady Dialogu Społecznego – forum współpracy przedstawicieli pracowników, pracodawców i rządu, które powstało w 2015 roku, by opiniować najważniejsze decyzje gospodarcze. Wśród pracodawców zasiadają tam przedstawiciele Business Centre Club, Konfederacji „Lewiatan”, Związku Rzemiosła Polskiego, Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej.

– Ostatnia Radia Dialogu była historyczną, a niestety, ze strony pracodawców chyba histeryczną. Obradowaliśmy nad sprawami najważniejszymi, to jest płacą minimalną i założeniami budżetowymi.  Było mi wstyd, bo pracodawcy zerwali kworum i rada się po prostu nie odbyła. To wstyd na całą Polskę! – ocenił Ilnicki.

Zastrzegł jednak, że nie wszyscy pracodawcy postąpili w ten sposób, bo rzemieślnicy stanęli na wysokości zadania. Na kworum składa się 2/3 organizacji pracodawców, organizacji społecznych i przynajmniej jeden przedstawiciel rządu.

– Nie mogliśmy nawet przegłosować porządku obrad. Nie zostały przegłosowane bardzo ważne sprawy dla pracowników, dla mieszkańców Polski. To bardzo źle o nas świadczy. To jest pokazanie tego, że niektórzy nie chcą w Polsce iść do przodu  – powiedział szef Solidarności Turów.[related id=29013]

Wycieczka Bochniarz udaremniła obrady

– Normalna byłaby sytuacja, gdyby pracodawcy przedstawiali swoje zdanie, nienormalna jest wtedy, gdy zrywają i uniemożliwiają wszelkie obrady. Nie na tym polega dialog – powiedział Wojciech Ilnicki, gdy sugerowaliśmy, że przecież to norma, że czasami pracownicy mają interesy sprzeczne z pracodawcami.

– Walczyliśmy o Radę Dialogu i w pierwszym okresie to jakoś funkcjonowało, gdy przewodniczył jej szef Solidarności Piotr Duda. Aktualnie zgodnie z ustawą przewodniczenie przeszło w ręce pracodawców i okazało się, że nie wszystkim ten dialog jest na rękę – powiedział Ilnicki.

Przewodnicząca Henryka Bochniarz z BCC w dniu, w którym zwołała Radę ogólnopolską, po prostu pojechała sobie na Wojewódzką Radę Dialogu Społecznego, a nie ma czegoś takiego jak substytut przewodniczącego RDS. Część pracodawców pojechała z nią.

– Rada, na którą przybył m.in. minister Radziwiłł, bo miał być poruszany temat zdrowia, po prostu nie miała kworum i nie odbyła się. Zdaniem Wojciecha Ilnickiego to było celowe działanie, bo obrady miały dotyczyć bardzo ważnych kwestii.

Rozmowy z przywódcami Solidarności w kopalni „Turów” dotyczyły także poczucia bezpieczeństwa zatrudnienia górników pracujących w przedsiębiorstwie, stosunku związku do propozycji utworzenia nowej konstytucji oraz spraw bezpieczeństwa energetycznego Polski.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet , kliknij tutaj. Rozmowa ze związkowcami odbyła się w części drugiej Poranka.

Pierwszy Poranek Wnet/ Raport z Zakładów Cegielskiego: robotnicy, prezesi i związkowcy wspólnym głosem (część I)

POZNAŃ – 28.06 – Z majątku firmy została trzecia część tego co było w 2009 r. – powiedział szef Solidarności Eryk Szajbe gość Poranka WNET z uratowanych przez dobrą zmianę Zakładów Cegielskiego.

Firma przez kilkanaście poprzednich lat była szabrowana – Wojciech Więcławek prezes Zarządu, Dyrektor Generalny H. Cegielski-Poznań S.A., który zaczął prezesurę w marcu ubiegłego roku. Jego zdaniem ze względu na „atrakcyjność deweloperską” terenów, na których położone są zakłady była jedną z przyczyn popadania w coraz większą ruinę tych zakładów.

Szaber od 2009 roku

-Firma była cięta, pracownicy zwalniani – powiedział prezes Więcławek, bowiem wielu ludziom „zależało na tym, aby firmie się nie powiodło”.

-Szabrowanie to była wyprzedaż majątku, jak chociażby fabryka W4, która została najpierw wydzierżawiona, później sprzedana Volkswagenowi – powiedział Eryk Szajbe przewodniczący NSZZ „Solidarność” w H. Cegielski-Poznań S.A. Poinformowała, że w skład Cegielskiego wchodziło szereg dużych fabryk, które zostały sprzedane, a także szereg spółek zależnych do których zaliczała się między innymi fabryka silników agregatowych sprzedana libańskiemu inwestorowi, czy fabryka pojazdów szynowych sprzedana Agencji Rozwoju Przemysłu. Zwrócił uwagę, że pod młotek poszły również spółki typu Logo Centrum i Centrum Badawczo Rozwojowe zakupione przez inwestorów prywatnych. [related id=”26683″]

-Z majątku firmy została trzecia część tego co było w 2009 roku – powiedział Szajbe. Jego zdaniem to właśnie można nazwać „szabrem”.

„Cegielskiego” czeka bardzo fajny czas

-Od kiedy objęliśmy zarząd, jako zawodowcy, firma  rozwija się. mamy nowe produkty – powiedział Więcławek. Uważa, że teraz znów „Zakłady Cegielskiego czeka bardzo fajny czas”.

-Mamy wizję produkcji specjalnej, a także produkcji dla przemysłu energetycznego – powiedział Szajbe. Liczy na to, że projekty te zostaną wdrożone do produkcji już pod koniec tego roku, a już na pewno w przyszłym roku. Podkreślił, że jest to dobra wiadomość dla mieszkańców Poznania, którzy w Cegielskim znajdą zatrudnienie. Potwierdził, że zarówno zarząd firmy, jak i Solidarność chcą doprowadzić do prosperity w Cegielskim.

-Jeśli nie teraz to kiedy?- pytał retorycznie Szajbe. Podkreślił, że było dziewięć lat posuchy po upadku przemysłu stoczniowego, gdy Cegielski musiał zwijać produkcję i bazować jednie na kooperacji. „Kooperacja to tylko zapchajdziura”, a produkt to jest to na czym zakłady mogą zyskać renomę i rynki zbytu. Produkcja jaka ma ruszyć pod koniec roku lub na początku przyszłego roku będzie bardzo opłacalna dla firmy bowiem, będą to produkty wysokomarżowe.[related id=”26734″]

Rozpoznanie, planowanie, wdrożenie

-Przyjąłem strategię trzech kroków: rozpoznanie, planowanie i wdrożenie. Badaliśmy całą firmę, aby zobaczyć w czym jest problem – powiedział pytany o pierwsze swoje działania po objęciu fotela  prezesa w Cegielskim.

-Podstawowy problem jest taki, że od kilkunastu lat wyprzedawano majątek firmy i nie zainwestowano, podkreślam , ani złotówki w jakikolwiek produkt- powiedział Więcławek. Jego zdaniem,  przegapiono kluczowy dla rozwoju firmy czas, w którym skończyła się hossa na silniki okrętowe a azjatyccy producenci ze względu na tanią siłę roboczą, a także posiadania surowców mogli dyktować ceny na rynkach światowych. W takiej sytuacji, jak wyjaśniał prezes byłe zarządy Cegielskiego nie zareagowały na zmianę na rynku.

-Nie chcieliśmy być, jak Stev Jobs, który najpierw stworzył produkt, a potem chciał aby świat go za niego pokochał – powiedział Więcławek.  Tłumaczył, że swoje działania rozpoczęli od gruntownego wywiadu wśród potencjalnych odbiorców między innymi  w branżach elektrycznej, transportowej, zbrojeniowej czego poszukują.[related id=”26734″]

-Pojazdy bojowe z napędem 4×4 masa 11-20 ton- powiedział prezes. Wyjaśnił, że na „dziś” mają technologię z dwóch możliwych źródeł od tureckiego Ottokara i Czeskiej Grupy Zbrojeniowej. „Aplikujemy do MON, aby nas włączono do polskiego programu zbrojeniowego”. Do kluczowych branż dla „Cegielskiego” zaliczył również transport i energetykę.

-Robimy dźwigi stoczniowe, to jest produkt wykonany z powierzonej dokumentacji – powiedział Więcławek. Do tej pory wykonują je na zlecenie firm zagranicznych. Wyraził nadzieję, że w niedalekiej przyszłości doczekają się zamówień ze stoczni szczecińskiej.

-Państwo nie dało pieniędzy Cegielskiemu, a jedynie je zainwestowało bo uwierzyło w nas – sprostował Więcławek, którego firma będzie się specjalizowała w produkcji specjalnej, czyli pojazdy bojowe, w energetyce biogazownie i napędy elektryczne, jeśli chodzi o transport.

MoRo

Chcesz wysłuchać cały Poranek WNET? KLIKNIJ TUTAJ

Górnicze związki przeciwne nowym regulacjom w sprawie określania temperatury pod ziemią

Według związkowców zmiany spowodują, że spora grupa górników zatrudnionych w trudnych warunkach klimatycznych będzie musiała pracować dłużej. Przepisy mają wejść w życie z początkiem lipca br.

Związkowcy liczyli, że sprawa regulacji określających tzw. temperaturę zastępczą klimatu obliczaną według nowego wzoru będzie dyskutowana podczas poniedziałkowego posiedzenia zespołu trójstronnego ds. bezpieczeństwa socjalnego górników. Ostatecznie jednak ustalono, że spotkanie poświęcone tylko temu problemowi odbędzie się w przyszłym tygodniu.

„Rozmowy na ten temat będą kontynuowane podczas spotkania z udziałem przedstawicieli resortów (energii i środowiska – PAP), Wyższego Urzędu Górniczego i związków zawodowych w przyszłym tygodniu” – poinformował szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.

W maju br. dwanaście górniczych central związkowych wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec zmian wynikających z rozporządzenia ministra środowiska w sprawie zagrożeń naturalnych w zakładach górniczych oraz rozporządzenia ministra energii w sprawie szczegółowych wymagań dotyczących prowadzenia ruchu podziemnych zakładów górniczych. Obydwa akty prawne mają wejść w życie 1 lipca.

Zdaniem związkowców nowe przepisy „drastycznie” wpłyną na zdrowie pracowników pracujących pod ziemią w warunkach tzw. zagrożenia klimatycznego, czyli w wysokiej temperaturze. Dotychczas, gdy temperatura w miejscu pracy przekracza 28 stopni Celsjusza lub intensywność chłodzenia jest mniejsza od 11 tzw. katastopni wilgotnych, stosuje się odpowiednie rozwiązania techniczne dla obniżenia temperatury powietrza lub ogranicza się czas pracy górników z ośmiu do sześciu godzin – liczony łącznie ze zjazdem i wyjazdem dla pracowników przebywających całą zmianę roboczą w miejscu, gdzie parametry klimatyczne są przekroczone.

Według związków zastosowanie przedstawionego w nowym rozporządzeniu wzoru do obliczania tzw. temperatury zastępczej klimatu spowoduje, że wyliczona temperatura na stanowiskach pracy będzie niższa o 2 stopnie Celsjusza przy prędkościach powietrza od dwóch do czterech i więcej metrów na sekundę. W efekcie skrócony do sześciu godzin czas pracy obejmie mniejszą liczbę pracowników i będzie można ich zatrudniać w normalnym czasie pracy, choć będą pracować w takich samych warunkach jak obecnie.

„Naszym zdaniem skomplikowany proces wyznaczania tej temperatury spowoduje, że znacznie utrudniona będzie bezpośrednia kontrola pomiarów parametrów klimatycznych na danym stanowisku pracy przez zainteresowanych pracowników, co tylko ułatwi nadużycia w tym temacie” – wskazują związkowcy.

Ponad miesiąc temu strona społeczna wniosła do ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego i ministra środowiska Jana Szyszki wniosek o niezwłoczne konsultacje społeczne „w celu usunięcia zapisów niebezpiecznych dla załóg”. Osobne pismo, zawierające postulat „niezwłocznego podjęcia niezbędnych działań”, skierowano na ręce prezesa Wyższego Urzędu Górniczego Adama Mirka. Do rozmów ma dojść w przyszłym tygodniu.

Jak podali związkowcy, w odpowiedzi na ich zarzuty nadzór górniczy ocenił, iż centrale związków zawodowych nie sprecyzowały, w jaki dokładnie sposób praca w wyższej niż obecnie temperaturze ma wpłynąć na pogorszenie zdrowia pracowników. Weryfikacja skutków proponowanych zmian miałaby nastąpić dopiero po ich wprowadzeniu i uzyskaniu wyników doświadczeń z tym związanych.

PAP/MoRO