Leszek Szymowski: Stasi zgromadziło ogromną ilość informacji na temat Okrągłego Stołu [VIDEO]

Dziennikarz Leszek Szymowski opowiada o wynikach swoich poszukiwań w archiwach służb Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Mówi o ogromnym zainteresowaniu bezpieki NRD Okrągłym Stołem.


Dziennikarz śledczy Leszek Szymowski mówi o swoim odkryciu na temat współzałożyciela Agory, którego dokonał w ramach projektu „Działalność Stasi na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”. Odnotowuje fakt, że dokumentów Stasi na jego temat nikt wcześniej nie oglądał. Zwraca uwagę, zę Okrągły Stół w Polsce cieszył się ogromnym zainteresowaniem wschodnioniemieckich służb:

Oficerowie opisywali mnóstwo rzeczy, również te pozbawione najmniejszego znaczenia.

Pracownicy służb NRD odbyli wiele rozmów z jego uczestnikami. Swoich agentów Stasi posiadała również wśród najbliższych współpracowników gen. Czesława Kiszczaka.

Leszek Szymowski stwierdza, że Aleksander Paszyński musiał sobie zdawać sprawę, że kontaktuje się z oficerem służb NRD. Zwraca uwagę, że w dokumentach jest on wymieniany z imienia i nazwiska. Wspomina, że niemieccy archiwiści udostępniali mu źródła wybiórczo wedle własnego uznania. Zapowiada, że kwerendę archiwalną zakończy do końca roku, następnie będzie mógł rozpocząć pisanie książki.

Gość „Kuriera WNET” mówi, że dotarł do teczki  oficera  Gwardii Szwajcarskiej, Aloisa Estermanna, który znajdował się w najbliższym otoczeniu papieża w dniu zamachu, 13 maja 1981 r. Estermann resztę życia poświęcił na poszukiwanie „kreta” w Watykanie, człowieka, który udostępnił Alemu Agcy informacje na temat ochrony Ojca Świętego. W latach 1992-1998 przygotowywał dla papieża raport w tej sprawie. 4 maja 1998 r. został dowódcą Gwardii Szwajcarskiej, tego samego dnia został zamordowany przez innego gwardzistę. Jeszcze przed zamachem, w 1979 roku został tajnym współpracownikiem Stasi:

To stawia jego osobę w zupełnie innym świetle. […] Rodzi się pytanie, czy robił to z nieświadomości czy głupoty.

Leszek Szymowski relacjonuje również wiadomości, jakie zdobył na temat ówczesnego przewodniczącego OPZZ Alfreda Miodowicza, odnotowuje ich zbieżność z faktami dotyczącymi Aleksandra Paszyńskiego.

A.W.K.

Bogatko: Niemieckie odszkodowanie z 1995 roku dla przymusowych robotników w wysokości 405 marek to oczywiście wstyd

W Niemczech wydano książkę, która traktuje o potrzebie wypłaty reparacji wojennych Polsce i Grecji. Autorzy stwierdzają, że Polska nigdy nie zrzekła się odszkodowań od Niemiec, a jedynie od NRD.


Jan Bogatko, korespondent Radia WNET w Niemczech mówi o wydanej niedawno w Berlinie książce Karla Heinza Rotha i Hartmuta Ruebnera, która traktuje o niemieckich winach reparacyjnych na przykładzie Polski i Grecji:

Ta książka jest granatem rzuconym w uczestników dyskusji o tym, czy Polsce należą się odszkodowania wojenne […]

Clou książki jest ogrom strat, które Polska i Grecja poniosły w wyniku Niemieckich działań wojennych oraz fakt, iż należałoby za owe straty zapłacić:

Trzeba by w reszcie Niemcy zdały sobie sprawę z tego, że mają niezapłacony i to bardzo wysoki rachunek wobec dwóch państw, które tak bardzo ucierpiały podczas drugiej wojny światowej, a z tych dwóch państw najbardziej ucierpiała Polska i o tym piszą Karl Heinz Roth i Hartmut Ruebner.

Pytanie, które stawiają autorzy książki, to jaki rachunek za zniszczenia wystawią Polacy. Przypominają, iż o odszkodowaniach mówiono przy okazji rocznicy Powstania Warszawskiego i wybuchu II wojny światowej oraz o fakcie, iż od 2017 roku pracuje w Polskim sejmie komisja, która ma ostatecznie obliczyć wysokość strat:

Spekulacje sięgają od 800 miliardów Euro do 2 bilionów euro. […] Aby przywołać straty i zniszczenia, które dokonały się podczas wojny, wystarczy przejść z przedwojennymi zdjęciami po Warszawie.

W Niemczech uważa się, że kwestia żądań jest w Polsce tematem ściśle wewnętrzno-politycznym. Wychodzą oni z założenia, iż nie ma prawnych podstaw do żadnych roszczeń Polskich czy Greckich pod adresem Niemiec:

Karl Heinz Roth i Hartmut Ruebner uważają, iż jest to zarówno prawnie, jak i pod względem polityki historycznej całkowicie nieodpowiedzialne. […] Autorzy Polski stwierdzają, że wprawdzie PRL w 1953 roku zrezygnowła z reparacji, ale tylko wobec NRD i absolutnie nie wobec Niemiec.

Autorzy przypominają także, iż niemieckie rządy nigdy nie były chętne do wypłacania żadnych roszczeń dla ofiar III Rzeszy. Dopiero gdy dochodziło do bardzo ostrych dyskusji, sporów i dywagacji udawało się uzyskać pieniądze od naszego zachodniego sąsiada:

Dopiero w 1995 roku […] ponad milion, dokładnie 1060689 poszkodowanych z Polski, byłych więźniów, robotników przymusowych i innych prześladowanych po raz pierwszy otrzymało odszkodowanie w wysokości 405 marek na głowę. To jest oczywiście wstyd. Autorzy piszą, że ten wstyd jest w ostrym kontraście do olbrzymiej liczby ofiar.

A.M.K.