Na Ukrainie są środowiska sympatyzujące z Polską, które są zainteresowane rozmową na tematy polityczne i historyczne

W Poranku WNET gościła Olena Semenyaka z ukraińskiej partii Korpus Narodowy. Powiedziała, co jej zdaniem źle wpływa na relacje polsko-ukraińskie i jaki stosunek do idei Intermarium ma jej środowisko.

 

Olena Semenyaka uczestniczyła w międzynarodowej konferencji Rozbite Imperium. W rozmowie brała też udział Jadwiga Chmielowska, redaktor naczelna „Śląskiego Kuriera WNET”, współorganizatorka tej konferencji.

W pierwszej części rozmowy Jadwiga Chmielowska opowiedziała o konferencji. Była ona podsumowaniem wcześniejszych konferencji Kijowie i Tbilisi. Tytuł „Rozbite Imperium” nawiązuje do lat 1917-21, kiedy wiele narodów po upadku caratu utworzyło niepodległe państwa. Na konferencji mówiono także o latach 1988-1991, kiedy większość narodów podbitych przez ZSRR odzyskała niepodległość. Nie wszystkie, bo – jak przypomniała Jadwiga Chmielowska – nie udało się to Czeczenom oraz Tatrom krymskim, których autonomiczna republika w ramach państwa ukraińskiego została niedawno anektowana przez Rosję. Tatarzy są obecnie w bardzo złym położeniu, są represjonowani, dostają duże wyroki, są deportowani do Turcji lub uniemożliwia im się powrót na Krym z Ukrainy.

Tematem konferencji były też dzisiejsze zagrożenia – co możemy zrobić, żeby tę niepodległość, którą udało się wywalczyć, wzmocnić, żeby była niezagrożona, a imperium rosyjskie nie scalało się. Na konferencji w Tbilisi byli między innymi Azerowie i Ormianie, w Kijowie również Tatarzy, a teraz w Warszawie Białorusini i Ukraińcy. Jadwiga Chmielowska posumowała konferencję, odwołując się do słów dra Jerzego Targalskiego, że imperium jest jak pasożyt, musi się rozszerzać, powodować konflikty.[related id=45715]

Następnie Aleksander Wierzejski zapytał Olenę Semenyaką, czy zna na Ukrainie takich ludzi, którzy uważają, że lepiej im się żyło za czasów Związku Sowieckiego i jak wielu ich jest. Odpowiedziała, że większość Ukraińców podziela opinię, że Ukraina nie jest w pełni niezależna i potrzeba chronić jej niezależność, a sytuacja ekonomiczna też nie jest dobra. Niepodległość państw postsowieckich określiła jako względną, gdyż gdyby Ukraina była prawdziwie niezależna, Krym nie zostałby anektowany ani nie trwałaby hybrydowa wojna z Rosją.

Jakie, w takim razie, środowiska na Ukrainie patrzą na stosunki z Polską tak, jak by tego chciała Jadwiga Chmielowska, w perspektywie dziesiątek, a nawet setek lat? Olena Semenyaka twierdzi, że na Ukrainie są środowiska zainteresowane rozmową na tematy polityczne i historyczne i które sympatyzują z Polską. Wypowiedziała się jednak jedynie w imieniu partii, którą reprezentuje, czyli Korpusu Narodowego. Partia ta popiera sojusz państw w ramach Intermarium. Jednak – jak twierdzi – coraz więcej środowisk na Ukrainie zaczyna mówić i rozważać potrzebę takiej współpracy.

Kto zdaniem Oleny Semenyakiej odpowiedzialny jest za pogorszenie stosunków z Polską na tle kwestii historycznych? Czy obiektywnie miała miejsce rzeź na Wołyniu, czy też jej nie było? Ukraińska polityk uważa, że problemy historyczne są jednym z elementów współczesnej dyskusji. Dzieli przy tym fakty na obiektywne i subiektywne, czyli powiązane z konkretnymi osobami. Rzeczą obiektywną jest to, co się stało na Wołyniu. Uważa, że musimy jednak mówić nie o zbrodni całego narodu ukraińskiego, ale o zbrodni konkretnych osób wydających rozkazy i zbrodni jednostek.

Twierdzi też, że poszczególni politycy ukraińscy i polscy chcą budować własne kariery polityczne, instrumentalnie wykorzystując to, co się wydarzyło 70 czy 100 lat temu, a nie patrząc w przyszłość. Ważnym czynnikiem pogarszającym stosunki polsko-ukraińskie jest też geopolityka, to, że Ukraina orientuje się na Unię Europejską i Niemcy, a czasem wręcz ignoruje Polskę jako członka UE z jej poglądami i celami politycznymi i kulturalnymi.

Niestety – zdaniem Oleny Semenyakiej – trzeba przyznać, że prezydent Poroszenko odrzuca propozycje bliższej współpracy z Polską, składane przez prezydenta Andrzeja Dudę. W takiej sytuacji zrozumiałe jest to, że stosunki między oboma krajami pogarszają się i różne kwestie są rozgrywane w doraźnych celach politycznych wewnątrz obu krajów.

JS

Cała rozmowa miała miejsce w części siódmej Poranka WNET 27 listopada 2017 r.

Polak Węgier dwa bratanki. Czy dziś jest to prawdą? Polsko-węgierskie relacje w aspekcie Grupy Wyszehradzkiej, UE i NATO

Węgry nie traktują Rosji w kategoriach zagrożenia, a więc strategiczne stosunki z USA nie są ich priorytetem. Dlatego amerykańska idea wzmocnienia wschodniej flanki NATO nie bierze Węgier pod uwagę.

Brunon Podlacha

Obecnie podkreśla się na każdym kroku przyjaźń i chętnie wraca się do wspaniałej tradycji i historii obu narodów, jednak w wielu sytuacjach okazuje się, że Polska i Węgry mają inne priorytety. Już na drodze obu państw do członkostwa w NATO i Unii Europejskiej pojawiła się rywalizacja. Obecne różnice na poziomie stosunków politycznych obrazuje zwłaszcza odmienne podejście do relacji z Federacją Rosyjską, którą Polska od lat traktuje jako fundamentalne zagrożenie dla suwerenności państwa, a Węgry postrzegają w pragmatycznych kategoriach gospodarczo-energetycznych. (…)

Zarówno sprawujący obecnie władzę w Polsce (PiS), jak i na Węgrzech (FIDESZ) krytykują funkcjonowanie Unii, a zwłaszcza jej instytucji. Jednakże, pomimo ostrej retoryki, nie było dotąd mowy o wyjściu ze struktur europejskich. Obecnie Polska i Węgry postulują raczej potrzebę fundamentalnych zmian w funkcjonowaniu UE. (…)

Węgry od początku stały na czele państw zdecydowanie sprzeciwiających się niemieckiej propozycji obowiązkowego przydzielania konkretnych kwot imigrantów poszczególnym państwom Unii. (…) W Polsce kryzys imigracyjny nie był tak gorącym tematem w wewnętrznej debacie publicznej, jak na Węgrzech, ale również wzbudził wiele kontrowersji. (…) Dla nowej premier Beaty Szydło i ekipy sprawującej rządy w Polsce punktem wyjścia w tym kontekście była kwestia bezpieczeństwa: „Najważniejsze jest bezpieczeństwo polskich obywateli”. (…) Polska i Węgry razem z innymi państwami regionu nie koncentrowały się jedynie na sprzeciwie wobec odgórnego przydziału imigrantów. Wykazały się również aktywnością w formułowaniu propozycji rozwiązań. (…)

Niewątpliwie Polska i Węgry stoją dzisiaj w opozycji do głównego nurtu w Unii Europejskiej i sprzeciwiają się pogłębianiu integracji. Wspólnie opowiadają się także za ograniczeniem roli Komisji Europejskiej, aspirującej do przywództwa politycznego na rzecz Rady Europejskiej. Polsko-węgierski sojusz w sprawach Unii Europejskiej został jednak nadszarpnięty w czasie niedawnego wyboru (marzec 2017) na kolejną kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Polski rząd, wysuwając jako kontrkandydata Jacka Saryusza-Wolskiego, liczył bardzo na poparcie ze strony państw wyszehradzkich, zwłaszcza Węgier. Tak się nie stało, co zostało przez rządzących w Polsce źle odebrane. (…)

Orbán podkreślił jednak, że „obecna decyzja nie wpływa na polsko-węgierski sojusz, nadal twardo będziemy stać u boku Polski w każdej sprawie, w której Polskę dotykają niesłuszne ataki, a takich nie brakuje w Unii Europejskiej”. Trzeba nadmienić, że zarówno rząd polski, jak i węgierski aktualnie napotykają negatywne sygnały ze strony unijnych przywódców i instytucji, zarzucających im m.in. ograniczanie demokracji, wolności słowa i praw człowieka. W tym kontekście wspomina się też o nałożeniu sankcji na oba państwa. (…)

Przeszkodą w zacieśnianiu polsko-węgierskich relacji jest obecnie jednak zdecydowanie odmienna polityka Polski i Węgier w stosunku do Federacji Rosyjskiej, a co za tym idzie, niejednakowe podejście do Ukrainy. Polska od wielu lat uważa, że Rosja stwarza zagrożenie dla stabilności w tej części świata. Stąd też nasze jednoznaczne stanowisko w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i aneksji Krymu. Obecnie na polskie stosunki z Rosją rzutuje także kwestia katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku.

Węgry patrzą na relację z Rosją przede wszystkim w kategoriach interesów gospodarczo-energetycznych. Atak Rosji na Ukrainę nie przeszkodził Viktorowi Orbánowi w regularnych spotkaniach z Władimirem Putinem. 17 lutego 2016 roku doszło do spotkania obydwu przywódców, na którym Putin potwierdził, że Rosja zaangażuje się w rozbudowę węgierskiej elektrowni jądrowej w Paks. Zawarto również wynegocjowany w 2015 roku kontrakt, którego przedmiotem było przedłużenie dostaw gazu na Węgry do roku 2019. Viktor Orbán zaapelował na spotkaniu o normalizację stosunków z Rosją i pochwalił działania Rosji w kontekście syryjskiego konfliktu i kryzysu migracyjnego. Charakter konsultacji węgiersko-rosyjskich świadczy o tym, że Węgry chcą współpracy z Rosją również w wymiarze politycznym. Potwierdzeniem tego kierunku jest chociażby wizyta Władimira Putina w Budapeszcie (luty 2017 r.).

Odmienna natura relacji Polski i Węgier z Rosją automatycznie przekłada się na pewien dysonans w kontekście stosunków z Ukrainą. Polska jednoznacznie potępiła rosyjski atak na Krym i wsparła Ukrainę w tym konflikcie. Stanowisko Węgier jest nieco dwuznaczne. Z jednej strony, Węgry były współautorem deklaracji V4 i UE, której celem było potępienie rosyjskich działań na Krymie i wyrażenie wsparcia dla suwerennej i integralnej terytorialnie Ukrainy. Z drugiej strony premier Viktor Orbán oświadczył, że jego rząd jest bezstronny w stosunku do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego.(…)

Polska i Węgry są najbardziej aktywnymi państwami w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Czechy i Słowacja nie traktują V4 tak priorytetowo. Można też zauważyć, że to Węgry przejęły inicjatywę i starają się zdominować współpracę państw Europy Środkowej. Ważnym tego aspektem była ich bardzo aktywna rola w czasie kryzysu imigracyjnego. (…)

Polska chce być ważnym sojusznikiem USA i jak największa obecność wojsk amerykańskich w jej granicach jest od lat jednym z celów zacieśniania współpracy. Stąd m.in. liczna obecność polskich żołnierzy na misjach w Iraku i Afganistanie, czy też działania na rzecz budowy na terenie Polski tzw. tarczy antyrakietowej. Ze względu na to, że Węgry nie traktują Rosji w kategoriach zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, strategiczne stosunki z USA nie są ich priorytetem. Dlatego amerykańska idea wzmocnienia wschodniej flanki NATO nie bierze Węgier pod uwagę. (…)

W ostatnich latach można zauważyć coraz większe zainteresowanie Chin Europą Środkowo-Wschodnią. Najważniejszym aspektem tych kontaktów są relacje gospodarcze. Dowodem na tę tendencję jest powstanie w 2012 roku formuły 16+1, w skład której wchodzi szesnaście państw leżących w Europie Środkowo-Wschodniej (w tym Polska i Węgry) oraz Chiny. (…)

Niewątpliwie Polska i Węgry rywalizują o względy Chin, dla których „Nowy Jedwabny Szlak” to również bardzo istotne narzędzie do rozgrywania interesów z państwami regionu. (…)

Myślę, iż w kontekście wyżej opisanych aspektów relacji polsko-węgierskich najbardziej trafną konkluzją jest stwierdzenie, że stosunki polsko-węgierskie są dobre, ale trudno mówić o partnerstwie strategicznym między obydwoma państwami. (…)

Artykuł Brunona Podlachy pt. „Perspektywy stosunków polsko-węgierskich” znajduje się na s. 13 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Brunona Podlachy pt. „Perspektywy stosunków polsko-węgierskich” znajduje się na s. 13 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uruchomiono targowicę, aby przekonać stany Zjednoczone, że Polska nie może być stabilizatorem sytuacji w naszym regionie

To, co się dzieje teraz, jest bezpośrednią konsekwencją planu politycznego przedstawionego przez prezydenta Trumpa w Warszawie. Przeciwnicy postanowili zaatakować najsłabsze ogniwo, czyli Polskę.

Jerzy Targalski

Rosjanie opanowali Krym, żeby kontrolować Morze Czarne, a zatem drogi z Azji Środkowej przez Kaukaz do Europy. I co się okazało? Że nie mają nic. Chwycili za butelkę, a butelka pusta. Dlaczego? Oto odbywają się manewry floty amerykańskiej na Morzu Czarnym, razem z okrętami ukraińskimi, tureckimi, gruzińskimi – i zanosi się na to, że wprawdzie Rosjanie mają Krym, ale Morze Czarne będzie kontrolowane przez Amerykanów, którzy będą mieli wybrzeże, czyli Ukrainę, Rumunię; sprawa Bułgarii jeszcze się rozstrzygnie. Zobaczymy, jak się potoczy sytuacja w Gruzji. Krym przez pewien czas pozostanie rosyjski, ale Rosjanie nie będą mogli kontrolować akwenu. Tak że jest to zwycięstwo propagandowe, ale w realpolitik – przegrana Putina. (…)

Spotkanie prezydenta Trumpa z prezydentem Putinem w Hamburgu zakończyło się, na nasze szczęście, fiaskiem. Bo gdyby doszli do jakiegoś porozumienia, to któreś z naszych państw, mam na myśli państwa regionu ABC, musiałoby zapłacić tego koszty. Jedyna umowa, którą tam zawarto, dotyczy neutralizacji jednej prowincji syryjskiej. To jest po prostu śmieszne. To znaczy, że nie mieli sobie nic, tak naprawdę, do powiedzenia. (…)

Agenci rosyjscy zebrali się gdzieś na Krymie czy w Donbasie i ogłosili powstanie państwa zwanego Małorosją, w składzie: tereny pseudorepubliki ługańskiej, donbaskiej i innych obwodów ukraińskich. Czyli Rosja stworzyła fikcyjne państwo. I teraz będzie twierdziła, że trzeba będzie z tym fikcyjnym państwem rozmawiać i negocjować, bo prawdziwa Ukraina nie istnieje. Jest to oczywiście posunięcie propagandowe, ale na pewno, mimo że jest to po prostu farsa i cyrk, będzie propagowane przez rosyjską agenturę i rosyjskie pudła rezonansowe w Polsce.

Rozmowy między prezydentem Trumpem i prezydentem Putinem zakończyły się dla nas bardzo dobrze, bo Ameryka nie poszła na żadne ustępstwa, wprost przeciwnie, prezydent Trump jasno kontynuował swoją linię z Warszawy, że to Rosja ma się dostosować. (…)

Spójrzmy na kryzys w Polsce, na próbę obalenia rządu Beaty Szydło i wprowadzenia chaosu z punktu widzenia geopolitycznego. Jest to po prostu odpowiedź Angeli Merkel na plan geopolityczny, który w Warszawie przedstawił prezydent Trump.

Już po jego wyjeździe z Warszawy Angela Merkel, przez nikogo nie pytana, zaczęła twierdzić, że nic ją to nie boli, co tam Trump mówił w Warszawie, co prawdopodobnie oznacza, że z wściekłości nie mogła spać przez kilka nocy. No i odpowiedź nastąpiła natychmiast. Uruchomiono agenturę, uruchomiono targowicę. Dlaczego? Chodzi o to, żeby w Polsce zapanował chaos. Chaos z punktu widzenia niemieckiego. Żeby Polska nie była w stanie być wiarygodnym, stabilnym, spokojnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. A bez takiego sojusznika Międzymorza nie będzie.

Zobaczmy, jaka jest różnica w działaniach między agenturą rosyjską a niemiecką. Zadaniem agentury niemieckiej jest wprowadzenie w Polsce chaosu. Zadaniem agentury rosyjskiej jest zrobienie z Polski destabilizatora. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” znajduje się na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Międzymorze – koncepcja, historia, przyszłość. Nie ma jednej, spójnej definicji określającej pojęcie Międzymorza

Przyszłość projektu Międzymorza jest niejasna – ze względu na czynniki zewnętrzne, jak i ambicje państw regionu. Widać jednak, że występują ewidentne niewykorzystane synergie współpracy w regionie.

Mariusz Patey

Różni autorzy mają różne poglądy na temat obszaru Międzymorza, jak i rodzaju relacji między państwami Międzymorza. Dla jednych to ścisła federacja ze wspólną armią i polityką zagraniczną, a dla innych to raczej wspólny obszar gospodarczy, obejmujący kraje między Bałtykiem, Adriatykiem a Morzem Czarnym, posiadający instrumenty li tylko finansowe, takie jak Bank Międzymorza, Fundusz Międzymorza i Fundusz Solidarności, zdolne udźwignąć ważne transgraniczne projekty gospodarcze czy infrastrukturalne. (…)

Przed I wojną światową koncepcja federacji narodów Europy Środkowej i Wschodniej była teoretycznie rozwijana przez Józefa Piłsudskiego. Po pierwszej wojnie światowej doszło do realnego sojuszu między Białoruską Republiką Ludową, Ukraińską Republiką Ludową i Rzeczpospolitą Polską.

Idea współpracy między krajami leżącymi od Bałtyku do Morza Czarnego była przedstawiona przez Józefa Piłsudskiego i Symona Petlurę i sformalizowana umową o sojuszu politycznym i wojskowym między Polska a Ukrainą 21 kwietnia 1920 r. Wcześniej, bo 23 lutego 1920 r., Polska podpisała umowę o współpracy wojskowej z Białoruską Republiką Ludową. Idei integracji z Polską przeciwne były jednak Litwa, Czechy i Słowacja.

W wyniku wojny z bolszewicką Rosją doszło do pogrzebania koncepcji, w której brałyby udział niezależna Ukraina i Białoruś. W latach późniejszych próbowano reaktywować plany federacyjne w oparciu o kraje nadbałtyckie (tu pojawiła się niezgoda Litwy), kraje skandynawskie, Węgry, Czechosłowację (niezgoda Czechosłowacji), Węgry, Rumunię (brak zainteresowania ze względu na konflikt węgiersko-rumuński), a nawet Włochy.

Po śmierci Józefa Piłsudskiego próbowano doprowadzić do sojuszu polsko-węgiersko-rumuńskiego. Bez rezultatu. Węgry i Rumunia znalazły się w sojuszu z państwami Osi.

W okresie zimnej wojny o idei Międzymorza, współpracy małych i średnich narodów naszego regionu pamiętało środowisko skupione wokół pisma „Kultura” i osoby Jerzego Giedroycia.

Upadek ZSRS w 1991 r. rozbudził nadzieje zwolenników tej idei na możliwość jej urzeczywistnienia. W Polsce Konfederacja Polski Niepodległej, na Białorusi Białoruski Front Ludowy, a na Ukrainie „Ukraińska Partia Republikańska” w 1996 r. zorganizowały konferencję poświęconą idei Międzymorza. Wobec braku funduszy i marginalizacji podmiotów politycznych zaangażowanych realizację tej koncepcji oraz rozszerzenia UE i NATO na wschód dalsze działania w tym kierunku zamarły.

W Polsce do koncepcji Międzymorza nawiązywały środowiska związane z Solidarnością Walczącą, Liberalno-Demokratyczną Partią „Niepodległość”, Fundacją Wschodnią „Wiedza” oraz Stowarzyszeniem Współpracy Narodów Europy Wschodniej „Zbliżenie”. Po wejściu Polski do UE i NATO Polska zwróciła się ku Europie Zachodniej, a zainteresowanie Międzymorzem znacznie osłabło. (…)

Po wojnie (…) Idea Międzymorza była uznawana za niebezpieczną dla interesów ZSRS i w związku z tym szczególnie ostro ją zwalczano, starając się zdyskredytować tych działaczy, którzy do niej się odwoływali. Z szerokiego spektrum poglądów i idei dominującym ostał się ten nurt, który opowiadał się za bezwarunkową akceptacją linii prorosyjskiej, niezależnie od polityk przez rząd rosyjski prowadzonych. (…)

Warto przy planowaniu organizacji Międzymorza uwzględnić doświadczenia innych państw. Takim przykładem może być wspólny obszar gospodarczy powołany przez Meksyk, USA i Kanadę (NAFTA).

Struktura ta nie ma rozbudowanej biurokracji i opiera się na wzajemnym uznaniu lokalnych praw i certyfikatów jakościowych produktów. Wspólny rynek w praktyce polega na tym, że jeśli na przykład piwo jest dopuszczone do sprzedaży w Kanadzie, to również nie zaszkodzi konsumentom w USA i Meksyku.

Interesujące są też doświadczenie geograficznie bliższych nam krajów skandynawskich z ich Scandinavian Council. Jest to porozumienie, w którym współpraca oparta jest na tzw. kryterium „nordyckiej korzyści” (nordisk nytta) i spełnia następujące warunki:

  • zastępuje działanie, które mogłoby być zrealizowane na poziomie narodowym, ale współdziałanie w ramach Rady Nordyckiej pozwoli zwiększyć jego efektywność;
  • pokazuje i promuje solidarność nordycką;
  • podnosi wartości i znaczenie nordyckiej kompetencji i konkurencyjności.

Idea Międzymorza, rozumiana jako platforma dla współpracy w obszarze gospodarczym, jest propagowana przez neoendecki Instytut im. Romana Rybarskiego. (…) Przytoczę tu szkic programu dla Międzymorza propagowany przez to środowisko. Proponowane kraje członkowskie dla Międzymorza: Ukraina, Polska, kraje nadbałtyckie, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Chorwacja, Słowenia, Gruzja. (…)

Proces kształtowania gospodarczych więzi w regionie należy zacząć od zbudowania odpowiedniej infrastruktury transportowej na azymucie północ-południe, połączenia systemów energetycznych państw Międzymorza. Połączenie systemów przesyłu gazu i ropy w trójkącie Morze Bałtyckie-Adriatyk-Morze Czarne może być tym “glejem” łączącym interesy krajów regionu. W przyszłości, po wybudowaniu stosownej infrastruktury, mile widziane byłyby i inne kraje leżące w bezpośrednim sąsiedztwie, na przykład Białoruś, Armenia i Azerbejdżan.

Międzymorze w tej koncepcji rozumiane jest nie jako alternatywa czy projekt konkurencyjny dla istniejących organizacji gospodarczych i bezpieczeństwa w Europie, ale wspierający np. NATO w zabezpieczeniu wschodniej flanki Europy i rozszerzaniu obszaru stabilności i rozwoju w całym obszarze Międzymorza. Wzmocnione gospodarczo Ukraina i Gruzja będą trudniej destabilizowane przez czynnik zewnętrzny.

Proponowane instrumenty Międzymorza (funkcjonujące na zasadzie pomocniczości w stosunku do istniejących narzędzi będących w zasobach państw narodowych i organizacji międzynarodowych) to przede wszystkim instytucje finansowe:

  • Bank Międzymorza (wspierający projekty takie, jak: budowa infrastruktury przesyłu gazu i ropy, szlaków transportu kolejowego, wodnych, drogowych itp.). Bank taki mógłby być partnerem MFW, EBOiR, AIIB.
  • Fundusz Międzymorza (instytucja powołana dla finansowania projektów gospodarczych obarczonych ryzykiem trudnym do zaakceptowania przez sektor bankowy, realizowanych przez inwestorów prywatnych w regionie, a wymagających współdziałania ze strony partnerów z różnych państw członkowskich).
  • Fundusz Solidarności o niekomercyjnym charakterze, udzielający pomocy finansowej krajom regionu w obliczu klęsk żywiołowych, wojen i epidemii.

Dla zabezpieczenia regionu przed działaniami hybrydowych agresji, w których przeciwnik nie jest jasno zdefiniowany prawem międzynarodowym, proponuje się utworzyć ponadnarodową instytucję koordynującą działania obronne głównie przeciwko destabilizowaniu państw regionu, poprzez wykorzystanie technik dezinformacji i manipulacji w mediach i internecie.

Prawodawstwo krajów regionu winno uwzględniać możliwość powoływania oddziałów cudzoziemskich złożonych z obywateli państw Międzymorza na wzór francuskiej legii cudzoziemskiej.

Przeszkoleni ochotnicy mogliby wspierać obronę przed militarną agresją ze strony zbrojnych grup i nieoznakowanych oddziałów wojskowych, bez potrzeby wywoływania wielkoskalowego konfliktu, jawnego angażowania się instytucji rządowych i dawania tym samym pretekstów do kwestionowania Traktatu Północnoatlantyckiego w obliczu agresji wobec państw Międzymorza będących członkami NATO.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Międzymorze” znajduje się na s. 6 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

 

Artykuł Mariusza Pateya pt. „Międzymorze” na s. 6 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Tragiczna śmierć ukraińskich politologów pod Równem w drodze powrotnej z konferencji o Międzymorzu i wojnie hybrydowej

Ukraińscy przyjaciele Polski próbowali przekuć enigmatyczne politologiczne pojęcie „Międzymorze” z epoki dwudziestolecia międzywojennego w nowoczesny fundament lepszych relacji Ukrainy i Polski.

5 września w Warszawie obyła się polsko-ukraińska konferencja „Strategia współpracy państw Międzymorza w warunkach wojny hybrydowej”. Była kontynuacją spotkania, które odbyło się w maju br. w Kijowie pt. „Przezwyciężenie skutków totalitaryzmu jako metoda kształtowania stabilności w Regionie Bałtycko-Czarnomorskim”. Organizatorem spotkania był Instytut Historii Światowej Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, Instytut Demokratyzacji i Rozwoju, Instytut Wymiaru Geopolitycznego oraz portal PoloNews. Obydwa spotkania były formalnie i nieformalnie wspierane prze ukraińskie Ministerstwo Polityki Informacyjnej. Debaty zostały zorganizowane przy czynnym udziale ukraińskiej Polonii i portalu Jagiellonia.

 Niestety konferencja została zauważona przez główne media ukraińskie i polskie tylko wskutek tragicznej śmierci ukraińskich prelegentów w drodze powrotnej do Kijowa, pod Równem, w nocy z wtorku 5 września na środę 6 września, w zderzeniu samochodu, którym jechali, z ciężarówką.

W związku z tym chciałbym nie tylko przybliżyć ich sylwetki, ale przypomnieć to, co powiedzieli:

Volodymer Karagiaura – ukraiński dziennikarz, absolwent Uniwersytetu Sofijskiego im. św. Klemensa z Ochrydy, ekspert ds. Europy Południowo-Wschodniej;

Oleksiy Kurinniy – prawnik, wykładowca na wydziale prawa międzynarodowego Uniwersytetu Narodowego „Akademia Kijowsko-Mohylewska”, ekspert Międzynarodowego Centrum Praw Człowieka przy Akademii Kijowsko-Mohylewskiej, ekspert Centrum Reform Politycznych i Prawnych;

dr Olexander Maslak – wykładowca akademicki, pracownik Centrum Oświaty Humanitarnej Ukraińskiej Akademii Nauk;

Aleksander Nikonorow – dziennikarz, historyk, absolwent Uniwersytetu Ługańskiego im. Dalia, ekspert ds. separatystycznych ruchów na Ukrainie, analityk Team 4 Ukraine (Czechy), analityk Centrum Informacyjnego „Międzymorze” (Ukraina). Stypendysta rządu RP;

Sergiej Popov – dziennikarz, szef Ukraine Crisis Media Center w Kramotorsku, były wiceszef donieckiej administracji wojskowo-cywilnej.

Dr Maslak był gorącym zwolennikiem ukraińsko-polskiego sojuszu. Zawsze mówił, że warto rozmawiać o tym, jak zbudować lepszą przyszłość naszych narodów, a nie roztrząsać jedynie to, co było kiedyś. Maslak był jeden z niewielu ukraińskich prawicowców; sam siebie określał jako konserwatystę krytycznego w stosunku do całej sceny politycznej.

„Ukraina i Polska stoją przed wyzwaniami współczesnego świata, muszą sprostać wyzwaniom ekonomicznym, militarnym czy społecznym; nasze kraje muszą odejść od kultu „narodu-ofiary” – mówił Olexander Maslak.

Aleksander Nikonorow i Sergiej Popov pochodzili z regionu donieckiego. Obaj mieli wystąpienia w drugim panelu konferencji „Konflikty międzyetniczne jako stały element imperialnej polityki Rosji” oraz „Jak zapobiegać i pokonywać konflikty etniczno-historyczne w dobie internetu”. Nikonorow był osobą o nieprzeciętnych zdolnościach analitycznych. Przypomniał źródła separatyzmu w Doniecku i Ługańsku, w tym przeprowadzone już w 1994 r. pierwsze referendum nawołujące do oderwania Donbasu od Ukrainy. Sergiej Popov w swoim wystąpieniu przypomniał chronologię separatystycznego buntu. Był świadkiem tego, jak Rosjanie opanowali miasto; musiał uciekać ze swojej małej ojczyzny i jako jeden z pierwszych zobaczył, jak zabija „ruski mir”.

Volodymer Karagiaura i Oleksiy Kurinniy występowali w trzecim panelu, „Integracja państw Międzymorza w warunkach hybrydowych zagrożenia i współpraca regionalna”. Zabrali głos na najważniejszy temat: jak napełnić polityczne hasło „Międzymorze” konkretną treścią gospodarczą i społeczną. Oleksiy Kurinniy, jako prawnik, był autorem pomysłu stworzenia na Ukrainie polskich jednostek terytorialnych, co jest możliwe w ramach obecnie prowadzonej decentralizacji i tworzenia zjednoczonych terytorialnych gromad. Utworzenie na Ukrainie gmin, gdzie Polacy mieliby preferencje, byłoby ukłonem w stronę Polski.

Volodymer Karagiaura był jednym z koordynatorów spotkania. Występował jako ostatni i mówił o tym, że tylko we wspólnej debacie, w rozmowach przy jednym stole możemy dojść do porozumienia. Zwrócił uwagę, że zagrożenia płynące z Rosji są też szansą na lepszą i szybszą integrację.

Każdy z uczestników konferencji wygospodarował czas, żeby podzielić się swoją wizją polsko-ukraińskich relacji. Próbowali przekuć enigmatyczne politologiczne pojęcie „Międzymorze” z epoki 20-lecia międzywojennego w nowoczesny fundament budowy lepszych relacji Ukrainy i Polski.

Ukraińscy goście mieli możliwość dyskusji z polskimi uczestnikami konferencji, między innymi: dr. Łukaszem Jasiną, dr. Mariuszem Pateyem, dr. hab. Andrzejem Szeptyckim, Pawłem Zalewskim i dr. Kazimierzem Wóycickim.

Po spotkaniu w kuluarach planowano kolejne konferencje w Kijowie i Warszawie. Najlepszym upamiętnieniem tragiczne zmarłych politologów i dziennikarzy z Ukrainy będzie kontynuacja ich idei.

Eugeniusz Biłonożko

 

Szymon Giżyński/ Międzymorze – geopolityczna konieczność. Tym razem Polska chronić będzie Wschód przed islamem z Zachodu

Wspólna polityka państw Międzymorza utworzy w samym sercu Europy strefę spokoju i bezpieczeństwa o wielorakich aspektach: militarnym, gospodarczym, społecznym, kulturowym, nawet turystycznym.

To nie emancypacyjne tendencje Polski i innych zainteresowanych państw z obszaru ABC (Mórz: Adriatyckiego, Bałtyckiego, Czarnego) powołają do życia Międzymorze, tak potrzebne światu i jego bezpieczeństwu. Międzymorze jest miejscem porozumienia wielkich mocarstw na rzecz pokoju światowego. I to od wielkich mocarstw otrzyma Międzymorze gwarancję i zgodę na swe istnienie.

Z geopolitycznego punktu widzenia antagonistyczny komponent Niemiec zostanie zastąpiony przez komplementarno-koncyliacyjny segment Międzymorza, a samo Międzymorze zostanie wykreowane przez geopolityczne potrzeby Rosji, Chin i USA.

Dla Rosji Międzymorze stanowić będzie bufor ochronny przed islamem. W tym sposobie znajdzie zastosowanie strategia „odwróconego przedmurza” i w tym znaczeniu, i w rozumieniu Rosji i Rosjan określenie bufor zostanie poddane procesowi rehabilitacji. Tym razem Polska chronić będzie Wschód przed zislamizowanym Zachodem, a nie tak, jak było przed stuleciami i przez stulecia, kiedy broniliśmy Zachodu przed islamem.

Dla Chin ważne jest, by Niemcy od Rosji „coś” oddzielało. W przeciwnym razie niemiecko-rosyjski; atlantycko-pacyficzny wał, od Lizbony po Władywostok, bardzo utrudni Chinom nie tylko penetrację olbrzymich połaci syberyjskiej Rosji, ale przede wszystkim odgrywanie roli supergracza na obszarze Euroazji.

I wreszcie: dla USA praktyczne, realne gwarancje udzielone Międzymorzu znacznie pomniejszą koszty obrony Unii Europejskiej przed agresją ze strony Rosji, ponoszone przez Stany Zjednoczone. Wspierając Międzymorze, USA nie dopuszczą do konsolidacji – szalenie dla siebie groźnej – euroazjatyckiej koalicji: Chin, Rosji, Niemiec.

Wśród państw Międzymorza ważną, geopolityczną rolę odgrywają Węgry i Polska. Węgry Orbana pomagają przy budowie niemiecko-rosyjskiego bloku atlantycko-pacyficznego. W zamian za tę przysługę Węgry biorą od Rosji dobra i zaopatrzenie energetyczne, a od Niemiec – przyzwolenie na przymiarkę do (re)konstrukcji Austro-Węgier. Orban gra więc na styku i stara się wykorzystać dla swoich celów obie potęgi: Rosję i Niemcy. Zatem: Węgry Orbana są napędzane imperializmami Niemiec i Rosji, podczas gdy jeszcze do niedawna Polska Tuska i Kopacz podlegała demontażowi i wygaszaniu ze strony obu imperializmów: Rosji i Niemiec.

I tutaj pojawia się drugi obok interesów wielkich mocarstw: Chin, Rosji i USA czynnik konstytuujący Międzymorze. Islam.

Państwa Międzymorza w swej zwartej, reprezentatywnej grupie, na czele z Wyszehradem, nie chcą się dobrowolnie poddać islamizacji – w przeciwieństwie do krajów tzw. Europy Zachodniej – i nie godzą się na przyjmowanie muzułmańskich imigrantów. Wspólna polityka państw Międzymorza wobec islamskiego zagrożenia jest bardzo silnym, integracyjnym spoiwem. Nie tylko negatywnym, czyli reakcją na realne niebezpieczeństwo islamizacji, lecz przede wszystkim pozytywnym, poprzez utworzenie w samym sercu Europy istotnej ludnościowo i obszarowo sfery spokoju i bezpieczeństwa o wielorakich aspektach: militarnym, gospodarczym, społecznym, kulturowym, ba – nawet turystycznym.

Usytuowana w obrębie Międzymorza europejska strefa pokoju i bezpieczeństwa ułatwi wielkim mocarstwom: Chinom, Rosji i USA globalny balans ich interesów. A ambitnym państwom, takim jak – dla przykładu – Węgry i Polska, Międzymorze umożliwi odgrywanie ważnych ról w polityce międzynarodowej.

W przypadku Polski: bez rezygnacji z pełnionej funkcji najważniejszego na kontynencie europejskim sojusznika Stanów Zjednoczonych. W przypadku Węgier: z wykorzystaniem reminiscencji wspólnego z Rosją, kulturowego mitu „wielkiego stepu”.

Szymon Giżyński

Południe Wnet/Mihai Sebe: W ramach koncepcji Międzymorza możemy jednoczyć siły w sprawie bezpieczeństwa energetycznego

Obywatele muszą mieć wpływ na Unię Europejską, na jej kształtowanie i funkcjonowanie – powiedział w rozmowie z Łukaszem Jankowskim prof. Mihai Sebe z Rumuńskiego Instytutu Europeistyki.

Prof. Mihai Sebe powiedział, że jego zdaniem wygraną Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich należy postrzegać pozytywnie, ponieważ jest ona dowodem na to, że populistyczny ruch w Europie jest w odwrocie.

Gość Południa Wnet wyraził opinię, że w UE jesteśmy na początku dyskusji, która zakończy się ustaleniem nowego preliminarza budżetowego, w czym decydujący głos mają Francja i Niemcy, a proeuropejska postawa nowego prezydenta Francji będzie w tej sprawie miała znaczenie.

Prof. Sebe uważa, że Unia Europejska wielu prędkości już istnieje. Jego zdaniem wszelkie zacieśnianie współpracy w ramach Unii powinno być jak najbardziej popierane.

Na uwagi prowadzącego audycję, że zbyt szybka integracja UE jest powodem Brexitu i tego, że w Europie Zachodniej jest coraz więcej sceptyków, prof. Sebe odpowiedział, że nie może się zgodzić  z takim tokiem rozumowania.  Jego zdaniem propozycja reformy strefy euro wysunięta przez Macrona  nie tylko obwarowuje wejście do strefy konkretnymi wymogami, ale również pokazuje na konieczność spełnienia tych wymogów także przez państwa, które są członkami strefy.

Projekt prezydenta Francji, w opinii rumuńskich ekspertów rumuńskiego Instytutu Europeistyki, powinien doprowadzić do tego, że Unia Europejska będzie zmuszona zachowywać równowagę między prawami obywatelskimi a prawami państw członkowskich i prawami Unii, dzięki czemu dojdzie do pogłębienia i poszerzenia współpracy. Wyjaśnił, że przyszłość UE powinna opierać się na władzy centralnej, ale nie może to być władza oderwana od obywateli.

Obywatele Unii Europejskiej muszą mieć wpływ na jej kształtowanie i funkcjonowanie – powiedział gość Południa Wnet. Rządy państw powinny, zdaniem eksperta, być pośrednikiem między obywatelami i Unią, a także zapewniać silną administrację typu lokalnego.

„Koncepcja Międzymorza jest w Rumunii dyskutowana ” – powiedział gość Południa Wnet. Jego zdaniem sama idea nie jest tak żywa, jak to miało miejsce w okresie międzywojennym, ale nadal w jej ramach można jednoczyć siły – chociażby w kwestii bezpieczeństwa energetycznego czy wymiany handlowej.

Jego zdaniem, dopóki Rumunia nie zoptymalizuje swojego działania w ramach Unii, nie powinna zajmować się kwestiami takimi, jak np. hegemonia Niemiec.

Ograniczenie funduszy w przyszłym budżecie UE na politykę spójności Rumunia przyjmuje z obawą, ale i ze zrozumieniem, chociażby ze względu na Brexit. Uważa, że dyskusja nad przyszłością UE powinna dotyczyć utrzymania finansowania dotąd funkcjonujących polityk, jak chociażby wspólnej polityki rolnej czy polityki spójności.

Szczegóły rozmowy na temat ewentualnej wspólnej obrony funduszy strukturalnych przez Warszawę i Bukareszt można usłyszeć w audycji Łukasza Jankowskiego.

MoRo