Pożar bloku w stolicy Xinjiangu, protesty przeciwko chińskim restrykcjom covidowym. Komentuje Ryszard Zalski.
Ryszard Zalski donosi, że polityka zero-covid ma niekiedy zaskakująco groźne konsekwencje. 24 listopada w stolicy prowincji Xinjiang doszło do pożaru budynku mieszkalnego. Być może udałoby się uratować znajdujących się tam ludzi, gdyby nie szczelne zamknięcie budynku. Chodziło o to, by niemożliwe było złamanie kwarantanny.
Lokalny rząd oskarżył ofiary, że niewystarczająco ratowały swoje życie.
W bloku żyli Ujgurowie. Tymczasem, Chińczycy coraz bardziej się buntują przeciwko restrykcjom, podczas protestów nie brak im sprytu. Protesty są rozlane po całym kraju, i brak im scentralizowanego przywództwa.
Władza cały czas tzryma rękę na pulsie i ma przygotowane procedury. Spójrzmy, co się wydarzyło niedawno w Hongkongu.
Być może będziemy mieli do czynienia z pewnym rozluźnieniem polityki zero-covid – mówi ekspert. Mówiąc o protestach,, wskazuje, że robotnicy domagają się powrotu do socjalistycznych korzeni ChRL.
Chiny/ licencja: CC BY-NC-ND 2.0 autor: Carlos Rivera
W zakładach Foxconn, podwykonawcy firmy Apple, doszło do starć między setkami pracowników a służbami porządkowymi.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
Andrzej Zawadzi-Liang zaznacza, że dany zakład ma duże znaczenie dla gospodarki prowincji, w której doszło do protestów.
Jest to fabryka zatrudniającą blisko 350 tys. osób na powierzchni dziesięciu kilometrów kwadratowych. […] Ponadto, jest to jedna z największych inwestycji tajwańskich w Chinach. A Foxconn jest jedną z największych firm technologicznych w ogóle w świecie dostarcza 40 procent światowej elektroniki. Wszelkie zakłócenia, czy wszelkie zaprzestania produkcji odbije się natychmiast na rynkach światowych.
Nasz gość zwraca uwagę na to, że oficjalne media nie wspominają o tym wydarzeniu, także brak oficjalnych informacji od władz Chin. Tłumaczy, że w Chinach protesty robotników są rzadkością.
Andrzej Zawadzi-Liang mówi o przyczynach, które mogły doprowadzić do starć robotników z policją.
Trzeba zwrócić uwagę na to, że ci pracownicy są zakwaterowani w warunkach mało komfortowych, w pokoju sześciu-ośmiu osobowym. Do tego dochodzi polityka zero covid, co oznacza, ze jeśli w zakładzie doszło do zachorowań, ci ludzie zostali odizolowani i nie mogą opuścić zakładu. Całe zaopatrzenie jest im dostarczane, ale wiadomo, że tego nie wystarcza. Więc nie dziwię się tym protestom, szczególnie kiedy brakuje zaopatrzenia
Czytaj także:
Studio Tajpej: Chiny nie mają już żadnych sojuszników, poza związkiem z rozsądku z Rosją