Juliusz Kulesza: Cieszę się, że dożyłem czasów, w których Powstanie Warszawskie cieszy się zainteresowaniem

Wsiąść do pojazdu z okresu II wojny światowej, usiąść w dziale przeciwlotniczym, posłuchać obrońcy reduty PWPW – to wszystko dla uczestników Pikniku Powstańczego zorganizowanego przez Redutę PWPW.

[related id=37530]Pokaz sprzętu wojskowego, gra miejska, konkursy historyczne, personalizacja kart dla dzieci, pokaz czerpania papieru, okolicznościowe nadruki wykonywane na historycznej maszynie dociskowej, tzw. bostonce – to niektóre z atrakcji pikniku zorganizowanego przez przez Redutę PWPW – Fundację na Rzecz Obrony Pamięci Historii Polski. Dla młodszych uczestników tego wydarzenia o godzinie 15:15 odbył się występ zespołu Arka Noego, a dla starszych od godz. 18:00 wystąpią: Garwoliński Teatr Muzyczny Od Czapy, Contra Mundum oraz – jako gwiazda wieczoru – zespół Luxtorpeda. Od godziny 21:30 do północy na budynku PWPW przy ul. Rybaki 35 prezentowane będzie widowisko multimedialne z wykorzystaniem techniki mappingu 3D.

Gościem specjalnym był Juliusz Kulesza, powstaniec warszawski, który brał udział w walkach o Redutę Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Podczas wojny służył jako łącznik oraz walczył z bronią w ręku. Dziennikarzom opowiedział o walkach oraz swoim najbardziej traumatycznym doświadczeniu. Zapytany, co myśli, widząc piknik, który przyciągnął setki młodych ludzi, stwierdził, że jest bardzo zadowolony z tego, iż dożył czasów, w których Powstanie Warszawskie cieszy się zainteresowaniem.

 

Juliusz Kulesza o wojnie opowiedział również bezpośrednio uczestnikom pikniku.

https://www.facebook.com/radiownet/videos/10156293964811754/

 

 

Zapraszamy również do obejrzenia galerii zdjęć

Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie

Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Mt 18, 15-20

Uroczystość 13 września w gmachu Sejmu RP w hołdzie poznańskiemu arcybiskupowi-męczennikowi Antoniemu Baraniakowi

Uroczystość będzie cząstką świadectwa oraz oddaniem należytej czci wraz z Sejmem RP, który czyni to w formie uchwały, przyjętej w czterdziestą rocznicę śmierci Żołnierza Niezłomnego Kościoła.

Jolanta Hajdasz

To fragment oficjalnego zaproszenia na uroczystość oddania hołdu arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi przez polski parlament. Zaproszenia na uroczystość, której zorganizowanie jeszcze kilka miesięcy temu byłoby czystą utopią.

Grób abpa Baraniaka w podziemiach katedry poznańskiej. Fot. A. Karczmarczyk

Z jednej strony – Sejm, najwyższa władza w kraju, a z drugiej – mało znany, nieżyjący od 40 lat biskup, którego grób znajduje się w podziemiach poznańskiej katedry w części zamkniętej kratą i niedostępnej na co dzień nie tylko dla turystów i wiernych, ale nawet członków bliskiej rodziny.

Tymczasem rok 2017 staje się przełomowy, jeśli chodzi o pamięć o tym kolejnym wielkim bohaterze naszego narodu i naszego Kościoła. Świadczą o tym planowane na wrzesień uroczystości w Sejmie i te planowane na październik pod patronatem Prezydenta Andrzeja Dudy. I jeszcze ta najważniejsza sprawa – wznowienie umorzonego w 2011 r. śledztwa przez pion śledczy IPN-u w sprawie prześladowania arcybiskupa Antoniego Baraniaka. (…)

Gdy w 1957 roku nazwisko Antoniego Baraniaka pojawiło się wśród proponowanych przez stronę kościelną osób, które mogłyby objąć duszpasterską opieką archidiecezję poznańską, władze PRL nie zaoponowały. Partyjni decydenci i funkcjonariusze bezpieki byli przekonani, że okres jego rządów w Poznaniu nie będzie zbyt długi ani kłopotliwy. W opinii komunistów stan zdrowia wieloletniego sekretarza prymasa Hlonda i prymasa Wyszyńskiego był tak zły, że pozostały mu czas należałoby mierzyć w miesiącach. Choroby były efektem brutalnego uwięzienia i maltretowania w latach 1953–56.

Szacunki reżimu okazały się chybione, a biskup Baraniak rozpoczął okres dwudziestoletniej posługi, którą wierni z Wielkopolski zapamiętali jako pełną oddania i troski o Kościół lokalny.

Postać urodzonego 1 stycznia 1904 roku późniejszego metropolity poznańskiego Antoniego Baraniaka przypominana jest, niestety, sporadycznie – czytamy w oficjalnym komunikacie IPN-u, w którym poinformowano o wznowieniu śledztwa. W ostatnich latach jego nazwisko pojawiało się najczęściej przy okazji doniesień medialnych i komentarzy decyzji prokuratora IPN Pawła Karolaka z czerwca 2011 roku o umorzeniu śledztwa przeciwko oprawcom biskupa, który w 1953 roku został aresztowany tego samego dnia co prymas Stefan Wyszyński i przetrzymywany w więzieniu na Mokotowie blisko trzy lata – potwierdził na swojej stronie internetowej Instytut. (…)

Tortury, jakim poddano biskupa Baraniaka, są przejmujące nawet dla osób znających metody komunistycznego aparatu represji. Zdzieranie paznokci, przetrzymywanie nago w niesławnej ciemnicy (wychłodzonej celi z mokrą posadzką i kapiącą wodą), pobicia, które pozostawiły ślad w postaci 10-centymetrowych blizn, i psychiczne maltretowanie 50-letni duchowny znosił w osamotnieniu. Wiemy, że w tym czasie odbyło się blisko 150 przesłuchań (niektóre trwały po kilkanaście godzin).

Hierarcha rzadko kiedy decydował się na dzielenie się z innymi osobami wspomnieniami z Rakowieckiej. Traumę, podobnie jak wcześniejsze tortury, znosił w samotności. (…)

Nadal trwa zbiórka podpisów pod listem otwartym do Prezydenta Andrzeja Dudy o pośmiertne odznaczenie abpa Antoniego Baraniaka za zasługi dla państwa i Kościoła i pod listem otwartym do abpa Stanisława Gądeckiego o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego abpa A. Baraniaka. Do tej pory zebraliśmy i wysłaliśmy do Adresatów tych listów po ponad 8 tys. podpisów.

Szczegóły na www.antonibaraniak.pl

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „W hołdzie poznańskiemu arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi” znajduje się na s. 1 i 3 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „W hołdzie poznańskiemu arcybiskupowi Antoniemu Baraniakowi” na s. 1. wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie zgadzam się w całej rozciągłości z poglądami w sprawie Rosji, które prezentuje marszałek Kornel Morawiecki

Nie widać najmniejszego sensu w upamiętnieniu Armii Czerwonej w Polsce. Takie widzenie trąci tym, że zaraz ktoś wpadnie na pomysł, że w Wehrmachcie było wielu poległych na naszym terytorium…

Paweł Czyż

Sprzeciwiam się usuwaniu stojących jeszcze w Polsce ok. 200 obelisków pamięci poległych żołnierzy sowieckich – napisał w tekście otwierającym 147 nr „Gazety Obywatelskiej” Marszałek Senior Sejmu RP VIII kadencji, poseł dr Kornel Morawiecki.

Polscy administratorzy z sowieckiego nadania, a tylko tacy byli w 45-letnim okresie PRL, odbudowali stolicę i kraj. Wykształcili nowe kadry. (…) Czy byłoby to możliwe, gdyby Niemcy nie przegrały wojny na Wschodzie, gdzie poniosły 80% strat militarnych? Czy wyzwolilibyśmy się sami? Z pomocą Amerykanów i Anglików, którzy sprzedali nas w Teheranie i Jałcie? Czy byłoby to możliwe bez ofiar 600 tys. żołnierzy sowieckich poległych na terenie naszego kraju? Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich.

Nie zgadzam się w całej rozciągłości z poglądami w sprawie Rosji, które prezentuje marszałek Morawiecki.[related id=37206]

Roman Dmowski w „Naszym Patriotyzmie” (1893) pisał, że rząd rosyjski rozmaitymi czasy rozmaicie usprawiedliwiał swoje gwałty na Polsce. Dowodząc, że ziemie litewskie i ruskie stanowią odwieczną jedność z moskiewskim rdzeniem państwa carów, dziką działalność swą w tych ziemiach nazywał wyzwalaniem swego ludu z pod jarzma polskiego. (…) Wieszanie i masowe wysyłanie na Sybir najlepszych sił społeczeństwa polskiego nazywało się uzdrawianiem narodu z chorobliwych marzeń, gwałty na unitach – przyjmowaniem na łono swego kościoła braci, których niegdyś przemoce oderwano i którzy teraz dobrowolnie powracają. Do ostatnich jeszcze czasów słyszeliśmy, że rząd rosyjski nic nie ma przeciw pomyślnemu rozwojowi narodowości polskiej, że chodzi mu tylko o zachowanie w całości granic państwa, o wytępienie dążności separacyjnych.

(…) Kornel Morawiecki twierdzi, że „polscy administratorzy” Kremla doprowadzili po 1944 roku do odbudowania stolicy i kraju oraz kształcili nowe kadry. (…)

Z tymi modernizacjami i odbudowami warto uważać, bo to właśnie postawa Armii Czerwonej w 1920 i z lat 1944–45 doprowadziła do zniszczenia wielu polskich miast. Za carskiej Rosji kształcono również kadry, które jednak miały służyć nie Polsce, a państwu zaborczemu. Po 1944 roku zamysł był podobny. Stalin nakazał wymordowanie polskiej elity m.in. w Katyniu, albowiem nie miał żadnych złudzeń, że po zajęciu polskiego terytorium kadry te mogły być nam użyteczne dla szybszego wybicia się na niepodległość.

Inne kadry, te, o których pisze marszałek Morawiecki, miały głównie za zadanie wzmacniać obcy Polakom komunizm, np. taka Wisława Szymborska z jej poezją: „Niech nam żyje Józef Stalin, co ma usta słodsze od malin”. (…) Pokłosia „komunistycznych kadr” do dziś nie można się pozbyć chociażby z sądownictwa. (…)

Bez Armii Czerwonej Polacy mogli się wyzwolić. Zostaliśmy i tak potraktowani jak pokonani. Armia Czerwona – potem Armia Radziecka – pozostała w Polsce do 1993 roku. PRL nie była w o wiele lepszej (może nawet gorszej?) sytuacji niż okupowana przez ZSRR Czechosłowacja czy Węgry.

Poseł Morawiecki napisał: Rosjanie, pokonawszy Niemców, ujarzmiali Polskę przez 45 lat, osłabiali naszego ducha, ale nie odmawiali nam prawa do istnienia, co było do końca wojny w planach niemieckich. (…)

Apeluję do marszałka Kornela Morawieckiego, aby włączył się w ratowanie TV Biełsat i w walkę o upamiętnienie 111 091 Polaków ludobójczo zamordowanych przez NKWD w tzw. „operacji polskiej” w latach 1937–38 (na mocy rozkazu NKWD nr 00485) czy ludobójstwa OUN/UPA na Wołyniu. Dbajmy o pamięć Polaków, a inne narody niech się zmagają ze swoją. Skoro chcą głaskać kobrę… to im wolno, prawda?

Cały artykuł Pawła Czyża pt. „Po co głaskać kobrę?” znajduje się na s. 19 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Pawła Czyża pt. „Po co głaskać kobrę?” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mikołajek nadmorski, jak pisałam przed rokiem, zagrał na nosie wszystkim Dyzmom i cwaniakom – i rośnie sobie w najlepsze

Rok temu mikołajek został wyrwany z korzeniami i wywieziony w nieznanym kierunku. Władze próbowały zastraszyć społecznika. Wytoczono przeciwko niemu wielkie działa. Uruchomiono nawet prokuraturę.

Jadwiga Chmielowska

Rok temu, we wrześniowym numerze Śląskiego Kuriera WNET opublikowałam tekst pt. „Mikołajek a sprawa polska”.

W Białogórze, na zlecenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Pomorski Park Krajobrazowy postanowił w końcu 2015 r. rozprawić się z mikołajkiem – chronioną, rzadko występującą rośliną wydmową. (…)

Roślinkę, za wiedzą i poparciem lokalnych władz samorządowych, posadził Ryszard Gordziej, właściciel pensjonatu „Mikołaj” i miłośnik mikołajka nadmorskiego. Jednak bezwiednie prawdopodobnie nadepnął na odcisk naukowcom, którzy załatwili duży grant na rozmnażanie mikołajka metodą in vitro, czyli przez klonowanie z łodyżki. Nie podobało się chyba to, że pan Gordziej uzyskał sadzonki z nasion.

Mikołajek został wyrwany z korzeniami i wywieziony w nieznanym kierunku. (…) Na sztucznej wydmie usypanej na Wyspie Sobieszewskiej mikołajek pojawił się w tym samym czasie, w którym zarządzono jego eksmisję z Białogóry.

Przypadek mikołajka obnaża głupotę ludzką i udowadnia, że prawo naturalne, przyroda zawsze ma wyższość nad stanowionym. Wystarczy myśleć i działać zdroworozsądkowo. Państwo, a więc jego funkcjonariusze, powinni służyć dobru wspólnemu. Nie mnożyć przeszkód, ale je usuwać.

Mikołajek nadmorski, tak jak przewidywałam rok temu – „zagrał na nosie wszystkim Dyzmom i cwaniakom – i rośnie sobie w najlepsze”. (…) Teraz nic mu już nie grozi. Wójt i sołtys stwierdzili, że obecne rośliny pojawiły się samoistnie. Chroni więc mikołajka prawo. To jego siedlisko, które sobie wybrał i obronił.

Cały artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Zwycięstwo mikołajka” znajduje się na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jadwigi Chmielowskiej pt. „Zwycięstwo mikołajka” na s. 1. wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Polskie górnictwo: Szanowni Czytelnicy, chyba zgodzicie się ze mną, że takiej sytuacji nawet Bareja by nie wymyślił!

Gdyby uwzględniono nasze trafne prognozy i przyjęto do realizacji program naprawczy oraz stworzony nowy model biznesowy dla polskiego górnictwa, jego sytuacja przedstawiałaby się dziś wspaniale.

Marek Adamczyk

Minęło już ponad półtora roku od momentu powołania Ministerstwa Energii, a prawie 2 lata od zwycięstwa PiS w wyborach. Najwyższy czas przedstawić ocenę jego działań oczyma ludzi znających się na górnictwie, ludzi, których praca zawodowa była związana z górnictwem, którzy od kilkunastu lat pisali merytorycznie o górnictwie, tworzyli programy naprawcze i stawiali trafne prognozy co do przyszłych trendów cenowych surowców energetycznych na rynkach światowych i ich wpływu na ceny węgla w Polsce. (…)

Wydawało się, że za słowami liderów partii stoją konkretne programy przygotowane przez niezależnych ekspertów związanych z górnictwem, bo ci dotychczasowi spowodowali jego rozkład, a nie rozwój. Przez 8 lat bycia w opozycji można było ich wyłuskać z grona ludzi związanych z górnictwem i mieszkających na Śląsku. Stało się inaczej.

(…) Zamiast przeznaczyć na inwestycje, na rozwój górnictwa 2,5 mld złotych, zgodnie z obietnicą prezesa Jarosława Kaczyńskiego daną na wiecu zorganizowanym przed kopalnią „Pokój”, zwiększono ilość środków na likwidację kopalń do blisko 8 mld złotych!

Zamiast prawidłowo określić zapotrzebowanie na węgiel energetyczny w Polsce, dopuszczono do tego, że szeroko rozpowszechniano na początku 2016 roku informacje o rzekomej nadwyżce mocy wydobywczej sektora węglowego w wysokości od 15 do 20 milionów ton! Pół roku później niedobory węgla na rynku spowodowały potrzebę zwiększenia jego importu z zagranicy.

Zamiast rozwijać perspektywiczne kopalnie „Krupiński” i „Makoszowy” z dużymi złożami węgla, przeznaczono je do likwidacji! (…)

Jeszcze jesienią tego roku prezes PGG Tomasz Rogala w wywiadzie dla Radia Piekary w dniu 24 października twierdził, że notowany wzrost cen ma charakter krótkiego impulsu i że wkrótce ceny węgla wrócą do poprzednich niskich poziomów!

Ta wypowiedź prezesa PGG musiała być zgodna z wytycznymi i „prognozami cen” płynącymi z Ministerstwa Energii, jak się teraz okazuje, całkowicie oderwanymi od rzeczywistości. W wywiadzie udzielonym 7 maja 2016, tuż po utworzeniu PGG (patrz: https://www.youtube.com/watch?v=ytDZRdr6–p0), usłyszeliśmy: Sinusoida zmian cen węglowodorów ma taką cechę, przynajmniej dotychczas tak miała, że te dolne partie są dłuższe od tych górnych. Jesteśmy w tej chwili w dolnej partii i ona będzie prawdopodobnie długo trwała. (…)

Miesiąc później rozpoczął się rajd cenowy węgla na rynkach światowych (patrz na rysunek zamieszczony poniżej – czerwiec 2016 roku to miesiąc przełomu)!

Czy ktoś, kto podejmuje decyzje biznesowe w oparciu o tak przestrzelone prognozy (niskie ceny w okolicach 50 $/tonę w latach następnych, a rzeczywistością rynkową są ceny powyżej 80 $/tonę), może podejmować te najbardziej optymalne dla swojej firmy, przynoszące jej największy zysk? Niestety nie. Niezrealizowane zyski to też strata.

Czy właściciel miał wiedzę o innych, bardziej wiarygodnych długoterminowych prognozach cen węgla energetycznego – na rok 2017 ceny w ARA między 80 a 90 $/tonę z tendencją wzrostu do około 100 $ w latach następnych? Otóż miał, bo nasze prognozy (OKOPZN) po wielomiesięcznych staraniach przedstawiliśmy w Sejmie we wrześniu 2016 roku na posiedzeniu podkomisji górnictwa i energii, której przewodniczącym był poseł Ireneusz Zyska, a w której uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Energii. Każdy z nich otrzymał materiały, które później zostały opublikowane w październikowym „Śląskim Kurierze Wnet” nr 28 w artykule pt. „Dokąd zmierza polskie górnictwo?”.

Cały artykuł Marka Adamczyka pt. „Górnictwo – bilans działań” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Marka Adamczyka pt. „Górnictwo – bilans działań na s. 1 i 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Finlandia: Pozwolenia na broń bez wizyty na policji i testów

Wnioski o pozwolenia na broń palną będzie można w Finlandii składać przez internet, bez wizyty na posterunku policji. Nie trzeba też będzie przechodzić testów predyspozycji.

W piątek prezydent Sauli Niinisto podpisał nowelizację prawa w tym zakresie. Zmiana przepisów ma na celu przyspieszenie procedury ubiegania się o pozwolenie na broń, a także zmniejszenie biurokratycznych obciążeń służb.

Wnioski elektroniczne będzie można składać od grudnia 2018 r. Do tego czasu o broń będzie można ubiegać się w tradycyjny sposób, czyli przedstawiając niezbędne dokumenty na posterunku policji (ale zgodnie z nowym prawem już od grudnia tego roku będzie można to zrobić w dowolnym miejscu na terenie kraju, a nie tylko w miejscu zamieszkania).

Według resortu spraw wewnętrznych zmiana procedury nie wpłynie na kwestie związane z bezpieczeństwem. Dzięki zmianom wnioski o pozwolenie na broń będą rozpatrywane bardziej wnikliwie, z lepszym wykorzystaniem dotychczasowych informacji, jakie mają urzędnicy o zainteresowanym.

Podstawowe wymagania związane z prawem do posiadania broni palnej nie zmienią się. Aby ubiegać się o pozwolenie na broń, trzeba mieć ukończone 18 lat (w przypadku pistoletów i rewolwerów – 20 lat) i odpowiedni stan zdrowia. Trzeba także uzasadnić powód użycia broni.

Z informacji policja wynika, że przeszkodą w uzyskaniu pozwolenia jest np. przeszłość przestępcza lub nadużywanie środków odurzających. Pozwolenie jest wydawane z wyraźnie określonym celem posiadania broni, takim jak łowiectwo, hobby strzeleckie, kolekcjonerstwo, realizacja rekonstrukcji historycznych czy prowadzenie szkoleń. Możliwe są także inne przeznaczenia, np. wykorzystanie broni na planie zdjęciowym. Pozwolenie jest także potrzebne do przechowywania i przewozu broni.

Zgodnie z nowym prawem ubiegający się o pozwolenie nie będą jednak musieli przechodzić testów predyspozycji do posługiwania się bronią. Według ministerstwa spraw wewnętrznych powodem tej zmiany jest to, że wyniki tych testów nie były przydatne i nie stanowiły decydującego kryterium przy przyznawaniu pozwolenia na broń. „Podstawą decyzji negatywnych były inne informacje posiadane przez policję” – wskazało ministerstwo, komentując przyjęcie nowego prawa.

Według policyjnych statystyk w liczącej 5,5 mln mieszkańców Finlandii zarejestrowanych jest ok. 1,5 mln sztuk broni osobistej. Najwięcej jest broni myśliwskiej. Pistoletów i rewolwerów jest ok. 220 tys.

Najwięcej zarejestrowanej broni jest na Wyspach Alandzkich, w Laponii oraz w regionie Kainuu na północnym wschodzie kraju. W niektórych mniejszych miejscowościach na jednego mieszkańca przypada więcej niż jedno pozwolenie na broń. W największych miastach statystycznie pozwolenie ma średnio co dziesiąta osoba.

W ostatnich latach liczba wydawanych pozwoleń na broń zmniejsza się. Przykładowo w 2010 r. wydano 70 tys. pozwoleń, a latach 2015 i 2016 po ok. 57 tys. Jedną z przyczyn jest wnikliwe rozpatrywanie wniosków (i zaostrzenie kryteriów po strzelaninach w dwóch fińskich szkołach w 2007 r. i 2008 r., kiedy zginęło 20 osób). Oprócz tego w ostatnim czasie obserwuje się mniejsze zainteresowanie myślistwem wśród młodszego pokolenia Finów.

PAP/MoRo

Niemiecki Związek Wypędzonych BdV: roszczenia reparacyjne Polski  nieuzasadnione i są „celową prowokacją”

 Przewodniczący BdV Bernd Fabritius znał polskie roszczenia reparacyjne za pozbawione prawnego i moralnego uzasadnienia. w swoim oświadczeniu napisał, że żądania PiS są „celową prowokacją”.

„Wprowadzone do dyskusji przez polski rząd PiS roszczenia reparacyjne wobec Niemiec pozbawione są jakiejkolwiek prawnej i moralnej legitymacji. PiS wrzucił ten temat jako celową prowokację w gorącej fazie kampanii wyborczej w Niemczech. Nikt tutaj nie powinien dać się na to nabrać” – czytamy w  oświadczeniu BdV.

„Nasza nowsza wspólna historia obejmuje coś więcej niż tylko rozpoczętą przez Niemcy drugą wojnę światową i Holokaust, wskutek czego ucierpiała także Polska. Obejmuje ona też pierwszą wojnę światową i jej skutki. Obejmuje krzywdę ucieczki i wypędzenia Niemców po drugiej wojnie światowej. Obejmuje też wiążące międzynarodowo-prawne umowy od końca wojny, aż do traktatu o dobrych stosunkach, niemiecko-polskiego traktatu granicznego i wstąpienia Polski do UE” – podkreślił Fabritius, deputowany bawarskiej CSU do Bundestagu.

BdV ocenił pozytywnie „mądre i spokojne” reakcje niemieckiego rządu na polskie żądania.

„Wzywamy PiS, by zamiast prowokować w polityce wewnętrznej i zewnętrznej, wypełnił zobowiązania do wspierania mieszkającej tam (w Polsce) niemieckiej mniejszości, które wynikają przykładowo z ratyfikacji Europejskiej karty języków regionalnych i mniejszościowych” – czytamy w oświadczeniu BdV.

BdV zapowiedział, że będzie nadal pracował na rzecz dobrosąsiedzkich relacji z Polską na płaszczyźnie społeczeństw obywatelskich.

Rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert powiedział w piątek, że Polska nie zgłosiła dotąd oficjalnie żadnych roszczeń reparacyjnych. Potwierdził stanowisko władz w Berlinie, że kwestia roszczeń jest zarówno prawnie, jak i politycznie ostatecznie uregulowana.

Szef PiS Jarosław Kaczyński podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś”. W podobnym tonie wypowiadał się minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który stwierdził, że z punktu widzenia prawnego, bezdyskusyjnie Niemcy winne są Polsce reparacje.

W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.

Premier Beata Szydło powiedziała w sobotnim wywiadzie dla PAP, że reparacje wojenne od Niemiec są kwestią „uczciwości i sprawiedliwości wobec Polski”. „Uważamy, że tej sprawy nie można pominąć, domagamy się tylko uczciwości i sprawiedliwości” – zaznaczyła.

PAP/MoRo

„Kurier WNET” 39/2017, Bernard Margueritte: Polska jest przedmurzem chrześcijaństwa, ale i cywilizacji europejskiej

Jak za Sobieskiego, znowu bijecie się za własną i naszą wolność, za waszą i naszą godność. Musicie wygrać, nie tylko dla siebie, ale dla Francuzów, dla Włochów, Niemców, dla wszystkich narodów Europy.

Bernard Margueritte

Nowa Bitwa Warszawska

Proszę się nie przejmować, Drodzy Przyjaciele, okrzykami protestu wewnętrznej „partii zagranicy” ani tym bardziej żałosnych liderów unijnych, pozbawionych skrupułów i wszelkiej moralności, typu Timmermansa, Junckera czy też Tuska. W ich ślepej służalczości wobec wielkiego biznesu europejskiego i międzynarodowego nie wiedzą, co czynią, a mianowicie w służbie EU zabijają wspaniałą ideę, tak mi drogą, prawdziwej europejskości.

Wobec tego Polacy musza być świadomi, iż walka, która się toczy nad Wisłą, jest w istocie walką o Europę, o Europę wierną swoim korzeniom chrześcijańskim, o Europę Solidarności, sprawiedliwości społecznej i praworządności. Znowu – jak nierzadko w swej historii – Polska jest przedmurzem nie tylko chrześcijaństwa, ale autentycznej cywilizacji europejskiej. Tak, tu rozegra się walka o przyszłość Europy! Wasi przeciwnicy o tym dobrze wiedzą.

Bądźcie też pewni: bijecie się teraz nie tylko o wizerunek Polski, ale o wizerunek całej Europy! Bijecie się nie tylko o własną wolność, ale również o naszą! Bijecie się nie tylko o własną godność, ale i o naszą! Musicie wygrać, nie tylko dla siebie, ale dla Francuzów, dla Włochów, Niemców, dla wszystkich narodów Europy. Chodzi nie tylko o to, aby Polska była Polską, ale i o to, aby Europa była Europą! Jak za czasów Sobieskiego, znowu bijecie się za własną i naszą wolność, za waszą i naszą godność.

Nie chce mi się wierzyć, że wszyscy, którzy tu paktują z zagranicą, płaszcząc się przed panią Merkel i żałosnymi liderami Brukseli – tak jak kiedyś komuniści wykonywali rozkazy Kremla – tylko bronią utraconych przywilejów albo są po prostu płatnymi najemnikami „układu”. Wśród nich jest wielu, którzy zostali ogłupieni, zatracili orientację, widzenie prawdy. Czy to tylko ich wina?

Wielka szkoda, że na początku władzy PIS-u nie został opublikowany globalny audyt Polski po rządach PO. Wówczas byłoby, wierzę, mniej krzyków w kraju i, tym bardziej, za granicą.

Nie mam pretensji, aby tego tu dokonać, ale pragnę pokrótce i w wielkich zarysach przypomnieć, jaki był i jest bilans rządów Tuska i PO. Mając obraz ogromnej dewastacji Polski, każdy uczciwy człowiek zrozumie, dlaczego był konieczny rząd odnowy Polski, wręcz rząd ocalenia narodowego.

Przypomnijmy więc w kilku punktach:

  • Polska przestała na dobrą sprawę być niezależna. Większość przemysłu polskiego została wyprzedana i oddana kapitałowi zagranicznemu. 80% banków należy do wielkiego kapitału międzynarodowego. Tak samo 80% mediów nie jest w polskich rękach i 90% mediów lokalnych należy do kapitału niemieckiego.
  • W dodatku w tamtym okresie rząd kontrolował również media publiczne. Ówczesna pisowska opozycja miała wielkie trudności, aby się wypowiadać w mediach publicznych. Właściwie jeden tylko program (emitowany skądinąd z przerwami), Jana Pospieszalskiego, był kierowany przez człowieka sympatyzującego z opozycją!
  • Upadek moralny był tak głęboki, że skandale i afery miały miejsca co chwila (bynajmniej nie tylko Amber Gold). Korupcja była regułą. Potężni nowego układu mogli zabezpieczyć majątki w Szwajcarii czy w bankach „off shore”, a inwestorzy zachodni płacili bardzo ograniczone podatki i kierowali zyski uzyskane w Polsce do swoich macierzystych centrali.
  • To wszystko mogło mieć miejsce, bo władza działała w porozumieniu ze służbą sądowniczą, wywodzącą się w dużym stopniu z okresu komunistycznego. Nie było państwa prawa! Często sądy okazywały się surowe dla małych winowajców, a bardzo „wyrozumiałe” dla aferzystów i gangsterów. Nawet policja się załamała, widząc, jak zatrzymani z dużym ryzykiem przestępcy byli potem wypuszczani na ulicę przez różne sądy. Pełna demoralizacja!
  • Ten okres było w dodatku okresem nowego, potwornego zjawiska znanego jako „samobójstwa seryjne”.
  • 15% narodu (ci, którzy głosowali „dobrze”) żyło znakomicie, nawet lepiej niż ich odpowiednicy na Zachodzie, podczas gdy połowa rodzin miała trudności, aby dotrwać do końca miesiąca! Bezrobocie wzrosło, i to mimo że 2,5 miliona młodych Polaków, często z ciężkim sercem, musiało szukać szczęścia za granicą.
  • Została wprowadzona polityka promowania wszystkiego co zachodnie (nawet różne deprawacje etyczne), z jednoczesnym potępieniem i polskich tradycji narodowych – co wyrażało się również wolą zredukowania nauki historii w szkołach do minimum – i nawet wartości chrześcijańskich.
  • Last but not least – upadek przyzwoitości doprowadził do tego, że premier ówczesnego rządu, pan Tusk, wolał porozumieć się z szefem państwa rosyjskiego, Putinem, niż z prezydentem własnego kraju, co miało znane, tragiczne konsekwencje pod Smoleńskiem.

Nie ulega wątpliwości, że po okresie takiego upadku była potrzebna nie tyle „dobra zmiana”, co gruntowna odnowa państwa polskiego i odrodzenie kraju. Naród, w swojej mądrości zbiorowej, mimo masowej propagandy „układu” to zrozumiał i powołał do władzy prezydenta Dudę i rząd pani Szydło. W krótkim czasie wyniki stały się wymierne. Wszyscy, a szczególnie młodzi, którzy tak bardzo tego pragnęli, odzyskali dumę z bycia Polakami. Wartości chrześcijańskie i patriotyczne mogły na nowo być proklamowane i afirmowane.

Ale nawet w dziedzinie ekonomicznej sytuacja się odwróciła. Akcent został położony na sprawiedliwość społeczną i na obronę rodziny. Program 500+ jest wielkim sukcesem; poprawił życie milionów rodzin i już ma pozytywny wpływ na sytuację demograficzną kraju. Okazało się, że to, co wcześniej było niemożliwe („nas na to nie stać!”), stało się możliwe.

Wystarczyło ukrócić korupcję, wywóz majątków poza Polskę i bardziej energicznie domagać się od firm zachodnich, aby zapłaciły bardziej uczciwe podatki – i już znalazły się fundusze na program 500+ i, wkrótce, na społeczny program mieszkaniowy. Jednocześnie gospodarka się rozwija bardziej dynamicznie niż kiedykolwiek. Więcej nawet, władza rozpoczęła mozolną i kluczową operację „repolonizacji” biznesu. Już jeden z ważniejszych banków został odkupiony i wkrótce tak samo będzie z „Electricité de France”.

Oczywiście nie wszystko, co czyniły nowe władze, było udane i godne pochwały. W dziedzinie mediów opozycja ma jakieś 30% czasu antenowego w programach politycznych publicznych mediów, aby wyrazić swoje poglądy. To na pewno za mało. Ale to dwa razy więcej niż miała ówczesna opozycja pod rządami Tuska!

Aliści media prywatne są w dalszym ciągu w rękach obcego kapitału, zwłaszcza niemieckiego. O dziwo, ci którzy krzyczą teraz w Polsce i za granicą, że media publiczne są za mało demokratyczne, siedzieli wówczas cicho i nie domagali się, aby PiS miał większy dostęp do mediów publicznych pod rządami PO. Demokracja tak, ale wybiórcza, jak pewna gazeta.

Skądinąd, kto słyszał w poprzednim okresie o zatroskaniu Brukseli z powodu ogólnej korupcji, upadku państwa prawa i braku wszelkiej sprawiedliwości społecznej w Polsce? Wówczas „nasi” grzecznie wykonywali polecenia i byli na usługach wielkiego biznesu. Jak można było to krytykować? Natomiast kiedy nowe siły chcą odbudować godność Polski, jej niezależność i oczekują poszanowania cywilizacji europejskiej opartej na wartościach chrześcijańskich, to już nie może być tolerowane i odzywają się Junckery i Timmermansy…

Jednym z kluczowych elementów walki o odbudowę kraju było i jest dążenie o uzdrowienie sądownictwa. To jest teraz wielka batalia. Od początku urzędowania prezydenta Dudy skądinąd. Opozycja, tracąc grunt pod nogami, zrobiła wszystko, aby najpierw Trybunał Konstytucyjny stał się tamą przed odnową. Miał zablokować wszelkie działania nowej władzy. Nie udało się. Ale opozycja ma jeszcze Sąd Najwyższy i KRS. Należy ich bronić do upadłego.

Tu, niestety, są widoczne negatywne skutki Okrągłego Stołu i umowy ugodowej między częścią Solidarności a częścią komuny. Przecież elementem kluczowym owego porozumienia było, że przeszło połowa nowego biznesu będzie w rękach byłych działaczy partyjnych i że 2/3 (w latach 90) administracji i sądownictwa to będą byli partyjni działacze. To pokutuje do dziś. Broni się układ części Solidarności i części byłej PZPR, tych, którzy w gruncie rzeczy podzielili się łupem w teoretycznie niepodległej Polsce.

I znowu w czasach PO nikt w Brukseli nie wyrażał zaniepokojenia faktem, że tylu byłych aparatczyków odgrywało kluczową rolę w nowej Polsce! Przecież szybko stali się częścią „układu” i pracowali nad tym, aby Polska stała się kolonią, wasalem wielkiego kapitału zachodnioeuropejskiego, a zwłaszcza niemieckiego, który dyktuje działanie bonzów unijnych. Widać dziś jeszcze lepiej, dlaczego ci nowi władcy lat 90., tacy wielcy obrońcy demokracji jak prof. Geremek, walczyli zacięcie, aby lustracja nie mogła się odbyć. To było jednym z punktów zwrotnych. Gdyby lustracja się odbyła i Sąd Najwyższy, i KRS wyglądałyby dziś zupełnie inaczej.

Dlatego też reforma sądownictwa jest kluczowa. Nie ukrywam, że byłem, jak wielu, bardzo rozczarowany, kiedy usłyszałem o wetach pana Prezydenta. Teraz myślę jednak, że w końcu będzie dobrze i że na jesieni Polska będzie miała wymiar sprawiedliwości godny państwa prawa.

Nie jest źle, jeśli w obozie władzy jest – jakby powiedzieli Amerykanie- i „good cop” i bad cop” (dobry i zły policjant), czyli zarówno prezydent Duda, jak i prezes Kaczyński. Oczywiście należy działać szybko, aby oczyścić stajnie Augiasza, ale faktem jest, że te ustawy nie były dopracowane do końca.

Dobrze jest też, że opozycja i w Brukseli, i w kraju, nie uspokoiła się po działaniach pana Prezydenta. Odwrotnie, nabrała animuszu, sądząc widocznie, bardzo błędnie, że Prezydent zaczyna się wahać i że należy dwoić się i troić w atakach na Polskę. Tym samym potwierdziła (jakby to było potrzebne…), że nie jest w niczym merytoryczna, a ma wyłącznie za cel obronę własnych przywilejów.

Doprawdy władza pisowska ma ogromne szczęście, że ma opozycję, która nawet nie wyczuwa, jak bardzo obrzydliwe dla większości Polaków są działania „partii zagranicy”, która jest tylko koniem trojańskim bonzów brukselskich. Jak dobrze też, że pan Timmermans czy pan Juncker nie zdają sobie sprawy z tego, iż im bardziej atakują władzę w Warszawie, tym więcej zyskuje ona zwolenników! Polacy nie znosili sługusów Breżniewa; nie znoszą sługusów biurokracji brukselskiej i pani Merkel. Nie tędy droga, panowie i panie! Nie w kraju, który słusznie jest dumny z tego, że nie miał żadnego Kislinga czy żadnego Petaina!

Jakiś czas temu zwiedzałem różne gospodarstwa rolne niedaleko Krakowa. W pewnym momencie spotkałem się z gospodynią, która opowiadała mi o trudnościach z normalnym sprzedawaniem swoich produktów z powodu różnych absurdalnych przepisów unijnych. Ale na koniec, ni stąd ni zowąd, oświadczyła: „wie pan, nie mamy powodów do obaw – przeżyliśmy okupację niemiecką, przeżyliśmy komunę, przeżyjemy i Unię Europejską!”

Bez wątpienia miała rację. Bo Europa jest ważniejsza od Unii Europejskiej. Właśnie dlatego, że drogie są nam wartości europejskie, musimy walczyć z Brukselą Junckera i Tuska. Nie możemy pozwolić na to, aby zostały zniszczone piękne ideały europejskie, wartości moralne i duchowe ugruntowane w naszych chrześcijańskich korzeniach.

Decydująca bitwa ma miejsce teraz, nie w Wiedniu tym razem, ale w Warszawie. Wy, drodzy Polscy Przyjaciele, zadecydujecie o losie Polski i Europy. Za naszą i waszą! Bo tak długo, jak Polska będzie Polską, jest jeszcze szansa, aby Europa była Europą!

Cały artykuł Bernarda Margueritte’a pt. „Nowa Bitwa Warszawska” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Bernarda Margueritte’a pt. „Nowa Bitwa Warszawska” na s. 1 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Drodzy Polscy Przyjaciele, Polska jest przedmurzem nie tylko chrześcijaństwa, ale autentycznej cywilizacji europejskiej

Władza pisowska ma szczęście, że ma opozycję, która nawet nie wyczuwa, jak bardzo obrzydliwe dla większości Polaków są działania „partii zagranicy”, która jest koniem trojańskim bonzów brukselskich.

Bernard Margueritte

Bądźcie też pewni: bijecie się teraz nie tylko o wizerunek Polski, ale o wizerunek całej Europy! Bijecie się nie tylko o własną wolność, ale również o naszą! Bijecie się nie tylko o własną godność, ale i o naszą! Musicie wygrać, nie tylko dla siebie, ale dla Francuzów, dla Włochów, Niemców, dla wszystkich narodów Europy. Chodzi nie tylko o to, aby Polska była Polską, ale i o to, aby Europa była Europą! (…)

Wielka szkoda, że na początku władzy PiS-u nie został opublikowany globalny audyt Polski po rządach PO. Wówczas byłoby, wierzę, mniej krzyków w kraju i, tym bardziej, za granicą. Nie mam pretensji, aby tego tu dokonać, ale pragnę pokrótce i w wielkich zarysach przypomnieć, jaki był i jest bilans rządów Tuska i PO. Mając obraz ogromnej dewastacji Polski, każdy uczciwy człowiek zrozumie, dlaczego był konieczny rząd odnowy Polski, wręcz rząd ocalenia narodowego. (…)

Przypomnijmy więc w kilku punktach:

  • Polska przestała na dobrą sprawę być niezależna. Większość przemysłu polskiego została wyprzedana i oddana kapitałowi zagranicznemu. 80% banków należy do wielkiego kapitału międzynarodowego. Tak samo 80% mediów nie jest w polskich rękach i 90% mediów lokalnych należy do kapitału niemieckiego.
  • W dodatku w tamtym okresie rząd kontrolował również media publiczne. Ówczesna pisowska opozycja miała wielkie trudności, aby się wypowiadać w mediach publicznych. Właściwie jeden tylko program (emitowany skądinąd z przerwami), Jana Pospieszalskiego, był kierowany przez człowieka sympatyzującego z opozycją!
  • Upadek moralny był tak głęboki, że skandale i afery miały miejsca co chwila (bynajmniej nie tylko Amber Gold). Korupcja była regułą. Potężni nowego układu mogli zabezpieczyć majątki w Szwajcarii czy w bankach „off shore”, a inwestorzy zachodni płacili bardzo ograniczone podatki i kierowali zyski uzyskane w Polsce do swoich macierzystych centrali.
  • To wszystko mogło mieć miejsce, bo władza działała w porozumieniu ze służbą sądowniczą, wywodzącą się w dużym stopniu z okresu komunistycznego. Nie było państwa prawa! Często sądy okazywały się surowe dla małych winowajców, a bardzo „wyrozumiałe” dla aferzystów i gangsterów. Nawet policja się załamała, widząc, jak zatrzymani z dużym ryzykiem przestępcy byli potem wypuszczani na ulicę przez różne sądy. Pełna demoralizacja!
  • Ten okres było w dodatku okresem nowego, potwornego zjawiska znanego jako „samobójstwa seryjne”.
  • 15% narodu (ci, którzy głosowali „dobrze”) żyło znakomicie, nawet lepiej niż ich odpowiednicy na Zachodzie, podczas gdy połowa rodzin miała trudności, aby dotrwać do końca miesiąca! Bezrobocie wzrosło, i to mimo że 2,5 miliona młodych Polaków, często z ciężkim sercem, musiało szukać szczęścia za granicą.
  • Została wprowadzona polityka promowania wszystkiego co zachodnie (nawet różne deprawacje etyczne), z jednoczesnym potępieniem i polskich tradycji narodowych – co wyrażało się również wolą zredukowania nauki historii w szkołach do minimum – i nawet wartości chrześcijańskich.
  • Last but not least – upadek przyzwoitości doprowadził do tego, że premier ówczesnego rządu, pan Tusk, wolał porozumieć się z szefem państwa rosyjskiego, Putinem, niż z prezydentem własnego kraju, co miało znane, tragiczne konsekwencje pod Smoleńskiem.

 

(…) Jakiś czas temu zwiedzałem różne gospodarstwa rolne niedaleko Krakowa. W pewnym momencie spotkałem się z gospodynią, która opowiadała mi o trudnościach z normalnym sprzedawaniem swoich produktów z powodu różnych absurdalnych przepisów unijnych. Ale na koniec, ni stąd ni zowąd, oświadczyła: „wie pan, nie mamy powodów do obaw – przeżyliśmy okupację niemiecką, przeżyliśmy komunę, przeżyjemy i Unię Europejską!”

Bez wątpienia miała rację. Bo Europa jest ważniejsza od Unii Europejskiej. Właśnie dlatego, że drogie są nam wartości europejskie, musimy walczyć z Brukselą Junckera i Tuska. Nie możemy pozwolić na to, aby zostały zniszczone piękne ideały europejskie, wartości moralne i duchowe ugruntowane w naszych chrześcijańskich korzeniach.

Decydująca bitwa ma miejsce teraz, nie w Wiedniu tym razem, ale w Warszawie. Wy, drodzy Polscy Przyjaciele, zadecydujecie o losie Polski i Europy. Za naszą i waszą! Bo tak długo, jak Polska będzie Polską, jest jeszcze szansa, aby Europa była Europą!

 

Cały artykuł Bernarda Margueritte’a pt. „Nowa Bitwa Warszawska” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Bernarda Margueritte’a pt. „Nowa Bitwa Warszawska” na s. 1 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego