Kampania Polskiej Fundacji Narodowej: ruszyły strony: takjakbylo.pl i sprawiedliwesady.pl

takjakbylo.pl i sprawiedliwesady.pl to strony internetowe będące częścią kampanii informacyjnej PFN, która chce Polakom i obserwatorom z zagranicy wyjaśnić przyczyny reformy wymiaru sprawiedliwości.

Powstał także pierwszy spot internetowy. Szczegóły kampanii przedstawili wspólnie w piątek: premier Beata Szydło i władze Polskiej Fundacji Narodowej. Cezary Jurkiewicz, prezes Fundacji i szefowa rządu zgodnie podkreślali, że celem akcji jest przekazywanie prawdy o tym, co dzieje się w naszym kraju.

„Rząd nie będzie się zgadzał, by Polska była w jakikolwiek sposób dyskredytowana w kraju i za granicą – po to między innymi powstała Polska Fundacja Narodowa. Głównym założeniem Fundacji jest to, by cały świat dowiedział się prawdy o Polsce” – powiedziała Szydło.

Kampania „Sprawiedliwe sądy” ma się toczyć zarówno w telewizji i interecie, jak na ulicach, gdzie kilka dni temu pojawiły się pierwsze billboardy z hasłem „Niech zostanie tak jak było. Czy na pewno tego chcesz?” i odniesieniem do strony internetowej takjakbylo.pl. Powstały też profile „Sprawiedliwe sądy” na Facebooku i Twitterze oraz kanał na serwisie youtube.com

Obie witryny internetowe: takjabylo.pl i sprawiedliwesady.pl są identyczne i mają kilka zakładek, m.in. na temat założeń reformy wymiaru sprawiedliwości. Można tam przeczytać o potrzebie przyspieszenia postępowań sądowych, zapewnieniu równości „wszystkich wobec prawa” oraz „prawdziwej niezawisłości sędziów”.

„Ryba psuje się od głowy – nie będzie realnej naprawy wymiaru sprawiedliwości bez zmian organizacyjnych i personalnych w Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym” – czytamy w zakładce „Sprawiedliwe i niezawisłe sądy”.

W części zatytułowanej „Nadzwyczajna kasta” napisano m.in. o „pijanym” sędzim, który „awanturował się w klubie” oraz o sędzim, który „ukradł kiełbasę wartą 6,90 zł”, a dzień później został „złapany na jeździe pod wpływem alkoholu”. Są także informacje na temat nieprawidłowości przy tzw. aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie, wypuszczeniu przez sąd pedofila-recydywisty, a także o ciągnących się latami procesach.

„Rekordowa sprawa w polskim sądownictwie – trwa przynajmniej 33 lata” – podaje strona sprawiedliwesady.pl.

W zakładce „zagranica” zamieszczono z kolei krótkie adnotacje, jak funkcjonuje wymiar sprawiedliwości w innych krajach Europy.

Na stronach takjakbylo.pl i sprawiedliwesady.pl można obejrzeć też pierwszy spot autorów kampanii PFN. W 30-sekundowym materiale występuje czwórka ludzi, którzy krytykują funkcjonowanie sądów.

„Czy wiesz, że ponad 80 proc. Polaków popiera reformy sądownictwa? A zrobiła się z tego niezła awantura i odwrócono kota ogonem” – mówi jeden z bohaterów filmu. A właściwie dlaczego denerwują nas sądy? – zastanawia się.

„Są sprawy, gdy sędzia coś nabroił niezgodnego z prawem. Taki sędzia: bach! Pokazuje legitymację sędziowską i puszczają go wolno” – dopowiada dwóch kolejnych bohaterów spotu. „Sędziowie sami stworzyli sobie prawo, w którym się kontrolują. Koledzy oceniają kolegów, nikogo nie można odwołać. No błagam…” – dodaje młoda kobieta.

Choć kampania na temat zmian w wymiarze sprawiedliwości – jak zapowiadał w piątek Jurkiewicz – ma być skierowana także do odbiorców poza krajem, to strony takjakbylo.pl i sprawiedliwesady.pl, są na razie dostępne tylko w polskiej wersji językowej. Szef PFN, dopytywany, kiedy ruszy zagraniczna część akcji informacyjnej, odpowiedział, że nie ma jeszcze konkretnej daty. Dodał, że Fundacja nie podaje na razie, jak długo ma potrwać całe przedsięwzięcie.

Polska Fundacja Narodowa poinformowała w czwartek, że jej działania mają na celu wyjaśnienie polskiej i światowej opinii publicznej znaczenia reform wymiaru sprawiedliwości oraz pokazanie, że znajdują się one w nurcie europejskiego i światowego dziedzictwa demokratycznego. Jak podkreślono, działania podjęte przez fundację włączają się w nurt ogólnopolskiego i światowego zainteresowania przeprowadzanymi w Polsce reformami.

Misją powołanej latem zeszłego roku Polskiej Fundacji Narodowej jest budowa pozytywnego wizerunku Polski w kraju i za granicą. Fundacja powstała z inicjatywy 17 prezesów spółek Skarbu Państwa.

PAP/MoRo

Jan Kowalski / Zanim napiszemy nową konstytucję (14). Unia nie ma armii i nie obroni nas przed zagrożeniem zewnętrznym

Czy Sojusz Północnoatlantycki lub prezydent Trump wymuszają na nas przyjmowanie dżihadystów? Czy słyszeliście, żeby głównodowodzący NATO żądał od Polski uznania związków homoseksualnych za małżeństwa?

Przed tygodniem opisałem IV prawo kardynalne, prawo do posiadania broni palnej przez każdego zdrowego na umyśle Polaka. Po przejściu sześciomiesięcznego przeszkolenia wojskowego. Prawo do posiadania broni opisałem jako element fizycznej obrony własnej, obrony wyznawanych zasad i wreszcie jako najskuteczniejszy sposób obrony naszej wspólnej ojczyzny. To ona gwarantuje naszą wolność i możliwość rozwoju naszego narodu – rodziny rodzin. Ale czy na pewno?

13 lat od wejścia do Unii Europejskiej (głosowałem na nie) widzimy coraz większe zakusy ze strony brukselskiej centrali na ingerowanie w nasze wewnętrzne sprawy. Nie tylko nasze, ale również Czech, Węgier, Słowacji, słowem: wszystkich państw narodowych. Niezależnie od kwestionowanych rozwiązań szczegółowych, czy to dotyczą małżeństwa, pigułki „dzień po”, szeroko pojętej kultury (łącznie z obrzydliwością, która uzurpuje sobie to miano) czy polityki migracyjnej, klucz do zrozumienia tej sytuacji jest jeden, a nosi nazwę: ideologia.[related id=36510]

Wyrwawszy się z ideologii starej bolszewii, trochę nieświadomie rzuciliśmy się w sidła ideologii bolszewii nowej. To jest ideologia całkowicie sprzeczna z wyznawaną i obowiązującą jeszcze w Polsce cywilizacją łacińską. Do obrony obowiązującego wciąż w Polsce ładu moralnego karabin to za mało. Potrzebujemy konstytucyjnej gwarancji naszej niepodległości. Niepodległości w stanowieniu prawa cywilnego i jego nadrzędności nad prawem stanowionym przez jakąkolwiek zewnętrzną uzurpację. Państwo wolnych Polaków nie może z definicji podlegać jakimkolwiek zakusom ideologicznych uzurpatorów. Niezależnie od tego, czy pochodzą z Zachodu, czy Wschodu, Północy lub Południa. I to musi stać się V prawem kardynalnym zapisanym w naszej nowej konstytucji.

Bierzmy przykład z Brytyjczyków. Byli w Unii Europejskiej, dopóki im się to opłacało. Przestało się opłacać, to występują. Wielka Brytania jest zbyt dużym rynkiem, żeby z tego tytułu groziły jej jakieś większe konsekwencje. I Polska jest również zbyt dużym rynkiem.

Ani Norwegia, ani Szwajcaria nie są członkami UE i nie cierpią z tego powodu. A my, jeżeli jesteśmy jeszcze na plusie, to za chwilę przestaniemy i staniemy się płatnikiem netto. Unia Europejska, która propaguje obrzydliwą ideologię, a nie ma własnej armii, w żadnej mierze nie obroni nas przed zagrożeniem zewnętrznym. Tu potrzebny jest nam sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i członkostwo w NATO.

Czy Sojusz Północnoatlantycki lub prezydent Trump wymusza na nas przyjmowanie dżihadystów? Czy słyszeliście, żeby głównodowodzący NATO żądał od Polski uznania związków homoseksualnych za małżeństwa? Ja sobie nie przypominam.

Czy coś się stanie, czy stracimy, jeżeli w ten sposób postawimy sprawę? Bo o to boją się wyznawcy dóbr doczesnych. Pragnę ich uspokoić: nic się nie stanie. Od 28 lat jesteśmy podbitym gospodarczo terytorium. Ponieważ jesteśmy biedni i oddajemy, co swoje, za bezcen, dalej będą nas lubić Niemcy, Francuzi, Belgowie, Szwedzi, Amerykanie, Hindusi i Chińczycy. Jeżeli którakolwiek z tych nacji chciałaby nas przestać lubić, to na zwolnione przez nią miejsce już czekają następni. Najmniej powinniśmy się bać tych, których boimy się najbardziej, czyli Niemców. Polska do Wisły już stanowi część niemieckiej gospodarki, dlatego na jakichkolwiek sankcjach najbardziej straciłyby niemieckie firmy. A na to rząd niemiecki nigdy nie pozwoli.

Zatem nie bójmy się własnego cienia. Wolność obywatelska i wiara w Boga zbudowały kiedyś I Rzeczpospolitą, wielką i zamożną. Najbardziej tolerancyjną w Europie, przyjmującą prześladowanych za swoją wiarę i przekonania Czechów, Francuzów, Niemców i Żydów. To nie była najczęściej nasza wiara katolicka. Ale Polska nigdy nie przyjmowała ludzi chcących zniszczyć nasze państwo.

Możemy przyjmować uciekinierów z powodu wiary – chrześcijan z Syrii, Iraku czy Egiptu. Ale nie ich prześladowców! Wojujący islam niszczy teraz zachodnią i południową Europę. Niszczy, ponieważ został do tego dzieła zaproszony przez lewicowych szaleńców, bolszewików nowego porządku, wrogów naszej łacińskiej cywilizacji.

Ponieważ nie wiemy, czy po rządzie Beaty Szydło nie powstanie przypadkiem rząd Borysa Budki, również to musimy zapisać w konstytucji. Ale o tym za tydzień.

Jan Kowalski

Jerzy Targalski: Ekspansja finansowa Rosji to jest wymysł medialny. Może tylko destabilizować, bo jedynie na to ją stać

Dzień 73. z 80 / Puławy – W Poranku WNET o manewrach Zapad 2017, kryzysie koreańskim, rosyjskich możliwościach ekspansji finansowej oraz o tym, czy doszło do zerwania między PiS-em a prezydentem.

W Poranku WNET nadawanym z Puław Antoni Opaliński rozmawiał z historykiem, doktorem Jerzym Targalskim.

Rozmowa zaczęła się od pytania, czy mamy się czego obawiać w związku z rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad 2017. Zdaniem gościa Radia WNET nie ma czego. Uważa on, że ze strony Rosji od co najmniej pół roku trwa badanie reakcji na wypuszczenie informacji, że wojska rosyjskie będą na Białorusi, i obserwowanie, jak NATO i Stany Zjednoczone odpowiedzą.

– Jest to po prostu badanie reakcji przeciwnika, prężenie muskułów. Rosja chce coś uzyskać, pokazać, jaka jest groźna, co może zrobić. To stała taktyka rosyjska – powiedział dr Jerzy Targalski o manewrach Zapad 2017.

[related id=37507]Przyznał przy tym, że oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, iż na Białorusi zostanie jakaś grupa żołnierzy rosyjskich. Tego obawiają się przede wszystkim kraje bałtyckie. Nadal jednak sądzi, że „wszytko to jest raczej testowanie”. Odpowiedź USA była taka, że sekretarz generalny NATO Stoletenberg potwierdził obowiązywanie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Silniejszą odpowiedzią jest obecność Amerykanów na Ukrainie.

Jerzy Targalski wypowiedział się także na temat awantury wokół Korei. Jest to konfrontacja USA nie z Koreą Północną, ale z Chinami. Korea Północna jest tylko instrumentem chińskim do testowania odpowiedzi amerykańskiej. Uważa, że Stany Zjednoczone wpadły w pułapkę. Prezydent Trump się zagalopował. Powiedział, że użyje broni, a wie, że tego nie zrobi, bo Korea nie jest miejscem izolowanym, w którym można „sobie walczyć” bez wpływu na sytuację na świecie. Według dr. Targalskiego należało tutaj reagować spokojniej. Zapowiadanie, że się użyje broni, a potem nierobienie tego, kompromituje tak postępujące państwo.

Kluczową rolę w sprawie koreańskiej odrywają Chiny. Donald Trump myślał, że będzie w stanie się z nimi dogadać, tymczasem Chiny każdą sytuację wykorzystują do sprawienia kłopotu przeciwnikowi. Jerzy Targalski podkreśla, że USA mają problem – muszą reagować adekwatnie, a nie mogą użyć broni, bo byłoby to zbyt niebezpieczne ze względu na bliskość Seulu. Dlatego pewnie użyją broni ekonomicznej. Sankcje jednak samej Korei Północnej nie zagrożą, gdyż ona z nikim nie handluje z wyjątkiem Chin i w niewielkim stopniu z Rosją. Odpowiedź USA musiałaby więc uderzyć w Chiny.

Ostatnio odbyło się spotkanie grupy BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA). Jerzy Targalski uważa, że ta grupa to raczej działanie tylko medialne, ponieważ kraje te mają sprzeczne interesy, zwłaszcza Indie i Chiny, które są rywalami. [related id=37343]

W związku z tym, że Poranek WNET nadawany jest z Puław, siedziby Grupy Azoty, której mniejszościowym udziałowcem jest rosyjska spółka, Antoni Opaliński zapytał gościa o możliwości finansowej i gospodarczej ekspansji Rosji w Polsce.

Żeby to było możliwe, Rosja musiałaby mieć pieniądze, a ich nie ma. Zdaniem Jerzego Targalskiego Rosja nie ma pieniędzy ani na prowadzenie wojny w dwóch miejscach jednocześnie – na Ukrainie i w Syrii – ani na inwestycje. Sektor bankowy w Rosji przeżywa kryzys. Banki padają jeden po drugim. Mówienie o ekspansji finansowej to „jakaś komedia”.

– Ekspansja finansowa Rosji to wymysł medialny. Może tylko przeszkadzać, destabilizować, uruchamiać agenturę, wysyłać terrorystów. Rosja może tylko destabilizować, bo tylko to potrafi i tylko na to ją stać – tak dr Jerzy Targalski podsumowuje kwestię możliwości finansowej ekspansji Rosji w Polsce.

Twierdzi natomiast, że destabilizacją sytuacji w Polsce na razie zajmuje się Berlin, a nie Moskwa. Rosja raczej „gra na dłuższą metę”. To Berlin zajmuje się finansowaniem akcji mających obalić rząd PiS-u w Polsce.

W związku z tym gość Poranka został także poproszony o wypowiedź na temat relacji wewnątrz obozu władzy w Polsce.

– Nastąpiło ostateczne zerwanie między PiS-em a prezydentem, który usiłuje zbudować własny obóz. Oficjalnie obie strony deklarują współpracę. Ze względów propagandowych nie mogą inaczej, dlatego że przegra ta, która pierwsza się określi i oficjalnie powie o konflikcie. Sprawy poszły tak daleko, że prezydent chce stworzyć własny obóz, w skład którego wchodziliby przeciwnicy PiS-u. Ja nie widzę już żadnych możliwości porozumienia. Pytanie, kiedy zerwanie zostanie oficjalnie zadeklarowane, jak długo będzie trwało takie udawanie czy też zawieszenie broni – powiedział Jerzy Targalski o sytuacji na linii prezydent – Prawo i Sprawiedliwość.

Czy zatem za tym stoją jakieś interesy w tle, czy podział jest czysto ambicjonalno-polityczny? Jerzy Targalski twierdzi, że „z punktu widzenia prezydenta jest to działanie ambicjonalne i polityczne. Jednak przeciwnicy jakichkolwiek zmian w Polsce, sojusznicy Niemiec i same Niemcy widzą w tym swój interes, dlatego będą popierać prezydenta. Stąd pomysły na budowanie bloku prezydenckiego w oparciu o siły, które są poza PiS-em”.

Jego zdaniem w „nowym rozdaniu” część polityków PO nie jest przewidziana, np. Grzegorz Schetyna. Będzie to raczej obóz tzw. sił umiarkowanych, które zamiast realnych zmian proponują „pudrowanie ubekistanu”. Nie znajdą się jednak w tym obozie osoby takie jak Borys Budka czy Michał Szczerba.

Rozmowy z doktorem Jerzym Targalskim można wysłuchać w piątej części Poranka WNET z Puław.

JS

 

Posłuchaj również tego, jak i innych wywiadów na YouTube Radia Wnet:

Artur Soboń: Firmy z krajów starej UE w legalnych transferach wyprowadziły z Polski w ostatnich latach 538 mld złotych

Dzień 73. z 80 / Puławy – Poseł PiS o Specjalnych Strefach Ekonomicznych, a także o sporach na linii obóz rządzący – prezydent, o wojsku polskim, konstytucji i wyborach samorządowych.

[related id=37133]Gościem Poranka Wnet z Puław był poseł PiS Artur Soboń, który właśnie przyjechał z Forum Ekonomicznego z Krynicy, gdzie ogłoszono zapowiedź wielu ważnych dla Polski zmian systemowych, jak chociażby tę dotyczącą Specjalnych Stref Ekonomicznych.

– Polska potrzebuje kapitału zagranicznego, błędem SSE w takim kształcie, jak one do tej pory funkcjonują, było uzależnienie ulg podatkowych tylko i wyłącznie od liczby oferowanych miejsc pracy, bo to nie jest jedyne kryterium, jakie powinna sobie stawiać ambitna gospodarka – powiedział poseł.

Artur Soboń w formie interpelacji poselskiej zwrócił się do Ministerstwa Finansów z zapytaniem, ile pieniędzy firmy zagraniczne wyprowadziły z Polski.

– Firmy ze starej Unii Europejskiej w formie transferów pieniędzy, dywidend, pożyczek i praw licencyjnych itp. wytransferowały z Polski do tej pory w ciągu ostatnich kilku lat do swoich centrali 538 mld złotych. To są gigantyczne pieniądze.

Wyjaśnił, że aktualnie funkcjonujące SSE nadal będą istniały po wprowadzeniu nowych rozwiązań dotyczących całej Polski, zaproponowanych na Forum Ekonomicznym w Krynicy.

Artur Soboń, przewodniczący zespołu na rzecz reindustrializacji Polski, zapytany o zakłady w Puławach, stwierdził, że ten zakład pracy udało się uratować. Co więcej, ma on wiele planów inwestycyjnych, m.in. dotyczących produkcji nawozów sztucznych czy kooperacji z kopalnią Bogdanka, która będzie wytwarzała prąd z tzw. syngazu. Zwrócił uwagę na to, że poprzednicy z PO widzieli również potrzebę wybudowania elektrowni, ale miała ona wejść w kooperację z Gazpromem.

– Udało nam się stworzyć rzecz unikalną, bo zakłady – motory gospodarcze –  zaczęły działać synergicznie – pochwalił się poseł PiS. Wyjaśnił, że inwestycje zawsze realizowane są z dwóch źródeł, a ta dotycząca syngazu będzie inwestowana przez zakłady produkcyjne, których pakiet większościowy ma państwo, a nie bezpośrednio z budżetu.

Do inwestycji, które bezpośrednio obciążają budżet, zaliczył między innymi budowę dróg krajowych i autostrad, jak chociażby Via Carpatia. Dodał, że jedyną wadą tego typu inwestycji jest to, że są one prowadzone dopiero teraz, a powinny już się zakończyć kilka lat temu.

Zapytany o dzisiejsze spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prezydentem Andrzejem Dudą, stwierdził, że jest ono pożądane i oczekiwane.

– To są dzisiaj dwaj najważniejsi dla naszego obozu politycy i to, że się spotykają i wymieniają informacje tuż przed nadchodzącym sezonem politycznym, jest rzeczą zupełnie normalną – stwierdził poseł Soboń. – Nie sądzę, aby obu panom zabrakło tematów do rozmów.

Sprawę wypowiedzi rzecznika Kancelarii Prezydenta Krzysztofa Łapińskiego i nieporozumień, a także narastającego konfliktu na linii prezydent – obóz rządzący rozmówca Łukasza Jankowskiego zbagatelizował, określając je jako pewną normę. Zaznaczył tylko, że w obecnym układzie politycznym każdy ma swoją rolę do odegrania i to zarówno prezydent, premier, prezes PiS, jak i całe zaplecze parlamentarne.

Relacje między MON a prezydentem określił jako skomplikowane z „natury rzeczy”, „jeśli chcą oni prowadzić politykę ambitną, a minister Antonii Macierewicz prowadzi politykę ambitną odnośnie do zwiększenia potencjału obronnego RP”.

[related id=37343]Przywołał tu reformę dowództwa i przywrócenie hierarchiczności w WP, co wywołuje, jego zdaniem, konflikty. Przyznał, że spór kompetencyjny między prezydentem a MON ma miejsce. Wynika to z tego, że konstytucja jest bardzo nieprecyzyjna w zakresie określenia kompetencji dotyczących obrony narodowej. Jest to kolejny powód z bardzo wielu przemawiających za jej zmianą.

W rozmowie podjęto również tematy referendum konstytucyjnego, frekwencji w wyborach samorządowych, śmigłowców dla Wojska Polskiego i uczciwego przetargu, „który nie byłby skrojony na potrzeby polityczne”.

MoRo

Cały Poranek WNET.

Wywiad z posłem Arturem Soboniem w części piątej Poranka WNET

 

Czy kwestia ukraińska będzie ceną rozwiązania konfliktu z Koreą Północną?

Władimir Putin i dyplomacja rosyjska próbują ugrać coś na kryzysie wokół Korei Północnej i wykorzystać to w konflikcie z Ukrainą o Donbas.

14 września rozpoczynają się w Rosji i na Białorusi ćwiczenia wojskowe Zapad 2017. Na Ukrainie od 7 do 23 września też trwają ćwiczenia – Rapid Trident. Biorą w nich udział także żołnierze NATO. Duże dyskusje wywołała obecność na manewrach 57 wojskowych z Mołdawii, gdyż prorosyjski prezydent tego kraju nie zgodził się na ich wysłanie na Ukrainę. Pomimo to rząd mołdawski żołnierzy wysłał. W tym czasie mołdawski prezydent odbywa wiele spotkań z rosyjskimi delegacjami, co relacjonuje na swoim profilu na Facebooku. Z kolei w Gruzji mają miejsce manewry Agile Spirit, podczas których komandosi z NATO oraz z Gruzji i Ukrainy ćwiczą w górach możliwości desantowe.

Być może w innych okolicznościach nie zwracalibyśmy uwagi na takie nagromadzenie wojskowych ćwiczeń. Trudno jednak nie patrzeć na nie w kontekście sytuacji wokół Korei Północnej, która w pełni pokazuje swoje możliwości bojowe. Widać już, kto może, przynajmniej politycznie, skorzystać na konflikcie na Półwyspie Koreańskim. Szczególnie aktywna stała się Rosja.

Władimir Putin stwierdził ostatnio, że Korea Północna ma nie tylko rakiety średniego zasięgu, ale też dalekosiężną artylerię i systemy zaporowego ognia, wobec których nie można zastosować systemów przeciwrakietowych. Tym samym prezydent Rosji podważył politykę Donada Trumpa i próbował pokazać, że świat ma ograniczone możliwości militarnego osłabienia Korei i obrony przed jej atakiem. Powiedział też, że w Korei będą jeść trawę, ale nie zrezygnują z programu atomowego. Wymusza to, jego zdaniem, prowadzenie z Koreą dialogu i podważa sensowność nakładania na nią kolejnych sankcji.

Pojawia się tutaj wątek ukraiński. Putin twierdzi bowiem, że oczekiwanie wprowadzenia sankcji na Koreę jest śmieszne. Wcześniej Stany Zjednoczone zastosowały sankcje w stosunku do Rosji i Chin. Sankcje przeciwko Rosji USA wprowadziły z powodu jej postępowania wobec Ukrainy, przede wszystkim aneksji Krymu. [related id=37343]

W tym samym czasie na forum ONZ Rosja zgłosiła pomysł wprowadzenia do Donbasu sił pokojowych. Jeszcze kilka dni temu jednoznacznie opowiadała się przeciwko takiemu rozwiązaniu. Jego inicjatorem była strona ukraińska już w 2015 roku. Potem do tego wielokrotnie powracała, co Rosja jednak bojkotowała.

Według ukraińskich ekspertów w rosyjskiej propozycji nie chodzi o rozwiązanie konfliktu na Ukrainie, ale o umocnienie w nim pozycji Rosji. Ta po pierwsze stawia się w pozycji kraju niebiorącego udziału w konflikcie na Ukrainie. Może więc chcieć, żeby jej żołnierze uczestniczyli w zapowiadanej misji pokojowej. Ukryty, ale faktyczny agresor stałby się wtedy rozjemcą. Po drugie misja miałaby być zlokalizowana nie na terenie całego Donbasu, a na linii frontu. Utrwalałoby to istnienie tzw. republik ludowych, ich związki z Rosją i na lata blokowałoby możliwość odzyskania ich terenów przez Ukrainę.

Jeszcze 2 września Rosja na misje pokojową w Donbasie nie chciała się zgodzić. Trudno więc nie łączyć zaostrzania się konfliktu koreańskiego ze wzmożeniem aktywności dyplomacji rosyjskiej. Putin może przy tej okazji załatwiać swoje interesy w innych częściach świata. Udało mu się to już raz w Syrii. Zaangażowanie Rosji w walkę przeciwko Państwu Islamskiemu, po krótkim okresie izolacji na forum międzynarodowym, wprowadziło ją w grono światowych liderów decydujących o bezpieczeństwie całego świata.

Co ciekawe, do dzisiaj nie rozstrzygnięto kwestii, kto stoi za finansowaniem Państwa Islamskiego i stworzeniem światowej sieci terroryzmu. Trudno nie zauważyć, że aktywność islamskich terrorystów ostatecznie okazała się dla Rosji politycznie bardzo korzystna. Podobnie – fala imigrantów szturmujących Europę.

Dziś niechętnie przypomina się, że głównym partnerem ekonomicznym i politycznym Korei Północnej przez lata były Rosja i Chiny. Teraz starają się wykazać, że to one mogą doprowadzić do pokoju. Pytanie, za jaką cenę i czy tą ceną nie będzie kwestia ukraińska – a tak to właśnie jest postrzegane na Ukrainie.

Felietonu Pawła Bobołowicza można wysłuchać w części drugiej Poranka WNET z Puław.

JS

8.09/ W 80 dni dookoła Polski/ Dzień 73. z 80/ Zapraszamy na Poranek WNET z Zakładów Azotowych w Puławach

Dziś odbiliśmy nieco od trasy wzdłuż Wisły i znaleźliśmy się w Puławach.

 

Goście Poranka Wnet:

Jacek Janiszek – prezes zarządu Grupa Azoty, Zakłady Azotowe Puławy SA;

Marek Zatorski – dyrektor produkcji w Zakładach Azotowych Puławy SA;

Sławomir Wręga – związek zawodowy pracowników ruchu ciągłego Puławy SA;

Artur Soboń – poseł PiS;

Paweł Bobołowicz – korespondent Radia Wnet z Ukrainy;

Michał Mulawa – rzecznik prasowy Grupy Azoty;

Dr Jerzy Targalski – historyk;

Zbigniew Kiełb – historyk, Muzeum Czartoryskich w Puławach;

Kpt. Mariusz Pielaciński – Żegluga Płocka;

Krzysztof Romaniuk – Tor Wyścigowy Służewiec w Warszawie.

 


Prowadzący: Antoni Opaliński/Łukasz Jankowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca: Łukasz Jankowski/Antoni Opaliński

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski/Jan Brewczyński


Część pierwsza:

Sławomir Wręga pozytywnie ocenił nowy zarząd w Zakładach Azotowych Puławy SA po „dobrej zmianie”. Ponadto stwierdził, że obecne działanie zakładów jest rewelacyjne.

Kpt. Mariusz Pielaciński opowiedział o pływaniu na Wiśle na odcinku płockim.

Zbigniew Kiełb o historii Puław, gdzie niegdyś znajdował się tam ważny punkt przeładunkowy na Wiśle. Ponadto historyk wspomniał, że Puławy były kiedyś mocnym konkurentem Warszawy. Przedstawiał również zbiory puławskiego muzeum.

 

Część druga:

Marek Zatorski wytłumaczył, w jaki sposób jest wytwarzany amoniak.

Paweł Bobołowicz o sytuacji na Ukrainie, która obawia się działań wojsk białoruskich i rosyjskich podczas corocznych manewrów Zapad 2017. Spostrzegł również, że większa działalność dyplomatyczna Rosji i wzmożona aktywność Korei Południowej, może mieć przykre implikacje dla Ukrainy.

Krzysztof Romaniuk o najważniejszych gonitwach tego weekendu na Torze Wyścigowym Służewiec w Warszawie.

Michał Mulawa o swoim zawodzie oraz działalności Zakładów Azotowych.

 

Część trzecia

Serwis informacyjny Radia Warszawa.

 

Część czwarta:

Jacek Janiszek przedstawił zmiany w Zakładach Azotowych, jakie miały miejsce w okresie transformacji i zmiany władzy w Polsce z rządów PO na PiS. Mówił także o sprawie budowy bloku energetycznego oraz imporcie nawozów do Polski, które głównie przybywają z Rosji. Stwierdził, że firma nie ma problemu ze znajdowaniem nowych pracowników, ponieważ pensje wzrastają razem ze wzrostem PKB.

 

Część piąta:

Jerzy Targalski komentował relacje Stanów Zjednoczonych z Koreą Północną oraz Chinami. Jego zdaniem prezydent Donald Trump popełnił błąd, grożąc użyciem broni masowego rażenia, wiedząc, że nie może jej użyć z powodu ryzyka porażenia Seulu. Stwierdził również, że sankcje wobec Korei Północnej są nieskuteczne, ponieważ jej gospodarka jest uzależniona od Chin i praktycznie tylko z tym krajem prowadzi wymianę handlową. Przenosząc się na polskie podwórko, ocenił iż konflikt między obozem prezydenta oraz obozem rządzącym jest realny, a politycznie przegra ten, kto pierwszy powie o nim głośno.

Artur Soboń, tłumacząc przeniesienie Specjalnych Stref Ekonomicznych w całej Polsce, wyraził chęć zakończenia procesu wyprowadzania pieniędzy z Polski, których sumę szacuje się na 538 miliardów złotych. Zapytany o słowa Krzysztofa Łapińskiego, uznał, że nie widzi w nich nic niestosownego, ponieważ zarówno każdy członek partii, jak i prezydent mają swoje zadania. Pytany o militarne potrzeby polskiej armii zaznaczył, że Polska w wyposażeniu ma śmigłowce, więc nieprawdą jest mówienie o ich braku. Zarazem trwają już postępowania przetargowe na nowy sprzęt.

 


 

Cała audycja:

 

 


 

Po zaślubinach Maryi z Józefem, wpierw, nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego

Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie.

 

Rodowód Jezusa Chrystusa, Syna Dawida, Syna Abrahama.Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.

Dawid był ojcem Salomona, a matką była dawna żona Uriasza. Salomon był ojcem Roboama; Roboam ojcem Abiasza; Abiasz ojcem Asy; Asa ojcem Jozafata; Jozafat ojcem Jorama; Joram ojcem Ozjasza; Ozjasz ojcem Joatama; Joatam ojcem Achaza; Achaz ojcem Ezechiasza; Ezechiasz ojcem Manassesa; Manasses ojcem Amosa; Amos ojcem Jozjasza; Jozjasz ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie przesiedlenia babilońskiego.

Po przesiedleniu babilońskim Jechoniasz był ojcem Salatiela; Salatiel ojcem Zorobabela; Zorobabel ojcem Abiuda; Abiud ojcem Eliakima; Eliakim ojcem Azora; Azor ojcem Sadoka; Sadok ojcem Achima; Achim ojcem Eliuda; Eliud ojcem Eleazara; Eleazar ojcem Mattana; Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem.

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami.

Mt 1, 1-16. 18-23

Papież Franciszek: Obecność Kościoła w Ameryce Łacińskiej nie może polegać na staniu z walizką, w gotowości do odjazdu

Papież powiedział w Bogocie, że Kościół w Ameryce Łacińskiej „nie może zachowywać się jak kolonizatorzy, którzy ją złupili”, a na spotkaniu z hierarchami kontynentu: „wielu zrobiło to w przeszłości”.

[related id=37204]W przemówieniu w czasie spotkania z kierownictwem Konferencji Episkopatów Ameryki Łacińskiej (CELAM) w siedzibie nuncjatury w Bogocie papież oświadczył:

„Obecność Kościoła w Ameryce Łacińskiej nie może polegać na pozostawaniu, tak jakby miał walizki w ręku gotowy do odjazdu po tym gdy ją ograbił, jak zrobiło to wielu w przeszłości”.

„Ci, którzy tak działają, patrzą z poczuciem wyższości i pogardą na jej metyskie oblicze; próbują skolonizować jej duszę tymi samymi upadłymi i przerobionymi formułami na temat wizji człowieka i życia”- dodał Franciszek.

Zdaniem papieża, powtarzając te same recepty „zabija się pacjenta, wzbogacając lekarzy”.

„Pomija się głębokie racje, które drzemią w sercu ludu i czynią go silnym w jego marzeniach, mitach, mimo licznych rozczarowań i niepowodzeń”- zauważył.

Takie postępowanie, ostrzegł papież, to „manipulacje polityczne i zdrada nadziei ludów kontynentu, to pozostawianie za sobą spalonej ziemi i szykowanie terenu gotowego na nieustanny powrót tego samego, ale w nowej szacie”.

„Silni ludzie i utopie obiecywali magiczne rozwiązania, błyskawiczne odpowiedzi, natychmiastowe efekty” – dodał papież.

Jego zdaniem Kościół bez ludzkich ambicji, szanujący wielorakie oblicze kontynentu, którego nie uważa za wadę, lecz za odwieczne bogactwo, „musi nadal pełnić pokorną służbę na rzecz prawdziwego dobra człowieka Ameryki Łacińskiej”.

Wskazał, że Kościół ten „musi niestrudzenie pracować na rzecz budowy mostów, obalenia murów, scalania różnorodności, krzewienia kultury spotkania i dialogu, nauczania przebaczenia i pojednania, poczucia sprawiedliwości, odrzucenia przemocy i odwagi pokoju”.

„Żadna trwała konstrukcja w Ameryce Łacińskiej nie może wyzbyć się tego niewidzialnego, lecz niezbędnego fundamentu” – mówił papież do hierarchów.

W parku Simona Bolivara w Bogocie Franciszek odprawia mszę z udziałem ponad miliona osób. W tym samym miejscu mszę odprawił Jan Paweł II w 1986 roku.

PAP/MoRo

Niemcy oficjalnie kwestionują dane podawane przez Rosję co do liczby żołnierzy uczestniczących w manewrach Zapad 2017

Niemieckie władze otwarcie kwestionują oficjalne dane podawana przez Rosję na temat skali jaką mają osiągnąć manewry Zapad-2017. Niemcy szacują liczbę żołnierzy na ponad 100 tysięcy.

Niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen, biorąca udział w spotkaniu unijnych szefów resortów obrony w Tallinnie przyznała:

Bezdyskusyjne jest to, że obserwujemy demonstrację zdolności i siły Rosjan. W dalszej części wypowiedzi zarzuca Rosji kłamstwo co do skali w jakiej mają obyć się manewry Zapad-2017: Ten, kto w to wątpi, powinien tylko spojrzeć na duże liczby sił uczestniczących w ćwiczeniach Zapad: ponad 100 tys.

[related id=36508] Von der Leyen brała udział we wspólnej konferencji prasowej z francuską szefową resortu obrony Florence Parly. Rosja ma globalną strategię spektakularnego demonstrowania siły – powiedziała francuska minister. Jej zdaniem Federacja rosyjska stosuje strategię zastraszania. Zastrzegła jednocześnie, że jakikolwiek rosyjski atak na którekolwiek państwo bałtyckie lub Polskę zostanie potraktowany jako atak na cały Sojusz.

Manewry Zapad-2017 są zaplanowane na 14-20 września. Odbędą się one na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji i w obwodzie kaliningradzkim. Rosja zapewnia, że ćwiczony scenariusz manewrów ma charakter czysto obronny.

Litwa, Łotwa i Estonia już wcześniej wyraziły obawę, że manewry Zapad-2017 mogą mieć większą skalę, niż zapewniają Rosjanie. Podobnego zdania jest sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który oświadczył, że oczekuje więcej niż 13 tys. żołnierzy. Wypowiedź von der Leyen jest jednak pierwszym przypadkiem podania przez tak wysokiego rangi polityka państwa NATO szacowanej liczby żołnierzy na tych ćwiczeniach.

Międzynarodowe traktaty dotyczące manewrów pozwalają ćwiczenia na taką skalę, jednak jeżeli dotyczyłoby one 100 tys. żołnierzy, konieczne jest zaproszenie międzynarodowych obserwatorów, mających swobodę zapewnianą przez traktaty. Rosja twierdzi, że z powodu udziału mniej niż 13 tys. żołnierzy w manewrach, nie ma konieczności stosowania tych traktatów.

Rzeczniczka prasowa NATO Oana Lungescu oświadczyła wcześniej, informując o zaproszeniu przez Rosję na manewry Zapad-2017 trzech natowskich obserwatorów, że z powodu rosyjskich warunków, zaproszenie nie zastąpi rzeczywistej obserwacji manewrów, których zasady zapisane są w tzw. Dokumencie Wiedeńskim OBWE dotyczącym budowy zaufania i bezpieczeństwa z 1999 roku. Rosja i Białoruś wybierają podejście wybiórcze (…). Unikanie obowiązkowej przejrzystości działań każe pytać o [realny- red.] charakter i cel tych ćwiczeń – oświadczyła rzeczniczka.

PAP/MoRo

Premier: Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „nie odrobiliśmy do dziś”

W moim przekonaniu reparacje wojenne się Polsce należą i polskie państwo ma prawo się o nie upominać; jesteśmy gotowi do tego, żeby takie postępowanie prowadzić – powiedziała premier Beata Szydło.

Beata Szydło została spytana w radiu RMF o stanowisko rządku ws. reparacji. Premier odparła, że oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie będzie wyrażone wtedy, gdy zostanie podjęta „decyzja polityczna, że będziemy występować o reparacje”.

„W moim przekonaniu Polsce się to należy. Polskie państwo ma prawo upominać się i jesteśmy przygotowani do tego, żeby takie postępowanie prowadzić” – zadeklarowała szefowa rządu. Jak mówiła, obecnie w tej sprawie „trwają prace na poziomie parlamentarnym”. Dodała, że „dyskusja o ważnych tematach zawsze rozpoczyna się na poziomie politycznym”.

[related id=36628]Premier przypomniała, że Polska była ofiarą II wojny światowej, a po jej zakończeniu – jak mówiła – za zgodą państw Europy Zachodniej „została oddana pod reżim systemu komunistycznego”. „Z tego powodu jesteśmy dzisiaj państwem, które musi nadrabiać te zaległości” – zauważyła szefowa rządu. „Chcemy móc rozmawiać o sprawiedliwości, która się polskiemu państwu należy” – oświadczyła premier

Szef PiS Jarosław Kaczyński podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których „tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś”. W podobnym tonie wypowiadał się też minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który stwierdził, że z punktu widzenia prawnego bezdyskusyjnie Niemcy winne są Polsce reparacje, a państwo polskie nigdy nie zrzekło się praw do odszkodowania za straty wojenne.

W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.

Sprawa uzyskania reparacji od Niemiec za zniszczenia dokonane przez Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej jest niejednoznaczna. 23 sierpnia 1953 r. PRL zrzekła się formalnie roszczeń od NRD, jednak skuteczność tego aktu jest kwestionowana przez niektórych politologów i prawników.

PAP/MoRo