Orban o stawce wyborów parlamentarnych na Węgrzech w 2018 roku: zachowanie ogrodzenia na granicach i wzmocnienie V4

Europa Środkowa jest przyszłością Europy oświadczył Orban, a stawką wyborów parlamentarnych na Węgrzech w 2018 roku będzie m.in. zachowanie ogrodzenia na węgierskich granicach i wzmocnienie V4.

Węgierski premier mówił o tym uczestnikom uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad w Rumunii. Jego przemówienie transmitowała na żywo węgierska telewizja.

Orban zapewnił, że dopóki on jest szefem rządu, dopóty ogrodzenie graniczne pozostanie na swoim miejscu i granice zostaną obronione. Według Orbana opozycja węgierska otwarcie zapowiada likwidację ogrodzenia i wpuszczenie do kraju imigrantów.

Premier nawiązał w ten sposób do wypowiedzi Laszlo Botki kandydata Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) na premiera, który zapowiedział, że jeśli będzie dobrze działała unijna kontrola granic i uspokoi się sytuacja na Bliskim Wschodzie, to zlikwiduje on ogrodzenie wzniesione na granicy z Serbią przez obecne władze Węgier.

Węgierskie wybory będą miały – według Orbana – wielkie znaczenie dla krajów środkowoeuropejskich, gdyż brukselscy biurokraci, którzy zawarli – jak powiedział – sojusz z Goergem Sorosem chcą osłabić Europę Środkową, widząc w niej przeszkodę w urzeczywistnianiu planów amerykańskiego finansisty.

„Przygotowują teraz Europę do tego, żeby przekazać jej terytorium nowej, zmuzułmanizowanej Europie” – oświadczył, wyrażając przekonanie, że trwa dechrystianizacja Europy, a zamiast dowartościować tożsamość narodową daje się teraz pierwszeństwo tożsamości zbiorowej.

Orban zapewnił, że jeśli pozostanie premierem, to Węgry będą nadal miejscem, gdzie „zachodnioeuropejscy chrześcijanie zawsze będą mogli czuć się bezpiecznie”. Zapowiedział również, że w polityce zagranicznej będzie kierować się interesami węgierskimi, a nie „Trumpem, Putinem czy Merkel”.

W jego ocenie przyszłoroczne wybory będą szczególne także dlatego, że to Węgry z pomocą Grupy Wyszehradzkiej zatrzymały „inwazję migrantów” na Europę.

Jego zdaniem są takie siły w Europie, które chcą, by na czele Węgier stanął inny rząd, bo wtedy mogłyby osłabić Grupę Wyszehradzką. Jej wzmocnienie było zaś w jego przekonaniu najważniejszym wydarzeniem minionego roku. Ocenił, że to, iż „gorący Polacy, zawsze rozważni Czesi, trzeźwi Słowacy i romantyczni Węgrzy” potrafią mówić jednym głosem, to wielka rzecz.

Wyraził też przekonanie, że Węgry od zawarcia Traktatu Trianon z 1920 roku, po którym straciły 2/3 terytorium, nigdy nie były tak bliskie stania się znów silnym i kwitnącym państwem jak teraz. Jeśli nastałby „znów rząd służący globalnym interesom”, Węgrzy mogą ponownie stracić „tę historyczną szansę na dziesięciolecia”.

Orban zachęcał również mieszkających w krajach ościennych Węgrów dysponujących węgierskim paszportem, by głosowali w wiosennych wyborach, bo najważniejszym warunkiem przetrwania wspólnoty węgierskiej za granicami są silne Węgry.

Wśród 10 warunków silnego państwa Orban wymienił m.in. wzrost gospodarczy, unikanie zagranicznych kredytów i zachowanie strategicznych sektorów gospodarki w rękach państwa, a także bezpieczeństwo publiczne, wiążące się z ochroną granic. Warunkiem silnego państwa jest według niego także biologiczne przetrwanie i dlatego węgierski rząd realizuje program wspierania rodzin. I wreszcie, warunkiem silnych Węgier jest też to, że „jeśli w dowolnym zakątku świata ktoś nadepnie Węgrowi na nogę dlatego, ze jest Węgrem, to w Budapeszcie musi zapalić się czerwona lampka”.

Swoje przemówienie zakończył tak: „27 lat temu wierzyliśmy tu, w Europie Środkowej, że naszą przyszłością jest Europa. Dziś czujemy, że to my jesteśmy przyszłością Europy”.

Koalicja Fidesz-KDNP rządzi na Węgrzech od 2010 roku, kiedy to pokonała skompromitowanych skandalami korupcyjnymi i złym zarządzaniem krajem socjalistów.

W sondażach popularności niezmiennie prowadzi z dużą przewagą Fidesz. Badanie instytutu Nezoepont, którego wyniki opublikowano na początku czerwca, pokazuje, że na rządzącą koalicję chce głosować 29 proc. badanych, na skrajnie prawicowy Jobbik 10 proc., a na MSZP 7 proc.

PAP/MoRo

Viktor Orbán nie musi obawiać się wyborów. Problematyczne może być tylko to, czy zdobędzie większość konstytucyjną

Gośćmi Poranka Wnet z Budapesztu byli: pisarz Adam LeBor, korespondent Newsweeka, oraz Marcin Bobiński, attaché prasowy Ambasady RP. Głównym tematem obu rozmów była węgierska polityka.

Adam LeBor uważa, że Viktor Orbán swoją popularność na Węgrzech zawdzięcza temu, że potrafi dotknąć „węgierskiej tożsamości narodowej”. Nie bez znaczenia jest też brak silnej opozycji oraz jego długi staż w polityce:

Opozycja jest bardzo podzielona: na pięć lub sześć części. Nawet jeżeli niektórzy nie popierają polityki Orbána, to uważają, że jest on doświadczonym politykiem i nie mają obecnie lepszej alternatywy.

Według Marcina Bobińskiego, sytuacja polityczna na Węgrzech jest stabilna. Od dekady nie zmienia się lider sondaży, jest nim Węgierska Partia Obywatelska (Fidesz) Viktora Orbána. Na drugim miejscu są zamiennie: Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP) oraz Ruch na rzecz Lepszych Węgier (skrajnie prawicowa Partia Jobbik).

Szanse na wejście do parlamentu mają jeszcze: Centrolewicowa Koalicja Demokratyczna (DK) oraz Partia Zielonych (LMP) – popularna m.in. w Budapeszcie oraz innych dużych miastach Węgier.

Marcin Bobiński twierdzi, że Viktor Orbán nie musi obawiać się o wygraną w wyborach. Niewiadomą pozostaje jedynie, czy uda mu się osiągnąć większość konstytucyjną.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego przypomniał, że głównym tematem polityki węgierskiej przez ostatnie dwa lata był kryzys migracyjny, ale obecnie dyskurs polityczny przenosi się z polityki międzynarodowej na problemy wewnętrzne. O kryzysie migracyjnym mówiło się od 2015 roku, kiedy ruszyła fala uchodźców z Kosowa. Ostatnio węgierska opinia publiczna zaczyna zajmować się służbą zdrowia, korupcją oraz edukacją.

Skuteczny okazał się płot na granicy, który chroni Węgry przed napływem uchodźców. Od września 2015 roku nie ma realnego problemu z uchodźcami. Ogrodzenie na granicy z Serbią (około 175 km) oraz ogrodzenie na granicy z Chorwacją (około 90 km) skutecznie go zlikwidowało.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN