W trakcie pobytu na Ukrainie ks. prof. Waldemar Cisło z bliska widział, co dzieje się z pomocą humanitarną, jaka przyjeżdża z Polski. Był w Czerwonogrodzie, gdzie dotarł konwój PKWP, sfinansowany przez IŁ Capital. Przebywał w Buczy, miejscu okrutnych zbrodni na cywilach, a także w Kijowie i we Lwowie.
Dyrektor sekcji polskiej Stowarzyszenia podkreśla:
Nie znudźmy się pomocą. Po kilku latach media zapominają o wojnie.
Zauważa, że zadaniem dla Kościoła jest upominać się o najbiedniejszych.
Na miejscu pozostali głównie najbardziej potrzebujący; ci, którzy nie są w stanie uciec albo przez zły stan zdrowia, albo brak pieniędzy.
W kraju wojny potrzeba ciągłego wysiłku humanitarnego. Doświadczenia ze Lwowa wskazują, że w pierwszych dniach rosyjskiej agresji do centrum pomocowego za wschodnią granicą docierało kilkanaście tirów dziennie.
Teraz, jeśli w tygodniu przyjedzie ich kilka, to jest dobrze. Choć trzeba przyznać, że ta pomoc jest bardziej ukierunkowana, czyli przyjeżdża to, co najpotrzebniejsze: żywność, ciepła odzież i leki.
Silne obawy Kościół na Ukrainie wiąże z nadchodzącą zimą.
Diecezje i księża chcą się przygotować na mrozy. Kupują nawet małe piecyki, żeby na każdej parafii było co najmniej jedno większe pomieszczenie dla ludzi, których nie będzie stać na opał.
Zupełnie nowym wyzwaniem dla duszpasterstwa stała się trauma, jaka dotyka ludzi w obliczu ogromnego cierpienia. Na potrzebę dostępu do psychologów i terapii zwracał uwagę PKWP ks. bp Witalij Krywicki, biskup kijowsko-żytomierski.
Więcej o tym można przeczytać tutaj: https://pkwp.org/newsy/wizyta_pkwp_na_ukrainie_bog_stad_nigdy_nie_wyjechal
Czytaj także: