Bunt Rojstów – Józef Mackiewicz – recenzja

Nim nastały czasy Katynia/Ponar, Lewej Wolnej czy Nie trzeba głośno mówić, młody reporter wileńskiego „Słowa” objeżdżał północno-wschodnie krainy i opisywał dziwa wszelakie.

Bunt Rojstów, w pełni autorski debiut najlepszego polskiego pisarza XX wieku Józefa Mackiewicza, jest zbiorem reportaży powstały w końcówce lat 30-tych. I jak to z młodszym Mackiewiczem bywa, jest „ostro” i „dosadnie”, a przede wszystkim rzeczowo. Oczywiście, sam autor w późniejszych latach trochę podśmiewywał się ze swoich utyskiwań na „terror” Policji Państwowej i bezdusznego, a raczej durnego aparatu państwowego. Ledwie rok po publikacji tej książki, na te ziemie nastała era całkowitej ciemności, która w pewnym sensie trwa ona do dziś. I „sobiepaństwo” policji polskiej na tych ziemiach to pryszcz w porównaniu z NKWD/Gestapo i później znowu NKGB.

Mackiewicz chodził, jeździł na rowerze, pływał łódką do już ówcześnie zapomnianych wiosek, miasteczek, w których jak to Karol Zbyszewski określił – dzieci śpiewały o Orle Białym (chyba po białorusku?) a rodzice martwili się co dać im jeść. Dawidgródek, przygraniczne miasteczko z Sowietami, wypełnione ludnością żydowską. Poza strażnicami KOP-u nic Polska nie daje ludności kresowej, martwił się Zbyszewski. Odkopano tam szczątki jakiegoś kniazia ruskiego z XIII wieku. Co robić, przecież to nie Polak – martwiała się warszawska prasa. I taką właśnie Polskę wschodnią ukazał Józef Mackiewicz. Od ujścia chłopskiej chaty, wyszynku żydowskiego, małomiasteczkowego jarmarku płotu bielmem wymalowanego prikazem Sławoja. Daleko od kawiarni, polityki wielkiej i mniejszej, a także dworu i mitu kresowego. Inna sprawa, co to były za czasy dla polskiej literatury, że wybitny reportażysta i publicysta Karol Zbyszewski pisał recenzję książki kolegi redakcyjnego Józefa Mackiewicza?

Józef Mackiewicz biegły w językach i mentalności wschodniej mógł wejść w nieufny świat białoruskich włościan i ukazał ich krzywdy. W Buncie Rojstów nie ma narracji mdłej, melancholijnej. Polska tutaj to nie jest „dobrodziej”, bastion cywilizacji itd. Raczej jest bytem na wpół obcym i szkodniczym. Dajcie żyć po swojemu jak ojcowie i dziadowie żyli, bije przesłanie z tej arcyciekawej i ważnej książki. Polska w Buncie … jest też wielką niewykorzystaną obopólną szansą. Mackiewicz, „mrukliwy Wielki Książę Litewski” jak go przezywano w Wilnie, patrzył na te ziemie rodzinne bez uczucia kompleksu w stosunku do drugiej strony Buga. Była to jego Polska. Inna, ale Polska, choć lepiej by było, gdyby powstało Wielkie Księstwo z unią z Warszawą. To było niemożliwe. Tym samym w Buncie mamy niejako wołanie do Warszawy, czy też jak ówcześnie mawiano „centrali”, dlaczego tak po macoszemu traktuje ziemie północno-wschodnie? Miała być „druga Gdynia”, port na Dźwinie uruchamiający gospodarczo całą Nowogródczyznę i Polesie, a okazało się to kosztowną kompromitacją i aferą. Co gorsza, jak to Mackiewicz odnotował. Miejscowi to widzieli i nie zapomnieli.

Bunt Rojstów ukazuję prawdę. Prawdę dziejów rozumianą przez ówczesnych. Mackiewicz uchwycił ferment i wrzenie na tych terenach, jak i też próby zainstalowania obcych administracyjnych pręgierzy, które nie do końca odpowiadały, lub były rozumiane przez ówczesną ludność. Jest to książka doskonała jako wstęp do późniejszych tragicznych losów ziem północno-wschodnich. Ponieważ należy pamiętać, że pomimo tego, że II RP nie była matką, lecz macochą dla wielu, to lwia część mieszkańców tych ziem aż do późnych lat 40-tych biła się z najeźdźcą dlatego, że tam jest Polska. Bunt, tak jak wszystko Józefa Mackiewicza jest obowiązkowe do przeczytania. Bylibyśmy innym narodem, gdybyśmy chowani byli na Mackiewiczu, a nie Gombrowiczu. Dla próbujących udawać dziennikarza/pisarza, Bunt Rojstów jest po prostu niezbędny. Z najlepszych wzorców należy czerpać!

Prof. Andrzej Nowak porównuje II i III Rzeczpospolitą

Widzę wyższość w kulturze politycznej II Rzeczpospolitej nad dzisiejszą Polską. Jednak jest to przewaga w niektórych tylko aspektach – w Radiu Wnet mówił prof. Andrzej Nowak.

 

Na pewno w czasach międzywojennych kultura osobista i literacka ogłada najważniejszych polityków II RP była bez porównania na wyższym poziomie, niż tej elity którą mieliśmy okazję zapoznać na ostatnim nagraniu.

 
Oczywiście Józef Piłsudski używał świadomie i publicznie wyrażeń nieparlamentarnych. Ale wydaje mi się, że nie jest to nic godnego pochwały, choć zaliczam się do tych, którzy podziwiają inne talenty Marszałka.

 
Ale poziom opanowania literatury i kultury polskiej przez Piłsudskiego, Dmowskiego, Wojciechowskiego lub Mościckiego , jak i stopień opanowania ich przez naszą kulturę, był tak nieporównany z tym chamstwem, niewiedzą, prymitywizmem, które cechuje większa część naszych współczesnych przywódców.

 
Józef Piłsudski potrafił cytować obszerne fragmenty Słowackiego, a Roman Dmowski Mickiewicza, jak i przyjaźnił się z Żeromskim. Więc tu widzę zasadniczą różnicę pomiędzy ówczesną, a dzisiejszą elitą, która jedynie potrafi spotykać się po knajpach żeby przeklinać na „Polactwo”.

 
Polskość to nienormalność, to hasło dzisiejszego premiera, wydaje mi się, odzwierciedlać odrzucenie kultury i tradycji polskiej. To się równa z elementarną nieznajomością naszej kultury przez tych którzy mienią się dzisiejszą elitą polityczną w Polsce. W II RP takiego zjawiska nie było, albo byłoby uznane za coś szokującego.

 
Ale w jakiś momentach wydaję się, że kultura polityczna II i III RP są podobne. Chociażby należy wspomnieć o stopniu podziału politycznego, jak i o agresji która temu towarzyszy.

 
Jeśli czyta się publicystykę okresu II RP, to stopień emocji pomiędzy endekami, piłsudczykami czy socjalistami, świadczył o głębokiej dezintegracji społecznej, nawet dalej niż jest to zdrowe dla organizmu narodowego czy wspólnoty politycznej. Pod tym względem doganiamy, a może nawet przeganiani niechlubne standardy II RP.

 
To co najgorsze w ostatnich latach rządów sanacji, powtarza się dzisiaj. Władza traktuje państwo jako własność grupy rządzącej, co przypomina niestety czasy współczesne.

 
Oczywiście były wyjątki takie jak Walery Sławek, który należał do wspólnoty sanacyjnej, ale dzisiaj niestety takich Sławków po stronie obozu rządzącego nie umiem dostrzec. Widzę jedynie oficjalistów dworu pana premiera.

 
Przyjaciele Radia Wnet! Od dziś jest wśród nas profesor Andrzej Nowak. Profesor zgodził się zostać Republikaninem Wnet. Już od września szukajcie komentarzy profesora na naszym portalu!