Szukał szczęścia w pieniądzach, karierze, relacjach, a znalazł je w Bogu

Kuba spotkał Jezusa w wieku 28 lat. ,,Bóg przez ręce drugiej osoby pokazał mi, że jestem ważny.” Otrzymał od tej osoby prezent, gest miłości. Ten gest spowodował, że coś w nim pękło.

,,Pomyślałem, że coś musi być w tych katolikach, że są uzdolnieni do takiego gestu. I pomyślałem sobie, że ja też tak chcę. To był z jej strony gest miłości bezinteresownej i to mnie bardzo dotknęło. I od tamtego momentu zacząłem zadawać jej wiele pytań o Boga. Potem była spowiedź z całego życia. Rozliczenie się z tego jaki byłem i później droga pójścia całym sobą za Bogiem”

Kłamstwo zakorzeniło się w relacjach międzyludzkich. Jego sukces jest powtarzanym przez wieki sukcesem demona w raju

Argument może opierać się na niezaprzeczalnych faktach, ale jeśli jest używany do zranienia drugiego i zdyskredytowania go w oczach innych, choćby wydawało się to słuszne, nie ma w sobie prawdy.

Ojciec Święty Franciszek

»Prawda was wyzwoli« (J 8, 32). Fake news a dziennikarstwo pokoju

Fake newsy stały się codziennością współczesnego dziennikarstwa. Zadomowiły się w nim tak mocno, że stały się nawet tematem tegorocznego orędzia Ojca Świętego Franciszka na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Nosi ono tytuł „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32). Fake newsy a dziennikarstwo pokoju i zostało ogłoszone w dniu liturgicznego wspomnienia św. Franciszka Salezego, 24 stycznia w Watykanie. Czym są fake newsy i co nam o nich mówi Papież?

Drodzy Bracia i Siostry,

W Bożym zamyśle ludzka komunikacja jest istotnym sposobem, aby żyć w komunii.

Istota ludzka, będąca obrazem i podobieństwem Stwórcy, zdolna jest do wyrażania i dzielenia się tym, co prawdziwe, dobre, piękne. Potrafi opowiedzieć o swoim doświadczeniu i świecie oraz budować w ten sposób pamięć i zrozumienie wydarzeń. Ale człowiek, jeśli podąża za swoim zarozumiałym egoizmem, może również w sposób wypaczony wykorzystywać zdolność komunikacji, jak to ukazują od samego początku wydarzenia biblijne Kaina i Abla oraz wieży Babel (por. Rdz 4,1–16; 11,1–9).

Wypaczenie prawdy jest typowym objawem tego zakłócenia, zarówno na płaszczyźnie indywidualnej, jak i zbiorowej. Natomiast dochowując wierności logice Boga, komunikacja staje się miejscem wyrażania własnej odpowiedzialności w poszukiwaniu prawdy i budowaniu dobra. Dzisiaj, w sytuacji coraz szybszej komunikacji oraz w obrębie systemu cyfrowego, jesteśmy świadkami zjawiska „fałszywych wiadomości”, tak zwanych fake newsów: zachęca nas ono do refleksji i zasugerowało mi poświęcenie tego orędzia tematowi prawdy, podobnie jak to uczynili już wiele razy moi poprzednicy, począwszy od Pawła VI (por. Orędzie 1972: Środki masowego przekazu w służbie prawdy). Chciałbym w ten sposób przyczynić się do wspólnego starania o zapobieganie rozpowszechnianiu fałszywych wiadomości oraz do odkrycia na nowo wartości zawodu dziennikarskiego, a także osobistej odpowiedzialności wszystkich za przekazywanie prawdy.

Co jest fałszywe w „fałszywych wiadomościach”?

Fake news’ to termin omawiany i przedmiot debaty. Zasadniczo dotyczy dezinformacji rozpowszechnianej w internecie lub w mediach tradycyjnych. Wyrażenie to odnosi się zatem do bezpodstawnej informacji, opartej na nieistniejących lub zniekształconych danych i zmierzającej do oszukania, a nawet manipulowania czytelnikiem. Ich rozpowszechnianie może odpowiadać pożądanym celom, wpływać na decyzje polityczne i sprzyjać korzyściom ekonomicznym.

Skuteczność fake newsów wynika przede wszystkim z ich charakteru mimetycznego, to jest zdolności, by wydawały się prawdopodobnymi. Po drugie, wiadomości te, fałszywe, ale prawdopodobne, są podchwytliwe, w tym sensie, że potrafią przyciągać uwagę adresatów, opierając się na stereotypach i uprzedzeniach rozpowszechnionych w strukturze społecznej, wykorzystując emocje, które można łatwo i niezwłocznie rozbudzić, takie jak lęk, pogarda, gniew i frustracja. Ich rozpowszechnienie może liczyć na manipulacyjne wykorzystywanie sieci społecznościowych oraz logiki, która gwarantuje im funkcjonowanie: w ten sposób treści, chociaż pozbawione podstaw, zyskują taką widzialność, że nawet wiarygodnym zaprzeczeniom z trudem udaje się zredukować ich szkody.

Trudność ujawnienia i wykorzenienia fake newsów spowodowana jest też faktem, że ludzie często wchodzą w interakcje w obrębie jednorodnych i nieprzeniknionych dla innych perspektyw i opinii środowisk cyfrowych. Wynikiem tej logiki dezinformacji jest to, że zamiast zdrowej konfrontacji z innymi źródłami informacji, co mogłoby pozytywnie podać w wątpliwość uprzedzenia i otworzyć na konstruktywny dialog, grozi nam stanie się mimowolnymi sprawcami rozpowszechniania opinii stronniczych i nieuzasadnionych.

Dramat dezinformacji polega na dyskredytowaniu drugiego, przedstawianiu go jako wroga, aż po demonizację, która może podżegać do konfliktów. Informacje fałszywe ujawniają w ten sposób obecność postaw, które są jednocześnie nietolerancyjne i przewrażliwione, z jedynym skutkiem, że arogancja i nienawiść mogą się rozprzestrzeniać. Do tego ostatecznie prowadzi kłamstwo.

Jak je możemy rozpoznać?

Nikt z nas nie może zwalniać się z odpowiedzialności za przeciwdziałanie tym fałszerstwom. Nie jest to zadanie łatwe, ponieważ dezinformacja często opiera się na zróżnicowanym dyskursie, umyślnie pokrętnym i subtelnie wprowadzającym w błąd, a czasami wykorzystującym wyrafinowane mechanizmy. Dlatego też bardzo godne pochwały są inicjatywy edukacyjne, które pozwalają nauczyć się, jak czytać i oceniać kontekst komunikacyjny, ucząc, by nie być nieświadomymi propagatorami dezinformacji, ale przyczyniać się do jej odkrycia. Równie godne pochwały są inicjatywy instytucjonalne i prawne, starające się określić regulacje mające na celu powstrzymywanie tego zjawiska, a także podejmowane przez firmy technologiczne i medialne, służące określeniu nowych kryteriów dla weryfikacji tożsamości jednostek, które kryją się za milionami profili cyfrowych.

Ale zapobieganie i wskazanie mechanizmów dezinformacji wymaga również głębokiego i starannego rozeznania.

Trzeba bowiem zdemaskować to, co można określić jako „logikę węża”, zdolnego wszędzie do maskowania się i ukąszenia. Jest to strategia stosowana przez węża „podstępnego”, o którym mowa w Księdze Rodzaju, a który u zarania ludzkości stał się twórcą pierwszego „fake newsa” (por. Rdz 3,1-15). Doprowadził on do tragicznych konsekwencji grzechu, którego wynikiem było następnie pierwsze bratobójstwo (por. Rdz 4), a także inne niezliczone formy zła przeciwko Bogu, bliźniemu, społeczeństwu i stworzeniu. Strategią tego sprytnego „ojca kłamstwa” (J 8, 44) jest właśnie mimesis, pełzające i niebezpieczne uwodzenie, które znajduje drogę w sercu człowieka poprzez fałszywe i kuszące argumentacje.

W opisie grzechu pierworodnego kusiciel podchodzi do kobiety, udając przyjaciela zainteresowanego jej dobrem, i zaczyna swoją mowę od stwierdzenia prawdziwego, ale tylko częściowo: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3, 1). W istocie to, co Bóg powiedział Adamowi, nie było zakazem jedzenia z wszystkich drzew, lecz tylko z jednego: „Z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść” (Rdz 2, 17). Kobieta, odpowiadając, wyjaśniła to wężowi, ale dała się oczarować jego prowokacji: „O owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli” (Rdz 3,2). Ta odpowiedź wie coś o legalizmie i pesymizmie: nadając wiarygodność fałszerzowi, dając się oczarować jego ustawieniu faktów, kobieta zostaje sprowadzona na manowce. Zatem najpierw zwraca uwagę na jego zapewnienie: „Na pewno nie umrzecie!” (w. 4).

Następnie dekonstrukcja kusiciela nabiera pozorów wiarygodności: „Wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (w. 5). Wreszcie dochodzimy do podważenia ojcowskiego zalecenia Boga, które zmierzało ku dobru, aby pójść za uwodzicielską pokusą nieprzyjaciela. „Niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (w. 6).

Ten biblijny epizod ujawnia zatem istotny dla naszego dyskursu fakt: żadna dezinformacja nie jest nieszkodliwa; wręcz przeciwnie, ufanie temu, co fałszywe, powoduje szkodliwe następstwa. Nawet pozornie niewielkie zniekształcenie prawdy może mieć groźne skutki.

W grę wchodzi bowiem nasza chciwość. Fake newsy stają się często wirusowe, to znaczy rozprzestrzeniają się w szybki i trudny do powstrzymania sposób, nie ze względu na logikę dzielenia się, która charakteryzuje media społecznościowe, ile raczej ze względu na ich oparcie w nienasyconej chciwości, która łatwo rozpala się w człowieku. Same ekonomiczne i oportunistyczne motywacje dezinformacji mają swoje korzenie w żądzy władzy, posiadania i używania życia, która w ostatecznym rachunku czyni nas ofiarami oszustwa znacznie bardziej tragicznego niż każdy jego pojedynczy przejaw: zła, które przechodzi od fałszu do fałszu, aby nam skraść wolność serca. Właśnie dlatego wychowywanie do prawdy oznacza wychowywanie do rozeznawania, do oceniania i rozważania pragnień i skłonności, które poruszają się w nas, abyśmy nie byli pozbawieni dobra, „łapiąc się” na każdą pokusę.

„Prawda was wyzwoli” (J 8,32)

Ciągłe skażenie oszukańczym językiem kończy się bowiem zaciemnieniem wnętrza człowieka.

Dostojewski napisał coś niezwykłego w tym względzie: „Ten, kto łże przed samym sobą i słucha własnych łgarstw, doprowadza się do tego, że już żadnej prawdy ni w sobie, ni wokół siebie nie znajduje i traci w końcu szacunek do siebie i do innych. Nie szanując nikogo, kochać przestaje, a żeby, nie znając miłości, zająć się czymś i rozerwać, oddaje się żądzom i prymitywnym rozkoszom i osiąga stan całkowitego zbydlęcenia w rozpuście swej, a wszystko to z łgarstwa względem innych ludzi i samego siebie” (Bracia Karamazow, II, 2).

Jak się zatem bronić? Najbardziej radykalne antidotum na wirus fałszu, to dać się oczyścić przez prawdę. W wizji chrześcijańskiej prawda nie jest wyłącznie rzeczywistością pojęciową, która dotyczy osądu rzeczy, określając je jako prawdziwe lub fałszywe. Prawda to nie tylko wydobywanie na światło rzeczy mrocznych, „odsłanianie rzeczywistości”, jak to określa starożytny grecki termin ‘aletheia’ (od a-lethès, ‘nie ukryte’); prawda prowadzi do myślenia. Prawda ma związek z całym życiem.

W Biblii niesie ona ze sobą znaczenie wsparcia, solidności, zaufania, jak sugeruje to rdzeń „aman”, z którego pochodzi również liturgiczne Amen. Prawdą jest to, na czym można się oprzeć, aby nie upaść. W tym sensie relacyjnym, jedynym prawdziwie wiarygodnym i godnym zaufania, na którego można liczyć, czyli „prawdziwym”, jest Bóg żyjący. Oto stwierdzenie Jezusa: „Ja jestem prawdą” (J 14, 6). Zatem człowiek znajduje i odkrywa na nowo prawdę, kiedy doświadcza jej w sobie jako wierność i niezawodność tego, kto go kocha. Tylko to wyzwala człowieka: „Prawda was wyzwoli” (J 8, 32).

Wyzwolenie z fałszu i poszukiwanie relacji: oto dwa składniki, których nie może zabraknąć, aby nasze słowa i nasze gesty były prawdziwe, autentyczne i wiarygodne. Aby rozpoznać prawdę, należy przemyśleć to, co wspiera jedność i promuje dobro, a także to, co – przeciwnie – zmierza do izolowania, dzielenia i przeciwstawiania jednych drugim.

Nie zyskuje się zatem rzeczywiście prawdy, gdy jest narzucona jako coś zewnętrznego i bezosobowego; wypływa ona natomiast ze swobodnych relacji między ludźmi, we wzajemnym wysłuchaniu siebie. Co więcej, nigdy nie przestajemy szukać prawdy, ponieważ coś fałszywego może zawsze się wkraść, nawet kiedy mówimy rzeczy prawdziwe.

Bezsprzeczny argument może rzeczywiście opierać się na niezaprzeczalnych faktach, ale jeśli jest używany do zranienia drugiego i zdyskredytowania go w oczach innych, niezależnie od tego, jak bardzo wydawałoby się to słuszne, nie ma w sobie prawdy. Prawdę sformułowań możemy rozpoznać po owocach: czy budzą polemikę, podżegają do podziałów, tchną rezygnację lub – przeciwnie – prowadzą do świadomej i dojrzałej refleksji, konstruktywnego dialogu, do pożytecznej działalności.

Pokój jest wiadomością prawdziwą

Najlepszym antidotum na fałsz nie są strategie, ale ludzie: osoby wolne od chciwości, które są gotowe do wysłuchania i poprzez trud szczerego dialogu pozwalają wyłonić się prawdzie; osoby pociągnięte dobrem, biorące na siebie odpowiedzialność za używanie języka. Jeśli drogą wyjścia z rozprzestrzeniania się dezinformacji jest odpowiedzialność, to szczególnie zaangażowany jest ten, kto z urzędu jest zobowiązany do bycia odpowiedzialnym za informowanie, czyli dziennikarz, strażnik wiadomości. We współczesnym świecie nie tylko wykonuje on pracę, ale prawdziwą i w pełnym tego słowa znaczeniu misję.

W szale wieści i wirze gorących tematów jego zadaniem jest przypominanie, że w centrum wiadomości nie jest szybkość w jej nadaniu i wpływ na odbiorców, ale osoby. Informowanie to formowanie i ma ono coś wspólnego z życiem ludzi. Z tego powodu poprawność źródeł i strzeżenie komunikacji są prawdziwymi procesami rozwoju dobra, które rodzą zaufanie i otwierają drogi jedności i pokoju.

Chciałbym zatem skierować zachętę do krzewienia dziennikarstwa pokoju. Nie rozumiem przez to wyrażenie dziennikarstwa „dobrodusznego”, zaprzeczającego istnieniu poważnych problemów i przyjmującego ckliwe tony. Mam na myśli, przeciwnie, dziennikarstwo bez udawania, wrogie fałszom, sloganom dla efektu i spektakularnym deklaracjom. Dziennikarstwo uprawiane przez osoby dla osób, pojmujące siebie jako służba wszystkim ludziom, zwłaszcza tym stanowiącym większość na świecie, którzy nie mają głosu; dziennikarstwo, które nie spalałoby wiadomości, ale angażowałoby się w poszukiwanie prawdziwych przyczyn konfliktów, aby sprzyjać ich dogłębnemu zrozumieniu i przezwyciężaniu przez rozpoczęcie korzystnych procesów; dziennikarstwo zaangażowane we wskazywanie rozwiązań alternatywnych dla eskalacji wrzasku i przemocy słownej.

Dlatego też, zainspirowani modlitwą franciszkańską, moglibyśmy zwrócić się do Tego, który jest uosobieniem Prawdy:

O Panie, uczyń nas narzędziami Twojego pokoju,
Spraw, abyśmy rozpoznawali zło, które wkrada się w przekaz nie tworzący jedności.
Uczyń nas zdolnymi do usunięcia trucizny z naszych osądów. Pomóż nam mówić o innych jako o braciach i siostrach.
Ty jesteś wierny i godny zaufania; spraw, aby nasze słowa były ziarnami dobra dla świata:
abyśmy tam, gdzie zgiełk, trwali w wysłuchiwaniu;
gdzie zamęt, rozbudzali harmonię;
gdzie dwuznaczność, wnosili jasność;
tam, gdzie wykluczenie, zanosili dzielenie się;
gdzie pogoń za sensacją, byli wstrzemięźliwi;
gdzie powierzchowność, zadawali prawdziwe pytania;
tam, gdzie uprzedzenia, budzili zaufanie;
gdzie agresja, wnosili szacunek;
gdzie fałsz, przynosili prawdę. Amen.

 

Fake newsy to forma przekazywania informacji, która opiera się na celowej dezinformacji lub oszustwie, rozprzestrzeniana poprzez drukowane i nadawcze serwisy informacyjne, media elektroniczne czy serwisy społecznościowe. Informacje te są pisane i publikowane w celu wprowadzenia w błąd, albo w celu uzyskania finansowych lub politycznych korzyści. Często stosują chwytliwe nagłówki w celu zwrócenia możliwie dużej uwagi.

Termin ‘fake news to neologizm, w języku angielskim dosłownie znaczący ‘fałszywe wiadomości’. Odnosi się on do informacji, które nie mają pokrycia rzeczywistości, jednak mimo to są przedstawiane jako prawdziwe w wiadomościach bądź portalach społecznościowych. Ważną rolę pełni tu intencja nadawcy. W niektórych przypadkach domniemany fake news może być w rzeczywistości jedynie satyrą, wykorzystującą przesadne i nierealistyczne motywy, przeznaczoną tylko do rozrywki, a nie wprowadzenia w błąd. Fake newsy mogą także stanowić narzędzie propagandy.

Wpływ fake newsów na współczesne życie publiczne jest zjawiskiem ogólnoświatowym. Są one często rozprzestrzeniane za pomocą specjalnie stworzonych stron internetowych (ang. fake news websites), które, aby zdobyć zaufanie, tworzą przyciągające uwagę tytuły, często podszywając się pod powszechnie znane źródła informacji. Aktualnie możliwości wprowadzania opinii publicznej w błąd zwiększyły się znacznie poprzez szerokie wykorzystanie mediów społecznościowych. Jedną ze stron, które ułatwiły rozprzestrzenianie się fake newsów, stał się Facebook, jak również Twitter.

Źródło: Wikipedia, dostęp 29.01.18

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu „»Prawda was wyzwoli« (J 8, 32). Fake newsy a dziennikarstwo pokoju” znajduje się na s. 7 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu „»Prawda was wyzwoli« (J 8, 32). Fake news a dziennikarstwo pokoju” na s. 7 lutowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 44/2018, wnet.webbook.pl

Papież: Podczas modlitwy wiernych lud odpowiada na słowo Boże i wykonuje swoją funkcję kapłańską, która wynika ze chrztu

O znaczeniu wypowiadanego podczas niedzielnej Eucharystii wyznania wiary oraz wieńczącej Liturgię Słowa modlitwie powszechnej mówił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Kontynuujemy cykl katechez o Mszy św.

Wysłuchanie czytań biblijnych kontynuowane w homilii odpowiada prawu duchowemu ludu Bożego, by obficie otrzymywać skarb słowa Bożego (por. Wstęp do Lekcjonarza, 45). Każdy z nas, idąc na Mszę św. ma prawo, by obficie otrzymywać słowo Boże. Dobrze przeczytane, dobrze wypowiedziane, a następnie dobrze wyjaśnione w homilii. To prawo. A kiedy słowo Boże nie jest dobrze czytane, nie jest żarliwe głoszone przez diakona, kapłana czy biskupa, to wierni pozbawieni są należnego im prawa. Mamy prawo do wysłuchania słowa Bożego.

Mamy prawo do słuchania słowa Bożego. Pan mówi do wszystkich, pasterzy i wiernych. Puka On do serca tych, którzy uczestniczą we Mszy św., do każdego, w jego stanie życia, wieku, sytuacji. Pan pociesza, wzywa, wzbudza zalążki życia nowego i pojednanego, a dzieje się to poprzez jego słowo. Jego słowo puka do naszych serc i je przemienia.

Dlatego po homilii chwila milczenia pozwala osadzić otrzymane ziarno w duszy, tak aby zrodziły się intencje przystania na to, co Duch Święty każdemu podsunął. Ta piękna chwila milczenia ma pomóc każdemu w przemyśleniu tego, co zostało usłyszane.

Po tym milczeniu osobista odpowiedź wiary wpisuje się w wyznanie wiary Kościoła, wyrażane w „Credo”. Symbol wypowiadany przez całe zgromadzenie przedstawia wspólną odpowiedź na to, co razem zostało usłyszane ze słowa Bożego (Katechizm Kościoła Katolickiego, 185-197). Istnieje istotny związek między słuchaniem a wiarą. Nie rodzi się ona bowiem z fantazji ludzkich umysłów ale, jak przypomina św. Paweł, „rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17). Zatem wiara karmi się słuchaniem i prowadzi do sakramentu. Tak więc wypowiadanie „Credo” sprawia, że zgromadzenie liturgiczne „przypomniało sobie i uczciło wielkie misteria wiary przed rozpoczęciem ich celebracji w Eucharystii” (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, 67).

Symbol wiary wiąże Eucharystię z chrztem, otrzymanym przez wierzących „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, przypominając nam, że sakramenty są zrozumiałe w świetle wiary Kościoła. Odpowiedź na słowo Boże przyjęte z wiarą wyraża się następnie we wspólnej modlitwie, zwanej modlitwą powszechną, ponieważ obejmuje potrzeby Kościoła i świata (zob. Wpr. Og. Do Mszału Rzym., 69-71, Wprowadzenie do Lekcjonarza, 30-31). Jest ona również nazywaną modlitwą wiernych.

Ojcowie Soboru Watykańskiego II zechcieli, żeby przywrócić tę modlitwę po Ewangelii i homilii, zwłaszcza w niedziele i dni świąteczne, aby „z udziałem ludu zanoszone były błagania za Kościół święty, za tych, którzy nami rządzą, za tych którzy znajdują się w różnych potrzebach, za wszystkich ludzi i o zbawienie całego świata” (Konst. Sacrosanctum Concilium, 53, por. 1 Tm 2, 1-2). W związku z tym pod przewodnictwem kapłana, który wprowadza i kończy tę modlitwę, „lud w pewien sposób odpowiada na słowo Boże przyjęte z wiarą i wykonując swą wynikającą z chrztu funkcję kapłańską, zanosi do Boga błagania za zbawienie wszystkich” (Wpr. Og. Do Mszału Rzym., 69). Po poszczególnych intencjach, zaproponowanych przez diakona lub lektora zgromadzenie jednoczy swój głos wołając: „Wysłuchaj nas, Panie”.

Pamiętajmy o tym, co powiedział nam Pan Jezus: „ Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni” (J 15,7). Ale my w to nie wierzymy, bo brakuje nam wiary. Ale gdybyśmy, jak mówi Jezus mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, moglibyśmy wszystko otrzymać. „Poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”. I w tej chwili modlitwy powszechnej po Credo mamy do czynienia z najbardziej intensywną chwilą proszenia Pana, prosimy o to, czego potrzebujemy. To czego pragniemy nam się spełni, w ten czy inny sposób, ale „wam się spełni”. „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9, 23) – powiedział Pan. A co powiedział ów człowiek, do którego zwrócił się Pan, by powiedzieć jemu to słowo? – „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,24). Również my możemy powiedzieć: „Wierzę Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!”. A nasze modlitwy powinniśmy zanosić z tym duchem wiary. „Wierzę Panie, zaradź memu niedowiarstwu!”.

Natomiast żądania natury doczesnej nie idą ku Niebu, podobnie jak niewysłuchane są prośby autoreferencyjne (por. Jk 4,2-3). Intencje w których zachęcamy wiernych do modlitwy muszą wyrażać konkretne potrzeby wspólnoty kościelnej i świata, unikając posługiwania się formułami konwencjonalnymi i krótkowzrocznymi. Wieńcząca Liturgię Słowa modlitwa „powszechna” zachęca nas, abyśmy utożsamili się ze spojrzeniem Boga, który troszczy się o wszystkie swoje dzieci. Dziękuję.

 

 

KAI/WJB

Ojciec Zbigniew Wesołowski: Należy modlić się za dyplomację Watykańską w Chinach

Gość Radia Wnet skomentował stosunki Watykanu z Chinami oraz kontrowersje po wypowiedzi bp Marcelo Sancheza Sorondo na temat sytuacji prześladowanych chrześcijan w tym komunistycznym kraju.

O. Zbigniew Wesołowski powiedział, że w Chinach istnieje tylko jeden kościół, podzielony ze względu na polityczną sytuację na dwie grupy: podziemną i oficjalną. Ostatnie działania Watykanu w Chinach wzbudziły wiele kontrowersji. Chodzi m.in. o odwołanie dwóch Biskupów z kościoła podziemnego i zastąpienie ich przez takich, których wyznaczy rząd chiński.

„Dziś jest Środa Popielcowa, to okazja do tego, aby pomodlić się za dyplomację Watykańską, żeby wyrażała ona wolę bożą, a nie jeszcze bardziej mąciła i wywoływała zamieszanie”.

Kontrowersje wywołała również wypowiedź Biskupa Sorondo w wywiadzie dla portalu Vatican Insider. Biskup powiedział, że wbrew stanowisku wielu zachodnich rządów i organizacji obrony praw człowieka Pekin „broni godności osoby” a „Chiny ewoluują w bardzo dobrym kierunku”.

Zdaniem O. Wesołowskiego Watykan powinien lepiej poznać sytuacje kościoła w Chinach, jest ona bardzo skomplikowana. Trzeba wziąć pod uwagę nowe, surowsze przepisy, uchwalone we wrześniu zeszłego roku, które niebawem wejdą w życie. Część z nich jest bardzo niekorzystna dla kościoła i kierowane są one głównie do grupy podziemnej, której działania są uważane przez rząd Chiński za nielegalne:

„Podlega on działaniu służb bezpieczeństwa i zapewne będziemy jeszcze słyszeć o przypadkach prześladowań na tle religijnym”.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

jn

Koloseum: „Ukrzyżowani” – rekolekcje wielkopostne z ks. Rafałem Cyfką/Zbigniew Stefanik/Ewa Tylus

Rozpoczyna się cykl 10 filmików, w których ks. Rafał Cyfka opowie nam 10 niezwykłych historii o prześladowanych chrześcijanach. Pierwszy klip pojawi się w Środę Popielcową o godzinie 10 w internecie.

Nagrania będą zamieszczane na stronie internetowej: www.wroclaw.gosc.pl i na profilu Facebook Gościa Wrocławskiego.  Warto wziąć udział w tym wydarzeniu i przeżyć z nami niezwykły czas Wielkiego Postu! Z tymi, którzy płacą najwyższą cenę za wyznawanie swojej wiary. Pierwszy klip pojawi się w Środę Popielcową o godzinie 10. Gościem Koloseum był ks. Rafał Cyfka, dyrektor Biura Regionalnego PKWP w Krakowie.

Usłyszymy m.in. historie: 4-letniego Haniego z Aleppo, który w szpitalu szukał Jezusa, 17-letniego Aymana z Egiptu, który nie zaparł się krzyża, będąc jedynym chrześcijańskim uczniem w klasie, piosenkarki Helen Berhani z Erytrei, która spędziła 36 miesięcy w wojskowym więzieniu i nie wyrzekła się wiary. Problem prześladowań naszych braci w wierze jest globalny. Mówimy, że co 5 minut z powodu przynależności do Chrystusa ginie jeden człowiek.

Gościem Koloseum był też Zbigniew Stefanik, który opowiedział o sytuacji wojennej na Bliskim Wschodzie.

Prosimy o modlitwę dla Syryjczyków, którzy przeżywają wojnę, która nie kończy się. W wyniku nalotu w Syrii zginął mały Elias, Syryjczyk, któremu pomagało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi  w Potrzebie. PKWP cały czas pomaga w miejscu konfliktu. A Syryjczycy przeżywają wciąż Wielki Piątek.

Zapraszamy także do wysłuchania felietonu ks. Andrzeja Pasia z PKWP „Zima na Czarnym Lądzie”. Liczba uchodźców wewnętrznych w Afryce ciągle się zwiększa się, a grupy terrorystów atakują chrześcijan.

 

Audycję prowadziła Ewa Tylus

Cała audycja:

Chiny: Ponad stu chrześcijan zostało aresztowanych i skierowanych do zamkniętych „obozów reedukacyjnych”

Do zatrzymania doszło w prowincji Xinjiang (Sinciang) w północno zachodnich Chinach. Zamknięci w tzw. „obozach reedukacyjnych” mają na nowo nauczyć się lojalności wobec komunistycznej ideologii.

Rodziny aresztowanych wyrażają swoje obawy, ponieważ z zamkniętymi w tajemniczych obozach nie ma żadnego kontaktu. Nie wiadomo też dokładnie, gdzie znajdują się miejsca ich przetrzymywania.

Region Xinjiang boryka się także z narastającym pogwałcaniem wolności słowa, szykanowaniem dziennikarzy, zarówno miejscowych jak i zagranicznych. Policja z łapanki kontroluje obywateli, sprawdzając także telefony komórkowe. W Kościołach uznanych przez rząd należy zeskanować dowód osobisty przed wejściem na Mszę. System automatycznie uruchamia alarm, jeżeli ktoś jest pracownikiem instytucji publicznej lub rządowej. Wielu wiernych spotyka się w małych grupach. Kościół katakumbowy jest jednak traktowany przez władze jako organizacja terrorystyczna.

KAI/WJB

Ofiara pedofilii oraz przedstawiciele Kościoła w Polsce, na konferencji o przeciwstawianiu się wykorzystywaniu dzieci

O wypracowanie narodowej strategii na rzecz ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym zaapelował o. Adam Żak SJ. Jest to niezbędne bowiem problem dotyka wszystkich środowisk.

 

O. Żak uczestniczył w zorganizowanej przez KAI w Sekretariacie KEP konferencji „Nie bójcie się reagować! Jak przeciwstawić się pedofilii i pomóc jej ofiarom”. Spotkaniu towarzyszyła prezentacja książki autorstwa Daniela Pitteta „Ojcze, przebaczam ci”. To świadectwo Szwajcara, który jako kilkunastoletni chłopak był przez cztery lata wykorzystywany przez zakonnika. Książka opublikowana przez wydawnictwo Znak zawiera przedmowy papieża Franciszka i prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka.

Podczas konferencji abp Polak stwierdził, że książka Pitteta jest świadectwem trudnym, ale na wskroś ważnym dla Kościoła, wypowiadanym z jego wnętrza i danym nam ku rozwadze i ku uzdrowieniu. Abp Wojciech Polak powiedział, że konferencja daje sposobność do ukazania nie tylko tego, czym jest przestępstwo pedofilii, ale także kościelnej reakcji na nie. Zarówno bowiem Stolica Apostolska, jak i Kościół w Polsce wypracowały szereg dokumentów na temat metod przeciwdziałania molestowaniu nieletnich.

Wspomniał tu m.in. zarówno o „Wytycznych” polskiego Episkopatu, regulujących te kwestie, jak i dostosowanie ich do ubiegłorocznej nowelizacji Kodeksu karnego, w którym przewidziano odpowiedzialność karną za niepowiadomienie organów ścigania m.in. o przestępstwie jakiejkolwiek czynności seksualnej z małoletnim poniżej 15. roku życia.Kościół w Polsce zaczął także tworzyć system ochrony dzieci i młodzieży przed przestępstwami na tle seksualnym. – Kościół zmierza do tego, by włączyć się bardziej aktywnie – na poziomie diecezji, zakonów i zgromadzeń zakonnych – w tę pracę – dodał abp Polak.

Pytany o motywacje, jakie towarzyszyły mu w decyzji o napisaniu przedmowy do książki Daniela Pitteta, prymas Polski odpowiedział, że jej lektura była dla niego przede wszystkim „spotkaniem z konkretną osobą, która doświadczyła ogromu zła trudnego do pojęcia i do wypowiedzenia”. Książka „ujawnia jeszcze raz całe monstrualne zło przestępstw pedofilii duchownego” – dodał.

Oprócz wprowadzenia prymasa Polski do polskiego wydania książki, została ona poprzedzona także wstępem papieża Franciszka. Ojciec święty podkreślił, że autorowi książki „dane było również poznać inne oblicze Kościoła, dzięki czemu nie stracił wiary w ludzi i Boga”. Papież wspomina także o heroicznym geście przebaczenia Daniela Pitteta swojemu oprawcy.

Zdaniem prymasa, w książce widać, w jaki sposób autor wstrząsającego wyznania zmagał się z konsekwencjami wyrządzonej mu krzywdy. Swoje doświadczenie opisuje on poprzez swoją żywą obecność w Kościele, dzięki czemu mógł zmierzyć się z doświadczanym wciąż cierpieniem.

„Pierwszym zatem powodem, dla którego zdecydowałem się opatrzyć tę książkę wstępem, jest wdzięczność za to świadectwo: trudne, ale na wskroś ważne dla Kościoła, wypowiadane z jego wnętrza i dane nam ku rozwadze i ku uzdrowieniu” – powiedział prymas Polski.

Dodał, że jest to „świadectwo ważne, jasne, pełne bólu doświadczanego zła”. – Jednocześnie jednak – co byłoby przecież zrozumiałe – gdy książkę czyta się uważnie, nie ma w niej gniewu, nienawiści, jest ona wolna od oskarżeń, nawet jeżeli ci, którzy zostali skonfrontowani z tą sytuacją, nie od razu i nie we wszystkim potrafili kompetentnie na to przestępstwo zareagować i odpowiedzieć – wyjaśnił abp Polak.

Zawarte w książce świadectwo jest „przestrogą dla każdego z nas dzisiaj” – zaznaczył prymas, mówiąc o wciąż aktualnej potrzebie ulepszania wypracowanych w Kościele procedur. – Wciąż uczymy się kompetentnie i odważnie reagować. Poprzez książkę można zobaczyć doświadczenia, które są nam też potrzebne i pomocne – dodał abp Polak.

Prymas podkreślił też, że książka może pomóc wsłuchiwać się w doświadczenia skrzywdzonych dzieci, wypowiadane, jak w przypadku Daniela Pitteta, po latach – „abyśmy potrafili przyjmować je z właściwą otwartością i wrażliwością”. – Tego też musimy się uczyć: żebyśmy jak najbardziej wykazywali tę otwartość i ufność – zaznaczył abp Polak, dodając, że aneks nr 1 do „Wytycznych” Episkopatu już w pierwszym zdaniu mówi o tym, iż należy z całą stanowczością i mocą wczuć się w sytuacje, które przeżywają ofiary pedofilii.

Zdaniem prymasa, temat jest trudny i wzbudzać może reakcje obronne. – Reaguje nieraz bardzo emocjonalnie, natomiast [mamy] świadomość dorastania do tego, że słuchamy człowieka głęboko skrzywdzonego, który ma prawo oczekiwać naszej wrażliwości i naszej uwagi – zaznaczył abp Polak.

Książka Daniela Pitteta zawiera także wywiad z kapucynem o. Joelem Allazem, który przed laty dokonał przestępstwa wykorzystania seksualnego małego Daniela. – Ten wywiad jest dla mnie światłem, aby być uważnym na manipulacje, jakie niejednokrotnie stosują dokonujący tych przestępstw – dodał prymas.

„To z kolei powinno mobilizować nas, by już na etapie rozeznawania powołania podczas seminaryjnej formacji i superwizji w pierwszych latach kapłaństwa również dostrzegać symptomy wszelkiej seksualnej niedojrzałości, czy może różnych uwikłań, które będą czy mogą stanowić zagrożenie dla dzieci i młodzieży” – wyjaśnił abp Wojciech Polak.

Prymas wspomniał w tym kontekście o zaleceniach Kongregacji ds. Duchowieństwa wyrażonych w dokumencie „Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis” z 2016 r. Poinformował, że w Polsce w różnych grupach studyjnych prowadzone są intensywne prace nad aplikacją tego dokumentu dla polskiej rzeczywistości odnośnie do prawidłowego kształtowania przyszłych księży.

Książka Daniela Pitteta to także „wołanie o budowanie kultury troski o dzieci i młodzież, nade wszystko poprzez rozwijanie systemu prewencji i ochrony przed nadużyciami seksualnymi”. – Warto przyjąć ją jako kolejny bodziec do jeszcze większego zaangażowania się w tworzenie tego systemu – powiedział abp Wojciech Polak.

Daniel Pittet rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia: „Złamał mnie duchowny, ale powstałem dzięki innym duchownym”. Szwajcar wyznał, że swojemu oprawcy przebaczył już jako 11-latek i zaczął się za niego systematycznie modlić. „Zbudowałem swoje życie na tym przebaczeniu” – stwierdził Szwajcar.

Autor książki opublikowanej przez Wydawnictwo Znak przyznał, że przebaczenie jest rzeczą bardzo trudną, ale możliwą. Wspomniał o wysłuchanym niegdyś świadectwie pewnej Rwandyjki, która wybaczyła mordercom pięciu swoich synów, zamordowanych na jej oczach. Wspomniał o matce ks. Popiełuszki, która przebaczyła trzem oprawcom jej syna i o Janie Pawle II, który przebaczył swojemu zamachowcy.

Pittet opowiadał też o wzruszającym spotkaniu z papieżem Franciszkiem, który dowiedziawszy się o jego przeżyciach – rozpłakał się. Ojciec Święty zachęcił go do napisania książki opisującej te doświadczenia i obiecał napisanie przedmowy. Tak też się stało.

„Kiedy przebaczamy, stajemy na nogi i stajemy się wolni” – przekonywał Pittet, dodając: „dzięki temu, co przeżyłem, jestem dziś tym, kim jestem”.

Przyznając, że trudno jest mówić po tak przejmującym świadectwie autora książki, o. Adam Żak podkreślił, że Kościół musi przejść drogę oczyszczenia. Jak zaznaczył, Kościół w Polsce konsekwentnie uczy się tej drogi, a przeszły ją już Kościoły w wielu krajach. Problem wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży jest problemem obecnym w całym społeczeństwie i wszystkich jego środowiskach – mówił jezuita, dodając, że jest to zjawisko globalne.

Przypomniał, że biskupi i przełożeni zakonni wyznaczyli osoby odpowiedzialne za realizację „Wytycznych” Episkopatu. Pierwszym zadaniem tych delegatów jest pomóc Kościołowi w oczyszczeniu, to znaczy w znalezieniu prawdy i przyjęciu jej. Jezuita przyznał, że nie jest to łatwe, bo rzeczą najtrudniejszą jest uznanie, że fakty miały miejsce. „Zawsze będą tacy, którzy w fakty nie uwierzą, ale i ci, którzy uwierzą i będą działali na rzecz oczyszczenia Kościoła” – powiedział o Żak.

Jezuita przywołał stwierdzenie św. Jana Pawła II, że tylko Kościół oczyszczony pomoże społeczeństwu zrozumieć problem wykorzystywania dzieci i przeciwstawić się temu procederowi.

O. Żak podkreślił, że działania na rzecz oczyszczenia, a zwłaszcza prewencji w jednym środowisku nie przyniesie spodziewanych skutków, bowiem problem wykorzystywania dzieci jest problemem ogólnospołecznym, występującym we wszystkich środowiskach. Dlatego działania prewencyjne będą dziełem kompletnym dopiero wtedy, gdy problem zostanie podjęty całościowo.

Ekspert KEP wskazywał, że przeważająca dziś w społeczeństwie narracja o tym, że pedofilia jest głównie problemem Kościoła, nie sprzyja społecznej mobilizacji na rzecz ochrony dzieci. „Potrzebna jest narodowa strategia dotycząca całego społeczeństwa i wszystkich instytucji” – zaapelował o. Adam Żak.

Przypomniał, że „Wytyczne” Episkopatu uwzględniają dokonaną w ub. roku nowelizację Kodeksu karnego. Wprowadza ona, pod sankcją 3 lat więzienia, obowiązek niezwłocznego zawiadomienia organów ścigania przez osoby, które mają wiedzę o przestępstwach wykorzystania seksualnego małoletnich. O. Żak podkreślił, że wola Kościoła jest jasna: konsekwentna realizacja wytycznych KEP.

Jezuita przyznał jednocześnie, że zarówno jako społeczeństwo, jak i sam Kościół przechodzi „od polityki dyskrecji do transparentności”, ale – jak dodał – jest to proces i nie da się tego z góry zadekretować. Zwrócił też uwagę, że kościelne normy dotyczące ochrony dzieci i młodzieży wprowadzane są coraz wyraźniej i skuteczniej.

Prymas Polski pytany na jakim etapie jeśli chodzi o ochronę dzieci i młodzieży jest Kościół w Polsce i czy jest zadowolony z przebiegu tego procesu odparł: Mam świadomość, że jesteśmy na początkowym etapie. To nie jest sytuacja, w której można by powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni a nie ośmieliłbym się nigdy powiedzieć, że problem jest rozwiązany.

 

KAI/WJB

Akademia Wnet – wykład o tajemnicach biografii Hugona Kołłątaja

Wojciech Lipski 'Betacool’ – „Kod profesora Rewskiego – czy Hugon Kołłątaj posługiwał się szyframi i czy o Kołłątaju trzeba było pisać szyfrem?”

Miłośnik książek pan Wojciech Lipski (bloger Betacool) w dniu 13 stycznia 2017 opowiadał
o mało znanych książkach i tajemnicach Hugona Kołłątaja.
A jakie to tajemnice?
Nie wiadomo kiedy i gdzie Hugo Kołłątaj został wyświęcony na księdza ?
Nie wiadomo jak i skąd student ze skromnej rodziny szlacheckiej, powracający ze studiów
w Wiedniu i we Włoszech, pozyskał kolekcję ok. 150 obrazów?
Nie wiadomo jakim sposobem, wkrótce, został kanonikiem krakowskim, wbrew zdaniu miejscowych hierarchów kościoła, i czy przypadkowo, przeciwny mu biskup krakowski Kajetan Sołtyk, został ubezwłasnowolniony przez Sejm jako osoba niepoczytalna?
Wiadomo, że w 1777 roku reformował Uniwersytet Jagielloński?
Wiadomo, że miał wiele do czynienia z kasatą zakonów i finansami Komisji Edukacji Narodowej?
Wiadomo, że w czasie Powstania Kościuszkowskiego był ministrem skarbu w Warszawie, skąd, tuż przed wkroczeniem Suworowa,  uciekł do Austrii. Ścigany przez powstańców został zatrzymany przez urzędników austriackich i znaleziono przy nim kuferek z licznymi skarbami.

Na trop tych tajemniczych wydarzeń naszego wykładowcę pana Wojciecha Lipskiego naprowadziła lektura książki profesora Zbigniewa Rewskiego wydanej w 1953 pod tytułem  „Zagadnienia sztuki w działalności Hugona Kołłątaja”, w której, tylko między wierszami, można znaleźć tropy do powyższych pytań. Autor powołuje się także na książkę Wacława Tokarza  z 1906 roku p.t. „Ostatnie lata H. Kołłątaja”.

Papież Franciszek: W Liturgii Słowa, poprzez Ewangelię i homilię Bóg prowadzi dialog ze swoim ludem

Jeśli zatem wsłuchujemy się w „dobrą nowinę”, to przez nią będziemy nawróceni i przemienieni, a zatem będziemy zdolni do przemiany siebie samych i świata – powiedział papież Franciszek.

Papież kontynuując cykl katechez o Eucharystii mówił o lekturze fragmentu Ewangelii a także związanej z liturgią homilii. „Autentyczną egzegezą Ewangelii jest nasze święte życie! Słowo Pana kończy swój bieg, stając się w nas ciałem, przekładając się na uczynki, tak jak się to stało w Maryi i świętych” – powiedział Ojciec Święty. Jego słów w auli Pawła VI wysłuchało dziś około 8,5 tys. wiernych.

 

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Kontynuując katechezy o Mszy Świętej dotarliśmy do czytań. Dialog między Bogiem a Jego ludem, rozwinięty w Liturgii Słowa Mszy Świętej osiąga swój szczyt w proklamacji Ewangelii. Poprzedza ją śpiew „Alleluja” – lub, w Wielkim Poście, innej aklamacji – przez „który zgromadzenie przyjmuje i pozdrawia Pana mającego doń przemawiać”(1). Podobnie jak tajemnice Chrystusa rzucają światło na całe objawienie biblijne, tak w Liturgii Słowa, Ewangelia stanowi światło do zrozumienia sensu poprzedzających ją tekstów biblijnych, zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. W istocie „Chrystus jest ośrodkiem i pełnią zarówno Pisma Świętego jak i całej liturgii”(2). Zawsze w centrum znajduje się Jezus Chrystus!

Dlatego sama liturgia wyróżnia Ewangelię od innych czytań i otacza ją szczególnym szacunkiem i czcią (3). Jej czytanie jest bowiem zastrzeżone dla pełniących posługę święceń, a kończy się ucałowaniem księgi. Słuchamy jej w postawie stojącej i czynimy znak krzyża na czole, na ustach i na piersiach. Świece i kadzidło oddają cześć Chrystusowi, który poprzez czytanie Ewangelii sprawia, że rozbrzmiewa Jego skuteczne słowo. Po tych znakach zgromadzenie rozpoznaje obecność Chrystusa, który kieruje do niego „dobrą nowinę”, dokonującą nawrócenia i przemieniającą. Jest to mowa bezpośrednia, o czym świadczą aklamacje, jakimi odpowiadamy na proklamację: „Chwała Tobie, Panie” i „Chwała Tobie, Chryste”. Wstajemy słuchając Ewangelię, bo Chrystus do nas mówi i dlatego musimy uważać, bo jest to rozmowa bezpośrednia – to Pan do nas mówi.

Zatem we Mszy świętej nie czytamy Ewangelii, zwracając uwagę na ten punkt, aby wiedzieć, jak potoczyły się sprawy, ale abyśmy uświadomili sobie, że to, co Jezus kiedyś uczynił i powiedział, a to słowo jest żywe i dociera do mego serca. Dlatego słuchanie Ewangelii z sercem otwartym jest tak ważne, gdyż jest to słowo żywe, nadal czyni i mówi teraz również dla nas. Święty Augustyn pisze, że „usta Chrystusa są Ewangelią. Panuje w niebie, ale nie przestaje mówić na ziemi”(4). Jeśli prawdą jest, że w liturgii „Chrystus w dalszym ciągu głosi Ewangelię”(5), to wynika z tego, że uczestnicząc we Mszy Świętej musimy dać Jemu odpowiedź.

Aby Jego orędzie dotarło do ludu Chrystus posługuje się również słowem kapłana, który po Ewangelii głosi homilię(6). Homilia bardzo zalecana przez II Sobór Watykański jako część samej liturgii (7), nie jest przemówieniem okolicznościowym, ani też katechezą, tak jak ja to teraz czynię, ani konferencją lub wykładem, ale „jest podjęciem już podjętego dialogu Pana ze swoim ludem” (8), aby znalazł on swoje wypełnienie w życiu. Autentyczną egzegezą Ewangelii jest nasze święte życie! Słowo Pana kończy swój bieg, stając się w nas ciałem, przekładając się na uczynki, tak jak się to stało w Maryi i świętych. Pamiętacie to, co powiedziałem ostatnim razem: Słowo Boże wchodzi uszami, dociera do serca, nie pozostaje w uszach, ale musi dotrzeć do serca, a z serca przechodzi do rąk, do dobrych uczynków. Homilia idzie za słowem Bożym i przemierza także tę trasę, aby pomóc nam w tym, żeby słowo Boże dotarło do rąk, przechodząc przez serce.

Kwestię homilii podjąłem już w adhortacji Evangelii gaudium, gdzie przypomniałem, że kontekst „domaga się, aby przepowiadanie ukierunkowało zgromadzenie, a także kaznodzieję, ku komunii z Chrystusem w Eucharystii przemieniającej życie”(9).

Głoszący homilię, muszą dobrze wypełniać swoją posługę, kapłan, diakon czy biskup oferując prawdziwą służbę wszystkim, którzy uczestniczą we Mszy Świętej, ale także ci, którzy jej słuchają, muszą zrobić to, co do nich należy. Przede wszystkim, zwracając należytą uwagę, to znaczy przyjmując właściwe dyspozycje wewnętrzne, bez roszczeń subiektywnych, wiedząc, że każdy kaznodzieja ma zalety i ograniczenia. Jeśli czasami są motywy do nudy z powodu długiej, nietrafionej lub niezrozumiałej homilii, to innym razem przeszkodę stanowi uprzedzenie. Głoszący homilię musi być świadom, że nie wykonuje czegoś swojego. Udziela głosu Jezusowi, głosi słowo Jezusa. Homilia musi być dobrze przygotowana. Musi być krótka.

Powiedział mi kiedyś pewien ksiądz, że pojechał do innego miasta, w którym mieszkali jego rodzice. Ojciec powiedział mu: „Wiesz, jestem zadowolony, bo z mymi przyjaciółmi znaleźliśmy kościół, w którym jest Msza św. bez homilii”. Ileż razy widzimy, że podczas homilii jedni zasypiają, inni plotkują, albo wychodzą na zewnątrz, żeby zapalić. Dlatego proszę was bardzo: niech homilia będzie krótka! Ale dobrze przygotowana. A jak się przygotowuje homilię, proszę drogich księży, diakonów, biskupów? Poprzez modlitwę, przez studium słowa Bożego, dokonując jasnej syntezy. I musi być krótka. Nie może przekraczać dziesięciu minut!

Kończąc możemy powiedzieć, że w Liturgii Słowa, poprzez Ewangelię i homilię Bóg prowadzi dialog ze swoim ludem, który Go uważnie i ze czcią, a jednocześnie rozpoznaje, że jest On obecny i działa. Jeśli zatem wsłuchujemy się w „dobrą nowinę”, to przez nią będziemy nawróceni i przemienieni, a zatem będziemy zdolni do przemiany siebie samych i świata. Dlaczego? Bo dobra nowina, słowo Boże wchodzi uszami, dociera do serca i dociera do rąk, aby czynić dobre uczynki. Dziękuję!

Przypisy:

1. Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, 62.

2. Wprowadzenie do Lekcjonarza Mszalnego, 5.

3. Por. Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, 60 i 134.

4. Sermone 85, 1: PL 38, 520; Homilie na Ewangelie i pierwszy List św. Jana, XXX, I: PL 35, 1632; CCL 36, 289

5. SOBÓR WATYKAŃSKI II. Konst. Sacrosanctum Concilium, 33.

6. Por. Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, 65-66; Wprowadzenie do Lekcjonarza Mszalnego, 24-27.

7. Por. SOBÓR WATYKAŃSKI II. Konst. Sacrosanctum Concilium, 52.

8. Adhort. Ap. Evangelii gaudium, 137.

9. Tamże, 138.

tłum. st (KAI) / Watykan

Koloseum. Ks. Tomasz Jegierski: wielu muzułmanów chce przejść na chrześcijaństwo

Kamil Gradowski – wolontariusz i ks. Tomasz Jegierski z Fundacji SOS dla Życia oraz Zbigniew Stefanik byli gośćmi Koloseum. Wyjściem do rozmów był film „Z krwi męczenników”w reżyserii Jarosława Mańki.

Film opowiada o Iraku i został nakręcony podczas przekazywania pomocy humanitarnej ludziom dotkniętym wojną, a także przemocą ze strony radykalnych muzułmanów. Ks. Tomasz Jegierski z Fundacji SOS dla Życia , bohater filmu wyjaśnia, czym co leży u podstaw religii muzułmańskiej. Kłamstwo polegające na tym, że zaprzecza się istnieniu Boga Jezusa, a wiarę w Allaha, którego czczenie jest równoznaczne z kłanianiem się antychrystowi. Kamil Gradowski, jako wolontariusz także pojechał z Fundacją SOS do Iraku.  Jak zauważa, Irakijczycy – patrioci chcą koniecznie mieszkać w kraju, mimo biedy, zniszczeń i złym doświadczeniom. „To nie jest walka religijna, to jest walka ze złem” – powiedział w audycji Koloseum.

W audycji także przegląd ważnych wydarzeń na Bliskim Wschodzie i we Francji Zbigniewa Stefanika oraz wywiad ks. dr Andrzeja Pasia (PKWP) z ks. Adamem Romaniukiem, misjonarzem o posłudze i ewangelizacji na Syberii.

Audycję prowadziła Ewa Tylus.