Od 2 stycznia w Kazachstanie odbywają się coraz szerzej zakrojone protesty. Demonstranci na początku żądali cofnięcia podwyżek. Z czasem jednak pojawiły się postulaty odsunięcia od władzy szefa Rady Bezpieczeństwa Państwa Nursułtana Nazarbajewa. Polityk mimo odejścia z urzędu prezydenta wciąż jest kluczową osobą w państwie.
W Ałma-Acie protestujący zajęli budynek biura korespondencyjnego kanału telewizyjnego Mir24 i zażądali transmisji na żywo.
Jak skomentował w „Popołudniu Wnet” ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Krzysztof Strachota:
Mamy do czynienia z żywiołową rewoltą, która ogarnęła cały kraj. W społeczeństwie kazachskim od lat narastało zmęczenie elitami.
W nocy z wtorku na środę mieście Nursułtan wprowadzono stan wyjątkowy do 19 stycznia. Decyzja ta pod wpływem dalszej eskalacji napięcia została rozciągnięta na całe państwo.
Prezydent Tokajew poinformował o ciężkich walkach między „terrorystycznymi bandami” a wojskami powietrzno-desantowymi – mają one trwać pod Ałmatami.Głowa państwa zaapelowała do Białorusi i Rosji o pomoc w stłumieniu zamieszek. Radio Echo Moskwy poinformowało, że do Kazachstanu wkrótce przybędą funkcjonariusze z tych państw.
Dotychczasowy przebieg protestów pozwala sądzić, że mają one zdecydowanie spontaniczny i zdecentralizowany charakter. Nie ma poszlak wskazujących, że są koordynowane przez słabą opozycję miejscową czy emigracyjną (jej czołowym przedstawicielem jest były oligarcha Muchtar Abliazow – powiązany z Rosją, a przebywający we Francji). Na obecnym etapie dominują hasła socjalne, żądania o wymiarze lokalnym (np. spotkania z władzami) i ogólne hasła polityczne („odejście Nazarbajewa”), które jednak przybierają na sile – czytamy w raporcie OSW na temat eskalacji w Kazachstanie.
Późnym wieczorem pojawiła się informacja o śmierci z rąk funkcjonariuszy 12-letniego dziecka.
A.W.K.