Dziennikarz Biełsatu: Łukaszenka nie chce się pogodzić z tym, że wirusa nie można lekceważyć

Aleksy Dzikawicki o koronawirusie na Białorusi, działaniach władz i braku tychże oraz o postawie Łukaszenki i tym, jakie mogą być jej skutki polityczne.

Na Białorusi jest ponad 12 200 zakażonych, natomiast w Polsce o ponad setkę mniej.

Aleksy Dzikawicki omawia sytuację epidemiczną u naszego wschodniego sąsiada. Czterokrotnie mniejsza Białoruś ma więcej przypadków od Polski. Szef redakcji informacyjnej telewizji Biełsat ocenia, że strategia lekceważenie sytuacji przyniosła krajowi katastrofę. Zauważa przy tym, że na Białorusi wykonuje się więcej testów na sto tys. mieszkańców niż w Polsce, choć nie wiadomo, jaka jest ich jakość.

Na poziomach regionów coś się robi- przygotowywane są szpitale. Czasem nawet wbrew narracji z Mińska.

O wprowadzenie w kraju obostrzeń apeluje Światowa Organizacja Zdrowia. Tymczasem w Mińsku trwają przygotowania do Parady Zwycięstwa: Białoruś będzie jedynym krajem na świecie, który będzie świętować 9 maja. Obchody te na później przesunięto nawet w sąsiedniej Rosji. Dzieci mogą, ale nie muszą chodzić do szkoły. Z możliwości nieposyłania swych dzieci do szkół skorzystało, jak się ocenia ok. 80 proc. Białorusinów. Aleksy Dzikawicki wyraża przekonanie, że władze w Mińsku zaniżają liczbę ofiar epidemii w kraju.

Wpisuje się inne choroby ludziom którzy umarli.

Oficjalnie zmarło tam 79 osób, czyli o 79 więcej niż zapowiadał prezydent Alaksandr Łukaszenka. Ten zaś, jak zauważa dziennikarz nie potrafi przyznać się do błędu, ani zaakceptować, że może być problem, którego nie da się rozwiązać rządowym dekretem.

Moim zdaniem następstwa tego będą chyba najpoważniejsze w całej karierze politycznej Aleksandra Łukaszenki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K./A.P.

Komentarze