Ulicami historii. Benedykt Polak – XIII-wieczny podróżnik, który dotarł do Mongolii

O Benedykcie Polaku mówi wrocławski przewodnik Andrzej Kofluk.

Andrzej Kofluk przybliża postać Benedykta Polaka, XIII-wiecznego franciszkanina, podróżnika związanego z Wrocławiem. Polak znany był szczególnie z wielkiej wyprawy do Mongolii, którą odbył razem z włoskim współbratem Janem di Piano Carpinim w celu doręczenia wielkiemu chanowi listu od papieża Innocentego IV. Obecność Polaka była przydatna ze względu jego znajomość języka staroruskiego.

Papież chciał nawrócić chana na chrześcijaństwo. Oczywiście legaci wrócili z niczym.

Ulica Benedykta Polaka znajduje się w dzielnicy studenckiej. Czynszowe zabudowania tej okolicy urywają się; duża ich część została zniszczona podczas oblężenia Wrocławia w 1945.

Niemcy pod pas startowy  lotniska, z którego nikt nie wystartował, wyburzyli wszystko na obszarze od mostu Grunwaldzkiego do Mostu Szczytnickiego.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Józef Kałuża – najwybitniejszy polski piłkarz sprzed II wojny światowej. Ulicami Historii

Opowieść o twórcy międzywojennej potęgi klubu piłkarskiego Cracovia.

Grzegorz Milko przybliża postać Józefa Kałuży, wybitnego polskiego piłkarza 0kresu przed II wojną światową. Grał w barwach Cracovii , należał do drużyny pierwszych mistrzów P0lski. W reprezentacji narodowej wystąpił 16 razy.

Po zakończeniu kariery zawodniczej jako światły człowiek został działaczem i starał się, aby Cracovia stała się klubem prawdziwie europejskim.

Kałuża jest jedną z trzech, obok Kazimierza Górskiego i Kazimierza Deyny, wielkich postaci polskiej piłki, której postawiono pomnik.

Przy okazji opowieści o Józefie Kałuży, Grzegorz Milko krótko nakreśla specyfikę i dzieje klubu Cracovia. Po II wojnie światowej drużyna występowała w niższych klasach rozgrywkowych. Lepsze czasy nastały dla klubu dopiero po objęciu funkcji prezesa przez znanego przedsiębiorcę prof. Janusza Filipiaka.

Jerzy Albin de Tramecourt – ostatni wojewoda lubelski przed II wojną światową

W ramach cyklu „Ulicami Historii” przedstawiamy sylwetkę patrona jednej z ulic Lublina – Jerzego Albina de Tramecourta.

Główny bohater urodził się oraz zmarł w Lublinie. Na świat przyszedł 1 marca 1889. Już jako uczeń mocno angażował się w działalność społeczną, za co został pozbawiony prawa do edukacji w Lublinie. Był zmuszony przeprowadzić się do Warszawy, gdzie kontynuował naukę. Dalsze jego losy są już związane z wydarzeniami podczas Pierwszej Wojny Światowej. Gdzie walczył na różnych frontach oraz w różnych armiach.

W międzyczasie był aresztowany, bo odmówił udzielenia poparcia dla cesarza. W związku z tym jego losy były dosyć burzliwe.

Uczestniczył również w wojnie polsko-bolszewickiej. Po jej zakończeniu służył jeszcze jakiś czas w armii. Kiedy przeszedł w czas spoczynku, piastował m.in. urząd wojewody poleskiego. Dnia 10 września 1937 roku został mianowany na podobne stanowisko a mianowicie wojewody lubelskiego. Ogromną zasługą Jerzego Albina było również ocalenie przez niego dwóch obrazów

Podczas II Wojny światowej uratował dwa obrazy z Muzeum Lubelskiego, czyli „Bitwę pod Grunwaldem” i „Kazanie Skargi”, które za jego przyczyną zostały zabezpieczone i przewiezione do Kazimierza

Dalsze jego losy były całkowicie związane z II Wojną Światową. Stanowisko wojewody lubelskiego pełnił do 14 września 1939 roku. Niestety w październiku został aresztowany.

A już miesiąc później został zamordowany w bardzo niewyjaśnionych okolicznościach […] nie ma jego mogiły. Dosyć taka zawiła i jakby nierozwikłana do tej pory zagadka.

Sama ta akcja była przeprowadzona przed planowaną Akcją AB. Aczkolwiek można domniemywać, że nawet przed skrystalizowaniem się planu tej akcji, Niemcy już wtedy wiedzieli, że ważnym jest eliminacja m.in. kadry urzędniczej, która mogłaby stanowić o sile polskiej administracji.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.J.

Kim był Jerzy Albin de Tramecourt? Wspólnie przemierzmy Ulice Historii!

Wnet.fm

Główny bohater urodził się oraz zmarł w Lublinie. Na świat przyszedł 1 marca 1889. Już jako uczeń mocno angażował się w działalność społeczną, za co został pozbawiony prawa do edukacji w Lublinie. Był zmuszony przeprowadzić się do Warszawy, gdzie kontynuował naukę. Dalsze jego losy są już związane z wydarzeniami podczas Pierwszej Wojny Światowej. Gdzie walczył na różnych frontach oraz w różnych armiach.

W międzyczasie był aresztowany, bo odmówił udzielenia poparcia dla cesarza. W związku z tym jego losy były dosyć burzliwe.

Uczestniczył również w wojnie bolszewickiej. Po jej zakończeniu służył jeszcze jakiś czas w armii. Kiedy przeszedł w czas spoczynku, piastował m.in. urząd wojewody poleskiego. Dnia 10 września 1937 roku został mianowany na podobne stanowisko a mianowicie wojewody lubelskiego. Ogromną zasługą Jerzego Albina było również ocalenie przez niego dwóch obrazów

Podczas II Wojny światowej uratował dwa obrazy z Muzeum Lubelskiego, czyli „Bitwę pod Grunwaldem” i „Kazanie Skargi”, które za jego przyczyną zostały zabezpieczone i przewiezione do Kazimierza

Dalsze jego losy były całkowicie związane z II Wojną Światową. Stanowisko wojewody lubelskiego pełnił do 14 września 1939 roku. Niestety w październiku został aresztowany.

A już miesiąc później został zamordowany w bardzo niewyjaśnionych okolicznościach […] nie ma jego mogiły. Dosyć taka zawiła i jakby nierozwikłana do tej pory zagadka.

Sama ta akcja była przeprowadzona przed planowaną Akcją AB. Aczkolwiek można domniemywać, że nawet przed skrystalizowaniem się planu tej akcji, Niemcy już wtedy wiedzieli, że ważnym jest eliminacja m.in. kadry urzędniczej, która mogłaby stanowić o sile polskiej administracji.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.J.

Hartwigowie – lubelska rodzina artystów. Ulicami Historii

W ramach cyklu „Ulicami Historii” przedstawiamy sylwetkę patronów jednej z ulic Lublina – rodziny Hartwigów.

Pierwszą osobą z rodu, która dotarła do Lublina, był Ludwik Hartwig. Urodził się on w Kijowie, w 1883 r. Aczkolwiek do Lublina przyjechał z Moskwy, w której spędził sporą część swojego życia. Ludwik, przyjeżdżając do Lublina przybył z zakładem fotograficznym, który wcześniej prowadził w Moskwie. Sama rodzina później została przeniesiona do Lublina a to za sprawą syna – Edwarda Hartwiga.

 Było w niej kilka osób, które doczekały się upamiętnienia w historii

Jedną z nich była również Julia Hardwig. W wierszu „Niepotrzebne skreślić”, z tomu „Bez pożegnania”, autorka stawia nie jako pytanie, dotyczące wpływu członków rodziny na historię m.in. Lublina. Tam pada określenie o osobach, będących w encyklopedii.

Julia Hartwig miała rację na pewno w jednym, że to nazwisko jest  wpisane na trwałe do encyklopedii, do dziejów Lublina. Ale już nie troje a cztery osoby z rodziny Hartwigów w encyklopedii się znajdują.

Pomimo, że w rodzinie znajdowało się wiele osób, które posiadały wspaniałe osiągnięcia w swoich dziedzinach, to tak na prawdę rodzina scalała te wszystkie wybitne jednostki w całość. Dowodem przywiązania, miłości oraz poświęcenia dla Lublina jest właśnie ulica, której patronami jest rodzina Hartwigów.

Chcesz wiedzieć więcej o tych postaciach? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.J.

Kim była rodzina Hartwigów? Wspólnie przemierzmy Ulice Historii!

Wnet.fm

Pierwszą osobą, która dotarła do Lublina, był Ludwik Hardwig. Urodził się on w Kijowie, w 1883 r. Aczkolwiek do Lublina przyjechał z Moskwy, w której spędził sporą część swojego życia. Ludwik, przyjeżdżając do Lublina przybył z zakładem fotograficznym, który wcześniej prowadził w Moskwie. Sama rodzina później została przeniesiona do Lublina a to za sprawą syna – Edwarda Hardwiga.

 Było w niej kilka osób, które doczekały się upamiętnienia w historii

Jedną z nich była również Julia Hardwig. W wierszu „Niepotrzebne skreślić”, z tomu „Bez pożegnania”, autorka stawia nie jako pytanie, dotyczące wpływu członków rodziny na historię m.in. Lublina. Tam pada określenie o osobach, będących w encyklopedii.

Julia Hartwig miała rację na pewno w jednym, że to nazwisko jest  wpisane na trwałe do encyklopedii, do dziejów Lublina. Ale już nie troje a cztery osoby z rodziny Hardwigów w encyklopedii się znajdują.

Pomimo, że w rodzinie znajdowało się wiele osób, które posiadały wspaniałe osiągnięcia w swoich dziedzinach, to tak na prawdę rodzina scalała te wszystkie wybitne jednostki w całość. Dowodem przywiązania, miłości oraz poświęcenia dla Lublina jest właśnie ulica, której patronami jest rodzina Hartwigów.

Chcesz wiedzieć więcej o tych postaciach? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

K.J.

Kim był Jan Gilas? Wspólnie przemierzmy Ulice Historii!

W ramach cyklu Ulice Historii przedstawiamy sylwetkę patrona jednej z ulic Lublina – Jana Gilasa.

Jan Gilas jest postacią związaną z tragicznymi wydarzeniami II wojny światowej. Był to woźny pracujący w ratuszu miejskim – w dniu 9 września 1939 roku miał miejsce jeden z pierwszych nalotów na miasto. W ratuszu znajdowało się wówczas wiele osób, ponieważ był to dzień wypłat. W pewnym momencie do środka dostała się bomba, która przebiła pierwsze i drugie piętro budynku, nie wypalając jednak po drodze.

Wtedy rodzi się bohater, który zabiera bombę i wynosi ją na zewnątrz, ratując tym samym wiele ludzi. Niestety niedługo później umiera – prawdopodobnie na atak serca lub z wycieńczenia.

Jan Gilas urodził się w 1901 roku w Lublinie, a jego losy niemalże od początku związane były z lubelskim ratuszem. Budynek ten powstał na początku XIX wieku, na fundamentach dawnego klasztoru karmelitów – klasztor ten miał również charakter szpitalny. Niedługi fragment ulicy, który dziś nosi nazwisko Jana Gilasa nazywał się dawniej ulicą Bernardyńską, łącząc Plac Wolności z lubelskim Krakowskim Przedmieściem oraz stanowiąc połączenie między Kościołem Bernardynów im. Św. Pawła a Kościołem Świętego Ducha. Data związana z bohaterem tego odcinka Ulic Historii jest również związana z innym bohaterem Lublina.

9 wrześnie jest związany ze śmiercią innej postaci lubelskiej, czyli Józefa Czechowicza – na zakład fryzjerski, który odwiedził, spadła bomba. W wyniku zamachu poeta niestety poniósł śmierć.

Bohaterski czyn Jana Gilasa został udokumentowany na fotografii wykonanej przez Edwarda Hartwika, patrona innej lubelskiej ulicy. Zdjęcie, ze względu na tematykę oraz duży bagaż emocjonalny, zostało opublikowane dopiero w latach 70-tych.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Jan Gilas – bohaterski woźny lubelskiego ratusza. Ulicami Historii

W ramach cyklu „Ulicami Historii” przedstawiamy sylwetkę patrona jednej z ulic Lublina – Jana Gilasa.

Jan Gilas jest postacią związaną z tragicznymi wydarzeniami II wojny światowej. Był to woźny pracujący w ratuszu miejskim – w dniu 9 września 1939 roku miał miejsce jeden z pierwszych nalotów na miasto. W ratuszu znajdowało się wówczas wiele osób, ponieważ był to dzień wypłat. W pewnym momencie do środka dostała się bomba, która przebiła pierwsze i drugie piętro budynku, nie wypalając jednak po drodze.

Wtedy rodzi się bohater, który zabiera bombę i wynosi ją na zewnątrz, ratując tym samym wiele ludzi. Niestety niedługo później umiera – prawdopodobnie na atak serca lub z wycieńczenia.

Jan Gilas urodził się w 1901 roku w Lublinie, a jego losy niemalże od początku związane były z lubelskim ratuszem. Budynek ten powstał na początku XIX wieku, na fundamentach dawnego klasztoru karmelitów – klasztor ten miał również charakter szpitalny. Niedługi fragment ulicy, który dziś nosi nazwisko Jana Gilasa nazywał się dawniej ulicą Bernardyńską, łącząc Plac Wolności z lubelskim Krakowskim Przedmieściem oraz stanowiąc połączenie między Kościołem Bernardynów im. Św. Pawła a Kościołem Świętego Ducha. Data związana z bohaterem tego odcinka Ulic Historii jest również związana z innym bohaterem Lublina.

9 wrześnie jest związany ze śmiercią innej postaci lubelskiej, czyli Józefa Czechowicza – na zakład fryzjerski, który odwiedził, spadła bomba. W wyniku zamachu poeta niestety poniósł śmierć.

Bohaterski czyn Jana Gilasa został udokumentowany na fotografii wykonanej przez Edwarda Hartwika, patrona innej lubelskiej ulicy. Zdjęcie, ze względu na tematykę oraz duży bagaż emocjonalny, zostało opublikowane dopiero w latach 70-tych.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

Kim był Józef Blicharski? Wspólnie przemierzmy Ulice Historii!

W ramach cyklu Ulice Historii przedstawiamy sylwetkę patrona jednego z białostockich bulwarów – Józefa Blicharskiego.

W pierwszych dekadach XX wieku Białystok stopniowo zyskiwał na znaczeniu – w latach trzydziestych było to już miasto wojewódzkie. Istotnym elementem jego rozwoju były liczne inwestycje infrastrukturalne mające na celu zwiększenie prestiżu i reprezentatywności – jedną z najważniejszych z nich miały być Planty. W gronie projektantów tego obiektu znalazł się Józef Blicharski, którego imię nosi jedna z alei w słynnym białostockim parku. Był to człowiek wszechstronnie uzdolniony.

Malarz, fotografik, a nawet wynalazca – konstruował aparaty kinematograficzne, na które zdarzało mu się zdobywać patenty.

Blicharski był z urodzenia lwowianinem, studiował w Krakowie, a następnie podróżował przez jakiś czas po Europie. Dziwić może fakt, że następnie osiedlił się w Białymstoku, który w tamtym okresie jako miasto znajdował się jeszcze we wczesnej fazie rozwoju. Kluczowym czynnikiem okazały się seminaria nauczycielskie, których celem było wykształcenie kadr do kształtującego się dopiero systemu oświaty.

Józef Blicharski objął klasę rysunku i szybko okazało się, że jest jedną z wiodących postaci – zarówno wśród grona pedagogicznego, jak i w całym świecie artystycznym Białegostoku.

Patron jednego z bulwarów w białostockich Plantach dał się poznać jako osoba niezwykle charyzmatyczna.

Uczestniczył zarówno w życiu szkoły, gdzie organizował przedstawienia, a także wystawy w Pałacu Branickich, gdzie siedzibę miał Wojewoda.

Życie artysty, pedagoga i architekta miało się jednak skończyć w najmniej spodziewanym momencie.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

 

Józef Blicharski – malarz, grafik, wynalazca. Ulicami Historii

W ramach cyklu „Ulicami Historii” przedstawiamy sylwetkę patrona jednego z białostockich bulwarów – Józefa Blicharskiego.

W pierwszych dekadach XX wieku Białystok stopniowo zyskiwał na znaczeniu – w latach trzydziestych było to już miasto wojewódzkie. Istotnym elementem jego rozwoju były liczne inwestycje infrastrukturalne mające na celu zwiększenie prestiżu i reprezentatywności – jedną z najważniejszych z nich miały być Planty. W gronie projektantów tego obiektu znalazł się Józef Blicharski, którego imię nosi jedna z alei w słynnym białostockim parku. Był to człowiek wszechstronnie uzdolniony.

Malarz, fotografik, a nawet wynalazca – konstruował aparaty kinematograficzne, na które zdarzało mu się zdobywać patenty.

Blicharski był z urodzenia lwowianinem, studiował w Krakowie, a następnie podróżował przez jakiś czas po Europie. Dziwić może fakt, że następnie osiedlił się w Białymstoku, który w tamtym okresie jako miasto znajdował się jeszcze we wczesnej fazie rozwoju. Kluczowym czynnikiem okazały się seminaria nauczycielskie, których celem było wykształcenie kadr do kształtującego się dopiero systemu oświaty.

Józef Blicharski objął klasę rysunku i szybko okazało się, że jest jedną z wiodących postaci – zarówno wśród grona pedagogicznego, jak i w całym świecie artystycznym Białegostoku.

Patron jednego z bulwarów w białostockich Plantach dał się poznać jako osoba niezwykle charyzmatyczna.

Uczestniczył zarówno w życiu szkoły, gdzie organizował przedstawienia, a także wystawy w Pałacu Branickich, gdzie siedzibę miał Wojewoda.

Życie artysty, pedagoga i architekta miało się jednak skończyć w najmniej spodziewanym momencie.

Chcesz wiedzieć więcej o tej postaci? Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!