W wieku 81 lat w Krakowie zmarł profesor Jerzy Vetulani – wybitny neurobiolog, człowiek o niezwykłej osobowości

Był profesorem nauk przyrodniczych, członkiem PAN oraz PAU, jednym z założycieli krakowskiej Piwnicy pod Baranami, popularyzatorem nauki – również na estradzie, laureatem licznych nagród.

Jerzy Vetulani urodził się w 1936 r. w Krakowie. Był psychofarmakologiem, neurobiologiem, biochemikiem, profesorem nauk przyrodniczych i członkiem Polskiej Akademii Nauk oraz Polskiej Akademii Umiejętności. Napisał kilkuset prac badawczych. Był współtwórcą hipotezy beta-downregulacji jako mechanizmu działania leków przeciwdepresyjnych.

W swoich artykułach i wykładach Jerzy Vetulani nie unikał trudnych i kontrowersyjnych tematów, a spotkania z nim gromadziły setki jego fanów. Przybliżał odbiorcom nie tylko najnowsze odkrycia neurobiologów, ale również ważne społecznie wnioski z nich wypływające.

Wygłosił setki odczytów, wykładów i pogadanek na konferencjach szkoleniowych, zjazdach naukowych, uniwersytetach trzeciego wieku, uniwersytetach dzieci itp.

W dorobku miał wiele książek, w tym: Dzień dzisiejszy i jutro neurobiologii, Jak usprawnić pamięć czy Piękno neurobiologii. W 2011 roku został laureatem nagrody Krakowska Książka Miesiąca za publikację Mózg: fascynacje, problemy, tajemnice.

Profesor Jerzy Vetulani prowadził też poczytny blog naukowy „Piękno neurobiologii”, na którym komentował aktualne odkrycia w zakresie nauk o mózgu.

Promował wiedzę neurobiologiczną również na estradzie. Występował z krótkim felietonikami neurobiologicznymi w cyklicznej imprezie „Gadający Pies”, która odbywała się comiesięcznie w krakowskim klubie Piękny Pies od drugiej połowy 2010 do marca 2015 roku (z kilkumiesięczną przerwą w 2012 r.). Wraz z krakowskim piosenkarzem i poetą Leszkiem Długoszem przygotował koncert „Rozumie mój – pieśń i poezja z komentarzem neurobiologicznym”.

Był zwolennikiem medycznej marihuany. W 2016 r. wszedł w skład Obywatelskiego Komitetu Medycznej Marihuany, który organizował zbiórkę podpisów pod projektem ustawy dopuszczającej jej użycie.

Odkrycia profesora Vetulaniego przyniosły mu liczne nagrody, wśród nich Międzynarodową Nagrodę Anna Monika II klasy za badania nad mechanizmami działania elektrowstrząsu (1984 r.), Nagrodę Kopernikańską Miasta Krakowa (1995 r.) czy Nagrodę Konorskiego (2001). Był również laureatem wielu nagród Sekretarza Naukowego PAN i Wydziału Nauk Medycznych PAN. W 2012 r. otrzymał tytuł Popularyzatora Nauki w konkursie PAP i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

W Instytucie Farmakologii PAN prof. Vetulani był zastępcą przewodniczącego Rady Naukowej. Był też członkiem prezydium Oddziału PAN w Krakowie, członkiem czynnym Polskiej Akademii Umiejętności, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika oraz Instytutu Farmakologii PAN. Został doktorem honoris causa Śląskiej Akademii Medycznej i Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. Był członkiem licznych towarzystw naukowych krajowych i międzynarodowych.

PAP/jn

Strategia „jak trwoga, to do Boga” naprawdę przynosi korzyści – udowodnili naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wiara i religijne przekonania pomagają w przejściu przez trudne życiowe chwile m.in. dzięki temu, że zmniejszają lęk. Potwierdzają to codzienne obserwacje ludzkich zachowań i teorie antropologiczne.

Jak trwoga to do Boga? Naukowcy, badając reakcje mózgowe katolików, wykazali, że taka strategia naprawdę przynosi korzyści. Dogmatyczne przekonania religijne stanowią bufor zabezpieczający przed lękiem i przynoszą ulgę w trudnych chwilach.

Naukowe dowody na to, że takie postępowanie faktycznie przynosi korzyści, znaleźli ostatnio naukowcy z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W badaniu reakcji mózgowych katolików na sytuację niepewności wykazali przeciwlękową funkcję dogmatycznych przekonań religijnych.

Na co dzień w swojej pracy zajmujemy się różnymi dogmatycznymi przekonaniami. Jednak religijności długo nie dotykaliśmy. Wydaje się jednak, że przekonania religijne dobrze nas opisują i różnicują – mówi PAP prof. Małgorzata Kossowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dlatego – jak informuje Instytut Psychologii UJ – w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki zespół kierowany przez prof. Kossowską zbadał blisko 40 osób deklarujących się jako katolicy. Naukowcy badali działanie jednej z części mózgu (przedniej części zakrętu obręczy). – Gdy w naszym otoczeniu pojawiają się informacje niespójne lub sprzeczne z tym, co myślimy, ta część mózgu reaguje wzbudzeniem. Jej aktywność w odpowiedzi na konflikt mierzy się na różne sposoby. My sięgnęliśmy do badania EEG – rejestrowania fal mózgowych – opisuje badaczka.

Naukowcy wyszli z założenia, że znaczenie ma nie tylko sama wiara, ale przede wszystkim sposób jej przejawiania: silny i dogmatyczny. – Potrzebowaliśmy narzędzia, które pozwoliłoby nam wyodrębnić osoby, które wierzą silnie – w dogmatyczny sposób – i takie, które wierzą słabiej. Do tego służyła nam skala religijnego fundamentalizmu – tłumaczy prof. Kossowska.

Za pomocą tej skali określono, które z osób wierzą w dogmatyczny sposób, a które mają słabszą wiarę. Następnie badanych podzielono na dwie grupy, wykonujące określone zadanie w odmiennych warunkach: komfortu i niepewności. Osoby postawione w warunkach niepewności informowano, że mają krótki czas na wykonanie zadania, a jeśli go przekroczą – poniosą karę. Podczas wykonywania zadania nie informowano, ile czasu na wykonanie jeszcze pozostało.

Później wszyscy rozwiązywali zadanie, które pozwala sprawdzić, jak ludzie reagują na bodźce, które są niespójne z ich przyzwyczajeniami. Jednocześnie umożliwiało precyzyjne uchwycenie tego, jak badani reagują na sytuację konfliktową – tę odpowiedzialną za niepewność i lęk.[related id=”5013″ side=”left”]

W trakcie całej procedury naukowcy rejestrowali przebieg fal mózgowych osób badanych (sygnał EEG). – Zgodnie z hipotezami okazało się, że w warunkach komfortu silniejszą reakcję mózgową przejawiały osoby o silniejszych przekonaniach fundamentalistycznych. Efekt ten był jednak bardzo nieznaczny. Natomiast w warunkach niepewności i konfliktu pokazaliśmy, że silny fundamentalizm wiąże się ze słabszą reakcją mózgową, a słabszy fundamentalizm z silniejszą reakcją – informuje prof. Kossowska.

Oznacza to, że osoby o silnych przekonaniach fundamentalistycznych (w porównaniu do osób o słabszych przekonaniach) słabiej reagowały na warunki konfliktu. Takie wyniki pozwalają wnioskować, że silna religijność rzeczywiście stanowi bufor zabezpieczający przed lękiem, a osoby o silnych, dogmatycznych przekonaniach religijnych reagują spokojniej w sytuacji niepewności i dyskomfortu, w porównaniu do badanych o słabszej i niedogmatycznej wierze – mówi badaczka.

PAP/lk

Jarosław Gowin o nowej ustawie o uczelniach: Uczelnie powinny się bać jednego: utrzymania status quo

W nowej ustawie przewidziane będzie funkcjonowanie trzech różnych typów uczelni. Obok uczelni dydaktycznych i badawczo-dydaktycznych należałoby wyłonić grupę uczelni badawczych.

W rozmowie z PAP minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego tłumaczył, na czym będą polegać zmiany, które ma wprowadzić nowa ustawa o uczelniach wyższych.

Mam świadomość, że ustawa będzie budzić kontrowersje. Cokolwiek zaproponujemy, i tak trzy czwarte środowiska będzie niezadowolone. Opinie wewnątrz środowiska są bardzo zróżnicowane, w każdej kwestii ściera się kilka–kilkanaście podejść. Jesteśmy otwarci na dialog i krytykę. Będziemy modyfikowali nasze podejście, ale zmiany muszą być naprawdę głębokie i nie możemy z nimi dłużej czekać – twierdzi minister i zapewnia, że  jedyną rzeczą, której powinno się bać środowisko naukowe, jest utrzymanie status quo.

Gowin uważa, że dzisiaj gramy w drugiej lidze, podczas gdy w wielu krajach Europy, nie mówiąc o Azji, trwają intensywne prace prowadzące do zreformowania systemów szkolnictwa wyższego: – Jeśli będziemy stali w miejscu – albo nawet szli do przodu w takim tempie, w jakim szliśmy przez ostatnie dwadzieścia kilka lat – to za chwilę spadniemy z drugiej do trzeciej ligi. Nie można do tego dopuścić. Od samego początku, gdy pojawiłem się w tym rządzie, prowadzimy najszersze konsultacje środowiskowe, jakie kiedykolwiek miały miejsce. Wierzę, że te konsultacje przekonały środowisko akademickie do dwóch rzeczy: po pierwsze, że traktujemy ten dialog poważnie, a po drugie – że na serio traktujemy też zapowiedzi głębokich reform.

Dalej szef resortu nauki wyjaśnia, że wszystkie zagadnienia związane ze szkolnictwem wyższym i nauką ministerstwo chce zawrzeć w jednej ustawie: – Dzisiaj wydaje się też przesądzone, że w nowej ustawie przewidziane będzie funkcjonowanie trzech różnych typów uczelni. Obok uczelni dydaktycznych i badawczo-dydaktycznych należałoby wyłonić grupę uczelni badawczych – a więc takich, których zadaniem będzie ściganie się z najlepszymi europejskimi ośrodkami akademickimi i podniesienie pozycji polskich uczelni w rankingach.

Jedynym wyjątkiem może być osobna ustawa regulująca działalność PAN. PAN nie podlega Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego; nadzór nad nią sprawuje Prezes Rady Ministrów. – Środowisko PAN przygotowuje projekt nowej ustawy i poważnie rozważa możliwość powołania w oparciu o PAN nowej uczelni – uniwersytetu badawczego – poinformował minister.

Dalej Gowin wyjaśniał, że ustawie 2.0 przyświecają trzy główne cele: – Po pierwsze, będzie to poszerzenie autonomii uczelni, po drugie – jednoznaczny kurs na podnoszenie jakości, zarówno dydaktyki, jak i badań naukowych. I po trzecie – musimy poprawić model zarządzania uczelniami. Obecna formuła, w czasach globalnej konkurencji, jest wyraźnie nieefektywna. Według niego jak najszerszy zakres rozstrzygnięć powinien zostać przeniesiony na poziom regulacji wewnątrzuczelnianych – zwłaszcza statutów uczelni, gdyż środowisko akademickie zasługuje na zaufanie.

Podnoszenie jakości ma polegać na zmianie zasad parametryzacji. Zdaniem ministra, należy odejść od tzw. punktozy, czyli zbyt zalgorytmizowanego systemu oceny jednostek: – Powinniśmy wprowadzić większą wagę czynnika eksperckiego. Chcemy też, aby prawa do nadawania doktoratów i habilitacji miały nie te uczelnie, które zatrudniają odpowiednio liczną samodzielną kadrę naukową, lecz te, które realnie prowadzą badania.

Planowane są również zmiany w modelu zarządzania uczelniami: – Ministerstwo będzie zmierzało do tego, aby na uczelniach pojawiło się nowe ciało – rady powiernicze. Byłyby wybierane przez senat uczelni. Miałyby się składać mniej więcej w połowie z przedstawicieli uczelni i w połowie z osób reprezentujących otoczenie społeczno-gospodarcze. Rada powiernicza wybierałaby rektora– tłumaczył Gowin.

Natomiast podstawową zmianą, dotycząca studentów, byłoby podniesienie poziomu wymagań ze strony uczelni, odejście od masowości kształcenia i postawienie na wysoką jakość nauczania. Jeżeli powstaną uczelnie badawcze, to podstawową formą studiów powinien być udział w realnych badaniach. – Na pewno przesądzone jest, że w przyszłej ustawie odpłatność za studia nie zostanie wprowadzona – zaznaczył minister.

Co zaś się tyczy studiów doktoranckich, to – dzisiejszy model studiów doktoranckich prowadzi do marnowania czasu: i przez tych, którzy prowadzą zajęcia, i przez samych doktorantów. Będziemy dążyli do tego, by stworzyć szkoły doktoranckie, najlepiej o charakterze międzynarodowym. Poważnie rozważamy myśl, by studia doktoranckie – może poza częścią kierunków humanistycznych – prowadzić w języku angielskim. Nowy model studiów doktoranckich zakłada, że podstawową formą studiowania byłby realny udział w badaniach naukowych, a nie „odbębnianie” niezwiązanych z tematyką doktoratu zajęć. Na pewno będziemy dążyli do zawężenia grup uczelni, które mają uprawnienia do nadawania stopnia doktora. Te uprawnienia będziemy wiązać z nową parametryzacją – podkreślił Gowin.

[related id=”3616″ side=”left”]

W ministerstwie pojawił się pomysł tzw. dużego doktoratu, który jest koncepcją wiceministra Łukasza Szumowskiego – nie nie jest zaś stanowiskiem ministerstwa– zastrzegł szef resortu.  – To rozwiązanie przewiduje, że przepustką do samodzielności naukowej powinno być spełnienie dwóch warunków: zrobienie doktoratu i zdobycie samodzielnego grantu naukowego. Zgodnie z tym pomysłem polskie doktoraty powinny być równoważne anglosaskiemu PhD. Wówczas habilitacja byłaby zbędna. Dzięki temu rozwiązaniu można by nie tylko podnieść poziom doktoratu, ale też sprawić, że pracownicy będą szybciej zyskiwać samodzielność naukową. Dziś uzyskują ją dopiero wraz z habilitacją, średnio w wieku 46 lat, a więc o 10–15 lat później niż naukowcy na Zachodzie.

W jednym z projektów złożeń do Ustawy 2.0 pojawił się pomysł, żeby profesorowie po 70. roku życia wyłączani byli z procesu podejmowania decyzji na uczelniach i przechodzili w stan spoczynku. Jarosław Gowin podaje się za zwolennika propozycji, która została zawarta w programie PiS i Zjednoczonej Prawicy. Nie jest jednak pewny, czy budżet udźwignie to rozwiązanie: – Służyłoby ono uhonorowaniu wybitnych naukowców, a z drugiej strony doprowadziłoby do odmłodzenia kadry polskich uczelni. To bardzo potrzebne. Tym bardziej, że kilkadziesiąt tysięcy młodych polskich naukowców wyemigrowało z Polski i pracuje na uczelniach zagranicznych.

Minister uważa, że jednym z najtrudniejszych, najbardziej spornych tematów jest proces wyłaniania uczelni badawczych: – Na pewno nie będzie tak, że ministerstwo wskaże arbitralnie uczelnie, które miałyby uzyskać taki status. Chcemy stworzyć jasne, transparentne kryteria zarówno wejścia do tej grupy, jak i wypadnięcia z niej. Kryteria te powinny być powiązane przede wszystkim z wysoką jakością badań naukowych prowadzonych na uczelni.

 

PAP/lk

Badania fizyków z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu mogą pomóc w tworzeniu innowacyjnych komputerów

Fizycy z Torunia realizują dwa projekty związane z oddziaływaniem układów atomowych ze światłem. Wyniki badań mogą przyczynić się do budowy komputerów kwantowych o wysokiej mocy obliczeniowej.

Celem naszych badań jest wykorzystanie nanocząstek do sterowania oddziaływaniem światła z materią. Są to bardzo małe drobinkina ogół metalu, mające rozmiar tysiąc razy mniejszy niż grubość włosa ludzkiego, a ich cechą wyjątkową jest to, że działają na światło jak anteny. Mogą jak odbiorniki skupiać promieniowanie świetlne w bardzo niewielkich obszarach np. ogniskować je na cząsteczce czy na kropce kwantowej. Mogą też działać jak nadajnikipobierać energię z cząsteczki i wysyłać ją w świat – powiedziała Agencji Prasowej kierownik obu projektów, dr Karolina Słowik.

Pierwszy z projektów finansowany jest przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, częściowo w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój Unii Europejskiej. Środki na realizację drugiego  pochodzą z konkursu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego i DAAD (Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej). Projekty realizowane są we współpracy z niemieckimi grupami badawczymi. Wcześniej dr Słowik z Instytutu Fizyki UMK pracowała przy stworzeniu pierwszego na świecie miniaturowego układu scalonego dla fotonów. Efekt badań został opublikowany na łamach prestiżowego pisma „Nature Photonics”

Projekty są innowacyjne, gdyż ich celem jest realizacja wielu doświadczeń na bardzo małych obszarach przestrzeni. Są one już robione przez naukowców, np. doświadczenia kwantowo-optyczne, ale na dużych stołach optycznych. Wykorzystanie nanocząstek oznacza miniaturyzację zarówno w przestrzeni, jak i w czasie. Daje także możliwość przetwarzania większej ilości informacji jednocześnie i przykładowo może pozwalać na większą moc obliczeniową przyszłych komputerów kwantowych – dodała dr Słowik.

Jak podkreśliła – moce obliczeniowe istniejących już urządzeń tego typu są niskie. Celem jest ich przyspieszenie i zwiększenie ich możliwości. Nasze badania są teoretyczne, więc ich bezpośrednie zastosowanie jest naukowe. Dzięki temu, że oddziaływanie światła z atomami może być sterowane przez nanocząstkiotwierają się nowe mechanizmy oddziaływań np. cząsteczki będą chciały oddziaływać jednocześnie z polem magnetycznym i elektrycznym. Różne mechanizmy mogą się wzmacniać bądź wygaszać. Jeżeli się wzmacniają, to możemy myśleć o bardzo wydajnych źródłach światła, które ma specjalne, kwantowe właściwości. Możliwe jest też wydłużenie czasu życia cząsteczek.

Jeżeli wzbudzimy cząsteczki do stanu wyższego energetycznie, to one mogą trwać w tym stanie tysiące razy dłużej niż zwykle, zamiast wrócić natychmiast do stanu podstawowego. Ma to zastosowanie do przetwarzania m.in. informacji kwantowej. Nasze badania nie są szczególnie kapitałochłonne, ale mogą mieć duże znaczenie dla rozwoju optyki kwantowej – zakończyła dr Słowik.

W prace zespołu badawczego na UMK w Toruniu zaangażowani są również studenci, którym takie doświadczenie może bardzo przydać się w przyszłości.

Cieszę się, że już na studiach zostałam włączona do pracy badawczej, bo normalne zajęcia na tym kierunku przypominają mocno lekcje w szkole, a to doświadczenie jest czymś zupełnie innym. Szczególnie, że zajmujemy się bardzo aktualną tematyką związaną z rozwojem technologicznym – powiedziała Agencji Prasowej studentka Miriam Kosik.

 

(PAP)/ jn

 

23 lutego przypada Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Naukowcy z Politechniki Krakowskiej pracują nad nowym lekiem

Substancje, nad którymi pracują naukowcy z PK, będą w stanie spowodować szybką poprawę nastroju, wyeliminować stany lękowe, bezsenność, a w niektórych przypadkach nawet złagodzić objawy schizofrenii.

Naukowcy z Politechniki Krakowskiej pracują nad stworzeniem nowych leków przeciwdepresyjnych. Jak zapowiadają, związki, które opracowują, mogą być także skuteczne w leczeniu schizofrenii i choroby Alzheimera.

Uczestnicy projektu chcą uzyskać nowe substancje aktywne, które będą oddziaływać na ośrodkowy układ nerwowy, i opracować innowacyjne metody otrzymywania związków do produkcji leków psychotropowych. Nowa metodologia ma być bardziej ekologiczna i ekonomiczna. Dzięki niej będzie można nie tylko wytwarzać nowe związki, ale również leki, które już są dostępne w aptekach.

Jak zauważyła w rozmowie z PAP kierująca projektem dr inż. Jolanta Jaśkowska, obecnie na rynku farmaceutycznym brakuje skutecznych, szybko działających leków antydepresyjnych, nie wywołujących efektów ubocznych. – Poszukujemy związków będących bazą do produkcji nowych antydepresantów, które usuną obecne ograniczenia – powiedziała kierownik.

Związki, którymi się zajmuje mój zespół (arylopiperazyny), wykazują szerokie działanie – zaznaczyła. Można je stosować jako leki przeciwbakteryjne albo wykorzystywać w chorobach układu krążenia. Mogą mieć także oddziałanie terapeutyczne w leczeniu choroby Alzheimera i schizofrenii. Naukowcy skupiają się na opracowaniu nowych antydepresantów. Zamierzają jednak rozwijać projekt wielokierunkowo – tak, by uzyskać efekty także w leczeniu innych chorób.

Substancje, nad którymi pracują naukowcy z PK, mogą spowodować szybką poprawę nastroju, wyeliminować lęki, bezsenność, a w niektórych przypadkach także złagodzić objawy schizofrenii.

– Generalnie za ich pomocą dążymy do zwiększenia poziomu serotoniny w organizmie. Bazą wyjściową do tych poszukiwań są związki, o których wiemy, że mogą wykazywać albo wykazują pożądane przez nas działanie, ale poszukujemy takiej modyfikacji w ich strukturze, która pozwoli nam uzyskać lepsze efekty w leczeniu chorych na depresję – wyjaśniła kierowniczka projektu.

Badania radioreceptorowe nowych związków prowadzone są w Zakładzie Chemii Leków Instytutu Farmakologii PAN. – Na razie badamy aktywność naszych substancji w odniesieniu do trzech podstawowych receptorów. W takich badaniach otrzymujemy informacje, czy związek, który odkryliśmy, wiąże się z receptorem. A jeśli tak – to jak silnie. Pierwsze wyniki badań in vitro są bardzo obiecujące. Potwierdzają, że nasze związki wiążą się z receptorami bardzo silnie i selektywnie. W ostatniej fazie projektu będziemy także prowadzić badania in vivo, czyli na zwierzętach – ujawniła chemiczka.

Drugim ważnym celem projektu jest opracowanie nowych metod syntezy związków o działaniu antydepresyjnym. Metody te będzie można stosować zarówno do otrzymywania istniejących już na rynku leków, jak i nowych substancji.

– Szukaliśmy rozwiązań, które będą bardziej wydajne, bardziej ekonomiczne i bardziej ekologiczne, zgodne z zasadami „zielonej” chemii. Mogę potwierdzić, że na obecnym etapie badań mamy już opracowane dwie nowe metody. Przygotowujemy się do ich opatentowania – powiedziała dr Jaśkowska.

Jak wyjaśniła, działania zaproponowane przez jej zespół skrócą proces produkcji leków o kilka czasochłonnych i kosztownych faz. – Według naszych metod czas, w którym zachodzi pożądana przez nas reakcja chemiczna, wynosi kilka minut, a w niektórych przypadkach zaledwie kilkadziesiąt sekund. Nasze pomysły pozwoliły też ograniczyć udział toksycznych rozpuszczalników w procesie powstawania nowych związków – powiedziała nasza rozmówczyni.

Wstępne wyniki badań naukowców z PK wywołały już zainteresowanie rynku farmaceutycznego. – My odkrywamy związki, które są kandydatami na lek, dla firm farmaceutycznych to baza do prowadzenia dalszych prac na drodze do wprowadzenia leku na rynek – zaznaczyła dr Jaśkowska.

Naukowcy z Wydziału Inżynierii i Technologii Chemicznej Politechniki Krakowskiej współpracują z PAN, Warszawskim Uniwersytetem Medycznym oraz Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Projekt jest finansowany w ramach programu „Lider” VI Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.

 

PAP/lk