Anna Lisowska w rozmowie z Wojciechem Jankowskim informuje o brutalnym działaniu Rosjan w wiosce położonej pomiędzy Mikołajowem a Chersoniem.
Kisielówka została totalnie zniszczona. Z kościoła, który przetrwał pierwszą wojną, nie zostało nic.
Z pewnością Rosjanie zniszczyli go celowo. Pod kościół podjechał czołg i strzelał do niego.
Kisielówka jest wioską ważną dla Polaków. Jej polska historia zaczęła się w połowie XIX wieku.
To byli przesiedleńcy po powstaniu styczniowym. Na początku ta wioska była polska. Ludzie zachowali takie autentyczne śpiewy. Niektórzy przyjeżdżali do kościoła w Kisielówce, by posłuchać tych śpiewów. Mieli też cmentarz polski i piękne muzeum, w którym były eksponaty nawiązujące do przesiedleńców.
Czytaj także:
Jakub Stasiak: ataki rakietowe mają na celu uprzykrzyć życie Ukraińcom, są także grą psychologiczną
Anna Lisowska jest członkinią Stowarzyszenia Polaków w Mikołajowie. Wielu jej współpracowników zdecydowało się opuścić Ukrainę.
Większość władz wyjechała do Polski i tam pracuje. Z zarządu w zasadzie zostałam tutaj sama.
Jak wojna wpłynęła na życie pani Anny?
Jasne, że jest bardzo ciężko, ale trzeba żyć – dlatego radzimy sobie. Jest to bardzo smutne, ale przyzwyczailiśmy się do tego.
Cała nasza rodzina rozjechała się po różnych krajach, miastach. Nawet żadnych świąt nie świętujemy, bo czekamy na te przeżywane wspólnie.
K.K.