Michał Potocki podsumowuje 30 lat istnienia niepodległej Ukrainy. Zauważa, że na obszarze postsowieckim tylko raz poza Ukrainą zdarzył się przypadek, by urzędujący prezydent przegrał wybory. Wynika to z tendencji autorytarnych na tym obszarze. W przypadku Ukrainy odwrotnie – tylko raz prezydent zdobył reelekcję.
Ukraina pozostaje jedynym krajem regionu, w którym mamy pluralizm polityczny a opozycja jest w stanie wygrać wybory.
Potocki wskazuje, że w ukraińskich sztabach nigdy nie przygotowywano planów na wypadek wojny z Rosją. Działo się tak mimo kilkuletnich rządów proamerykańskiego Wiktora Juszczenki, czy sporów terytorialnych o obszar ziemi w pobliżu Krymu.
Ukraińcy nie myśleli o możliwości wojny z Rosją. Po aneksji Krymu i początku wojny w Donbasie się to zmieniło.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego stwierdza, że kiedy szykuje się inwazję to nie daje się wcześniej sygnałów o tym. Tymczasem podobne sygnały padają ze strony Kremla i Mińska. Ocenia, że jest to wciąż tylko straszenie, obliczone na zmuszenie Zachodu do ustępstw. Dziennikarz zwraca uwagę, że Rosja propagandowo wykorzystała szczyt Biden-Putin. Prognozuje wzrost nacisku ekonomicznego Moskwy na Kijów. Jak podkreśla Michał Potocki, zbieżność wzrostu aktywności Kremla ze zmianą rządu niemieckiego nie jest przypadkowa.
Szkoda, że w UE już nie ma Wielkiej Brytanii. Ma ona bardzo trzeźwe spojrzenie na Rosję.
Gość „Popołudnia Wnet” wskazuje, że jakikolwiek dialog dyplomatyczny z mińskim reżimem jest bardzo trudny.
OBWE jest ostatnią platformą, na której możliwe są rozmowy przedstawicieli Zachodu z przedstawicielami Białorusi.
A.P. / A.W.K.