Nawet w złych czasach w ludziach rodzą się dobre uczucia. To nie narodowość czyniła w czasie wojny z człowieka zwierzę

Wujek przeżył dzięki fachowej opiece Rusa – wspominała często starka. Nikt z rodziny nie wie, czy ten oficer, który wkrótce udał się w dalszą drogę, by bić giermańca, przeżył i czy wrócił do swoich.

Tadeusz Puchałka

Zanim zdecyduję się na przelanie wspomnień na papier, bo pamięć jest zawodna i wiek robi swoje, zacytuję słowa mojej starki, które nieco później często powtarzała moja mama podczas wielu wspomnieniowych spotkań rodzinnych: „Hitler wygnał naszych mężów, ojców, braci i synów z domów i pognał ich w daleki świat, każąc im walczyć o wartości, które w większości przypadków każdemu z nich były obce, a wrócili do domów często dzięki wrogom, do których na początku kazano im strzelać”… (…)

Młody Alojzy Klose był lokalną gierałtowicką złotą rączką – potrafił nie tylko naprawić, ale i wyprodukować wiele potrzebnych w gospodarstwie urządzeń. Motocykle nie stanowiły dla niego tajemnicy i nie tylko je naprawiał, ale z nimi rozmawiał po swojemu (często trochę z przekąsem mawiał, że z maszyną można szybciej znaleźć wspólny język aniżeli z człowiekiem, bo ona nie politykuje). (…)

Alojzy został ciężko ranny. Część oddziału zginęła, kilku dostało się do niewoli, ale on wrócił do żywych na pryczy polowego radzieckiego szpitala. Odzyskiwał przytomność, by po chwili ją tracić. Po czasie nabrał sił. Rosjanie traktowali go dobrze.

Alojzy zaczął chodzić i dostrzegł wiele niesprawnych samochodów, w których usuwał drobne usterki. Pomagał także lekarzom (jak wynika z opowiadań, własnoręcznie wykonywał igły chirurgiczne), za co radzieccy lekarze dziękowali mu najserdeczniej.

Pewnego dnia wezwała go do siebie radziecka lekarka w stopniu oficera. – Obiecuję wam, Alojzy – powiedziała – że jeszcze nie rozpoczną się transporty waszych ludzi do kraju, a wy już tam będziecie.

Nie wiadomo, jak długo wujek przebywał w niewoli. Faktem jest, że rodzina uważała go za zaginionego i łatwo sobie wyobrazić, co odczuwała moja ciocia, skoro np. chłopak mojej mamy nie wrócił z frontu, a walczył na zachodzie Europy. Wszystko więc wskazywało, że potworne fatum w rodzinie Gaborów osiadło na stałe. Warto w tym miejscu raz jeszcze przypomnieć słowa radzieckiej lekarki, bo chociaż miała do czynienia z wrogiem, to jednak obudziły się w niej ludzkie uczucia. Wujek wspominał, że lekarka, mimo trudnej sytuacji, przynosiła z domu jedzenie, dokarmiała Alojzego, czym narażała się na wielkie ryzyko. Widać zatem, że zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie byli ludzie z sercem i duszą, a także nie brakowało pospolitych bandziorów i chacharów. (…)

Któregoś dnia, kiedy w Gierałtowicach stacjonowali jeszcze Rosjanie, ktoś powiadomił moją starkę, że oto Alojzy widziany był w Ornontowicach. Starka nie brała tych słów poważnie, bo przecież nikt nie słyszał, by ktoś wrócił stamtąd. – Plotka, zwyczajne wiejskie klachy – pomyślała i po pacierzu, jak zwykle, uroniła kilka łez i zasnęła. W pokoju obok spał ruski oficer. Postawne ponoć to było chłopisko o dobrotliwym spojrzeniu, nie pasującym do żołnierza. Z relacji starki wynikało, że podwładni bardzo go szanowali, a niektórzy bali się okrutnie. Dla rodziny Gaborów, w której w tym czasie przecież były same tylko kobiety, był bardzo dobry. Stara Gaborka zasnęła twardym snem, ale obudziło ją pukanie w szybę okna. Był to to Alojzy, ziyńć. Cichaczem, aby nie budzić ruskiego oficera, teściowa i żona przetransportowały bezpiecznie Alojzego do piwnicznej komórki. (…)

Kobiety rozpaczały i opatrywały umierającego człowieka. Czynności te przerwało pukanie do drzwi. Na progu stał ruski żołnierz, najpewniej z meldunkiem, ale kiedy popatrzył na chorego, wybiegł. Po chwili wrócił z dużym workiem żołnierskim, z którego wyciągnął opatrunki i jakieś środki dezynfekcyjne i sam niezwykle fachowo zajął się wujkiem. W tym czasie na podwórko wtoczył się motocykl naszego oficera. Żołnierz natychmiast wstał, wyprężył się w postawie zasadniczej i czekał na wejście przełożonego. Do motocykla przytroczone było kilka bażantów i jakiś zając.

Oficer poprosił, by oprawić zająca, oskubać ptaki i dopiero potem wysłuchał żołnierza i nakazał mu, by natychmiast udał się do polowego punktu opatrunkowego po kolejne opatrunki, środki dezynfekcyjne i jakieś leki. Nauczył potem kobiety, jak należy karmić naszego wujka, jak gotować potrawy, jak z nim postępować w najgorszym dla niego czasie.

– Wujek przeżył dzięki fachowej opiece Rusa – wspominała często starka. Nikt z rodziny nie wie, czy ten oficer, który wkrótce udał się w dalszą drogę, by bić giermańca, przeżył i czy wrócił do swoich (kiedy się żegnał, obiecał, że kiedy będzie wracał do swoich, wstąpi, by zgodnie ze zwyczajem usiąść przed podróżą). Ciągle jednak mamy nadzieję, że Bóg pozwolił mu przeżyć, bo bardzo sobie na to zasłużył.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Wydarte z pamięci” znajduje się na s. 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Wydarte z pamięci” na s. 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

We czwartek 21.08 zmarł nagle Tadeusz Puchałka, nieoceniony autor „Śląskiego Kuriera WNET”, człowiek z prawdziwą pasją

Jego artykuły, kipiące bieżącym życiem i historią lokalnych wspólnot Śląska, nierzadko pisane gwarą, którą biegle się posługiwał, nadawały „Śląskiemu Kurierowi WNET” niepowtarzalny koloryt

Śląskie środowisko patriotów i społeczników dotknęła wielka strata. W wieku 62 lat odszedł do Pana śp. Tadeusz Puchałka. Był aktywny społecznie całe życie, mimo że praca w kopalni węgla kamiennego Knurów „zżerała” Jego siły witalne. Na emeryturze oddał się całkowicie służbie małej i dużej Ojczyźnie. Był zawsze wszędzie tam, gdzie działo się coś szlachetnego. Przystępnie opisywał ważne wydarzenia patriotyczne, kulturalne, religijne. Przywoływał pięknie zapisane karty z historii regionu – uczył szacunku dla przeszłości oraz mądrego kształtowania przyszłości Ojczyzny, opartego na wartościach chrześcijańskich. Był członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Publikował na łamach „Śląskiego Kuriera WNET” i portali lokalnych. Często gościł na antenie Radia WNET. Bardzo schorowany, nie rozstawał się jednak z kamerą i piórem.

Niech Dobry Bóg przyjmie Go na wieczną służbę!

Ostatnie pożegnanie odbędzie się w kaplicy w Gierałtowicach w sobotę 24.08.2019 r. o godzinie 8:45. Nabożeństwo żałobne – w kościele w Gierałtowicach o godz. 9:00.

W imieniu przyjaciół
Urszula Kaczmarczyk

Od Redakcji

Tadeusz Puchałka był człowiekiem z prawdziwą pasją, autorem „Śląskiego Kuriera WNET” od początku istnienia naszej gazety. Jego artykuły, kipiące bieżącym życiem i historią lokalnych, nawet najmniejszych wspólnot Śląska, pełne życzliwości ciepła w stosunku do jego mieszkańców, były nierzadko pisane gwarą, którą kochał i którą biegle się posługiwał.

Był w naszej redakcji niezastąpiony, jedyny, który z takim zaangażowaniem i zainteresowaniem śledził i opisywał wszelkie przejawy lokalnego życia wspólnotowego, łączące Polaków w imię dobra. W swoich tekstach przypominał historię – tę wielką i tę prowincjonalną, i miejsca z nią związane; przedstawiał postaci wielkich, choć czasem mało znanych, nawet w swoim bliskim otoczeniu, osób zasłużonych dla historii i kształtowania postaw Ślązaków. Przypominał i przybliżał tradycję śląską we wszelkich jej aspektach. Nie bał się także pisać wprost o sprawach trudnych; potrafił wezwać do opamiętania tam, gdzie widział zagrożenia lub niesprawiedliwość.

W wielkim stopniu przyczynił się do nadania „Śląskiemu Kurierowi WNET” niepowtarzalnego kolorytu gazety prawdziwie lokalnej i zainteresowanej sprawami nie tylko ogólnoludzkimi czy ogólnopolskimi, ale także – konkretnego miasta czy gminy, których nazwy przywoływał; konkretnego człowieka, którego nazwisko podawał, którego opisywał, fotografował – abyśmy wszyscy w Polsce siebie nawzajem lepiej poznali, zrozumieli i polubili.

Niezmiernie żałujemy, że Pan Bóg tak prędko powołał go do siebie. Będzie nam go brakować. Niech spoczywa w pokoju.

Ślonsko kapela „Wesoła Biesiada” oraz Bernadeta Kowalska i Przyjaciele na XI edycji Festynu Rodzinnego w Paniówkach

Piyknie jak se tak gminy poczynajom ze sobom kamracić. Ja, do szpasu ździebko i trocha na poważnie bawiyli se wszyjscy do późnych godzin wieczornych. Yno po jakymu wajzry na zygarze tak wartko za…jom.

Tadeusz Puchałka

Ja, to już jedynosty roz potkali my se w Parku Joanny we Paniówkach na wesoły rodzinny biesiadzie. Wszyske te atrakcje z graczkami dlo bajtli, szpilplacym, wosztym ze fojerki i moc ślonskich inkszych cudow, moglimy „konsumować”, dziynka Towarzystwu Przyjaciół Paniówek, Radzie Sołecki i Szołtysowi Bogusiowi Mryce. Chop mo intus a pomyślonek, niy darmo go na szołtysa wybrali. Ja, jak biesiada, to dobro muzyka, bez kery żodyn fest łodbyć se niy może.

Ale zanim ło tym spomnymy, niy śmiymy zapomnieć ło tych, co mieli ciynżko szychta skuli tego festu. Frelki przi sztandach we piyknych klajdach marzły na placu, bo co łoblykły westa abo jakla, to jakiś rodzaj mynski prosioł, coby se seblykły do zdjyncio (wiymy skuli czego).

Szołtys nerwowy lotoł jak amerykański sprinter, sołtysowo we piyknym ślonskim klajdzie pomogała, jak umiała, ale ło tym żdziebko późni.

Fot. Tadeusz Puchałka

Gwiazdami tego wieczora we Paniówkach boły dwa zespoły, za kerymi wyndrujom fani z całego Górnego Ślonska i niy dziwota, styknie wejrzeć na zdjyńcia: Bernadeta Kowalsko ze swojymi kamratami. Docie wiara, że niydowiynko podziwiali my ta artystka na Wilczy u Erwina, ło czym artystka spomniała we swoi przedmowie. Pora dni do przodku, 3 maja, stanyła ze swojom grupom muzykow na paniowczański scynie. Jak łoni to robiom, niy wiym, ale dowajom rada i to je nejważniejsze. „Wesoło Biesiada” to je roztopiykno frelka i dwóch artystow, tyż szwarnych karlusow. A grajom, a śpiywajom! To trza widzieć. Szkryflanie nic tu niy pomoże.

Pogoda niy bardzo dopisała, ale do taki muzyki niy trza 30 stopni w ciyniu, sztyry konski i koszule trza wykroncać. Piyknie boło, fest piyknie.

Widać, że we gyrotowski gminie, jak we pilchowicki, poradzom se bawić i świyntować jak Pon Boczek przikozoł. Przeproszom za te ślonski ausdruki, ale jako tu inaczy naszkryflać, jak mowa ło ślonski biesiadzie, pra?

Trza dodać, że łodwiedzioł nos we Paniowkach sołtys Wilcze z małżonkom i kustosz Małego Muzeum we Wilczy ze swojom połowicom. Piyknie jak se tak gminy poczynajom ze sobom kamracić, fest piyknie. Niy zapomnioł ło swoim sołectwie Wójt Gminy Gierałtowice Leszek Żogała, kery takoż przyboł ze swojom i dzieckami.

Ja, do szpasu ździebko i trocha na poważnie bawiyli se wszyjscy we Paniówkach do późnych godzin wieczornych. Yno po jakymu wajzry na zygarze tak wartko za…jom. Niy myście se , że te pip to je brzydkie słowo. Miało byść zapieprzajom, ale jakby tak bajtle słyszały, to lepi wykropkować.

Prowadzyniym imprezy zajon se majster łod konferansjerki, Krzysztof Wierzchowski. Boki zrywać, tela powiym. Ja toż latosie świynto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski przechodzi do historie. Czekomy, co bydzie na bezrok, toż pyrsk ludkowie rostomiyli.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XI edycja Festynu Rodzinnego w Paniówkach” znajduje się na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XI edycja Festynu Rodzinnego w Paniówkach” na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Śląskie gody w gminie Gierałtowice. Wspaniała zabawa i wiele atrakcji dla wszystkich w przedziale wiekowym od zera wzwyż

Na scenie nowatorskie rozwiązania zostały trafnie połączone z bogactwem naszego śląskiego folkloru, z ciętym śląskim humorem i satyrą. Były kulinarne przysmaki śląskiej kuchni, graczki i maszkety.

Tadeusz Puchałka

Nowatorskie pomysły łączyć z tradycją, oto sztuka, której sprostali organizatorzy wspomnianej imprezy. Na scenie tego dnia wystąpiło wiele dziecięcych i młodzieżowych zespołów wokalno-tanecznych. Nie mogło zabraknąć przy tym i historycznych akcentów w postaci koncertów chórów Gminy Gierałtowice oraz solistów tychże zespołów. Były kulinarne przysmaki śląskiej kuchni, graczki i maszkety, a więc nowatorskie rozwiązania połączone zostały trafnie z bogactwem naszego śląskiego folkloru i ciętym śląskim humorem i satyrą. Temperaturę podniósł na początku zespół taneczny Omega, działający przy GOK Gierałtowice.

Super fajer ze szpasym i naszą rodzimą muzyką zaprezentował zespół Kamraty. Przypomnijmy, że kapela tworzy od 1999 roku. Założycielem tej śląskiej gromadki muzyków jest Ryszard Piszczelok, który przewodził na początku zespołowi BAR. Nasz Richat, spominajom członkowie zespołu, gro na gitarze, śpiywo i kludzi tako konferansjerka ze ślonskimi ausdrukami, że tylko podziwiać i zrywać boki. Kapela śląska bez piyknych frelkow istnieć niy może, takoż ze szwarnymi karlusami śpiywajom: Agnieszka Jabłonka i Agnieszka Sus, kero krom tego piyknie gro na klarnecie i organach. O prezencji nie wspominamy; dodam tylko, że ten, kto nie widział, niech żałuje. Dali na gitarze gro wspomniany wcześni Ryszard Piszczelok, a Marek Pieczka to je majster od trąbki i saksofonu, no i momy ślonsko ferajna w komplecie. (…)

Czasu na oddech było niewiele, bo tuż po wspomnianym koncercie na scenie pojawił się nie kto inny jak Grzegorz Poloczek, i już wiadomo, że publika trzymała się za boki od początku do końca występu tejże uwielbianej nie tylko na Śląsku gwiazdy estrady. Na koniec należy wspomnieć o włodarzach gminy i samorządowcach, którzy, podobnie jak publiczność, bawili się wspaniale od początku do końca imprezy. Brawo Gminny Ośrodek Kultury, brawo Gmina Gierałtowice!

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Śląskie Gody w Gminie Gierałtowice” znajduje się na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Śląskie Gody w Gminie Gierałtowice” na s. 11 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 61/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jubileuszowy Konkurs Poezji Rodzimej w Pilchowicach – w hołdzie księdzu Damrotowi i swojej Małej Ojczyźnie

Pilchowiczanie, zwłaszcza młodzi, garną się do kultury. Świadczy o tym liczba uczestników konkursu, gości specjalnych i młodzieżowych grup artystycznych. Niestraszny im nawet romantyzm ks. Damrota.

Tadeusz Puchałka

Kinga Mandel | Fot. T. Puchałka

[…] Od cudzoziemczej głupoty wzgardzona,/Wzgardę niesłuszną niweczą twe syny,/Kochając i ceniąc nad wasze krainy./Gdzie Odra poważna toczy swe wody/Śród ciemnych lasów i łanów kłosistych;/Gdzie schludne domki, spokojne zagrody/W dolinach i na wybrzeżach spadzistych,/Jak na kobiercu kwiaty rozsypane;/Gdzie się po polach pieśni rozlegają/W drogim po ojcach języku śpiewane;/Gdzie w kniejach dziki i łanie bujają/I gdzie z kominów niebotyczne chmury/Dymu się wiją, płomienie buchają,/A młoty w kruszec jakby taran w mury/Z trzaskiem piorunu stale uderzają;/Gdzie skarby dobywa ukryte w ziemi,/Ludność potulna, z uczciwości znana,/Przebiegłych przybyszów bogacąc niemi:/To moja śląska ojczyzna kochana […]
(ks. Konstanty Damrot)

Nie bez przyczyny ten właśnie fragment wiersza naszego poety widnieje na początku materiału informującego o jubileuszowym konkursie opatrzonym jego imieniem. Treść tej poezji wyraźnie pokazuje, dlaczego z takim namaszczeniem społeczność Pilchowic podchodzi do osoby księdza-poety. (…)

Jeszcze nie ucichły echa dziesiątych urodzin powstania Stowarzyszenia Pilchowiczanie Pilchowiczanom, a już obchodzimy kolejne urodziny pięknej kulturalnej imprezy, która zrodziła się także dziesięć lat temu z inicjatywy zarządu i członków wspomnianego stowarzyszenia. Ziarno, które zasiał ksiądz Damrot nieco ponad 123 lata temu, trafiło na żyzną glebę, a dzięki członkom stowarzyszenia urosło do rangi konkursu poezji, w którym ma prawo zaprezentowania swoich poetyckich pasji każdy z mieszkańców. (…) Poziom konkursu także tym razem był bardzo wysoki, wszak jubileuszowy i poświęcony szczególnej dla Górnego Śląska osobie. (…)

Do tegorocznego konkursu przystąpiło 13 uczniów szkoły podstawowej w Pilchowicach, 10 uczniów gimnazjum oraz 8 osób dorosłych.

Niezwykle mocnym akcentem był występ rodzeństwa Marcela i Kingi Mandelów z Sośnicowic. Oboje są laureatami konkursu „Godomy po naszymu”, który odbył się w Kochcicach. Urocza Kinga opowiadała w gwarze (na wesoło) o swojej pierwszej pońci na Anaberg, zaś Marcel wprowadził nostalgiczny nastrój opowiadaniem o losach swojego praopy (pradziadka); a na koniec w hołdzie dla Niego zagrał piękny utwór na saksofonie. Zespół wokalno-instrumentalny „The Chance” (Simona Pluta, Natalia Menzik, Jagoda Łasut – 8 lat, wiolonczela, Tymoteusz Dylich, Oliwia Szkółka, Julia Kocur) pod kierownictwem Anny Jakiesz-Błasiak przedstawił szereg znanych przebojów polskich, a także wiersze księdza Damrota.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Konkurs poezji rodzimej” znajduje się na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Konkurs poezji rodzimej” na s. 12 grudniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

„Kresowianie w obronie godności Polski i polskiej racji stanu”. XXIV Światowy Zjazd i pielgrzymka Kresowian

Pomoc materialna kierowana z Polski przez organizacje społeczne i osoby prywatne pozwala wierzyć, że Polacy po drugiej stronie granicy nie są sami. Pomoc ta nie zastąpi jednak politycznego wsparcia.

Tadeusz Puchałka

Tegoroczny zjazd środowisk kresowych i sympatyzujących z nimi wielu organizacji odbył się 1 lipca. (…) Uroczystości odbywały się pod hasłem: „Kresowianie w obronie godności Polski i polskiej racji stanu”, tradycyjnie na Jasnej Górze, niemal u stóp Pani Jasnogórskiej – Królowej i Matki narodu polskiego.

W murach pięknej sali papieskiej, pachnącej jeszcze świeżością po niedawno ukończonych pracach, które przydały nowego blasku pomieszczeniom, zasiadło wiele znamienitych postaci świata polityki: posłów, senatorów, dyplomatów, a także przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Uroczystości zostały objęte honorowym patronatem przez wicemarszałka województwa śląskiego Stanisława Dąbrowę, a także starostę częstochowskiego Krzysztofa Smelę. Na sali obecni byli samorządowcy i przedstawiciele wielu organizacji młodzieżowych o charakterze patriotycznym. Tradycyjnie swoją obecność zaznaczyła delegacja Śląskiej Izby Lekarskiej. Liczne poczty sztandarowe stanowiły dowód żywej, prężnej działalności organizacji i stowarzyszeń polskich w kraju i za granicą. (…)

Fot. T. Puchałka

Członkowie różnych delegacji sygnalizowali w swoich wypowiedziach, że wiele problemów czeka na rozwiązanie. Gorzkie słowa adresowane do przedstawiciela strony rządowej padły z ust redaktor Marii Pyż z rozgłośni Radia Lwów, a także przedstawicielki Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, Renaty Cytackiej. (…) Obie panie w gorących słowach dziękowały natomiast za pomoc materialną kierowaną z Polski przez organizacje społeczne i osoby prywatne, co pozwala wierzyć, że Polacy po drugiej stronie granicy nie są sami. Pomoc ta nie zastąpi jednak politycznego wsparcia.

Zwrócono się z prośbą do przedstawicieli mediów, także lokalnych, by w rzetelny sposób informowali społeczeństwo o sytuacji Polaków mieszkających poza granicami ojczyzny.

Polskie tradycje, w wielu wypadkach przekazywane za granicą z większą pieczołowitością i staraniem aniżeli w kraju, często są okupione wysoką ceną, ale opinia publiczna w Polsce nie jest w wystarczający sposób o tych problemach informowana.

Należy także organizować spotkania integracyjne, mające na celu wzajemne poznawanie i rozwiązywanie problemów na bieżąco. Miejscem spotkań powinny być szkoły, a także wszelkiego rodzaju ośrodki kultury, zarówno po jednej, jak drugiej stronie granicy. Dobrosąsiedzkie stosunki można kształtować tylko dzięki wymianie poglądów, nie zaś zastraszaniu, a programy nauczania tworzyć po konsultacjach z tzw. drugą stroną. Upływ czasu działa na niekorzyść obydwu środowisk, czas więc zaprzestać wygłaszania haseł bez pokrycia, a pomyśleć o działaniu. Pomoc charytatywna tylko po części załatwia problem. Obowiązkiem rządu jest dbanie o rodaków w każdym miejscu ich zamieszkania.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XXIV Światowy Zjazd i pielgrzymka Kresowian” znajduje się na s. 4 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „XXIV Światowy Zjazd i pielgrzymka Kresowian” na s. 4 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 50/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

 

„Fertig na szpil” – ani to po polsku, ani po niemiecku. Na pewno nie jest to też moja śląska gwara. Co to znaczy?

W gwarze śląskiej godomy: jo je gotowy, my som gotowi, wyście som gotowi na coś. „My som narychtowani na emocje” – to je po mojymu! Myślicie, że źle? Podug mie tak je dobrze i fertik.

Tadeusz Puchałka

„Fertig na szpil”?

Ostatnio w Katowicach pojawił się baner reklamowy, którego nie powstydziłyby się takie metropolie jak Nowy Jork, Moskwa czy Las Vegas. Zasłonił prawie całkowicie Dom Towarowy „Zenit” w samym centrum stolicy mojego regionu. Ale nie to jest najgorsze. Coca-Cola, koncern ogromny, więc i reklama powinna być, jakby to rzec, „słusznych rozmiarów”, niejako adekwatna do nazwy tego ogólnie lubianego napoju, znanego na całym świecie. Problemem jest treść reklamy: „Fertig na szpil”, który to napis widnieje na wspomnianym plakacie. Co to znaczy? W jakim to języku – pomyślałem? Jakoś do niczego mi ten napis nie pasuje. Ani to po polsku. Ani po niemiecku. Na pewno nie jest to też moja śląska gwara. Niedaleko jednak był ten sam plakat mniejszych rozmiarów. I tam był już napis w ogólnej polszczyźnie – „Gotowi na emocje”. Wreszcie pojąłem. To chodzi o ten nowy język śląski, co ma powstać.

Spoglądając na wspomnianą reklamę w Katowicach, odnoszę wrażenie, że kogoś wyraźnie poniosło. Znów ktoś chciał być bardziej papieski od papieża – pomyślałem, a w tym przypadku można byłoby powiedzieć: bardziej śląski od Ślonzoka. „FertiG” to błąd, bo moim zdaniem powinno być ‘fertik’ albo ‘fertich’, w dodatku w mojej śląskiej mowie to słowo nie występuje na początku zdania! ‘Fertig’ jest słowem niemieckim, a Katowice są stolicą Śląska, który to region mieści się w granicach Polski.

Prawidłowo byłoby użyć na początku zdania zamiast słowa ‘fertig’ po niemiecku czy ‘fertik’ w mojej mowie – niemieckiego ‘bereit’ – ‘gotowy’ – ale po co? Od kiedy to w Polsce mają przemawiać do nas reklamy w języku niemieckim (do Berlina mamy przecież spory kawałek drogi)?

Moim zdaniem w gwarze śląskiej napis na owej reklamie powinien brzmieć: My som fertik – ale na co? Jeżeli na zawody, grę, to się zgadzam, bo słowo ‘szpil’ oznacza ‘grę’, ‘mecz’, ‘rozgrywki’ itd. Jednak zachodzi uzasadnione podejrzenie, że chodzi tu o zachowanie gotowości na przeżywanie emocji. Ale słowo ‘szpil’ nie oznacza przecież emocji. Moim zdaniem, jeżeli już upieramy się przy użyciu śląskiej gwary, całe zdanie powinno wyglądać tak: „My som gotowi na emocje”. W niektórych regionach będzie się godało: ymocje, ymocyje (np. Dzisio je kepski szpil, chopcom brakło „prondu” we drugi połowie, żodnych ymocji; ida do dom). Słowo ‘emocje’ używane jest na co dzień i rozumiane we wszystkich, nazwijmy to, mikroregionach Górnego Śląska, więc po co komplikować sobie życie tworzeniem czegoś do końca niezrozumiałego? Nie ma żadnego powodu, żeby wprowadzać coś, czego się nie rozumie, czegoś sztucznego.

W gwarze śląskiej godomy: jo je gotowy, my som gotowi, wyście som gotowi na coś. „My som narychtowani na emocje” – to je po mojymu! Myślicie, że źle? Podug mie tak je dobrze i fertik. A Cola, choćby niy wiym co, to byda dycko kupowoł, i wcale niy skuli ty katowicki reklamy, yno skuli tego, że mi smakuje. Jako pedzioł świynty Bachus: jak se pojesz, to se zakurz, a jo bych dodoł: i Cole na dobre trowiyni popij.

Prosza Wos, godejmy po naszymu… Niy dejmy się zmajstrować jakijś nowyj ślónskij godki!

Felieton Tadeusza Puchałki pt. „Fertig na szpil?” znajduje się na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Tadeusza Puchałki pt. „Fertig na szpil?” na s. 12 lipcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 49/2018, wnet.webbook.pl

Polska jako jedno z nielicznych państw wstawiła się za wolą rodziców Alfiego Evansa. Kraj mój stanął w obronie życia

To smutne, że Prezydent mojego kraju musi o tym przypominać, a zarazem piękne, że uczynił to właśnie mój Prezydent. Oto przykład, jak naród polski potrafi pozostać wierny chrześcijańskim wartościom.

Tadeusz Puchałka

Niczym krople deszczu na szybie,
jedna po drugiej spadają na ziemię łezki, jedna po drugiej.
Niech wydrążą w ziemi, jak ta kropla, co drąży skałę,
miejsce na miłość i pojednanie […]
„Życie jak droga”

Bywają takie chwile, w których jestem dumny z tego, że jestem Polakiem. Jednym z takich momentów była sprawa maleńkiej osoby, rycerza walczącego o życie daleko stąd, a jednak w niebywale silny sposób potrafiącego obudzić we mnie dumę, także za sprawą głowy mojego narodu, Prezydenta Rzeczpospolitej.

Polska jako jedno z nielicznych państw wstawiła się za wolą rodziców Alfiego. Kraj mój stanął w obronie życia – Bożego daru w postaci dziecka – owocu miłości dwojga kochających się ludzi.

Bóg go daje i tylko Jemu wolno ten dar odebrać. Z jednej strony to smutne, że Prezydent mojego kraju musi o tym przypominać, a zarazem piękne, że uczynił to właśnie mój Prezydent. Oto dobitny przykład, jak naród polski potrafi pozostać wierny chrześcijańskim wartościom.

Sprawa Alfiego nie została zamknięta. Wiemy o tym doskonale my – Polacy, bowiem Alfie tylko szybciej od nas przekroczył próg innego, lepszego świata. Niech te słowa staną się pocieszeniem dla jego rodziców, niech choć w niewielkiej części uśmierzą gorycz i ból rozstania z najukochańszą osobą. Życie to tylko krótka chwila i tuż po niej nastąpi Wasze spotkanie. Trzeba Wam tylko wiary (to trudne, ale możliwe), trzeba Wam wytrwać, a my jesteśmy obok Was, gotowi wesprzeć Was w każdej chwili – my, naród z Bogiem i Wiarą w sercu – Polacy.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Sprawa Alfiego Evansa nie została zamknięta” znajduje się na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Sprawa Alfiego Evansa nie została zamknięta” na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl

Masz problem z patriotyzmem, wstydzisz się tego słowa? Patriotyzm wstydu nie przynosi. Takie będą Rzeczypospolite…

Wystarczy kilka lekcji w zabrskiej „trójce” im. Bohaterów Monte Cassino, a przekonasz się, że patriotyzm wstydu nie przynosi ani też nie trąci nacjonalizmem. Szkół o podobnym charakterze przybywa.

Tadeusz Puchałka

Nie jest możliwe, by suchy opis mógł stanowić rzetelną relację z uroczystości organizowanych corocznie z okazji święta patronów szkoły, połączonych ze wspomnieniem bitwy o Monte Cassino, przez tę placówkę wychowawczą z charakterem. Po raz kolejny mieliśmy okazję uczestniczyć w niecodziennej lekcji, przypominającej najcenniejsze dla Polaków wartości. Wielu, nie wiedzieć czemu, stara się o nich dziś zapomnieć…

Masz problem z patriotyzmem, wstydzisz się tego słowa? Wystarczy kilka lekcji w zabrskiej „trójce” im. Bohaterów Monte Cassino, a przekonasz się, że patriotyzm ani wstydu nie przynosi, ani też nie trąci nacjonalizmem. W zgodzie z przekonaniem, że „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, wychowuje się młodzież w zabrskiej „trójce”. Z pewnością władze miasta są dumne z takiej wizytówki, czego niezbitym dowodem była obecność ich przedstawicieli na uroczystościach rocznicowych w dniu 10 maja.

Szkół o podobnym „mocnym charakterze”, wychowujących młodzież z pełnym oddaniem, przybywa. Placówkami tego typu możemy pochwalić się także w Knurowie, dzięki oddaniu i w pełni profesjonalnemu podejściu wychowawców i nauczycieli. (…)

Uroczystościom upamiętniającym 74 rocznicę zwycięskiej bitwy o Monte Cassino, których miejscem tradycyjnie od wielu lat jest Szkoła Podstawowa nr 3 (dawniej Gimnazjum nr 16), dała początek msza święta w kościele św. Anny. W nabożeństwie w intencji bohaterskich uczestników bitwy o Monte Cassino, uczestniczyła kompania Honorowa 34 Dywizjonu Rakietowego Obrony Powietrznej z Bytomia.

Po mszy świętej wierni, poczty sztandarowe, licznie przybyli na uroczystości goście oraz przedstawiciele władz miasta udali się pod pomnik Bohaterów Monte Cassino. Jak co roku, przemarsz otwierała orkiestra wojskowa z Bytomia i pododdział kompanii honorowej. Pod pomnikiem odczytano Apel Pamięci, po czym złożono wieńce i wiązanki kwiatów, m.in. goście specjalni – syn i córka niezwykle zasłużonego dla szkoły profesora Witolda Żdanowicza, którego imieniem uhonorowano szkolną Izbę Pamięci. Na zakończenie uroczystości pod pomnikiem została oddana salwa honorowa. Następnie odbyła się akadema w murach szkoły, połączona z koncertem laureatów XIII Regionalnego Festiwalu Pieśni Patriotycznej.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Patriotyzm wstydu nie przynosi” znajduje się na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi oraz dodatek specjalny z okazji 9 rocznicy powstania Radia WNET, czyli 44 strony dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Patriotyzm wstydu nie przynosi” na s. 12 czerwcowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 48/2018, wnet.webbook.pl

Obchody barbórkowe i św. Barbara znajdą się na liście krajowej Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO

Konferencja w MGW w Zabrzu nt. „Dziedzictwo niematerialne – lokalna tożsamość – globalne bogactwo”, z udziałem pomysłodawców wzbogacenia listy krajowej Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.

Tadeusz Puchałka

W temat zaangażowanych jest wiele organizacji, a także osób prywatnych. Ważnymi depozytariuszami tradycji barbórkowych, w sposób szczególny zaangażowanymi w ich kultywowanie, są miasto Knurów, także dyrekcja kopalni oraz związki zawodowe tam działające. W Knurowie od lat nieprzerwanie organizowane są uroczystości barbórkowe dla załogi kopalni i ich rodzin.

– Co 5 lat organizowana była „Poczta Szybowa”, za pomocą której przesyłki pocztowe z wizerunkiem św. Barbary były przewożone podziemnymi korytarzami, a następnie docierały do adresatów na całym świecie. Organizowano także „Mennicę na poziomie 850” – informuje B. Szyguła – gdzie wybijane były numizmaty z wizerunkiem Świętej Barbary. Okazjonalnie wydawane były także serie znaczków Poczty Harcerskiej 149, także z wizerunkiem naszej patronki. Dodajmy, że Mennica, jako najgłębiej działająca, została wpisana na listę rekordów i osobliwości…

Urząd Miasta Knurowa zaangażował się w odnowienie najstarszej kapliczki św. Barbary (1870). Miasto wystąpiło także z wnioskiem do Watykanu, by Święta Barbara stała się patronką miasta Knurowa. Już niedługo, dzięki inicjatywie władz miasta oraz mieszkańców, a także parafii knurowskiej, obok kościoła, tuż przy drodze, którą pokonać muszą górnicy podążający do pracy – stanie 8-metrowy postument naszej patronki.

Dodajmy także, że PZF Rybnik – Klub Zainteresowań „Kopasyny”, Koło Filatelistów nr 3 Knurów – zaangażował się w organizację Światowej Wystawy Filatelistycznej pt. „Górnictwo 93”. z tej okazji wydano w Knurowie medale i kopertę pocztową z wizerunkiem św. Barbary z kopalnianej cechowni.

W Izbie Tradycji KWK Knurów zorganizowano wystawę wizerunków św. Barbary z kopalń. Jednym z eksponatów stałej wystawy jest sztandar z 1948 roku. Można tam także podziwiać rzeźbę artysty Henryka Burzca z 1960 roku. Wydano także szereg publikacji ukazujących knurowskie Barbórki, zaś dla Telewizji „Silesia”, nakręcono 50 odcinków wspominających działalność „Gwarków”, które to spotkania za każdym razem zaczynały się od modlitwy pod wizerunkiem patronki górników.

Mennica Górnośląska w Knurowie wybiła 12 numizmatów z wizerunkiem św. Barbary wraz z opisem: „Święta Barbara o górnikach pamięta”, by górnicy mogli mieć zawsze przy sobie Jej wizerunek. – Dodajmy – przypomina B. Szyguła – że numizmaty wybito dla kopalń: „Budryk”, „Makoszowy”, „Dębieńska”, „Pniówek”, „Sośnica”,” Wujek”, Katowickiego Holdingu Węglowego, Bractwa Gwarków, Kręgu Barbar Śląskich oraz trzech z cechowni knurowskich kopalń.

(…) Konferencja zwyczajowo została poprzedzona uroczystą mszą świętą w kaplicy św. Barbary na poziomie 170 Zabytkowej Kopalni „Guido”, a przewodniczył jej Metropolita Katowicki abp. Wiktor Skworc. Po nabożeństwie goście udali się do gmachu Łaźni Łańcuszkowej. Na miejscu dokonano uroczystego otwarcia konferencji. W panelu dyskusyjnym można było wysłuchać opinii wielu ekspertów. W dalszej części konferencji przewidziano spotkanie wspomnianych depozytariuszy tradycji barbórkowych, po którym dokonano uroczystego podpisania deklaracji zgody wpisania kultu związanego z św. Barbarą, a także samej patronki górników na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.

Cały artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Dziedzictwo – tożsamość – bogactwo” znajduje się na s. 12 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Puchałki pt. „Dziedzictwo – tożsamość – bogactwo” na s. 12 majowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 47/2018, wnet.webbook.pl