W stulecie polskiego lotnictwa wojskowego i stulecie brytyjskich sił powietrznych doczekaliśmy się dwóch filmów o najsłynniejszym polskim dywizjonie. Jeden z nich to brytyjsko-polska produkcja w reżyserii Davida Blaira. Być może do powstania tego filmu przyczynił się plebiscyt Muzeum RAF i „The Telegraph” na bohatera wystawy na stulecie RAF w 2018 roku. Wygrał w nim Franciszek Kornicki,żyjący jeszcze wówczas ostatni dowódca Dywizjonu. Zdobył szesnaście razy więcej głosów niż wszyscy pozostali rywale łącznie. W plebiscycie głosowało wielu Polaków, a jak wiadomo na brytyjskich wyspach mieszka ich nie mało.
W tym też czasie zaczynało już być głośno o polskiej, choć tak naprawdę międzynarodowej produkcji filmu o
Dywizjonie 303, rozpoczętej przez Jacka Samojłowicza. Zaczynało się „jak po gruzach” – problemy z dystrybutorem, dwukrotna zmiana reżysera, niski budżet. A oczekiwania podobnie jak i obawy widzów były duże.
Premiera filmu przesuwana była kilkakrotnie, by zagościć na dużym ekranie z końcem sierpnia 2018 roku. Czy udało się temu wszystkiemu sprostać, ekranizując tę legendarną historię polskich lotników, walczących w Bitwie o Anglię? Pytałam twórców czy są zadowoleni ze swojego dzieła.
– Nie wstydzimy się – jasno stwierdza reżyser filmu Denis Delić – Jesteśmy zadowoleni, że zrobiliśmy ten film.
Zadowoleni zdają się być również pierwsi widzowie filmu i to nie byle jacy, bo na premierze pojawili się dowódcy oraz
piloci polskich baz lotniczych. Film nie zawiódł pułkownika Piotra Iwaszki, chociaż ubolewał, że całkowicie pominięto tzw. szare korzenie lotnictwa, mechaników, którzy swoją pracą niewątpliwie przyczynili się do zwycięstwa. – O nich zapomina się także dzisiaj. (…) Przed projekcją byłem pełen obaw, czy przy takim budżecie da się stworzyć coś, co będzie miało jakąś wartość. Mi i moim kolegom zależy na tym, by to było dobrze zrobione, ponieważ utożsamiamy się z tą historią. (…) Walki powietrzne w większości są dobre – ocenia pułkownik.
Mjr Mariusz Szymla, instruktor w 41. Bazie Lotnictwa Szkolnego i pilot zespołu akrobacyjnego „Biało – Czerwone Iskry” oraz jego uczniowie również wolą oglądać film okiem widza, gdyż z perspektywy pilota zapewne można dostrzec pewne szczegóły techniczne, takie jak zbyt mocne machanie drążkiem czy szarpanie samolotem. Może też filmowym pilotom brakowało ikry – Mogliby czasem zakląć. Byli zbyt grzeczni – stwierdził major. Jednak moi rozmówcy nie przywiązują do tych szczegółów wielkiej wagi. Ich zdaniem nie to akurat w tym obrazie jest najważniejsze.
Efekty specjalne i mały budżet – tego wszyscy się baliśmy. Miałam wrażenie, że po projekcji wielu westchnęło z ulgą, bowiem ku miłemu zaskoczeniu okazało się, że mały budżet wcale nie musi oznaczać tandety. Odpowiedzialny za tę sferę filmu Artur Borowiec nie ukrywa satysfakcji , że jego praca spotkała się z uznaniem, także wśród pilotów. Zdradził, że nad efektami specjalnymi pracowało „trochę więcej niż dwudziestu ludzi”, ale dało się osiągnąć dobry poziom. Cieszy się, że mógł być jednym z twórców tego obrazu filmowego , a przez cały czas produkcji towarzyszyła mu pasja.
„Dywizjon 303. Prawdziwa historia” w reżyserii Denisa Delića na polskie ekrany wchodzi 31 sierpnia 2018 roku. W głównych rolach Piotr Adamczyk i Maciej Zakościelny oraz brytyjska aktorka Cara Theobold.
Zobacz więcej: