Czerwiec’56 / Biskup Zdzisław Fortuniak: Nie dałem wiary kłamstwom ówczesnej prasy, relacjonującej procesy

POZNAŃ 28.06 / Ludzie z Poznania tego dnia wieczorem wracali pieszo – wspominał u Krzysztofa Skowrońskiego biskup Zdzisław Fortuniak pamiętne dla stolicy Wielkopolski dni sprzed 61 lat.

1956 to rok mojej matury, którą zdawałem w liceum śremskim. 28 czerwca byłem akurat w Śremie, gdy okazało się, że nie mogę normalnie wrócić do domu, bo pociągi nie kursowały – wspomina biskup Zdzisław Fortuniak. [related id=”26648″]

Początkowo docierały do niego pojedyncze informacje typu: pociągi jadą do Poznania, ale z niego nie wracają.[related id=”26785″]

– Ludzie z Poznania tego dnia wieczorem wracali pieszo – powiedział gość Poranka. I to oni byli źródłem informacji, które docierały z Poznania. Potem wiadomo było coraz więcej.

– Potem przyszedł następny etap, procesy poznańskie – wspominał biskup Fortuniak, który czytał relacje w ówczesnej prasie, gdzie komunistyczna propaganda zohydzała ludzi biorących udział w tym proteście, ale on sam wiedział, że to nie może być prawda.

– W miejscowości, w której mieszkałem, zobaczyłem już jakiś czas po tamtych dniach leżącą ulotkę, w której przeczytałem o tym, co naprawdę działo się w Poznaniu – wspomina gość Krzysztofa Skowrońskiego.

Biskup Fortuniak mówił także o relatywizmie moralnym współczesnych elit, a także zagubieniu wielu ludzi. Wspominał biskupa Antoniego Baraniaka.

MoRo

Jeśli chcesz wysłuchać Poranka WNET KLIKNIJ TUTAJ

Czerwiec ’56 / Rita Wilowska: Ojciec był twórcą transparentów niesionych przez robotników. Wolna Polska go nie doceniła

POZNAŃ 28.06. Kiedy Wałęsa doszedł do władzy, tak jak większość Polaków uwierzył mu. Dlatego tym boleśniejsze było jego rozczarowanie – wspominała artystę grafika Stanisława Nowaka jego córka.

Rankiem 28 czerwca ojciec pani Rity Wilowskiej wyszedł po papierosy na ulicę Kraszewskiego – wtedy zobaczył, co się dzieje. Jak podkreśliła Rita [related id=”26648″]Wilowska, właścicielka poznańskiej księgarni chrześcijańskiej Sursum Corda, zarówno ona, jak i jej ojciec zawsze byli wychowywani w duchu patriotycznym. Jej dziadek był powstańcem wielkopolskim.

– Ojciec zawsze pocieszał dziadka, że jeszcze doczeka wolnej Polski – mówiła pani Wilowska. Ona sama urodziła się we wrześniu pamiętnego 1956 roku. Gdy ojciec opowiadał jej o poznańskich wydarzeniach, zawsze wspominał, że w pamięci pozostał mu stukot robotniczych drewniaków na miejskim bruku. Jako że był artystą plastykiem, wiedział, że robotnicy tylko wówczas, gdy będą[related id=”26886″] mieli wypisane na transparentach swoje żądania, zostaną zauważeni. Zdawał sobie sprawę z tego, że gdy zobaczą tych ludzi ci którzy przybyli z całego świata na Targi Poznańskie, to zapewne ktoś zrobi zdjęcia i w ten sposób świat dowie się o tym, co dzieje się w Polsce.

– Pobiegł do pracowni i na zielonej tekturze wypisał hasła, pod którymi szli robotnicy Poznania w czerwcu 1956 roku – wspomina gość Poranka. Potem, w pełnej konspiracji, przekazał je robotnikom na placu Zamkowym, którzy pierwszy transparent umieścili na tramwaju.[related id=”26667″]

– To było o godzinie 9, z tego co pamiętam. Pół godziny później goście targowi szli do hal i przy okazji filmowali, robili zdjęcia, interesowało ich wszystko to, co się działo, i te plakaty – mówiła Rita Wilowska. Tego samego dnia wieczorem zdjęcia obiegły cały świat.

– Tato był przez całe życie przekonany, że to, co zrobił, było czymś bardzo ważnym, ale nigdy nie został doceniony – podkreśliła. – W momencie, kiedy Wałęsa doszedł do władzy, tak jak większość Polaków uwierzył mu, dlatego tym boleśniejsze było jego rozczarowanie.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet kliknij tutaj