Długie pięć lat trzeba było czekać na najnowszy krążek grupy Chłopcy Kontra Basia. Zmiennik krążka „O” i magicznej demówki „Tysiąc godzin demo” (oba wydania w 2015 roku) ukazał się 4 grudnia 2020 roku. Wybór daty prosty! Dzień, któremu patronuje święta Barbara.
Z Basią Derlak miałem wielką radość rozmawiać o ich kolejnym, trzecim już estetyczno – muzycznym zakręcie, który (na szczęście!) nie odebrał im busoli wciąż wskazującej legendy, klechdy, poetycje w polewie urban legend i bizarnych motywów. I taka jest „Mrówka zombie”.
Ten album rzutem na taśmę i przebojem pojawi się na moim podsumowaniu „Najpiękniejsze Polskie Muzyczne Szczyty 50 z 2020”. Tomasz Wybranowski
Tutaj do wysłuchania rozmowa z Basią Derlak i muzyka grupy Chłopcy Kontra Basia:
W piątek, 4 grudnia 2020 roku, miał swoją premierę nowy, trzeci album zespołu Chłopcy Kontra Basia. „Mrówkę Zombie” lansowały dwa single: „Zoja” i „Kosmiczny aerobic”. A teraz możemy się rozkoszować trzecim singlem o mrożącym krew w aortach i żyłach tytule – „Chupacabra”.
„Chupacabra”, ów zwierzo – stwór (parafrazując mistrza Tadeusza Konwickiego) z lubością wysysający krew domowym zwierzętom, gdzieś od północnych rubieży stanu Maine ku połudnowym krańcom Chile, to ważny symbol naszych czasów, także tych covidowo – miłosno – zarazowych (że tym razem strawestuję tym razem tytuł powieści Gabriela Garcii Marqueza.
Dlaczego? Oto bowiem żyjemy w wielkiej bańce współczesności targanej dajmonionami.
Jeden z owych ostrzegawczych głosów wewnętrznych każe uparcie wierzyć w naukę i oświeceniowe „szkiełko i oko„.
Drugi głos tymczasem mawia, że „nauka to największa religia” i nakazuje iść w kierunku bizarności mieniących się creepy-past, teoriami spiskowymi i miejskimi historiami, których… wcale nie ma tak mało.
Song „Chupacabra” Barbary Derlak i panów z Chłopcy Kontra Basia to kolejny klucz – obok „Zoi„, „Wołgi” i „Karakurta pstrego” by dostać się do misternego i przepełnionego pełzającym bardzo powoli przerażeniem pudełka z napisem „objawione, choć nieznane”.
Po wysłuchaniu całej płyty (po raz trzeci) zastanawiam się, co powinienem wytańczyć z siebie? Czy regułki Śniadeckiego, czy pajęczego karakurta poezji, srebrnej niezwykłości marzeń i zaczarowania legendarnego?… Odpowiedź zostawiam słuchaczkom i słuchaczkom. Wyborna muzyczna podróż z „Mrówką Zombie”.
Zestaw nowych nagrań przynosi także kilka pytań, które musimy zadać sobie. Najważniejsze z nich jest to, czy umiemy dziś zdać egzaminy z takich przedmiotów jak: przyzwoitość, szacunek, miłość bliźniego i rozwój duszy i serca…
Muzycznie to wciąż alternatywnie jazzujący folk, ale i trochę nocnego, delikatnego trip -hopu. Elektronika czarująca i też delikatna, podkreślająca aurę niesamowitości wyśpiewywanych przez Basię Derlak zaklęć nocno – magicznych o świecie, który chcemy z siebie za wszelką cenę z siebie wykorzenić („Ula somnambula”, czy znakomita „Latarnia”). Pytanie tylko … dlaczego?
No i jeszcze Łukasz Korybalski recytujący po włosku, niczym aktor przedni w „Karakurcie pstrym”, kwestię o tym czym jest „tarantyzm”.
Album to także znakomita praca producenta i współkompozytora całego materiału muzycznego „Mrówki Zombie” Tomasza Waldowskiego, od którego już wielu twórców muzycznych uzależniło się w zaciszu studiów nagraniowych i salach prób.
Perłą w koronie zespołu jest Basia Derlak, ekspresyjna, świetlisto – fantastyczna postać, którą kocha magiczna poezja i wysoka energetyczność. Jej Leśmianowski talent do opowiadania historiami legendarnymi, korzennymi i niesamowitymi jeszcze bardziej się rozwinął.
Barbarze Derlak (śpiew, teksty i ogólny wyraz artystyczny) towarzyszą Marcin Nenko – kontrabas, Tomasz Waldowski – perkusja, gitary, instrumenty klawiszowe, Łukasz Korybalski – trąbka, instrumenty klawiszowe i Mateusz Modrzejewski – perkusja.
Polecam bardziej niż bardzo. Tomasz Wybranowski