Norwegia likwiduje aplikację monitorującą jej użytkowników w związku z Covid-19. Powodem kwestia ochrony prywatności

Zgodnie z oceną wydaną przez norweską agencję rządową, aplikacja do monitorowaniu ruchu ludzi pod kątem ich stykania się z SARS-CoV-2 zostaje zawieszona, a dane przez nią zebrane będą skasowane.

16 kwietnia ruszyła norweska aplikacja mobilna do śledzenia rozprzestrzeniania się koronawirusa. Aplikacja Smittestopp została zaprojektowana by  gromadzić danych i rejestrować trasy użytkowników za pomocą geolokalizacji, aby można było jak najszybciej poinformować ich o kontakcie z osobą ze zdiagnozowanym COVID-19. Obecnie, jak informuje Reuters, norweski Instytutu Zdrowia Publicznego (Folkehelseinstituttet) ogłosił wycofanie aplikacji z działania. Przyczyną jest krytyka ze strony Datatilsynet – agencji rządowej odpowiedzialnej za kwestie związane z prywatnością obywateli. W ocenie agencji naruszenie prywatności obywateli jest nieproporcjonalne do efektywności aplikacji (gdyż mało osób zdecydowało się ją zainstalować)  i do istniejącego obecnie zagrożenia (wobec spadku liczby zachorowań w kraju).  Jak ogłosił w cytowanym przez Reuters oświadczeniu Folkehelseinstituttet:

Nie zgadzamy się z ewaluacją DPA [Data Protection Authority, czyli Datatilsynet- przyp. red.], ale uznajemy za konieczne skasowanie wszystkich danych i wstrzymanie pracy w wyniku tego.

[related id=115669 side=right] Tymczasem w Polsce od 9 czerwca można korzystać z aplikacji rządowej ProteGO Safe. Na temat tego, w jaki sposób zabezpieczona jest w ramach niej prywatność jej użytkowników, tłumaczył na antenie Radia WNET Marcin Maj z portalu Niebezpiecznik. pl.

Materiał promujący norweską aplikację możesz obejrzeć poniżej.

A.P.

Nowa aplikacja Ministerstwa Cyfryzacji. Ekspert: Postawiono na prywatność, co też moim zdaniem jest właściwym podejściem

Marcin Maj o aplikacji ProteGO Safe, jej działaniu i tym, czy jest ona zagrożeniem dla naszej prywatności i potencjalnym celem dla cyberprzestępców.

 

Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło, że powstała aplikacja  ProteGO Safe na smartfony, która według resortu ma pomóc ludziom uchronić się przed zakażeniem. Sprawę tą komentuje redaktor portalu niebezpiecznik.pl:

Wiem z czym mamy do czynienia i wygląda to o wiele lepiej niż sugerowały powiedzmy doniesienia medialne.

Marcin Maj ocenia, że pod względem bezpieczeństwa „wygląda ona całkiem dobrze”, choć jak inne rozwiązania koronawirusowe zrobiona była na szybko. Aplikacja ma wskazać czy mogliśmy mieć kontakt z kimś zarażonym na koronawirusa. Między wysłaniem informacji z telefonu a momentem powiadomienia kogoś ma upłynąć minimum doba.  Ekspert ds. cyberbezpieczeństwa informuje, że aplikacja ma być w pełni dobrowolna. Tłumaczy, jak uwzględnia ona naszą prywatność. Jeśli z jakiegoś powodu jesteśmy podejrzewani o zarażenie SARS-CoV-2 to

Wtedy użytkownik tej aplikacji dostaje PIN do wprowadzenia do aplikacji, po to żeby wysłać w ten pakiet informacji o tym z jakimi urządzeniami widziało się jego urządzenie, bo ten pakiet informacji jest przechowywany na urządzeniu.

Zauważa, że „zrezygnowano z przetwarzania informacji o numerach telefonów”, co jest dobre dla prywatności, choć zdaniem niektórych utrudni to mierzenie efektywności systemu. ProteGO Safe służyć nam może za dzienniczek zdrowia, który przy okazji zbiera informacje o urządzeniach z jakimi się widziało nasze urządzenie. Dane te przechowywane będą na naszym urządzeniu a nie na żadnym serwerze rządowym:

Docelowo aplikacja ma się łączyć się z tymi z tym z serwerem publicznym tylko w momencie wymieniania informacji o tym z czym się widziała.

Zdaniem naszego gościa aplikacja nie będzie atrakcyjnym celem dla cyberprzestępców.

A.P.