Z dr. Herbertem Kopcem z Uniwersytetu Śląskiego nie mam nic wspólnego – ogłosił dr Hubert Kupiec ze Szczecina

W (dominujących) kręgach lewicowo-liberalnych pedagogicznych salonów od lat mam mocno zszarganą opinię. Ledwo mnie tu znoszą. Nie ma bowiem między nami, jak to się dziś mówi, chemii.

Herbert Kopiec

Nie od dziś lewackie siły postępu mają mnie na oku. Mam to nawet w jakimś sensie udokumentowane. Oprócz postanowień komisji dyscyplinarnych ds. nauczycieli akademickich, wyroków Sądu Pracy prawomocnie orzekających o wyrzuceniu, ale i przywracających mnie do pracy, anonimów, w których rozpoznano we mnie m.in. „homofoba, ksenofoba i religijnego fanatyka”. (…)

Kogo, przykładowo – no może właśnie oprócz Kopca – poirytowałaby wypowiedź pewnej pani profesor z szacownego uniwersytetu (miłosiernie pomińmy jej nazwisko) – która bez większej skromności zapewniwszy uczestników osławionego dyskursu pedagogicznego (w tym piszącego te słowa) o swoich najwyższych kompetencjach w zakresie znajomości filozofii klasycznej oraz współczesnej ideologii postmodernizmu – równocześnie poinformowała, że odnosi się do tych opozycyjnych/sprzecznych względem siebie nurtów myślenia – z tym samym najwyższym szacunkiem?

Jak myślisz, Czytelniku: czy ktoś na to zareagował, zgłosił wątpliwość, zadał pytanie? Niestety nie. (…)

Oświadczenie. Informuję, że ze względu na podobne brzmienie mojego imienia i nazwiska mylnie identyfikuje się moją osobę z wypowiedziami i artykułami Pana dr. Herberta Kopca z Uniwersytetu Śląskiego, z którym nie mam nic wspólnego. Dr Hubert Kupiec, Uniwersytet Szczeciński.

Informuję o tym dość kuriozalnym incydencie z niejakim opóźnieniem. Do zainteresowanych (w tym nadawcy/nadawców (?) i do mnie (Herberta Kopca) także on w końcu dotarł. Choć tak przecież być nie musiało, bo Oświadczenie zostało zamieszczone w niszowym, branżowym, acz oficjalnym, prestiżowym Biuletynie Informacyjnym Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk. (…)

Nie ukrywam, że lektura Oświadczenia w pierwszym oglądzie nasuwała myśl o nieszczęśliwym wypadku przy pracy (o czym będzie za chwilę), bo charakter, treść Oświadczenia nijak przecież nie przystaje do elitarnego, poważnego miejsca, w którym się ukazało.

Jakże to, pomyślałem dobrodusznie i naiwnie zdziwiony: oto w oficjalnym Biuletynie Polskiej Akademii Nauk, w którym pomieszczane są ważne informacje poważnych instytucji państwowych zarządzających akademicką pedagogiką, ni w pięć, ni w dziewięć ukazuje się informacja jakby – za przeproszeniem – z magla wzięta. Zachowanie autora Oświadczenia (ale tylko pod pewnym względem) przypomina zapobiegliwą ostrożność byłej małżonki pijaka, która już po rozwodzie – profilaktycznie – w lokalnej gazecie ogłosiła (w dziale „Ogłoszenia płatne”): za długi mojego byłego męża nie odpowiadam.

Jest oczywiście różnica zasadnicza. Była małżonka pijaka ma zazwyczaj rzeczywiste powody odcięcia się od swojego eksmałżonka. Może on przecież być dla niej hipotetycznie nadal niebezpieczny, choćby w obszarze sygnalizowanych zobowiązań finansowych. Nie da się tego powiedzieć o (nieznanym mi osobiście) panu doktorze z Uniwersytetu Szczecińskiego, noszącym podobnie do mojego brzmiące imię i nazwisko.

Jakoż zauważmy, mój szanowny prawie imiennik nie zdecydował się ujawnić, dlaczego (ewentualne, mylne) identyfikowanie go z Herbertem Kopcem byłoby mu nie na rękę i niemiłe (?). I z tego powodu zrobił to, co zrobił.

Taki już mam paskudny charakter, że jakieś licho podkusiło mnie, aby incydent próbować zrozumieć i wyjaśnić. Drogą telefoniczną i u samego źródła. W króciutkiej i gwałtownie przerwanej (nie z mojej winy) rozmowie zorientowałem się jednak, że jestem naiwnym pięknoduchem. Od samego początku rozmowa Kopca z Kupcem, najdelikatniej mówiąc, nie kleiła się. Zostałem pouczony, iż żyjemy w wolnym kraju i nie trzeba się nikomu tłumaczyć z podjętych decyzji i wyborów. Dotyczy to także udziału w dyskursie pedagogicznym bądź rezygnacji z niego.(…)

Tak czy owak, do rozmowy o potrzebie dyskursu pedagogicznego nie doszło. Było jak w czeskim filmie: nie wiadomo, o co chodzi. A szkoda.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Wszystkie chwyty dozwolone…”, znajduje się na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Wszystkie chwyty dozwolone…” na s. 5 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Rodzina jako źródło opresji i cierpień, wychowanie w rodzinie jako gnębienie to część ideologii antykatolickiego postępu

Rodzina nadal znajduje się na celowniku „sił postępu”. Przy czym wygląda na to, że mamy tym razem do czynienia z atakiem o wiele bardziej wyrafinowanym i podstępnym niż za czasów słusznie minionych.

Herbert Kopiec

Współczesna tendencja do rozmyślnej dewaluacji wartości rodziny, pokazywanie, a niekiedy wręcz lansowanie obrazu rodziny jako źródła opresji i cierpień, w tym postrzeganie wychowania w rodzinie jako „niszczenia” – stanowi część ideologii antykatolickiego postępu, która to ideologia koncentruje się na stworzeniu „nowego, lepszego człowieka”. Komuniści (a jakże by inaczej!) obiecywali to samo i nie przepadali za tradycyjną rodziną.

A wydawało się, że w Polsce, tak boleśnie dotkniętej ideą lewackiego wychowania (owszem, dokonującego się w rodzinie, ale musiała to być koniecznie „rodzina socjalistyczna”), nikt (po instytucjonalnym upadku komunizmu), kogo nie opuścił rozum, nie będzie majstrował przy rodzinie, aby zanegować i wyprzeć z niej tradycyjne (w Polsce zazwyczaj katolickie) wartości.

Okazuje się, że nic z tego. Rodzina nadal znajduje się na celowniku „sił postępu”. Przy czym wygląda na to, że mamy tym razem do czynienia z atakiem o wiele bardziej wyrafinowanym i podstępnym niż za czasów słusznie minionych, jak dziś elegancko mawiają niektórzy rodzimi neobolszewicy.

Mam na myśli osobliwą nadzieję i związaną z nią taktykę, by nie powiedzieć sztuczkę określaną jako pedagogika alarmistyczna, ostrzegawcza. Odnajdujemy ją rzekomo (określaną jako istotny obszar tzw. nurtów pobocznych w pedagogice) w tekstach literackich będących narracjami – jak to za chwilę pokażę – z życia konkretnej – cytuję: „spotworniałej rodziny”. (…)

Muszę powiedzieć, że sporo w swoim życiu naczytałem się różnych antykatolickich agitek, zazwyczaj dość topornie potępiających Kościół katolicki, ale to, na co natrafiłem w książce „Wymazywanie”, przerosło moje wyobrażenie. Rezygnując z próby omówienia literackich zmagań dramatopisarza Bernharda z katolicyzmem, a osobliwie wypominania szkód, jakie katolicyzm wyrządził jego rodzinie, wyręczam się obszernym cytatem wyjętym z książki.

Bernhard miał rodzeństwo i wierzących rodziców: Moi rodzice (…) okaleczyli moją umysłowość do stanu nierozpoznawalności, jak się to mawia w odniesieniu do innych sytuacji. Z największą bezwzględnością wobec mnie całymi latami mieszali na swój katolicki i narodowosocjalistyczny sposób w moim młodym umyśle i wszystko w nim poprzewracali, tak że wuj Georg potrzebował również wielu lat na to, by z powrotem doprowadzić mój umysł do porządku. Koniec końców rodzice, zamiast ukształtować stosownie mnie i moje rodzeństwo, tylko nas zniekształcili, wyrządzając jedynie szkody w naszych umysłach. Rodzice (…) zrujnowali nasze umysły stosowaniem owych zgubnych katolickich metod. Kościół katolicki wyrządza tyle szkód w młodych umysłach, że trudno to sobie nawet wyobrazić, o ile rodzice są katolikami niemal automatycznie podporządkowującymi się katolicyzmowi. To, że wychowano nas w wierze katolickiej, oznaczało, że zostaliśmy gruntownie zniszczeni.

A jednak w trakcie przepisywania tego cytatu poczułem się jakoś nieswojo. Nie tracę wszelako nadziei, że latem się wyliżę. Planuję wakacje spędzić na łonie mojej tradycyjnej, śląskiej rodziny.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Rodzina. Za, a nawet przeciw” można przeczytać na s. 5 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Rodzina. Za, a nawet przeciw” na s. 5 czerwcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 36/2017, wnet.webbook.pl

Laureaci nobla w dziedzinie literatury przeżywają zauroczenia ideami totalitarnymi. Nie wszyscy się jednak tego wstydzą

Z polskich bibliotek tysiącami giną książki z czasów PRL – alarmują historycy literatury. Najczęściej wycofywane są pozycje z lat stalinowskich, których wstydzą się dziś ich autorzy.

Herbert Kopiec

Dostał takiej manii, że chciał tylko od Stefanii… W ten to sposób Boy-Żeleński charakteryzował jednego z bohaterów swojego wierszyka. Nie trzeba być poetą, aby zauważyć, że miał oczywiście rację. Takich ludzi nigdy na świecie nie brakuje i nie brakowało. Zauroczenie różnymi ideami (ostatnio zwłaszcza lewackimi) i ludźmi przybiera zróżnicowane konfiguracje i stopnie namiętności. (…)

Niedoścignionym wzorem fascynacji, miłości i oddania może być generał Lasalle, jeden z dowódców kawalerii napoleońskiej. Żalił się kiedyś, że przekroczył trzydziestkę i jeszcze żyje, co nie przystoi kawalerzyście Bonapartego. Jego marzeniem było zginąć w bitwie, w szarży dla swojego ukochanego cesarza. Notabene marzenie generała spełniło się w bitwie pod Wagram.

Przypomniały mi się te ekstremalne marzenia napoleońskiego generała, gdy przysłuchiwałem się dyskusji poświęconej fascynacji zbrodniczym komunizmem. Utopijnej idei stworzenia raju na ziemi w służbie, której zaangażowali się nasi literaci na Górnym Śląsku. (…)

Uniwersytecki establishment – przykładowo – tylko przez niedopatrzenie (słusznie zauważył ostatnio B. Wildstein) może pozwolić na krytyczne uwagi na temat Wisławy Szymborskiej. Przypomnieć jej zauroczenie Leninem, Stalinem.

Późniejsza noblistka uznała swego czasu Lenina za nowego człowieczeństwa Adama. Poetka podpisywała przeróżne apele już od ponad półwiecza, o wielu z nich chciałaby jednak całkiem zapomnieć, czy nawet całkowicie wymazać je z pamięci swoich wielbicieli. Nie tylko w socrealistycznym utworze (Robotnik nasz mówi o imperialistach) Szymborska bardzo nienawidziła „nienawiści” jako takiej.

W opublikowanym w 1954 r. tomie Dlatego żyjemy poinformowała swoich czytelników, co robotnicy sądzą o tytułowych imperialistach: Nienawidzą, tego co jest. Nienawidzą wszystkiego, co będzie. Naszych okien i kwiatów w oknach. Naszych lasów i ciszy leśnej. Nawet wiosny, bo to nasza wiosna. Nawet szkoły z wesołymi dziećmi.

Wygląda na to, że Wisława Szymborska nie dostrzegała zagrożeń dla demokracji w czasach, kiedy do ludzi strzelano na ulicach. Zagrożenia te widziała jednak dzisiaj (w 2007 roku). Demokracja w wydaniu Władysława Gomułki czy generałów Kiszczaka i Jaruzelskiego dla Wisławy Szymborskiej była widać do zaakceptowania. Wedle naszej noblistki to dopiero władza dzisiejsza, wyłoniona w wolnych wyborach, nie rozumie, co to demokracja.

Przyjmując na Wawelu Order Orła Białego (marzec 2011) Szymborska podzieliła się osobliwą refleksją: Robimy to, co lubimy robić, i za to lubienie jeszcze dostajemy ordery. Komunistyczna władza ludowa – zauważmy – też nagradzała pisarzy za służalczość. I tak dzieje się nadal. Większość polskich pisarzy wspiera polityków konserwujących okrągłostołowy układ sił prowadzących walkę z oponentami, czyli ciemnogrodem. Jednak bardziej frapuje szczere wyznanie noblistki, że lubi to, co robi.

Nie każdy mógłby zachować tak dobre samopoczucie, gdyby nazajutrz po obaleniu prawicowego rządu Jana Olszewskiego opublikował w „Gazecie Wyborczej” wiersz Nienawiść (W. Wencel, „Gazeta Polska” 2011).

W utworze Szymborskiej z 1954 roku nienawidzą imperialiści, którzy gotowi są użyć broni atomowej przeciw „miłującym pokój na świecie” mieszkańcom komunistycznej utopii, natomiast w wierszu z 1992 roku, opublikowanym na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” (5.06.1992), nienawidzą ci, którzy odwołują się do wartości moralności i patriotyzmu. (…)

Autorka Literatury światów planowanych krytycznie odnosi się do internetowych komentarzy, jakie ukazały się po śmierci noblistki (1923–2012). Zarzuca im skrajną emocjonalność i stereotypowość. Przytacza dwa z nich. Są bardzo krytyczne: (…) ktoś przykładał pistolet do głowy Szymborskiej i dlatego wysławiała pod niebiosa Stalina, Lenina i całą rewolucję? Stalin był ludobójcą. Obracająca się w tzw. inteligenckich kręgach, Szymborska o tym nie wiedziała? Czy może świadomie pochwalała zbrodnie komunistyczne? Niemieckie, hitlerowskie obozy koncentracyjne także by była skłonna wychwalać, gdyby była taka koniunktura polityczna?

A co na to Szymborska – zobaczmy: Ja się nie usprawiedliwiam. Napisałam. Brak informacji… wszyscy tak pisali. Napisało się, no trudno. Z drugiej strony mam pewne doświadczenie, jak to brakuje wiedzy i wyobraźni. Trudno. Tak wtedy myślałam. I koniec.

Cały artykuł Herberta Kopca „Dostał takiej manii, że chciał tylko od Stefanii…” można przeczytać na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca „Dostał takiej manii, że chciał tylko od Stefanii…” na s. 5 majowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 35/2017, wnet.webbook.pl

Wszystko ci volvo… Reklamowe hasło nieprzypadkowo budzi sympatyczne skojarzenia w umysłach zwłaszcza mniej refleksyjnych

Dochodzimy właśnie do zdumiewającego momentu, w którym wyroczniami w sprawach wiary i moralności katolickiej stają się ludzie, którzy z katolicyzmem nie chcą mieć nic wspólnego i z nim walczą.

Herbert Kopiec

Media, w tym salon pedagogiczny – tzw. intelektualiści transformacyjni, zajmują się między innymi przemycaniem do Polski postępowej, acz szkodliwej, burzącej ład społeczny ideologii. Ostrzegał i wskazywał na te zagrożenia między innymi Jan Paweł II, przewidując, że my, Polacy, po 1989 roku będziemy mieli problemy z jej (wolności) sensownym pojmowaniem i zagospodarowaniem: Największe zagrożenie dla człowieka jest wtedy, gdy wmawia mu się, że czyni się go wolnym (wszystko ci volvo!- podkreślenie moje, H.K.), jednocześnie go zniewalając.

Ks. prof. Józef Tischner mówił nawet o nieszczęsnym darze wolności… W czym problem i o co tu w gruncie rzeczy chodzi? O postawienie dotychczasowego świata na głowie, zachęta do życia, tak jakby Absolutu – Boga nie było. Ano, o sprawę fundamentalną, której efektem finalnym ma być doprowadzenie ludzkich społeczeństw do postępowej, rewolucyjnej tzw. zmiany społecznej. Wszystko to głównie – jak dziś słyszymy – po to, aby życie upływało ludziom lekko, łatwo i przyjemnie, czyli wedle ogólnie obowiązującego dziś i jakże prostego schematu, w którym podkreśla się równość, wolność oraz maksimum zadowolenia dla każdego. (…)

Aktorka z pasją wyjaśnia, co jej w Polsce najbardziej doskwiera i dlaczego szykuje się do wewnętrznej emigracji. Okazuje się, że najwięcej cierpienia przynosi jej fakt, iż nasza wspólnota jest oparta na polsko-katolickim rozumieniu bycia razem, na jednoczeniu się wokół cierpienia, bólu i strachu. Najsztub w pełni podziela przytoczoną diagnozę, choć jest jakby mniej radykalny w próbie odpowiedzi na pytanie: jak sobie z tym strachem poradzić? Peszek odpowiada stanowczo i natychmiast: Odrzucić Boga przede wszystkim, na co Najsztub ripostuje: To dla wielu jeszcze większy strach.

Zdecydowanie nie podziela takich obaw nasza odważna piosenkarka, argumentując następująco: Moje skromne doświadczenie osobiste, które przeżyłam parę lat temu, a polegające na tym, że sama biorę odpowiedzialność za to, czy jestem, czy nie jestem szczęśliwa, dało mi niesamowitą siłę. Piosenkarka wyznaje wręcz wzorcowo wypowiedziane przekonanie, że w liberalnej demokracji własne zadowolenie, szczęście jest jedyną rzeczą, dla której opłaca się żyć. (…)

Można oczywiście ów postęp charakteryzować na różne sposoby. Na użytek niniejszych uwag zauważmy, że – przykładowo – kiedyś Holender marzył, aby jego syn ożenił się z Holenderką. Później marzył już, żeby jego syn ożenił się z białą kobietą. Teraz marzy, aby jego syn ożenił się z kobietą. To na tym polega pomyślnie realizująca się idea postępu (M.Todd, 2016).

Na gruncie zachowań politycznych niepokojący efekt postępowego hasła wszystko ci volvo odnaleźć można ostatnio w postawach głównych graczy wspólnoty europejskiej. Czyż w brawurowo szczerej wypowiedzi prezydenta Francji Françoisa Hollande’a, skierowanej do naszej premier Beaty Szydło, że wy macie zasady, my mamy fundusze strukturalne tak trudno rozpoznać spieniężonego ducha karykaturalnie pojętej wolności? Przemilczany problem nieuchronnie ujawni się w tym, że prędzej czy później można stracić owe fundusze strukturalne. A przyczyną tej straty będzie co? Ano brak zasad. (…)

Prowadzone niezależnie od siebie badania Instytutu Socjologii UW, Centrum Badań Regionalnych i sondaże CBOS wyraźnie pokazują, że Kościół w Polsce konsekwentnie buduje podwaliny demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Raport CBOS kończą słowa

 Od powstania III RP religijność Polaków sprzyja postawom obywatelskim, czynnemu udziałowi w przemianach demokratycznych zachodzących w kraju. Zakorzenienie Polaków w religii stwarza szansę na rozwój społeczeństwa obywatelskiego inspirowanego wiarą, wyrastającego z tradycji chrześcijańskich.

Dyrektorka Centrum Badań Regionalnych usiłowała tę tezę naukowo uzasadnić w artykule napisanym dla jednego z zachodnich czasopism. Nie zakwestionowano ani metodologii, ani wyników jej badań, ale publikacji odmówiono. Z jakiego powodu? Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że Kościół katolicki nie sprzyja budowaniu demokracji – napisał redaktor. Pewne poglądy po prostu – zgodnie z poprawnością polityczną – nie mają prawa do istnienia („Rzeczpospolita” 2007).(…)

Od samego początku chrześcijaństwa w historię ludzką wpisany jest sprzeciw wobec Chrystusa i jego nauki. Trzy były najbardziej katolickie kraje w Europie: Polska, Hiszpania i Irlandia. Hiszpania i Irlandia są już zlaicyzowane. Polskę także dotknęły wady świata zachodniego. Dochodzimy właśnie do zdumiewającego momentu, w którym wyroczniami w sprawach wiary i moralności katolickiej stają się ludzie, którzy z katolicyzmem nie chcą mieć nic wspólnego i z nim walczą. (…)

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Wszystko ci volvo” można przeczytać na s. 5 kwietniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Wszystko ci volvo” na s. 5 kwietniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 34/2017, wnet.webbook.pl

Oswajanie Świra. Świr to osoba publiczna, z dużym poczuciem humoru, szanowana, podziwiana, często z podwójną osobowością

Elity intelektualne Europy odrzucają wprawdzie dyktaturę w jej skrajnej, policyjnej formie, ale bywa, że opinia jakiegoś komedianta liczy się bardziej od głosu prawdziwych badaczy i specjalistów.

Herbert Kopiec

Mamy do czynienia z zalewem agresywnego prostactwa, chamstwa, i to nie przypadkowego, ale przemyślanego, zaplanowanego i kontrolowanego. (…)

Przed dziesięcioma laty natknąłem się na informację, że już po raz szósty odbył się konkurs studencki „Świry 2006”, organizowany przez Górnośląską Wyższą Szkołę Handlową im. Wojciecha Korfantego w Katowicach. Dowiedziałem się, że w plebiscycie wyróżnia się znane osoby z życia publicznego. Świr – wyjaśniano – to osoba publiczna, charakteryzująca się dużym poczuciem humoru oraz pomysłowością, szanowana i podziwiana, nierzadko z podwójną osobowością.

Świry jak ulał nadają się na bojowników frontu walki ideologicznej lewicy. Nie tylko zresztą tej formacji. Dlaczego? Ano, jak trzeba, to zaprotestują, wesprą swoją popularnością i osobliwym wdziękiem, chętnie pomogą w tresurze społeczeństwa (a jakże by inaczej!) obywatelskiego.

(…) Głosy oddawano na znane osoby w kategoriach: aktor, osobowość kabaretowa, artysta, osobowość TV oraz Świr nad Świry. Choć nie ma dokładnej definicji, organizatorzy zapewniają, że to wyróżnienie pozytywne: ludzi oryginalnych, medialnych. Statuetkę za całokształt dostał już Jerzy Owsiak, a tytułem Świr nad Świry wyróżniono po raz kolejny Kubę Wojewódzkiego. Laureat jest dumny, bo uważa, że Świr to ubogi krewny Oskara, a wyróżnieni to osoby rozszerzające potoczne pojęcie normalności (E. Jaworska, „Rzeczpospolita”, 2005).

[Kazimierz] Kutz jawi się tu nieomal jako wzorcowe ucieleśnienie lewicowych postępowych cnót, które organizatorzy konkursu mieli na myśli i postanowili upowszechnić dla dobra ludu pracującego miast i wsi.

Kutz – jako człowiek postępowy – skutecznie odcina się od tradycyjnej formacji człowieka starego świata, człowieka konfliktów o prawdę, przywiązań do tożsamości, do rodziny, do ojczyzny, do miejsca, do polityki. (…)

Kutz mieszka sobie w Warszawie i mimo to nadal największym stąpającym po tej ziemi Ślonzokiem jest, i basta! Twierdzi, że musi pisać dla Ślązaków felietony, bo są dupowaci (ulubione słówko K. Kutza), czyli mają okaleczoną psychikę, są stłamszeni skazą niemocy.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Oswajanie Świra” można przeczytać na s. 5 marcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Oswajanie Świra” na s. 5 marcowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 33/2017, wnet.webbook.pl

Młodzieżowy dureń pedagogiczny nadzieją na odrodzenie akademickiej pedagogiki? Propozycja niewyemancypowanego pedagoga

Kto wie, czy młodzieżowy dureń pedagogiczny dopuściłby, aby w Polsce doszło do promocji antypedagogiki – osobliwej koncepcji, polegającej, najogólniej rzecz biorąc, na wychowywaniu bez wychowania?

Herbert Kopiec

Najlepszy sposób na demaskowanie kłamstw i głupot – mawiał pewien konserwatywny profesor – to cytować je. Na współczesnych pedagogicznych salonach spotkamy profesorów pedagogiki, którzy wygłaszają wzajemnie sprzeczne poglądy i równocześnie odnoszą się do nich z szacunkiem. Mało – nie dostrzegają w tym żadnej głupoty. Są pośród nich m.in. – użyjmy określenia prof. Zbyszka Melosika – symbole nonkoformizmu naukowego: H.A. Giroux i L. Witkowski (Kraków, Impuls 2010).

Ten ostatni (zaprzyjaźniony z amerykańskim lewakiem H.A. Giroux) cieszy się na salonach polskiej pedagogiki autorytetem i powszechną opinią wyjątkowo wyrafinowanego, acz brawurowego intelektualisty; uchodzi też za odnowiciela akademickiej pedagogiki i nie ukrywa, że wzoruje się na pedagogice krytycznej/lewicowej, zorientowanej postmodernistycznie i gnostycznej, ufundowanej na fałszywej wizji człowieka, która zwalcza mniejszościowy nurt pedagogiki konserwatywnej/prawicowej. Religia gnozy oparta jest na niezwykle rozbudowanej mitologii, która nieco przypomina powieści fantasy. Przebrnięcie przez te mity (o nich bez wytchnienia pisze prof. Witkowski) jest niemożliwe z powodu ich wielkiej objętości i przejmującej nudy. (…)

Wybitny przedstawiciel amerykańskiej myśli konserwatywnej Thomas Sowell pisze: Jedną z licznych strategii pozwalających na uniknięcie dyskusji merytorycznej jest specjalne używanie słów przedefiniowanych w duchu Orwellowskiej nowomowy tak, aby znaczyły coś zupełnie odmiennego niż normalnie. Komu tak naprawdę służy rehabilitacja ambiwalencji za pomocą nowomowy, czyli manipulowania znaczeniem słów? Myślę, że tym, którym zależy na unikaniu i uciszeniu merytorycznej dyskusji naukowej, a tym samym likwidacji gremiów naukowych o charakterze niezależnej, poważnej elity. (…)

Kiedy rektor Harvardu odchodził na emeryturę (1933 r.), powiedział władzom uczelni, iż wydział pedagogiczny to kociak, którego należy utopić (T. Sowell, Amerykańskie szkolnictwo od wewnątrz,1996). Czy nasi pedagodzy/stypendyści amerykańskich uniwersytetów mieli tego świadomość? (…)

Powiemy co nieco o tych pożytkach dla ratowania akademickiej pedagogiki jedynie w trybie hipotetycznym. Póki co, nie są mi bowiem znane żadne inicjatywy (oprócz mojej, tu prezentowanej), które by w jakiejś mierze przypominały zabezpieczającą przed głupotą mądrą ostrożność w armii austro-węgierskiej. Otóż trzeba nam wiedzieć, że zatrudniano w niej tzw. durnia garnizonowego, przez którego przechodziły projekty przepisów rozkazów wojskowych poprawiane tyle razy, aż je zrozumiał i potrafił streścić. Dopiero wtedy trafiały do ogólnego stosowania. (…)

Komu można by powierzyć owo profilaktyczne zadanie z nadzieją, że będzie dobrze służyć akademickiej pedagogice? Tak sobie myślę, że w roli odpowiednika durnia garnizonowego w społeczności uczonych pedagogów mogliby wystąpić młodzi pedagodzy (uniwersyteccy asystenci i doktorzy) – tzw. parezjaści. Parezjasta powinien bez strachu mówić, co leży mu na sercu. Ale tak dobrze jeszcze nie jest, bo niezbędny tu klimat intelektualny i moralny na polskich uczelniach jest wciąż marzeniem ściętej głowy. W oczekiwaniu na lepsze czasy, wybiegając z konieczności w przyszłość, proponuję już dziś dla wybranej elitarnej grupy parezjastów roboczą nazwę młodzieżowych durniów pedagogicznych.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Młodzieżowy dureń pedagogiczny nadzieją na odrodzenie akademickiej pedagogiki?” można przeczytać na s. 10–11 lutowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Młodzieżowy dureń pedagogiczny nadzieją na odrodzenie akademickiej pedagogiki?” na s. 10–11 lutowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 32/2017, wnet.webbook.pl

Zamęt i dezinformacja w służbie „postępu pedagogicznego”. Odebrano zdezorientowanym chęć walki i świadomość przegranej

Po formalnym upadku komunistycznej tyranii pewności komuniści zadbali, aby zatryumfowało ignoranckie, liberalne przekonanie, że żaden pogląd nie jest prawdziwy, a drogowskazem nie są prawdy absolutne.

Herbert Kopiec

Dziś dla formacji lewackich/postmodernistycznych uczonych, jak zauważył współczesny myśliciel P. Johnson, prawda jest tym, co lewica zawsze tłumi w imię własnej, wyższej prawdy. (…)

W tym samym kierunku i duchu idą diagnozy odnoszące się do przyczyn współczesnego kryzysu cywilizacyjnego (w tym edukacyjnego), sformułowane przez papieża Benedykta XVI:

Jeśli zachodnia wysoka kultura będzie nadal bawiła się w piaskownicy postmodernistycznego irracjonalizmu – w której jest „twoja prawda” i „moja prawda”, ale nie ma niczego, co byłoby „prawdą” – Zachód będzie niezdolny do obrony. (…) nie będzie potrafił podać powodów, dlaczego właściwie chce bronić tolerancji, praw człowieka i praworządności.

Zamknięty nieformalnie krąg profesorów (Kwieciński, Śliwerski Witkowski, Lewowicki, Dudzikowa, Pilch, Melosik, Nalaskowski, Szymański, Szkudlarek i jeszcze paru innych) zagospodarował przestrzeń publicznej debaty o wychowaniu w Polsce i stworzył podręczniki akademickie o wychowaniu na to samo ponowoczesne kopyto (w myśl konwencji, że każdy może mieć dowolne poglądy na wychowanie, pod warunkiem, że będą to poglądy głównego lewackiego/postmodernistycznego nurtu). W ten sposób uruchamia się mechanizm pedagogiki propagandowej, koncentrujący się na mozolnym kreowaniu wybranych osób do pełnienia roli autorytetów naukowych, zwanych także pedagogicznymi olbrzymami.

Polega na tym, że oto my ogłosimy, że jesteś wyjątkowo znakomity, a ty w drodze rewanżu będziesz paplał, gdzie się tylko da, że my jesteśmy jeszcze bardziej znakomici. I tak np. Kwieciński okrzyknie, że Witkowski wyprowadza pedagogikę z jej opłotków na głębię całej współczesnej humanistyki i z głębi współczesnej kultury, a Witkowski da taką skromną ripostę: Zbigniew Kwieciński pozostaje, z racji swej pozycji akademickiej, najważniejszą postacią dla kształtowania aury wewnętrznej przemiany duchowej środowiska polskiej pedagogiki, opartej na niezależności i promującej krytycyzm myślenia o inspiracjach demokratycznej i lewicowej, niemającej nic wspólnego z doktrynerstwem oraz ograniczeniami i ślepotą oficjalnego marksizmu. (…)

Przypomnę  incydent ilustrujący bezkompromisową postawę wybitnej polskiej pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej (1889–1968). W roku 1966 Rada Państwa przyznała jej nagrodę, której nie przyjęła, motywując tak swą odmowę:

Uświadomiłam sobie (…), że rozdźwięk między lekceważeniem przez władze państwowe uczuć religijnych ludności a równoczesnym przyznaniem przez te władze nagrody literackiej pisarce katolickiej jest tak wielki, że zdaje się być omyłką, nieporozumieniem. (…) Nie mogę przyjąć nagrody od władz państwowych, wprawdzie własnych, prawowitych, lecz odnoszących się wrogo do spraw dla mnie świętych.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Zamęt i dezinformacja w służbie «postępu pedagogicznego«” można przeczytać na s. 5 styczniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 31/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Zamęt i dezinformacja w służbie «postępu pedagogicznego«” na s. 5 styczniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 31/2017, wnet.webbook.pl