Siły zbrojne Rosji zdolne są odeprzeć wszelką potencjalną agresję – zapewnił we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin podczas defilady wojskowej na Placu Czerwonym w Moskwie z okazji 72 rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.
Mówiąc o okolicznościach II wojny światowej, Putin oświadczył, że przeciwko ZSRR skierowane zostały wówczas „najsilniejsze uderzenia” i zaznaczył: „Jednak nie było i nie będzie siły, która mogłaby ujarzmić nasz naród”.
Powiedział też, że doświadczenie II wojny skłania do czujności i zaznaczył, że „siły zbrojne Rosji gotowe są odeprzeć wszelką potencjalną agresję”. Dodał także, że „samo życie wymaga podwyższania potencjału obronnego” Rosji.
„Rosyjski żołnierz gotów jest także dziś, jak i we wszystkich epokach, do tego, by mężnie i bohatersko dokonywać wielkich czynów i ponosić wszelkie ofiary dla swojej ojczyzny i swojego narodu” – stwierdził. Zapewnił, że tacy żołnierze i oficerowie znajdują się teraz na placu Czerwonym i podkreślił: „kraj jest z was dumny!”.
Rosyjski prezydent zaznaczył w wystąpieniu, że do skutecznej walki z „terroryzmem, ekstremizmem, neonazizmem i innymi zagrożeniami” niezbędna jest konsolidacja całej społeczności międzynarodowej. „Jesteśmy otwarci na taką współpracę” – zapewnił.
W defiladzie na placu Czerwonym wzięli udział przedstawiciele wszystkich rodzajów sił zbrojnych Rosji, jednak część lotniczą parady odwołano ze względu na złą pogodę. Przez plac przemaszerowali żołnierze i kadeci uczelni wojskowych, żołnierze Zachodniego Okręgu Wojskowego i brygady piechoty morskiej Floty Północnej, Gwardii Narodowej (Rosgwardii), a także Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
Największą uwagę przyciągnął po raz pierwszy uczestniczący w defiladzie sprzęt wojskowy używany w Arktyce, w charakterystycznych biało-szarych barwach maskujących. Były to wyrzutnie rakiet TorM2-DT i zestawy przeciwlotnicze Pancyr-SA. Również po raz pierwszy pojawiły się na defiladzie czołgi T-72B3, będące zmodernizowaną wersją czołgów T-72B, wyposażone m.in. w mocniejszy silnik i udoskonalone systemy celownicze.
Przez plac Czerwony przejechały pojazdy opancerzone Tigr, transportery z napędem na sześć kół Tajfun-K (Kamaz) i Tajfun-M. W zmechanizowanej części parady wzięły udział także gąsienicowe wozy bojowe Kurganiec-25, bojowe wozy piechoty BMP-3 i czołgi T-14 Armata. Zaprezentowano samobieżne haubice Koalicja SW i MSTA-S, rakiety operacyjno-taktyczne Iskander-M, systemy rakiet przeciwlotniczych Buk-M2 i zestawy przeciwlotnicze Pancyr-S.
Na plac wyjechały także transportery opancerzone desantu Rakuszka i wozy bojowe desantu BMD-4M; następnie pojawiły się systemy rakietowe S-400 Triumf i wyrzutnie rakiet Jars. Kolumnę zamykały transportery opancerzone Bumerang.
O tym, że lotnicza część defilady nie odbędzie się, resort obrony Rosji powiadomił w ostatniej chwili; wcześniej planowano przelot nad Moskwą ponad 70 samolotów i śmigłowców. Jeszcze w poniedziałek przedstawiciele sił zbrojnych podkreślali, że udział w defiladzie wezmą rosyjscy piloci, którzy uczestniczyli w operacji wojskowej w Syrii.[related id=”17529″ side=”left”]
W Petersburgu z kolei w defiladzie nie wzięły udziału okręty bojowe. Źródła w armii cytowane przez dziennik „Kommiersant” poinformowało, że powodem jest pogorszenie się pogody. Media zaś podawały wcześniej, że okręty opuściły przystań i wyrażały przypuszczenie, że zostały one wezwane z Petersburga w związku z pojawieniem się w pobliżu wód terytorialnych Rosji amerykańskiego niszczyciela USS Carney.
Odwołanie w Moskwie lotniczej części parady jest poważnym rozczarowaniem dla tych mieszkańców, którzy mimo bardzo chłodnej pogody – zaledwie kilka stopni Celsjusza – zgromadzili się wzdłuż głównych arterii, by podziwiać przejazd sprzętu wojskowego. Media podawały wcześniej, że na rozpędzenie chmur nad Moskwą przeznaczono 100 mln rubli (1,7 mln USD).
Łącznie w defiladach wojskowych w blisko 30 miastach Rosji uczestniczyło we wtorek około 90 tysięcy żołnierzy. Telewizja państwowa pokazała też defiladę z udziałem sprzętu wojskowego, jaka odbyła się w Doniecku, na ogarniętym konfliktem zbrojnym wschodzie Ukrainy.
PAP/LK