Kandydat Prawa i Sprawiedliwości zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy manifestujący są zwolennikami jego partii, jednak zaznacza, że kluczowe jest, że „wszyscy tworzymy biało-czerwoną drużynę”.
Według prof. Szczuckiego w toczącym się sporze nie chodzi o wybór między partiami politycznymi, a o kierunek rozwoju kontynentu.
To wybór, czy będzie Europa Schumana czy Spinelliego, Europa współpracujących ze sobą, ale suwerennych państw, czy Europa, w której państwa narodowe są likwidowane – podkreśla polityk.
Polityk PiS sprzeciwia się wizji Unii Europejskiej, w której biurokraci mają mówić Polakom, a także przedstawicielom innych narodów, jak mają mieszkać, jak prowadzić gospodarstwa rolne, w pełnym podporządkowaniu centralnemu zarządzaniu.
Sebastian Kaleta: chcemy zielonych drzew, a nie Zielonego Ładu
Zwraca uwagę na fałszywość dychotomii podpowiadanej przez przedstawicieli rządu, zgodnie z którą stoimy jako państwo przed wyborem między Moskwą, a Unia taką, jak ona dziś jest.
Obecność Polski w Unii Europejskiej postrzegam jako naszą rację stanu, ale nie może to być Unia scentralizowana, która lekceważy głosy swoich członków – mówi.
W ocenie Szczuckiego polityczna poprawność i zideologizowanie Unii Europejskiej doprowadziło do wyeliminowania rzetelnej debaty na temat przyszłości wspólnoty.
Wzmacnianie centralnego zarządzania w UE doprowadzi do jej rozkładu. Kolejne państwa będą niezadowolone ze sprowadzania do roli wasala. Będą „exity”, a tego przecież nie chcemy – ostrzega kandydat PiS.