Polakowi w brytyjskim szpitalu grozi śmierć głodowa. Daniluk: trzeba wywrzeć presję

Bogumił Tomasiewicz i Janusz Daniluk o sprawie sparaliżowanego Polaka w Plymouth, którego brytyjscy lekarze chcą odłączyć od aparatury podtrzymującej życie i o akcji modlitewnej pod ambasadą UK.

Bogumił Tomasiewicz mówi o sprawie sparaliżowanego Polaka leżącego w szpitalu Plymouth. Po tym, jak mężczyzna 6 listopada doznał według szpitala poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu, brytyjscy lekarze chcą odłączyć podawanie mu pożywienia i wody. W sprawie tej interweniował u brytyjskiej ambasador sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski. Żona i dzieci pana Sławomira zgadzają się na jego odłączenie od aparatury podtrzymującej życia. Jego matka i siostry są zaś temu przeciwne. Chęć przyjęcia pacjenta wyraziła klinika Budzik, jednak brytyjskie instytucje nie wyrażają zgody na jego transport do Polski.

Nasz gość informuje, że w intencji uratowania życia Polaka organizowane będą o godzi. 15, począwszy od dzisiaj, koronki do Miłosierdzia Bożego pod warszawską Agrykolą, gdzie znajduje się ambasada Zjednoczonego Królestwa. Krytykuje postawę Brytyjczyków:

To jest obraza dla wszystkich też Polaków. Ja czuję się obrażony przez Anglików. Wielokrotnie, przecież nas wielokrotnie zdradzali i nie mają zamiaru nam naprawdę przychylić trochę łaski dla tego człowieka.

Janusz Daniluk podkreśla, że Polacy mają szczególnie bolesne doświadczenia, znając ze swej historii przykłady zagłodzonych na śmierć, tak jak ma to miejsce obecnie z pacjentem angielskiego szpitala. Przypomina zamordowanie o. Maksymiliana Marii Kolbego, którego Niemcy w Auschwitz skazali na śmierć głodową, by ostatecznie dobić go zastrzykiem z fenolu. Podkreśla, że Polak jest przytomny i czeka na niego miejsce w klinice Budzik.

Musimy jako Polacy tę presję właśnie na ambasadę i na Anglików wymusić.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Komentarze