Irena Lasota: Do Kongresu wejdzie nurt bardziej lewicowy niż Bernie Sanders. Trzeba to obserwować z niepokojem

Sytuacja, gdy zwycięzcy nie mogą triumfować, a przegrani nie czują, że są w beznadziejnej sytuacji jest bardzo korzystna dla Ameryki. Niepokoją jednak sukcesy wyborcze skrajnej lewicy.


We wczorajszych wyborach Amerykanie wybierali swoich przedstawicieli do wyborach lokalnych dwóch izb kongresu: Senatu i Izby Reprezentantów. Są to bardzo ważne wybory, gdyż Kongres jest kluczowy w kształtowaniu polityki Białego Domu – Senat, w którym pozycję utrzymali Republikanie, decyduje o polityce zagranicznej, zaś Izba Reprezentantów, w której większość zdobyli Demokraci, o budżecie państwa.

– Wygrała Ameryka i to tak troszeczkę – mówi Irena Lasota – za każdym razem, kiedy w stanach nie ma pełnej władzy tylko jest trójwładza, wtedy politycy próbują rozwiązać coś twórczo, tak jak teraz przydałoby się rozwiązać np. sprawę ubezpieczeń zdrowotnych. Dobrze to zrobi to obu partiom, może je skłonić do refleksji. Ci co przegrali zobaczą, że warto rozmawiać, a zwycięzcy wiedzą, że ich pozycja nie jest silna.

„Niebieska fala” czyli przewidywane przez niektórych zwycięstwo wyborcze Partii Demokratycznej okazała się dużo mniejsza, niż oczekiwali sami zainteresowani:

Partia Demokratyczna jest w bardzo słabym stanie, nie ma przywództwa, prawdopodobnie dojdzie do odsunięcia na bok Hillary Clinton, której występy w ostatnich miesiącach kampanii wywołały oburzenie wśród Demokratów.

Niewiele pomogło również zaangażowanie się w kampanię byłego prezydenta Baracka Obamy.

Publicystka dostrzega jednak niepokojący trend: „Bardzo widoczna będzie za to lewica demokratyczna, która jest jedyną jako tako zorganizowaną grupa. Są to politycy na lewo nawet od Berniego Sandersa. Jest to olbrzymie niebezpieczeństwo,  z tym że te lewicowe siły jeszcze się nie skonsolidowały i należy je obserwować z niepokojem.” Publicystka mówi jednak, że Ameryka jest „krajem bardzo zrównoważonym i rzadko dochodzi do radykalnych postaw”.

MF

Komentarze