Jak powiedział wiceminister w rozmowie z Łukaszem Jankowskim, polskiemu biznesowi oraz szkolnictwu wyższemu brakuje osób, dzięki którym będą mogli współpracować: – Ludzi, którzy potrafią zrozumieć zarówno logikę, jak i zasady funkcjonowania w rzeczywistości naukowej i w rzeczywistości biznesu. Właśnie ci doktoranci wdrożeniowi mają być zatrudnieni w przedsiębiorstwie, ale prowadząc działania naukowe na uczelni.
Odpowiadając na zarzuty, iż tacy doktoranci zaniżą poziom studiów, minister stwierdził, iż będą oni stanowić elitę: – Każdy doktorant, który będzie studiował i korzystał z tego programu, musi spełnić wszystkie wymagania, które spełnia normalny doktorant – będzie też musiał spełnić warunek wdrożenia, czyli praktycznego wykorzystania pracy, a pilnować tego będzie promotor pomocniczy.
Wobec tej ustawy pojawiają się również zarzuty o nieprecyzyjny język: – Wszystkie sformułowania już dzisiaj istnieją. Przepisy, które zastosowaliśmy wobec doktora pomocniczego, są analogicznymi przepisami, które stosujemy dzisiaj do naukowców, którzy mają tytuł doktora, a przyjeżdżają do nas z Zachodu. Ale on ma być tylko profesorem pomocniczym.
Czy przedsiębiorcy deklarują chęć zatrudnienia takich osób? Ilu doktorantów ma mieć szansę ukończenia takich studiów?
Zapraszamy do wysłuchania nagrania.
WJB