Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła jest to uchwała, która „stawia sprawy na głowie”. – Mamy do czynienia z sytuacją, w której bohater walki z korupcją i mafią stał się kozłem ofiarnym. Przestępca zostaje uniewinniony, a ten, kto z nim walczył, skazany – mówił.
Korupcja jest kodem założycielskim III RP i walka z nią określa pewną „postawę”. Sad Najwyższy bardzo wyraźnie spowodował „efekt mrożący” – mówił Marcin Warchoł – mając na myśli, że orzeczenie SN uderza w działania tysięcy funkcjonariuszy, którzy codziennie narażają swoje zdrowie i życie na walkę z korupcją. W Rumunii niedawno ludzie wyszli na ulicę w obronie życia publicznego, w walce o standardy i etykę – podawał jako przykład nasz gość. Tymczasem w Polsce SN „staje po stronie tego wszystkiego, z czym powinien walczyć”.
– Mit założycielski III RP wciąż daje o sobie znać i wczoraj widzieliśmy tego objaw.
Sąd Najwyższy nie miał prawa zajmować się sprawą ułaskawienia przez prezydenta Kamińskiego i z punktu widzenia prawa jest to absolutna racja.
– Konstytucja stanowi, że prezydent ma prawo łaski bez względu na trwanie postępowania. Po drugie jest kontrola i równowaga trzech władz, która mówi o tym, że żaden organ nie może stawiać się ponad inne organa.
Jak powiedział gość Radia Wnet, w tym wypadku SN cenzuruje działania prezydenta i „zabiera mu historyczne prawo łaski”. Dodatkowo mamy konstytucyjną zasadę legalizmu – nie można uzurpować sobie władzy niedanej przez prawo, a to uczynił Sąd Najwyższy. Zdaniem Warchoła ta uchwała burzy porządek konstytucyjny.
– Stosowania prawa nie można zaskarżyć do Trybunały Konstytucyjnego, ale brak podstaw prawnych – już tak i mam nadzieję, że to się zdarzy – powiedział.
Marcin Warchoł uważa, że wczorajsza decyzja SN jest elementem sporu i walki w Polsce.
– Określiłbym to tak: Sąd Najwyższy wchodzi w buty, które przez rok były przynależne Trybunałowi Konstytucyjnemu. Od 2014 roku nastąpił nieprzypadkowy ciąg zdarzeń: niejasne okoliczności wyborów samorządowych, skok na Trybunał przez PO, kiedy to Platforma zawłaszczyła sobie pięć miejsc. Były to szalupy ratunkowe, które przygotowano sobie na wypadek przegranych wyborów parlamentarnych i prezydenckich, i teraz mamy tego kontynuację. Tym ostatnim przyczółkiem jest Sąd Najwyższy. Ta uchwała to orzeczenie polityczne. Wpisuje się ona w narrację polityczną i antypaństwową.
Gość Radia Wnet powiedział, że powołanie „nadzwyczajnej kasty sędziów” świadczy o kompletnym zaniku poczucia obywatelskości.
– Mamy 10 000 sędziów, którzy rzetelnie pracują, ale jest też część sędziów, którzy czerpią najgorsze wzorce rodem z PRL-u. Są to pogarda dla państwa, przekonanie o własnej wyższości i łamanie zasad, które powinny być istotą władzy sądowniczej – mówił.
Wiceminister zaznaczył, że sędzia nie może poddawać się emocjom, powinien kierować się obiektywizmem i bezstronnością.
Na zakończenie rozmowy powiedział, że jest pewien, że uda się zreformować wymiar sprawiedliwości oraz że Prawo i Sprawiedliwość „nie wprowadza żadnych drastycznych zmian, których nie byłoby jeszcze na zachodzie”.
-Myślę, że ustawy będą gotowe już w przyszłym tygodniu. Jest przygotowywane uproszczenie procedur. Najpierw trzeba jednak wprowadzić zmiany strukturalne i systemowe. Niezbędna jest np. kontrola społeczna nad sposobem powoływania sędziów.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
JN
Obejrzyj również wywiad z wiceministrem sprawiedliwości na YouTube: