Manifest dietetyczny głośnej – tzn. znanej z tego, że jest głośna – „europosłańczyni”, czyli co jest prywatne, a co nie

Na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych dokonała wpisu, iż „to, co jemy, nie jest naszą prywatną sprawą”. Ponoć nie chodzi tu o jej prywatne preferencje, a o kwestię społeczną.

Piotr Sutowicz

Europosłanka czy też europoślini – sam bowiem już nie wiem, jak należy określać kobietę zasiadającą w Europarlamencie – pani Sylwia S. (skoro nazwisko jest znane, to umówmy się, że nie będę go na każdym kroku powtarzał) wypowiedziała się w temacie konsumpcji mięsa. (…)

Rzecz pierwsza dotyczy tego, co jest, a co nie jest sprawą prywatną. Jeśli napiszę, że żaden grzech popełniony przez kogokolwiek, choćby uczyniony był jedynie w najgłębszych zakamarkach myśli, całkiem prywatny nie jest, to jestem przekonany co do słuszności takiego poglądu. Natomiast znaczna część przedstawicieli elit będzie w tym względzie nieufna, a następnie, kiedy określę dokładnie, zgodnie z nauczaniem Kościoła, co jest grzechem, ogłosi mnie faszystą, homofobem, oskarży o mowę nienawiści. Wreszcie, gdyby moja opinia okazała się przebić do szerszych kręgów społecznych, zostanę odsądzony od czci i wiary i szybko powstanie postulat konieczności wyeliminowania mnie z życia publicznego. Co bardziej ugodowi komentatorzy obwieszczą, że sprawy wiary powinienem zostawić w domu, oczywiście pod warunkiem, że nie będę w jej duchu wychowywał dzieci.

W wypadku pani S.  postulat niejedzenia mięsa stał się częścią debaty publicznej. I wcale tu nie chodzi o powstrzymanie się całych społeczności od konsumpcji białka zwierzęcego w związku z przeżywanym właśnie Wielkim Postem, to bowiem ma pozostać prywatne.

Nie dotyczy on również sytuacji, w której szkodzę sobie i społeczeństwu jedząc jakieś świństwo, które prowadzi bądź do zatrucia pokarmowego, z którego trzeba mnie leczyć, bądź do tego, że stanę się roznosicielem jakichś szkodliwych zarazków, które powalą połowę ludzkości. To ostatnie zresztą dla części lewicowych elit chyba wcale nie jest takie najgorsze, skoro głoszą one potrzebę ograniczenia populacji ludzi szkodzących środowisku, między innymi przez jedzenie mięsa właśnie.

Pani poseł, będąca skądinąd doktorem prawa, stoi na stanowisku, że pomiędzy sposobem produkcji, z którego wynika konsumpcja, a klimatem istnieje bezpośredni związek, który obecnie nacechowany jest negatywnie. Poza tym wypowiedź powyższa wpisana jest w kampanię polityczną mającą na celu wprowadzenie nowego podatku, który miałby spowodować podniesienie cen mięsa. Ot i wszystko.

Cały artykuł Piotra Sutowicza pt. „Dieta »europosłańczyni«, czyli co jest sprawą prywatną, a co nie” znajduje się na s. 7 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Cena „Kuriera WNET” w wersji elektronicznej i w prenumeracie pozostaje na razie niezmieniona.

Następny numer naszej Gazety Niecodziennej znajdzie się w sprzedaży 9 kwietnia 2020 roku.

Artykuł Piotra Sutowicza pt. „Dieta »europosłańczyni«, czyli co jest sprawą prywatną, a co nie” na s. 7 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Poprawność polityczna stała się synonimem konformizmu, co Orwell nazwał prawomyślnością wobec obowiązujących przepisów

Pod pozorem swojego głównego znaczenia poprawność polityczna staje się perfidnym narzędziem walki politycznej, instrumentem wymuszania posłuszeństwa wobec ideologii, nawet jawnie destrukcyjnych.

Jacek Musiał, Karol Musiał

Społeczeństwo niemieckie, które łączył wspólny język, wspólne wartości, które przez dwa wieki było motorem europejskiej nauki i kultury, w krótkim czasie dało się omamić fałszywym, obcym mu ideom, choć stały one w sprzeczności z tradycją niemiecką wyrosłą na bazie Dekalogu.

Pomijając wartości nadprzyrodzone przypisywane Dekalogowi, a więc patrząc na niego wyłącznie z ateistycznego punktu widzenia, jest on zbiorem praw opartym na doświadczeniach kilkuset pokoleń. W długotrwałej perspektywie przestrzeganie określonych zasad miało być optymalnym postępowaniem dla przetrwania społeczeństwa jako całości. Dekalog nie wyznacza kar – nie jest kodeksem karnym, a jedynie (albo aż) aktem normatywnym. Ujęcie tych zasad w formę nakazów moralnych wiąże się z faktem, że ich łamanie w perspektywie krótkowzrocznej wydaje się miłe, przyjemne, doraźnie niezwykle korzystne. Kilka współczesnych testów na inteligencję stawia szybki zysk i umiejętność łamania zasad ponad tradycją, wiernością, stabilnością. Doraźne korzyści wynikające z łamania wspomnianego zbioru zasad to na przykład szybko odczuwalne zaspokojenie całego szeregu potrzeb – np. poprawa sytuacji materialnej, awanse. (…)

Poprawność polityczna ma kilka znaczeń. Najczęściej używana jest w rozumieniu pozytywnym, czyli szacunku i tolerancji. Pośrednim znaczeniem jest (za Słownikiem języka polskiego) „postępowanie zgodnie z obowiązującym konwenansem”. Na drugim, negatywnym biegunie, może z powodu braku właściwego, innego określenia, poprawność polityczna stała się synonimem konformizmu, biernej postawy wobec zła, wobec błędów, czynów, postaw tradycyjnie negatywnych. Orwell nazwał to prawomyślnością lub ortodoksyjnością (wobec obowiązujących w tym momencie przepisów prawa państwowego). Przykładem historycznym jest usankcjonowana w III Rzeszy zagłada Żydów i Romów, czy E-Aktion, znana jako T4. Wszystko odbywało się przecież zgodnie z obowiązującymi normami. Pod pozorem swojego głównego znaczenia poprawność polityczna staje się przewrotnym i bezwzględnym narzędziem walki politycznej, instrumentem wymuszania posłuszeństwa wobec ideologii, nawet jawnie destrukcyjnych.

Poprawność obwarowaną strachem i opisanymi mechanizmami zachowań psychologicznych można przypisać poprawności politycznej sensu stricte, poprawności moralnej, naukowej, ekonomicznej, ekologicznej i pewnie wielu innym. Zespół zachowań naukowców, polegający na „niewychylaniu się”, można nazwać polityczną poprawnością nauki.

Poprawność polityczna wiąże się z autocenzurą i cenzurą otoczenia, w tym – z donoszeniem na „nieprawomyślnych”. Czasem, chcąc wykazać się własną „poprawnością” – z izolowaniem lub ośmieszaniem myślących inaczej. Według Orwella najbardziej gorliwymi strażnikami i egzekutorami „poprawności” są ludzie o ograniczonej inteligencji.

Społeczeństwa zachodnie, w których wolność i demokracja uśpiły czujność, łatwo poddają się „praniu mózgów” w stylu opisanym w 1948 roku przez George’a Orwella, czego dowodem jest to, jak łatwo uwierzyły w urojonego wroga w postaci CO2. Mieszkańcy byłego bloku wschodniego na własnej skórze mieli okazję poznać, czym jest poprawność polityczna i ci, którzy to pamiętają, są mocno wyczuleni na te metody. Niestety to pokolenie już wymiera, a nowe pokolenie nie odziedziczyło tej wrażliwości.

Przez dobrych 30 lat społeczeństwa były indoktrynowane opartą na bardzo subtelnych przekłamaniach teorią, że dwutlenek węgla pochodzący z działalności człowieka (a nie inne przyczyny) powoduje globalne ocieplenie. Zaangażowane w cały proceder były i są organizacje międzynarodowe, wiodące media, politycy, „poprawni” naukowcy. Wszelkie inne poglądy są tłumione w zarodku, marginalizowane lub umierają pozbawione środków finansowych. Są niezgodne z wielkimi interesami lobby rosyjskiego gazu ziemnego, francuskiej energetyki jądrowej, chińskich turbin wiatrowych i spekulacji giełdowej. Nieliczni, którzy próbują mieć inne zdanie, są ośmieszani, wyszydzani. Polski uczony, profesor Zbigniew Jaworowski (1927–2011) z niezwykłą intuicją próbował uzasadnić, że dwutlenek węgla nie może mieć istotnego wpływu na globalne ocieplenie, lecz nie zdążył udowodnić swoich racji, gdyż stracił za dużo czasu na błędną ścieżkę – ślepy zaułek. Swoją drogą, w środowisku naukowym spotkał się nie tylko z oporem, ale wręcz z izolacją. Cóż, naruszyłoby to piękną konstrukcję ortodoksyjnej teorii globalnego ocieplenia.

Znajomi inżynierowie pytają, po co tracić czas na walkę z mitem CO2 jako domniemanego czynnika sprawczego globalnego ocieplenia, skoro absurd tej teorii jest oczywisty? Otóż w dzisiejszej rzeczywistości – wcale nie tak oczywisty, nie zdroworozsądkowy. Według przywołanej futurystycznej powieści Orwella, napisanej jeszcze w 1948 roku, „za największą herezję uzna(wa)no zdrowy rozsądek”.

Co więcej: przyzwolenie na funkcjonowanie kłamstwa to zgoda na bezzasadne zniszczenie ekonomiczne niektórych państw, a powiększanie ich kosztem dobrobytu innych (nic dziwnego, że będących obecnie wielkimi orędownikami pochodzącej jeszcze z ubiegłego wieku teorii globalnego ocieplenia od CO2). To również niemoralne przyzwolenie dla spekulantów. Jak to zostanie opisane w następnych artykułach – to z dużym prawdopodobieństwem droga do faktycznego (a nie urojonego, od CO2) globalnego ocieplenia i dalszego niszczenia środowiska. Sam zdrowy rozsądek w orwellowskiej rzeczywistości nie wystarcza. W sytuacji „siła złego na jednego” potrzebne są konkretne hipotezy mocniejsze od tej z XX wieku.

Cały artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Czy Orwell miał rację?” znajduje się na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jacka Musiała i Karola Musiała pt. „Czy Orwell miał rację?” na s. 9 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 63/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Piotr Olczyk: Nie mam nic przeciwko czarnoskóremu Bondowi – audycja „Jesteśmy razem” [VIDEO]

Piotr Olczyk i Janusz Mirowski w studio Radio WNET

Gościem Janusza Mirowskiego w audycji „Jesteśmy razem” był Piotr Olczyk, twórca treści tekstowych, audio i wideo, znawca popkultury, który stale współpracuje z duża siecią kinową w Polsce.

Tomasz Kot, Rafał Zawierucha, Joanna Kulig to Polacy, którzy nie mają kompleksów i idą po swoje do USA. O nich, o kondycji Polskiego kina, popkulturze, poprawności politycznej i muzyce rozmawialiśmy z Piotrem Olczykiem.

Audycja z muzyką:

Piotr Olczyk

Piotr jest także, a może przede wszystkim liderem zespołu muzycznego. Zapytaliśmy go czy Polacy mają szanse na zachodzie i jak to jest być twórcą w Polsce. Posłuchaj!

Poprawność polityczna to dialektyka marksistowska o postaci, sile i prymitywizmie umysłowego młota pneumatycznego

Komuna sowiecka „starego, leninowskiego typu” dawała satyrykom asumpt do wspaniałych dowcipów, wobec marksizmu kulturowego zaś wszyscy zachowują się jak zahipnotyzowani przez węża.

Celina Martini

Kiedy obserwuję dyskusje na gorące obecnie tematy polityczne, uderza mnie kompletne nieprzygotowanie pojęciowe strony konserwatywnej do dialogu ze stroną „liberalną”.

Problem z grubsza polega na tym, że konserwatyści, jak na konserwatystów przystało, używają technik dyskusyjnych przyjętych jeszcze w czasach Platona, a więc: wymiany racjonalnych argumentów, poszanowania przeciwnej strony, dążenia do znalezienia prawdy i do uzgodnienia wspólnego stanowiska. Tymczasem strona liberalna opiera się w polemice na wynalazku dialektyki marksistowskiej, która w drodze rozwoju, czy też może – odwrotnie – uproszczenia, uzyskała formę poprawności politycznej, będącej umysłowym młotem pneumatycznym (z całą siłą i prymitywizmem tego narzędzia), służącym ideologii marksizmu kulturowego.

Dlatego nasi antagoniści w głębokiej pogardzie mają przeszłe i teraźniejsze fakty, o których usiłują wspominać ich polemiści; na argumenty odpowiadają inwektywami, bez mrugnięcia zaprzeczają prawom logiki, lansując absurdalne opinie, kłamią i bluźnią, czym bezlitośnie nokautują swych nieszczęsnych rozmówców, wprowadziwszy ich przedtem w osłupienie. (…)

MARKSIZM KULTUROWY – ideologia wywiedziona w latach 20. ubiegłego wieku z marksizmu-leninizmu, jako odpowiedź na mierne sukcesy klasycznego komunizmu wśród robotników Europy Zachodniej. Jej autorami są Gramsci, Spinelli, a kontynuatorzy to tzw. szkoła frankfurcka – Fromm, Adorno, Marcuse, korzystający z prac Wilhelma Reicha – pomysłodawcy edukacji seksualnej dzieci i ogólnej seksualizacji i demoralizacji społeczeństwa. Celem marksizmu kulturowego jest totalna przebudowa cywilizacji europejskiej w oparciu o rewolucję seksualną i stworzenie nowego człowieka, wyzwolonego z dotychczasowej tożsamości. Głównymi wrogami tej rewolucji są rodzina, naród i Kościół katolicki, jako instytucje „zniewalające” człowieka i hamujące jego swobodny rozwój. Środkiem zapewniającym panowanie tej ideologii jest

POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA – totalna cenzura ludzkiej świadomości, ignorująca istniejącą rzeczywistość, podstawiająca zamiast faktów ideologiczne klisze. Fundamentem tego myślenia jest negacja istnienia obiektywnej prawdy czy stałych wartości, lekceważenie racjonalnego wywodu, pogarda dla logiki, oparcie myślenia na emocjach, manipulacja umysłami wyznawców. (…)

DYSKRYMINACJA – normalnie: ucisk i brak równych praw jakiejś grupy czy jednostek. DYSKRYMINACJA w ujęciu marksistów: nieposiadanie wiodącej roli społecznej czy politycznej, do której aspirują pewne grupy. Wobec braku rzeczywistego ucisku tych grup, tworzy się medialną mitologię rzekomego ucisku, aby potem walczyć z nim, niszcząc porządek społeczny i moralny (jego zniszczenie jest głównym celem marksizmu kulturowego). (…)

LIBERALIZM – w różnych kontekstach zawsze dotąd oznaczał opcję wolnościową. W języku marksistów kulturowych oznacza totalitarną przemoc stosowaną w celu zniszczenia dotychczasowych norm moralnych i społecznych. (…)

WALKA ZE STEREOTYPAMI jest równoznaczna z walką z normami i zasadami cywilizacji chrześcijańskiej. Jest to między innymi:

  1. Zanegowanie obiektywnej prawdy, wprowadzenie relatywizmu w każdej dziedzinie, a co za tym idzie – zniszczenie racjonalnego myślenia.
  2. Niszczenie silnej, dającej oparcie tradycyjnej rodziny heteroseksualnej przez teorię gender (twierdzenie, że płeć nie jest cechą biologiczną, lecz społeczną). Konsekwencją jest walka z wszelkimi przejawami różnic między płciami i udawanie, że nie istnieją tzw. drugorzędne cechy płciowe, destabilizacja tożsamości płciowej u dzieci, wyśmiewanie tradycyjnych ról w rodzinie, zamiana tradycyjnych zadań męskich na kobiece i odwrotnie, zarzucanie normalnym rodzinom złego wpływu na dzieci.
  3. Walka z religią i Kościołem katolickim jako instytucją utrwalającą porządek moralny i etyczny.
  4. Twierdzenie, że narody są niepotrzebne i szkodliwe. Skutkiem jest walka z patriotyzmem i poczuciem przynależności narodowej oraz pedagogika wstydu. (…)

MOWA NIENAWIŚCI, HOMOFOBIA, ANTYSEMITYZM, RASIZM – są to obelżywe określenia stosowane wymiennie, często bez żadnego związku z treścią inkryminowanego stwierdzenia, na każdą wypowiedź niezgodną z poprawnością polityczną lub krytykę stanowiska strony lewicowo-liberalnej. Jest to forma cenzury prewencyjnej, pozwalająca uniknąć merytorycznej dyskusji.

Cały artykuł Celiny Martini pt. „Mały słownik marksizmu kulturowego” znajduje się na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 59/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Celiny Martini pt. „Mały słownik marksizmu kulturowego”, na s. 8 majowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 59/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Groteskowa afera spódniczkowa. Nasze inteligenckie elity zostały już rozbrojone i zastraszone ideologicznymi idiotyzmami

Dyrekcja liceum w Gnieźnie i lokalny działacz samorządowy bez przymusu, urzędowej presji czy politycznego szantażu potulnie podporządkowali się poprawności politycznej w sprawie szkolnego żartu

Henryk Krzyżanowski

Przez Gniezno przetoczyła się w marcu afera spódniczkowa, humorystyczna i poważna zarazem. Najpierw wymiar humorystyczny. W szacownym LO im. Dąbrówki, jednym z najlepszych w Wielkopolsce, samorząd uczniowski uzgodnił z dyrekcją, że uczennice, które w Dzień Kobiet przyjdą do szkoły w spódnicy lub sukience, nie będą w tym dniu odpytywane. Nic wielkiego, na podobnej zasadzie mają immunitet chłopcy w krawatach w Dzień Chłopaka.

Na tym niewinnym żarcie spoczęło jednak czujne oko lokalnej działaczki partii Razem, która w internecie zwymyślała szkołę, że skandal, seksizm, uprzedmiotowienie kobiet, etc., etc.

„I co z tego?”, ktoś powinien zapytać. „Po to są lewacy, żeby takie opinie wygłaszać. A dyrektor stuletniego liceum w mieście o randze Gniezna to za wielka persona, żeby na takie zaczepki w ogóle reagować”.

A jednak reakcja nastąpiła. I to jaka!

Pani dyrektor ogłosiła potulnie, że skoro tak, to zaprosi wokalistkę z grupy punkowej „Siksa” (!?), by ta przeprowadziła w szkole warsztaty z tolerancji, pozycji kobiety w świecie, etc.

Wtedy rozbawiona internetowa publiczność zaczęła cytować teksty owej wokalistki-szkoleniowca, przetykane obficie grubym słowem anatomicznym. Na to dyrektorka podała tyły i warsztaty „Siksy” odwołała. To jednak nie skończyło sprawy – w sukurs sprawie postępu pośpieszył dyrektor wydziału Edukacji Starostwa Powiatowego w Gnieźnie, do niedawna polonista z technikum, a nadal dyrektor biura poselskiego miejscowego VIP-a z PO, p. Pawła Arndta, podobno chrześcijańskiego demokraty. Dubeltowy dyrektor zapowiedział, że jak tak, to pod koniec marca pośle do szkół prawnika, który przeszkoli samorządy uczniowskie z mowy nienawiści, tolerancji, równego traktowania, etc., etc. Wygląda więc na to, że w tej groteskowej historii na swoje wyjdą: ów prawnik, którego trud zostanie zapewne sowicie wynagrodzony przez starostę, oraz tumanieni przezeń uczniowie z samorządów, którzy dostaną dzień wolnego od lekcji.

Tę groteskę podsumował anonimowy internauta, pisząc: „Na szczęście w Gnieźnie mają specjalistyczny szpital odpowiedni w takich sytuacjach”. Bez wątpienia miał na myśli słynną Dziekankę, regionalny psychiatryk.

Niestety ta śmieszna historia ma także swój wymiar śmiertelnie poważny. Widzimy bowiem, jak mocno nasze inteligenckie elity zostały już rozbrojone i zastraszone ideologicznymi idiotyzmami z Zachodu. Tutaj nie było przecież przymusu, urzędowej presji, politycznego szantażu. Było lewicowe miauknięcie, na które zareagowały skwapliwie osoby na stanowiskach, dobrze wykształcone i zapewne kompetentne. Czemu to zrobiły? A jak zachowają się, jeśli lewica, nie daj Boże, zdobędzie kiedyś udział we władzy i będzie próbowała swoje obłędne teorie realizować poprzez państwowe nakazy?

Niełatwo być optymistą.

Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „O spódniczkach w stuletnim liceum” znajduje się na s. 3 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna aktualnego numeru „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem gumroad.com. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Felieton Henryka Krzyżanowskiego pt. „O spódniczkach w stuletnim liceum” na s. 3 kwietniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 58/2019, gumroad.com

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Poprawność polityczna: zagrożenie cywilizacyjne o neomarksistowskim rodowodzie / Zbigniew Berent, „Kurier WNET” 54/2018

Źródeł poprawności politycznej należy szukać w porażce, jaką poniósł marksizm w przeddzień, w trakcie i tuż po zakończeniu I wojny światowej. Idea międzynarodowego ruchu robotniczego nie zadziałała.

Zbigniew Berent

Neomarksistowska bomba poprawności politycznej

Ludzkość opracowała przez tysiąclecia kanony dobra i zła, piękna i brzydoty, prawdy i fałszu. Tymczasem obecnie wydaje się, że nie ma już prawdy i fałszu, nie ma poznania, piękna ani brzydoty, nie ma też sztuki. Człowiek został sprowadzony do roli zwierzęcia dysponującego rozumem, który już nie służy do analizy rzeczywistości, a jedynie do zaspokajania najprostszych potrzeb fizjologicznych. Tego, co dzieje się z nami obecnie, nie sposób zrozumieć bez odwołania do kluczowego pojęcia „politycznej poprawności”. To ona decyduje o tym, że społeczeństwo trawi obawa przed użyciem niewłaściwego słowa, przed oskarżeniami o napastliwość, brak wrażliwości, o rasizm, seksizm albo homofobię.

Poprawność polityczna jest to neomarksistowska bomba podłożona pod fundamenty naszej cywilizacji.

Narodziny ideologii, z jaką mamy do czynienia obecnie, miały miejsce w Niemczech w 1923 roku, kiedy to syn bogatego przedsiębiorcy, Feliks Weil, założył przy frankfurckim uniwersytecie marksistowski Instytut Badań Społecznych, a skupieni wokół niego naukowcy zyskali z czasem miano szkoły frankfurckiej.

Po 1930 roku, kiedy jego dyrektorem został Max Horkheimer, główne prace instytutu dotyczyły obszaru kulturowej nadbudowy. Sam Horkheimer interesował się teoriami Freuda, które starał się skorelować z klasycznym marksizmem w ramach tzw. teorii krytycznej. Ważnymi członkami instytutu okazali się: Teodor Adorno, Erich Fromm i Herbert Marcuse. Dwaj ostatni wprowadzili do teorii zasadniczy element, istotny dla politycznej poprawności – seksualny. Marcuse wzywał do stworzenia społeczeństwa „wielopostaciowej perwersji” i wskazywał na potrzebę wolności seksualnej.

Po dojściu do władzy Hitlera działalność instytutu została przeniesiona do Stanów Zjednoczonych. Instytut zajął się badaniem społeczeństwa amerykańskiego. Podczas rebelii studenckich w połowie lat 60. Herbert Marcuse osiągnął niebywałą popularność, a jego słynna książka Eros i cywilizacja stała się niemal biblią dla ruchów młodzieżowych. Hasła, które głosił, trafiały na sztandary: „Zajmij się sobą”, „Nie musisz pracować” i najważniejsze: „Rób miłość, nie wojnę” (Make love, not war).

Bill Lind, dyrektor Centrum Kulturowego Konserwatyzmu, działającego w ramach Fundacji Kongresu Wolności, pokusił się o definicję i genealogię zjawiska poprawności politycznej:

Pojęcie powstało w postaci żartu, komiksowego dowcipu i nadal jesteśmy skłonni traktować je półserio. W rzeczywistości jest ono śmiertelnie poważne. To jest wielka choroba naszego kraju, ta sama, która doprowadziła do śmierci dziesiątki milionów ludzi w Europie, w Rosji, w Chinach, dosłownie na całym świecie. To jest choroba ideologii. Polityczna poprawność nie jest zabawna. Jest śmiertelnie poważna. Jeżeli spojrzymy na zjawisko w sposób analityczny, historyczny, szybko odnajdziemy jego istotę. Polityczna poprawność jest kulturowym marksizmem. Zjawiskiem przeniesionym z obszaru ekonomii w dziedzinę kultury. Jego korzeni należy szukać nie w ruchach hippisowskim i pokojowym lat 60., ale znacznie wcześniej, w okresie I wojny światowej. Jeśli porównamy podstawowe dogmaty politycznej poprawności z klasycznym marksizmem, podobieństwa staną się oczywiste.

Kulturowy marksizm ma na celu zniszczenie więzi rodzinnych, tradycji religijnej i całej kultury. Szkoła frankfurcka, powołując się na Hegla, Marksa, Nietzschego, Freuda i Webera stwierdziła, że tak długo, jak długo ludzie zachowują wiarę w Boga, a przynajmniej nadzieję wiary – są w stanie za pomocą daru myślenia rozwiązywać stojące przed społeczeństwem problemy i nigdy nie osiągną stanu beznadziei i alienacji, koniecznych do wywołania rewolucji socjalistycznej.

Dlatego celem grupy niemiecko-amerykańskich naukowców ze szkoły frankfurckiej stało się, tak szybko jak to możliwe, podminowanie dziedzictwa chrześcijańskiego. Żeby to urzeczywistnić, nawoływali do ekstremalnej, negatywnej, niszczącej krytyki każdej sfery życia w celu destabilizacji społeczeństwa i doprowadzenia do stanu, jaki nazywali porządkiem „opresyjnym”. Ich polityka miała szerzyć się jak wirus – „innymi sposobami kontynuować dzieło zachodnich marksistów”, jak powiedział jeden z autorów tych destrukcyjnych dla współczesnego społeczeństwa i kultury perspektyw.

Kanony poprawności politycznej są wprowadzane przez jej zwolenników do dyskursu publicznego jako norma obyczajowa. Najlepszym terenem dla obserwacji tego zjawiska są Stany Zjednoczone. W „Fidelio Magazine” Michael Minnicino w roku 1992 w artykule Szkoła frankfurcka i poprawność polityczna zauważył, że spadkobiercy szkoły frankfurckiej całkowicie zdominowali amerykańskie uniwersytety, „nauczając studentów, jak ćwiczeniami zamienić rozsądek w rytuał politycznej poprawności”. Obecnie w Ameryce i Europie publikuje się bardzo niewiele teoretycznych książek o sztuce, filologii czy języku, które otwarcie nie potwierdzają długu wdzięczności względem szkoły frankfurckiej. Polowanie na czarownice na uczelniach to narzucanie koncepcji Marcuse’a o „tolerancji represyjnej – tolerancji ruchów lewicowych, a nietolerancji prawicowych”. Środowiska konserwatywne postrzegają zjawisko poprawności politycznej jako zakaz krytyki określonych grup, odnoszącej się do ich pochodzenia, historii, kultury lub zachowania i określają je mianem cenzury lub neocenzury.

Do wysiłków szkoły frankfurckiej w kwestii masowej inżynierii społecznej dołączył Bertrand Russell. W książce Wpływ nauki na społeczeństwo (The Impact of Science on Society) z 1951 roku napisał: Fizjologia i psychologia dają pole metodzie naukowej, która nadal czeka na rozwój. Znaczenie psychologii masowej zostało znacznie zwiększone poprzez wzrost nowoczesnych metod propagandy. Najbardziej wpływowa z nich nazywa się edukacją.

Psycholodzy społeczni przyszłości będą mieli klasy uczniów, w których będą próbować różne metody tworzenia niezachwianego przekonania, że śnieg jest czarny. Wkrótce uzyskają różne rezultaty. Pierwszy, że dom ogranicza człowieka. Drugi, że niewiele można zrobić, jeśli indoktrynacja nie rozpocznie się w wieku poniżej 10 lat. Trzeci, że bardzo skuteczne są ułożone do muzyki wersety, wielokrotnie intonowane.

Czwarty, że opinia, iż śnieg jest biały, musi być podtrzymana, żeby pokazać chorobliwy smak ekscentryczności. Ale uważam, że w przyszłości naukowcy sprecyzują te maksymy i odkryją, ile dokładnie kosztuje wpojenie dzieciom wiary, że śnieg jest czarny, a o ile mniej – że jest ciemnoszary. Kiedy udoskonali się tę technikę, każdy rząd, który pokieruje edukacją przez jedno pokolenie, będzie mógł bezpiecznie kontrolować swoich obywateli bez pomocy armii czy policji.

Dr Timothy Leary daje kolejny wgląd w umysły szkoły frankfurckiej w swoim opisie pracy Projekt dotyczący leków psychodelicznych Uniwersytetu Harvarda. Przytoczył w nim swoją rozmowę z Aldousem Huxleyem:

Substancje psychodeliczne, masowo produkowane w laboratoriach, wywołają ogromne zmiany w społeczeństwie. To nastąpi z tobą, bez ciebie czy beze mnie. Wszystko, co można zrobić, to głosić tę wiadomość. Przeszkodą w tej rewolucji, Timothy, jest Biblia. (…) Substancje, które otwierają umysł na wielorakie rzeczywistości, niechybnie prowadzą do politeistycznego postrzegania wszechświata. Wyczuliśmy, że nadszedł czas na nową, humanistyczną religię, opartą na inteligencji, łagodnym pluralizmie i naukowym pogaństwie.

Jeden z kierowników wspomnianego projektu, R. Nevitt Sanford, odegrał istotną rolę w promocji stosowania substancji psychodelicznych. Uczynił to w wydanej w 1965 roku książce Osobowość autorytarna, której był współautorem. Główni propagandyści obecnego lobby narkotykowego podpierają się jego argumentacją. George Soros publicznie zakwestionował skuteczność akcji antynarkotykowych kosztujących Stany Zjednoczone 37 mld dolarów rocznie. Wspiera on finansowo Lindesmith Center, reprezentujący Amerykanów optujących za dekryminalizacją narkotyków.

W latach 60. Herbert Marcuse, posługując się kombinacją retoryki Marksa i Engelsa, obiecywał studentom, że pokonanie kapitalizmu i jego fałszywej świadomości stworzy społeczeństwo, w którym największe satysfakcje będą mieć charakter seksualny. Podobne poglądy zawarł w książkach Eros i cywilizacja i Człowiek jednowymiarowy (One Dimension Man).

Ci sami marksistowscy intelektualiści, którzy wymyślili slogan „Rób miłość, nie wojnę”, promowali dialektykę „negatywnej” krytyki; oni też wymyślili utopię, w której rządzą ich zasady, doprowadzili do obecnej mody pisania od nowa historii i mody na „dekonstrukcję”. Ich mantry to „różnice seksualne to umowa”; „róbta co chceta”.

Prowadzone przez szkołę frankfurcką w latach 40. i 50. XX w. w Ameryce badania osobowości autorytarnej przygotowały drogę dla późniejszej wojny z płcią męską, promowanej przez Herberta Marcuse’a i jego rewolucjonistów społecznych pod przykrywką „wyzwolenia kobiet” i ruchu nowej lewicy w latach 60. Dowodu na to, że techniki psychologiczne zmieniające osobowość zamierzają do zniewieścienia amerykańskich mężczyzn, dostarczył Abraham Maslow, założyciel Psychologii Humanistycznej Trzeciej Siły i promotor psychoterapeutycznej sali lekcyjnej, który napisał, że „następnym krokiem w rozwoju osobistym jest transcendencja męskości i kobiecości do ogólnego człowieczeństwa”.

W późnych latach 60. i na początku 70. ub. wieku trwały intensywne kampanie organizowane przez liczne organizacje zajmujące się kontrolą urodzin (antykoncepcja, aborcja, sterylizacja). Z analiz ich rocznych raportów wynika, że stosunkowo mała liczba osób zaangażowana była w zdumiewającym stopniu w szereg grup nacisku. Ta pajęczyna powiązana była nie tylko pracownikami, ale funduszami i ideologią (…) wspierały ją w niektórych przypadkach dotacje od departamentów rządowych. Centrum tej pajęczyny było Stowarzyszenie Planowania Rodziny (FPA) i jego pochodne. Odkryliśmy strukturę władzy o olbrzymich wpływach. Głębsze śledztwo ujawniło, że faktycznie ta pajęczyna sięgała dużo szerzej – do eugeniki, kontroli populacji, kontroli urodzin, reform w zakresie prawa seksualnego i rodzinnego, edukacji seksualnej i zdrowotnej. Jej macki sięgały do wydawnictw, instytucji medycznych, edukacyjnych i badawczych, organizacji kobiecych i poradni małżeńskich – wszędzie, gdzie mogła wywierać wpływy. Wydawała się mieć wielki wpływ na media, i funkcjonariuszy odpowiednich departamentów rządowych, zupełnie nieproporcjonalnie do liczby zaangażowanych osób (V. Riches, Płeć a inżynieria społeczna, Family Education Trust 1994).

Wkrótce opublikowano książkę o intrygującym tytule Ludzie popierający Hitlera – niemieckie ostrzeżenie dla świata (The Men Behind Hitler – A German Warning to the World). Propagowała ruch eugeniczny, który stał się popularny na początku XX wieku, a zszedł do podziemia po Holokauście. Okazało się, że nadal funkcjonował w postaci promocji aborcji, eutanazji, sterylizacji. Potwierdziły to kolejne publikacje. W USA wydano książkę, która udokumentowała działalność Amerykańskiej Rady ds. Informacji i Edukacji Seksualnej (SIECUS), pt. Krąg SIECUS. Rewolucja humanistyczna (The SIECUS Circle. A Humanist Revolution). Radę tę ustanowiono w roku 1964. Zaangażowała się w program inżynierii społecznej poprzez edukację seksualną w szkołach. Jej pierwszym dyrektorem była Mary Calderone, blisko związana z Planowanym Rodzicielstwem. Według Kręgu SIECUS, Calderone popierała takie poglądy, jak wymieszanie czy odwrócenie płci lub ról płci, wyzwolenie dzieci z rodzin i zniszczenie tradycyjnej rodziny.

Próbę opisu, czym jest i komu służy poprawność polityczna, podjęła Monika Kacprzak w pracy: Pułapki poprawności politycznej. Autorka stawia więcej pytań, m.in.: Czy akcja redefinicji podstawowych pojęć cywilizacji chrześcijańskiej nie jest w rzeczywistości ateistyczną próbą dekonstrukcji całej antropologii będącej podstawą naszej cywilizacji, a zarazem naszej wiedzy o człowieku, jego godności i tożsamości? Czy przed zalewem poprawnych politycznie pomysłów można się skutecznie bronić? Autorka pokazuje, że jest to możliwe. Demaskuje źródła poprawności politycznej, jej prawdziwe założenia oraz odsłania sposoby obrony przed oskarżeniami o homofobię, pomysłami radykalnych feministek, tragicznymi w skutkach zmianami wprowadzanymi w edukacji czy oskarżeniami o posługiwanie się „mową nienawiści”.

Zwolennicy koncepcji poprawności politycznej usiłują sprowadzić jej krytykę do problemu niechęci społeczeństwa wobec przeróżnych mniejszości czy nowej formy „nowomowy”. Tymczasem rozważania powinny ogarnąć obszar spraw społeczno-politycznych, a w pierwszej kolejności kulturowych.

Nowomowę opisał George Orwell w Roku 1984. Był to język tak przekonstruowany, by niemożliwe stało się sformułowanie ani w mowie, ani w myśli czegokolwiek, co godziłoby w panujący w powieściowym państwie reżim – (tzw. myślozbrodnia). Orwell napisał Rok 1984 tuż po pobycie w Związku Sowieckim. Te same zasady obowiązywały również w PRL. Zatem niech się nie dziwią zwolennicy nowomowy w wersji „poprawności politycznej” – Polacy po prostu obawiają się ponownego zatrucia ich umysłów obłudą i fałszem. Boją się ulepszonej wersji „homo sovieticus”.

Niektórzy językoznawcy zwracają uwagę na niepotrzebne stosowanie zasad politycznej poprawności w odniesieniu do określeń niemających w danej kulturze negatywnych konotacji. Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk uważa np., że nie należy usuwać z języka tradycyjnych słów na określenie narodowości, ale używać ich w pozytywnym kontekście. Przykładem jest słowo ‘Murzyn’ określające człowieka o czarnym kolorze skóry. Jeszcze kilkanaście lat temu było ono w języku polskim całkowicie neutralne, dziś niektórzy sugerują zastępowanie go słowem ‘czarnoskóry’. Tymczasem w Ameryce słowo ‘czarnoskóry’ zostało zastąpione przez „Afroamerykanin”. Lecz co zrobić, jeśli ten nie pochodzi z Afryki? Przykłady można by mnożyć.

Marksizm głosi, że historia jest zdeterminowana przez własność środków produkcji. Ideologia politycznej poprawności twierdzi, że historia jest zdeterminowana przez siłę, a więc przez grupy, które definiowane według kryteriów rasy, płci itd., posiadają władzę nad pozostałymi. Według obu ideologii pewne grupy ludzi są dobre, inne zaś złe. Obie stosują dla swoich celów wywłaszczenie. Na przykład w imię politycznej poprawności biały student, osiągający lepsze wyniki w nauce, traci miejsce na uczelni na rzecz gorzej przygotowanego przedstawiciela mniejszości murzyńskiej lub latynoskiej. Podobne zjawiska występują w dziedzinie gospodarki, gdzie np. należy zawrzeć kontrakt nie z przedsiębiorcą reprezentującym uznawaną za uprzywilejowaną „większość”, lecz z przedstawicielem zasługującej na wsparcie w ramach politycznej poprawności mniejszości. Obie ideologie dysponują taką metodą analizy, która zawsze przynosi pożądany rezultat. Dla marksistów to marksistowska ekonomia, dla politycznie poprawnych – dekonstrukcjonizm.

Zdaniem przywoływanego już Linda, liczne podobieństwa między tymi dwiema ideologiami nie są przypadkowe. Polityczna poprawność ma długą historię, której źródeł należy szukać w porażce, jaką poniósł marksizm w przeddzień, w trakcie i tuż po zakończeniu I wojny światowej. Idea międzynarodowego ruchu robotniczego nie zadziałała. W chwili wybuchu wojny niemal wszystkie partie robotnicze zerwały z internacjonalizmem i opowiedziały się po stronie własnych rządów.

Nie powiodła się także próba rozprzestrzenienia bolszewickiej rewolucji na pozostałe kraje Europy. Wówczas pojawiły się nowe koncepcje, które w istotny sposób rewidowały marksizm. We Włoszech pojawił się Gramsci, na Węgrzech Lukács. Obaj twierdzili, że robotnicy nie zrozumieją własnego interesu klasowego, dopóki nie uwolnią się spod wpływu zachodniej kultury, szczególnie chrześcijaństwa.

W odróżnieniu od Gramsciego, Lukács miał okazję zastosowania swojej teorii w praktyce. Jego pierwszym posunięciem w bolszewickim rządzie Béli Kuna było wprowadzenie edukacji seksualnej do węgierskich szkół.

Twórcy hegemonii kulturowej, politycznej poprawności i wszelkich miazmatów neomarksizmu dawno doszli do wniosku, że aby ich dzieło zawładnięcia umysłami się powiodło, należy zniszczyć dotychczasowe wartości i punkty odniesienia. Głoszą zatem, że teraz wszystko jest dozwolone, bo taka jest cecha postępującej globalizacji, że należy jak najszybciej odrzucić dotychczas wyznawane wartości, bo krępują wolność. Ten atak odbywa się na naszych oczach, według rozpoznawalnego scenariusza, który funkcjonuje idealnie, jako że wykorzystuje naturalne ludzkie skłonności do „chodzenia na skróty”, hedonizmu i sięgania po to, co zakazane (grzech pierworodny).

Macherzy od konstruowania nowego, „ulepszonego” człowieka stworzyli algorytmy i wykształcili instruktorów, którzy podpowiadają, jak żyć, jak pracować, jakich dokonywać wyborów, wreszcie – jak myśleć i wartościować. W Polsce doskonale „załapali” się na te stanowiska mainstreamowi publicyści, politycy, przedstawiciele nauki i wszelcy kreatorzy Człowieka Nowych Czasów.

Poprawność polityczna jest formą dyktatury i nowoczesnej cenzury, która tworzy społeczeństwo zniewolone, niezdolne do posiadania i wyrażania swoich poglądów. Godzi w podstawy cywilizacji łacińskiej, tożsamość narodową i religijną, w tradycyjny system wartości. Dlatego w Polsce nie może być na nią zgody.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Neomarksistowska bomba poprawności politycznej” znajduje się na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET” nr 54/2018.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Dzięki prenumeracie na www.kurierwnet.pl otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu w cenie 4,5 zł.

Artykuł Zbigniewa Berenta pt. „Neomarksistowska bomba poprawności politycznej” na s. 13 grudniowego „Kuriera WNET”, nr 54/2018

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Mariusz Błaszczak: Ideologia multi-kulti, a także poprawność polityczna w Europie Zachodniej, przynoszą tragiczne żniwo

Malowanie chodników w różnokolorowe obrazki czy tatuowanie pszczoły, jak też teraz w Wielkiej Brytanii, to nie jest rozwiązanie problemu. Muszą zostać podjęte stanowcze, konsekwentne działania.

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji powiedział, że zamachy, do których doszło m.in. w Wielkiej Brytanii, to „nie są żadne incydenty”. Dodał, że metoda przeprowadzenia sobotniego zamachu w Londynie wskazuje, że najbardziej prawdopodobnymi jego sprawcami są islamscy terroryści.

„Zagrożenie terrorystyczne, zagrożenie zamachami terrorystycznymi, które są przeprowadzane przez muzułmańskich terrorystów, jest faktem” – podkreślił minister na antenie TVP Info.

[related id=”22746″]

„Zachód Europy przeżywa kryzys tożsamościowy, to jest odejście od korzeni cywilizacyjnych Europy, a więc od chrześcijaństwa. To przynosi właśnie tragiczne żniwo. Uleganie polityce multikuluralizmu, uleganie poprawności politycznej, to przynosi tragiczne żniwo” – dodał Błaszczak.

Szef MSWiA odniósł się też do propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej relokacji uchodźców.

„Ja mogę powiedzieć wprost, że to, co próbuje narzucić m.in. Polsce KE, na co się zgodził poprzedni rząd koalicji PO-PSL, jest niedopuszczalne. To mogłoby przynieść takie tragiczne wydarzenia, jakie mają miejsce w Europie Zachodniej. (…) Na szczęście w wyniku wyborów zmienił się rząd. Obecny rząd PiS nie ulega tej presji. My uszczelniamy granice zewnętrzne Polski, pomagamy też naszym partnerom w UE. Odeszliśmy od tej tragicznej w skutkach decyzji otwierania granic, również naszego kraju, na uchodźców” – powiedział.

„Trzeba zmienić politykę migracyjną. Trzeba postawić na wartości europejskie wynikające z chrześcijańskiej cywilizacji. Nie jest żadnym rozwiązaniem to, co widzimy zawsze po zamachach terrorystycznych. Malowanie chodników w różnokolorowe obrazki, czy też teraz w Wielkiej Brytanii tatuowanie pszczoły, to nie jest rozwiązanie problemu. Tu muszą zostać podjęte stanowcze działania, konsekwentne działania, które wyplenią terroryzm, a jednym z elementów tych działań jest zakończenie polityki otwierania drzwi na napływ muzułmańskich imigrantów z północnej Afryki, z Bliskiego Wschodu” – ocenił minister.

pap/aa