Siostra Michaela Rak – założycielka hospicjum w Gorzowie Wlkp. oraz pierwszego hospicjum na Litwie (Wilno) w rozmowie z Jaśminą Nowak w ramach Miesiąca „Solidarności” w Radiu Wnet.
Siostra Michaela Rak opowiada o zarządzanym przez siebie Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.
Dajemy dom i serce pacjentom, którzy tego najbardziej potrzebują.
Dodaje, że pacjentami tej placówki są ludzie różnych narodowości.
Pacjentami są nie tylko Polacy, ale i przedstawiciele innych narodowości.
Pacjent hospicjum nie jest obciążony żadnymi dodatkowymi kosztami.
To pacjent czuje się w centrum, nie ma tego balastu że musi zapłacić i obciążyć rodzinę.
Siostra podkreśla, że najważniejsze jest okazanie zarówno materialnego jak i psychologicznego wsparcia chorym i ich rodzinom.
I chory i jego rodzina mają poczucie, że nie są sami z ciężarem który mógłby ich przytłoczyć.
Hospicjum musi jednak na bieżąco stawiać czoła pewnym trudnościom natury finansowej.
Zrób wszystko, żeby choremu i jego rodzinie pomóc, daj, co masz, po prostu daj wszystko. I wtedy jesteś obrazem Boga i ktoś, patrząc właśnie na ciebie, powie: dotknąłem Boga w Jego postaci ludzkiej.
s. Michaela Rak, Piotr Dmitrowicz, Krzysztof Skowroński
Krzysztof Skowroński: Siostra Michaela Rak jest tu gospodynią, duszą tego wspaniałego hospicjum. Dzisiaj mamy wielką uroczystość – otwarcie hospicjum dla dzieci. Towarzyszą nam tutaj święci: Jan Paweł II, Faustyna, błogosławiony Michał Sopoćko… Zacznijmy opowieść o duchowości tego miejsca od polskiego papieża.
Święty Jan Paweł II wpisał się w drogę mojego powołania. Pamiętam, jak jeszcze w domu rodzinnym wróciliśmy kiedyś z rodziną po pracy w polu i nastąpiła potężna salwa radości – dowiedzieliśmy się, że papieżem został Polak. Miałam wtedy kilkanaście lat. Później przez cały jego pontyfikat Pan Bóg splatał moje drogi z papieżem. Pamiętam, że kiedy byłam nowicjuszką, pojechałyśmy z siostrami na spotkanie z Ojcem Świętym do katedry szczecińskiej, wypełnionej po brzegi. To było spotkanie z osobami duchownymi, więc my jako nowicjuszki, dziewczyny, postawałyśmy jak się dało na oparciach ławek. Papież przechodził główną nawą i już nas minął . Wiadomo, każdy chciał go dotknąć, coś do niego powiedzieć… Papież już był trzy, cztery metry za nami, więc ja tylko krzyknęłam: – Ojcze Święty, my się modlimy za ciebie! I papież zatrzymał się, odwrócił, wśród tego tłumu spojrzał na mnie i zapytał: – A kto się za mnie modli? Więc ja podniosłam rękę i powiedziałam: – Siostry Jezusa Miłosiernego. A on spojrzał mi głęboko w oczy i mówi: – To się naprawdę módlcie, naprawdę módlcie!
I mnie te słowa – już dziś świętego – Jana Pawła II bardzo mocno poruszyły: żeby wszystko, co czynimy, było naprawdę. I modlitwa, i miłosierdzie, wszystko.
I później jego encyklika o Miłosierdziu Bożym przekierowała mnie na czyn miłosierdzia wobec chorych, wobec tych, którzy tego miłosierdzia potrzebują. Po prostu jest ona dla mnie mocą, siłą. I wiem, że właśnie w przestrzeni obcowania świętych on jest razem z nami.
Jak Siostra zapamiętała to spojrzenie?
Było przenikające, pełne ufności, dotykało całego serca, po prostu całego serca. Niosę to jego głębokie spojrzenie. Później miałam jeszcze wiele innych spotkań z papieżem, ale to jego wołanie: „To się naprawdę módlcie!” było dla mnie czymś przeogromnym. I tak sobie myślę, że w encyklice o Miłosierdziu Bożym, która dla mnie jako siostry Jezusa Miłosiernego jest fundamentem, on mocno wypowiedział i przypomniał słowa: „kto Mnie widzi, widzi Ojca”. I to jest wołanie, żeby każdy człowiek, który się ze mną spotka, widział we mnie działanie mocy Boga, że to Bóg działa przez ludzi, i wtedy świat jest pełen miłosierdzia i spojrzenia pełnego miłości człowieka do człowieka.
Piotr Dmitrowicz: Słucham tego i zaniemówiłem. To jest kolejny przykład, że my mówimy o naszym Janie Pawle II tak, jakby każdy z nas się z nim spotykał z osobna. To nie jest tak, że były miliony czy tysiące ludzi na spotkaniu, ale był on i ja. Chyba Wanda Półtawska zapytała kiedyś Jana Pawła II, jak to jest, kiedy on staje przed tymi milionami? A on powiedział: ja nie staję przed milionami, ja staję i mówię do konkretnego człowieka. I Siostra też opowiada o osobistym spotkaniu.
Oczywiście, i przenikniętym mocą Bożą. Bo kiedy Ojciec Święty nas minął i już był kilka metrów bliżej ołtarza, usłyszał mój głos, ale nie widział, kto wołał, a od razu spojrzał w moje oczy. On nie mógł wiedzieć, że to ja wołałam. To zadziałała moc Ducha Świętego, która porusza i daje siłę.
Spotykałam się z Ojcem Świętym jeszcze na placu Świętego Piotra, dwa razy na audiencji ogólnej, na spotkaniach indywidualnych, a później było to wyjątkowe spotkanie, kiedy krzyczeliśmy na placu Świętego Piotra „Santo subito!”, patrząc na trumnę z ciałem Jana Pawła II. Święty, naprawdę święty, to nie podlegało żadnej dyskusji. A święty zawsze woła – prawda? – bądź też święty, bądź obrazem Chrystusa. (…)
KS: Byliśmy tutaj w momencie, kiedy nastąpiło pierwsze uderzenie kafara. I nic więcej nie było, nawet fundamentów, pierwsze prace się rozpoczynały – i nagle jest. Obserwujemy wiele budów, Siostro, w Rzeczpospolitej i innych miejscach, i te budowy mają swoje plany, inżynierów, wykonawców, a jednak często mają kłopoty, żeby ruszyć z miejsca. A Siostra już dokonała swego dzieła.
Obcowanie świętych. W poczuciu własnej słabości czy niemocy – bo mieliśmy przeróżne problemy, także administracyjne – ja wołam tych po drugiej stronie, naszych świętych. Świętego Jana Pawła II, naszego błogosławionego Michała Sopoćkę, świętą Faustynę, świętych męczenników… Mówię: błagam, pomóżcie nam!
Mało tego, ja proszę tych po drugiej stronie, którzy byli naszymi pacjentami, a już osiągnęli wieczność: pomóżcie nam! I kiedy to się zbiera w jedno – ci tu, na ziemi, i ci w niebie – można dokonać cudu. I hospicjum dziecięce to cud.
A Siostra jest właściwie wszędzie. Była Siostra między innymi na Białorusi, w domu rodzinnym błogosławionego Michała Sopoćki. Co Siostra stamtąd przywiozła?
Okno. Byłam bardzo poruszona, bo dom rodzinny błogosławionego księdza Michała Sopoćki jest teraz pustostanem w ruinie. Zobaczyłam wyłamane przez wiatr okno. Wystarczyło je po prostu zdjąć z jednego gwoździa i to okno z jedną, potłuczoną szybą przywiozłam. I tak po prostu poczułam, że ksiądz Sopoćko, dorastając do kapłaństwa i do świętości, przez to okno patrzył na przestrzeń świata, codzienności. Chciałabym, żeby patrzył symbolicznie przez to okno także na nas i na swoje ukochane Wilno. To okno wisi w dziale hospicjum dziecięcego.
Wzięłam też deskę z dachu rodzinnego domu księdza Sopoćki. Dzisiaj, dzięki naszemu wolontariuszowi Staszkowi, mamy przepiękne dwa krzyże z tej deski. To są relikwie.
One zapewniają nam przestrzeń, w której czujemy się chronieni od tego, co może nam spaść na głowę, a ksiądz Sopoćko wskazuje nam drogę. Jest naszym patronem, patronem naszej misji hospicyjnej.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego i Piotra Dmitrowicza z s. Michaelą Rak, pt. „Czyńmy wszystko naprawdę!”, znajduje się na s. 13 marcowego „Kuriera WNET” nr 69/2020, gumroad.com.
Od 4 kwietnia aż do odwołania ograniczeń w kontaktach, związanych z obowiązującym w Polsce stanem epidemii, 70 numer „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi naszej Gazety Niecodziennej będzie dostępny jedynie w wersji elektronicznej, pod adresem gumroad.com, w cenie 4,5 zł.
O wszelkich zmianach będziemy Państwa informować na naszym portalu i na antenie naszego radia wnet.fm.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego i Piotra Dmitrowicza z s. Michaelą Rak pt. „Czyńmy wszystko naprawdę!” na s. 17 marcowego „Kuriera WNET”, nr 69/2020, gumroad.com
Kontynuując przeglądanie strony zgadzasz się na użycie plików cookies. więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.