No cóż, zawsze podejrzewaliśmy, że feministki skrycie pragną prać męskie skarpetki. Ale teraz mamy to na piśmie

Na szczęście – póki co – mimo zachodzących obyczajowych zmian żyjemy w Polsce, kraju, w którym napotykając dwóch mężczyzn z wózkiem, wciąż można być pewnym, że to tylko złomiarze.

Herbert Kopiec

Postulaty feministek nie są przedstawiane jako oczekiwania czy potrzeby. Podobnie jak homoseksualiści, domagają się one odrębnych praw.

Ktoś, kto przedstawiałby swoje oczekiwania jako oczekiwania, a potrzeby jako potrzeby – musiałby je uzasadnić, liczyć się z tym, że racjonalność uzasadnienia zostanie poddana wnikliwej analizie. Prezentowanie swoich roszczeń jako niesłusznie odebranych praw zwalnia z obowiązku udzielania jakichkolwiek wyjaśnień – bowiem o prawach się nie dyskutuje, prawa się respektuje.

Konsekwencją takiego postawienia sprawy jest to, że oponent feministek oczywiście staje się wrogiem, który nie szanuje cudzych praw, bądź nawet na nie nastaje. A ktoś, kto nastaje na cudze prawa, nie jest oponentem, tylko kandydatem na przestępcę, którego nie ma co słuchać, a jeśli już, to co najwyżej przesłuchać. (…)

Równocześnie feminizm to znakomity parawan do żerowania na państwowej kasie poprzez tworzenie różnego rodzaju organizacji, które w imię (a jakżeby inaczej!) postępu są sponsorowane z kieszeni podatnika. Główny nurt feminizmu ogniskuje się wokół niedoli i ucięmiężenia kobiety, wskazuje na przyczyny, pokazując paniom drogi wyzwolenia. Niedola kobiet, wedle feministek, spowodowana jest panowaniem patriarchatu, który, ich zdaniem, obejmuje w naszej kulturze wszystko: od świata idei, polityki, edukacji, rodziny – aż po instytucje społeczne i świat sztuki. (…)

W odrzucaniu dominacji mężczyzn feministki stosują różne strategie. Deprecjonują naturalne instynkty kobiety przy użyciu między innymi następujących haseł: mężczyznom nie można już ufać, kobiety są ofiarami swej własnej płci, kobiety powinny być samolubne, seks nie jest zarezerwowany dla miłości i małżeństwa, samospełnienie się leży w karierze, a nie w posiadaniu męża i dzieci. Efektem tych strategii jest to, że wiele kobiet zachowuje się wręcz schizofrenicznie, usiłując pogodzić swe naturalne instynkty z nawoływaniami feministek. (…)

Komunistom i wszelkiej maści lewactwu nie tylko z małżeństwem, ale i z rodziną nie było i nie jest po drodze. Dlaczego? Ano, bo to właśnie w rodzinie każdy poznaje zasady władzy i hierarchii. Tu dowiaduje się, że ludzie wcale nie są równi. I to jest główny powód, dlaczego rodzina jest atakowana już od kilku wieków; stąd rewolucja francuska 1789 roku i marksistowska rewolucja bolszewicka w XX wieku starały się zniszczyć rodzinę, aby ustanowić społeczeństwo egalitarne. Przywódcy jednej i drugiej rewolucji nawoływali do odebrania rodzicom dzieci. Chcemy, by wszystkie dzieci otrzymały takie samo wykształcenie. Nie będziemy wychowywać panów, lecz obywateli – głosił Robespierre. Później, podążając śladami rewolucji francuskiej, Friedrich Engels oznajmił: Walka klasowa zaczyna się w rodzinie. Małżeństwo monogamiczne wprowadza ucisk jednej płci przez drugą. Słowem, pomysł manipulowania ludźmi za pomocą seksu nie jest nowym wynalazkiem.

W 1911 r. Trocki pisze do Lenina: Bez wątpienia seksualny ucisk jest głównym środkiem zniewolenia człowieka i tak długo, jak ten ucisk będzie trwał, nie może być mowy o prawdziwej wolności. Rodzina jako burżuazyjna instytucja całkowicie przeżyła się. Trzeba szczególnie intensywnie opowiadać o tym robotnikom. Lenin odpowiada: I nie tylko rodzina. Wszystkie zakazy odnoszące się do seksualności powinny być zniesione. Możemy uczyć się od sufrażystek. Nawet zakaz miłości tej samej płci musi być usunięty. (…)

Należy zauważyć, że dziwnym trafem aktywność polskich feministek okresu stalinowskiego niewątpliwie wyprzedzała dokonania współczesnego feminizmu. (…) Podobnie jak dzisiaj, we wczesnych latach pięćdziesiątych prasa feministyczna lansowała nowy model kobiety. Była nią aktywna, młoda, nowoczesna… robotnica fabryczna. Hasło: Kobiety na traktory miało mobilizować do przełamywania tradycyjnego podziału na zawody męskie i kobiece. Zdaniem zbuntowanych socfeministek, takie czynności jak pranie, gotowanie, wychowywanie potomstwa należały do poniżających kobietę, stworzoną przecież do realizowania się w pracy, na przykład w fabryce. (…)

Nicole Granet z USA przedstawiła trzy mity współczesnych feministek, które w efekcie prowadzą do osłabienia tożsamości kobiety i życia rodzinnego. Wszystkie wymagają żmudnego przezwyciężania. Pierwszy z nich głosi, iż ogromnym ciężarem jest życie rodzinne poświęcone wychowaniu dzieci. Wedle drugiego mitu kobieta, która prowadzi takie życie, jest godna pogardy; dla lewicowych feministek wartość kobiety opiera się na możliwości zrobienia kariery w świecie mężczyzny. Trzeci mit głosi, że ofiara i obdarowywanie nie są konieczne – małżeństwo należy odkładać do momentu wewnętrznego przeświadczenia o tym, iż mąż i dzieci nie zagrażają wewnętrznej tożsamości kobiety. (…)

W miejsce podsumowania zróżnicowanych przejawów wciskania kitu przez wojujące feministki, przytoczmy wyznanie znanego aktora o równie znanej reżyser – damie światowego kina kobiecego – jak się ją medialnie zwykło określać:

W ciągu ostatnich 30 lat przynajmniej przez 15 lat żyłem z papieżem feminizmu światowego, czyli z Marthą Mészaros, która nic innego nie robiła, tylko przygotowywała mi obiady, prała skarpetki i marzyła, żeby być zwyczajną kurą domową, a jednocześnie wypowiadała okrutne prawdy, jak to my gnębimy kobiety – powiedział aktor Jan Nowicki „Wysokim Obcasom”.

No cóż, zawsze podejrzewaliśmy, że feministki (jak się okazuje nawet te z górnej zawodowej półki) skrycie – Pani Marto proszę wybaczyć felietoniście! – pragną prać męskie skarpetki. Ale teraz mamy to na piśmie.

W ramach lewackiej nowej etyki feministki chcą wywrócić normy społeczne do góry nogami, a gdy przychodzi opamiętanie, powracają do właściwych/sensownych norm zachowania, rzeczywiście akceptowanych. Owo opamiętanie zbliża je do tego, o czym Kościół katolicki zawsze przypomina kobietom: równouprawnienia płci i szacunku dla kobiet nie zapewnią żadne ustawy sejmowe ani deklaracje międzynarodowe, lecz same kobiety, o ile w sposób rozważny i odpowiedzialny wychowają swoich synów i uczą ich szacunku i wdzięczności wobec kobiety i kobiecości.

P.S. Na szczęście – póki co – mimo zachodzących obyczajowych zmian żyjemy w Polsce, kraju, w którym napotykając dwóch mężczyzn z wózkiem, wciąż można być pewnym, że to tylko złomiarze.

Cały artykuł Herberta Kopca pt. „Jak pokochać feministkę” znajduje się na s. 5 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Herberta Kopca pt. „Jak pokochać feministkę” na s. 5 styczniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

PE chce konwencji antyprzemocowej, która ochronę życia poczętego (zakaz aborcji) uważa za formę przemocy wobec kobiet

PE wzywa kraje UE do ratyfikacji konwencji stambulskiej o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, zapowiada również wprowadzenie szkoleń i procedur pozwalających wdrożyć koncepcję gender.

W przyjętym sprawozdaniu PE wzywa państwa członkowskie, które nie ratyfikowały konwencji stambulskiej, do przyspieszenia działań w tym zakresie.

 Jednocześnie wymaga od członków UE przeznaczenia odpowiednich sum pieniędzy na realizację genderowej polityki. Sprawozdanie zapowiada wprowadzenie również systematycznych szkoleń i procedur pozwalających w pełni wdrożyć koncepcję gender based violence. W raporcie zapowiedziano zwalczanie seksizmu i stereotypowych ról genderowych oraz forsowanie w mediach języka „neutralnego genderowo”, czyli wyrażającego założenia i aspiracje ideologii gender. Jedną z najbardziej niepokojących przyjętych deklaracji jest postulat uznania ochrony prawnej dziecka przed urodzeniem (zakaz aborcji) za formę przemocy wobec kobiet i dziewcząt. (por. art. 4).

Parlament Europejski uchwalił tę decyzję we wtorek na sesji w Strasburgu. Przystąpienie UE do konwencji zostało poparte przez 489 europosłów przy 114 głosach przeciwnych i 69 wstrzymujących się.

Komisarz UE ds. sprawiedliwości, konsumentów i równouprawnienia Vera Jourova podpisała dokument w imieniu UE w czerwcu. Wcześniej w maju Rada UE, czyli państwa członkowskie, zatwierdziły przystąpienie UE do tzw. konwencji stambulskiej. O takie posunięcie zabiegała Komisja Europejska, która przekonywała, że przyjęcie regulacji na poziomie unijnym przyniesie wiele korzyści.

– Konwencja stambulska w swej istocie to niestety ideologiczny łom, który pod pozorem wspierania ofiar przemocy sprawia, że stosunki społeczne padają ofiarą ideologii gender i radykalnego feminizmu. Czy głosujący europosłowie naprawdę chcą podpisać się pod stwierdzeniem, że przemoc wobec kobiet jest utrwalonym elementem struktury europejskiego społeczeństwa? Taki jest właśnie jej sens – przekonywała deputowana PiS Jadwiga Wiśniewska, która uważa, że przemoc wobec kobiet jest patologią, z którą trzeba walczyć, jednak konwencja stambulska nie stanowi recepty na rozwiązanie tego problemu. Jej zdaniem przystąpienie do niej będzie kolejną tragiczną pomyłką UE, dlatego podczas debaty poprzedzającej głosowanie apelowała o jej odrzucenie.

Warto w tym miejscu dodać, że aktualnie w PE środowiska lewicowe zdominowały Komisję Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) oraz Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM). Przez wprowadzenie rozwiązań, które przeforsowały w wymienionych już komisjach, zamierzają narzucić państwom członkowskim akceptację radykalnych rozwiązań polityki genderowej.

Zabójstwo prenatalne to według konwencji stambulskiej wyraz troski o zdrowie kobiet, a stoi to w jaskrawej sprzeczności z wiedzą medyczną, co podkreślają specjaliści z zakresu ginekologii i położnictwa z całego świata podpisani pod tzw. Deklaracją Dublińską, która wyjaśnia, że zakaz aborcji nie ogranicza w żaden sposób dostępu kobiet do niezbędnej im opieki.

W uchwalonym dokumencie europosłowie wezwali państwa członkowskie do przyspieszenia ratyfikacji i wdrożenia konwencji. PE chce też opracowania całościowej strategii UE dotyczącej zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy ze względu na płeć, a także do stworzenia dyrektywy antyprzemocowej, która jako prawo UE miałaby moc wiążącą.

[related id=37606]Dokument ten zobowiązuje też kraje członkowskie do zwiększenia ochrony ofiar przemocy i do karania sprawców. Przemoc wobec kobiet, w tym przemoc psychiczna, fizyczna i seksualna, gwałt, stalking, okaleczanie żeńskich organów płciowych (FGM), zmuszanie do małżeństwa, aborcji i sterylizacji – uznawane są za przestępstwa kryminalne i w Polsce takimi są, podobnie jak w krajach UE, chociaż wiele z nich ma problem z przestrzeganiem tychże przepisów, zwłaszcza w miejscach, które de facto stały się eksterytorialne i przestrzegane jest tam jedynie prawo szariatu.

Po raz pierwszy konwencja stambulska zaprezentowana została w 2011 roku. Trzy lata później weszła w życie. W Polsce od samego początku wywoływała stanowcze protesty wśród organizacji prolife ze względu na fakt traktowania przez konwencję aborcji jako prawa kobiet, a jej odmowę jako przemoc stosowaną w stosunku do kobiety. Dlatego też jest niezgodna z polską konstytucją.

Polska mimo to podpisała konwencję w grudniu 2012 r., gdy premierem był Donald Tusk. Ustawa o ratyfikacji została uchwalona na początku 2015 r., prezydent Bronisław Komorowski podpisał ją w marcu, a ratyfikował tuż przed wyborami prezydenckimi 13 kwietnia 2015 roku.

Monika Rotulska

Chodziła w spodniach i czarnej skórze, była feministką. Idąc patrzyła pod nogi. Potem Ktoś wszedł w jej życie.

Ludwika Kopytowska nosiła krótkie włosy, ubierała się na czarno. Tak było kiedyś, przed nawróceniem. Teraz chodzi w sukienkach i ma długie włosy. Jest dziennikarką, do niedawna pracowała w „Gościu”.

Przełomem w jej życiu były konferencje ks. Pawlukiewicza, które poleciła jej przyjaciółka. Miała wrażenie, że ksiądz mówi wprost do jej serca. „Przesłuchałam to, przemyślałam sobie. I wtedy zrozumiałam, że Bóg jest. I że te wszystkie przykazania, które nam dał, nie mają nas ograniczać. Ale że właśnie dzięki tym przykazaniom my możemy żyć dobrze, szczęśliwie, mądrze, pięknie. Poszłam do tej przyjaciółki i mówię: Pójdziesz ze mną do kościoła, bo chciałam się wyspowiadać?”.

Co wydarzyło się później? O tym w audycji. Zapraszam do słuchania.