Barbarzyńcy do nas przyjdą, właściwie już są. Wygrali wybory i wprowadzą swoje pomysły, niedobre dla kultury polskiej

Ogród Saski w Warszawie | Fot. CC0, Picryl.com

Barbarzyńcy spod znaku zeświecczania i współczesnego epikureizmu nie kryją się z tym, że bliżej im do Woltera, Marksa i Gorkiego niż Kochanowskiego, Mickiewicza czy Tyrmanda. O tempora, o mores!

Konrad Mędrzecki

Czekając na barbarzyńców

Konstantin Kawafis napisał wspaniały wiersz, którego aktualność w świetle ostatnich wyborów nie podlega dyskusji. Oto on.

Na cóż czekamy, zebrani na rynku?

Dziś mają tu przyjść barbarzyńcy.

Dlaczego taka bezczynność w senacie?
Senatorowie siedzą – czemuż praw nie uchwalą?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Na cóż by się zdały prawa senatorów?
Barbarzyńcy, gdy przyjdą, ustanowią prawa.

Dlaczego nasz cesarz zbudził się tak wcześnie
i zasiadł – w największej z bram naszego miasta –
na tronie, w majestacie, z koroną na głowie?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy.
Cesarz czeka u bramy, aby tam powitać
ich naczelnika. Nawet przygotował
obszerne pismo, które chce mu wręczyć –
a wypisał w nim wiele godności i tytułów.

Czemu dwaj konsulowie nasi i pretorzy
przyszli dzisiaj w szkarłatnych, haftowanych togach?
Po co te bransolety, z tyloma ametystami,
i te pierścienie z blaskiem przepysznych szmaragdów?
Czemu trzymają w rękach drogocenne laski,
tak pięknie srebrem inkrustowane i złotem?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a takie rzeczy barbarzyńców olśniewają.

Czemu retorzy świetni nie przychodzą, jak zwykle,
by wygłaszać oracje, które ułożyli?

Dlatego że dziś mają przyjść barbarzyńcy,
a ich nudzą deklamacje i przemowy.

Dlaczego wszystkich nagle ogarnął niepokój?
Skąd zamieszanie? (Twarze jakże spoważniały.)
Dlaczego tak szybko pustoszeją ulice
i place? Wszyscy do domu wracają zamyśleni.

Dlatego że noc zapadła, a barbarzyńcy nie przyszli.
Jacyś nasi, co właśnie od granicy przybyli,
mówią, że już nie ma żadnych barbarzyńców.

Bez barbarzyńców – cóż poczniemy teraz?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem.

Obawiam się jednak, że do nas barbarzyńcy przyjdą, a właściwie już są. Wygrali wybory i wprowadzą swoje rozwiązania, a z całą pewnością nie będą one dobre dla kultury polskiej. Barbarzyńcy spod znaku zeświecczania i współczesnego epikureizmu nie kryją się z tym, że bliżej im do Woltera, Marksa i Gorkiego niż Kochanowskiego, Mickiewicza czy Tyrmanda. I z tym, do czego im bliżej, są w przeważającej części zakolegowani w sposób nader powierzchowny. O tempora, o mores!

Tak, naszą kulturę czekają bardzo trudne czasy. Póki co jednak znajdujemy się dopiero na przednówku Armagedonu, a i kiedy już się on zacznie, wspaniali artyści nie przestaną istnieć, a naszym zadaniem będzie – kiedy zaczną znikać z przestrzeni publicznej – mówienie o nich jak najgłośniej i jak najczęściej.

Jesteśmy świadomi tego, jak to jest ważne. Czeka nas najprawdopodobniej bardzo długa wojna z siłami ciemności. Przypominają się wyprawy krzyżowe. (…)

W październiku rozstrzygnięto konkurs na odbudowę Pałacu Saskiego. Zwyciężyła Pracownia WXCA. „Nasza koncepcja Pałacu opiera się na założeniu, że odbudowa nigdy nie jest jedynie odtworzeniem murów i estetyki z przeszłości. Stanowi raczej proces przywracania lub kształtowania na nowo tożsamości miasta przy jednoczesnym zaznaczeniu wagi i wpływów współczesności”. Polecamy obejrzeć projekt na stronach konkursowych.

Mamy wielką nadzieję, że zmiany polityczne nie zakłócą procesu odbudowy Pałacu Saskiego, choć obawiamy się, że nowej ekipie ten projekt nie będzie leżał na sercu. Pożyjemy, zobaczymy.

Kolejnym projektem, na który w przyszłym, lewoskrętnym budżecie może zabraknąć, jak się obawiamy, pieniędzy, jest gmach Opery Królewskiej, jaka zgodnie ze zwycięskim projektem ma się przytulić do warszawskich Łazienek.

Na szczęście przed nadejściem barbarzyńców udało się oddać po 17 latach budowy imponujący gmach Muzeum Historii Polski na warszawskiej Cytadeli. Pierwsza, skromna wystawa jest swoistym kalendarium budowy – składają się na nie nabytki Muzeum i darowizny.

Obok rękopisu testamentu Ryszarda Siwca możemy na niej obejrzeć obrazy Łukaszowców, które w 1939 roku wyjechały na wystawę do Nowego Jorku i dzięki temu być może w ogóle przetrwały. Barbarzyńcom nie uda się już na szczęście cofnąć czasu i gmach Muzeum Historii Polski pozostanie, choć nie wykluczamy tego, że powstawanie ekspozycji stałej może napotkać turbulencje.

W październiku otwarto również w wielu miastach w Polsce wiele wspaniałych wystaw. W Krakowie, w Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego, 10 października ruszyła wystawa „Blask Złota”. Właśnie z kolekcji Czapskiego pochodzi zdecydowana większość pokazanego na wystawie złota oraz wszystkie prezentowane przykłady złotnictwa, odznaczeń i starodruków. Wystawa poświęcona jest nie tylko pamięci ofiarodawców, ale też wyjątkowości złota – przekutego tutaj na niejednokrotnie znakomite i zachwycające dzieła sztuki. Kto chce się skąpać w blasku oszałamiającego złota, polecamy krakowską wystawę.

W Łodzi natomiast, już po zamknięciu październikowego numeru „Kuriera WNET”, w Muzeum Sztuki otwarto wystawę Artura Nacht-Samborskiego „Maski czasu”. Oglądamy na niej prace z późnego okresu z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Portrety Nacht-Samborskiego wymykają się jakiejkolwiek konwencji. Każdy portret – jak pisze Hans Belting – nosi maskę czasu, który go wydał. Polecamy z czystym sumieniem wizytę w Muzeum Sztuki w Łodzi.

Cały artykuł Konrada Mędrzeckiego pt. „Czekając na barbarzyńców” znajduje się na s. 33 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Cały artykuł Konrada Mędrzeckiego pt. „Czekając na barbarzyńców na s. 33 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

Komentarze