Praca społeczna to dla mnie pasja i obowiązek. Jedno i drugie. Walczmy o swoje racje tam, gdzie możemy – w samorządach

Do działalności społecznej trzeba dorosnąć. Nie chcę przez to powiedzieć, że działać nie powinni ludzie młodzi. Jednak uważam, że określony bagaż doświadczeń życiowych jest bardzo pożądany.

Adam Frąckowiak

Adam Frąckowiak. Fot. A. Tabaczyńska

Byłem przeciwnikiem prób realizacji przez władze poprzedniej kadencji sprzedaży Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Nowym Tomyślu. W latach, gdy masowo wyprzedawano polskie zakłady i przedsiębiorstwa, starałem się zatrzymać w majątku miasta to strategiczne przedsiębiorstwo. Udało się. Wywalczyłem też transmisję z posiedzeń Rady Miasta, którą przez wiele miesięcy po prostu opłacałem. Jestem właścicielem jedynego w Polsce patentu na kąpielowe baseny rozporowe. A jednocześnie jestem kierowcą, który w swoim życiu zawodowym przejechał ponad trzy miliony kilometrów bez wypadku. Na łamach „Kuriera WNET” publikowane były fragmenty mojej książki Tirem do Iranu, którą w liczbie ponad 4000 egzemplarzy kupili czytelnicy z Polski, kilku krajów Europy, a nawet Ameryki Północnej.

Praca społeczna to dla mnie pasja i obowiązek. Jedno i drugie. To się ma w sobie albo nie. Uważam też, że do działalności tego typu trzeba zwyczajnie dorosnąć.

Młody człowiek ma inne zadania życiowe, inne cele zawodowe. Wychowuje małe dzieci, wspina się po szczeblach kariery – jednym słowem, dorabia się. Gdy dzieci nie potrzebują już tyle uwagi, człowiek wybudował dom, a posadzone drzewo przybrało kilkanaście słojów, może zaproponować swój czas i energię społeczeństwu.

Nie chcę przez to powiedzieć, że działać nie powinni ludzie młodzi. Jednak uważam, że określony bagaż doświadczeń życiowych jest bardzo pożądany. (…)

Nie jest łatwo w naszym mieście być zwolennikiem wartości, które reprezentował prezydent Lech Kaczyński. Przemysł pogardy w bardzo namacalny sposób stale oddziałuje na opinię publiczną. Warto też podkreślić, że w miastach takich jak Nowy Tomyśl nie ma mowy o anonimowości poglądów. Mimo to ruch społeczny, jakim jest Klub Gazety Polskiej, cały czas trwa. Spotkajmy się w przy urnach, walczmy o swoje racje i poglądy tam, gdzie możemy – w samorządach.

Artykuł Adama Frąckowiaka pt. „Walczmy, gdzie możemy” znajduje się na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Adama Frąckowiaka pt. „Walczmy, gdzie możemy” na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jak poczta sowiecka obchodziła pierwszą rocznicę zwycięstwa Armii Czerwonej nad „pańsko-burżuazyjnym rządem Polski”

Wprowadzono do obiegu serię pięciu propagandowych znaczków z napisem: „Oswobodzenie bratnich narodów zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi 17 IX 1939 r. Poczta ZSRR” i stosownymi obrazkami.

Tadeusz Loster

17 września 1940 roku w pierwszą rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę, Radziecka Rosja hucznie obchodziła zwycięstwo Czerwonej Armii nad „pańsko-burżuazyjnym rządem Polski”.

Zamieszczano zdjęcia i wspomnienia w prasie z tych „pełnych chwały dni oswobodzenia zachodniej Ukrainy oraz zachodniej Białorusi” – jak nazywała tę wojnę radziecka propaganda. Z tej okazji poczta ZSRR wprowadziła do obiegu znaczki pocztowe o nominale 10, 30, 50, 60 kopiejek i 1 rubel. Ta pięcioznaczkowa seria, zawierająca znaczki o dużym nominale, umożliwiała wysyłkę listów poleconych, pisanych za granicę kraju oraz przesyłanych drogą lotniczą. Każdy ze znaczków miał obok nominału tę samą propagandową treść: „Oswobodzenie bratnich narodów zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi 17 IX 1939 r. Poczta ZSRR”.

Źródło: Archiwum prywatne T. Lostera

Warto przyjrzeć się, co przedstawiały zamieszczone na znaczkach propagandowe obrazki. Na każdym z nich pokazano spontaniczne przyjęcie żołnierzy radzieckich przez ludność Kresów oraz potęgę niezwyciężonej Armii Czerwonej. Znaczek o nominale 10 kopiejek przedstawia bolszewickiego żołnierza trzymającego na rękach uśmiechniętego chłopca, który w wyciągniętej ręce trzyma bukiet kwiatów przeznaczony dla oswobodzicieli gnębionych narodów. Trzydziestokopiejkowy znaczek pokazuje grupę chłopów kresowych witających radziecką armię. Obok czołgu z przelatującymi nad nim samolotami podąża dobrze ubrany i uzbrojony żołnierz, witany otwartymi do braterskiego uścisku ramionami przez bosych, siermiężnie ubranych kresowych chłopów. Do żołnierza podbiega również dziewczynka z bukietem kwiatów.

Na znaczkach o nominale 50 i 60 kopiejek umieszczono rysunek, który jest prawie identyczny jak zdjęcie zamieszczone w rocznicowych „Nowostiach”. Radziecki żołnierz z ciężarówki rozdaje zgromadzonej ludności „Prawdę”. Wyciągnięte dłonie ludzi oblegających żołnierza świadczą o pragnieniu okłamywanej ludności, aby przeczytać wreszcie upragnioną prawdę. Znaczek o największym nominale, jednorublowy, pokazuje kolumnę czołgów witanych przez tubylczą ludność. Wśród niej znajduje się mężczyzna powiewający radziecką flagą oraz kobieta z maleńkim dzieckiem na ręku, które ma dłoń uniesioną w geście powitania oswobodzicieli narodu.

Cynizm propagandy przedstawiony na znaczkach nie różnił się od zdjęć i rysunków zamieszczanych w prasie radzieckiej.

Źródło: Archiwum prywatne T. Lostera

Tylko raz Związek Radziecki tak hucznie obchodził rocznicę 17 września. 22 czerwca 1941 roku hitlerowskie Niemcy zaatakowały bolszewicką Rosję, która formalnie była sojusznikiem Niemiec (pakt Ribbentrop–Mołotow). Rozpoczęcie „wielkiej wojny ojczyźnianej” spowodowało nową sytuację polityczną, w której trudno było się chwalić uczestnictwem wraz z Niemcami w IV rozbiorze Polski. Dokumenty czasu w formie propagandowych znaczków przetrwały, rozesłane drogą pocztową po całym świecie.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Pierwsza rocznica sławy i chwały” znajduje się na s. 12 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Tadeusza Lostera pt. „Pierwsza rocznica sławy i chwały” na s. 12 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Nie byłoby Polski bez Wielkopolski. Moim marzeniem jest powrót Wielkopolski do jej korzeni ideowych i politycznych

Wybory w stulecie odzyskania niepodległości i zwycięskiego powstania wielkopolskiego to wielka szansa i obowiązek. Wielkopolanie będą mieli okazję kolejny raz pokazać, że łączy nas miłość Polski.

Jerzy Wierzchowiecki

Jestem lekarzem. Pracuję w szpitalu w Grodzisku Wielkopolskim na stanowisku ordynatora Oddziału Internistyczno-Kardiologicznego. Kandyduję do Sejmiku Wielkopolskiego, bo pragnę reprezentować ludzi o zbliżonych nie poglądach politycznych, ale wartościach. Dla mnie tym wspólnym mianownikiem jest Wielkopolska. Pochodzę z tradycyjnej, wielkopolskiej rodziny lekarskiej. Mam 52 lata, a od 23 jestem żonaty. Z żoną Agnieszką mamy trzech synów. Historia, która  jest moją pasją, uczy, że nie byłoby Polski, gdyby nie Wielkopolska. Dlatego moim marzeniem jest powrót Wielkopolski do jej korzeni ideowych i politycznych. Myślę tu o czasach pokolenia wielkopolskich społeczników, zwanego pokoleniem księdza Wawrzyniaka. A także o rodzinach wielkopolskich, które nie tylko stały na straży wiary katolickiej i języka ojczystego, ale dumy z własnej tradycji i tożsamości – z bycia Polakiem.

To postawa tych ludzi zainspirowała mnie do powołania w Grodzisku Wielkopolskim Akademii Republikańskiej. Do tej ideowości odnosimy się od 2017 roku podczas spotkań organizowanych przez Akademię. Społecznicy wielkopolscy tamtych czasów nie mogli się spodziewać, że osobiście doczekają zwycięstwa, gdyż nie było wtedy najmniejszych przesłanek, by państwo polskie odrodziło się za ich życia. Pracowali dla przyszłych pokoleń.

Październikowe wybory w stulecie odzyskania niepodległości, w stulecie zwycięskiego powstania wielkopolskiego to wielka szansa i obowiązek. Wielkopolanie będą mieli okazję kolejny raz w historii pokazać, że łączy nas miłość do Polski. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że to właśnie samorząd ma kluczowe znaczenie dla gospodarki i jednocześnie jakości życia obywatela. Dobra zmiana tylko w rządzie to za mało, co w najdrobniejszych szczegółach widać z perspektywy miast powiatowych.

Jestem lekarzem-praktykiem i wiem dobrze, że skuteczne i szybkie wyleczenie chorego to nie tylko poprawa jakości życia pacjenta, ale także niższe koszty działania służby zdrowia. Priorytetem więc będzie dla mnie poprawa efektywności lecznictwa w miastach powiatowych, takich jak Grodzisk, Wolsztyn, Nowy Tomyśl, Zbąszyń, Kościan, Krotoszyn, Rawicz i Leszno. Moje doświadczenie wskazuje, że chorzy oczekują na opiekę lekarską na tym samym poziomie, co w ośrodkach wielkomiejskich. Można zniwelować te różnice choćby poprzez pozyskanie niezbędnej kadry lekarskiej i pielęgniarskiej oraz wyrównanie zaopatrzenia w sprzęt medyczny szpitali powiatowych.

Artykuł Jerzego Wierzchowieckiego pt. „Z perspektywy powiatu” znajduje się na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Wierzchowieckiego pt. „Z perspektywy powiatu” na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Historia Rzeczpospolitej Iwonickiej utworzonej podczas Akcji Burza. Niemieckie zbrodnie w lasach Warzyckim i Grabińskim

W Lesie Warzyckim od 1941 do 1944 r. Niemcy i Ukraińcy z SS-Galizien rozstrzelali ok. 5 tys. Polaków, Żydów i obywateli polskich innej narodowości. Do 1970 roku ujawniono tam 32 masowe groby…

Stanisław Orzeł

(…) Fala aresztowań rozpoczęła się w czerwcu 1944 r.: W dniu 15. 06. 1944 r. około godziny pierwszej w nocy z moim kolegą Mieczysławem Zającem spotkaliśmy się z sierż. Ludwikiem Murdzkiem, który był wówczas dowódcą grupy AK w Lubatowej podległej placówce w Iwoniczu-Zdroju we wsi Lubatowa. On to polecił nam uciekać do pobliskiego lasu, bo będzie łapanka. Zaraz też udaliśmy się do pobliskiego lasu. Po kolejnej ucieczce nad ranem W. Murdzek dotarł do zagajnika „Przylasek” pod „Cergową”. Zebrało się tam około 10 osób, a wśród tej grupy (…) Franciszek Folcik, Piotr Pernal, Wincenty Albrycht i kilku innych. Nie wiem i nie rozumiem, dlaczego Ludwik Murdzek nie uciekł z nami, lecz dał się złapać Niemcom, wiedząc o terminie łapanki, bo przecież nas ostrzegł… (W. Murdzek, Lubatowa, jw., s. 165).

Przebieg aresztowań w tych dniach w Lubatowej tak opisał w 2010 r. najstarszy mieszkaniec tej wsi, Adam Zima: Konfident zdradził Niemcom, że w Lubatowej działa podziemie. Komendant placówki został aresztowany już wcześniej i rozstrzelany w Warzycach, w lesie. Co będzie dzisiaj? (…) słychać warkot samochodów. Nie czas już uciekać, bo esesmani biją kolbami w drzwi i pędzą ludzi do szkoły. Wtłoczyli wszystkich do jednej sali, kordonem wojska otoczyli szkołę. Każdy Niemiec miał broń gotową do strzału, karabin maszynowy stał na korytarzu. W Sali esesmani zasiedli na scenie, z ironią spoglądali na swoich więźniów. Kolbą lub kopnięciem uciszali rozmowy. Kazali wszystkim pojedynczo wychodzić na podwórze, gdzie stały samochody ciężarowe. Wsadzano na nie więźniów – jednego po drugim. Gdy już wszyscy zostali załadowani na ciężarówki, powiązanych sznurami powieźli do Jasła (J. Machnik, Aresztowanie żołnierzy Armii Krajowej w Lubatowej i tragedia w Lesie Grabińskim, w: „PIASTUN – dwumiesięcznik mieszkańców gminy Miejsce Piastowe” nr 2 (33), marzec/kwiecień 2010 r.).

Jak wynika ze wspomnień świadków, starszy sierżant L. Murdzek (rocznik 1901), który utworzył w Lubatowej pierwszy 18-osobowy pluton, nie tylko „dał się złapać Niemcom”, ale ściśle z nimi współpracował: przebrany w mundur Wehrmachtu, wskazywał spośród przeprowadzanych pod oknem szkoły w Lubatowej osoby związane z konspiracja BCh i AK.

W ten sposób wydał 37 mieszkańców Lubatowej. Czy dopiero wówczas poszedł na współpracę z faszystami niemieckimi dla ratowania życia, czy już wcześniej zdradził – nie wiadomo.

Kilka dni później podczas aresztowania 19 czerwca uczestników Szkoły Podchorążych w Korczynie koło Krosna zginął prowadzący szkolenie por. Nowakowski.

Pierwszą grupę aresztowanych z Lubatowej rozstrzelano 1 lipca w Lesie Warzyckim pod Jasłem. Egzekucji z dala przyglądały się rodziny oprawców [J. Machnik, aresztowanie…, jw.]. W lesie tym od 1941 do 1944 r. Niemcy i Ukraińcy z SS-Galizien rozstrzelali ok. 5 tys. Polaków, Żydów i obywateli polskich innej narodowości. Do 1970 roku ujawniono tam 32 masowe groby…

Dwa dni później, 3 lipca 1944 r., Niemcy ponownie okrążyli całą wieś. Wszystkich schwytanych mężczyzn ponownie, jak poprzednio, zapędzili do szkoły. W jednej z sal znajdowali się dowodzący akcją oficerowie: Becker, komendant SS Schmatzler, komendant gestapo z Jasła oraz jakiś oficer w mundurze w hełmie na głowie. Aresztowanych hitlerowcy pojedynczo wywoływali z sali, wyprowadzali przed budynek szkoły i przeprowadzali w kierunku drugiej klatki schodowej. W czasie przeprowadzania (…) ów człowiek w niemieckim mundurze i hełmie na głowie, stojący w oknie, skinieniem głowy dawał znaki esesmanowi, który wybranym znaczył kredą krzyż na plecach. Ci z krzyżami umieszczani byli w jednej sali, natomiast pozostałe osoby – w sąsiedniej. Oznakowani byli żołnierzami Armii Krajowej, których powiązanych sznurami załadowano następnie na samochody i wywieziono do więzienia w Jaśle. (…) Aresztowanych po trzecim lipca 1944 r. po torturach i przesłuchaniach w jasielskim więzieniu hitlerowcy przewieźli 22 lipca (…) do Iwonicza i umieścili w zakładzie o.o. Bonifratrów [J. Machnik, jw.].

Po trzech tygodniach tortur, w niedzielny wieczór (…) do dworu w Iwoniczu zajechały ciężarowe samochody, przywożąc 72 powiązanych ze sobą więźniów pod silną eskortą SS-manów. Następnego dnia skoro świt znowu pod strażą pognali ich do Lasu Grabińskiego. Tam czekał na nich wykopany wcześniej zbiorowy grób. (…) Każdego więźnia przyprowadzano na skraj mogiły, a Ukrainiec siedzący na koniu strzelał w tył głowy. Jeśli któryś ze strzałów nie był celny, wówczas żołdacy dobijali skazańca i układali na stosie pomordowanych w grobie (Marian Szczurek, Krosno, Aneks 3. Ocalić od zapomnienia, s. 331–332).

Zbrodni dokonali nacjonaliści ukraińscy z SS-Galizien (Hałyczyna) pod dowództwem niemieckiego komendanta barona Engelsteina i jego zastępcy, ukraińskiego majora, lekarza weterynarii Wołodymyra Najdy, który, siedząc na koniu, strzałami z wysokości w tył głowy osobiście strzelał do więźniów. Wśród zamordowanych było 3 mieszkańców Iwonicza i 38 Lubatowian.

W sumie faszyści niemieccy i ukraińscy zamordowali wówczas 72 ludzi. Na końcu na stosie trupów zastrzelili również konfidenta, który wydał swoich ludzi z AK, Ludwika Murdzka…

Cały artykuł Stanisława Orła pt. „Rzeczpospolita Iwonicka (cz. II). Niemieckie zbrodnie w lasach Warzyckim i Grabińskim” znajduje się na s. 4 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Stanisława Orła pt. „Rzeczpospolita Iwonicka (cz. II). Niemieckie zbrodnie w lasach Warzyckim i Grabińskim” na s. 4 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

A u nas, w Poznaniu… Latem wszystko zamiera w bezruchu. Brakuje tylko napisu: „Proszę nie dotykać eksponatów muzealnych”

Gospodarze innych miast potrafiliby wykorzystać chociażby dorobek archeologów. U nas turysta – zamiast dobrze wyeksponowanych wyników prac archeologicznych – zobaczy wciąż zaawansowane roboty drogowe…

Przemysław Alexandrowicz

Rowerzystom wydaje się, że zawsze mają prawo korzystać z chodników – a tylko, gdy mają ochotę – ze ścieżek rowerowych, które przecież przygotowano specjalnie dla nich, zwężając ulice miasta… Tymczasem przebudowy kolejnych dróg doprowadzają do chaosu komunikacyjnego. Niektóre z nich (jak ciągnąca się przebudowa ulicy św. Marcina) rujnują lokalny biznes. Czy prezydenta Jaśkowiaka w ogóle interesuje to, ile lokalnych sklepików, punktów usługowych i kulinarnych przetrwa rozłożone w nieskończonym czasie remonty? Starożytni wierzyli, że koło fortuny decyduje o losach ludzi. Współcześni chyba już wiedzą, że to prezydent ma wpływ na jakość życia mieszkańców miasta. Pytanie tylko, czy weźmie on odpowiedzialność za zrujnowanie inicjatyw gospodarczych poznaniaków odciętych od klientów zakorkowanymi lub rozkopanymi ulicami… (…)

Latem najwięcej podróżujemy, zwiedzamy, obserwujemy… I uwierzyć nie możemy, że – na przykład w centrum Wrocławia – miejskie życie tętni. Ilość ogródków, restauracji, rozmaitych kawiarni jest naprawdę imponująca. Po takich podróżach wracamy do rodzinnego Poznania i… no właśnie – centrum miasta martwe.

Studenci wyjechali, więc nie warto nic organizować! Stary Rynek z naszym dumnym Ratuszem powoli zamiera. Z jego okolic wprowadzają się księgarnie, lepsze sklepy, a nawet kramy… Brakuje tylko napisu: „Proszę nie dotykać eksponatów muzealnych”. Gospodarze innych miast potrafiliby wykorzystać chociażby dorobek archeologów. Niebagatelne odkrycia ściągałyby turystów. U nas turysta – zamiast dobrze wyeksponowanych wyników prac archeologicznych – zobaczy wciąż zaawansowane roboty drogowe… (…)

 

W czasie swojej kadencji prezydent Jacek Jaśkowiak dokonał naprawdę wiele, by uświadomić mieszkańcom miasta, że mieszkają wśród nas osoby „innej orientacji seksualnej”. Elementem tej przymusowej andragogiki (edukacji dorosłych) były chociażby tęczowe chorągiewki na poznańskich tramwajach. Nie wiem, jak prezydent czuje się, gdy nazywają go „Tęczowym Jackiem” – mnie zmusiłoby to do zastanowienia. Zdecydowanie nie chcę jednak, by do szkół coraz szerzej docierali „tęczowi” edukatorzy oraz „tęczowe” pomoce dydaktyczne i podręczniki…

Przemysław Alexandrowicz – 57 lat, urodzony w Poznaniu. Absolwent VI LO i UAM (mgr historii, nauczyciel). Żonaty, ojciec czwórki dzieci. Uczestniczy w życiu publicznym od 1980 r. Prezes poznańskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Radny Miasta Poznania. W latach 2002–2005 Przewodniczący Rady Miasta. Obecnie przewodniczy Komisji Oświaty i Wychowania. Kandyduje do Rady Miasta.

Cały artykuł Przemysława Alexandrowicza pt. „A u nas, w Poznaniu” znajduje się na s. 4 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Przemysława Alexandrowicza pt. „A u nas, w Poznaniu” na s. 3 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Lektura artykułu pt. „Złodziejska nagroda Nobla” nie pozwala przejść nad nim milcząco. Treść wymaga sprostowań

Dopóki buldożery nie zmiotą z powierzchni ziemi obiektów, a woda nie zaleje wyrobisk nowej, bo uruchomionej w 1984 r. za ponad 300 mln $ KWK „Krupiński”, jest jeszcze czas na merytoryczną rozmowę.

Jerzy Markowski

Jakie są fakty:

  • Silesian Coal i jej właściciel HMS Bergbau AG nigdy nie planowały, nie zamierzają i nie będą planować w przyszłości nabycia KWK „Krupiński” ani eksploatacji jej złoża. Złożona deklaracja pisemna w tej sprawie z dnia 14.04.2015 przyjęta została z satysfakcją przez Ministra Tobiszowskiego pismem z dnia 31.05.2016 r.
  • Określoną w artykule jako „utajnioną” przed członkami Zarządu JSW, Radą Nadzorczą i organami właścicielskimi Umowę ramową o współpracy pomiędzy JSW SA a Silesian Coal podpisało 2 z 3 ówczesnych członków Zarządu JSW i prokurent, a nie jeden z pięciu członków Zarządu, jak twierdzi faktyczny twórca artykułu w wywiadzie internetowym.
  • Umowę negocjował ze strony JSW SA m.in. członek Rady Nadzorczej JSW SA.
  • Z umową zapoznała się Rada Nadzorcza JSW SA w maju 2015 roku.
  • O fakcie zawarcia oraz rozwiązania ww. Umowy ramowej o współpracy inwestor w treści pisma powiadomił: Prezesa Rady Ministrów, Ministra Energii oraz Ministra Rozwoju i Finansów.
  • O fakcie zawarcia i rozwiązania „TAJNEJ” Umowy ramowej o współpracy zostali również poinformowani w treści innego pisma przesłanego do wiadomości: Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ Solidarność, Przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność, Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność 80”, Przewodniczący OPZZ Ratowników Górniczych w Polsce, Przewodniczący Wolnych Związków Zawodowych „Sierpień 80”, Przewodniczący Porozumienia Związków Zawodowych „Kadra”, Przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, Wójt Gminy Suszec, Burmistrz Miasta Orzesze, Dyrektor Regionalny Ochrony Środowiska w Katowicach, Radni Gminy Miasta Orzesze, Wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, Przewodniczący Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego, Prezes Zarządu Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA, Prezes Zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, Mieszkańcy Orzesza w formie gazety o nakładzie 10 000 egzemplarzy, pt. „Pokłady Przyszłości” Nr 1, udostępnionej bezpłatnie!

Umowa ramowa o współpracy została przez kolejnego Prezesa Zarządu JSW SA rozwiązana, bez przystąpienia do jej realizacji, w dniu 28 maja 2015 r. – zatem istniała 3 miesiące. Argumentacją do rozwiązania zawartą w piśmie było, cytuję: „Zarząd JSW SA nawet przy dołożeniu najwyższej staranności nie widzi możliwości uzgodnienia i zawarcia załączników do umowy opisanych w pkt. IV.2, warunkujących jej realizację”, oraz „brak perspektyw dalszego funkcjonowania KWK Krupiński”. Skoro rozwiązał, to wiedział, że jest! (…)

Teraz rzecz najważniejsza: nigdy w KWK „Krupiński” nie wykonywano, a tym bardziej nie finansowano żadnych robót na rzecz Silesian Coal. Spółka wielokrotnie na piśmie występowała do Zarządu JSW SA o przystąpienie do tworzenia projekcji takich prac, oczywiście na koszt Silesian Coal. Wszystkie, wyłącznie pisemne, wystąpienia Silesian Coal w powyższej sprawie kolejne Zarządy JSW SA zawsze na piśmie odrzucały, nie podejmując żadnych rozmów.

Wymienione w artykule wyrobiska podziemne ze względów formalnych nie mogły być i nie były inspirowane przez Silesian Coal, chociażby ze względu na to, że są i były całkowicie bezużyteczne dla projektu udostępnienia i eksploatacji złoża w obszarze „Orzesze”. (…)

Przedstawiony w projekcie sposób udostępnienia i eksploatacji złoża w obszarze „Orzesze” nie jest w polskim górnictwie niczym nowym. Tak powstawała m.in. KWK „Szczygłowice”, udostępniana z KWK „Knurów”, czy KWK „Śląsk”, udostępniana z KWK „Wujek” i wiele innych.

Natomiast w całości podzielam pogląd Autora artykułu, że wielką korzyścią dla czynnej kopalni „Krupiński” byłoby udostępnienie pokładu 405/1 zawierającego węgiel koksowy. Jednak należy przyjąć do wiadomości, że znakomita większość tego pokładu znajduje się poza obszarem koncesyjnym KWK „Krupiński”, który zresztą należał do tej kopalni do roku 1998, a przestał należeć, bo ówczesny Zarząd JSW, za zgodą Rady Nadzorczej, z niego zrezygnował! Obecnie procedurę koncesyjną wobec tego złoża wszczęła, bardzo słusznie, JSW SA, łącząc to złoże ze złożem „Warszowice-Pawłowice”.

Pozostała część artykułu zawiera wyłącznie poglądy i domysły Autora, z którymi nie zamierzam polemizować, bo się nie da. Są bowiem dogmatyczną próbą wykazania, że niepodjęta nawet współpraca Kopalni „Krupiński” z Silesian Coal zaszkodziła kopalni tak dalece, że trzeba ją było zlikwidować. Nic bardziej błędnego, obłudnego i zresztą łatwego do obalenia.

Projekt „Orzesze”, oprócz udostępnienia nowego złoża, był również projektem przedłużenia funkcjonowania KWK „Krupiński” na cały okres eksploatacji złoża „Orzesze”, realizowanym wyłącznie za pieniądze inwestora. Był sposobem, aby nie zrealizować skutków błędnej decyzji Rządu PO-PSL o umieszczeniu KWK „Krupiński” w wykazie kopalń do likwidacji przekazanym Komisji Europejskiej.

Był również możliwością, aby w Polsce, przez polskich górników, płacąc w Polsce podatki, pracując na podstawie koncesji wydanej przez Rząd Polski na podstawie polskiego prawa, wydobywać około 3 mln ton węgla i przynajmniej o taką ilość zmniejszyć rosnący import węgla do Polski, który tylko w tym roku przekroczy 15 mln ton. Był sposobem, aby dać pracę kilku tysiącom ludzi na Śląsku i zainstalować setki urządzeń i instalacji wykonanych w Polsce. Ale ma przeciwników – bo nie rozumieją czy nie chcą rozumieć?

Dopóki buldożery nie zmiotą z powierzchni ziemi obiektów, a woda nie zaleje wyrobisk tej nowej, bo uruchomionej w 1984 roku za ponad 300 milionów dolarów zapłaconych przez budżet Państwa Polskiego kopalni „Krupiński”, jest jeszcze czas na merytoryczną rozmowę i należy mieć nadzieję, że proszony o nią Premier Mateusz Morawiecki ją podejmie.

Od Redakcji: Uprzejmie dziękujemy Panu Jerzemu Markowskiemu za podanie do wiadomości publicznej wszystkich danych zawartych w powyższym artykule. Jednocześnie przypominamy, że artykuł pt. „Złodziejska nagroda Nobla” powstał na podstawie i z przytoczeniem fragmentów wypowiedzi ministra Krzysztofa Tchórzewskiego z dnia 3 lipca 2018 roku na posiedzeniu Komisji Energii i Skarbu Państwa. Do wielokrotnego obejrzenia materiałów filmowych z posiedzenia tej Komisji, w części poświęconej kopalni „Krupiński”, zachęciliśmy Czytelników w pierwszym akapicie przywołanego artykułu, podając adres, pod którym materiały te znajdują się w internecie: http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/transmisje_arch.xsp?unid=5EB7FABA5603B8B6C12582B7002AF8C0).

Cały artykuł Jerzego Markowskiego pt. „Zamiast polemiki” znajduje się na s. 2 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Markowskiego pt. „Zamiast polemiki” na s. 2 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Walka o resztki po KWK „Krupiński” i o pokład 405/1 wkracza w decydującą fazę, a emocje sięgają zenitu

Zapach 40 mld zł, leżących ok. 900 m pod ziemią, dotarł za granicę, a nie potrafił dotrzeć do Warszawy, do siedziby rządu. Jaką minę mają teraz ci, co twierdzili, że tam nic wartościowego nie ma?

Ogólnopolski Komitet Obrony Polskich Zasobów Naturalnych

W dniu 18.09.2018 r. na stronie portalu WNP: https://gornictwo.wnp.pl/george-rogers-z-tamaru-pisze-do-krzysztofa-tchorzewskiego-i-michala-dworczyka,330713_1_0_2.html, został zamieszczony artykuł pt. „George Rogers z Tamaru pisze do Krzysztofa Tchórzewskiego i Michała Dworczyka”. W artykule możemy przeczytać, że list od firmy Tamar, adresowany do Ministra Tchórzewskiego, trafił także do Krzysztofa Szczerskiego, szefa Gabinetu Prezydenta RP, i do Dominika Kolorza, przewodniczącego zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność. (…)

Według artykułu na WNP.PL George Rogers wystosował także w imieniu Tamaru osobny list do min. Dworczyka, szefa kancelarii premiera. Okazuje się że identycznej treści pismo zostało zaadresowane do min. Szczerskiego, szefa kancelarii prezydenta. W obu listach firma prosi o wsparcie w swoich działaniach, motywując to w następujący sposób (te same passusy przytacza w swoim tekście WNP.PL):

  • że godząc się na transakcję z Tamarem, „Polska nie ma nic do stracenia, a wznowienie wydobycia na „Krupińskim” przyniesie wymierne korzyści gospodarce i mieszkańcom Śląska”;
  • Że „polski rząd nie powinien zmarnować takiej okazji tylko dlatego, że minister nie chce przyznać publicznie, że nie powinien był oddać kopalni do likwidacji”;
  • Że „poinformowano nas o obawach ministerstwa, że w wyniku nabycia kopalni postawilibyśmy JSW SA w trudnej sytuacji, ujawniając przyczyny jej zamknięcia. W tym miejscu chcielibyśmy stanowczo zaznaczyć, że nie mamy w tym żadnego interesu” [będziemy milczeć aż po grób – przyp. aut.];
  • Że „naszym jedynym celem jest osiągnięcie sukcesu biznesowego poprzez przywrócenie kopalni do życia i przekształcenie jej w producenta węgla koksowego”;
  • Że spółka Tamar uważa za poważny skandal zlecenie SRK SA rozpisania przetargu na projekt likwidacji szybów, wydane przez ministra Tchórzewskiego.

Cały artykuł Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych pt. „Walka obcych” znajduje się na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Polskich Zasobów Naturalnych pt. „Walka obcych” na s. 1 październikowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Skoro nie udało się wmówić nam, że Pana Boga nie ma, trzeba zohydzić tych, którzy nas do Niego prowadzą

„Apel w obronie godności służby kapłańskiej” Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Protest wobec wytworów kultury, mających na celu ukształtowanie społeczeństwa nieszanującego wartości.

Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy

Apel w obronie godności służby kapłańskiej

Na tyle mamy wiedzę, mimo fałszowania historii, że wiemy doskonale, jak działają wrogie Polakom środowiska. Niezależnie, czy są to wrogowie zewnętrzni: zaborcy, okupanci, najeźdźcy, czy wewnętrzni: ludzie z poczuciem misji stworzenia nowego, wspaniałego świata bez narodów, bez wartości – wszyscy oni mają świadomość, że siłą naszego narodu jest wiara. Skoro nie udało się wmówić nam, że Pana Boga nie ma, trzeba nam zohydzić tych, którzy nas do Niego prowadzą. Bez których nie będziemy w stanie w pełni korzystać z Bożego Miłosierdzia. Ludzie ci posługują się różnymi metodami. Dziś orężem w tej walce jest też kultura. Zbyt wiele niestety jest przykładów ohydnej, profanującej sacrum sztuki, by je tu wyliczać. Najnowszym jest film reżysera Wojciecha Smarzowskiego pt. „Kler”.

Nie dajmy sobie wmówić, że powstało dla dobra polskiego Kościoła, jak tłumaczy Krzysztof Zanussi. Nie jest też żadną odpowiedzią na nurtujące nas pytania.

Gdyby taki był zamysł twórców – od scenarzysty przez reżysera do aktorów – stworzyliby obraz pokazujący prawdziwy problem współczesnej Europy – jej islamizację. Tylko że tego typu temat nie jest ani politycznie poprawny, ani dochodowy, a co chyba najważniejsze – wyznawcy islamu to nie chrześcijanie. Szydzenie z tej religii może drogo kosztować.

Z katolików, zwłaszcza polskich, oraz wszystkiego, co z katolicyzmem się kojarzy, można drwić bez żadnych hamulców. Robią to ludzie z tytułami naukowymi i bez nich. Politycy, gwiazdy kina i estrady, celebryci i tzw. przeciętni Polacy. Bezkarnie, bezrefleksyjnie, bezwzględnie.

Dziś Polacy stają przed kolejną próbą wierności. Wierności spuściźnie św. Jana Pawła II, bł. ks. Popiełuszki i sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Największych synów współczesnego polskiego Kościoła. Ludzi, którzy nie wahali się głosić Pana Boga i patriotyzmu w czasach najtrudniejszych. Im zawdzięczamy to, że wciąż jesteśmy Polakami i katolikami. Naszym dziś obowiązkiem jest w imię ich pamięci świadczyć wierność polskiemu Kościołowi i polskim Kapłanom.

Z pełną świadomością obecności zła zarówno wśród świeckich, jak duchownych, nie możemy jednak pozwolić na rozliczanie tych ostatnich przez ludzi, którzy przez ostatnie lata używają swych nazwisk dla ochrony swego kolegi z branży, któremu sądownie udowodniono czyny niegodne. Inną, równie skandaliczną sprawą jest sfinansowanie tego wyjątkowo obrzydliwego obrazu kwotą 3,5 miliona złotych ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, czyli pieniędzy wypracowanych przez Polaków. Czy ktoś ich pytał, czy chcą wesprzeć antyklerykalny, antykatolicki i antypolski de facto film?

Każdy z nas potrzebuje czasem refleksji na sobą i otaczającą nas codziennością. Dziś jest właśnie taki czas, dla wszystkich, którzy przyjęli sakramenty włączające ich we wspólnotę Kościoła. Sama refleksja jednak już nie wystarczy. Potrzeba wyraźnej deklaracji: czy jestem w Kościele, czy poza nim!

Wszyscy, którym sprawa Ojczyzny leży na sercu, którzy kochają Pana Boga i Polskę, muszą dziś jasno i wyraźnie powiedzieć „nie” niszczeniu naszych narodowych wartości.

Apelujemy do ludzi sumienia, wszystkich, którzy każdej niedzieli wyznają publicznie swoją wiarę: zbojkotujmy ten upokarzający katolików film. Brońmy naszych kapłanów przed odzieraniem ich z godności, poniewieraniem wartości ich posługi.

Piętnując zło, niezależnie od kogoś, kto je popełnia, brońmy godności osób, które wypełniają wiernie kapłańską posługę. Nie poszerzajmy ciemności zła poprzez wspieranie kont producentów i dystrybutorów tego skandalicznego obrazu.

„Apel w obronie służby kapłańskiej” Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy znajduje się na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

„Apel w obronie służby kapłańskiej” Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Order Orła Białego dla abpa Antoniego Baraniaka. Niezłomny Żołnierz Kościoła wśród 25 odznaczonych przez Prezydenta RP

Dzięki postawie tego cichego, skromnego kapłana sytuacja Kościoła w naszym kraju była o niebo lepsza niż w pozostałych krajach bloku wschodniego, bo wierni nigdy się od niego nie odwrócili.

Jolanta Hajdasz

11 listopada wśród 25 osób, które zostaną pośmiertnie uhonorowane za zasługi dla polskiej niepodległości, znajdzie się były metropolita poznański, zwany już powszechnie Żołnierzem Niezłomnym Kościoła.

Fot. J. Hajdasz

To kamień milowy na długiej drodze przywracania pamięci o pochodzącym z Wielkopolski bohaterskim sekretarzu prymasa Stefana Wyszyńskiego, który wytrzymał 27 miesięcy okrutnego śledztwa w komunistycznym więzieniu i nigdy nie zdradził ani prymasa, ani Kościoła. Nie zeznał niczego, co mogłoby się przydać w pokazowym procesie, jaki w latach pięćdziesiątych komuniści zamierzali wytoczyć kardynałowi Wyszyńskiemu, chcąc go skompromitować, tak jak stało się z prymasami na Węgrzech, w Chorwacji czy w Czechach.

Dzięki postawie abpa Baraniaka w Polsce to się nie udało i nigdy do takiego procesu nie doszło, dzięki czemu sytuacja Kościoła w naszym kraju była o niebo lepsza niż w pozostałych krajach bloku wschodniego, bo wierni nigdy się od niego nie odwrócili. Oddziaływanie propagandowe pokazowego procesu w latach pięćdziesiątych byłoby ogromne. Ale komunistom nie udało się zniszczyć autorytetu Prymasa i gdy zmieniła się sytuacja polityczna w czasie tzw. odwilży, prymas Wyszyński mógł wrócić do pełnienia swojej funkcji po okresie internowania.

Bez Prymasa Wyszyńskiego nie byłoby kardynała Wojtyły, a potem Jana Pawła II, bez którego dzieje polskiego państwa i Kościoła potoczyłyby się inaczej, w sposób trudny dziś nawet do wyobrażenia. Za wszystkim zaś stoi postać cichego, skromnego pokornego kapłana, który nie ugiął się i nie załamał w najtrudniejszym dla Kościoła czasie. Na pewno jest godny tego wielkiego wyróżnienia.

(…) Wśród odznaczonych są także: Stefan Banach, bp Juliusz Bursche, Ignacy Daszyński, Roman Dmowski, ks. Szymon Fedorońko, Halina Konopacka, Hilary Koprowski, Janusz Korczak (Henryk Goldszmit), Wojciech Kossak, Zofia Kossak-Szczucka, Leon Kryczyński (Mirza Najman), Kornel Makuszyński, Olga Drahonowska-Małkowska, Andrzej Małkowski, Stanisław Mierzwa, Jędrzej Moraczewski, Leon Petrażycki, Maciej Rataj, Władysław Stanisław Reymont, Maria Skłodowska-Curie, Stanisław Sosabowski, Baruch Steinberg, Karol Szymanowski i Stefan Żeromski.

Cały artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Order Orła Białego dla abpa Antoniego Baraniaka!” znajduje się na s. 1 i 6 październikowego „Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jolanty Hajdasz pt. „Order Orła Białego dla abpa Antoniego Baraniaka!” na s. 1 październikowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Zapomniana tradycja – chłopska szkoła polityczna Wincentego Witosa. Bez polskiej wsi nie byłoby partyzantki powojennej

To naprawdę nie jest bagatelne, że już bez przywódców, mając świadomość sfałszowanych wyborów, chłopi stawili opór wobec pomysłów kolektywizacji i doprowadzili do pierwszej klęski komunizmu w Polsce.

Barbara Fedyszak-Radziejowska
Antoni Opaliński

Ruch ludowy, któremu przewodził Witos, został zbudowany na czterech wartościach agrarystycznych. Pierwszą była prywatna własność ziemi. Drugą – chłopskość rozumiana jako pozytywna tożsamość, jako komunikat, że pod względem patriotyzmu, pracowitości, niezależności, której gwarancją była prywatna własność ziemi, chłopi są co najmniej równi, jeśli nie górują nad ziemianami i robotnikami. Były takie publicystyczne teksty, że ziemianie potrafią przegrać ziemię w karty, a chłop na pewno tego nie zrobi. Trzecia wartość to wiejskość, zgodnie z którą wieś to równoprawne, a nawet lepsze miejsce zamieszkania niż miasto. (…) I wreszcie czwarta, spółdzielczość, która miała być realną ścieżką przekształceń i unowocześnienia rolnictwa. (…)

Ruch ludowy, którego twórcą był Witos, wprowadził chłopów polskich w polityczne i obywatelskie sposoby rozumienia spraw Polski. Często mamy poczucie, że reforma rolna, że 22 lipca – te wszystkie hasła PRL-u – trafiły do polskich chłopów. To nieprawda.

W PSL Mikołajczyka było 800 tysięcy członków – nie wiem, czy dziś wiele partii może liczyć na taką ilość. Kiedy w 1949 powstało Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, które agraryzm odrzuciło, pozostało w nim tylko 200 tysięcy osób – ta odmowa uczestnictwa to była dojrzała, obywatelska decyzja.

Drugi test, który zdali polscy rolnicy, to nieudana kolektywizacja – kiedy w gruncie rzeczy doprowadzili do pierwszej klęski komunizmu w Polsce. To naprawdę nie jest bagatelne, że już nie mając liderów, nie mając przywódców, mając świadomość sfałszowanych wyborów, chłopi stawili opór wobec pomysłów kolektywizacji. Kominform w 1947 r. zalecił socjalistyczną przyszłość rolnictwa we wszystkich krajach tworzących blok z nominacji Związku Sowieckiego. Jednak batalia o prywatną własność ziemi została wygrana przez polskich chłopów, wychowanych w agrarystycznej tradycji, że własność ziemi jest źródłem niezależności, godności i poczucia własnej wartości.

Dzięki IPN i jego publikacjom mamy dostęp do akt Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, wiemy, jak ta batalia w latach 50. się odbywała i znamy skalę represji. W 1951 roku połowę aresztowanych w całym kraju za wrogą – antysocjalistyczną – propagandę stanowili chłopi. Byli aresztowani za to, że nie chcieli kołchozów i spółdzielni produkcyjnych. Skala represji w latach 1952–55 – za niedopełnienie obowiązkowych dostaw i za propagandę antysocjalistyczną – to jest około 500 tysięcy aresztowanych chłopów. To znaczy, że agrarystyczny duch ruchu ludowego, który w Wierzchosławicach miał swojego lidera i założyciela, był znaczący. To nie była bierna masa, która pozwalała robić ze sobą wszystko, co władze komunistyczne chciały. (…)

Chciałabym, żebyśmy nie myśleli o chłopskiej obecności w naszej wspólnocie w kontekście przysłowia: „moja chata z kraja”; że wszystkie ważne rzeczy działy się w miastach. Zdzisław Zblewski pisał, że bez polskiej wsi, która żywiła i ukrywała żołnierzy wyklętych, nie byłoby partyzantki powojennej.

 

Cała  wypowiedź Barbary Fedyszak-Radziejowskiej dla Poranka WNET, pt. „Iskra. Źródła niepodległości”, opracowana przez Antoniego Opalińskiego, znajduje się na s. 5 październikowego „Kuriera WNET” nr 52/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wypowiedź Barbary Fedyszak-Radziejowskiej dla Poranka WNET, pt. „Iskra. Źródła niepodległości”, na stronie 5 październikowego „Kuriera WNET”, nr 52/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego