Kilka dni temu, wyrokiem sądu pierwszej instancji, zostało potwierdzone, że Zbigniew Farmus nie był „Kasjerem z MON”: – To niebywałe, że postępowanie trwało 16 lat – komentował dr hab. Szeremietiew przypominając też, jak wyglądało zatrzymanie jego współpracownika.
– Odsiedział dwa i pół roku w areszcie śledczym. Były dwa wyjazdy, najpierw funkcjonariuszy UOP-u, a później sędziego, prokuratora do RPA, żeby ustalić, że świadek, na którym się wszyscy opierali jest niewiarygodny – przypominał wykładowca ASW.
Ówczesny minister obrony narodowej Bronisław Komorowski odwołując Romualda Szeremietiewa stwierdził, że nie ma dowodów, ale ma wiedzę na temat winy wiceministra i jego współpracownika. [related id=”2936″]
Zapytany przez jednego z dziennikarzy co zrobi, jeżeli oskarżeni okażą się niewinni, stwierdził, że poda się do dymisji: – Bo jako człowiek honoru nie będzie mógł pełnić żadnych funkcji publicznych – wspominał Romuald Szeremietiew, przypominając również, że w trakcie jego procesu, okazało się, że sam Bronisław Komorowski był odpowiedzialny za naruszenie tajemnicy państwowej.
Afera zaczęła się od artykułu „Kasjer z Ministerstwa Obrony”. Tekst ukazał się 7 lipca 2001 r. na łamach „Rzeczpospolitej”. Tym kasjerem miał być współpracownik wiceministra Szeremietiewa Zbigniew Farmus. W podtytule artykułu było napisane: „Asystent Romualda Szeremietiewa żądał w imieniu wiceministra łapówek od koncernów zbrojeniowych. Szeremietiew w ciągu czterech lat kupił lancię, działkę i wybudował dom, wydając znacznie więcej pieniędzy, niż zarobił.”
Romuald Szeremietiew został uniewinniony pod koniec 2010 roku. W grudniu 2016 roku wygrał proces z byłymi dziennikarzami „Rzeczpospolitej”.
Co sądzi o budowie Obrony Terytorialnej oraz rosyjskiej agenturze działającej w Polsce?
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy
WJB